Wszystko dla Klary, czyli historia pewnego pomysłu - ebook
Wszystko dla Klary, czyli historia pewnego pomysłu - ebook
Jak z sukcesem realizować plany.
Pewnego dnia Baśka i Kuba odkrywają, że poruszająca się na wózku inwalidzkim Klara ma szansę, by zacząć chodzić. W głowach przyjaciół rodzi się pomysł, jak włączyć się w zbiórkę pieniędzy potrzebnych na operację. Dzieci układają plan, który następnie, krok po kroku, realizują. Do działania włącza się coraz więcej osób – uczniowie, nauczyciele i rodzice. Dzięki determinacji i pomocnym dłoniom, Baśce i Kubie udaje się osiągnąć wyznaczony cel.
– Chcieliśmy stworzyć książkę promującą postawy prospołeczne i przedsiębiorcze, ukazującą sens działania dla innych, a także
korzyści płynące z podejmowania różnych aktywności – mówi Ewa Świerżewska.
Przedsiębiorczość rozumiemy tu jako cechę tych ludzi, którzy mają dużo pomysłów na rozwiązywanie problemów lub tworzenie nowych rzeczy i nie boją się wprowadzać ich w życie – wyjaśnia Łukasz Świerżewski.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-3214-9 |
Rozmiar pliku: | 9,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Widzicie tych dwoje? Mało brakowało, a wpadliby na siebie! Dobrze przynajmniej, że założyli kaski. Ale zaraz, zaraz, co ich tak zainteresowało, że pędzą na złamanie karku, nie rozglądając się dokoła?
O, wygląda na to, że... ja. A raczej plakat, który rodzice powiesili na tablicy informacyjnej. Nie, nie startuję w wyborach prezydenckich, ani nawet w samorządowych – przecież mam dopiero 11 lat. Nie zgubiłam też psa, bo nigdy go nie miałam, choć to moje największe marzenie – no, może prócz tego, żeby zacząć chodzić... Dlaczego więc jestem na plakacie? To proste, a w zasadzie dość skomplikowane. Nie będę zagłębiać się w szczegóły i zanudzać was moją historią. Poruszam się na wózku praktycznie od urodzenia. Jako noworodek i niemowlak większość czasu spędzałam w szpitalu, bo trochę za wcześnie się urodziłam i mój organizm słabo sobie radził.
Potem się okazało, że mam problemy z chodzeniem i stąd ten wózek, i ciągła rehabilitacja. Czasem mam już serdecznie dość, ale postanowiłam, że się nie poddam – na świecie są większe nieszczęścia. Niedawno się dowiedzieliśmy, że w Stanach Zjednoczonych mogliby mnie wyleczyć, tylko że taka operacja jest bardzo droga. Gdyby udało nam się zebrać brakujące pieniądze...
No to już wiecie, dlaczego jestem na plakacie. Teraz jednak wróćmy do szalonych rowerzystów, bo zdaje się, że zamiast na siebie, wpadli na jakiś pomysł.
***
– Uważaj, jak jeździsz! Mało brakowało. – Baśka nie kryła złości.
– Nie przesadzaj, wyhamowałem jak mistrz – odparł lekceważąco Kuba. – Nie złość się, tylko popatrz! To Klara z 5c – dodał lekko zaskoczony.
– Widziałeś, jak ona tańczyła na Dniach Szkoły? – W głosie Baśki słychać było podziw. Przecież samo jeżdżenie na wózku musi być bardzo trudne, a co dopiero taniec.
– Reklamują jej występy? – Kuba nie zadał sobie trudu, żeby przyjrzeć się plakatowi.
– Nie, raczej nie... Zobacz, to prośba o pomoc – powiedziała cicho Baśka. – „... i brakuje nam jeszcze 30 procent kwoty potrzebnej na opłacenie wyjazdu i operacji Klary” – przeczytała na głos.
– Ile? – Kuba wyraźnie się ożywił. – To kosmiczna suma! – wykrzyknął. – Nie ma szans, żeby aż tyle uzbierali. Nie starczy im czasu, a poza tym tędy prawie nikt nie chodzi, więc jak ludzie mają zobaczyć plakat i się dorzucić? – Nie krył rozczarowania.
– Myślałeś kiedyś, że Klara mogłaby zacząć chodzić? Że chciałaby? Ona tak śmiga na wózku! Ciągle się śmieje i wszystkim pomaga. No i tak pięknie tańczy. – Przed oczami stanęły Baśce szkolne występy Klary, podczas których uczniowie prezentowali swoje wyjątkowe umiejętności. – Ale widocznie pozory mylą... – dodała ze smutkiem dziewczynka. – Szkoda, że nie mam magicznej różdżki, wyczarowałabym worek pieniędzy – rozmarzyła się.
– Co ty opowiadasz? Jakiej różdżki? Lepsza by była drukarnia. Albo wiem: wygrana w Lotto. Albo... napad na bank. – Kuba nieco się zagalopował.
– Jeszcze jakieś genialne pomysły? – zapytała ironicznie Baśka. – Nie mamy jak jej pomóc, i tyle. Szkoda, ale nic nie da się zrobić.
– Tak łatwo chcesz się poddać? – Kuba nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. – Przecież musi być jakiś sposób. Słyszałem kiedyś, jak mama mówiła o specjalnych stronach w internecie, na których prowadzone są zbiórki. A kiedy tata biegł maraton w zeszłym roku, widziałem Spartan. To tacy ludzie przebrani za wojowników, którzy zbierają pieniądze na leczenie i rehabilitację dzieci. Jest na pewno milion sposobów, żeby pomóc... Coś wymyślimy!
– Może koncert charytatywny? – zaproponowała Baśka. – Tylko jak znaleźć zespół, który zagra za darmo, i to dla bandy dzieciaków. – Zapał w jej głosie osłabł.
– Postawmy w szatni puszkę i każdy coś do niej wrzuci – wymyślał dalej Kuba. – Albo przejdźmy się po wszystkich klasach.
– Nie wierzę, że uda się dużo zebrać w ten sposób. No i policz, nawet jeśli każdy wrzuci złotówkę, choć nie sądzę, bo część uczniów będzie wolała kupić sobie chipsy, to i tak uzbiera się najwyżej pięćset złotych. Za mało.
– Masz jakiś lepszy pomysł? – Kuba powoli tracił cierpliwość.
– Chyba tak, ale we dwójkę nam się nie uda. Trzeba namówić więcej osób, no i będzie przy tym dużo pracy – odparła tajemniczo Baśka.
– Powiedz wreszcie, co wymyśliłaś! – popędzał ją chłopiec.
– Zorganizujemy w szkole kiermasz wiosenny. I pokaz talentów! – wykrzyknęła z entuzjazmem dziewczynka.
– Jak to sobie wyobrażasz? – Kuba nie podzielał zapału koleżanki. – Mamy bardzo mało czasu. No i co mielibyśmy sprzedawać na tym kiermaszu? Kto będzie chciał oglądać pokaz talentów? A w ogóle jak mielibyśmy to sami zrobić?
– Teraz ty chcesz się poddać? Zobaczysz, jak tylko opowiemy o naszym planie w klasie, wszyscy będą chcieli się włączyć.
– A masz jakiś plan? – zapytał zaciekawiony Kuba.
– Nie żartuj sobie! Jeszcze pięć minut temu ani ty, ani ja nie wiedzieliśmy, co nas czeka. Ale teraz już się nie wycofam! – zapewniła stanowczo Basia. – Przygotujesz ze mną ten plan czy mam to zrobić sama? – zapytała.
– Niech ci będzie. – Kuba nadal nie wykazywał entuzjazmu. – Musimy to zrobić teraz, bo jutro mamy godzinę wychowawczą, więc będzie można opowiedzieć o wszystkim całej klasie, no i pani Dominice. – Wraz z tą myślą w jego oczach pojawił się zapał. – Chodźmy do mnie, mam kilka dużych kartek z bloku.
***
Patrzcie, siedzą teraz i coś piszą. Ciekawe, co wymyślili. Naprawdę miło, że chcą mi pomóc.