Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Słodka niespodzianka - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2007
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Słodka niespodzianka - ebook

Sara przyjeżdża do Nevady na ślub córki. Po uroczystości postanawia się zabawić. Dotąd ciężko pracowała i samotnie wychowywała dziecko - teraz pora pomyśleć o sobie. Poznaje wspaniałego mężczyznę, Matta, który już po kilku tygodniach prosi ją o rękę. Ich małżeństwo okazuje się udane. Oboje chcą korzystać z życia, planują dalekie podróże. Jednak Sara zachodzi w ciążę...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-7572-7
Rozmiar pliku: 918 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Do zobaczenia. Bądźcie szczęśliwi! – krzyknęła Sara Simpson za samochodem odjeżdżającym szeroką, krętą aleją.

Udekorowany kwiatami i wstążkami pojazd ciągnął za sobą kilkanaście niemiłosiernie grzechoczących puszek. Na tylnej szybie ktoś wypisał „młoda para”, ktoś inny domalował serduszka i aniołki.

Sara patrzyła za samochodem, dopóki nie zniknął jej z oczu za zakrętem. Poczuła, jak ogarnia ją przygnębiający smutek. Wszystko wydarzyło się tak szybko, pomyślała. Po ponad roku spędzonym w bazie wojskowej w Europie Jimmy wpadł tylko na kilkanaście dni do Stanów. W zeszłym tygodniu wspólnie z Amber zakomunikowali, że zamierzają się pobrać. Dzisiaj było już po wszystkim. Jej ukochana córeczka wyszła właśnie za mąż i zaczynała nowe życie z mężczyzną, który najdalej za miesiąc będzie musiał wrócić na Stary Kontynent.

Sama ceremonia była bardzo skromna, przeznaczona tylko dla najbliższej rodziny i grona najserdeczniejszych przyjaciół pary młodej. Nieliczni goście już rozchodzili się do domów. Jedna z przyjaciółek Amber podeszła do Sary.

– Piękna ceremonia, prawda? – zagadnęła.

Przytaknęła, choć w głębi duszy marzyła, by ten wyjątkowy dzień wyglądał zupełnie inaczej.

– Dla mnie to wciąż dzieciaki. – Obok pojawiła się Virginia Woodworth, matka Jimmy'ego.

Stały chwilę w milczeniu i przyglądały się gościom.

– Bo przecież w gruncie rzeczy są dziećmi – po chwili powiedziała Sara. – Amber ma zaledwie dziewiętnaście lat.

Nagle uświadomiła sobie, że sama w tym wieku została matką, a niedługo potem samotną matką, bo jej małżeństwo bardzo szybko się rozpadło.

Zadrżała z zimna. Co prawda słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie, ale luty nad jeziorem Tahoe nigdy nie należał do zbyt ciepłych. Okoliczne góry były istnym rajem dla zapalonych narciarzy, nad jeziorem często też brano śluby.

– Jimmy ma dwadzieścia jeden. Zaciągnął się do wojska dwa lata temu. Kiedy skończy służbę, będzie musiał wrócić do przerwanej nauki. Szczęście w nieszczęściu, że na mocy ustawy będzie mógł to zrobić za darmo. – Virginia zarzuciła płaszcz na ramiona.

Jeśli w ogóle studia mu jeszcze w głowie, pomyślała Sara. Znała Woodworthów od bardzo dawna i wiedziała, jak wiele syn dla nich znaczy. Jednak jej zdaniem Jimmy'emu brakowało ambicji, by walczyć o jak najlepszą pozycję w życiu.

Amber od początku ich znajomości, a spotykali się od wielu lat, lamentowała, że jest młodsza i nie skończą studiów w tym samym czasie. Nie podobało się jej, że Jimmy zaraz po maturze wstąpił do armii, ale pozostała mu wierna i oddana.

