STRONGMAN u szczytu władzy. Władimir Putin i walka o Rosję - ebook
STRONGMAN u szczytu władzy. Władimir Putin i walka o Rosję - ebook
Były moskiewski korespondent BBC, Angus Roxburgh opisuje dramatyczną walkę o przyszłość Rosji pod rządami Władimira Putina. W jaki sposób dawny agent KGB zmienił się z reformatora w autokratę? Jak to się stało, że Putin zabiegał o szacunek Zachodu, a wywołał lęk? Jak rozprawił się z rywalami w kraju i jak stworzył ekstrawagancki kult jednostki, gdzie wódz jednego dnia ratuje śnieżne pantery albo jeździ konno z obnażonym torsem, a następnego występuje przed zachodnimi słuchaczami z taką reprymendą, że nie zostawia na nich suchej nitki?
Książka powstała w oparciu o dziesiątki wywiadów przeprowadzonych na zasadzie wyłączności w Europie, Stanach Zjednoczonych i w Rosji, gdzie autor pracował przez pewien czas jako konsultant Kremla doradzający Putinowi w sprawach relacji prasowych. Roxburgh przekonuje, że Zachód zaprzepaścił szansę rozbicia zimnowojennego lodu, który skuł Rosję, bo nie zdołał zrozumieć jej lęków i aspiracji rozbudzonych po upadku komunizmu.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7881-400-9 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Uścisk dłoni Putina nie jest ani mocny, ani słaby. Takie szczegóły trudno odnotować, bo całą uwagę przykuwają jego oczy. Putin pochyla głowę, patrzy nieufnie i na kilka sekund zawiesza spojrzenie, jak gdyby zapamiętywał każdy szczegół – albo może porównywał twarz ze zdjęciem, które zapamiętał wcześniej. Spojrzenie jest groźne, przeszywające i wytrąca z równowagi.
Nie ma na świecie drugiego takiego prezydenta lub premiera jak rosyjski „narodowy przywódca”. Ten były agent KGB zachowywał się raczej niezdarnie i powściągliwie, gdy w 1999 roku nieoczekiwanie wypłynął i znalazł się na najwyższym stanowisku w państwie. Ale z biegiem lat zmienił się w człowieka bez zahamowań – rządzącego za pomocą siły jedynowładcę i narcyza coraz chętniej pozującego do zdjęć, które podkreślają jego sprawność fizyczną. Na początku pokazywano nam tylko pojedyncze, starannie wybrane fotografie – Putin mistrz judo, Putin za sterami myśliwca. Później, zwłaszcza od kiedy w 2008 roku przeniósł się z gabinetu prezydenta do biura premiera, zaczął zapraszać ekipy filmowe na wyprawy zorganizowane tylko po to, by kreować wizerunek przywódcy – gwiazdy kina akcji. Pokazali nam, jak przyczepia satelitarne urządzenia namierzające niedźwiedziom polarnym, tygrysom, wielorybom i panterom śnieżnym. Kamery towarzyszyły mu, gdy pokonywał motylkiem mroźną syberyjską rzekę i jeździł konno po górach, w ciemnych okularach i z nagim torsem. Osobiście gasił pożar lasu, prowadził skutery śnieżne, motocykle, wyścigówki Formuły 1, był na nartach, nurkował z butlą tlenową, grał w hokeja, a nawet zagrał na fortepianie i zaśpiewał Blueberry Hill, po angielsku, przed szeroką publicznością – przy czym brak umiejętności w każdej z tych dziedzin nie wywołał u niego śladu zażenowania. Kiedy w sierpniu 2011 roku przechodził badanie lekarskie i rozebrał się do pasa, również miał ze sobą kamerzystę.
Który z pozostałych światowych przywódców tak się zachowuje? Owszem, można mówić o prężeniu politycznych muskułów, ale w czystej próżności Putin nie ma konkurencji.
Putin to czujny rozmówca, dąży do konfrontacji, potrafi wybuchnąć, gdy dyskusja wchodzi na delikatny temat. Jest świetnie poinformowany, ale potrafi mieć zaskakujące braki w wiedzy o życiu na Zachodzie. Jest uprzejmy, ale potrafi też zachować się gruboskórnie. Jako premier i prezydent rządzi Rosją żelazną ręką. W ostatnich latach polubił publiczne strofowanie ministrów i stworzył wśród podwładnych atmosferę, w której nie tylko boją mu się sprzeciwić, ale wręcz wygłosić jakąkolwiek opinię z obawy, że jest potencjalnie sprzeczna z jego zdaniem. Stworzył system władzy idącej od góry – „pion władzy” – który wywołuje obawy i gasi inicjatywę.
