Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wiklinowe ptaki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 września 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
15,36

Wiklinowe ptaki - ebook

Jest to czwarty, najbardziej dojrzały tom wierszy Bronisława Kozieńskiego, o którym Tomasz Sobieraj, redaktor naczelny "Krytyki literackiej", napisał m.in.: książka "jest znacznie ciekawsza od stosów tomików naszych rodzimych, uznanych i nagradzanych wierszopisów [...]. Autor do tego pisze z sensem i w ogóle ma o czym pisać, nie nudzi, nie ciamka, nie memła. Rzadkość. Prawdziwy oryginał. [...] Takich jak on należy objąć specjalną ochroną."


Może i jest w tym trochę racji, że gdzie bym nie był, o czym gadał, zawsze do gór słowem powracam, góralską nutką dopowiadam.

Bronek z Obidzy, Wniebogłosy


Bronek z Obidzy (właśc. Bronisław Kozieński) urodził się 18 września 1963 roku w Obidzy na Sądecczyźnie. W latach 1979–1981 uczęszczał do Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Starym Sączu, gdzie uzyskał uprawnienia stolarskie. Potem podejmował różne prace w najbliższej okolicy. W 1986 r. założył własną działalność gospodarczą. Po roku 1990 wyjeżdżał do robót budowlanych do Danii, Francji, Niemiec i Norwegii. Wydał trzy tomiki poezji: Orły nad Sokolicą (Nowy Sącz 2009?), Nie szkoda gadać (Obidza, Nowy Sącz 2010), Strefa ciszy (Kraków 2014). Jego poezję można znaleźć na różnych portalach w Internecie, w antologiach, almanachach i czasopismach w kraju i za granicą.

Spis treści

  1. Zollverein
  2. Okulickiego 51
  3. Niepokorny
  4. Świeżo malowane
  5. Strefa ciszy
  6. Noc gorącego lata
  7. Na pasterce mu grali
  8. Fabryka dusz
  9. Fabryka dusz I
  10. Czantoria
  11. Pokolenia
  12. Gdzieś w listopadzie
  13. Przy Rakowickiej
  14. Fakty przed muzyką
  15. Noc polnych koni
  16. Spóźniony redyk
  17. Bursztynowy szałas
  18. Przy nas do końca była cisza
  19. Szukajcie mnie na Bukowinie
  20. Gdy wszyscy święci jeszcze śpią
  21. Prowadź przybłędo na szczyty
  22. Błędne ognie
  23. Błędne ognie I
  24. Faryzeusze ze swojej Gehenny
  25. Pieśń o nirwanie
  26. Noc nad wikliną
  27. Jesienne deszcze
  28. Atramentowe kałamarze
  29. Szeleszczące intencje
  30. Taniec szamana
  31. Imieniny Pana Boga
  32. Wielka równia
  33. Dolinami
  34. O wiklinowym ptaku
  35. Wieśniak
  36. Jaworowy dziadek
  37. Życie
  38. Zły
  39. Anioły z Bukowiny
  40. Krzyżyk nad kółkiem
  41. O wiklinowym ptaku I
  42. Białe Szalom – gdzie ziemia obiecana
  43. Ostatnia wieczerza olbrzyma
  44. Sezon na deszcze
  45. Sezon na deszcze I
  46. Tomasz i ptaki
  47. Poszukiwacze chleba
  48. I jak tu żyć?
  49. Jesteś juhasie
  50. Wiersz dla psa
  51. Okolice
  52. Ostatni pociąg
  53. Czy dusza też mi posiwiała
  54. Wniebowpatrzenie
  55. A z nich wszystkich największa jest rzeka
  56. Kasztanki
  57. Żelazny świt
  58. Tylko zimy tu nie ma jak dawniej
  59. fakty i mity
  60. Mardułowy świat
  61. Studnia Nikodema
  62. Na temat dostępu do morza
  63. Tabula rasa
  64. Codziennie szara
  65. Wędrowanie
  66. Księga przyjścia
  67. Oddalamy się, odchodzimy
  68. Przestrzał
  69. Z góralem o pogodzie
  70. Kiedyś to była niedobra ulica
  71. Góry bezludne
  72. Polowanie na gąski z dziwnym zakończeniem
  73. Wrześniowe niebo
  74. na drodze do kafarnaum tylko piach
  75. Taki klimat
  76. Duma i poświęcenie
  77. Z mchu i paproci
  78. Jak nie ty, jak nie ja
  79. W sandałach o cuda najłatwiej
  80. Następnym razem
  81. Mały Giewont
  82. Za sześcioma grzechami, tajemnicą światła i siódmym przykazaniem
  83. Tylko patrzeć i słuchać, słuchać i patrzeć
  84. Złoty deszcz i biały anioł
  85. Zwyczajnie
  86. Papierowy motyl
  87. List do przeszłości
  88. C+M+B
  89. I jak tu żyć panie, jak tu żyć?
  90. Za chrustem
  91. Dobry wieczór, dobranoc
  92. Dom z kamienia
  93. Jakby nigdy nic
  94. Na litość
  95. Alea iacta est
  96. Niepodzieleni
  97. Prześwity
  98. Ziemia
  99. Potłuczone myśli
  100. Niebieskim
Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63590-61-1
Rozmiar pliku: 413 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zollverein

W górach też pewnie niektóre świerki, tak jak te tutaj,
umrą niedługo, poczekać jeszcze, czy już dziś świeczkę
zapalić drzewom, tak jak ludziom?

Tutejsza dal ma swoje kształty, smukłe kominy
stroi w świece, wiatraki kręcą myśli w głowach,
po hutach wygaszone znicze.

Myśl to nie czas, nie równa ziemi, inna się tylko
trafia we śnie, prawdziwa toczy kamieniami
poza horyzont, poza wieczność.

Wracam do czasu, stoję na nim, (tutaj jak nigdzie
zrobił swoje) położył myśli na kamieniach,
zapisał na nich całą przestrzeń.

Sinab Murani skończył latem, Ludwika Polak
w czasie wojny, Janka Pavlovic razem z bratem
Wystarczy już, bo coś ucieka.

Lepiej zapalę wszystkim drzewom, postawię świeczkę
sinej dali, przyklęknę, by nie deptać czasu,
a może się pomodlić nad nim?Okulickiego 51

Ostatni rozdział nie był o walce, nie był relacją
z pól bitewnych, czytałem w nim o jednej matce,
jak przepraszała świat za siebie.

Za to, że nosi suknie białe, pod farbą skrywa
siwe włosy, do warg ma przyszywany uśmiech,
wszczepione w oczy po dwa złote.

Za to, że nie czuć w niej żałoby, gdy wieczorami
się rozbiera i zapomina o czymś ważnym
wpatrzona w szpital Rydygiera.

Nie wiem, co było dla niej ważne, nie przeczytałem
od początku, nie wiem też, za co przepraszała,
przecież ten świat się tu nie kończy.Niepokorny

Gdy mi powiedzą: zostań, pójdę, kiedy poradzą: idź, zostanę,
kiedy zaś każą żyć, to umrę, a kiedy umrzeć, wtedy wstanę.
Choćby i mnie się już nie chciało, to będę szedł, by iść bez końca
przez całe życie wieczność całą,
aż mnie nie nazwą: odchodzącym.

A kiedy nazwą, to przystanę, lekko podniosę się na palcach,
by jak wciśnięty w nie różaniec okręcić wpół i teraz wracać.
Jeszcze mnie nazwą: wracający, umierający, znowu żywy
niczym koronkę, którą w końcu
gdzieś tam daleko łączy krzyżyk.

Gdy dalej każą skończyć, zacznę i nie dam wplątać w ich różaniec,
kiedy mnie wreszcie z oczu stracą,
gdzie będę chciał, tam pozostanę.Strefa ciszy

Czasami coś się we mnie budzi, zaczyna grać,
uśmiechać, nucić, i właśnie takim jestem ludziom,
którzy nie wiedzą, że to chwile

Odwracam się i jestem wilkiem,
inne powraca, tamto milknie

Czym dalej w las, tym większe drzewa, wilgoć tu czuć
i pleśń z moczarów, pajęczynową siecią ziewa
mgła rozwieszona na konarach.

Na oczy sieć, w uszy kaganiec,
powoli milknie psie szczekanie.

Po każdym kroku więcej mroku, niebo już nie jest drogowskazem,
kalendarz nie przyśpiesza kroku,
a zegar nic tu nie pokaże.
Tubylczy gwar i wilcze echa pochłania cisza nasączona,
próchnem jak zew, oddechem bagien,
muzyką, której stale szukam.Na pasterce mu grali

a zaczęło się wszystko tak fajnie najpierw anioł
zaśpiewał kolędę taką prostą zwyczajną i tanią
o tym jak się nić żywota przędzie

potem przyszli z golutkim Jezuskiem położyli go
w żłobku na sianie gdy dołączył aniołek na drobne
zaczynało się robić zwyczajnie

miał wycięty otworek na sercu by zmieściła
się każda złotówka kiwał głową a pieniążki
brzęcząc miały uśpić małego Jezuska

ruszył dzwon odpalono organy zatańczyły ognie
na choinkach Bóg się rodzi a moce truchleją
wyszedł ksiądz i ogłosił nam świętaFabryka dusz

Kiedyś gdy ci włosy wyrosną do ramion
rzucisz ten góralski kapelusz co nieraz
ktoś na twoją głowę wkładał dla ozdoby
nie pytając czy chcesz czy taki wybierasz

Wspomnij o człowieku z cmentarza na bródnie
plecakiem na wszystko trampkach bez sznurówek
wiatrowanym płaszczu zbyt lekkim na grudzień
własnym placem zabaw w miejscu na pochówek

Ustną harmonijką w przerwie na zagrychę
wypuszczał duszyczki powietrzem z grzebienia
fabrykę zabawek pomiędzy kielichem
budował na placu zabaw wśród kamieni

Bez grosza przy duszy z zaklętych rewirów
fabryką dla lalek wszystkim nie na siłę
powiesz że też nigdy chciałbyś nie umierać
z własnym placem zabaw w miejscu na mogiłęFabryka dusz I

Grał jakby jutro miało nie przyjść na stare Bródno, tyłem do niej
poświaty z centrum, ludnych przedmieść, wielkiego miasta zimny płomień.
A mury runą, runą, runą, wznosił wysoko swój oczami,
z gasnącą dniem śródmiejską łuną, pożarem miasta – wieczorami.

Pod pergolami na tablicach zerżnięte z Tory epitafia
szybko przyswajał, wypożyczał, hebrajski z jidysz – טראַפ (chybił trafił).
Mroczna kapela podwórkowa, plac zabaw w miejscu na mogiłę,
zwyczajna łuna księżycowa nad jego miastem, które ginie.

Ubrany w czarne kapelusze z ostatnim dryfem sal barowych
skulony cień króliczej duszy, pochłaniał dreszcz harmonijkowy.
Mówił, że gra co noc, by zgłuszyć stukot łańcucha kajdaniarzy,
od fabryk dusz przez własną duszę w bródnowskie getto – jego azyl.Czantoria

Nie mów, że późno na Czantorię,
jesienny dzień i my jesienni,
śmiało zdążymy przed wieczorem
wrócić z narkozą na bezsenność.

Wysoko można dużo więcej,
może się uda wiatr z konarów
powplatać w włosy, zamknąć w ręce,
uwolnić znów przy zasypianiu.

Nie bój się mgieł z potoków Wisły,
jesień jest dla nich przebudzeniem,
pozwól im żyć, nie broń by przyszły
zakwitły z dolin jak złocienie.

Wlejmy ten widok w studnie źrenic
wraz z dopływami innych zmysłów,
narkotykowy splot tajemnic,
zamknijmy w sen, tak by nie prysnął.

Bywaj Czantorio nad Ustroniem,
żegnaj też wymyślona pani,
przyrzekam wam, że nie roztrwonię
co wziąłem z was na zasypianie.Pokolenia

Choćby mi przyszło tylko wzrokiem wdrapywać się po stromych graniach,
ostatnią drogę skryć powieką – kłaniam się szczytom, zboczom – kłaniam,
za to, że mogłem kiedyś z bliska ujrzeć, jak w głaźnych rumowiskach
kamień wyrasta na kamieniu, podobnie ludzkim pokoleniom.

Mchem porośnięte, pierwsze w dole, śpią jak fundament pod kościołem,
a on – dla chwały, czy wygody – mówi o sobie – samorodny.
Jemu hosanna, jemu dzwony, te, co na spodzie przygniecione,
jak z kości proch pradawnych wojów, drobniutki druk, margines dziejów.

Gdybym miał, nawet tylko głosem, polecieć z wiatrem od Krywania,
zdejmę kapelusz z siwych włosów, wiatrowi nim się będę kłaniał,
nawet takiemu, który wszystko potrafi zmienić w karczowisko,
by w próchnie ze starych korzeni wyrosło nowe pokolenie.

Jeśli potrafię, chociaż gestem, wywołać echo na rozmowę,
już tylko za to, że tu jestem, pochylę bardzo nisko głowę.
Gdzie z kości proch, margines dziejów, szeptu echowych czarodziejów
z uchem przywartym do kamienia, posłucham znów o pokoleniach.Przy Rakowickiej

Przy Rakowickiej rude liście jak ćmy szukają po podcieniach
światełka, które gdzieś tam błyśnie
i mech się wspina po kamieniach.

Tutaj, gdzie każda moc truchleje, na białą salę proszą cienie,
nim się dopalą czas uleje
z woskowych figur narodzenie.

Odmienna noc jak inne noce, nawet do rytmów kolędniczych,
inaczej świece, baletnice
tańczą w objęciach czarnych zniczy.

W tę noc do innych niepodobną, gdy ma urodzić się dziecina
krakowski smog zjadł całe niebo
a po kamieniach mech się wspina.Fakty przed muzyką

Jedynie on wyrasta ponad drzewa.
Tu mieszka Bóg! Zerwały się z nich wrony,
odlecą gdzieś i może zaczną śpiewać,
piękniej od dzwonów.

Miedziany ton odbity od plebanii
okrąży wieś i skończy na kościele.
Gdzie mieszka Bóg, choć tu zameldowany,
tylko w niedzielę.

Dziesiątki chat i strzechy pozlepiane
skrawkami pap, eternitowym złomem.
To właśnie tu! Boćki rozklekotane
wrzeszczą za tonem.

Złocisty dach nad wioską z eternitu.
Bim – bam, bim – bom, w oddali śpiew gawronów.
Droga na Łódź, a fakty przed muzyką,
głośniej od dzwonów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: