Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sekretna córka - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 sierpnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Sekretna córka - ebook

Poruszająca historia adoptowanej dziewczynki i długiej drogi, jaką musiała przejść, by odnaleźć swoją tożsamość…

W małej indyjskiej wiosce Kavita wydaje na świat córeczkę. Jednak w kulturze preferującej synów jedynym sposobem na uratowanie nowo narodzonej dziewczynki jest oddanie jej do sierocińca. Decyzja ta będzie prześladować Kavitę i jej męża przez resztę życia, nawet po narodzinach upragnionego syna.  Po drugiej stronie globu Somer, amerykańska lekarka, dowiaduje się, że jest bezpłodna. Razem ze swym mężem Krishnanem decyduje się na adopcję. Wkrótce małżonkowie trafiają na zdjęcie dziecka z bombajskiego sierocińca – dziewczynki o niezwykłym spojrzeniu i przyjmują ją do swojej rodziny. 

„Sekretna córka” w poruszający sposób przedstawia macierzyństwo, poczucie straty, poszukiwanie tożsamości oraz potrzebę miłości. To piękna historia dwóch rodzin – indyjskiej i amerykańskiej – oraz dziewczynki, która nierozerwalnie je połączyła. 

„Sekretna córka” znalazła się na listach bestsellerów „NY Timesa”, „USA Today”, „IndieBound” i stała się międzynarodowym bestsellerem przetłumaczonym na 17 języków.

Zupełnie różne światy dwóch rodzin połączone przez adoptowane dziecko… Lekka w odbiorze opowieść o podziałach i wybaczeniu, głęboka i mądra dzięki trafnym socjologicznym spostrzeżeniom autorki. „Kirkus Review”

Gowda przedstawia wyjątkowo przenikliwe opisy kontrastów i sprzeczności we współczesnych Indiach. Jej powieść pełna jest tematów, takich jak tożsamość kulturowa, adopcja czy rola kobiet w różnych kulturach, które prowokują do wielogodzinnych dyskusji. „Library Journal”

Powieść Gowdy wzrusza i prowokuje do myślenia – jest zarówno świetnym źródłem wiedzy na temat Indii, jak i kawałkiem znakomitej prozy. Mary Jane Clark, autorka „Zatańcz ze mną”

„Sekretna córka” to głęboko poruszająca historia adoptowanej dziewczynki i długiej drogi, jaką musiała przejść, by odnaleźć swoją tożsamość; gdzieś pomiędzy światem matki, która ją wychowała, i matki, która ją urodziła. Kathleen Kent, autorka „Córki heretyczki”

Gowda w mistrzowski sposób sportretowała dwie rodziny połączone przez silną, a zarazem bolesną więź, która komplikuje ich życie… Zmuszająca do myślenia analiza wyzwania, jakim jest bycie kobietą jednocześnie w Ameryce i w Indiach oraz w psychologicznych przestrzeniach pomiędzy nimi… Chytra Divakaruni, autorka „Tłumaczki snów”

„Sekretna córka” – powieść, której fabuła osadzona jest w Kalifornii i zatłoczonym Bombaju – to wspaniale skonstruowana, wzruszająca i wciągająca historia miłości, straty, niespodziewanych odkryć i przede wszystkim – opowieść o prawdziwym znaczeniu rodziny. Anjali Banerjee

Shilpi Somaya Gowda urodziła się i wychowała w Toronto, w rodzinie imigrantów z Bombaju. Latem 1991 roku pracowała jako wolontariuszka w indyjskim sierocińcu. Obecnie wraz z mężem i dziećmi mieszka w Kalifornii.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7839-801-1
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Stoi przed drzwiami. W dłoni ściska pomięty skrawek papieru, porównując wypisane na nim litery z czerwoną tabliczką zawieszoną przy wejściu. Uważnie przygląda się na przemian to kartce, to drzwiom, aby uniknąć pomyłki. Zyskuje pewność, naciska guzik, w pomieszczeniu rozlega się wysoki dźwięk dzwonka. Przybysz w oczekiwaniu wodzi dłonią po mosiężnej płytce, gładząc wytłoczone znaki opuszkami palców. Drzwi otwierają się znienacka. Mężczyzna cofa rękę i podaje kobiecie przez próg kolejną karteczkę. Ta czyta, spogląda na nieznajomego i odsuwa się, wpuszczając go do środka.

Dyskretnym skinieniem głowy nakazuje mu ruszyć za sobą w głąb korytarza. Mężczyzna sprawdza, czy opięta na brzuchu koszula nie wysunęła się ze spodni i przeczesuje palcami siwiejące włosy. Gabinet. Młoda kobieta wręcza urzędnikowi skrawek papieru i wskazuje na krzesło. Przybyły wchodzi i siada, nerwowo zaplatając palce.

Urzędnik przy biurku rzuca mu spojrzenie zza okularów.

– Rozumiem, że pan kogoś szuka?ROZDZIAŁ 1

Początek żałoby

Dahanu, Indie – 1984

Kavita

Dotarła do opuszczonego szałasu o zmierzchu. Wyruszyła, nie mówiąc nikomu ani słowa, kiedy tylko poczuła pierwszy, charakterystyczny i nieubłagany, skurcz w podbrzuszu. Leży teraz, z kolanami przyciśniętymi do piersi, na nędznej macie. Gdy kolejna fala bólu wstrząsa jej ciałem, Kavita wbija paznokcie w zaciśnięte dłonie i zagryza z całej siły drewniany kołek. Z trudem łapie oddech, czekając, aż skurcz przetoczy się przez napięty brzuch. Wpatruje się w bladożółtą plamkę na zabłoconej podłodze, rzucaną przez pełgający płomień oliwnej lampki, jedynej towarzyszki w mrocznych godzinach nocy. Stara się powstrzymać od krzyku tak długo, jak to możliwe. Wie, że gdy wkrótce zacznie przeć, jej wrzaski sprowadzą z wioski położną. Modli się, by maleństwo przyszło na świat przed świtem – mąż rzadko budzi się przed wschodem słońca. Zatroskana losem dziecka Kavita zanosi do bogów dwie prośby. Ta jest jedną z nich.

Głuche dudnienie grzmotu w oddali zapowiada burzę, na którą zanosiło się przez cały dzień. Wilgoć przenika powietrze i miesza się z kroplami potu na czole rodzącej. Niebawem rozstąpią się niebiosa i ulewa przyniesie ulgę. Kavita zna zapach monsunu od zawsze, surowy i ziemisty, jakby w powietrzu łączyły się aromaty gleby, upraw i deszczu. Zapach nowego życia.

Nagły skurcz pozbawia ją tchu. Ciemne plamy potu pokrywają bluzkę pod sari z cienkiej bawełny. Materiał napina się wzdłuż rzędu haftek na biuście, który powiększył się bardziej niż ostatnim razem. W domu mąż strofował Kavitę za zbyt odważne dekolty, lecz w obecności innych mężczyzn chełpił się jej piersiami, porównując je do dojrzałych melonów. Jej ciało inaczej reagowało na drugą ciążę; uznała to za dobry znak. Również i inni sądzili, że tym razem na świat przyjdzie chłopiec.

Za gardło chwyta Kavitę nagły lęk, tak samo obezwładniający, jak te, które miewała podczas ciąży. Co będzie, jeśli wszyscy się mylą? Modli się ponownie, rozpaczliwie prosząc bogów, by to nie była dziewczynka. Drugi raz tego nie wytrzyma.

Nie była przygotowana na to, co spotkało ją ostatnim razem. Jej mąż wpadł do izby, jak tylko położna odcięła pępowinę. Wyczuła jego obecność po mdląco-słodkawym zapachu nalewki ze sfermentowanych owoców sączyńca. Jasu spochmurniał na widok pomarszczonego ciałka córeczki w ramionach Kavity i odwrócił wzrok.

Zamiast przejmującej radości, Kavitę ogarnęło zmieszanie. Próbowała coś powiedzieć, wyrazić choćby jedną z kłębiących się w głowie myśli. Tyle włosków… To dobry znak. Jednak w pomieszczeniu rozległy się tylko straszliwe słowa Jasu. Nigdy wcześniej nie słyszała w jego ustach tak szokujących, potwornych przekleństw. Spojrzał na nią ponownie; dostrzegła zaczerwienione oczy. Ruszył ku niej powolnym krokiem, kręcąc głową. Poczuła wzbierający nieznany dotąd strach. Nie rozumiała, co się dzieje, leżała zagubiona.