Rosja stała się państwem, które nie liczy się z prawami obywateli. Krajem, w którym przewodniczący komisji wyborczej mówi, że naczelna zasada to prawdziwość słów Putina, a przewodniczący parlamentu, że zgromadzenie nie jest „miejscem na dyskusje”. W kraju tym najważniejsza decyzja o tym, kto zostanie prezydentem, zapada między dwoma politykami w zaciszu gabinetu, bez konsultacji z obywatelami. Tak właśnie stało się w 2011 roku, gdy protegowany Putina i jego następca na stanowisku prezydenta Dmitrij Miedwiediew zgodził się ustąpić z najwyższej pozycji państwowej po jednej kadencji, żeby Putin mógł powrócić jako prezydent w 2012 roku i potencjalnie zostać na Kremlu przez kolejne 12 lat. Obaj politycy cynicznie przyznali się do tego, co mimo braku dowodów wszyscy podejrzewali: taki był plan od samego początku, od wyborów prezydenckich w 2008 roku, w których Putin nie wystartował¹. Miedwiediew przyszedł na Kreml tylko po to, żeby przygotować miejsce dla Putina i umożliwić mu pozostanie przy władzy tak długo, jak będzie sobie życzył, bez łamania wprost konstytucyjnego zakazu sprawowania urzędu przez więcej niż dwie kolejne kadencje. A Putin lubi podkreślać swoją praworządność.
Ale nie zawsze tak było. W roku 2000 wielu zachodnich przywódców z ulgą przyjęło na światowych salonach nowego rosyjskiego prezydenta, który miał świeże, nowatorskie pomysły, był gotowy do współpracy i szukał konsensusu. Celem tej książki jest zbadanie i wyjaśnienie tej transformacji. Dlaczego Putin z roku na rok rządzi w sposób coraz bardziej autorytarny? Jakie wyzwanie rzucił Zachodowi, a jakie wyzwanie Zachód postawił jemu? Jak to się stało, że każda ze stron zobojętniała na obawy drugiej? Gdzie zaczęła się spirala wzajemnej nieufności i straconych szans na dialog? Amerykanie i ogólnie pojęty Zachód mieli swój punkt widzenia: patrząc na Rosję, widzieli dławienie opozycji politycznej w kraju, brutalną wojnę w Czeczenii, morderstwa dziennikarzy, wszechobecną korupcję aparatu władzy, nakręcanie buńczucznej retoryki z kulminacją w postaci konfliktu zbrojnego w Gruzji i wojny gazowej z Ukrainą. W Rosji mają inną perspektywę: widzą dominację Ameryki na świecie, amerykański plan tarczy antyrakietowej, amerykańską inwazję na Irak, rozszerzenie NATO, brak odpowiedzi na pozytywne rosyjskie gesty. Są przekonani, że ukraińska i gruzińska rewolucja grozi rozprzestrzenieniem się na Rosję. Na to wszystko nakłada się zaślepienie każdej ze stron: Putin nie potrafił zobaczyć związku między kampanią represji, którą prowadzi w kraju, a negatywną odpowiedzią zagranicy, natomiast George W. Bush nie był w stanie zrozumieć odwiecznego lęku Rosji przed osaczeniem i jej gniewnej reakcji na arbitralne decyzje w polityce zagranicznej.
Gdy książka ta idzie do druku, Putin nadal jest najpopularniejszym politykiem w Rosji, być może ze względu na to, że przywrócił ludziom względną stabilizację i poczucie własnej wartości, a za jego rządów poprawił się poziom życia (głównie dzięki korzystnym dla Rosji, wysokim cenom ropy). Wielu celów jednak nie osiągnął. Doszedł do władzy dzięki obietnicom unicestwienia terroryzmu, a liczba ataków wzrosła. Korupcja osiągnęła astronomiczne rozmiary i dławi wzrost gospodarczy. Liczba ludności w czasie jego rządów spadła o 2,2 miliona obywateli. Poziom inwestycji zagranicznych (mierzony jako procent produktu krajowego) jest w Rosji znacznie niższy niż na konkurencyjnych rynkach wschodzących, takich jak Brazylia czy Chiny. Mimo dekady znacznych przychodów z branży energetycznej, Rosjanom nie udało się stworzyć dynamicznej, nowoczesnej gospodarki. Na stronach książki przyjrzymy się tym zmaganiom o modernizację Rosji od środka oraz spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy jako prezydent Dmitrij Miedwiediew był sfrustrowanym liberałem (tak jak się często zdawało), czy może tylko kwiatkiem do kożucha.
Politycy mają skłonność do zbytniego upraszczania skomplikowanych tematów, zwłaszcza jeśli leży to w ich interesie. Nigdzie ta prawidłowość nie sprawdzała się częściej niż w przypadku trwającej w ostatnich latach dyskusji na temat prawa małych państw do samostanowienia. To jedno z najbardziej zawiłych zagadnień w polityce międzynarodowej. Kosowo, Czeczenia, Osetia Południowa, Abchazja, Naddniestrze. Zmarnowano tony papieru na sterty rozdętych do granic możliwości analiz, by wyjaśnić w sposób niedopuszczający żadnych wątpliwości, że uzyskanie niepodległości przez jedno państwo jest – albo nie jest – precedensem dla innych. Zwykle duże państwo, z którego chce wydzielić się mniejsze, przekonuje, że w kwestii uzyskiwania niepodległości każdy przypadek jest wyjątkowy i precedensów nie ma (Rosja mówi to w sprawie Czeczenii, Gruzja – Osetii Południowej i Abchazji). Z kolei małe kraje domagają się takiego samego traktowania jak państwa, które zyskały już pełną wolność. Dla wielonarodowej Rosji to sprawa wyjątkowo ważna. Kraj składa się z dziesiątek narodów, które mają większy lub mniejszy zakres autonomii, a Kreml żyje w ciągłym strachu, że federacja się rozpadnie, jeśli tylko bodaj jeden z tych narodów stworzy precedens i uzyska niepodległość. Ten wątek przewija się przez całą historię ostatniej dekady, od wojny w Czeczenii, przez liczne incydenty terrorystyczne w Rosji, po krótką wojnę w Gruzji w 2008 roku. Zwykle żadna ze stron takich konfliktów nie ma racji – uproszczeniem byłoby udawać, że jest inaczej. Takim samym uproszczeniem jest udawanie, że uznanie niepodległości Kosowa przez Zachód i decyzja NATO o wyznaczeniu ścieżki do członkostwa w pakcie dla Ukrainy i Gruzji nie miały wpływu na relacje Rosji i jej sąsiadów. Wyobrażenia i błędne przekonania o zamiarach drugiej ze stron często mają większe znaczenie – i zwykle szkodzą bardziej – niż prawdziwy stan rzeczy.
To moja trzecia książka na temat Rosji i zdaję sobie sprawę, że ten kraj jest pełen niespodzianek, a każdy obcokrajowiec, który twierdzi, że rozumie Rosję, tak naprawdę popisuje się arogancją. „My, Rosjanie, czujemy się urażeni i zlekceważeni, gdy czytamy nieprzyjemne słowa, wypisywane o naszym własnym państwie przez obcokrajowców” – pisze Siergiej Karaganow, rosyjski analityk polityczny. W dzisiejszej rosyjskiej polityce jest dużo nieprzyjemnych rzeczy, które zasługują na to, by o nich pisać. Największym wrogiem Rosji bywa ona sama: zwłaszcza gdy dostrzega złe intencje tam, gdzie ich nie ma, gdy boi się demokratyzacji zamiast przyjmować ją z otwartymi ramionami. Ale Zachód także nie potrafi zrozumieć, jakie procesy zachodzą w Rosji, i nie traktuje jej z szacunkiem, jako kraju, który chce być częścią społeczności międzynarodowej, a nie wyrzutkiem.
* * *
Książka napisana jest częściowo na podstawie materiałów, które zebrałem jako główny konsultant dla zrealizowanego w czterech odcinkach filmu dokumentalnego BBC Rosja kontra Zachód – nowa zimna wojna, produkcji firmy Brook Lapping. Przeprowadziliśmy wówczas setki godzin wywiadów z najważniejszymi rozmówcami w Rosji, a również w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, na Ukrainie i w Gruzji. Wywiady, które wcześniej nie zostały nigdzie opublikowane, rzuciły nowe światło na wiele omawianych w książce wydarzeń i stanowią osnowę mojej narracji.
Korzystałem również z osobistych doświadczeń, które zgromadziłem, będąc przez trzy lata doradcą Dmitrija Pieskowa, rzecznika prasowego Putina (przydały się zwłaszcza przy pracy nad rozdziałem 9). W 2006 roku Kreml zdecydował się zatrudnić nowojorską firmę public relations Ketchum oraz jej brukselskiego partnera GPlus, a ja niespodziewanie zboczyłem na pewien czas z dziennikarskiej ścieżki kariery. Ani Ketchum, ani GPlus nie mieli pracowników znających dobrze rosyjskie realia. Nagle potrzebny był ktoś z zewnątrz i ofertę dostałem właśnie ja. W tym czasie mijał już ósmy rok, odkąd zacząłem zajmować się tematami Unii Europejskiej, i zapragnąłem z powrotem zanurzyć się w Rosji. Z tym krajem wiąże się prawie cała moja kariera: studiowałem rosyjski, byłem nauczycielem, tłumaczem dla moskiewskiego oddziału BBC Monitoring Service, moskiewskim korespondentem „Sunday Times”, a później BBC.
Oferta była dla mnie tym bardziej kusząca, że w moim życiu miał kiedyś miejsce pewien smakowity epizod. Otóż w 1989 roku, gdy Putin był jeszcze szpiegiem w Dreźnie, jego przełożeni deportowali mnie z Moskwy w odwecie za to, że Margaret Thatcher wyrzuciła z Londynu agentów sowieckich. Razem ze mną – wówczas korespondentem „Sunday Times” – wydalono jeszcze dwóch dziennikarzy i ośmiu dyplomatów. Była to ostatnia ważna afera szpiegowska okresu zimnej wojny. Cóż za ironiczny zbieg okoliczności, pomyślałem, że wracam teraz do Moskwy jako doradca Putina! Przyjąłem ofertę i zostałem konsultantem Kremla do spraw mediów. Pracowałem w Brukseli, ale regularnie jeździłem do Moskwy. Zespół rozsianych po całym świecie konsultantów liczył około 20–30 osób, lecz tylko ja pracowałem na pełny etat. Pieskowa i jego zespół poznałem bardzo dobrze. Chociaż nie mówił mi wszystkiego, to żaden z obcokrajowców w tym okresie nie zbliżył się do kulisów rosyjskiej władzy bardziej niż ja. Opis wydarzeń z lat 2006–2009 opieram w większości na osobistych obserwacjach.
Jednym z naszych głównych zadań w roli doradców prasowych Kremla było przekonanie władzy do większej otwartości na media, bo wychodziliśmy z dość oczywistego założenia, że im więcej mówi się o swoich poglądach, tym lepiej inni je usłyszą. Rosyjska klasa polityczna powiedziała niet i w dalszym ciągu nie przyjmuje do wiadomości takiego pomysłu, co dotkliwie odczułem przy pracy nad serialem BBC, czyli na długo po zakończeniu przygody z public relations i powrocie do dziennikarstwa. Przekonanie ważnych rosyjskich polityków do wywiadu graniczy z cudem. Kilka kluczowych osób wprost odmówiło jakiejkolwiek rozmowy. Inni zgodzili się dopiero po miesiącach przeciągania sprawy przez podwładnych, którzy nie chcieli nawet przekazać przełożonym prośby o wywiad – być może ze strachu. Natalia Timakowa, rzeczniczka prezydenta Miedwiediewa, bezceremonialnie odmówiła w ogóle spotkania. Jak na ironię, dziś trudniej o dostęp do wysokich rangą kremlowskich urzędników niż w ostatnich latach komunizmu, gdy pracowałem przy serialu Druga rewolucja rosyjska. Zadanie stało się jeszcze trudniejsze na rok przed wyborami prezydenckimi w 2012 roku, bo na Kremlu zapanował wówczas klimat politycznej niepewności. Cała administracja zamarła w bezruchu, czekając na rozwikłanie zagadki: kto wystartuje w wyborach, Putin czy Miedwiediew? Przywódcy przeciągali złożenie deklaracji w nieskończoność. Nagle umówieni rozmówcy zaczęli odwoływać wywiady. Stało się jasne, że w tak niepewnej sytuacji wytrawni politycy i urzędnicy nie odważą się narażać własnej pozycji.
Mimo wszystko przy pracy nad serialem i nad tą książką udało nam się przeprowadzić ponad sto wywiadów (również na zasadzie „off the record”). Wśród osób, z którymi nawiązaliśmy kontakt, były głowy państw, ministrowie spraw zagranicznych i wysocy rangą doradcy z ośmiu państw. W Rosji rozmawialiśmy z Ludmiłą Aleksiejewą, Anatolijem Antonowem, Stanisławem Biełkowskim, Władimirem Cziżowem, Borysem Czoczijewem, Arkadijm Dworkowiczem, Giermanem Griefem, Aleksiejem Gromowem, Siergiejem Guriewem, Andriejem Iłłarionowem, Igorem Iwanowem, Siergiejem Iwanowem, Grigorijem Karasinem, Michaiłem Kasjanowem, Wiktorem Christienko, Jewgienijem Kisielowem, Eduardem Kokoitym, Andriejem Kolesnikowem, Konstantinem Kosaczowem, Aleksandrem Kramarenko, Aleksiejem Kudrinem, generałem Maratem Kułachmetowem, Siergiejem Kuprijanowem, Siergiejem Ławrowem, Fiodorem Łukianowem, Michaiłem Margiełowem, Siergiejem Markowem, Władimirem Miłowem, Olegiem Mitwolem, Dmitrijem Muratowem, Glebem Pawłowskim, Dmitrijem Pieskowem, Siergiejem Prichodko, Jewgienijem Primakowem, Dmitrijem Rogozinem, Siergiejem Riabkowem, Władimirem Ryżkowem, Wiktorem Szenderowiczem, Dmitrijem Treninem, Jurijem Uszakowem, Aleksandrem Wołoszynem i Igorem Jurgensem.
W USA naszymi rozmówcami byli: Matthew Bryza, Bill Burns, Nicholas Burns, Eric Edelman, Daniel Fata, Daniel Fried, Philip Gordon, Rose Gottemoeller, Thomas Graham, Stephen Hadley, ppłk Robert Hamilton, John Herbst, Fiona Hill, gen. James Jones, David Kramer, Michael McFaul, gen. Trey Obering, Stephen Pifer, Colin Powell, Condoleezza Rice, Stephen Sestanovich, Dean Wilkening i Damon Wilson.
W Gruzji wywiadu udzieliły następujące osoby: Irakli Alasania, Dawid Bakradze, Giga Bokeria, Nino Burdżanadze, Władimir Czaczibaja, Raphael Gluckmann, Natalia Kinchela, Erosi Kicmariszwili, Daniel Kunin, Batu Kutelia, Aleksander Lomaja, Wano Merabiszwili, Micheil Saakaszwili, Eka Tkeszelaszwili, Grigol Waszadze, Temur Jakobaszwili i Eka Zguladze.
W Wielkiej Brytanii przeprowadziliśmy wywiady z Tonym Brentonem, Johnem Browne’em, Nickiem Butlerem, Jonathanem Cohenem, Michaelem Davenportem, Marthą Freeman, Davidem Milibandem, Craigiem Oliphantem, Jonathanem Powellem, Georgem Robertsonem i Aleksandrem Temerko.
Na Ukrainie rozmawiali z nami Leonid Kuczma, Hryhorij Nemyria, Ołeh Rybaczuk i Wiktor Juszczenko, a w Polsce Aleksander Kwaśniewski i Radosław Sikorski.
W Niemczech spotkali się z nami Rolf Nikel, Alexander Rahr, Gerhard Schröder i Frank-Walter Steinmeier, natomiast we Francji Jean-David Levitte i Maurice Gourdault-Montagne.
Chciałbym podziękować producentowi serialu firmy Brook Lapping Normie Percy i producentowi wykonawczemu Brianowi Lappingowi za to, że dali mi szansę pracować przy tym długim, ale owocnym projekcie. Dziękuję też reżyserom Wandzie Kościej i Dawidowi Alterowi za przeczytanie niektórych rozdziałów oraz asystentowi produkcji Timowi Stirzakerowi za niestrudzony research i pomoc organizacyjną. Przede wszystkim mam dług wdzięczności wobec reżysera serialu Paula Mitchella i moskiewskiej producent Maszy Słonim za niekończące się rady i pomysły. Neil Buckley i Fiona Hill zgodzili się uprzejmie przeczytać pierwszą wersję książki albo jej części i przedstawili wiele sugestii, za które jestem bardzo wdzięczny. Na koniec gorące podziękowania dla mojego agenta Billa Hamiltona i znakomitej redaktorki w wydawnictwie I.B.Tauris Joanny Godfrey.Rozdział 1 Bal tajniaków
Nowe Milenium
Era Putina rozpoczęła się w samo południe ostatniego dnia dwudziestego wieku. Ku zaskoczeniu całego świata, w telewizji wystąpił słabnący prezydent Jelcyn, by ogłosić, łapiąc z trudem oddech, że odchodzi z urzędu – na pół roku przed zapowiadanym terminem. Głos łamał mu się ze wzruszenia, gdy prosił Rosjan o wybaczenie jego błędów i pomyłek oraz mówił, że kraj musi wejść w nowe tysiąclecie z „nowymi politykami, nowymi twarzami, nowymi silnymi, inteligentnymi i energicznymi ludźmi”.
Jelcyn nagrał wystąpienie wcześniej, tego samego dnia rano, na Kremlu. Poza córką Tatianą i najbliższymi doradcami, pierwszymi ludźmi, którzy dowiedzieli się o przemówieniu, byli technicy telewizyjni ładujący tekst do telepromptera. Gdy skończył mówić, odwrócił się, otarł łzy, a później otworzył butelkę szampana, rozlał go członkom ekipy telewizyjnej oraz kilku obecnym współpracownikom z kancelarii prezydenckiej, stuknął się kieliszkiem i wypił jednym haustem. W tym momencie jego następca Władimir Putin był już w tym samym pokoju. Za cienką zasłoną szykował się z pomocą makijażystów do nagrania własnego orędzia na Nowy Rok.
Orędzie miało zostać wyemitowane tuż przed północą. Ale najpierw musiał załatwić kilka formalności. O godzinie 14.00 dostał „nuklearną walizkę” z kodami potrzebnymi do uruchomienia arsenału jądrowego. Następnie zwołał pięciominutowe posiedzenie swojego gabinetu oraz dłuższą sesję Rady Bezpieczeństwa. O 18.00 jako prezydent podpisał swój pierwszy dekret, w którym przyznał Jelcynowi oraz jego rodzinie immunitet sądowy. Później odbył osobiste rozmowy z kilkoma najważniejszymi ministrami. I w końcu odwołał planowaną wizytę w Petersburgu, wsiadł do prezydenckiej limuzyny i pomknął w konwoju w kierunku lotniska Moskwa-Wnukowo. Chciał spędzić Nowy Rok w jakimś wyjątkowym miejscu.
Kiedy miliardy ludzi na całym świecie świętowały nadejście nowego tysiąclecia tańcem i fajerwerkami, nowy tymczasowy prezydent Federacji Rosyjskiej próbował właśnie na pokładzie wojskowego śmigłowca przebić się do zbuntowanej republiki czeczeńskiej, mimo groźnych warunków pogodowych, które w końcu zmusiły pilotów, by zawrócili maszynę do bazy w sąsiednim Dagestanie. To był ten Putin, którego miał wkrótce poznać i przestraszyć się cały świat. Twardziel, człowiek czynu z obsesją na punkcie walki z terrorystami i separatystami, polityk zdeterminowany, by przywrócić poczucie dumy narodowej kraju, który pod rządami Jelcyna zaczął zdradzać symptomy słabości i dezorganizacji.
Podczas gdy śmigłowiec Putina walczył z żywiołami nad Czeczenią, rosyjska telewizja emitowała jego nagrane wcześniej orędzie do narodu. Było krótkie, rzeczowe, zawierało pochwały dla ustępującego prezydenta oraz deklarację, że na Kremlu nie ma próżni władzy. Znalazła się w nim tylko jedna obietnica polityczna, która z perspektywy czasu jest doprawdy warta odnotowania:
– Państwo będzie twardo stać na straży wolności słowa, wolności sumienia, wolności środków masowego przekazu oraz praw własności, czyli fundamentalnych elementów cywilizowanego społeczeństwa – powiedział Putin.
Nowy prezydent obiecał prawa, które za czasów ZSRR zostały zdeptane, a za rządów Jelcyna przywrócone. W ciągu kilku lat Putin miał usłyszeć oskarżenia o ich łamanie, o tworzenie nowego postkomunistycznego systemu autorytarnego. W tym systemie pod butem władzy miała znaleźć się wolna prasa, najbogatsi biznesmeni i właściwie wszyscy, którzy odważyli się stanąć mu na drodze.
Dlaczego tak się stało? Kluczem, albo przynajmniej jednym z kluczy do zrozumienia przemiany Putina, jest przyjrzenie się Rosji, jaką pozostawił mu Jelcyn. Oprócz tego, że kraj był słaby pod względem gospodarczym i militarnym, był również traktowany protekcjonalnie przez Zachód.