Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Wesele - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2013
Ebook
28,00 zł
Audiobook
34,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wesele - ebook

OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI TYLKO JEDEN KROK

Karolina przerywa studia medyczne w USA i wraca do Polski, aby wziąć ślub ze swoim narzeczonym. Z konieczności Alicja poznaje brata narzeczonego siostry, Wiktora, bogatego faceta z Waszyngtonu, przypisując mu zbytnią dumę i próżność. Kiedy dowiaduje się, że mężczyzna próbował doprowadzić do zerwania zaręczyn Karoliny i Maćka, jej niechęć osiąga apogeum. Jednak w trakcie organizacji wesela siostry, życie Ali obraca się do góry nogami i zmusza do zamiany szarego kostiumu pani prawnik na letnią sukienkę. Co z tego wyniknie?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7942-019-3
Rozmiar pliku: 822 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Listopad

Alicja była młoda. Chcąc coś w życiu osiągnąć, musiała ciężko pracować. Zawód prawnika był wymagający. Jej rodzina, szczególnie matka, tego nie rozumiała, i wciąż robiła wyrzuty, że córki wiecznie nie ma w domu. Mama, Małgorzata, była dość staroświecką kobietą i zachowanie Ali ciągle wyprowadzało ją z równowagi. Zdaniem matki kobieta powinna wyjść za mąż, dbać o dom i wychowywać gromadkę ślicznych dzieci. To mężczyzna powinien dobrze zarabiać. Gosia i Ala bez końca się o to spierały. Tylko Anna, najstarsza z córek, spełniała oczekiwania matki.

Dziś do domu wracała kolejna niesforna córka, Karolina. Małgosia nie mogła usiedzieć w jednym miejscu, już trzeci raz wycierała kurze, poprawiała poduszki na kanapie, po raz setny sprawdzała, czy pokój Karolinki jest dobrze przygotowany na jej przyjazd. Gosia pragnęła, aby jej córkom ułożyło się w życiu jak najlepiej, a według niej oznaczało to jak najkorzystniejsze zamążpójście. Cała rodzina, łącznie z jej ukochanym mężem Arturem, była innego zdania, ale to jej nie zniechęcało. Kochany Artur był lekarzem, więc dobrze im się powodziło, ale czas najwyższy, aby dzieci wyfrunęły z gniazda i żyły własnym życiem, w dostatku i miłości.

Anka sama znalazła sobie męża, nie zwracając uwagi na żadnego z kandydatów sugerowanych przez matkę. W wieku dwudziestu czterech lat wyszła za Marka, przystojnego, wysokiego blondyna, ku zadowoleniu Gosi, pochodzącego z zamożnej rodziny. Teraz Ania, już trzydziestojednoletnia kobieta, jak dotąd nie miała jeszcze dzieci. Od kiedy Marek został prezesem firmy budowlanej ojca, coraz rzadziej bywał w domu, co doprowadziło do poważnych problemów małżeńskich, którym Gosia również usilnie starała się sprostać. Ania cały czas zajmowała myśli Małgorzaty. Matka nie wiedziała, jak pomóc córce, chociaż było wyraźnie widać, że dziewczyna jest nieszczęśliwa i nie radzi sobie z tym problemem.

Następna w kolejności była dwudziestosześcioletnia Alicja, największe wyzwanie Gosi. Dziewczyna przysparzała jej najwięcej problemów, najbardziej się z nią spierała. Matkę cieszyło, że Ala jest inteligentna, ale uważała, że zawód prawnika jest zbyt poważnym zajęciem dla tak młodej, ślicznej kobiety. Gosia była wielce rozczarowana, że Ala tylko pracuje, uczy się, z nikim się nie spotyka i nie zwraca uwagi na żadnego mężczyznę. Starała się, jak mogła, znalazła jej nawet kilku kandydatów na męża, z których najlepszym według niej był Mateusz, kolega jej jedynego syna, Michała. Miała wielką nadzieję, że ten młody człowiek poskromi rządzę samodzielności Alicji i zaprowadzi ją wreszcie przed ołtarz.

