Uczeń z rodziny dysfunkcyjnej - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
9 lipca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Uczeń z rodziny dysfunkcyjnej - ebook
Minęło 10 lat od wydania mojej książki „Uczeń z rodziny dysfunkcyjnej” adresowanej przede wszystkim do nauczycieli, wychowawców, pedagogów i psychologów szkolnych, oraz wszystkich, którzy w pracy z dzieckiem chcą być „dobrymi dorosłymi”. Zadałam sobie pytanie czy treść pozostaje aktualna dla adresatów?
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8041-017-6 |
Rozmiar pliku: | 323 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
Minęło 10 lat od wydania mojej książki „Uczeń z rodziny dysfunkcyjnej” adresowanej przede wszystkim do nauczycieli, wychowawców, pedagogów i psychologów szkolnych, oraz wszystkich, którzy w pracy z dzieckiem chcą być „dobrymi dorosłymi”. Zadałam sobie pytanie czy treść pozostaje aktualna dla adresatów.?
Co się zmieniło?
Na pewno wzrosło społeczne i emocjonalne zapotrzebowanie na dobre relacje, chociaż paradoksalnie, ogromny wysiłek cywilizacyjny angażowany jest w tworzenie coraz to lepszych narzędzi zastępczych. Mnożą się jak grzyby po deszczu portale internetowe dla rozmaitych społeczności. Powstają coraz ciekawsze gry edukacyjne i podkręca się „wyścig szczurów” o zdobycie sławy i pieniędzy, które stały się powszechnym symbolem sukcesu. Mnie niepokoi fakt, że w tak konstruowany przez dorosłych świat, wciągane są dzieci niemalże od poczęcia. A w konsekwencji wzrastają oczekiwania wobec dziecka. Dzieciństwo zamiast kojarzyć się z beztroską i zabawą, przypomina permanentny test sprawności malucha. Ważne są przede wszystkim osiągnięcia dziecka (już chodzi , już mówi już czyta już chodzi na zajęcia z…). Rodzice rywalizują licytując szybkość dziecięcych dokonań. Alternatywą jest rodzic z dzieckiem chorym/niesprawnym. Społeczeństwo kreuje jego obraz jako bohatera, który nie opuszcza dziecka w potrzebie, tylko całkowicie mu się poświęca. Medialny przekaz bardzo upraszcza obraz naszych pociech. To dwa portrety: pierwszy – dziecko zdolne, ogarnięte, niezłomne i zawsze w czołówce. Drugi – niepełnosprawne, chore, zawsze potrzebujące pomocy…
W kontekście dzieci wzrastających w rodzinach dysfunkcyjnych, poziom frustracji rośnie. Ponieważ kolejne pokolenie rodziców to osoby, które same wzrastały w większym chaosie norm społecznych, pod pręgieżem wyżej postawionej porzeczki przymusu zrobienia zawrotnej kariery finansowej. A zapleczem bywa często jedynie jeszcze bardziej kusząca „droga na skróty” w postaci nad wyraz łatwo dostępnych i relatywnie ciągle tanich substancji zmieniających świadomość. Od alkoholu począwszy po różne farmaceutyki i dopalacze a na narkotykach kończąc, powszechność sięgania przez młodych dorosłych, (że o nieletnich nie wspomnę) jest zaskakująca (a może tylko dla mnie).
Zatem, 10 lat później, ludzie żyją szybciej, bardziej ryzykownie. Zarazem wzrasta liczba osób chorych na depresję, przybywa samobójców, nasila się przemoc. Więzi społeczne przenoszą się do wirtualnego świata Internetu. Pytanie „Ilu masz znajomych na facebooku?”, a raczej odpowiedź „koło trzystu”, jest dramatycznym odzwierciedleniem emocjonalnej pustki, w jakiej wzrasta kolejne pokolenie dzieci. Bo realnie z tych trzystu często w rzeczywistym świecie nie widujesz nikogo, chyba że z nim pracujesz bądź się uczysz, ale czy to oznacza że bezpośrednio rozmawiasz?…
Wracając do meritum, nie zmieniły się ludzkie, dziecięce potrzeby emocjonalne. Nie zniknęło zapotrzebowanie na normalność, przeciętność i aktualne pozostają proste, zawsze dostępne narzędzia komunikacji międzyludzkiej: życzliwy język, przyjazny gest i wrażliwość emocjonalna. W każdej klasie w każdej szkole są dzieci, które wzrastają w rodzinie dysfunkcyjnej. Dla każdego nauczyciela, wychowawcy, pedagoga, psychologa zawsze jest właściwy moment na bycie „dobrym dorosłym” w stosunku do ucznia/podopiecznego. Dlatego przypomnę „Dobry dorosły” to…
“Dobry dorosły” to postawa wobec dzieci wynikająca ze świadomości i wiedzy na temat znaczenia relacji dorosły - dziecko. Szczególnie pożądana w kontakcie nauczyciela z uczniem wzrastającym w rodzinie dysfunkcyjnej. Dzięki tej relacji dziecko ma szansę na konstruktywną reakcje ze strony nauczyciela na objawy i skutki wychowywania się w destruktywnym domu. “Dobry dorosły” to postawa świadomego w działaniu “zastępczego”- rodzica. Kogoś, kogo w pamięci przechowujemy jako pedagoga z powołania.
Potrzeba kontaktu z osobą, która akceptuje, rozumie, ma czas, chce i może wspierać, pomagać to zwyczajne ludzkie pragnienie. Szczególnej wagi nabiera wtedy, gdy podstawowe potrzeby egzystencjonalne, psychiczne i społeczne nie są zaspokojone. Deficyt w sferze poczucia bezpieczeństwa, własnej wartości, akceptacji na siebie takim jakim się jest, oraz zakaz ujawniania swych uczuć i myśli to klimat w jakim wzrastają dzieci w rodzinach zaburzonych dysfunkcją. Tam rządzi a to “pani przemoc” a to “pani wódka”, a to “pani niemoc”, a to “pan gwałt”, a to “pan wózek inwalidzki” czy “pani choroba nieuleczalna”(i/ lub psychiczna). W sercu dziecka dominuje wstyd, strach i złość. Za sprawą postaw rodziców narasta poczucie winy i odpowiedzialność za istniejącą w domu sytuację. Dziecko natomiast pragnie i potrzebuje nade wszystko zaopiekowania się nim – okazania mu troski i czułości. Zrobienia czegoś dla niego ze względu na niego (chodzi o to, by powodem działania dorosłego było uznanie ważności samopoczucia dziecka ponad swoje własne).
Jeżeli nie czyni tego rodzic, jakże ważne jest by uczynił to nauczyciel. Dzięki temu może nastąpić w miarę naturalne wypełnienie potężnej luki niezaspokojonych potrzeb psychicznych dziecka.
Nauczyciel pojawia się na drodze życia dziecka w sposób równie oczywisty, jak wcześniej mama, tata, brat, siostra, dziadek czy babcia. Ot, zwyczajna kolej rzeczy – niemowlęctwo, dzieciństwo, przedszkole, no i czas iść do szkoły. Dla dziecka wzrastającego w zdrowej rodzinie wychowawca w pierwszej klasie jawi się jako ważna postać, o której opowiada się rodzicom. Porównuje się czy wie on to samo co mama i tata. Postać nader znacząca. I samo dziecko musi rozstrzygnąć, kto jest dla niego większym autorytetem w danej dziedzinie, kogo bardziej lubi… itp.
Dziecko wychowujące się w atmosferze zagrożenia, niepewności, smutku i osamotnienia (taki klimat panuje w rodzinie dysfunkcyjnej), szuka (podświadomie) “dobrego dorosłego”, czyli przede wszystkim kogoś, kto zaopiekuje się nim i uporządkuje mu ten świat. Powie co trzeba robić, żeby było dobrze i nie zmieni wprowadzonych zasad przez następnych kilka miesięcy. Słowem, da pierwszoklasiście bodaj minimalne, ale prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Zatem, z racji swej roli, wychowawca staje się dla owego dziecka wyjątkową osobą. Jeśli jeszcze ów nauczyciel okaże sympatię uczniowi, wyrazi wobec niego swą akceptację i zainteresowanie nim, to marzenia zostały spełnione - “dziecko odnalazło swą mamę (swego tatę)”.. Gdyby mogło, zamieszkałoby w szkole i wcale nie wracało do domu.
Poradnik, który Drogi czytelniku masz przed sobą, jest zaproszeniem do dostrzeżenia uczniowskich potrzeb, oczekiwań, pragnień nie zaspakajanych w domach dotkniętych dysfunkcją, a których spełnienie w jakiejś części dostępne jest nauczycielowi. Ukazuje mechanizmy funkcjonowania dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej. Szczególny akcent położony został na role, jakie one podejmują zarówno po to, by przetrwać (mechanizm obronny) w rodzinie jak i ochronić ją ( działanie systemu). Świat wewnętrznych przeżyć dziecka został choć w części przełożony na symptomy zachowania, z którymi nauczyciel spotyka się na co dzień.
Jednak najistotniejszym celem tej książki jest pokazanie znaczenia postawy nauczyciela wobec ucznia krzywdzonego w rodzinie dysfunkcyjnej. Oraz ukazanie destruktywnej siły mechanizmów obronnych stosowanych przez dzieci wzrastające w takich domach. Dlatego trzy pierwsze rozdziały poświęciłam głównie opisowi funkcjonowania rodziny dysfunkcyjnej jako całego systemu. A także charakterystyce ról – strategii radzenia sobie z życiem w takiej rzeczywistości domowej.
Druga część poradnika służy wskazaniu potrzeb, dla zaspokajania których ma znaczenie postawa nauczyciela, i sposobów postępowania nauczyciela jako „dobrego dorosłego”.
Każdy rozdział kończy się częścią opatrzoną nagłówkiem „Ważne w pracy dydaktycznej i wychowawczej z uczniem” i umieszczonym w ramce przypomnieniem bądź konkluzją, co po lekturze danego rozdziału warto zapamiętać.
Na końcu książki znajduje się lista instytucji, które mogą być pomocne w pracy pedagogicznej w szkole.
Zatem zachęcam do przyjrzenia się temu, co to znaczy z perspektywy ucznia życie w rodzinie dysfunkcyjnej. Co przeżywa dziecko, z czym się zmaga i jakie strategie stosuje, aby przetrwać w takiej rodzinie. Dalej pokazuję, co może zrobić nauczyciel. Dlaczego ważne jest, by podejmował działanie. Na koniec zwracam uwagę, że każdy może pozostać we wspomnieniach swych wychowanków jako „dobry dorosły”.
Anna Maria SeweryńskaRozdział I
Struktura i mechanizmy działania rodziny dysfunkcyjnej
Jest wiele aspektów definiowania rodziny w ogóle i przejawów jej dysfunkcji. Proponuję wybór jednego z nich – ujęcia systemowego, by zakreślić jasne ramy funkcjonowania rodziny. Opis pełni tu rolę tła dla ukazania istoty problemu, jakim jest destruktywne zachowanie dzieci w szkole.
Członkowie rodziny tworzą układ, na który możemy spojrzeć jak na system. Funkcjonowanie systemu jest wynikiem wzajemnych oddziaływań na siebie poszczególnych jego elementów (członków rodziny) oraz samej ich struktury (wewnętrznych interakcji zachodzących pomiędzy emocjami a myślami u danej osoby).
Każda osoba w rodzinie to ogniwo systemu: jednostka wpływa na funkcjonowanie całego układu, zaś działanie owego układu determinuje zachowania poszczególnych elementów. Jednakże, siła układu jako całości znaczy więcej niż siła sumy poszczególnych jego jednostek. Efekt działania systemu zwanego rodziną można opisać na przykład w wymiarze zdrowy – chory, funkcjonalny – dysfunkcjonalny.
Sama dysfunkcja oznacza:
- zaburzenie komunikacyjne w rodzinie np.: porozumiewanie się nie wprost, brak akceptacji na wyrażanie emocji;
- zaburzenia strukturalne w rodzinie np.: zamiana ról - dzieci są rodzicami, rodzice dziećmi, centralną postacią jest rodzic będący źródłem dysfunkcji (alkoholik, sprawca przemocy, itd.)
- zaburzenie własnych granic np.: nie sprzeciwianie się wobec przemocy, brak zaufania do wszystkich ludzi, życie w ukryciu, tajemnicy przed całym światem;
- zaburzenie granic pomiędzy poszczególnymi osobami w rodzinie np.: nie szanowanie czyjejś intymności, uczuć i poglądów drugiej osoby;
- stosowanie destruktywnych mechanizmów obronnych jak wchodzenie w role – strategie radzenia sobie z zachowaniem, które jest źródłem owej dysfunkcji.
Rodzina dysfunkcyjna to:
- rodzina z problemem alkoholowym, czyli taka, w której jedno, bądź oboje rodziców uzależniło się od alkoholu
- rodzina z problemem wykorzystywania seksualnego, czyli taka, w której jedno, bądź oboje rodziców wykorzystuje seksualnie kogoś (współmałżonka, dzieci) w rodzinie.
- rodzina z terrorem psychicznym czyli taka, w której jedno bądź oboje rodziców stosuje przemoc emocjonalną (szantaż, zastraszenie itp.) wobec członków swojej rodziny
- rodzina z przemocą fizyczną czyli taka, w której jedno bądź oboje rodziców bije, maltretuje fizycznie kogokolwiek z członków rodziny
- rodzina z przewlekłą chorobą - jedno bądź oboje rodziców cierpi na stałe schorzenie typu stwardnienie rozsiane, cukrzyca, bądź jest „przykute” do wózka inwalidzkiego, za swój stan obarcza winą domowników, staje się centralną postacią w rodzinie.
W naszej rzeczywistości powszechnym zjawiskiem jest rodzina z problemem alkoholowym. Nadużywanie zaś alkoholu przez któregoś z rodziców (bądź obojga) podsyca czy generuje zachowania przemocowe w rodzinie. Można mówić o tym, że w każdej rodzinie z problemem alkoholowym dziecko doświadcza przemocy psychicznej: łamane są jego granice intymności, nie ma szacunku dla jego uczuć i potrzeb i spotyka je kara w postaci emocjonalnego odrzucenia za mówienie prawdy o tym jak jest w domu. W znakomitej większości tych rodzin dzieci doświadczają przemocy fizycznej: są bite, szturchane, szarpane. Ponad połowa jest ofiarą nadużywania lub wykorzystywania seksualnego: są partnerami seksualnymi swoich rodziców, świadkami przemocy seksualnej w domu. Większość dzieci wzrastających w rodzinie z problemem alkoholowym obcuje na co dzień z wyuczoną bezradnością swoich mam - żon alkoholików lub ojców - mężów alkoholiczek (dane statystyczne – PARPA).
Dysfunkcje w rodzinie możemy podzielić na cztery duże kategorie. Podstawą różnicowania jest „kluczowe” zachowanie rodzica (rodziców), które determinuje działanie całego układu, wymuszając specyficzny sposób jego funkcjonowania. Specyfika polega na tym, że każdy z rodziny zachowuje się tak, by nic nie zakłócało działania systemu, chociaż żaden z poszczególnych elementów systemu tak na prawdę nie czuje się w nim dobrze – bezpiecznie.
Te kategorie to:
WERSJA DEMORozdział II.
Dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej
Z punktu widzenia poszczególnych osób w rodzinie dysfunkcyjnej najważniejszy jest „kostium”, czyli to co, widzą inni. Nie jest istotny wewnętrzny stan, samopoczucie, własne potrzeby czy pragnienia. Znaczenie ma to, jak jest się ocenianym przez otoczenie. Dlatego każdy członek rodziny „przebiera się” za postać, którą odgrywa najpierw na użytek domowników, a z biegiem czasu – po prostu w życiu. Innymi słowy, wciela się w rolę (zarówno rodzic jak i dziecko).
Specyfika ról polega na tym, że są odpowiedzią na potrzeby systemu czyli pełnią wobec niego funkcję zachowawczą, wspierającą, wzmacniającą.
Za powstanie rodziny dysfunkcyjnej odpowiedzialność ponoszą rodzice – dorośli, którzy z własnej, nie przymuszonej woli zdecydowali się być ze sobą i mieć potomstwo. Naturalnie, sami twórcy takiego układu przytaczają wiele argumentów usprawiedliwiających czy wręcz konstytuujących ich zachowanie. Często można się spotkać z postawą partnera osoby uzależnionej czy sprawcy przemocy, że „nie wiedziałam(em)”, „przed ślubem nigdy taki(a) nie był(a)”, „on(a) się na pewno zmieni”, itd. Podobnie osoba będąca „źródłem” dysfunkcji nie raz wygłasza poglądy typu „mam bardzo stresującą pracę, więc..”, „każdy potrzebuje czasem się napić – to normalne”, „dzieci muszą być zdyscyplinowane – czasem trzeba im wlać”, „żona powinna być posłuszna mężowi”, „sam(a) miałem(łam) ciężkie dzieciństwo – one (dzieci) nie mają nawet w połowie tak źle jak ja” itp. Mimo przytaczania powodów na swe usprawiedliwienie to rodzice (nawet, jeżeli sami tego tak nie postrzegają) są autorami swych wyborów i decyzji i jako dorośli ponoszą konsekwencje.
WERSJA DEMORozdział III
Dziecko w szkole
Wiemy już, że dzieci wzrastające w rodzinie dysfunkcyjnej podejmują określone role-strategie aby przetrwać w atmosferze ciągłego napięcia wynikającego z zagrożenia zdrowia i życia, a także z nieprzewidywalności zdarzeń i reguł obowiązujących w domu. Ów chaos generuje takie uczucia jak niepewność, lęk, strach, wstyd, złość, żal, smutek. Dziecko czuje się samotne i zagubione. Nabiera przekonania o sobie, że takie, jakie jest, nie zasługuje na akceptację i miłość rodziców. Gorsze od innych - musi zatem bez przerwy udowadniać, że jest warte czyjejś (np. nauczyciela, wychowawcy w szkole) uwagi. W związku z tym podejmuje nieustające próby pozyskania sympatii lub antypatii (byle by być dostrzeżonym) dorosłych, zarówno rodziców jak i każdego innego ważnego dorosłego. W tym celu stara się przewidzieć myśli, uczucia i reakcje osób wokół siebie, przejąć kontrolę nad zachowaniami i emocjami innych, posiłkując się wyniesionym z domu przekonaniem, że człowiek posiada taki wpływ i moce sprawcze (koronna dewiza osoby współuzależnionej). Potrafi nawiązywać kontakty z ludźmi tylko na zasadzie kontroli. Kiedy, natomiast, przekonuje się, że nie ma „cudownych” zdolności jasnowidztwa (nie jest w stanie przewidzieć przyszłości – co kto pomyśli, co zrobi), wpada w stan depresji. Załamuje się. Wycofuje z kontaktu.
WERSJA DEMORozdział IV
Strategia działania nauczyciela
Nauczyciele, psychologowie, pedagodzy szkolni, a także personel administracyjny szkoły styka się z dziećmi rutynowo. Stąd tak ważna jest umiejętność rozpoznawania uczniów, którzy potrzebują pomocy.
Wczesna interwencja (wobec ośmio-, dziewięciolatków ) może zapobiec rozwijaniu się i utrwalaniu zaburzonego funkcjonowania (na którego podłożu mogą rozwijać się jego choroby psychosomatyczne - nerwice wegetatywne, wrzody żołądka, a także zaburzenia psychiczne czy uzależnienia od substancji psychoaktywnych).
Rozpoznanie samo w sobie ma znaczenie uzdrawiające!
WERSJA DEMORozdział V
Relacja nauczyciel dziecko - uczeń
Relacja nauczyciel – uczeń jest z natury swej doniosła. Jej znaczenie jest porównywalne z takimi relacjami, jak mistrz – uczeń czy rodzic – dziecko. W psychologii rozwojowej, klinicznej czy społecznej często stosuje się porównanie roli nauczyciela do roli przewodnika, opiekuna czy rodzica w procesie dorastania dziecka.
Pedagog to z definicji osoba wychowująca dzieci, nauczyciel, osoba zajmująca się naukowo dziedziną wychowania i oświaty. W rolę rodzica wpisane jest wychowanie – przewodnictwo, opieka, wsparcie i oczywiście nauka z pozycji autorytetu (ja – dorosły, ty – dziecko) wszelkich podstawowych umiejętności psychologicznych i społecznych.
WERSJA DEMORozdział VI
„Dobry dorosły” charakterystyka postawy
W sprawie zostania dorosłym nie pobieramy jakiejś uporządkowanej nauki. Każdy człowiek od pierwszych dni życia w swojej rodzinie uczy się trwać i przetrwać. Poznaje siebie i świat swych rodziców (opiekunów), rodzeństwo. Poznaje związki istniejące pomiędzy wysyłanymi odbieranymi przez siebie sygnałami. Małe dziecko płacze na tyle sposobów, ile potrzeb chce zaspokoić. Bacznie rodziców – to, jak reagują na jego zachowanie, czy są zadowoleni, źli, czy smutni. Emocje to pierwotny kod porozumiewania się ludzi, dostępny dziecku od początku życia. Zanim dziecko nauczy się mówić, potrafi skutecznie komunikować się z otoczeniem okazując uczucia.
WERSJA DEMOZakończenie
Każdy z nas chodził do szkoły i ma w pamięci swych nauczycieli. Zwłaszcza tych, których ówczesna postawa zaważyła w jakimś stopniu na naszych późniejszych losach. Trochę jak przez mgłę, z sentymentem wspominamy przejętego, zatroskanego naszymi szkolnymi kłopotami wychowawcę. Przypomina się nam nauczyciel, na którego lekcji niemal wszyscy żartowali. Pani (pan) była niewymagająca, wyrozumiała i wspaniałomyślna.
Wyraźny portret w naszej pamięci ma nauczyciel wymagający, ostry, ale bardzo sprawiedliwy. Z powagą i lekkim napięciem wraca obraz jego srogiej twarzy. Okazuje się, że do dziś pamiętamy to, czego nas uczył. Dużo żalu i goryczy w sercu budzi wspomnienie (ciągle bardzo żywe) nauczyciela, który był nieugięty. Obchodziło go tylko czy lekcje były odrobione i materiał opanowany w stopniu dostatecznym (na piątkę umiał tylko on). A nam się wtedy świat na głowę walił (w domu wieczne awantury, przyjaźń nie wychodziła, uczucia lokowane nieszczęśliwie). Ocena niedostateczna decydowała o naszym ówczesnym być albo nie być. Potem jakoś się ułożyło.
I jak słoneczny promień wraca wspomnienie wychowawcy. Znowu czujemy wzruszenie i ogromną wdzięczność za to, że wtedy to on się pochylił nad nami (i tak wiele razy to czynił). Wyciągnął rękę. Chciał zrozumieć, pomóc. Akceptował naszą krnąbrność, milczenie. Miał czas i czekał. Zaufał i uwierzył w nasze możliwości. Pokazał drogę wyjścia z kłopotów i konsekwentnie egzekwował zawartą umowę. Wspierał, ale nie wyręczał. Był wówczas najlepszym przewodnikiem – zastąpił rodzica. Czy musiał? Takie oczekiwania mamy wobec nauczyciela – że nie będzie tylko wykładowcą przedmiotu. Liczymy także na jego „serce”.
Nauczyciela z powołania akceptuje uczniów, patrzy na nich z szerokiej perspektywy, starając się dostrzec ich możliwości, pomaga rozwijać talenty. Lubi swoją pracę i traktuje ją jako sposób na własny rozwój i pasję życiową. Słowem jest „dobrym dorosłym”.
I takich nauczycieli i wychowawców mojej córce i wszystkim dzieciom życzę.
10 lat później to niemal chwila, gdy wracamy jako dorośli do wspomnień z własnego dzieciństwa, gdy wspominamy dorastanie swych dzieci. Jednakże dla dziecka, które jest na początku swej szkolnej drogi jest to, niewyobrażalnie długi czas, wystarczający na zbudowanie mocnych więzi i dobrych relacji. W końcu, z perspektywy tempa rozwoju nauki, postępu naszej cyfrowej cywilizacji, 10 lat to niemal przejście do innego świata.
Niezależnie od kontekstu historycznego, społecznego itp., warto pamiętać, że to nauczyciel jako „dobry dorosły” (jeśli nie robi tego rodzic) jest tą osobą, która stanie na drodze rozwojowej dziecka i uporządkuje jego świat, wskaże cel, nada sens, wzmocni poczucie wartości i doda mu skrzydeł, zarażając go własną pasją i zaangażowaniem. Bowiem nic nie jest w stanie wyręczyć nauczyciela i rodzica.
Z nieustającym podziękowaniem dla mych rodziców za przekazane wartości i postawy – autorka.Bibliografia
- Aronson E. Człowiek – istota społeczna. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1987
- Bradshaw J. Zrozumieć rodzinę. Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwośći. Polskie Towarzystwo Psychologiczne
- Forward S. Frazier D. Szantaż emocjonalny. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1999
- Ilg F.L. Ames L.B. Baker S.M. Rozwój psychiczny dziecka. Poradnik dla rodziców, psychologów i lekarzy. Gdańskie Wydawnictwo Psycholgiczne, Gdańsk 1992
- Ludewig K. Terapia systemowa. Podstawy teoretyczne i praktyka. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Warszawa 1995
- McConnel P. Po deszczu jest słońce. Poradnik terapeutyczny dla dorosłych dzieci alkoholików. „Eko-Kapio”, Gdańsk 1996
- Okoń W. Słownik pedagogiczny. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1984
- Pijarowska R. Seweryńska A.M. Sztuka prezentacji. Poradnik dla nauczycieli. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2002
- Robinson B.E. Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholików. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1998
- Starowicz Z.L. Przemoc seksualna. Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza
- Stenack R.J. Przestań mnie kontrolować. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002
- Sztander W. Poza kontrolą. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1993
- Woititz J.G. Dorosłe dzieci alkoholików. Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości. Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Warszawa 1992
- Woititz J.G. Lęk przed bliskością. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002
- Woronowicz B.T. Alkoholizm jest chorobą. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1998
- Współczesny słownik języka polskiego. Wydawnictwo Readers Digest Przegląd. Warszawa 1998.
Minęło 10 lat od wydania mojej książki „Uczeń z rodziny dysfunkcyjnej” adresowanej przede wszystkim do nauczycieli, wychowawców, pedagogów i psychologów szkolnych, oraz wszystkich, którzy w pracy z dzieckiem chcą być „dobrymi dorosłymi”. Zadałam sobie pytanie czy treść pozostaje aktualna dla adresatów.?
Co się zmieniło?
Na pewno wzrosło społeczne i emocjonalne zapotrzebowanie na dobre relacje, chociaż paradoksalnie, ogromny wysiłek cywilizacyjny angażowany jest w tworzenie coraz to lepszych narzędzi zastępczych. Mnożą się jak grzyby po deszczu portale internetowe dla rozmaitych społeczności. Powstają coraz ciekawsze gry edukacyjne i podkręca się „wyścig szczurów” o zdobycie sławy i pieniędzy, które stały się powszechnym symbolem sukcesu. Mnie niepokoi fakt, że w tak konstruowany przez dorosłych świat, wciągane są dzieci niemalże od poczęcia. A w konsekwencji wzrastają oczekiwania wobec dziecka. Dzieciństwo zamiast kojarzyć się z beztroską i zabawą, przypomina permanentny test sprawności malucha. Ważne są przede wszystkim osiągnięcia dziecka (już chodzi , już mówi już czyta już chodzi na zajęcia z…). Rodzice rywalizują licytując szybkość dziecięcych dokonań. Alternatywą jest rodzic z dzieckiem chorym/niesprawnym. Społeczeństwo kreuje jego obraz jako bohatera, który nie opuszcza dziecka w potrzebie, tylko całkowicie mu się poświęca. Medialny przekaz bardzo upraszcza obraz naszych pociech. To dwa portrety: pierwszy – dziecko zdolne, ogarnięte, niezłomne i zawsze w czołówce. Drugi – niepełnosprawne, chore, zawsze potrzebujące pomocy…
W kontekście dzieci wzrastających w rodzinach dysfunkcyjnych, poziom frustracji rośnie. Ponieważ kolejne pokolenie rodziców to osoby, które same wzrastały w większym chaosie norm społecznych, pod pręgieżem wyżej postawionej porzeczki przymusu zrobienia zawrotnej kariery finansowej. A zapleczem bywa często jedynie jeszcze bardziej kusząca „droga na skróty” w postaci nad wyraz łatwo dostępnych i relatywnie ciągle tanich substancji zmieniających świadomość. Od alkoholu począwszy po różne farmaceutyki i dopalacze a na narkotykach kończąc, powszechność sięgania przez młodych dorosłych, (że o nieletnich nie wspomnę) jest zaskakująca (a może tylko dla mnie).
Zatem, 10 lat później, ludzie żyją szybciej, bardziej ryzykownie. Zarazem wzrasta liczba osób chorych na depresję, przybywa samobójców, nasila się przemoc. Więzi społeczne przenoszą się do wirtualnego świata Internetu. Pytanie „Ilu masz znajomych na facebooku?”, a raczej odpowiedź „koło trzystu”, jest dramatycznym odzwierciedleniem emocjonalnej pustki, w jakiej wzrasta kolejne pokolenie dzieci. Bo realnie z tych trzystu często w rzeczywistym świecie nie widujesz nikogo, chyba że z nim pracujesz bądź się uczysz, ale czy to oznacza że bezpośrednio rozmawiasz?…
Wracając do meritum, nie zmieniły się ludzkie, dziecięce potrzeby emocjonalne. Nie zniknęło zapotrzebowanie na normalność, przeciętność i aktualne pozostają proste, zawsze dostępne narzędzia komunikacji międzyludzkiej: życzliwy język, przyjazny gest i wrażliwość emocjonalna. W każdej klasie w każdej szkole są dzieci, które wzrastają w rodzinie dysfunkcyjnej. Dla każdego nauczyciela, wychowawcy, pedagoga, psychologa zawsze jest właściwy moment na bycie „dobrym dorosłym” w stosunku do ucznia/podopiecznego. Dlatego przypomnę „Dobry dorosły” to…
“Dobry dorosły” to postawa wobec dzieci wynikająca ze świadomości i wiedzy na temat znaczenia relacji dorosły - dziecko. Szczególnie pożądana w kontakcie nauczyciela z uczniem wzrastającym w rodzinie dysfunkcyjnej. Dzięki tej relacji dziecko ma szansę na konstruktywną reakcje ze strony nauczyciela na objawy i skutki wychowywania się w destruktywnym domu. “Dobry dorosły” to postawa świadomego w działaniu “zastępczego”- rodzica. Kogoś, kogo w pamięci przechowujemy jako pedagoga z powołania.
Potrzeba kontaktu z osobą, która akceptuje, rozumie, ma czas, chce i może wspierać, pomagać to zwyczajne ludzkie pragnienie. Szczególnej wagi nabiera wtedy, gdy podstawowe potrzeby egzystencjonalne, psychiczne i społeczne nie są zaspokojone. Deficyt w sferze poczucia bezpieczeństwa, własnej wartości, akceptacji na siebie takim jakim się jest, oraz zakaz ujawniania swych uczuć i myśli to klimat w jakim wzrastają dzieci w rodzinach zaburzonych dysfunkcją. Tam rządzi a to “pani przemoc” a to “pani wódka”, a to “pani niemoc”, a to “pan gwałt”, a to “pan wózek inwalidzki” czy “pani choroba nieuleczalna”(i/ lub psychiczna). W sercu dziecka dominuje wstyd, strach i złość. Za sprawą postaw rodziców narasta poczucie winy i odpowiedzialność za istniejącą w domu sytuację. Dziecko natomiast pragnie i potrzebuje nade wszystko zaopiekowania się nim – okazania mu troski i czułości. Zrobienia czegoś dla niego ze względu na niego (chodzi o to, by powodem działania dorosłego było uznanie ważności samopoczucia dziecka ponad swoje własne).
Jeżeli nie czyni tego rodzic, jakże ważne jest by uczynił to nauczyciel. Dzięki temu może nastąpić w miarę naturalne wypełnienie potężnej luki niezaspokojonych potrzeb psychicznych dziecka.
Nauczyciel pojawia się na drodze życia dziecka w sposób równie oczywisty, jak wcześniej mama, tata, brat, siostra, dziadek czy babcia. Ot, zwyczajna kolej rzeczy – niemowlęctwo, dzieciństwo, przedszkole, no i czas iść do szkoły. Dla dziecka wzrastającego w zdrowej rodzinie wychowawca w pierwszej klasie jawi się jako ważna postać, o której opowiada się rodzicom. Porównuje się czy wie on to samo co mama i tata. Postać nader znacząca. I samo dziecko musi rozstrzygnąć, kto jest dla niego większym autorytetem w danej dziedzinie, kogo bardziej lubi… itp.
Dziecko wychowujące się w atmosferze zagrożenia, niepewności, smutku i osamotnienia (taki klimat panuje w rodzinie dysfunkcyjnej), szuka (podświadomie) “dobrego dorosłego”, czyli przede wszystkim kogoś, kto zaopiekuje się nim i uporządkuje mu ten świat. Powie co trzeba robić, żeby było dobrze i nie zmieni wprowadzonych zasad przez następnych kilka miesięcy. Słowem, da pierwszoklasiście bodaj minimalne, ale prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Zatem, z racji swej roli, wychowawca staje się dla owego dziecka wyjątkową osobą. Jeśli jeszcze ów nauczyciel okaże sympatię uczniowi, wyrazi wobec niego swą akceptację i zainteresowanie nim, to marzenia zostały spełnione - “dziecko odnalazło swą mamę (swego tatę)”.. Gdyby mogło, zamieszkałoby w szkole i wcale nie wracało do domu.
Poradnik, który Drogi czytelniku masz przed sobą, jest zaproszeniem do dostrzeżenia uczniowskich potrzeb, oczekiwań, pragnień nie zaspakajanych w domach dotkniętych dysfunkcją, a których spełnienie w jakiejś części dostępne jest nauczycielowi. Ukazuje mechanizmy funkcjonowania dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej. Szczególny akcent położony został na role, jakie one podejmują zarówno po to, by przetrwać (mechanizm obronny) w rodzinie jak i ochronić ją ( działanie systemu). Świat wewnętrznych przeżyć dziecka został choć w części przełożony na symptomy zachowania, z którymi nauczyciel spotyka się na co dzień.
Jednak najistotniejszym celem tej książki jest pokazanie znaczenia postawy nauczyciela wobec ucznia krzywdzonego w rodzinie dysfunkcyjnej. Oraz ukazanie destruktywnej siły mechanizmów obronnych stosowanych przez dzieci wzrastające w takich domach. Dlatego trzy pierwsze rozdziały poświęciłam głównie opisowi funkcjonowania rodziny dysfunkcyjnej jako całego systemu. A także charakterystyce ról – strategii radzenia sobie z życiem w takiej rzeczywistości domowej.
Druga część poradnika służy wskazaniu potrzeb, dla zaspokajania których ma znaczenie postawa nauczyciela, i sposobów postępowania nauczyciela jako „dobrego dorosłego”.
Każdy rozdział kończy się częścią opatrzoną nagłówkiem „Ważne w pracy dydaktycznej i wychowawczej z uczniem” i umieszczonym w ramce przypomnieniem bądź konkluzją, co po lekturze danego rozdziału warto zapamiętać.
Na końcu książki znajduje się lista instytucji, które mogą być pomocne w pracy pedagogicznej w szkole.
Zatem zachęcam do przyjrzenia się temu, co to znaczy z perspektywy ucznia życie w rodzinie dysfunkcyjnej. Co przeżywa dziecko, z czym się zmaga i jakie strategie stosuje, aby przetrwać w takiej rodzinie. Dalej pokazuję, co może zrobić nauczyciel. Dlaczego ważne jest, by podejmował działanie. Na koniec zwracam uwagę, że każdy może pozostać we wspomnieniach swych wychowanków jako „dobry dorosły”.
Anna Maria SeweryńskaRozdział I
Struktura i mechanizmy działania rodziny dysfunkcyjnej
Jest wiele aspektów definiowania rodziny w ogóle i przejawów jej dysfunkcji. Proponuję wybór jednego z nich – ujęcia systemowego, by zakreślić jasne ramy funkcjonowania rodziny. Opis pełni tu rolę tła dla ukazania istoty problemu, jakim jest destruktywne zachowanie dzieci w szkole.
Członkowie rodziny tworzą układ, na który możemy spojrzeć jak na system. Funkcjonowanie systemu jest wynikiem wzajemnych oddziaływań na siebie poszczególnych jego elementów (członków rodziny) oraz samej ich struktury (wewnętrznych interakcji zachodzących pomiędzy emocjami a myślami u danej osoby).
Każda osoba w rodzinie to ogniwo systemu: jednostka wpływa na funkcjonowanie całego układu, zaś działanie owego układu determinuje zachowania poszczególnych elementów. Jednakże, siła układu jako całości znaczy więcej niż siła sumy poszczególnych jego jednostek. Efekt działania systemu zwanego rodziną można opisać na przykład w wymiarze zdrowy – chory, funkcjonalny – dysfunkcjonalny.
Sama dysfunkcja oznacza:
- zaburzenie komunikacyjne w rodzinie np.: porozumiewanie się nie wprost, brak akceptacji na wyrażanie emocji;
- zaburzenia strukturalne w rodzinie np.: zamiana ról - dzieci są rodzicami, rodzice dziećmi, centralną postacią jest rodzic będący źródłem dysfunkcji (alkoholik, sprawca przemocy, itd.)
- zaburzenie własnych granic np.: nie sprzeciwianie się wobec przemocy, brak zaufania do wszystkich ludzi, życie w ukryciu, tajemnicy przed całym światem;
- zaburzenie granic pomiędzy poszczególnymi osobami w rodzinie np.: nie szanowanie czyjejś intymności, uczuć i poglądów drugiej osoby;
- stosowanie destruktywnych mechanizmów obronnych jak wchodzenie w role – strategie radzenia sobie z zachowaniem, które jest źródłem owej dysfunkcji.
Rodzina dysfunkcyjna to:
- rodzina z problemem alkoholowym, czyli taka, w której jedno, bądź oboje rodziców uzależniło się od alkoholu
- rodzina z problemem wykorzystywania seksualnego, czyli taka, w której jedno, bądź oboje rodziców wykorzystuje seksualnie kogoś (współmałżonka, dzieci) w rodzinie.
- rodzina z terrorem psychicznym czyli taka, w której jedno bądź oboje rodziców stosuje przemoc emocjonalną (szantaż, zastraszenie itp.) wobec członków swojej rodziny
- rodzina z przemocą fizyczną czyli taka, w której jedno bądź oboje rodziców bije, maltretuje fizycznie kogokolwiek z członków rodziny
- rodzina z przewlekłą chorobą - jedno bądź oboje rodziców cierpi na stałe schorzenie typu stwardnienie rozsiane, cukrzyca, bądź jest „przykute” do wózka inwalidzkiego, za swój stan obarcza winą domowników, staje się centralną postacią w rodzinie.
W naszej rzeczywistości powszechnym zjawiskiem jest rodzina z problemem alkoholowym. Nadużywanie zaś alkoholu przez któregoś z rodziców (bądź obojga) podsyca czy generuje zachowania przemocowe w rodzinie. Można mówić o tym, że w każdej rodzinie z problemem alkoholowym dziecko doświadcza przemocy psychicznej: łamane są jego granice intymności, nie ma szacunku dla jego uczuć i potrzeb i spotyka je kara w postaci emocjonalnego odrzucenia za mówienie prawdy o tym jak jest w domu. W znakomitej większości tych rodzin dzieci doświadczają przemocy fizycznej: są bite, szturchane, szarpane. Ponad połowa jest ofiarą nadużywania lub wykorzystywania seksualnego: są partnerami seksualnymi swoich rodziców, świadkami przemocy seksualnej w domu. Większość dzieci wzrastających w rodzinie z problemem alkoholowym obcuje na co dzień z wyuczoną bezradnością swoich mam - żon alkoholików lub ojców - mężów alkoholiczek (dane statystyczne – PARPA).
Dysfunkcje w rodzinie możemy podzielić na cztery duże kategorie. Podstawą różnicowania jest „kluczowe” zachowanie rodzica (rodziców), które determinuje działanie całego układu, wymuszając specyficzny sposób jego funkcjonowania. Specyfika polega na tym, że każdy z rodziny zachowuje się tak, by nic nie zakłócało działania systemu, chociaż żaden z poszczególnych elementów systemu tak na prawdę nie czuje się w nim dobrze – bezpiecznie.
Te kategorie to:
WERSJA DEMORozdział II.
Dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej
Z punktu widzenia poszczególnych osób w rodzinie dysfunkcyjnej najważniejszy jest „kostium”, czyli to co, widzą inni. Nie jest istotny wewnętrzny stan, samopoczucie, własne potrzeby czy pragnienia. Znaczenie ma to, jak jest się ocenianym przez otoczenie. Dlatego każdy członek rodziny „przebiera się” za postać, którą odgrywa najpierw na użytek domowników, a z biegiem czasu – po prostu w życiu. Innymi słowy, wciela się w rolę (zarówno rodzic jak i dziecko).
Specyfika ról polega na tym, że są odpowiedzią na potrzeby systemu czyli pełnią wobec niego funkcję zachowawczą, wspierającą, wzmacniającą.
Za powstanie rodziny dysfunkcyjnej odpowiedzialność ponoszą rodzice – dorośli, którzy z własnej, nie przymuszonej woli zdecydowali się być ze sobą i mieć potomstwo. Naturalnie, sami twórcy takiego układu przytaczają wiele argumentów usprawiedliwiających czy wręcz konstytuujących ich zachowanie. Często można się spotkać z postawą partnera osoby uzależnionej czy sprawcy przemocy, że „nie wiedziałam(em)”, „przed ślubem nigdy taki(a) nie był(a)”, „on(a) się na pewno zmieni”, itd. Podobnie osoba będąca „źródłem” dysfunkcji nie raz wygłasza poglądy typu „mam bardzo stresującą pracę, więc..”, „każdy potrzebuje czasem się napić – to normalne”, „dzieci muszą być zdyscyplinowane – czasem trzeba im wlać”, „żona powinna być posłuszna mężowi”, „sam(a) miałem(łam) ciężkie dzieciństwo – one (dzieci) nie mają nawet w połowie tak źle jak ja” itp. Mimo przytaczania powodów na swe usprawiedliwienie to rodzice (nawet, jeżeli sami tego tak nie postrzegają) są autorami swych wyborów i decyzji i jako dorośli ponoszą konsekwencje.
WERSJA DEMORozdział III
Dziecko w szkole
Wiemy już, że dzieci wzrastające w rodzinie dysfunkcyjnej podejmują określone role-strategie aby przetrwać w atmosferze ciągłego napięcia wynikającego z zagrożenia zdrowia i życia, a także z nieprzewidywalności zdarzeń i reguł obowiązujących w domu. Ów chaos generuje takie uczucia jak niepewność, lęk, strach, wstyd, złość, żal, smutek. Dziecko czuje się samotne i zagubione. Nabiera przekonania o sobie, że takie, jakie jest, nie zasługuje na akceptację i miłość rodziców. Gorsze od innych - musi zatem bez przerwy udowadniać, że jest warte czyjejś (np. nauczyciela, wychowawcy w szkole) uwagi. W związku z tym podejmuje nieustające próby pozyskania sympatii lub antypatii (byle by być dostrzeżonym) dorosłych, zarówno rodziców jak i każdego innego ważnego dorosłego. W tym celu stara się przewidzieć myśli, uczucia i reakcje osób wokół siebie, przejąć kontrolę nad zachowaniami i emocjami innych, posiłkując się wyniesionym z domu przekonaniem, że człowiek posiada taki wpływ i moce sprawcze (koronna dewiza osoby współuzależnionej). Potrafi nawiązywać kontakty z ludźmi tylko na zasadzie kontroli. Kiedy, natomiast, przekonuje się, że nie ma „cudownych” zdolności jasnowidztwa (nie jest w stanie przewidzieć przyszłości – co kto pomyśli, co zrobi), wpada w stan depresji. Załamuje się. Wycofuje z kontaktu.
WERSJA DEMORozdział IV
Strategia działania nauczyciela
Nauczyciele, psychologowie, pedagodzy szkolni, a także personel administracyjny szkoły styka się z dziećmi rutynowo. Stąd tak ważna jest umiejętność rozpoznawania uczniów, którzy potrzebują pomocy.
Wczesna interwencja (wobec ośmio-, dziewięciolatków ) może zapobiec rozwijaniu się i utrwalaniu zaburzonego funkcjonowania (na którego podłożu mogą rozwijać się jego choroby psychosomatyczne - nerwice wegetatywne, wrzody żołądka, a także zaburzenia psychiczne czy uzależnienia od substancji psychoaktywnych).
Rozpoznanie samo w sobie ma znaczenie uzdrawiające!
WERSJA DEMORozdział V
Relacja nauczyciel dziecko - uczeń
Relacja nauczyciel – uczeń jest z natury swej doniosła. Jej znaczenie jest porównywalne z takimi relacjami, jak mistrz – uczeń czy rodzic – dziecko. W psychologii rozwojowej, klinicznej czy społecznej często stosuje się porównanie roli nauczyciela do roli przewodnika, opiekuna czy rodzica w procesie dorastania dziecka.
Pedagog to z definicji osoba wychowująca dzieci, nauczyciel, osoba zajmująca się naukowo dziedziną wychowania i oświaty. W rolę rodzica wpisane jest wychowanie – przewodnictwo, opieka, wsparcie i oczywiście nauka z pozycji autorytetu (ja – dorosły, ty – dziecko) wszelkich podstawowych umiejętności psychologicznych i społecznych.
WERSJA DEMORozdział VI
„Dobry dorosły” charakterystyka postawy
W sprawie zostania dorosłym nie pobieramy jakiejś uporządkowanej nauki. Każdy człowiek od pierwszych dni życia w swojej rodzinie uczy się trwać i przetrwać. Poznaje siebie i świat swych rodziców (opiekunów), rodzeństwo. Poznaje związki istniejące pomiędzy wysyłanymi odbieranymi przez siebie sygnałami. Małe dziecko płacze na tyle sposobów, ile potrzeb chce zaspokoić. Bacznie rodziców – to, jak reagują na jego zachowanie, czy są zadowoleni, źli, czy smutni. Emocje to pierwotny kod porozumiewania się ludzi, dostępny dziecku od początku życia. Zanim dziecko nauczy się mówić, potrafi skutecznie komunikować się z otoczeniem okazując uczucia.
WERSJA DEMOZakończenie
Każdy z nas chodził do szkoły i ma w pamięci swych nauczycieli. Zwłaszcza tych, których ówczesna postawa zaważyła w jakimś stopniu na naszych późniejszych losach. Trochę jak przez mgłę, z sentymentem wspominamy przejętego, zatroskanego naszymi szkolnymi kłopotami wychowawcę. Przypomina się nam nauczyciel, na którego lekcji niemal wszyscy żartowali. Pani (pan) była niewymagająca, wyrozumiała i wspaniałomyślna.
Wyraźny portret w naszej pamięci ma nauczyciel wymagający, ostry, ale bardzo sprawiedliwy. Z powagą i lekkim napięciem wraca obraz jego srogiej twarzy. Okazuje się, że do dziś pamiętamy to, czego nas uczył. Dużo żalu i goryczy w sercu budzi wspomnienie (ciągle bardzo żywe) nauczyciela, który był nieugięty. Obchodziło go tylko czy lekcje były odrobione i materiał opanowany w stopniu dostatecznym (na piątkę umiał tylko on). A nam się wtedy świat na głowę walił (w domu wieczne awantury, przyjaźń nie wychodziła, uczucia lokowane nieszczęśliwie). Ocena niedostateczna decydowała o naszym ówczesnym być albo nie być. Potem jakoś się ułożyło.
I jak słoneczny promień wraca wspomnienie wychowawcy. Znowu czujemy wzruszenie i ogromną wdzięczność za to, że wtedy to on się pochylił nad nami (i tak wiele razy to czynił). Wyciągnął rękę. Chciał zrozumieć, pomóc. Akceptował naszą krnąbrność, milczenie. Miał czas i czekał. Zaufał i uwierzył w nasze możliwości. Pokazał drogę wyjścia z kłopotów i konsekwentnie egzekwował zawartą umowę. Wspierał, ale nie wyręczał. Był wówczas najlepszym przewodnikiem – zastąpił rodzica. Czy musiał? Takie oczekiwania mamy wobec nauczyciela – że nie będzie tylko wykładowcą przedmiotu. Liczymy także na jego „serce”.
Nauczyciela z powołania akceptuje uczniów, patrzy na nich z szerokiej perspektywy, starając się dostrzec ich możliwości, pomaga rozwijać talenty. Lubi swoją pracę i traktuje ją jako sposób na własny rozwój i pasję życiową. Słowem jest „dobrym dorosłym”.
I takich nauczycieli i wychowawców mojej córce i wszystkim dzieciom życzę.
10 lat później to niemal chwila, gdy wracamy jako dorośli do wspomnień z własnego dzieciństwa, gdy wspominamy dorastanie swych dzieci. Jednakże dla dziecka, które jest na początku swej szkolnej drogi jest to, niewyobrażalnie długi czas, wystarczający na zbudowanie mocnych więzi i dobrych relacji. W końcu, z perspektywy tempa rozwoju nauki, postępu naszej cyfrowej cywilizacji, 10 lat to niemal przejście do innego świata.
Niezależnie od kontekstu historycznego, społecznego itp., warto pamiętać, że to nauczyciel jako „dobry dorosły” (jeśli nie robi tego rodzic) jest tą osobą, która stanie na drodze rozwojowej dziecka i uporządkuje jego świat, wskaże cel, nada sens, wzmocni poczucie wartości i doda mu skrzydeł, zarażając go własną pasją i zaangażowaniem. Bowiem nic nie jest w stanie wyręczyć nauczyciela i rodzica.
Z nieustającym podziękowaniem dla mych rodziców za przekazane wartości i postawy – autorka.Bibliografia
- Aronson E. Człowiek – istota społeczna. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1987
- Bradshaw J. Zrozumieć rodzinę. Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwośći. Polskie Towarzystwo Psychologiczne
- Forward S. Frazier D. Szantaż emocjonalny. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1999
- Ilg F.L. Ames L.B. Baker S.M. Rozwój psychiczny dziecka. Poradnik dla rodziców, psychologów i lekarzy. Gdańskie Wydawnictwo Psycholgiczne, Gdańsk 1992
- Ludewig K. Terapia systemowa. Podstawy teoretyczne i praktyka. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Warszawa 1995
- McConnel P. Po deszczu jest słońce. Poradnik terapeutyczny dla dorosłych dzieci alkoholików. „Eko-Kapio”, Gdańsk 1996
- Okoń W. Słownik pedagogiczny. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1984
- Pijarowska R. Seweryńska A.M. Sztuka prezentacji. Poradnik dla nauczycieli. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2002
- Robinson B.E. Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholików. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1998
- Starowicz Z.L. Przemoc seksualna. Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza
- Stenack R.J. Przestań mnie kontrolować. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002
- Sztander W. Poza kontrolą. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1993
- Woititz J.G. Dorosłe dzieci alkoholików. Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości. Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Warszawa 1992
- Woititz J.G. Lęk przed bliskością. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002
- Woronowicz B.T. Alkoholizm jest chorobą. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 1998
- Współczesny słownik języka polskiego. Wydawnictwo Readers Digest Przegląd. Warszawa 1998.
więcej..