Wciąż osłabiona bólami, z mętlikiem w głowie, gdy pojęła zamiary męża, było już za późno. Nie zdążyła go powstrzymać. Położna przytrzymała ją, gdy próbowała poderwać się z ziemi, wyciągając ramiona i wrzeszcząc głośniej, niż gdy dziecko rozrywało jej ciało, przychodząc na świat. Jasu wybiegł z chaty z córeczką, która z płaczem chwytała pierwszy oddech. W jednej straszliwej chwili Kavita zrozumiała, że jest to ostatnie tchnienie maleństwa.

Położna delikatnie ułożyła ją z powrotem na ziemi.

– Niech idzie, kochanie. Niech idzie. Już po wszystkim. Teraz musisz odpocząć. Bardzo się napracowałaś.

Przez następne dwa dni Kavita przeleżała skulona na plecionej słomianej macie na glinianej polepie. Nie odważyła się spytać o los dziecka. Nie wiedziała, czy córeczka została utopiona, uduszona czy pozostawiona na pastwę głodu. Miała tylko nadzieję, że litościwa śmierć nadeszła szybko. Drobne ciałko czekał pochówek bez wyzwalającej duszę kremacji. Jak wiele nowo narodzonych dziewczynek, jej pierworodna została przedwcześnie zwrócona ziemi.

Przez ten czas jedynym gościem Kavity była położna, która dwa razy dziennie przynosiła jej jedzenie i czyste prześcieradła do tamowania krwotoku. Kavita szlochała, aż oczy jej wyschły na wiór; sądziła, że wypłakała wszystkie łzy. Jak się jednak okazało, był to dopiero początek żałoby. Kilka dni później jej piersi nabrzmiały mlekiem, zaś po miesiącu – wypadły włosy. Od tej nocy na widok każdego małego dziecka serce waliło w piersi Kavity jak oszalałe i powracały mroczne wspomnienia.

Nikt w wiosce nie wyglądał na poruszonego jej stratą. Gdy otrząsnęła się z żalu, nie usłyszała ani jednego słowa wsparcia czy pociechy od mieszkańców. Rodzina Jasu, z którą dzieliła dom, obrzucała ją jedynie pogardliwymi spojrzeniami i nieproszonymi radami, jak następnym razem począć chłopca. Kavita już dawno pogodziła się z brakiem kontroli nad własnym życiem. Wyszła za Jasu w wieku osiemnastu lat i wtedy rozpoczęła się jej znojna codzienność – przynoszenie wody, pranie i gotowanie posiłków. Pozostawała na usługach męża dniami i nocami.

Lecz utrata dziecka spowodowała w jej usposobieniu pewne zmiany. Nieznaczne, ale jednak. Gdy była zła na męża, dosypywała więcej ostrej chili do potraw i z cichą satysfakcją obserwowała, jak podczas kolacji wyciera nos i czoło. Gdy przychodził do niej w nocy, zdarzało się, że odprawiała go z kwitkiem, oznajmiając, że cierpi na kobiecą przypadłość. Każdy drobny bunt wzmacniał jej pewność siebie. Gdy po raz drugi zaszła w ciążę, postanowiła, że tym razem sprawy potoczą się inaczej.ROZDZIAŁ 2

Oczyszczona

San Francisco, Kalifornia – 1984

Somer

Somer chwyta się nagle za brzuch, upuszczając na podłogę branżowe pismo medyczne. Wstaje z kanapy i chwiejnym krokiem rusza do łazienki, wspierając się o ściany długiego korytarza w wiktoriańskim mieszkaniu. Silny ból łamie ją wpół. Z wysiłkiem rozchyla poły szlafroka i siada na sedesie. Po bladej skórze uda spływa jasnoczerowona strużka krwi. O Boże, proszę, nie!, błaga przejmującym szeptem. W pobliżu nie ma jednak nikogo, kto mógłby ją usłyszeć. Somer zaciska uda i wstrzymuje oddech. Siedź spokojnie, może krwawienie ustąpi, nakazuje sobie w duchu.

Nie ustępuje. Kobieta kryje twarz w dłoniach i zaczyna płakać. Kałuża krwi rozlewa się po muszli klozetowej. Ramiona drżą, łkanie staje się coraz głośniejsze; szloch wstrząsa już całym ciałem. Skurcze osłabły. Zadzwonić do Krishnana! Mąż wraca do domu. Somer leży, zwinięta w kłębek, na niezasłanym łożu z baldachimem. Między nogami upchnięty ręcznik w kolorze jasnego, złamanego różu, niegdyś miękki – ich prezent ślubny sprzed pięciu lat. Wybrali ten odcień wspólnie. Chcąc uniknąć szpitalnej bieli i banalnego beżu, zdecydowali się na elegancką kremową barwę, po której rozlewa się teraz ostra czerwień krwi.

Kris siada na skraju łóżka i kładzie rękę na ramieniu żony.

– Pewna jesteś? – pyta łagodnie.

Somer potakująco kiwa głową.

– To… Tak samo, jak ostatnim razem. Skurcze, krwawienie… – Łzy znów napływają jej do oczu. – Tym razem było więcej krwi. Pewnie dlatego, że dłużej je nosiłam…

Kris podaje jej chusteczkę.

– Kochanie, zadzwonię do doktora Haywortha, może przyjmie nas w szpitalu. Czy potrzebujesz czegoś?

Otula ją kocem. Somer kręci głową i przewraca się na drugi bok. Byle dalej od Krishnana, który zachowuje się teraz bardziej jak lekarz niż mąż, którego ona tak bardzo potrzebuje! Zamyka oczy i gładzi podbrzusze, jak robiła to niezliczoną ilość razy każdego dnia. Tym razem jednak gest, zamiast nagrody ukojenia, sprowadza ból kary.

Somer otwiera oczy i od razu dostrzega ustawioną obok łóżka kroplówkę. Szybko zamyka je z powrotem, w nadziei, że powróci sen, w którym bawiła się z dzieckiem na huśtawce, na placu zabaw. Czy był to chłopiec, czy dziewczynka?

– Zabieg przebiegł pomyślnie, Somer. Wszystko zostało oczyszczone i nic nie stoi na przeszkodzie, byś za kilka miesięcy spróbowała ponownie.

W nogach łóżka stoi doktor Hayworth w nieskazitelnie białym kitlu i przygląda się pacjentce.

– Teraz spróbuj odpocząć. Jeszcze tu zajrzę, zanim cię wypiszemy.

Klepie ją delikatnie po nodze, przez kołdrę.

– Dziękuję, doktorze – rozlega się głos z drugiego końca pokoju. Dopiero teraz Somer zdaje sobie sprawę z obecności Krishnana. Mąż podchodzi do łóżka i pochyla się, kładąc dłoń na jej czole. – Jak się czujesz?

– Oczyszczona.

– Oczyszczona? – Marszczy brwi i przekrzywia głowę.

– On… Doktor Hayworth powiedział, że wszystko jest „oczyszczone”. To jakie było wcześniej? Gdy byłam w ciąży?

Somer wpatruje się w jarzeniową lampę brzęczącą nad jej łóżkiem. Dziewczynka czy chłopiec? Jaki miało kolor oczu?

– Kochanie. Wiesz, że on tylko… Wiesz, co miał na myśli.

– Tak, wiem, co miał na myśli. Że teraz już nic nie ma w środku: ani dziecka, ani łożyska. Moja macica jest znowu pusta. Oczyszczona.

Do pokoju wchodzi uśmiechnięta pielęgniarka.

– Czas na leki przeciwbólowe.

Somer kręci głową.

– Nie chcę.

– Kochanie, powinnaś… – mówi Krishnan. – Poczujesz się lepiej.

– Nie chcę czuć się lepiej.

Odwraca się od pielęgniarki. Nie rozumieją, że straciła coś więcej niż płód. Straciła wszystko. Imiona, które obmyślała, leżąc w nocy w łóżku. Próbki farb do pokoju dziecinnego, zebrane w szufladzie biurka. Sny, w których nosiła dziecko na rękach, pomagała mu odrabiać pracę domową, kibicowała podczas meczu piłki nożnej. Wszystko odeszło, rozmyło się w otulającej szpital gęstej mgle. Oni tego nie rozumieją. Ani pielęgniarka, ani doktor Hayworth. Ani nawet Krishnan. Widzą w niej wyłącznie pacjentkę, którą trzeba wyleczyć, ludzką maszynę, która się zepsuła. Kolejne ciało do „oczyszczenia”.

Somer budzi się i ustawia pilotem szpitalne łóżko w pozycji do siedzenia. Jak przez mgłę rejestruje nagrany śmiech z teleturnieju wyświetlanego w telewizorze w rogu pokoju. Krishnan zostawił włączony odbiornik i poszedł po kawę. Czy naprawdę można czuć się aż tak źle w szpitalu, w miejscu, w którym bywało się codziennie przez okrągłe pięć lat życia? Kiedyś przemierzanie sterylnych korytarzy wśród cichego brzęczenia głośników wywoływało w niej dreszczyk emocji. Rytuał przebierania się w kitel i sprawdzania kart pacjentów dodawał jej pewności siebie. Dzieliła z Krishnanem poczucie sensu i władzy, jakie dawał im wykonywany wspólnie zawód. Teraz Somer już wie, że cała ta historia to kolejna rzecz, która ich od siebie oddali. Nie znosi siebie w roli pacjentki. Podobnie jak nie znosi bezsilności.

Pojawiła się w tym szpitalu dużo za wcześnie; wybrała go celowo, ze względu na jego położniczą specjalizację. Osiem tysięcy porodów rocznie. Tylko dzisiaj przyszło tu na świat dwadzieścia ludzkich istot. Właśnie dziś, gdy z niej usuwano dziecko! Na oddziale piętro niżej śpią zapewne kobiety razem z nowo narodzonymi dziećmi. I wszystkim wszystko zdaje się przychodzić z taką łatwością! Matkom, które Somer przyjmuje podczas dyżurów, koleżankom… Nawet tej idiotce z teleturnieju, która macha do dzieci siedzących wśród publiczności!

Może w ten sposób natura usiłuje jej coś powiedzieć? Może po prostu nie jest mi dane zostać matką?ROZDZIAŁ 3

Nigdy więcej

Dahanu, Indie – 1984

Kavita

Nadciąga kolejny skurcz, tym razem z jeszcze głębszych warstw jej ciała, i zmienia tępy ucisk w tnące ostrze. Kavita z trudem łapie oddech między falami męki. Jej uda drżą, plecy szarpie rwący ból i kobieta nie potrafi dłużej powstrzymać się od krzyku. Ledwo rozpoznaje w nieludzkim wrzasku własny głos. Ciało przestaje być jej własnością; teraz rządzą nim pierwotne odruchy należące do świata ziemi, drzew, powietrza. Na zewnątrz czarne niebo rozświetlają błyskawice, ziemia drży od uderzeń piorunów. Kavita zaciska zęby tak mocno, że rozgryza kołek, w ustach czuje gorzki smak drzewnej miazgi. Czuje rozlewające się po ciele wilgotne ciepło.

Gdy ponownie otwiera oczy, klęczy przed nią położna. Układa nogi rodzącej i sadowi się między nimi.

– Beti, powinnaś była zawołać mnie wcześniej. Przyszłabym do ciebie. Jak długo jesteś tu sama? Już widać główkę. Zaraz będzie po wszystkim. Za drugim razem jest zawsze… – Urywa.

– Posłuchaj mnie, daj-dźi. Cokolwiek się stanie, nie pozwól mojemu mężowi zabrać dziecka. Obiecaj… Obiecaj! – wrzeszczy Kavita.

– Tak. Co tylko zechcesz. Ale teraz musisz przeć!

Ma rację. Jeszcze kilka pchnięć i w izbie rozlega się kojące kwilenie. Położna sprawnie myje i opatula noworodka. Kavita próbuje usiąść, odsuwa z twarzy pozlepiane kosmyki i bierze dziecko w ramiona. Głaszcze je po splątanych ciemnych włoskach i z rozczuleniem obserwuje, jak maleństwo nieporadnie zagniata piąstki. Przytula je do siebie i chłonąc jego zapach, przystawia do piersi. Dziecko zaczyna ssać w spokojnym, sennym rytmie, a Kavita ostrożnie rozchyla poły materiału, w które je zawinięto.

Bogowie mnie nie wysłuchali. Kavita zamyka oczy i jej ciałem wstrząsa cichy szloch. Nachyla się ku położnej, chwyta ją za dłoń i szepce:

– Daj-dźi, nikomu ani słowa! Biegnij szybko do Rupy i sprowadź ją tutaj. Nikomu ani słowa, rozumiesz?!

– Hain. Tak, moje dziecko. Niech bogowie błogosławią tobie i twojemu maleństwu. Musisz odpocząć. Przyniosę coś do jedzenia.

Położna na chwilę się zatrzymuje, schyla i podnosi swoje przybory. Wychodzi w noc.

Światło wczesnego poranka zaczyna powoli wpadać do chatki, budząc Kavitę ze snu. W okolicach miednicy kobieta czuje pulsujący ból. Obraca się i kieruje wzrok na spokojnie śpiącego przy niej noworodka. Nagle dopada ją głód; burczy jej w brzuchu, więc sięga po stojącą obok miskę z ryżem i zaczyna jeść. Szczęśliwa, mimo nieludzkiego wyczerpania, opada z powrotem na matę i wsłuchuje się w odgłosy budzącej się do życia wioski.

Wkrótce rozlega się skrzypienie otwieranych drzwi i jasne światło zalewa izbę. W progu staje Jasu. Błyszczą mu oczy.

– Gdzie on jest?

Wyciąga radośnie ręce.

– Gdzie mój mały książę? Chodź, niech no cię zobaczę! – wykrzykuje.

Znieruchomiała Kavita przytula mocniej dziecko do piersi i niezgrabnie usiłuje usiąść.

– Tutaj. Twoja księżniczka jest tutaj.

Widzi, jak twarz męża pochmurnieje. Zasłania córeczkę drżącymi rękami, próbując chronić drobne ciałko.

– Are! Znowu dziewczynka? Co z tobą jest nie tak? Dawaj ją tu! – wrzeszczy Jasu.

– Nie. Nie zabierzesz mi jej! – odpowiada przenikliwym głosem, czując jak spinają się mięśnie, gotowe do działania. – To moje dziecko, nasze – poprawia się. – Nie pozwolę ci jej zabrać!

W oczach mężczyzny maluje się zaskoczenie. Patrzy na Kavitę zdumiony. Nigdy nie odezwała się do nikogo tak stanowczo. Nawet do niego.

Podchodzi bliżej i klęka przy żonie; twarz mu łagodnieje.

– Kavita, wiesz przecież, że nie możemy jej zatrzymać. Potrzebujemy chłopca do pracy w polu. Ledwie możemy sobie pozwolić na jedno dziecko… Jak utrzymamy dwójkę? Córka mojego kuzyna ma już dwadzieścia trzy lata i wciąż jest panną, bo nie udało mu się uzbierać na posag. Jesteśmy ubogą rodziną. Wiesz, że nie możemy sobie na to pozwolić…

Kavita w zapamiętaniu kręci przecząco głową, aż wezbrane pod powiekami łzy wypływają szerokim strumieniem. Z trudem łapie oddech. Zamyka oczy, lecz gdy je otwiera, patrzy wprost na męża.

– Tym razem nie pozwolę ci jej zabrać. Nie pozwolę.

Prostuje się, mimo potwornego bólu w plecach.

– Spróbuj tylko to zrobić. Po moim trupie.

Przyciąga do siebie kolana. Kątem oka zerka na drzwi; by ich dopaść, wystarczy pięć dużych susów. Siłą powstrzymuje się od ucieczki, nie spuszczając wzroku z Jasu.

– Uspokój się, Kavita, to niedorzeczne. Nie możemy tego zrobić.

Gestykuluje gwałtownie.

– Będzie dla nas ciężarem, zrujnuje naszą rodzinę. Czy tego właśnie chcesz? – Mężczyzna wstaje i spogląda z góry. Niczym posąg.

Usta Kavity wyschły na wiór. Jąkając się, wypowiada słowa, ukryte dotąd w najdalszym zakamarku duszy.

– Daj mi jedną noc. Tylko jedną noc z dzieckiem. Możesz wrócić po nią jutro.

Jasu milczy i wbija wzrok w podłogę.

– Proszę.

Dudnienie w głowie Kavity przybiera na sile. Ma ochotę wrzeszczeć najgłośniej, jak potrafi, byle je zagłuszyć.

– To nasze dziecko. Powstało z nas obojga. Nosiłam ją w sobie. Pozwól mi na jedną noc z małą, zanim ją zabierzesz.

Nagle córeczka budzi się i zaczyna płakać. Jasu podnosi wzrok, jakby otrząsając się z odrętwienia. Kavita przytula dziecko do piersi; w izbie ponownie zapada cisza.

– Jasu – zwraca się do męża po imieniu, podkreślając wagę słów. – Posłuchaj mnie uważnie. Jeśli się nie zgodzisz, przysięgam, że zrobię wszystko, żeby już nigdy nie mieć dzieci. Uszkodzę swoje ciało i nigdy już nie urodzę ci syna. Nigdy. Rozumiesz? Pomyślałeś, co wtedy? Jak znajdziesz sobie żonę? W twoim wieku? Kto da ci wymarzonego potomka?

Patrzy przeciągle, zmuszając mężczyznę, by odwrócił wzrok.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: