- W empik go
Wyspy Paprykarzowe - ebook
Wyspy Paprykarzowe - ebook
„Wyspy Paprykarzowe” Anety Skarżyński to kontynuacja życiowych perypetii i historii Anety z poprzedniej części - „Wyspy Naftalinowe”. Autorka po raz kolejny daje nam porcję niesamowitych przygód obciążonej nadpobudliwością psychoruchową dziewczynki.
Powieść stanowi kolejny etap w życiu Anetki. Bohaterka ma piętnaście lat i uczęszcza do liceum. Jednak nauka nie stanowi dla niej spraw priorytetowych, za to chętnie skupia się na lekcjach muzyki i plastyki, a przede wszystkim na budowaniu ciekawych znajomości. W liceum pedagogicznym, wspólnie z dwiema przyjaciółkami tworzy grupę, która swoimi działaniami przyprawia o ból głowy nauczycieli i rówieśników. W tym czasie znajduje też swoją pierwszą, prawdziwą miłość. „Wyspy Paprykarzowe” kończą się, gdy bohaterka wyjeżdża z rodzinnego Szczecina na studia. Autorka zapowiada, że to nie koniec przygód Anety.
To powieść typowo familijna, pełna śmiesznych historii, napisana lekkim, barwnym i pełnym neologizmów językiem. Nostalgiczna łza może zakręcić się wszystkim dzisiejszym czterdziestokilkulatkom, dorastającym w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdyż akcja powieści toczy się w tym właśnie okresie. Każdy czytelnik, niezależnie od wieku, znajdzie w tej książce godziwą rozrywkę, ale i garść mądrych refleksji.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-361-7 |
Rozmiar pliku: | 941 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A witaj, witaj…! Co tak gały wybałuszasz? To ja, Aneta! To imię pasuje do takiego indywiduum, jakim nieodmiennie jestem od piętnastu lat. Wyglądam, hmmm…, może troszkę lepiej niż paskudnie, więc do krasawic trudno mnie zaliczyć. Czekam zatem na nieco więcej urody, lecz być może są to pobożne życzenia, skoro moja twarz od urodzenia przypomina miejsce zmasowanego ataku much. Podobno piegi ustępują z wiekiem, jak twierdzi babcia. Dobre sobie! Z którym wiekiem? Dwudziestym pierwszym? Czuję, że w obecnym, dwudziestym, to się chyba tego nie doczekam. Powoli również tracę nadzieję na cud zniknięcia kłapciaptego prawego ucha. To znaczy nie na zniknięcie samego ucha, ma się rozumieć, a na to, że nie będzie już tak szpetnie odstawać. No, bo gdy patrzę na swoje zdjęcia, odnoszę wrażenie, że jeszcze mocniej odstaje, niż przed paroma laty. Wedle medycyny chińskiej oraz tybetańskiej, uszy i nos rosną całe życie, a to oznacza, że za jakiś czas siebie nie rozpoznam. Koszmar! Włosów też nie mam za dużo, niestety, za to od ubiegłego roku jestem wyższa o całe dziewiętnaście centymetrów. Hura! Liczę sobie metr sześćdziesiąt cztery centymetry. Fajowo, prawda? I na tym koniec radochy. Szkoda… Ażeby moje nieszczęście z dzieciństwa było dopełnione - nadpobudliwość psychoruchowa jest we mnie wpisana na amen, niczym pięść w oczodół. Powiem więcej - możliwe, że nigdy z niej nie wyjdę. Nie jest ona upierdliwa sama w sobie, jednak skutki uboczne owej przypadłości - pakowania się w naprawdę dziwne historie, którymi wprawiam w osłupienie całą rodzinę – i owszem! One sprawiają, że nieraz trudno mi wytrzymać samej ze sobą. A co mają powiedzieć moi rodzice albo siostra? O, biedni! Jednak w takich momentach najbardziej żałuję babci i dziadka, bo oni są z zupełnie innej epoki. Ręce nade mną załamują i modlą się. Czasami myślę, że Bóg daje przygodowe życie tylko po to, by posiadacz takiego losu służył przykładem „ku przestrodze innych”, jakim być nie należy. Jeśli czytałeś Wyspy Naftalinowe, to pewnie wiesz, o czym mówię. Jeśli nie, to czy chcesz sprawdzić, co ze mną nie tak? Ejjj, odwagi! Przeżyjesz – to pewne. Nie ręczę za twój stan umysłu, że gdy dobrniesz do końca opowieści – to jeszcze pewniejsze. Jaka więc jest twoja decyzja? Poczekaj, odpowiem ci – skoro trzymasz tę książkę w dłoni, to znaczy, że drzemie w tobie „chciejstwo poznania”, co w gruncie rzeczy stanowi zdrowy objaw ciekawości. Mylę się? Nie sądzę. To co, gotów? Azymut – Wyspy Paprykarzowe! Całaaa… naprzóóód!!!