I najmłodsza córka, Karolinka, była w doskonałym wieku do zawarcia małżeństwa, miała dwadzieścia trzy lata. Cztery lata temu wyjechała na studia do Waszyngtonu. Pragnęła zostać lekarzem tak jak ojciec. Gosia bała się, że może być równie oporna na małżeństwo jak Ala, ale myliła się bardzo. Karola przyjeżdżała do domu na święta i inne ważne okazje. Kilka razy wspominała o swoim koledze ze studiów, Maćku, ale nikt się nie spodziewał, że jest to coś poważnego. Aż tu ostatnio kochana Karolinka zadzwoniła z wiadomością, iż Maciej się jej oświadczył, a ona przyjeżdża na rok do Polski, aby zorganizować wesele. Radość Gosi była ogromna. Ta kipiąca energią i dobrym humorem dziewczyna znalazła sobie mężczyznę i wychodzi za mąż! Małgorzata pękała z dumy, jednak ulubiona córeczka mamusi nic więcej nie powiedziała przez telefon, a tylko zapewniła, że opowie wszystko, jak przyjedzie za dwa dni. Biedna Gosia nie mogła wytrzymać napięcia, przez te dwa dni była nie do zniesienia, dlatego wszyscy omijali ją szerokim łukiem, a już największym Michał.

Michał był jedynym synem Małgorzaty i Artura Nowaków, miał dwadzieścia pięć lat, nie grzeszył urodą, za to wyjątkowo udanie łączył w sobie cechy wybitnego intelektualisty i komika. Razem z Karoliną tworzyli zgraną parę i zabawiali towarzystwo, gdziekolwiek się znajdowali. Michał pojechał na lotnisko po Karolę, Ania i Marek siedzieli grzecznie w salonie i popijali kawę, udając, że wszystko między nimi w porządku. Artur spokojnie czytał gazetę, Alicja jak zwykle się spóźniała, a Gosia przemierzała salon wzdłuż i wszerz w przedłużającym się oczekiwaniu na córkę.

Kiedy trzasnęły drzwi, Małgorzata podskoczyła w miejscu jak oparzona, znieruchomiała na moment w oczekiwaniu na pojawienie się Karoliny i jej narzeczonego, następnie postanowiła stanąć tuż za fotelem, na którym siedział Artur, aby móc się go w razie czego przytrzymać.

– Zdążyłam? – usłyszeli głos zdyszanej Ali.

– Tylko dlatego, że samolot miał opóźnienie – powiedziała z przyganą Gosia.

– Ale zdążyłam! – zawołała z uśmiechem Ala i z wyrazem ogromnej ulgi na twarzy usiadła na kanapie. Było dopiero południe, a dziewczyna wyglądała jak po piętnastogodzinnym dniu pracy.

– Masz za dużo obowiązków, Alicjo. Zrobię ci kawy. – Małgosia zawsze troszczyła się o swoje dzieci z lekką przesadą.

– O tak, poproszę, w największym kubku.

– Dziś pijemy w filiżankach, kwiatuszku, spodziewamy się gościa. – Mama wręcz śmieszyła Alicję tym wiecznym przestrzeganiem zasad dobrego wychowania. Przypominała jej kobietę rodem z osiemnastego wieku. Brakowało jej tylko długiej sukni i misternej fryzury.

Alicja rozsiadła się wygodnie na sofie i tylko na chwilę zamknęła oczy, ale to wystarczyło, aby zasnąć. Obudziły ją głośne krzyki i trzask tłukącego się kubka z jej kawą, który leżał teraz w kawałkach na podłodze. To Gosia z wrażenia go upuściła. Alicja niespiesznie wstała z kanapy i ruszyła stanąć w kolejce, aby przywitać gości. Stanęła na samym końcu, dyskretnie ziewając. Przygładziła potargane włosy i poprawiła zmiętą spódnicę. Bardzo się ucieszyła, kiedy zobaczyła tylko Karolinę i Michała, narzeczonego z nimi nie było. Mogła poczuć się swobodnie, pomijając fakt, że mama wciąż płakała.

– Cześć, Karola! Coś ty znowu wymyśliła? Wiesz, że muszę być twoją druhną? – powiedziała na powitanie. Cieszyła się na przyjazd siostry, która zawsze wprowadzała do domu dużo radości.

– A nic takiego, po prostu się zakochałam. – Puściła dyskretnie oczko do siostry. – Będziesz pierwszą druhną, więc się zachowuj! – I przyjrzawszy się siostrze dodała: – I kup wreszcie coś kolorowego, wszystkie twoje spódnice muszą być szare? – Karolina jak zwykle droczyła się i śmiała z garderoby Ali. Sama uwielbiała czerwienie, żółcie i wszystko, co kolorowe.

– Chodź tu, kochanie – zwróciła się do Karoli matka i wskazała miejsce na głównym fotelu w pokoju, tuż obok wielkiego kominka. – Opowiadaj, umieram z ciekawości.

– Wiem, dlatego nic nie powiedziałam przez telefon – mówiąc to, Karola pokazała język i cały czas uśmiechała się szeroko.

– Niech ktoś zrobi kawę! – zarządziła Małgo-rzata, która wciąż nie mogła usiedzieć w jednym miejscu.

Alicja pobiegła do kuchni. Wszystko robiła w pośpiechu. Przygotowała trzy kawy – dla siebie największą, mega słodką dla Michała, a dla Karoliny bez cukru. Gdy wchodziła z tacą do salonu, zorientowała się, że Karola czeka na nią ze swoją opowieścią. Bardzo ją to ucieszyło. Mimo rozłąki wszystkie siostry nadal łączyła silna więź.

– Proszę, kawa, opowiadaj! – zachęciła Ala. Ułożyła się na sofie, podciągając pod siebie nogi, obie ręce ogrzewała na kubku z kawą i czekała na nowe wieści.

*

W kominku cicho trzaskał ogień, na zewnątrz zaczął delikatnie prószyć śnieg. Był koniec listopada, więc temperatura rzadko spadała poniżej zera. Cała rodzina Nowaków siedziała w salonie w swoim dużym, przesiąkniętym atmosferą ciepła rodzinnego domu na wsi pod Krakowem. Karolina dopominała się szampana, zanim jeszcze cokolwiek zdradziła. Małgorzata nie wiedziała, czy się śmiać, czy płakać ze szczęścia. Alicja była wesoła, chociaż wykończona. Anka zrezygnowana i nawet przyjazd młodszej siostry nie poprawił jej humoru. Michał, Marek i Artur już skupiali się na meczu Barcelony, odcinając się od ich kobiecych spraw.

– Jak ci się oświadczył? – dopytywała matka.

– W metrze. – Karolina nie wdawała się w szczegóły, tylko wyciągnęła rękę, by zaprezentować imponujący pierścionek.

– Mój Boże, jaki wielki! Twój chłopak musi być zamożny! – Małgorzata była coraz bardziej podekscytowana, o ile to jeszcze było możliwe.

– Nie przeczę, jego rodzice są bogaci, i to bardzo, a brat jest nawet milionerem.

– W metrze? – dopytywała się niedowierzająco Alicja.

– Tak, pokłóciliśmy się. Zazwyczaj odwoził mnie po zajęciach, ale tym razem uparłam się i poszłam w stronę metra. Oczywiście pobiegł za mną i wsiadł do metra. Uklęknął przy tych wszystkich ludziach i się oświadczył. Później były jeszcze oficjalne zaręczyny u jego rodziców, tam dał mi pierścionek, który podobno należał do jego babci.

– Jakie to romantyczne! – zachwycała się Małgorzata.

Alicja, widząc reakcję matki, głośno się roze-śmiała.

– Jaki on jest? – zapytała z ciekawością Ala.

– Przystojny, chyba zdajecie sobie sprawę, że za Shreka bym nie wyszła! Jest wyższy ode mnie, co, jak wiecie, rzadko się zdarza. Ma czarne włosy i bardzo ciemne oczy. Chodzi trzy razy w tygodniu na siłownię, więc możecie sobie wyobrazić jego muskulaturę! – powiedziała z dumą. Spojrzała porozumiewawczo na siostry. – Studiuje medycynę razem ze mną. O, i tu się ucieszysz, mamusiu, bo jego mama jest Polką, pochodzi z Krakowa.

– To cudownie, przynajmniej nie muszę się uczyć angielskiego – powiedziała zupełnie serio Gosia.

– Mamo, żartujesz, prawda? – nie kryła rozbawienia Ala.

– Nie śmiej się ze mnie, Alicjo! Przecież musiałabym się jakoś z nimi porozumieć, a tak nie będzie problemu. – Małgorzata była wyraźnie zadowolona z siebie.

– A komu kibicuje? – wtrącił nagle Michał, przypominając tym o obecności mężczyzn.

– Barca. – Karolina puściła do niego oko.

– Ma szczęście.

– No tak, bo ma mnie – powiedziała przekornie przyszła panna młoda i wybuchnła śmiechem.

– A gdzie on jest? – wypytywała wciąż Ala. – Dlaczego nie przyjechał?

– Przyjedzie w mikołajki. Zrobimy wtedy małe przyjęcie, dobrze, mamo? – zwróciła się do Gosi. – Cała jego rodzina przyjeżdża na święta do Polski i chcieliśmy zrobić coś na kształt przyjęcia zaręczynowego.

– Ależ oczywiście! Obowiązkowo! Ale nie myśl sobie, że zrobisz jakieś amerykańskie wesele, będzie polskie i wiejskie – oznajmiła stanowczo matka.

– No, może trochę je unowocześnimy – powiedziała Karolina, patrząc porozumiewawczo na siostry.

– Jak sobie to wyobrażasz? – odezwała się wreszcie Anka.

– Alicja będzie pierwszą druhną, do pary z milionerem Wiktorem. Ala – zwróciła się do siostry – to cham, arogancki, zbyt pewny siebie dupek i nie lubię go, ale Maciek się uparł, więc wybacz. Drugą parą drużbów będzie mój ukochany braciszek Michałek i amerykańska piękność, siostra Maćka, Anastazja, blondynka, wielkie cycki i niebieskie oczy, wiecie, o co chodzi? – Siostry wybuchły śmiechem. – Ślub odbędzie się w naszym kościółku, będą świece, różowe róże, ryż, skrzypce i w ogóle będzie pięknie. Co do sali i muzyki jeszcze nie mam pomysłu, ale zgodnie z oczekiwaniami mamy chciałabym połączyć typowe polskie, wiejskie wesele z elegancją, o ile się da. A, i oczywiście musimy wymyślić jakiś supersamochód, którym pojedziemy do ślubu.

– Malucha? – Alicja po powrocie siostry wróciła do formy i zaczęła żartować.

– Nie bądź taka zabawna, nie wiesz, co cię czeka.

– Już się boję. – Tym razem to ona pokazała język.

– Naprawdę broniłam cię rękami i nogami, ale teraz to nawet będę miała z tego przyjemność. – Karola pokazała zęby w szerokim uśmiechu.

– Byłam już druhną, dam radę. – Ala machnęła lekceważąco ręką.

– Ale nie musiałaś mieć do czynienia z kimś takim jak Wiktor.

– Co ty go tak nie lubisz?

– Ala, zadajesz dziś za dużo pytań. Wiktor nie jest szczególnie zadowolony z tego, że Maciek mi się oświadczył, bo wybrał dla niego inną żonę.

– Skoro jest taki jak nasza mama, to faktycznie powinnam się bać! – powiedziała ze śmiechem Ala.

– Alicjo! Wypraszam sobie! – powiedziała z oburzeniem Gosia, na co dziewczyny, nawet Ania, zareagowały gromkim śmiechem.

– To teraz dostanę już tego szampana? – upominała się Karola.

– Dostaniesz, córeczko, bo jest co świętować. Jestem taka ciekawa tego twojego Macieja. Arturze, otwórz szampana!

– Maćka, mamo, nie musisz być taka ofi-cjalna.

– Ależ muszę. Czym zajmują się jego rodzice i rodzeństwo?

– Ojciec jest utytułowanym i znanym na całym świecie chirurgiem. Myślę, że tata o nim słyszał i że się dogadają. Maciek chce iść w jego ślady. Mama zajmuje się domem i czasami maluje. Jej obrazy są naprawdę imponujące, jestem zdziwiona, że nie robi tego zawodowo. Cycata Anastazja jest modelką, dopiero zaczyna, ale wydaje mi się, że odniesie sukces, zwłaszcza przy pomocy szacownego Wiktora.

– Nie lubisz jego rodzeństwa – zauważyła Anka.

– Wiktora nie bardzo. Anastazja w gruncie rzeczy jest spoko, trochę się nosi, ale z drugiej strony, mając taki wygląd i taką kasę, jak ma się zachowywać? Jest całkiem znośna.

– Na pewno tylko mnie straszysz tym Wikto-rem, żeby mieć się z kogo nabijać – powiedziała Ala, unosząc kieliszek szampana w toaście. – Za Karolę i jej piękny ślub!

– O tak, będzie piękny! – potwierdziła Karola i wypiła do dna.

Na jednym kieliszku się nie skończyło, rodzina Nowaków opijała dobrą nowinę do późna w nocy. Anna przesadziła z alkoholem, aby zapomnieć, że w domu czeka ją kolejna kłótnia. Karola zawsze dużo piła, miała mocną głowę, więc mogła sobie na to pozwolić. Małgorzata podziękowała, kiedy poczuła zawroty głowy, i udała się do sypialni, zostawiając wszystkich pod pretekstem bólu głowy. Artur zaoferował się towarzyszyć żonie. Michał upił się w trupa, ale miał wolne. Marek patrzył na wszystkich spode łba. Alicja, która specjalnie na przyjazd siostry została zmuszona przez matkę do wzięcia urlopu, dobrze się bawiła i znacznie przesadziła z alkoholem, zapominając wreszcie o pracy.

Kiedy wstała rano i poczuła tępy ból głowy, wiedziała, że to był błąd. „Kac morderca” – pomyślała i wręcz zwlekła się z łóżka. Szybka kąpiel nic nie pomogła, sięgnęła więc po tabletki i to dwie naraz. Ubrała się w tradycyjny strój do pracy – szara spódnica, biała bluzka. Uczesała niesforne włosy, zrobiła lekki makijaż i nagle uświadomiła sobie, że przecież w tym stanie nie może prowadzić, zbyt dużo procentów. Już sięgała po komórkę, aby zadzwonić po taksówkę, kiedy do pokoju wkroczyła rozradowana Małgorzata. Domyślając się zamiaru córki, zawołała:

– Wiesz, ile kosztuje taksówka do Krakowa?! Chyba oszalałaś! Mateusz ma dziś coś do załatwienia w mieście, już do niego dzwoniłam, podwiezie cię. Leć, bo chłopak się spóźni.

– Mamo, daj wreszcie temu facetowi spokój!

– Nie rozumiem? – udawała, że nie wie, o co jej chodzi.

– Dobrze wiesz, o czym mówię! Mateusz mi się nie podoba! – Kac sprawia, że ludzie są drażliwi.

– Och, wiem! Ale przecież może cię podwieźć, skoro i tak jedzie do Krakowa?

– Tak, tak, dziękuję, mamo... – powiedziała Alicja i zniknęła za drzwiami łazienki.

Spakowała laptopa, pendrive’a, włożyła swoją ulubioną czapkę z białej włóczki zrobioną przez babcię Marię, długi, ciepły, oczywiście szary płaszcz i kozaki na wysokich obcasach. Wkrótce czekała na drodze na Mateusza. Mieszkał on kilka domów dalej. Był kolegą Michała od dziecka, często bywał w ich domu. Ku nieszczęściu Ali był nią widocznie zauroczony, ale dzięki Bogu Małgorzata jeszcze tego nie zauważyła, bo nie dałaby jej spokoju. Ala przebierała w miejscu nogami i myślała o zaręczynach Karoliny, kiedy podjechał opel. Otworzyła drzwi i wcisnęła się na fotel pasażera, zapięła pasy, zawsze je zapinała, i uśmiechem przywitała Mateusza.

– Cześć! Zepsuł ci się samochód? – zapytał na wstępie.

– Nie... Nie widać, jakiego mam kaca?

– Kaca? Ty? Dobrze słyszałem? Pani porządna ma kaca?

– Nie przesadzasz? Karolina przyjechała, dziś chyba wszyscy będą mieli kaca.

– Aaaa, to rozumiem, co u niej?

– Wychodzi za mąż.

– No coś ty! Kto się odważył?

– Jakiś Maciek, nie znamy go, poznała go w Stanach na studiach. Ma przyjechać szóstego grudnia, organizujemy wtedy przyjęcie, niby zaręczynowe, czuj się zaproszony.

– Możesz mnie tak zapraszać na czyjeś przyjęcie zaręczynowe? Chyba że to zaproszenie w charakterze osoby towarzyszącej? – Mateusz był wyraźnie rozbawiony, włączył kierunkowskaz i wjechał na zakopiankę.

– Daj spokój! Przecież na pewno będziesz zaproszony i wiesz, że nie potrzebuję osoby towarzyszącej...

– Ciągle mam nadzieję.

– Mateusz! – powiedziała ostrzegawczo Ala.

– Wiem, wiem.

– Właściwie to po co jedziesz do Krakowa w piątek o siódmej rano?

– Żeby zawieźć cię do pracy.

– Nie mówisz poważnie?

– Mówię.

Alicja ukryła twarz w dłoniach.

– Przepraszam cię, Mati! Matka powiedziała, że jedziesz do Krakowa i zabierzesz mnie przy okazji. Nie wiedziałam, że specjalnie...

– Przecież to żaden problem, służę pomocą.

– Jak ci się odwdzięczę?

– Umówisz się ze mną do kina?

– Mateusz!

– Na kawę?

– Odpuścisz kiedyś?

– Nigdy...

– Dobra, niech będzie kawa – zgodziła się, ale była wyraźnie zdegustowana.

– Już nie mogę się doczekać.

– Mati!

– Ha, ha! Wyluzuj troszeczkę! Co dziś robisz w pracy?

– Rano muszę poprowadzić wykład za mojego kochanego pana profesora Dudka, który poleciał na urlop na Malediwy ze swoją nową dziewczyną.

– Au!

– W sumie to już swoje przepracował, teraz ktoś inny powinien odwalać za niego najgorszą robotę. Później kilka godzin szperania w aktach i przygotowanie odpowiednich kartotek spraw, żeby Dudek po powrocie mógł od razu wziąć się do pracy, a później jeszcze trzy wykłady. Skończę o dwudziestej pierwszej.

– Przyjechać po ciebie?

– Nie trzeba, wrócę taksówką.

– A jeśli powiem, że przypadkiem będę w pobliżu właśnie o tej godzinie?

– To ci nie uwierzę – zaśmiała się.

– Przyjadę.

– Jak chcesz. Ile płacę?

– Żartujesz?

– Chociaż za paliwo?

– Postawisz mi kawę.

– Okej, w takim razie dziękuję – powiedziała i szybko wysiadła, gdyby czasem przyszło mu na myśl, żeby ją pocałować.

*

Wbiegła po schodach. Tego dnia było nadzwyczaj zimno. Zostawiła w szatni swój płaszcz i poszła do sali wykładowej. Dziś wyjątkowo miała wykład w małej sali, a nie w audytorium, gdyż były to zajęcia ze studentami trzeciego roku, których było niewielu. Uniwersytet Jagielloński oczekiwał od studentów wielu poświęceń, wiedziała to z doświadczenia, bo jeszcze całkiem niedawno sama tu studiowała. Usiadła przy prowizorycznym biurku, rozłożyła laptopa, podłączyła pendrive’a i szukała odpowiedniego folderu. Zajęcia miały się zacząć za około dziesięć minut, a na sali było może dziesięciu studentów. Trochę ją to zdenerwowało. Ona chodziła na wszystkie wykłady, ale teraz studenci wszystko olewali.

Upłynęło tak niewiele czasu, a nastąpiły tak wielkie zmiany. Jej się udało. Sam fakt, że dostała się na studia prawnicze był dla niej szokujący i wielce satysfakcjonujący. Postanowiła nie zmarnować tej możliwości i skończyła studia z wyróżnieniem. Jeden z jej ulubionych profesorów, Zygmunt Dudek, zaproponował jej pracę. Miała zostać jego asystentką. Oprócz funkcji wykładowcy profesor posiadał również własną, prestiżową kancelarię. Zapewniał ją, że jak tylko nabierze doświadczenia, zacznie pracować w zawodzie. Miała jednak dwadzieścia sześć lat i żadnej sprawy na koncie. Zajmowała się tylko analizowaniem akt, poza tym prowadziła za profesora wykłady i robiła za niego wszystko, czego nie chciał robić sam. Obecna sytuacja trochę ją niepokoiła. Postanowiła porozmawiać z profesorem Zygmuntem po jego powrocie z urlopu, powiedzieć mu, że jeżeli w najbliższym czasie nie dostanie żadnej sprawy, to poszuka innej pracy, w innej kancelarii, ale w zawodzie. Wróciła do rzeczywistości, słysząc głośne rozmowy. Ku jej zadowoleniu grupka studentów się podwoiła, ale to i tak nie była nawet połowa grupy. Postanowiła więc zrobić im trochę na złość i sprawdzić listę obecności, mimo iż profesor nigdy tego nie robił. Ale to ona miała oceniać ich prace zaliczeniowe.

*

Siedzenie w biurze, w ciszy, i przeglądanie akt okazało się relaksem w porównaniu z wykładami. Tu nie musiała nikogo zadowalać, przynajmniej dopóki szef wylegiwał się na Malediwach. Na uczelni było gorzej, studenci, oburzeni sprawdzaniem obecności, postanowili pokazać swoje zaangażowanie i okazali się wyjątkowo wymagający. Zadawali mnóstwo pytań, a przed nią były jeszcze trzy wykłady. Złapała się za głowę i w tym momencie zadzwonił telefon. Spodziewając się najgorszego, czyli szefa – chociaż bardzo go lubiła, w pracy był niezwykle wymagający – z ociąganiem sięgnęła po telefon.

– Alicja Nowak, słucham?

– Coś ty taka oficjalna, siostra?! – krzyczała bardzo rozradowana Karolina.

– Boże, nie krzycz... Głowa mnie boli...

– A nie dziwię się, jak się pije, to się ma kaca, pamiętaj!

– Ty jakoś nigdy nie masz!

– Bo wiem, jak pić! Ale nie po to dzwonię. Powiedz mi, co z Anką.

– Ania nie może zajść w ciążę. Do tego Marek dostał awans, został dyrektorem, i wciąż nie ma go w domu. Ciągle się kłócą, mama się wtrąca i z dnia na dzień jest coraz gorzej.

– Musimy z nią pogadać. Trzeba ją jakoś pocieszyć, czy coś, ty jesteś w tym dobra.

– Raczej ty, ode mnie wieje pesymizmem na kilometr.

– Okej, nie ma sprawy, załatwię to, tylko musimy się spotkać.

– Da się zrobić.

– Wzięłabyś sobie roczny urlop – zaproponowała nagle Karolina.

– Tak, jasne, już dzwonię do szefa. Zwario-wałaś?!

– Nudzi mi się – powiedziała całkiem poważnie.

– Jesteś w Polsce dopiero pół dnia...

– Muszę kończyć. Ciao!

– Pa, wariatko.

Rozłączyła się. Alicja lekko się uśmiechała. Siostra zawsze wprawiała ją w dobry humor, nie wiedziała, jak ona to robi, ale była w tym świetna. Wróciła w świat papierków i dobry humor zniknął gdzieś daleko.

Dzień ciągnął się straszliwie, a do tego Ala z niepokojem oczekiwała kolejnego spotkania z Mateuszem. Ten facet robił się wyjątkowo natarczywy, musi skierować jego myśli na inny tor, inną kobietę. W głowie pojawił się jej pewien pomysł – Anastazja. Karolina mówiła, że jest piękna. Nie powinno być więc problemu, wystarczy zrobić jej dobrą prezentację i Mateusz będzie miał inny obiekt westchnień, a ona spokój. Lubiła Mateusza, ale jej nie pociągał. Tylko w obecności nielicznych mężczyzn odczuwała to coś, jakby przyciąganie, ostatnio bardzo rzadko, albo raczej w ogóle, co zaczęło ją już martwić.

Stała przed budynkiem uczelni, szczelnie opatulona płaszczem. Podniosła wzrok i zobaczyła idącego w jej stronę roześmianego Mateusza. I nic. Nigdy się przy nim nawet nie zaczerwieniła.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: