Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Venla - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
21 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Venla - ebook

Mrożące krew w żyłach zakończenie trylogii Palokaski!

Była policjantka, spec od przestępczości internetowej i psycholog szkolny, Miia Pohjavirta, straciła przed laty ojca i siostrę Venlę. Kiedy w krótkim czasie dwoje jej uczniów ginie w tajemniczych okolicznościach, zaczyna podejrzewać, że wszystkie te sprawy mają jednak jakiś związek z nią samą.

Wyobraź sobie, że dowiadujesz się, o tym, że twój chłopak był mordercą. Wyobraź sobie, że zabił nie tylko najbardziej lubianą dziewczynę na twoim osiedlu, ale także wnuka twojego przyjaciela. Wyobraź sobie, że zaledwie kilka godzin po tym, jak twój facet morderca spada ze skały i skręca sobie kark, ty znajdujesz w bagażniku BMW twojego terapeuty ciało kolejnej swojej uczennicy. Pięknej dziewczyny, która na spotkaniach z tobą nieraz mówiła, że boi się o swoje życie. A na pierwsze spotkanie z posiadaczem BMW umówił cię twój brat, który pracuje z tobą w tej samej szkole.

Już się boisz?

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-05829-9
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

12.04.1987, Neapol

My bestest Venla! My bestest Venla! I wish you the great birthday to you. You lovely girl. I hope the day is the great you hoped! Here a little present to you, my lovely girl!

Luca

Venla złożyła list i przechyliła kopertę — ze środka wypłynął na jej dłoń mały srebrny aniołek na cienkim łańcuszku. Dziewczyna uniosła go i przymierzyła do szyi. Potem odgarnęła na bok swoje długie blond włosy i rozpięła łańcuszek. Gdy po chwili zapięła go na karku, aniołek spoczął na jej piersi. To była jej pierwsza całkiem własna biżuteria. Venla potrząsnęła głową, włosy wróciły na swoje miejsce. Luca. Cudowny Luca.

Pół roku wcześniej nauczycielka angielskiego przyniosła do klasy plik listów ze zdjęciami. Wesoło uśmiechnięty chłopak o kręconych włosach i najpiękniejszych na świecie oczach zrobił na Venli ogromne wrażenie, ale bała się do tego przyznać przed resztą klasy. Niedbale odrzuciła kartkę z jego listem na biurko, modląc się w duchu, żeby nikt jej nie zabrał. Dziewczynom, które popiskując z podniecenia, otoczyły nauczycielkę, powiedziała, że nie chce z nikim korespondować, a już na pewno nie z jakimś Włochem. Ale na przerwie wróciła do klasy — niby po zapomniany sweter — wyjęła kartkę z listem Luki i wsunęła ją do tylnej kieszeni obcisłych dżinsów.

Teraz Luca spoglądał na nią z narożnika lustra wiszącego nad szkolnym biurkiem, spomiędzy zdjęć The Bangles, George’a Michaela i Billy’ego Idola. Ten ostatni zajmował miejsce honorowe, choć Venla go nie lubiła i nawet nie słuchała. Ale chciała zachować twarz wobec koleżanek z klasy, więc nauczyła się na pamięć słów jego piosenek i nagrała z radia kawałek po kawałku całą kasetę Idola. I choć bardzo się starała, na taśmę nagrał się spory kawałek gadki prezentera. Czy oni muszą gadać, kiedy leci muzyka? Robią to specjalnie!

Z sąsiedniego pokoju dobiegało dudnienie basów. Venla nie była w stanie pojąć, jak młodszy brat może dzień w dzień puszczać w kółko ten sam utwór i w regularnych odstępach wydzierać się z wokalistą: „You gotta fight — for your righty — to paaarty!”. Co innego, gdyby Nikke słuchał na przykład Wham! Venla nie mogła zapomnieć tamtych chwil na szkolnej dyskotece, gdy tańczyła z Sampą Last Christmas. Katja cały czas próbowała zabić ją wzrokiem, jakby miała monopol na chłopaka, który zawrócił w głowie wszystkim dziewczynom z klasy, i na ten kawałek, tylko dlatego że miała taką samą bluzę z napisem „Choose Life”, jaką nosili George i Andrew z Wham! Venla zastukała ze złością w ścianę pokoju brata i założyła słuchawki.

List leżał na łóżku. Venla wzięła go do ręki i wyjęła z koperty zdjęcie Luki. Niemal poczuła na twarzy ten sam podmuch wiatru, który potargał mu włosy. Wydobyła z szuflady biurka różową papeterię, złożoną z maleńkich kopert i kartek, przewiązanych miętowozieloną wstążką. Prezent gwiazdkowy, niby od Nikkego i Mii. W rzeczywistości papeterię kupiła matka, która rozpieszczała młodsze rodzeństwo na maksa. Nikke miał już dziesięć lat, a nie musiał nawet smarować sobie chleba. A dwunastoletnią Miię matka wszędzie woziła samochodem, kiedy ona na lekcje fortepianu musiała jeździć sama autobusem już od drugiej klasy.

Venla wyjęła z podstawki różowy ołówek z pękiem piórek na końcu i zaczęła pisać: „Dear Luca…”, gdy nagle poczuła szarpnięcie za rękaw. Ściągnęła ze złością słuchawki. Gdyby jej wzrok mógł zabijać, Miia byłaby już zimnym trupem.

— Czego znowu?

— Ktoś do ciebie dzwoni! Jakiś chłopak! — piszczała Miia, podskakując z podniecenia.

— Kto dzwoni? Sto razy ci mówiłam, że jak odbierasz telefon, to masz słuchać, kto dzwoni.

— Ja wiem, kto dzwoni! — krzyknęła Miia i pochyliła się nad siostrą. — „Dear Luca…”.

— Przestań! — Venla szybko wsunęła kartkę do szuflady i zniżając głos, zagroziła: — Jeżeli mi zaraz nie powiesz, kto dzwoni, to cię uduszę.

— Powiem, ale zrobisz mi kitkę z boku, dobra? — próbowała wykorzystać sytuację Miia i przekrzywiła głowę.

— Kto-do-mnie-dzwo-ni?

— Ten Pasi! — krzyknęła Miia i już jej nie było.1

Zamek bagażnika zaryglował się z głośnym szczęknięciem, Miia szybko się rozejrzała. Jak długo stała przy samochodzie? Czy ktoś ją widział? I czy bagażnik czerwonej beemki rzeczywiście otworzył się przed chwilą, kiedy wcisnęła w kieszeni przycisk centralnego zamka?

Poczuła nagle, że nie może być już niczego pewna. Jedynym niezaprzeczalnym faktem było to, że w bagażniku samochodu jej terapeuty, Henriego Saastamoinena, leżą zawinięte w folię zwłoki. Już od pierwszego rzutu oka wiedziała, że dziewczyna nie żyje, ale nie wiedzieć czemu zbliżyła dłoń do jej ust, żeby sprawdzić, czy oddycha. Przez głowę przemknęło jej wspomnienie sprzed lat: był już wieczór, gdy usłyszała głośny, głuchy stuk i tak się przestraszyła, że potrąciła nogą stojący na podłodze kubek z kakao. Poderwała się z sofy i przeskoczywszy nad brązową plamą, rozpływającą się właśnie po białym dywanie, podbiegła do okna — dopiero wtedy zrozumiała, co się wydarzyło. Na tarasie, pośród liści mieniących się wszystkimi kolorami jesieni, leżał mały ptak. Miia wybiegła na zewnątrz, wzięła go na dłoń i zbliżyła palec do dzióbka, żeby sprawdzić, czy oddycha. Potem szybko wróciła z nim do domu, z przewróconego kubka wyjęła słomkę, wsunęła ją ostrożnie w dzióbek i zaczęła dmuchać, ile sił w płucach. I po chwili pokryty niebieskoszarym puchem brzuszek ptaszka zaczął się znów wypełniać… a przynajmniej Miia bardzo chciała w to wierzyć. Wtedy do salonu wszedł ojciec i zobaczywszy Miię, chwycił ją za ramię i mocno potrząsnął. Ptaszek upadł na podłogę, w sam środek brązowej plamy po kakao. I nim Miia zdążyła się obejrzeć, ojciec zgarnął ptaszka na szufelkę, wyszedł z nim za drzwi i cisnął go między drzewa.

Miia wyszła szybko spomiędzy samochodów i ruszyła dalej chodnikiem już wolniejszym krokiem. Miała ochotę rzucić się pędem przed siebie i biec ile sił w nogach, ale nie chciała zwracać na siebie uwagi. Teraz przede wszystkim musiała wrócić bezpiecznie do domu.

Za rogiem jednak nerwy ją zawiodły i pomknęła jak strzała. Zatrzymała się dopiero w progu mieszkania. Serce waliło jej jak młot i ciężko dyszała, a ręce drżały tak bardzo, że nie mogła wyjąć klucza z torebki, a potem trafić nim do zamka. Kiedy drzwi wreszcie ustąpiły, poczuła, że miękną jej kolana, i osunęła się bezwładnie na zaścielony reklamami i gazetkami dywan w przedpokoju.

Skądś z oddali dobiegł ją jęk syren — a może tylko dzwoniło jej w uszach? Krew szaleńczo pulsowała jej w skroniach i Miia była pewna, że zaraz wyzionie ducha. Wykituje na podłodze w przedpokoju z powodu udaru, nagłego zatrzymania krążenia albo wylewu. Niecałą dobę od cudownego wywinięcia się z rąk mordercy kopnie w kalendarz tuż za progiem własnego domu, obok cuchnącego worka ze śmieciami.

Zamknęła oczy i zobaczyła pod powiekami swój stary pokój, różowe tapety i matkę, która w milczeniu głaszcze ją po głowie. Jej serdeczne spojrzenie i ciepły dotyk wycisnęły z oczu Mii jeszcze więcej łez. „Próbowałam go uratować”, chlipnęła Miia, gdy szloch na chwilę osłabł. „Naprawdę świetnie to wymyśliłaś”, pochwaliła ją matka i podała jej wyjętą z rękawa chusteczkę do nosa. „Ale on i tak zdechł”. „Nie żył już wtedy, kiedy próbowałaś go ratować”. „Dlaczego?”. „Dlaczego? Wszystkich nas to kiedyś czeka. Wszyscy kiedyś umrzemy”. „Ty też? I tata? Venla i Nikke?”. „Wszyscy — odpowiedziała matka i pocałowała Miię w głowę. — Nie jesteśmy w stanie nikogo przed tym uchronić. Nawet siebie”.

Miia podniosła się z podłogi, znalazła długopis i usiadła przy stole w kuchni. Nagle wszystko stało się jasne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: