Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zabić księdza - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
7 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zabić księdza - ebook

Książka odsłaniająca niewygodną prawdę na temat śmierci ks. Jerzego Popiełuszki i jej prawdziwych sprawców!

W 2014 r. minęła 30. rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Obchodzono ją bez wielkiego rozgłosu, a najbardziej zwracało uwagę to, że wspominając męczeństwo kapelana Solidarności, odwoływano się do ustaleń zafałszowanego śledztwa i zmanipulowanego procesu toruńskiego. Według tych ustaleń ks. Jerzy zginął w noc uprowadzenia, 19 października 1984 r., zamordowany przez porywaczy.

Na podstawie analizy 1100 stron odtajnionych dokumentów, licznych książek i kilku relacji dr Tadeusz Kisielewski wykazał jednak, że prawdziwa jest nieoficjalna wersja, iż ks. Popiełuszko został zamordowany sześć dni później, gdy porywacze byli już w areszcie. Szczegółowa analiza politycznych okoliczności uprowadzenia i śmierci ks. Jerzego doprowadziła go zaś do wniosku, że inspiratorem zbrodni była Moskwa…

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-952-7
Rozmiar pliku: 15 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

KGB planuje przejęcie Kremla

Lata siedemdziesiąte nie były pomyślne dla Stanów Zjednoczonych. Najpierw afera Watergate skompromitowała prezydenta Richarda Nixona, który w sierpniu 1974 roku został zmuszony do ustąpienia. Jego miejsce zajął wiceprezydent Gerald Ford. Jeszcze rok wcześniej był on ledwie kongresmanem, jednak gdy afera łapówkowa doprowadziła do dymisji wiceprezydenta Spiro Agnew, Nixon na podstawie 25. poprawki do konstytucji mianował Forda, który po odejściu Nixona stał się pierwszym i jedynym do tej pory amerykańskim wiceprezydentem i prezydentem nie pochodzącym z wyboru. Słabość jego mandatu i brak cech przywódczych sprawiły, że jego pozycja – zwłaszcza międzynarodowa – także była słaba. Mawiano wówczas, że „prezydentem do spraw międzynarodowych” jest Henry Kissinger, sekretarz stanu i – do 1975 roku – doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego.

Wielbiciel austriackiego kanclerza Klemensa Metternicha, jednego z twórców Świętego Przymierza, Kissinger był czołowym przedstawicielem amerykańskiej szkoły Realpolitik. Od 1969 roku kierował amerykańską polityką zagraniczną, wzorując się na Metternichowej zasadzie dążenia do międzynarodowej równowagi sił. Doprowadził do antysowieckiego zbliżenia z Chinami, a wkrótce potem do zakończenia (jak się wydawało) wojny w Wietnamie. Jednocześnie forsował ideę détente – odprężenia w stosunkach ze Związkiem Sowieckim. Z jego polityki pozostały zgliszcza.

30 kwietnia 1975 roku Sajgon zajęły wojska północnowietnamskie. Niewiele miesięcy później kubańska armia i sowieccy doradcy wojskowi weszli do Angoli, a wkrótce zaczęli też zagrażać Afryce Południowo-Zachodniej (Namibii). Już wcześniej, po przewrocie 1974 roku, Sowieci, Kubańczycy i wschodni Niemcy zainstalowali się w Etiopii. Taka była odpowiedź Kremla na proces helsiński, czyli trwające od 1973 roku obrady Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zakończone podpisaniem w lipcu 1975 roku Aktu końcowego KBWE. Za ideę przewodnią uczestnicy KBWE obrali sobie pokojowe współistnienie państw o odmiennych ustrojach politycznych, oparte na współpracy nie naruszającej ich zasad ustrojowych. Sporym osiągnięciem państw zachodnich było nakłonienie bloku sowieckiego do zaakceptowania tak zwanego trzeciego koszyka, zawierającego przepisy dotyczące spraw humanitarnych, z przestrzeganiem podstawowych praw człowieka na czele (pierwszy koszyk odnosił się do kwestii stricte politycznych, drugi – gospodarczych).

Już dwa lata później prezydent Jimmy Carter i jego doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński uczynili z praw człowieka narzędzie „ingerencji w wewnętrzne sprawy innych państw”, jak to określano w bloku sowieckim, czyli środek nacisku na państwa tego bloku mający nakłonić je do respektowania dokumentów prawa międzynarodowego – przede wszystkim Karty Narodów Zjednoczonych i Aktu końcowego KBWE – które podpisały, poczynając od 1945 roku. Podstawowe prawo człowieka można zaś ująć tak, że każdy jest z przyrodzenia wolny i nie jest własnością państwa. Wiele lat później pojawił się nawet pogląd, że respektowanie praw człowieka powinno mieć prymat wobec zasady suwerenności państw, co oznacza, że wspólnota międzynarodowa może interweniować w państwach, które dopuszczają się poważnych, masowych i systematycznych naruszeń wolności swoich obywateli.

Sowieci zdawali sobie sprawę, że w trzecim koszyku zastawiono na nich pułapkę, ale zgodzili się go podpisać, ponieważ najważniejsze były dla nich korzyści gospodarcze, jakie mógł im przynieść drugi koszyk. Potrzebowali zachodnich technologii, aby wzmocnić swoją ojczyznę przed wyruszeniem na podbój świata.

Już w 1970 roku stało się jasne, że sowiecka gospodarka wchodzi w okres schyłkowy. Zaczęła się stagnacja, początek kryzysu. Baryłka ropy naftowej kosztowała wtedy około dwóch dolarów. Ratunek przyszedł trzy lata później, gdy OPEC nałożyła embargo na eksport ropy do krajów popierających Izrael w październikowej wojnie Jom Kipur. W styczniu 1974 roku cena ropy na światowych giełdach wynosiła już czternaście dolarów. Sowiecka gospodarka złapała oddech, a proces politycznego odprężenia między Wschodem a Zachodem rozwijał się pomyślnie, jednak przewodniczący KGB Jurij Andropow i Władimir Kriuczkow, który lada miesiąc miał awansować z wiceszefa na szefa wywiadu zagranicznego, zdawali sobie sprawę, że są świadkami tylko chwilowej poprawy sytuacji wewnętrznej. Dwaj najlepiej poinformowani w Związku Sowieckim ludzie wiedzieli, że w tę strukturę gospodarczą można wpompować dowolną ilość petrodolarów, ale w najmniejszym stopniu nie poprawi to jej wydajności, nowoczesności i konkurencyjności. Tę strukturę, w ponad osiemdziesięciu procentach pracującą na potrzeby wojska, nietkniętą co najmniej od początku lat trzydziestych, należało zburzyć.

Na przełomie roku 1979 i 1980 Sowieci otrzymali drugi prezent, jeszcze hojniejszy, tym razem dzięki ajatollahowi Ruhollahowi Chomejniemu, który stanął na czele rewolucji irańskiej. Cena ropy sięgnęła prawie czterdziestu dolarów. Jeszcze wcześniej, 4 listopada 1979 roku, Irańczycy zaatakowali amerykańską ambasadę w Teheranie i uwięzili dziewięćdziesięciu zakładników. 23 kwietnia 1980 roku Amerykanie przedsięwzięli operację ratunkową, która zakończyła się fiaskiem, głównie z powodu licznych awarii śmigłowców piechoty morskiej RH-53D Sea Stallion, nie przystosowanych do akcji w pyle pustyni. Ta porażka Amerykanów nieco poprawiła nastroje na Kremlu, zaniepokojonym zarówno wcześniejszą polityką Jimmy’ego Cartera, inspirowanego przez znienawidzonego w Moskwie Zbigniewa Brzezińskiego, jak i najświeższą, bardzo ostrą i dolegliwą dla Sowietów reakcją Waszyngtonu na zajęcie przez nich Afganistanu. Embargo na eksport zboża i technologii oraz odcięcie od zachodnich kredytów były zwiastunami nowych kłopotów.

Od kwietnia 1978 roku w Afganistanie rządzili miejscowi komuniści. Początkowo przewodził im promoskiewski doktryner Nur Mohammad Taraki. Kiedy jednak we wrześniu 1979 roku obalił go Hafizullah Amin, zwolennik zbliżenia z Chinami, na Kremlu zapanował popłoch.

8 grudnia Andriej Gromyko, Dmitrij Ustinow, Michaił Susłow i Jurij Andropow wstępnie zdecydowali o wejściu wojsk sowieckich do Afganistanu. Kriuczkow wiedział, że interwencji sprzeciwia się Leonid Breżniew, a także szef sztabu generalnego marszałek Nikołaj Ogarkow oraz jego zastępcy, generałowie Siergiej Achromiejew i Walentin Warennikow. Tylko minister obrony, marszałek Dmitrij Ustinow, parł do inwazji. Niemniej, chociaż Kriuczkow był wstrząśnięty, gdy się dowiedział o sprawie, nie było dla niego niespodzianką, że ci właśnie ludzie podjęli taką decyzję – z jednym wyjątkiem.

Ustinow – inżynier, specjalista od uzbrojenia, nie miał pojęcia o prowadzeniu działań bojowych; przed przejściem na emeryturę chciał wygrać jakąś wojnę i wydawało mu się, że najstosowniejsza będzie afgańska, bo na inną się nie zanosiło. Prawdopodobnie ważniejszym motywem była jednak świadomość, że wojna oznacza zwiększenie budżetu na zbrojenia konwencjonalne, a to byłaby znakomita okazja do obłowienia się przez ludzi z kompleksu wojskowo-przemysłowego. Michaił Susłow miał jeszcze mniejsze pojęcie o wojowaniu, ale jako sekretarzowi Komitetu Centralnego do spraw ideologicznych bardzo mu się podobała perspektywa powiększenia komunistycznego imperium o kolejne państwo. Motywy kierujące ministrem spraw zagranicznych były dla szefa wywiadu nie tylko całkowicie zrozumiałe, ale i racjonalne. O ile bowiem Taraki był bez reszty oddany Moskwie, o tyle Amin zdążył już przekierować politykę Kabulu w stronę Chin, a tego Gromyko nie mógł zlekceważyć. Co więcej, zamierzał wykorzystać kryzys irański, aby na początek opanować Afganistan i kiedyś, w sprzyjających okolicznościach, kontynuować marsz przez irański lub pakistański Beludżystan ku ciepłym wodom Oceanu Indyjskiego. Kriuczkow zdawał sobie sprawę, że obalenie Amina jest konieczne, ale wiedział równie dobrze, że podbicie Afganistanu byłoby trudne (jeśli w ogóle możliwe), czasochłonne i kosztowne, a w rezultacie stanowiłoby dodatkowy ciężar dla sowieckiej gospodarki, i tak już ledwie sobie radzącej z wyścigiem zbrojeń strategicznych ze Stanami Zjednoczonymi. Oczywiście wiedział też o tym Andropow, dlatego właśnie Kriuczkow był zdumiony, że przewodniczący KGB poparł zwolenników inwazji, choć wcześniej zdawał się zachowywać rezerwę.

Zapewne właśnie wtedy Andropow podzielił się z najbliższym współpracownikiem własnym tajnym planem, który miał uratować Związek Sowiecki od upadku. Do tej pory Kriuczkow wiedział tylko tyle, że przewodniczący KGB już dawno kazał mu przygotowywać raporty wywiadowcze dla członków Biura Politycznego przejaskrawiające skalę i znaczenie penetracji Afganistanu przez agentów CIA. Amerykanie rzeczywiście już tam działali w myśl tajnej dyrektywy Cartera z 3 lipca 1979 roku, która nakazywała udzielić wszechstronnej pomocy antysowieckim mudżahedinom. Ale Kriuczkow nie rozumiał, dlaczego miał dostarczać ubarwione raporty; przecież można było wycofać z Afganistanu sowieckich doradców wojskowych i pozostawić ten kraj samemu sobie, jako odwieczny bufor między Rosją a Indiami.

Andropow był przekonany, że Sowieci przegrają wojnę w Afganistanie, tak jak Jankesi w Wietnamie. Według kalendarza amerykańskiego Sowieci zbliżali się do tak zwanego incydentu w Zatoce Tonkińskiej z 1964 roku, po którym wojna wietnamska wybuchła na pełną skalę. Andropow i inni wysoko postawieni funkcjonariusze KGB zdawali sobie sprawę, że tym, co dusi sowiecką gospodarkę, jest kompleks przemysłowo-militarny. Jeżeli państwo miało przetrwać, to władzę musiał przejąć Komitet Bezpieczeństwa Państwowego, bo tylko on wiedział, co należy zrobić, żeby je uratować. Od czasu Iwana Groźnego system władzy opierał się na utrzymywaniu równowagi między wojskiem i policją, którą zawsze starała się zapewnić cywilna biurokracja. Nadszedł najwyższy czas, żeby ten stan rzeczy zmienić.

Było oczywiste, że partia nie dopuści, aby na jej czele stanął ktoś z KGB. Ani z KGB, ani z wojska. Przekonał się o tym w 1958 roku marszałek Gieorgij Żukow, oskarżony o bonapartyzm i cezaryzm. Teraz Breżniew dożywał swych ostatnich dni, a niektórzy członkowie Biura Politycznego byli nawet od niego starsi. Andropow zdawał sobie sprawę, że sam podupada na zdrowiu, ale jeżeli tamci zmarliby pierwsi, to chciał objąć przywództwo partii. Aby tak się stało, należało spełnić dwa warunki: wojsko musiało dostać takie baty, że żaden marszałek nie ośmieliłby się z nim konkurować, a sam Andropow musiał się pozbyć etykietki czekisty.

To drugie było o tyle łatwe, że przed przyjściem do KGB pracował w Sekretariacie KC. Teraz wystarczyło w odpowiednim czasie złożyć dymisję i objąć funkcję sekretarza KC nadzorującego wojsko i KGB, by znowu stać się cywilem… Należało to tylko zrobić z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby dać towarzyszom czas na przyzwyczajenie się do jego nowego wcielenia. Mając bieżące informacje o stanie zdrowia Breżniewa, Andropow w stosownym momencie wykonał ten krok.

Na razie, cztery dni później, czyli 12 grudnia 1979 roku, wstępną decyzję o wkroczeniu do Afganistanu podpisał jeszcze sekretarz KC Konstantin Czernienko, od dłuższego czasu nieformalnie zastępujący Breżniewa. Dopiero po ponad dwóch tygodniach, 26 grudnia, dzień po ataku na Kabul i dzień przed zabiciem Amina przez grupy specjalne KGB, podpis złożył Breżniew. Nie wiadomo, czy inicjatorzy inwazji czekali na chwilę, gdy sekretarz generalny odzyska przebłysk świadomości i zda sobie sprawę, że jego opór nie ma już sensu, czy też odwrotnie – podsunęli mu do podpisu skrawek papieru, wykorzystując niemal permanentny u Breżniewa stan oderwania od rzeczywistości. To nie miało już żadnego znaczenia.

Straty w Afganistanie początkowo wydawały się do zniesienia. Bezrozumną radość kremlowskich starców ze wzmożonego napływu petrodolarów zmąciły jednak wieści z Waszyngtonu. W listopadzie 1980 roku wybory prezydenckie wygrał Ronald Reagan i było wiadomo, że idą ciężkie czasy. W gruncie rzeczy przyszły one już wcześniej.

16 października 1978 roku papieżem został Karol kardynał Wojtyła z Polski. W czerwcu następnego roku odbył pielgrzymkę do ojczystego kraju, stawiając społeczeństwo niemal na granicy otwartego buntu wobec władz, choć starał się mitygować nastroje. Jednak 13 listopada 1979 roku Michaił Susłow, Andriej Kirylenko, Konstantin Czernienko, sekretarze KC Konstantin Rusakow, Władimir Ponomariow, Iwan Kapitonow, Michaił Zimianin, Władimir Dołgich i Michaił Gorbaczow, wówczas dopiero kandydat na członka Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, podpisali uchwałę nakazującą KGB „Wykorzystać wszelkie dostępne możliwości, by zapobiec nowemu kierunkowi w polityce zapoczątkowanemu przez polskiego papieża, a w razie konieczności sięgnąć po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację”.

Podjęcie tej uchwały świadczyło o dalekowzroczności towarzyszy z Biura Politycznego i Sekretariatu KC KPZS, jak też o tym, że docenili wpływ Jana Pawła II na Polaków. Niespełna rok później powstała bowiem Solidarność. 13 maja 1981 roku na placu Świętego Piotra sięgnięto zatem „po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację”. Jednak papież przeżył zamach, a sytuacja w PRL wymykała się spod kontroli. W Moskwie i w Warszawie zaczęto się więc przygotowywać do wprowadzenia w Polsce stanu wyjątkowego. Polskie władze były na tyle głupie, że w spokojniejszym czasie nie przygotowały ustawy o takim stanie nadzwyczajnym na okoliczność wewnętrznego zagrożenia państwa, trzeba więc było posłużyć się ustawą o stanie wojennym, co miało później fatalne skutki propagandowe dla Warszawy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: