Wychowanie? Da się zrobić - ebook
Wychowanie? Da się zrobić - ebook
Od Autorki
Chciałoby się zacytować kultowe stwierdzenie: „moje nazwisko nic Państwu nie powie”.
Na co dzień pracuję w renomowanym wydawnictwie. Dla potrzeb tej publikacji najłatwiej powiedzieć: jestem rodzicem nie-zwykłego dziecka.
Szkolna kariera rodzicielska owocowała w liczne problemy, które musiałam rozwiązywać i pokonywać. Udało się!
Każdy, kto zna mojego syna, stwierdza, że to wspaniały, wartościowy młody człowiek. Jest świetnym przykładem na to, że opłaca się pracować nad trudnymi zachowaniami z równoczesnym dbaniem o to, by nie zatracić indywidualizmu.
Swoją wiedzą praktyczną dzielę się z innymi rodzicami nie-zwykłych dzieci: działam na forum.adhd.org.pl, współpracuję z Fundacją SAVANT (savant.org.pl), piszę artykuły o wychowywaniu i radzeniu sobie ze sobą jako rodzicem.
Prowadzę własną stronę internetową. W wolnych chwilach tworzę małe rękodzieła.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-940050-1-6 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tak na wstępie...
Uczę się ciebie, człowieku
Powoli się uczę, powoli
Od tego uczenia trudnego
Raduje się serce i boli
Jerzy Liebert „Uczę się ciebie człowieku”
Przedmiotu „wychowanie” nie ma w żadnej szkole czy uczelni. Wychowania, czy też wychowywania uczymy się jednak wszędzie: w domu, szkole, na podwórku, w sklepie, a czasami, szczególnie gdy w loterii życia trafi nam się „trudniejsze” dziecko, na warsztatach dla rodziców.
W szkolnej karierze mojego syna wiele razy słyszałam: „Proszę coś z tym zrobić”. Ale co? Tego już nikt z kadry nie potrafił mi powiedzieć. Działałam według własnej intuicji, sporo czytałam, chodziłam na warsztaty i konferencje, szukałam rozwiązań odpowiednich dla mojego dziecka, bo rady typu: „Przylej mu” — jakoś nie były z mojej bajki. Czasami dopadała mnie bezradność, a to jest straszne uczucie. Całe szczęście powoli zaczęłam trafiać na ludzi, których rady zaczęły być dla mnie logiczne, a co najważniejsze — skuteczne. Oni pomagali mi i mojemu synowi, zmienił się krąg moich znajomych, weszłam w grupę wsparcia. Po pewnym czasie okazało się, że moje doświadczenia i rady pomagały innym. I tak oto zaczęły powstawać artykuły, które ukazały się na forum.adhd.org.pl. Po pewnym czasie, już przerobione i uzupełnione, przybrały postać tego poradnika.
To nie jest książeczka typu „wykładanie kawy na ławę”. Pada tu wiele pytań, ale — z góry uprzedzam — nie na wszystkie odpowiadam. Nie dam ramek, w które upchniemy siebie i swoje dziecko. Chciałabym pomóc inaczej spojrzeć na dziecko, na jego możliwości, mocne strony i problemy, a może nawet zrozumieć je, a także pomóc uporządkować myśli i posiadaną wiedzę, wskazać ewentualne zagrożenia oraz podpowiedzieć niektóre rozwiązania.
Wychowanie drugiego człowieka to wielka przygoda. Bywa trudne, ale da się zrobić...1. Wychowanie, czyli oczekiwania kontra możliwości
1.
Wychowanie, czyli oczekiwania kontra możliwości
— Maciek, lat 3: czyta gazety, liczy do 100, zna wszystkie marki samochodów;
— Pamela, lat 4: śpiewa arie operowe;
— Jaś, lat 5: jeździ na rolkach, na rowerze dwukołowym, żongluje 6 piłeczkami;
— Tymek, lat 6: zna nazwiska i osiągnięcia wszystkich piłkarzy z czołowych drużyn;
— Sylwek, lat 8: właśnie nauczył się wiązać sznurowadła;
— Anielka, lat 9: po raz pierwszy pokolorowała obrazek do końca;
— Mateusz, lat 10: poprawnie dodaje na palcach do 10;
— Sebastian, lat 12: jeździ na rowerze bez dodatkowych kółek;
— Dominika, lat 16: przeczytała do końca pierwszą książkę.
Może to wydać się komuś dziwne i niemożliwe, ale wszystkie te dzieci mają IQ powyżej przeciętnej. Trudno uwierzyć w taki rozrzut? Na podstawie tej listy spróbuj odpowiedzieć na pytanie: „Czyje osiągnięcie jest większe?”. A może właściwsze będzie pytanie: „Kto włożył więcej pracy w swoje osiągnięcie?”.
1.1. Chwalić się dzieckiem?
Często spotykamy rodziców, którzy przechwalają się między sobą zdolnościami swoich pociech. Niektórzy opisują faktyczne osiągnięcia, inni mocno koloryzują. Ale są i tacy, którzy w takich sytuacjach spuszczają oczy i zaciskają zęby. Bo czym mieliby się pochwalić? Ocenami, których średnia ledwie przekracza dwa? Wypracowaniem, które zajmuje zaledwie pół strony? Dzienniczkiem naszpikowanym uwagami za niewłaściwe zachowanie? Czy kolejną wizytą na komisariacie? A może własną fobią szkolną? Dla rodzica jego dziecko jest jedyne, niepowtarzalne, mądre, piękne, ale gdy zaczyna się porównywanie, jakże często zamiast pozytywów widzimy braki, niedoskonałości i mankamenty.
Jak poradzić sobie z rozczarowaniem? Jak przetrwać upokorzenie? Co zrobić, aby nasz potomek chociaż nie wyróżniał się negatywnie wśród rówieśników? Dlaczego mnie to spotkało? Gdzie uciec przed tymi spojrzeniami, kpinami? Wiele podobnych pytań kłębi się w głowach rodziców dzieci z problemami.
Rodzicom czasami trudno też pogodzić się z tym, że ich pociecha znacznie odbiega od ich wyidealizowanego obrazu. Nie mogą uwierzyć, że naprawdę nie radzi sobie z prostymi czynnościami, że sznurówki plączą się jak żyłka wędkarska, a tabliczka mnożenia stanowi wyzwanie nie do przejścia. Trudno przyznać się — nawet przed sobą — że wymarzone dziecko ma jakąś dysfunkcję, że nie potrafi wyraźnie pisać, czytać, za to „wyraża się”, przeszkadza na lekcjach, ciągle biega i skacze po meblach, że pobyty na ostrym dyżurze stają się rutyną. Wstyd z nim wyjść na plac zabaw, a znajomi zapowiedzieli, że nie chcą go widzieć u siebie w domu.
1.2. Co robić?
Kochać, ale kochać mądrze. Patrzeć na późniejsze, a nie chwilowe efekty. Tak wychowywać, by nie tylko dziecku było dobrze, ale również by innym z nim było dobrze. By miało solidne podstawy stworzenia poprawnych relacji, by nikt przez nie nie płakał. A jednocześnie, żeby czuło swoją wartość, potrafiło dążyć i realizować postawione sobie cele. Mądrze kochać to także niespełnianie wszelkich marzeń, to pokazanie, że marzenia są ważne, że warto dążyć do ich spełnienia, ale z pewnością nie za wszelką cenę. To uczenie cieszenia się z drobiazgów, także niematerialnych. To bycie z dzieckiem w jego zabawach, radościach i kłopotach. To aktywne rodzinne spędzanie czasu. To czas na rozmowy i rozumienie ważności problemów dziecka.
Rzeczą podstawową jest zmiana sposobu myślenia. Nasze dziecko przyszło na świat z określonymi cechami dziedzicznymi, z pewnym pakietem zdolności. Wiele zależy także od otoczenia i sposobu wychowania. Dziecko nie jest naszą kopią czy naszym wymysłem. Jest sobą. Ma swoje myśli, priorytety, przyzwyczajenia, ulubione smaki, zapachy, kolory, przedmioty, osoby, zabawy. Oczywiście, możemy proponować zmiany, zachęcać do próbowania nowości, tłumaczyć sprzeczności, wskazywać pomyłki czy niewłaściwości. Nigdy jednak nie będziemy nim samym, nie przeżyjemy za nie życia i musimy przyzwolić mu czasami na pójście może ryzykowną, ale przez nie wybraną drogą, by młody człowiek nauczył się ponoszenia konsekwencji za swoje czyny.
Nie patrzmy na naszego potomka przez pryzmat naszych doświadczeń, marzeń, oczekiwań, ale skupmy się na jego możliwościach, zdolnościach i ograniczeniach. Czy poprosimy przeciętnego trzylatka o samodzielne zaplanowanie i zrobienie tygodniowych zakupów. Czy polecimy daltoniście precyzyjne dobranie odcieni? Czy dysgrafik, mimo najszczerszych chęci, może pięknym, wyraźnym odręcznym pismem wypisać dyplomy? Realna ocena możliwości dziecka pozwoli odpowiednio ustawić poziom, od którego droga, zapewne mocno wyboista, sukcesywnie będzie prowadziła ku nowym osiągnięciom.
Jeśli mamy uzasadnione obawy, że z naszym potomkiem „coś jest nie tak”, to warto, a nawet trzeba, możliwie wcześnie zdiagnozować dziecko, poznać przyczynę jego trudności. Specjaliści wskażą sposoby postępowania, dadzą wskazówki dla szkoły/przedszkola, być może zalecą konkretne terapie czy farmakoterapię, które umożliwią pracę nad trudnymi zachowaniami, wyciszą dziecku natłok myśli, pomogą uporządkować i zapanować nad atakującymi zewsząd bodźcami. Rodzicom bardzo mogą pomóc warsztaty — i te podstawowe, tzw. szkoły dla rodziców, i te bardziej specjalistyczne dla rodziców dzieci z określonymi problemami. Ważne są też grupy wsparcia, w których my, rodzice, możemy znaleźć zrozumienie i konkretną pomoc w rozwiązywaniu bieżących problemów. Żeby pomóc dziecku, trzeba wiedzieć „jak” i „co”, a także samemu być silnym, cierpliwym i konsekwentnym.
Koniec wersji demonstracyjnej.