A teraz to. Choć przecież, przyznawała Sara w duchu, wcale nie uważała tego małżeństwa za wielki błąd. Wielu młodych ludzi pobierało się i szczęśliwie dożywało pięćdziesiątej rocznicy ślubu. Czuła jednak, że byłaby spokojniejsza, gdyby wstrzymali się z tą decyzją. Amber była na drugim roku studiów, Jimmy służył w Europie. Sara miała cichą nadzieję, że córka nie wpadnie na pomysł, by rzucić naukę i wyjechać z mężem. Zdawała sobie równocześnie sprawę, że nie ma możliwości wpływania na ich plany.

Rozumiała też, że jej doświadczenia życiowe miały negatywny wpływ na ocenę postępowania Amber. Także bardzo młodo wyszła za mąż. I także byli parą niemal od dzieciństwa. Tyle że Bill błyskawicznie ją porzucił. Amber miała wówczas zaledwie trzy miesiące, nie było więc mowy o żadnych studiach. Jakby tego było mało, rodzice odwrócili się od niej. To ostatnie zabolało najbardziej. Musiała błyskawicznie dojrzeć, stać się w pełni samodzielną i liczyć tylko na siebie. Choć pierwsze lata były nadzwyczaj trudne, dzięki Amber niczego nie żałowała. Córeczka wynagradzała jej wszystko.

Uśmiechnęła się ciepło do Virginii.

– Chciałabym, żeby wciąż byli dziećmi, które bezkrytycznie słuchają się dorosłych. Ale co począć… Czy chcemy, czy nie, właśnie rozpoczęli podróż poślubną. Kiedy skończą studia, świat będzie leżał u ich stóp. – Wzdrygnęła się, gdyż chłód coraz natarczywiej przeszywał jej ciało.

– Mogli trochę poczekać – westchnęła Virginia.

– Cóż, ale nie poczekali. Są młodzi, wpatrzeni w siebie, zakochani.

Sara miała na końcu języka kilka gorzkich słów na temat Jimmy'ego, który jej zdaniem zbyt natarczywie nalegał na szybki ślub. Uznała jednak, że w tak uroczystym momencie nie ma sensu prowokować ochłodzenia stosunków.

– Przestań o tym myśleć, Virginio – odezwał się James Woodworth, który właśnie podszedł do nich. – Chłopak wie, co robi. – Spojrzał na Sarę. – Wracasz do miasta?

Należał do tych mężczyzn, którzy twardą ręką trzymają rodzinę i nie pytają żony czy dzieci o zdanie. Sara nie czuła się swobodnie w jego towarzystwie, choć musiała przyznać, że wobec niej był zawsze bardzo uprzejmy i grzeczny. Miała jednak nadzieję, że Jimmy w inny sposób będzie dbał o swoich najbliższych.

– Zatrzymam się tutaj kilka dni. Wzięłam tydzień urlopu.

Pożegnała się z rodzicami Jimmy'ego i została zupełnie sama. Lepiej się do tego przyzwyczajaj, powiedziała sobie w myślach. Syndrom opuszczonego gniazda, tak to się chyba nazywa. Uśmiechnęła się w duchu. Po raz pierwszy od wielu lat była całkowicie wolna. Mogła robić wszystko, co jej tylko przyjdzie do głowy. Na przykład jeść niezliczone ilości czekolady i nie martwić się, że daje tym zły przykład. Albo wylegiwać się w łóżku do południa. Albo też – jeśli czas na to pozwoli – podróżować i szaleć, ile dusza zapragnie. Mogłaby wreszcie wybrać się na Alaskę i półwysep Jukatan, wziąć udział w wycieczce po Missisipi lub polecieć do Paryża.

– Niech żyją samotni rodzice – mruknęła z przekąsem.

Ruszyła powoli w stronę hotelu. Młoda para postanowiła spędzić miesiąc miodowy, podróżując przez krainy objęte niegdyś szaleńczą gorączką złota, ona natomiast zdecydowała się na krótki urlop nad pięknym jeziorem Tahoe. W tym rejonie Nevady oferowano niezliczoną ilość rozrywek, typowych dla ekskluzywnych miejscowości wypoczynkowych.

Żałowała, że nigdy nie nauczyła się jeździć na nartach. Miała wrażenie, że ponad połowa mieszkańców hotelu to właśnie narciarze. Pocieszała się myślą, że znajdzie sobie jakieś inne ciekawe zajęcie. Miała trzydzieści osiem lat, a czuła się jak nastolatka na wagarach. Zamierzała przez ten tydzień dobrze się bawić.

Dziś jednak postanowiła, że resztę dnia spędzi w hotelowym ośrodku odnowy. Miała ochotę zaznać fascynującego luksusu, czyli oddać się w ręce profesjonalnych masażystek i kosmetyczek.

Rozglądając się ciekawie, szła w stronę wind przez salę kasyna na parterze hotelu. Po lewej grupa podekscytowanych ludzi wrzucała monety do automatów i z nabożnym skupieniem wpatrywała się w wirujące tarcze, po prawej stały stoły do gry w kości, dalej można było oddać się szaleństwu blackjacka. Przyglądając się graczom, wyczuwała ich nieprawdopodobne podniecenie. Sama nigdy nie grała. Zbyt wiele trudu kosztowało ją zarabianie każdego grosza, by wspomagać kasyno swoimi ciężko zdobytymi pieniędzmi. Bo przecież tu zwykle się traci, a nie wygrywa…

Zamyślona, wpadła nagle na kogoś z impetem. Ku jej przerażeniu wytrąciła mężczyźnie stos żetonów i monet, które potoczyły się po dywanie we wszystkie strony.

– Och, przepraszam najmocniej – powiedziała speszona, a potem rzuciła się na kolana, by pozbierać plastikowe i metalowe krążki.

– Nic się nie stało – odparł z uśmiechem.

– Bardzo mi głupio. Zazwyczaj nie jestem aż tak niezdarna.

Kiedy już zebrali wszystko, co było w zasięgu wzroku, nieznajomy wyciągnął rękę i pomógł jej wstać. Spojrzała na niego i poczuła mocniejsze bicie serca.

– Najwyraźniej gdzieś się bardzo spieszyłaś – powiedział powoli, puszczając jej dłoń.

Większość ludzi w kasynie miała na sobie stroje narciarskie. Widocznie właśnie wrócili ze stoku i postanowili zaszaleć w inny sposób. On natomiast był ubrany w ciemne sztruksy i białą koszulę. Wyglądał wspaniale. Przyszło jej do głowy, że wszystko w nim jest fantastyczne.

– Wracam właśnie ze ślubu – wydusiła z trudem.

Spojrzał na jej dłoń.

– Ale chyba nie ze swojego? – Uśmiechnął się.

– Nie, nie. To był ślub córki.

Wyraz zaskoczenia na jego przystojnej twarzy był aż nadto widoczny.

– Nie wyglądasz na kobietę, której córka właśnie wyszła za mąż. Co najwyżej zaczęła naukę w szkole podstawowej.

Czyżby próbował mnie poderwać? – pomyślała z rozbawieniem. Lata minęły od czasu, kiedy ostatni raz z kimś flirtowała. Czy pamięta jeszcze, jak to się robi?

– Sama wcześnie wyszłam za mąż.

– Jesteś z Kentucky – oświadczył pewnym głosem.

– Jak to? – spytała zbita z pantałyku.

– Musiałaś wyjść za mąż w wieku dwunastu lat. Słyszałem, że wieśniacy czasem tak robią.

Nagle całkiem się rozluźniła. Roześmiała się głośno. Wyraźnie ją kokietował. I to było naprawdę wspaniałe.

– Cóż, moja córka jest rzeczywiście zbyt młoda, żeby wychodzić za mąż. Ale stało się i nic na to nie poradzę.

– Wiedziałem! Kolejna dwunastolatka z Kentucky.

– Nie. Dziewiętnastolatka, i nie z Kentucky.

Niespodziewanie wziął ją za rękę i zeszli z głównego przejścia, żeby nie blokować drogi. Popatrzył na nią uważnie. To wystarczyło, żeby zadrżała na całym ciele. Z lekkim zażenowaniem przyznała w duchu, że to bardzo przyjemne uczucie.

– Masz jeszcze jakieś dzieci?

– Nie.

– Nie masz też pewnie męża – oświadczył, widząc brak obrączki na jej palcu.

– Nie mam.

– Więc może masz czas i ochotę na wspólny obiad?

Musiała wyglądać na bardzo zaskoczoną, bo natychmiast pośpieszył w wyjaśnieniem.

– Jesteś mi to winna, bo roztrwoniłaś połowę mojej wygranej.

– Sporo grasz, prawda? – Spojrzała na pojemnik z monetami i żetonami.

– Rozpracowałaś mnie bezbłędnie. Ale uwierz, że na obiad jestem gotów wydać znacznie więcej. – Zaśmiał się sympatycznie.

Propozycja wydawała się bardzo kusząca. Obiecała sobie przecież odrobinę luksusu i szaleństwa. Zaraz jednak w mózgu zamigotała lampka ostrzegawcza.

– Przecież ja ciebie w ogóle nie znam – powiedziała z namysłem.

– To tylko doda smaku wspólnemu posiłkowi. Będziemy mogli wzajemnie się odkrywać. Ja ciebie również nie znam, ale najwyższy czas to zmienić. Poza tym chodzi tylko o obiad. Wiesz co, zostań tu ze mną przez chwilę i popatrz, jak oddaję się hazardowi. Podczas gry dowiesz się o mnie wystarczająco dużo, żeby podjąć właściwą decyzję.

– Przepraszam, ale właśnie idę do masażystki. – Jego pomysł wydawał się bardzo intrygujący, uznała jednak, że wizja spędzenia czasu w salonie odnowy jest znacznie ponętniejsza.

– No tak, z takimi luksusami ciężko konkurować. Domyślam się, że będzie to masaż połączony z nacieraniem aromatycznymi olejkami?

Skinęła głową. Jednocześnie poczuła się tak, jakby pytał o jakieś szczególnie intymne sprawy. Pomyślała, że jeśli zaproponuje jej taki masaż we własnoręcznym wykonaniu, to ucieknie i nigdy nie wróci.

– Bardzo odprężający zabieg. Bez wątpienia przyda się matce świeżo poślubionej córki. No dobrze, spotkamy się zatem o siódmej. Nie spóźnij się.

– Nie powiedziałam przecież, że spotkam się z tobą.

– Masz inne plany?

– Nie, ale…

– Żadnych ale. Widzimy się o siódmej.

Odszedł sprężystym krokiem, który znamionował siłę i pewność siebie, a ona stała jeszcze kilka chwil w tym samym miejscu. Potrząsnęła energicznie głową, jakby chciała oczyścić umysł, i ruszyła ponownie w stronę wind, bardzo przy tym uważając, żeby na nikogo nie wpaść.

Gdy wsiadła do windy, nagle uświadomiła sobie, że nawet nie wie, jak ten fascynujący mężczyzna się nazywa. Czy wypada z kimś takim iść na obiad? – zadała sobie w myślach retoryczne pytanie. Ale czy można zmarnować taką okazję? – odezwał się przekornie inny głos w jej głowie. Pamiętała, jak zareagowała na dotyk nieznajomego. Po raz pierwszy od lat czuła się tak bardzo podekscytowana.

Matt Tucker odszedł w kierunku automatów do gier. Sporo wysiłku kosztowało go, żeby się nie odwrócić i nie spojrzeć na nią. Kim może być? – zastanawiał się. Najwyraźniej nie była przyzwyczajona do atmosfery kasyna, ale to tylko dobrze o niej świadczyło. Sam znalazł się tu właściwie przypadkiem. Jego przyjaciel Dex poszedł na narty, a on postanowił się rozerwać, a najbliżej było do kasyna.

Nie wyglądała na tyle staro, żeby mieć córkę, która właśnie wyszła za mąż, pomyślał. W sumie jakie to ma znaczenie? Przyjechał nad Tahoe, żeby odpocząć po ostatniej podróży i poszaleć na deskach. Tego dnia miał trochę pracy, więc wysłał Deksa samego. Urlop kończył się mu za kilka dni.

Czy zje z nim obiad? Myśl o nieznajomej nie dawała mu spokoju. Nie ma męża, ale to przecież jeszcze o niczym nie świadczy. Przyłapał się na tym, że rozgląda się po sali w nadziei, że gdzieś ją zobaczy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: