Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wieża Zielonego Anioła część 1 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
1 lipca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Wieża Zielonego Anioła część 1 - ebook

Trzeci tom cyklu fantasy "Pamięć, smutek, cierń"

Pierwsza część trzeciego tomu wspaniałej trylogii Tada Williamsa, kontynuacja Smoczego Tronu i Kamienia Rozstania. Pasowany na rycerza Simon z pospiesznie zebraną armią musi stawić czoło o wiele potężniejszemu przeciwnikowi. Simona i jego sojuszników czeka długotrwała walka, w której wojenne kampanie przeplatają się z czarami, romans z podstępem, a wszystko powiązane jest zaskakującą i wartką akcją.

Niesamowite zwieńczenie magicznego konfliktu, który złamał wszelkie granice czasu i przestrzeni.

„Jedno z najdoskonalszych dzieł z gatunku high fantasy... Lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika książek Tolkiena”.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-911-4
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nota Autora

Wiele osób bardzo mi pomogło przy pisaniu tych książek, służąc radą, wsparciem moralnym, a także niezbędną wiedzą logistyczną. Eva Cumming, Nancy Demin-Williams, Arthur Ross Evans, Andrew Harris, Paul Hudspeth, Peter Stampfel, Doug Werner, Michael Whelan – cudowni ludzie z DAW Books i moi przyjaciele z GEnieR – stanowią tylko nieliczną (choć ważną) grupę osób, które pozwoliły mi ukończyć Opowieść, jaka pochłonęła moje życie.

Szczególne podziękowania za współpracę przy ostatnim tomie składam Mary Frey. Ona to poświęciła ogromnie dużo czasu i energii, by przeczytać i przeanalizować – używam tego słowa z braku innego – ten opasły tom. Podtrzymywała mnie na duchu w chwilach, kiedy rzeczywiście bardzo tego potrzebowałem.

Nie mogę oczywiście pominąć pracy moich wydawców, Sheili Gilbert i Betsy Wollheim. Popełniły przestępstwo ogromnej troski i oto kara, na jaką zasłużyły.

Składam serdeczne podziękowania wszystkim wyżej wymienionym i innym przyjaciołom, o których nie wspomniałem, a których z pewnością nie zapomniałem.Streszczenie tomu pierwszego pt. Smoczy Tron

Przez wieki zamek Hayholt należał do nieśmiertelnych Sithów, którzy musieli go jednak opuścić, uciekając przed napaścią Człowieka. Od tamtej chwili rozpoczęły się rządy ludzi w tej największej i najpotężniejszej z twierdz oraz w pozostałej części Osten Ard. Ostatnim z panujących jest Prester John, Wielki Król wszystkich narodów ludzkich. Po triumfalnym objęciu przez niego rządów nastąpiły długie lata pokoju, w czasie których zasiadał na Smoczym Tronie wykonanym z kości pokonanego przez siebie smoka.

Simon, niezdarny czternastolatek, jest jednym z podkuchennych w Hayholt. Jego rodzice nie żyją, a rodziną są mu pokojówki i ich surowa przełożona, Rachel, zwana Smokiem. Gdy tylko Simon może uciec od prac kuchennych, chowa się w zagraconych komnatach ekscentrycznego uczonego z zamku, doktora Morgenesa. Cieszy się bardzo, gdy starzec prosi, by chłopiec został jego uczniem, lecz radość mija, kiedy się okazuje, że Morgenes woli uczyć go czytania i pisania zamiast magii.

Wszyscy spodziewają się śmierci starego, schorowanego Króla Johna, więc Elias, jego pierworodny syn, przygotowuje się do objęcia tronu. Josua, rozsądny brat Eliasa, zwany Bezrękim, toczy z przyszłym królem spór z powodu osoby Pryratesa, duchownego cieszącego się złą sławą, który jest najbliższym doradcą Eliasa. Walka między braćmi okazuje się zwiastunem zła, jakie nadciąga nad zamek i cały kraj.

Wkrótce po przejęciu rządów przez Eliasa nastaje susza, która dotyka narody Osten Ard. Na drogach pojawiają się rozbójnicy, a z odludnych wiosek znikają ludzie. Naturalny porządek rzeczy zostaje zachwiany i poddani zaczynają tracić wiarę w swojego Króla, lecz władca i jego przyjaciele wydają się nie zważać na niedolę ludzi. W całym królestwie rozlegają się coraz częstsze głosy niezadowolenia, a tymczasem znika Josua, brat Eliasa – niektórzy twierdzą, że przygotowuje powstanie.

Złe rządy niepokoją wielu, między innymi księcia Isgrimnura z Rimmersgardu, a także hrabiego Eolaira, wysłannika leżącego na zachodzie Hernystiru. Niepokoi się nawet córka Eliasa, Miriamele; szczególnie martwi ją osoba odzianego zawsze w purpurowe szaty powiernika ojca, Pryratesa.

Tymczasem Simon zostaje pomocnikiem Morgenesa. Zaprzyjaźniają się pomimo niezdarności chłopca i odmowy Doktora uczenia go czegokolwiek, co przypominałoby magię. Podczas jednej ze swych wędrówek w podziemiach Hayholt Simon odkrywa tajemne przejście i nieomal zostaje schwytany przez Pryratesa. Udaje mu się jednak uciec, a błąkając się w nieznanych korytarzach, znajduje uwięzionego w podziemnej celi Josuę, którego chciano zgładzić w tajemniczym rytuale planowanym przez Pryratesa. Simon sprowadza Doktora Morgenesa i obaj uwalniają Josuę. Prowadzą go do komnaty Doktora, skąd Josua ma się wydostać na wolność korytarzem wiodącym pod prastarym zamkiem. Gdy Morgenes wysyła do przyjaciół ptaki z wiadomością o tym, co się stało, pojawia się Pryrates ze strażą królewską, by zaaresztować Doktora i Simona. W walce z Pryratesem ginie Morgenes, lecz jego ofiarna śmierć umożliwia Simonowi ucieczkę tym samym tunelem, którym uciekł książę.

Oszalały ze strachu chłopiec przedziera się przez ciemne korytarze pod zamkiem, które ciągną się wśród ruin starego, sithijskiego zamku. Wreszcie wydostaje się na powierzchnię. Znajduje się na cmentarzu poza murami miasta. Jego uwagę przyciąga blask ogniska. Staje się świadkiem tajemniczych wydarzeń: Pryrates i Król Elias biorą udział w dziwnym rytuale, w którym uczestniczą także ubrane na czarno postacie o białych twarzach. Wręczają one Eliasowi szary miecz zwany Smutkiem – miecz posiadający niepokojącą moc. Przerażony Simon ucieka.

Wędruje brzegiem ogromnego lasu Aldheorte. Mijają tygodnie. Simon jest skrajnie wyczerpany z głodu i zmęczenia, lecz wciąż znajduje się bardzo daleko od celu, do którego zdąża: Naglimundu, leżącej na Północy twierdzy Josui. Zbliża się do chaty drwala, by poprosić o coś do jedzenia, lecz znajduje tam obcą istotę usidloną w pułapce; jest to jeden z Sithów, o których mówi się, że istnieli tylko w legendach albo dawno już wyginęli. Powracający drwal chce zamordować bezbronnego Sithę, lecz Simon zabija go. Uwolniony Sitha zatrzymuje się tylko na chwilę, posyła Simonowi białą strzałę i znika między drzewami. Nieznany głos podpowiada Simonowi, aby wziął strzałę, która – jak wyjaśnia – jest darem od Sithy.

Mały doradca okazuje się trollem o imieniu Binabik podróżującym na ogromnej, szarej wilczycy. Wyjaśnia Simonowi, że znalazł się tu przypadkowo, lecz może towarzyszyć Simonowi do Naglimundu. W drodze do twierdzy Binabik i Simon mają wiele przygód: uświadamiają sobie, że niebezpieczeństwo, jakie im grozi, jest dużo większe od gniewu Króla i jego doradcy, którym odebrano więźnia. Ścigani przez wydające się posiadać nienaturalną moc białe ogary ze znakiem Burzowej Góry na obrożach – góry o złej sławie, która leży daleko na Północy – zmuszeni są schronić się w leśnym domu Geloë. Zabierają po drodze dwóch podróżników, których uratowali przed psami. Geloë, tajemnicza i obcesowa kobieta, mieszkająca w lesie, o której mówi się, że jest czarownicą, przyznaje, że starożytni Nornowie – skłóceni z Sithami ich krewni – zostali w jakiś sposób wplątani w los królestwa Prestera Johna.

W dalszej wędrówce naszych bohaterów wciąż ścigają śmiertelnicy i inne istoty. Kiedy Binabik zostaje ranny od strzały, Simon i jeden z ich nowych towarzyszy, służąca z zamku, muszą przejąć na siebie trudy przewodzenia podróżą. Zostają zaatakowani przez kudłatego olbrzyma, lecz ratuje ich Josua ze swymi myśliwymi. Książę zabiera ich do Naglimundu, gdzie Binabik dochodzi do siebie i gdzie potwierdza się, że Simon został wciągnięty w wir niebezpiecznych wydarzeń. Nadciąga Elias z wojskami, by rozpocząć oblężenie Naglimundu. Towarzyszka podróży Simona, podająca się za służącą, okazuje się księżniczką Miriamele, podróżującą w przebraniu po ucieczce od ojca, który jej zdaniem oszalał, ulegając wpływom Pryratesa. Z Północy i innych części królestwa przybywają do Naglimundu przerażeni ludzie, którzy w twierdzy Josui szukają schronienia przed szalonym Królem.

Gdy książę i jego rycerze obradują nad zbliżającą się bitwą, pojawia się dziwny Rimmersman, Jarnauga. Jest on członkiem Ligi Pergaminu, koła wtajemniczonych uczonych, do którego należeli Morgenes i mistrz Binabika. Jarnauga przynosi jeszcze gorsze wieści. Wyjaśnia, że ich wrogiem jest nie tylko Elias; Króla wspomaga Ineluki, Król Burz. Był on niegdyś księciem Sithów. Zmarł pięć wieków temu, lecz jego pozbawiony ciała duch panuje teraz wśród zamieszkujących Burzową Górę Nornów, krewnych wygnanych Sithów.

Przyczyną śmierci Inelukiego była straszliwa, magiczna moc szarego miecza, Smutku, a także atak ludzi na Sithów. Według członków Ligi Pergaminu akt darowania Smutku Eliasowi ma być pierwszym krokiem jakiegoś niezrozumiałego planu zemsty, planu, w wyniku którego wciąż żywy Król Burz ma objąć ziemię w posiadanie. Jedyna nadzieja w profetycznym poemacie, który sugeruje, że „trzy miecze” mogłyby przezwyciężyć magiczną moc Inelukiego.

Jednym z nich jest Smutek Króla Burz, który znalazł się w rękach ich przeciwnika, Króla Eliasa. Drugim jest pochodzący z Rimmersgardu Minneyar, który był kiedyś w Hayholt, lecz nie wiadomo, gdzie się teraz znajduje. Trzecim jest Cierń, czarny miecz najsławniejszego rycerza Króla Johna, sir Camarisa. Jarnauga i pozostali przypuszczają, że może on być gdzieś na skutej lodami Północy. Kierowany tą nikłą nadzieją Josua wysyła Binabika, Simona i kilku żołnierzy na poszukiwanie Ciernia, gdy tymczasem Naglimund przygotowuje się do odparcia oblężenia.

Narastający kryzys wpływa na postępowanie innych. Księżniczka Miriamele, zniechęcona troskliwą opieką swego wuja Josui, przebrana ucieka z Naglimundu w towarzystwie tajemniczego mnicha Cadracha. Ma nadzieję dotrzeć do leżącego na południu Nabbanu i tam prosić swych krewnych o pomoc dla Josui. Na prośbę Josui stary książę Isgrimnur – bardzo charakterystyczna postać – wyrusza w przebraniu na jej poszukiwanie.

Tiamak, zamieszkujący bagniste obszary kraju Wran uczony, otrzymuje dziwną wiadomość od swego dawnego nauczyciela Morgenesa, w której Doktor informuje go o nadejściu złych czasów i sugeruje, że Tiamak ma do wypełnienia zadanie.

Maegwin, córka króla Hernystiru, patrzy bezsilna na upadek swego rodu i całego kraju pogrążającego się w wirze wojny wywołanej zdradą Wielkiego Króla Eliasa.

Simon wraz z Binabikiem i pozostałymi towarzyszami wpada w zasadzkę Ingena Jeggera, łowcy z Burzowej Góry, i jego ludzi. Ratuje ich Sitha, Jiriki, uratowany wcześniej przez Simona przed chatą drwala. Dowiedziawszy się o celu ich wyprawy, Jiriki postanawia towarzyszyć im na górę Urmsheim, legendarną kryjówkę jednego z ogromnych smoków.

W czasie, gdy Simon i jego towarzysze udają się na górę Urmsheim, Król Elias rozpoczyna oblężenie Naglimundu. Choć pierwsze ataki zostają odparte, oblężeni ponoszą dotkliwe straty. Wreszcie wydaje się, że Elias rezygnuje i jego siły wycofują się, lecz zanim mieszkańcy zamku mają czas, by zacząć celebrować zwycięstwo, na północnym horyzoncie pojawia się dziwna burza. Jest ona płaszczem, pod którym przybywają przerażające siły samego Inelukiego, armia składająca się z Nornów i olbrzymów. Kiedy Czerwona Dłoń, pięciu głównych podwładnych Króla Burz, otwiera bramy Naglimundu, rozpoczyna się straszliwa rzeź. Josua z kilkoma innymi osobami ucieka z ruin zamku. Przed wejściem do ogromnego lasu Josua przeklina Eliasa za jego okrutny pakt z Królem Burz i przysięga odebrać mu koronę ojca.

Simon i jego towarzysze wspinają się na górę Urmsheim; pokonując wiele niebezpieczeństw, odkrywają Drzewo Uduna, ogromny, zamarznięty wodospad. W pobliskiej jaskini-grobowcu odnajdują Cierń. Kiedy mają już powrócić z mieczem, pojawia się Ingen Jegger i atakuje ich ze swymi ludźmi. Bitwa budzi Igjarjuka, białego smoka, który od wieków spał pod lodem. Obie strony ponoszą dotkliwe straty. Na polu walki pozostaje tylko Simon osaczony na skalnej półce. Kiedy lodowy smok atakuje go, Simon unosi Cierń i zadaje nim cios. Tryska na niego czarna, gorąca krew bestii, a Simon traci przytomność.

Budzi się w jaskini na górze Yiquanuc zamieszkiwanej przez trolle. Opiekują się nim Jiriki i Haestan, erkynlandzki żołnierz. Cierń został odnaleziony, lecz Binabik razem ze Sludigiem, Rimmersmanem, zostaje uwięziony przez swój lud; grozi im kara śmierci. Krew smoka naznaczyła Simona piętnem i duży kosmyk jego włosów posiwiał. Jiriki nadaje mu imię „Śnieżnowłosy” i oznajmia, że został naznaczony – na dobre i na złe.Streszczenie tomu drugiego pt. Kamień Rozstania

Simon, Sitha Jiriki i żołnierz Haestan są honorowymi gośćmi w mieście zamieszkanym przez trolle, na szczycie góry Qanuc. Lecz Sludig – Rimmersman, a tym samym pradawny wróg ludu Qanuc – i przyjaciel Simona, troll Binabik, nie dostąpili takiego zaszczytu. Ludzie Binabika uwięzili ich obu i grozi im kara śmierci. W obliczu Pasterza i Łowczyni, władców Qanuc, Binabik zostaje oskarżony o to, że złamał przysięgę małżeńską, którą złożył Sisqi, ich najmłodszej córce, i opuścił swoje plemię. Simon błaga Jirikiego, by wstawił się za więźniami, lecz Sitha ma zobowiązania wobec swojej rodziny i nie chce mieszać się w sprawy trolli. Jiriki wyrusza do swego domu na krótko przed wykonaniem wyroków.

Wprawdzie Sisqi ma żal do Binabika o to, że nie dotrzymał przysięgi, ale z drugiej strony nie może pogodzić się z myślą, że troll zginie. Przy pomocy Simona i Haestana pomaga uciec obu więźniom, lecz kiedy szukają w jaskini mistrza Binabika zwoju, który miał im wskazać, gdzie znajduje się miejsce zwane Kamieniem Rozstania, wszyscy zostają ponownie schwytani przez rozgniewanych władców. Jednak testament mistrza Binabika potwierdza wyjaśnienia trolla co do jego nieobecności, a także przekonuje Pasterza i Łowczynię o tym, że nadchodzi niebezpieczeństwo, z którego nie zdawali sobie sprawy. Po naradach więźniowie zostają ułaskawieni; Simon i jego towarzysze mogą odjechać z Yiqanuc do pozostającego na wygnaniu księcia Josui i zabrać miecz Cierń. Sisqi i inne trolle mają im towarzyszyć do podnóża gór.

Tymczasem Josua i garstka jego zwolenników uciekają z Naglimundu, zanim twierdza zostanie kompletnie zniszczona, i przemierzają las Aldheorte ścigani przez Nornów Króla Burz. Zmuszeni są bronić się nie tylko przed strzałami i włóczniami, lecz także przed niebezpieczną magią. Wreszcie spotykają mieszkającą w lesie Geloë i Leleth, niemą dziewczynkę, którą Simon uratował przed ogarami ze sfory z Burzowej Góry. Ta dziwna para prowadzi Josuę i jego ludzi przez las do miejsca, które kiedyś należało do Sithów, a do którego Nornowie za nimi nie pójdą w obawie przed złamaniem Porozumienia pomiędzy skłóconymi krewnymi. Geloë nakłania ich, by szli dalej, do miejsca jeszcze bardziej świętego dla Sithów; jest to ten sam Kamień Rozstania, do którego skierowała Simona w przekazanej mu wizji.

Miriamele, córka Wielkiego Króla Eliasa i siostrzenica Josui, podróżuje na Południe w nadziei, że nakłoni swych nabbańskich krewnych do pomocy jej wujowi; towarzyszy jej rozpustny mnich Cadrach. Oboje zostają schwytani przez hrabiego Streawe’a z Perdruin, człowieka chciwego i wyrachowanego. Oświadcza on Miriamele, że przekaże ją nieznajomej osobie, wobec której ma dług do spłacenia. Księżniczka z radością odkrywa, że nieznajomą osobą jest jej przyjaciel, duchowny Dinivan, sekretarz Lektora Ranessina, głowy Matki Kościoła. Dinivan pozostaje w tajemnicy członkiem Ligi Pergaminu; ma nadzieję, że Miriamele przekona Lektora, by ten zdemaskował Eliasa i jego doradcę, renegata Pryratesa. Matka Kościół musi odpierać ataki zarówno Eliasa, który domaga się, by nie mieszano się do jego spraw, jak i Tancerzy Ognia, religijnych fanatyków twierdzących, że Król Burz nawiedza ich w snach. Ranessin z niepokojem słucha opowieści Miriamele.

Simon i jego towarzysze opuszczają wysokie góry, lecz po drodze zostają zaatakowani przez mieszkające wśród śniegów olbrzymy; ginie Haestan i wielu trolli. Rozmyślając później nad niesprawiedliwością życia i śmierci, Simon nieświadomie ożywia lusterko, amulet ofiarowany mu przez Jirikiego, i wędruje Ścieżką Snów, na której spotyka najpierw władczynię Sithów Amerasu, a potem Utuk’ku, straszliwą królową Nornów. Amerasu próbuje zrozumieć knowania Utuk’ku i Króla Burz, dlatego wędruje Ścieżką Snów w poszukiwaniu prawdy i sprzymierzeńców.

Josua i jego towarzysze wychodzą wreszcie z lasu na łąki Wielkich Thrithingów i prawie natychmiast zostają schwytani przez wędrowny klan, którego głową jest Tan Fikolmij, ojciec kochanki Josui, Vorzhevy. Fikolmij jest wściekły, że stracił córkę, dlatego wyzywa Josuę na pojedynek, w którym – jak przewiduje – Książę ma zginąć. Jednak plan Fikolmija zawodzi i Josua wygrywa walkę. Jego przeciwnik zmuszony jest wypłacić przegrany zakład w postaci koni dla Josui i jego towarzyszy. Widząc wstyd na twarzy Vorzhevy, wracającej do swoich ludzi, Josua poślubia ją przed Fikolmijem i resztą klanu. Kiedy ojciec Vorzhevy oświadcza z radością, że nadjeżdżają żołnierze Króla Eliasa, by pochwycić Josuę, książę i jego ludzie odjeżdżają w pośpiechu na wschód, w kierunku Kamienia Rozstania.

W odległym Hernystirze Maegwin pozostała ostatnią z panującego rodu. Jej ojciec, król, i brat zginęli w walce z człowiekiem Eliasa, Skalim; tak więc Maegwin i jej ludzie schronili się w jaskiniach w górach Grianspog. Maegwin męczą tajemnicze sny, pod których wpływem udaje się do jaskiń i kopalń w sercu gór. Hrabia Eolair, najwierniejszy wasal jej ojca, wyrusza na poszukiwanie Maegwin i oboje odnajdują ogromne, podziemne miasto Mezutu’a. Maegwin jest przekonana, że mieszkają w nim Sithowie i że pomogą oni Hernystirczykom, jak to miało miejsce w dawnych czasach. Jednak jedynymi istotami napotkanymi w starym mieście są karlaki – dziwne, bojaźliwe istoty, zamieszkujące podziemia i spokrewnione z istotami nieśmiertelnymi. Karlaki, mistrzowie prac kowalskich i kamieniarskich, wyjawiają, że poszukiwany przez ludzi Josui Minneyar jest w rzeczywistości mieczem znanym pod nazwą Biały Gwóźdź, złożonym do grobu razem z Presterem Johnem, ojcem Josui i Eliasa. Wiadomość ta nie ma większego znaczenia dla Maegwin, zawiedzionej, że sny nie pomogły jej ludziom znaleźć sprzymierzeńców. Ponadto ogarnia ją też, głupie jak sądzi, uczucie miłości do Eolaira, dlatego wysyła go w podróż; ma on dostarczyć Josui wiadomość o mieczu Minneyarze, a także kopie kamiennych map karlaków przedstawiających korytarze pod zamkiem Eliasa, Hayholt. Eolair odjeżdża posłusznie, zdumiony i rozgoryczony.

Simon, Binabik i Sludig rozstają się z Sisqi oraz pozostałymi trollami i kontynuują podróż przez Białe Pustkowie. W pobliżu północnej krawędzi wielkiego lasu odnajdują stary klasztor, zamieszkany przez dzieci, którymi opiekuje się starsza dziewczynka Skodi. Zadowoleni z tego, że znaleźli dach nad głową, pozostają na noc, lecz Skodi okazuje się kimś innym, niż się wydaje: za pomocą magii więzi w nocy całą trójkę, a potem rozpoczyna ceremonię, w czasie której chce sprowadzić Króla Burz i pokazać mu zdobyty przez siebie miecz Cierń. Wywołany zaklęciem Skodi pojawia się któryś z duchów Czerwonej Dłoni, lecz jedno z dzieci przerywa ceremonię, sprowadzając monstrualne kopacze. Skodi oraz dzieci giną, lecz Simonowi i jego towarzyszom udaje się uciec, głównie dzięki wilczycy Binabika. Czerwona Dłoń dotknął umysłu Simona, co spowodowało, że ten oszalały zostawia swych towarzyszy i pędzi konno przez las, aż wreszcie uderzony gałęzią traci przytomność. Leży omdlały w parowie, dlatego Sludig i Binabik nie mogą go odnaleźć. Zrezygnowani zabierają Cierń i sami kontynuują podróż w kierunku Kamienia Rozstania.

Oprócz Miriamele i Cadracha przybywają też do pałacu Lektora w Nabbanie inni ludzie. Wśród nich znajduje się sprzymierzeniec Josui, książę Isgrimnur, który szuka Miriamele. Jest tam także Pryrates, który wręcza Lektorowi ultimatum od Króla. Ranessin odmawia podporządkowania się Eliasowi; rozzłoszczony emisariusz królewski opuszcza salę, grożąc zemstą.

Tej nocy Pryrates przeistacza się w mroczną istotę za pomocą zaklęcia, jakie otrzymał od sług Króla Burz. Zabija Dinivana i w okrutny sposób morduje Lektora. Potem wznieca ogień, by rzucić podejrzenie na Tancerzy Ognia. Cadrach, który bardzo obawia się Pryratesa i usilnie namawia Miriamele, by uciekli z pałacu Lektora, wreszcie ogłusza ją i szybko się oddala z nieprzytomną księżniczką. Isgrimnur odnajduje umierającego Dinivana; ten przekazuje mu znak Ligi Pergaminu dla Wrańczyka Tiamaka i poleca, by udał się do gospody o nazwie „Puchar Pelippy” w Kwanitupulu, mieście leżącym na skraju bagien, na południe od Nabbanu.

Tymczasem Tiamak otrzymuje wcześniejszą wiadomość od Dinivana i jest w drodze do Kwanitupulu; w czasie podróży zostaje zaatakowany przez krokodyla, co nieomal kończy się śmiercią Wrańczyka. Ranny i chory przybywa wreszcie do gospody „Puchar Pelippy”, gdzie przyjmuje go jej nowa właścicielka.

Miriamele odzyskuje przytomność i stwierdza, że Cadrach umieścił ją w ładowni statku, który wypłynął na morze, w czasie gdy pijany mnich spał. Odnajduje ich szybko Niska Gan Itai; ma ona za zadanie chronić statek przed morskimi stworzeniami – kilpami. Choć Gan Itai z sympatią odnosi się do pasażerów na gapę, ujawnia jednak ich obecność właścicielowi statku Aspitisowi Prevesowi, młodemu szlachcicowi z Nabbanu.

Na dalekiej Północy Simon budzi się ze snu, w którym po raz kolejny słyszał Sithijkę Amerasu i odkrył tajemnicę, że Ineluki, Król Burz, jest jej synem. Simon, sam w pokrytym śniegiem lesie Aldheorte, próbuje wezwać pomoc, posługując się lusterkiem Jirikiego, lecz nikt nie odpowiada na jego wezwania. Wreszcie wyrusza w odpowiednim, jak mu się wydaje, kierunku, choć wie, że ma niewielkie szanse na pokonanie bezmiaru ogarniętego zimą lasu. Wędrując, żywi się robakami i trawami, lecz coraz bliższy jest szaleństwa lub śmierci głodowej. Wreszcie ratuje go Aditu, siostra Jirikiego, która przybyła wezwana przez Simona za pomocą lusterka brata. Podróżują dzięki magii Aditu, zima zamienia się w lato, a oni przybywają do ukrytego miasta Sithów Jao e-Tinukai’i. W tym magicznie cudownym mieście czas się zatrzymał. Kiedy Jiriki wita Simona, ten wyraża wielką radość, która zaraz potem – gdy staje przed rodzicami Jirikiego i Aditu, Likimeyą i Shima’onarim – ustępuje miejsca przerażeniu. Władcy Sithów oświadczają, że ponieważ żaden śmiertelnik nie został nigdy wpuszczony do Jao e-Tinukai’i, Simon musi pozostać tam na zawsze.

Josua i jego towarzysze wciąż uciekają przez północne łąki, lecz kiedy wreszcie decydują się stawić czoło pościgowi, okazuje się, że za nimi jadą nie żołnierze Eliasa, lecz Thrithingowie, którzy odłączyli się od klanu Fikolmija i postanowili pomóc księciu. Pod przewodnictwem Geloë docierają wszyscy do Sesuad’ra, Kamienia Rozstania; jest to ogromne, skaliste wzgórze w środku rozległej doliny. Sesuad’ra było miejscem, w którym Sithowie i Nornowie zawarli Porozumienie i gdzie się rozstali. Utrudzeni towarzysze Josui cieszą się z faktu, że choć na jakiś czas znaleźli bezpieczną przystań. Mają też nadzieję odkryć, w jaki sposób trzy Wielkie Miecze pozwolą im pokonać Eliasa i Króla Burz, co przepowiada poemat z księgi Nissesa.

Tymczasem w Hayholt Elias zachowuje się w sposób coraz bardziej szalony. Hrabia Guthwulf, były faworyt Króla, zaczyna wątpić, czy Elias jest zdolny do sprawowania władzy. Kiedy władca zmusza go, by dotknął szarego miecza Smutku, dziwna moc tej broni wyciska na nim piętno i Guthwulf zmienia się na zawsze. Rachel – Smok, przełożona pokojówek, także jest przerażona tym, co dzieje się w Hayholt. Dowiaduje się, że Pryrates jest odpowiedzialny za wydarzenia, które, w jej mniemaniu, doprowadziły do śmierci Simona, i postanawia, że trzeba coś zrobić. Po powrocie Pryratesa z Nabbanu atakuje go nożem. Lecz duchowny posiada już taką moc, że odnosi tylko lekką ranę i kiedy odwraca się, by porazić Rachel swoją magią, wtrąca się Guthwulf i sam zostaje oślepiony. Rachel w zamieszaniu udaje się uciec.

Aspitis dowiaduje się, że Miriamele jest córką szlachcica, i przyjmuje ją i Cadracha z honorami; darzy też dziewczynę szczególną sympatią. Cadrach staje się coraz bardziej ponury i po nieudanej próbie ucieczki zostaje zakuty przez Aspitisa w kajdany. Czując się opuszczona i bezradna, Miriamele pozwala uwieść się Aspitisowi.

W tym samym czasie Isgrimnur dociera wreszcie do Kwanitupulu. Odnajduje Tiamaka w gospodzie, lecz nie może znaleźć Miriamele. Początkowo rozczarowany, odkrywa wkrótce, że stary głupek, który pracuje w gospodzie jako odźwierny, to sir Camaris, najsławniejszy spośród rycerzy Prestera Johna, do którego należał kiedyś miecz Smutek. Uważano, że Camaris umarł czterdzieści lat wcześniej, lecz pozostaje tajemnicą, co naprawdę zaszło, ponieważ stary rycerz jest bezrozumny jak niemowlę.

Binabik i Sludig uciekają z Cierniem przed olbrzymami; budują tratwę i przepływają przez jezioro, w jakie zamieniła się po burzy dolina, w której znajduje się Kamień Rozstania.

Uwięziony w Jao e-Tinukai’i Simon jest bardziej znudzony niż przestraszony, lecz wciąż martwi się o swoich towarzyszy. Wzywa go Amerasu, Pierwsza Babka Sithów. Jiriki prowadzi go do dziwnego domu Sithijki, gdzie Amerasu bada wspomnienia Simona, szukając wskazówek, które pomogłyby jej odkryć plany Króla Burz. Niedługo potem Simon zostaje wezwany na zebranie wszystkich Sithów. Amerasu oświadcza, że opowie wszystkim, czego dowiedziała się o Inelukim, lecz najpierw upomina swój lud z powodu niechęci do walki i niezdrowej obsesji przeszłości i śmierci. Przedstawia jednego ze świadków: przedmiot, który, podobnie jak lusterko Jirikiego, pozwala wędrować Ścieżką Snów. Amerasu ma wyjaśnić Simonowi i zebranym Sithom, co zamierzają zrobić Król Burz i królowa Nornów, lecz wtedy pojawia się sama Utuk’ku i oskarża Amerasu, że ta sprzyja śmiertelnikom. Ukazuje się też jedna ze zjaw Czerwonej Dłoni i kiedy Jiriki oraz pozostali Sithowie walczą z ognistym duchem, Ingen Jegger, śmiertelnik, łowczy królowej Nornów, wdziera się do Jao e-Tinukai’i i zabija Amerasu, nie pozwalając jej wyjawić tajemnicy.

Ingen ginie, a Czerwona Dłoń zostaje odpędzony, lecz Sithowie nie potrafią zapobiec zniszczeniu. Pogrążają się w żałobie, a rodzice Jirikiego unieważniają swój wyrok i pozwalają Simonowi, pod przewodnictwem Aditu, odejść z Jao e-Tinukai’i. Opuszczając miasto, Simon spostrzega, że wieczne lato Sithów staje się chłodniejsze.

Kiedy docierają do krawędzi lasu, Aditu odprawia Simona łódką, wręczając mu paczkę od Amerasu, którą chłopiec ma przekazać Josui. Simon przeprawia się przez zalaną dolinę do Kamienia Rozstania, gdzie oczekują go przyjaciele. Na jakiś czas Simon i pozostali będą mogli schronić się tutaj przed nadchodzącą burzą.Przedmowa

GUTHWULF, HRABIA UTANYEAT, zaniepokojony nienaturalną ciszą, przesunął dłońmi po porysowanym blacie Wielkiego Stołu Prestera Johna. Choć dwunastu ludzi jadło tu kolację, w sali panowało prawie zupełne milczenie, nie licząc charczącego oddechu podczaszego Króla Eliasa i pobrzękiwania łyżek o talerze. Cisza szczególnie mocno przytłaczała ślepego Guthwulfa, chociaż nie była ona niczym niezwykłym; w tych dniach niewielu zasiadało do królewskiego stołu, a ci, którzy spożywali z Królem posiłek, myśleli tylko o tym, by jak najszybciej odejść, nie kusząc losu nieostrożną rozmową podczas kolacji.

Kilka tygodni wcześniej kapitan o imieniu Ulgart, jeden z najemnych Thrithingów z Łąk, popełnił błąd, żartując na temat lekkich obyczajów nabbańskich kobiet. Większość jego rodaków podzielała ten pogląd, gdyż nie potrafili oni zrozumieć kobiet, które malowały swoje twarze i ukazywały bezwstydnie dużo odkrytego ciała. Żart Ulgarta przeszedłby niezauważony w męskim towarzystwie; w zamku pozostało już tak niewiele kobiet, że przy stole Eliasa zasiadali tylko mężczyźni. Kapitan zapomniał jednak – jeśli w ogóle kiedykolwiek o tym wiedział – że żona Wielkiego Króla, zabita strzałą Thrithinga, była nabbańską szlachcianką. I tak, zanim podano deser po kolacji, głowa Ulgarta wisiała już u siodła jednego z gwardzistów Króla, który jechał, by, ku uciesze kruków, zatknąć ją na szczycie Bramy Nearulagh.

Guthwulf pomyślał, że dawno już zaprzestano rozmów przy królewskim stole i teraz posiłki mijały nieomal w grobowej ciszy, przerywane tylko stękaniem uwijających się służących, wykonujących pracę swoją i zbiegłych towarzyszy, albo nerwowymi komplementami rzucanymi przez nielicznych szlachciców, którym nie udało się uniknąć zaproszenia Króla.

Guthwulf słyszał teraz ciche rozmowy i rozpoznał głos sir Fluirena, szepcącego coś do Króla. Stary rycerz powrócił właśnie ze swego rodzinnego kraju Nabbanu, dokąd jeździł jako emisariusz Eliasa. Tego wieczoru zajmował honorowe miejsce po prawej ręce Wielkiego Króla. Starzec zapewnił wcześniej Guthwulfa, że jego poprzednia rozmowa z Królem przebiegła bardzo spokojnie, lecz Elias wydawał się rozdrażniony w czasie całej kolacji. Guthwulf nie mógł już naocznie tego ocenić, lecz całe lata spędzone u boku Króla pomogły mu rozumieć teraz każdą zmianę w jego głosie, każdą uwagę. Ponadto dotyk, węch i słuch Guthwulfa, znacznie wrażliwsze od czasu, kiedy stracił wzrok, były jeszcze sprawniejsze w obecności straszliwego miecza Eliasa, Smutku.

Od chwili, kiedy Król zmusił hrabiego do tego, by go dotknął, szary miecz wydawał mu się nieomal żywym stworzeniem, czymś, co go znało, co czaiło się z niezwykłą cierpliwością i czujnością niczym skradający się zwierz, który trafił na trop ofiary. Sama obecność oręża wywołała u Guthwulfa gęsią skórkę i drżenie mięśni. Czasami, kiedy hrabia Utanyeat leżał, nie śpiąc, pogrążony w ciemności ślepca, wydawało mu się, że wyczuwa miecz poprzez grube mury oddzielające go od królewskiej komnaty, jakby był ogromnym sercem, którego bicie tylko on słyszał.

Elias odsunął nagle swe krzesło, tak że jego skrzypienie natychmiast uciszyło pozostałych. Guthwulf wyobraził sobie, jak wszystkie dłonie trzymające puchary i łyżki zamierają w powietrzu.

– Do diabła, starcze – warknął Król. – Czy ty służysz mnie, czy temu szczeniakowi Benigarisowi?

– Powtarzam ci tylko, Wasza Wysokość, słowa księcia – odparł drżącym głosem sir Fluiren. – Ale sądzę, że on nie chciał cię obrazić. Klany Thrithingów niepokoją jego granice, a ponadto Wrańczycy zaczynają się stawiać...

– A czy to moje zmartwienie? – Tyle razy Guthwulf widział, jak twarz Eliasa zmienia się, gdy ten się złości, że bez trudu wyobraził sobie teraz zmrużone oczy Króla. W takich chwilach jego blade oblicze stawało się prawie białe i pojawiały się na nim kropelki potu. Guthwulf słyszał, jak służący mówili, że Król chudł coraz bardziej. – Niech mnie przeklnie Aedon, przecież to ja pomogłem Benigarisowi zdobyć tron! I ja dałem mu Lektora, który nie będzie sprawiał kłopotów!

Po tych słowach Elias zamilkł. Tylko Guthwulf był w stanie usłyszeć gwałtowny wdech Pryratesa, który siedział po drugiej stronie stołu. Król zdał sobie chyba sprawę z tego, że posunął się za daleko, gdyż rzuciwszy jakiś kiepski dowcip, przeprosił zebranych i podjął cichą rozmowę z Fluirenem.

Guthwulf siedział przez chwilę oniemiały, lecz zaraz uniósł łyżkę i zaczął szybko jeść, by ukryć nagły strach. Zastanawiał się, jak w tej chwili wygląda? Czy wszyscy patrzą na niego, czy widzą zdradziecki rumieniec? Wciąż słyszał słowa Króla dotyczące Lektora i pełen niepokoju syk Pryratesa. Pozostali domyślali się pewnie, że dotyczyły one wyboru uległego Velligisa na następcę Ranessina, ale Guthwulf wiedział najlepiej. Niepokój Pryratesa, że Elias może powiedzieć za dużo, potwierdził tylko przypuszczenia ślepca: Pryrates przyczynił się do śmierci Ranessina. Teraz Guthwulf był pewny, że Elias też o tym wiedział, może nawet sam wydał rozkaz zabicia Lektora. Król oraz jego doradca pokumali się z demonami i zamordowali najwyższego kapłana.

Siedząc wśród innych przy stole, Guthwulf czuł się równie samotnie jak ktoś, kto znalazł się na szczycie smaganej wiatrem góry. Nie potrafił już dłużej znieść ciężaru udawania i strachu. Nadszedł czas, by uciec. Lepiej być ślepym żebrakiem w jakiejś dziurze w Nabbanie, niż pozostać choć chwilę dłużej w tej przeklętej i niebezpiecznej twierdzy.

GUTHWULF OTWORZYŁ DRZWI swego pokoju i zatrzymał się na progu, by owiało go chłodne powietrze z korytarza. Była północ. Domyśliłby się tego, nawet gdyby nie słyszał żałosnego bicia dzwonu z Wieży Zielonego Anioła; odczuwał zawsze przenikliwy chłód na policzkach i oczach, kiedy słońce chowało się w najdalszych zakamarkach.

Dziwne wydawało się to, że mógł dotykać oczami, lecz po oślepieniu go przez Pryratesa właśnie one okazały się najbardziej wrażliwą częścią jego ciała. Pozwalały mu odczuwać zmiany wiatru czy pogody o wiele lepiej niż na przykład palce. Choć rzeczywiście jego niewidzące oczy okazały się bardzo przydatne, fakt, że używał ich w taki sposób, wciąż wydawał mu się przerażający. Przez jakiś czas budził się w nocy zlany potem i przestraszony snem, w którym widział samego siebie jako bezkształtne, pełzające stworzenie o mięsistych mackach wyrastających z twarzy, ślepych bulwach, trzęsących się jak rogi ślimaka. W snach wciąż widział; świadomość tego, że to, na co patrzy, jest nim samym, wyrywała go ze snu, z którego budził się i wpadał w prawdziwą ciemność – własny, rzeczywisty świat.

Guthwulf wyszedł na korytarz, zdziwiony jak zawsze, że wciąż znajduje się w mroku, choć przeszedł z jednego pomieszczenia do drugiego. Kiedy zamknął drzwi, zostawiając za sobą rozżarzone ognie paleniska, chłód stał się jeszcze bardziej dotkliwy. Usłyszał dochodzący przez otwarte okno stłumiony brzęk zbroi strażników chodzących po murach, a potem wsłuchał się w pieśń zawodzącego wiatru, zagłuszającego odgłosy kolczug. Gdzieś w mieście zawył pies, w jednym zaś z licznych korytarzy rozległ się odgłos otwieranych i zamykanych cicho drzwi.

Przez chwilę Guthwulf kołysał się niezdecydowanie na piętach, po czym zrobił kilka kroków do przodu. Jeśli miał odejść, musi zrobić to teraz. Nie było sensu wystawać na korytarzu. Powinien pośpieszyć się i wykorzystać odpowiednią porę: noc pogrążyła świat w całkowitej ciemności, co dawało mu równe szanse. Czy miał inny wybór? Nie potrafił dłużej znieść tego, czym stał się Elias. Musi odejść w tajemnicy. Wprawdzie Król nie miał już z niego większego pożytku – co to za Namiestnik Wielkiego Króla, który nie może wyruszyć do walki – lecz wątpił, by jego były przyjaciel pozwolił mu tak po prostu odjechać. Jeśli ślepiec opuszczał zamek, który był dla niego domem, i zostawiał dawnego towarzysza Eliasa, można było podejrzewać go o zdradę, a przynajmniej na pewno tak uważałby władca zasiadający na Smoczym Tronie.

Guthwulf już od pewnego czasu zastanawiał się nad ucieczką. Sprawdzał nawet drogę, jaką miał do przebycia. Postanowił, że pojedzie w głąb Erchesteru i przenocuje u świętego Sutrina; katedra była prawie pusta – pozostali w niej mnisi życzliwie przyjmowali każdego żebraka, który miał odwagę spędzić noc w obrębie murów miasta. Rankiem mógłby wmieszać się w tłum wychodzący na Trakt Starego Lasu i prowadzący na wschód do Hasu Vale. A stamtąd, kto wie? Może w kierunku łąk, gdzie podobno Josua zbiera siły rebelianckie. Albo do opactwa w Stanshire. Gdziekolwiek, byleby tylko schronić się, zanim okropne poczynania Eliasa wszystko zniszczą.

Teraz nie było już czasu na myślenie. Noc osłoni go przed wścibskim okiem, a za dnia będzie już u świętego Sutrina. Czas iść.

Kiedy jednak ruszył korytarzem, poczuł czyjąś obecność tuż obok; obecność podobną do opadającego piórka. Oddech, westchnienie, niedająca się określić bliskość. Odwrócił się i poruszył ramieniem. Czy ktoś próbował go powstrzymać?

– Kto...?

Nie było nikogo. A jeśli jednak był tam ktoś, to stał w milczeniu, szydząc z jego ślepoty. Guthwulf miał wrażenie, że podłoga rozstąpiła się pod jego stopami. Zrobił jeszcze jeden krok do przodu i nagle wyczuł bardzo mocno obecność szarego miecza, jego dziwną moc. Przez chwilę wydawało mu się, że mury zamku runęły; gwałtowny wiatr przeleciał obok niego, ale i przez niego, i zaraz ustał.

Cóż to było za szaleństwo?

„Ślepy i przerażony. – Prawie się rozpłakał. – Przeklęty”.

Guthwulf zebrał całą odwagę i ruszył korytarzem, pozostawiając za sobą bezpieczeństwo swej komnaty. Poczucie braku równowagi nie opuszczało go, kiedy szedł przez labirynt korytarzy Hayholt. Jego czujne palce trafiały na niezwykłe kształty; delikatne przedmioty oraz gładkie i dziwnie ukształtowane słupki balustrad, których obecności w tych korytarzach sobie nie przypominał. Drzwi do pomieszczeń zajmowanych kiedyś przez pokojówki były otwarte. Wiedział, że izby są puste, gdyż przełożona, zanim zaatakowała Pryratesa, wyprowadziła potajemnie wszystkie pokojówki z zamku. Mimo to z wnętrz pomieszczeń dochodziły niewyraźne szepty. Guthwulf wzdrygnął się, lecz szedł dalej. Hrabia zdążył już poznać, jak zmiennym i złudnym miejscem stał się zamek; jeszcze zanim Guthwulf stracił wzrok, Hayholt było już wyjątkowo niesamowitym miejscem.

Guthwulf szedł przed siebie, licząc kroki. W ciągu ostatnich tygodni przemierzył tę drogę kilkanaście razy: musiał przejść trzydzieści pięć kroków do zakrętu korytarza, potem dwadzieścia cztery do głównego zejścia, a stamtąd już wprost do wąskiego i zimnego Winnego Ogrodu. Po przebyciu kolejnych pięciuset kroków znowu wszedł pod dach i zmierzał korytarzem prowadzącym do pomieszczeń kapelana.

Ściana pod jego palcami stała się ciepła, a potem nagle przeraźliwie gorąca. Hrabia gwałtownie oderwał dłoń od muru, wydając okrzyk bólu i przerażenia, który odbił się echem w korytarzu.

– ...T’si e-isi’ha as-irigu...!

Wyciągnął drżące ramię i znowu dotknął kamiennej ściany, wilgotnej i zimnej. Wiatr szarpnął jego ubraniem; wiatr albo tłum szepcących i niematerialnych istot. Bardzo mocno czuł obecność szarego miecza.

Guthwulf szedł szybko zamkowymi korytarzami, wodząc palcami, najdelikatniej jak potrafił, po zmieniających się ścianach. Był pewien, że jest jedyną żywą istotą w korytarzu. Wmawiał sobie, że dziwne odgłosy i dotknięcia, delikatne jak skrzydło ćmy, są tylko zjawami i nie mogą go powstrzymać. Są cieniami magicznych poczynań Pryratesa. Nie da się uwięzić w tym złudnym miejscu.

Hrabia dotknął surowego drewna drzwi i z radością stwierdził, że dobrze przeprowadził swoje obliczenia. Z trudem opanował okrzyk triumfu i ogromnej ulgi. Dotarł do małego portalu przy Wielkich Drzwiach Południowych. Za nimi był już tylko dziedziniec przed Murem Wewnętrznym.

Kiedy jednak otworzył drzwi i przestąpił ich próg, zamiast zimnego, nocnego powietrza poczuł gorący wiatr i żar wielu ognisk. Słychać było szepty, pełne boleści i przerażenia.

„Matko Boża! Czy w Hayholt wybuchł pożar?”

Guthwulf cofnął się, lecz nie mógł już znaleźć drzwi. Jego palce trafiły na kamień, który rozgrzewał się coraz bardziej pod jego ręką. Szepty wzmogły się i przerodziły w chór podnieconych głosów, niezbyt głośnych, lecz brzmiących przenikliwie jak odgłos roju pszczół. To szaleństwo, złuda. Nie wolno mu się poddać. Ruszył chwiejnie, wciąż licząc kroki. Teraz szedł przez błotnisty dziedziniec, lecz jednocześnie czuł, że jego buty stukają o gładki kamień. Niewidoczny zamek ulegał jakiejś przeraźliwej przemianie; płonął i drżał w jednej chwili, by w następnej stać się twardym i zimnym kamieniem, a wszystko przebiegało w całkowitej ciszy, gdyż mieszkańcy spali, nieświadomi niczego.

Sen i rzeczywistość mieszały się ze sobą. Ciemność oczu wędrowca wypełniały szepty duchów, które przeszkadzały mu w liczeniu kroków, lecz Guthwulf posuwał się pełen ponurej determinacji, która pozwoliła mu przetrwać niejedną okropną kampanię w służbie u Eliasa. Brnął w kierunku muru środkowego, aż wreszcie zatrzymał się, by odpocząć obok miejsca, gdzie, według jego niepewnych obliczeń, były kiedyś komnaty zamkowego lekarza. Wyczuł gryzący zapach spalonego drewna; wyciągnął ramię, wziął kawałek polana do ręki i skruszył je na proch. Przypomniał sobie pożar, w którym zginął Morgenes oraz kilka innych osób. Nagle, jakby wywołane jego wspomnieniami, pojawiły się wokół niego trzeszczące płomienie. To nie były rojenia jego umysłu; czuł śmiertelny żar! Gorący pierścień zaciskał się wokół niego niczym pięść, nie pozwalając mu umknąć bez względu na to, w jakim kierunku by się udał. Guthwulf wydał z siebie zdławiony okrzyk rozpaczy. Został schwytany w pułapkę! Zginie w płomieniach!

– Ruakha, ruakha Asu’a! – Spoza płomieni dochodziły przeraźliwe głosy.

Czuł obecność szarego miecza, który ogarnął wnętrze i przenikał wszystko. Wydawało mu się, że słyszy jego nieziemską muzykę, a także ciszej brzmiący śpiew jego nienaturalnych braci. Trzy miecze. Trzy piekielne miecze. Teraz go znały.

Usłyszał szelest podobny do trzepotania wielu skrzydeł, a potem nagle wyczuł przed sobą otwór, puste miejsce w ścianie ognia, drzwi, które oddychały chłodnym powietrzem. Nie widząc innej drogi, narzucił płaszcz na głowę i ruszył chwiejnym krokiem przez korytarz pełen cichych i chłodnych cieni.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: