Zamczysko zła - ebook
Zamczysko zła - ebook
Treść Zamczyska zła rozgrywa się w większości na zamku, który jest siedzibą zła. W nim znajduje się zejście do czeluści piekielnych. Król i królowa są głównymi bohaterami, a potem córka, która jest dzieckiem królowej i diabła. Z boku tytułowego zamczyska znajduje się czarny las, w którym żyje zła wiedźma - to przyjaciółka naszej królowej, a w późniejszym czasie i jej dziecka. Kiedy dziewczynka dorasta, uczy ją różnych czarów oraz jak sporządzać wywary i mikstury. Czarownica towarzyszy dziewczynie do samego końca i jest światkiem jej okropnej śmierci.
Beata Cwirko-Godycka jest autorką wydanej w 2013 r powieści grozy ""Horror z piekła rodem”
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-196-5 |
Rozmiar pliku: | 790 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mur z bramą wejściową, której pilnowali strażnicy odgradzał zamek od nieproszonych osób. Po jej przekroczeniu ukazywał się niesamowity widok alejka prowadząca w stronę zamku, była wybrukowana drobną kosteczką, a po obu jej bokach ciągnął się szpaler drzew. Zaraz za murem stały dwa posągi z groźnymi minami trzymającymi miecze. Żleby te wykuto w skale, a miecze pomalowano na złoty kolor. To byli niemi strażnicy tego zamku strzegący ludzi tam mieszkających oraz ich tajemnic. Przed wejściem do zamku na placu stał kopiec ułożony z dużych głazów, a po prawej stronie rozciągał się wspaniały ogród z wysokimi żywopłotami ładnie przyciętymi, które prowadziły do alejek z kolorowymi kwiatami i ławeczkami, a na samym jego środku stała fontanna, za ogrodem był już tylko las ciemny, tajemniczy oraz góry. Do domu prowadziły kamienne schody, na których stały donice z kwiatami. Poręcze też były z kamienia. O wygląd ogrodu dbał ogrodnik mężczyzna z posępną miną. Ten fach był przekazywany z ojca na syna. Woda płynąca z gór zamieniała się w rzekę, jedna odnoga znikała w lesie, a druga skręcała ostro w bok i spływała z kamienistego stoku prosto do morza. Woda w pobliżu zamku formowała się w piękny wodospad, który widać było z okien. W słoneczny i ciepły dzień tworzyła się nad nim tęcza, skały wokół były omszałe świeżym bardzo zielonym mchem. W deszczowy dzień para unosząca się z gór prawie przysłaniała zamek tak, że widać tylko było flagę powiewającą na dachu. Właśnie te góry ochraniały ląd od zimnego polarnego wiatru. Od zamku, aż do samej wioski szło się krętą ścieżką, a potem były już tylko pola, lasy i łąki. Osada była biedna i poddani żyli bardzo skromnie. Jedna główna uliczka, na której stały ładne kamienice, w których zamieszkiwali nieco możniejsi ludzie, okrągły plac gdzie w wyznaczony dzień odbywał się handel, a pod lasem tylko sama biedota mieszkająca w chałupach, które zbudowano z gliny, a dachy kryte były słomą. Domy bogatszych mieszkańców stały po obu stronach ulicy, pomalowane na jasny kolor ze złoconymi ozdobami i okiennicami w kolorze orzecha. W niektórych oknach można było zobaczyć piękne witraże mieniące się w blasku słońca. Na każdym rogu ulicy była umieszczona latarnia, którą co wieczór świecił dozorca, a w centralnej części wioski na wzniesieniu zbudowano kościół i dużą dzwonnicę. Wierni chodzili na mszę, a wyznawcy diabła po kryjomu ciemną nocą urządzali harce w lesie nad rzeką.
Upływały lata wieś żyła własnym życiem, ale mieszkańcy oraz cały dwór zastanawiali się, czemu na świat nie przychodzi potomek. Król, po nieudanych próbach zostania ojcem, nawet nie wspominał o dziecku. Aż pewnego dnia królowa poprosiła go o rozmowę.
Spotkali się w saloniku, a ona zaczęła rozmowę:
- Mój drogi Ludwiku, jest tylko jedno wyjście, abyś mógł zostać ojcem – powiedziała.
-Jakie - spytał?
- Poproszę o pomoc diabła. On pomoże nam zostać rodzicami.
Król podrapał się po brodzie i skinął głową na znak zgody. Dobrze wiedział, że po tylu latach starań zostało to jedno rozsądne wyjście.
Na drugi dzień, późnym popołudniem, królowa zeszła do czeluści piekielnych na spotkanie z Szatanem. W miarę jak ich rozmowa nabierała tempa łuna pod drzwiami przygasała lub bladła, albo buchały płomyki ognia, w końcu wyszła po długim czasie bardzo z siebie zadowolona.
- I co? - spytał Ludwik - zgodził się.
- Tak - odparła – musiałam go długo przekonywać.
- Kiedy to ma nastąpić? – zapytał.
- Nie wiem, przyjdzie jutro na rozmowę.
Następnego dnia późnym wieczorem otworzyły się czarne drzwi i wyszedł diabeł w ludzkiej postaci, chociaż był częstym gościem na zamku to służba na jego widok uciekała w popłochu tak było i tym razem. On wcale się tym nie przejął i skierował swoje kroki wprost do saloniku, otworzył drzwi i usiadł w fotelu.
- A teraz słucham waszej prośby - powiedział.
- Panie - odezwał się Ludwik – wiesz jak długo staramy się o dziecko, ale niestety nie udaje się nam stąd nasza prośba, abyś pomógł królowej zajść w ciążę.
- Wiem, rozmawialiśmy wczoraj, ale prosicie o dużo.
- Dlaczego? – spytał.
- To moja tajemnica i już - powiedział
- To znaczy, że nic nie da się zrobić- zawołał król zrozpaczonym głosem, przecież królestwo musi mieć następcę!
- Zgodziłeś się przecież - rozpłakała się królowa – wczoraj mówiłeś, że nam pomożesz tak można ci wierzyć! - krzyczała teraz głośno.
- Cisza!!! – wrzasnął diabeł – muszę pomyśleć!
- Miałeś na to całą noc! – krzyknęła wściekła.
Król milczał i czekał, co teraz nastąpi, a diabeł nie chciał się dalej kłócić, bo znał jej gniew i wiedział, kiedy nie przeciągać struny.
- Dobra - rzekł - pomogę, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? – spytała. Uspokoiła się trochę, ale głos drżał jej nadal.
Szatan popatrzył na nich uważnie i podjął najpoważniejszą decyzję swojego życia, której przyszło mu potem żałować i opłakiwać.
- Zawrzemy układ, ja zrobię, co do mnie należy, ale pamiętajcie, to dziecko obojętnie jakiej płci, jest moje, ja jestem prawdziwym ojcem, a nie Ludwik, jeśli nie dotrzymacie umowy uśmiercę je. Jasne? – zapytał spokojnie.
Para popatrzyła na siebie i skinęła głowami na znak zgody. Zrobiliby wszystko, żeby się nie zemścił.
- Kiedy mam być gotowa? - spytała go już spokojnym głosem.
- Za trzy dni – odparł.
- Na tydzień wyjeżdżam – powiedział król – wrócę jak będzie po wszystkim.
- Dobra – zgodzili się oboje.
Po tej rozmowie Ludwik wezwał pokojówkę, osobistą damę dworu królowej i ochmistrzynię.
Wszystkie trzy wystraszone przyszły do saloniku.
- Słuchajcie uważnie, co mam do powiedzenia - odezwał się diabeł. Za trzy dni przygotujecie komnatę małżeńską oraz królową tak, jak do nocy poślubnej, jasne? – spytał.
Popatrzyły na siebie w milczeniu, skinęły głowami i wyszły.
- Teraz się uda – powiedziała ochmistrzyni do damy.
- Tak - odparła tamta – będziemy na to dziecko chuchać i dmuchać - i chociaż wiedziały, że urodzi się diablątko, uśmiechnęły się z radości.
- Tajemnica szybko wyjdzie na jaw - zauważyła dama.
- Będzie większy strach - zachichotała ochmistrzyni.
Diabeł trzymając rękę na klamce, odwrócił się jeszcze do nich i powiedział:
- Pamiętajcie o obietnicy - to dziecko od narodzin ma się ze mną oswajać, będę przychodził tu bardzo często i jeszcze jedno, o czym zapomniałem powiedzcie służbie, że przyjdę pod własna postacią.
- Czy to konieczne? - spytała królowa.
- Tak, inaczej nici z naszej umowy – warknął.
Król złapał ją mocno za rękę:
- Będzie, jak chcesz – odparł.
Szatan spojrzał na nich jeszcze raz i wyszedł. Idąc korytarzem myślał, czy dobrze zrobił, zgadzając się na ten plan. „Zobaczymy, czas pokaże, czy nie będę tego żałował”, chociaż był pełen obaw, uśmiechnął się pod nosem. Otwierając czarne drzwi, usłyszał śmiechy i wrzaski, a po ich zamknięciu łuna cofnęła się do środka. Po dotarciu na dół rozejrzał się do dokoła:
- Czego się drzecie! – zawołał.
- Dobra decyzja panie, będziemy to dziecko chronić na wszelkie sposoby.
Na drugi dzień rozpoczęły się przygotowania do tej ważnej nocy. Pokojówki biegały, sprzątały i wietrzyły pomieszczenia, przeglądano bieliznę królowej, a ochmistrzyni sama poszła na skraj tajemniczego lasu i wywołała wiedźmę.
- Witaj – powiedziała – chciałam dla królowej wywar uspokajający.
- Wiem – uśmiechnęła się, podając jej zieloną fiolkę – daj to na chwilę przed jego przyjściem – powiedziała.
- Dobrze – odparła ochmistrzyni.
- Jeszcze jedno, ale pamiętaj z nikim nie wolno ci o tym rozmawiać. To dziecko przyniesie nam tyle samo radości, co smutku i żalu.
- Dlaczego? – spytała.
- Zobaczysz w trakcie upływającego czasu. ON będzie bardzo nieszczęśliwy, bo wydarzy się coś bardzo złego, a jego zemsta nie szybko znajdzie zaspokojenie - powiedziała i odeszła.
Ochmistrzyni zaniemówiła na chwilę, ale zaraz się otrząsnęła z tych przykrych słów. Na razie miała do zrobienia, co innego. Idąc w stronę zamku, usłyszała jakiś szelest i nagle coś okropnie trzasnęło, stanęła rozejrzała się, dookoła, ale nic nie zauważyła i chociaż nie była bojaźliwa, to teraz nie myśląc dłużej, przyspieszyła kroku. Po wejściu do holu zobaczyła jak wszyscy się uwijają, żeby zdążyć na czas.
- Gdzie jest pani? - spytała służącą.
- W bibliotece – odpowiedziała.
Weszła i powiedziała:
- Pani byłam u wiedźmy, która dała ci specjalny wywar.
- Wiem Katarzyno i dziękuję, że o tym pomyślałaś, jestem trochę rozkojarzona i zamyślona.
- Rozumiem to wyjątkowe wydarzenie – odparła - ten wywar pozwoli się pani odprężyć i zrelaksować.
- Kiedy mam to wypić- spytała?
- Tuż przed północą – powiedziała.
- Dobrze, przynieś mi go i niech nikogo nie będzie w pobliżu, kiedy ON przyjdzie.
Nadeszła oczekiwana noc. Królowa leżała w małżeńskim łożu przygotowana na tą specjalną chwilę, a na fotelu siedziała Katarzyna i dotrzymywała jej towarzystwa w komnacie paliły się świece, a zasłony były szczelnie zasunięte, nagle płomyki zaczęły się chwiać. Na dole z głośnym trzaskiem otwarły się czarne drzwi i usłyszały jak ciężko stąpając, czart wchodził po schodach krok za krokiem. Ochmistrzyni poprawiła jej poduszki i dała napój do wypicia, a ON w tym czasie wszedł do komnaty. Kobieta spojrzała, skłoniła się i szybko wyszła. Królowa po tym wywarze była trochę odurzona i jak przez mgłę słyszał swoje imię:
- Cecylio, Cecylio jestem tu.
Ona tylko wyciągnęła do niego swoje ramiona, za chwilę było słychać jęk rozkoszy ich obojga i wiatr szalejący w jej komnacie, który zgasił wszystkie świece, gdy było po wszystkim. Diabeł poczekał aż królowa zaśnie i tym samym powolnym krokiem wrócił do siebie. Schodząc na samo dno piekła, spotkał Lucyfera:
- Teraz poczekamy i zobaczymy, czy trafiłeś, jeśli tak to bawimy się przez tydzień i jeszcze jedno, jeśli to będzie dziewczynka, dam jej część swojego światła i chciałbym, żeby jej imię pochodziło częściowo od mojego. Sam wybiorę.
- Chcesz być chrzestnym? – spytał.
- Czemu nie - odparł.
- Dobra – zgodził się Szatan.
Zostało parę dni do powrotu pana i wszyscy zastanawiali się, jaka, mimo wszystko, będzie jego reakcja. Wrócił w umówionym terminie. Po wejściu do domu każdy przywitał go bardzo ciepło, a królowa z tajemniczym uśmiechem zaprowadziła go do saloniku i zaczęła rozmowę;
- Witaj drogi mężu, teraz musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać - powiedziała.
- Kochana Cecylio mam nadzieję, że to nie był próżny trud.
- Na pewno nie, cierpliwości.
Uśmiechnął się do niej i powiedział:
- Miałem parę dni na przemyślenie i powiem ci, co zrobimy.
- Musimy pamiętać o umowie – przerwała mu.
- O tym będziemy pamiętać zawsze - odrzekł – posłuchaj, od najmłodszych lat będziemy uczyć to dziecko wszystkiego, co powinno wiedzieć o naszym kraju i królestwie, musimy nauczyć je tego, co sami umiemy, żeby kiedyś, jak nas zabraknie, wiedziało, jak rządzić. Ty, moja droga, pokażesz to, co sama potrafisz, a ja zajmę się resztą.
- A ON – spytała?
- Jemu damy całkowicie wolną rękę, nauczy je takich rzeczy, na które i tak nie mamy wpływu.
- Zgoda – odparła.
Czas mijał szybko, wszyscy czekali niecierpliwie, co przyniesie, a w dwa miesiące później Cecylia poprosiła na rozmowę Ludwika.
- Mam dla ciebie radosną nowinę, jestem w ciąży – powiedziała.
- Cudownie, nareszcie – wołał król – będę ojcem!!
Na drugi dzień ogłosił nowinę i cała służba odetchnęła z ulgą, ale tajemnica czyje to dziecko jest naprawdę nie trwała długo. Lotem błyskawicy rozeszła się wieść, komu się ono urodzi. Upływały tygodnie królowa była coraz grubsza, a poddani czekali ze strachem na to, co przyniesie przyszłość. Pewnego wieczora jakiś wieśniak odważnie powiedział, co myśli o potomku jaśnie państwa i Ludwik kazał go wtrącić do lochu.
- Moja żono, ofiara czeka na twoją karę.
Cecylia niewiele myśląc, poszła do swojego laboratorium, otworzyła drzwi z głośnym skrzypnięciem i rozejrzała się po buteleczkach. Wzięła z najwyższej półki mały flakon z niebieskim płynem, otworzyła szarą księgę śmierci i powiedziała:
Inwokacja zaklinająca zniszczenie!
- Spójrzcie! Potężne głosy mej zemsty rozbijają nieruchome powietrze i stoją jak posągi gniewu. Wzywam posłańców przeznaczenia, niech uderzą z ponurym zachwytem w ofiarę, którą wybrałem. Milczy ten, co mnie prześladuje, a jego agonia niech odbędzie się w skomleniu i bólu i niech to będzie ostrzeżeniem dla tych, co mego jestestwa nienawidzą. Chwała Szatanowi!!!
Po tych słowach zamek zadrżał w posadach, na dworze rozszalała się burza z piorunami, które raz po raz rozświetlały ziemię, a ludzie chowali się po kątach, bo wiedzieli, że pani wpadła w gniew, nie trwało to długo, kiedy wszystko się uspokoiło Cecylia wzięła flakon z płynem wyszła z zamku i udała się do lochów. Dozorca ukłonił się jej do samej ziemi i wskazał ofiarę:
- Pani jak mogę ci pomóc? – zapytał.
- Zwiąż go i wyprowadź z lochu.
- Już się robi – odparł.
Złapał mocno nieszczęśnika za ręce wykręcił do tylu, związał mocno sznurkiem i solidnym szarpnięciem pchnął w stronę królowej.
- Co teraz pani? – spytał.
- Złap go za włosy i mocno odchyl głowę do tyłu, żebym mogła to podać.
Zrobił, jak mu powiedziała, zatkał nos, a ofiara otworzyła usta, ona jednym ruchem wlała mu płyn do gardła. Kat szybko zacisnął mu szczęki i czekał, aż przełknie, co nastąpiło dość szybko.
- Wrzuć go do lochu i poczekamy - powiedziała.
Zrobił, co kazała i stanął za nią.
- Zanim umrzesz, przeżyjesz prawdziwą męczarnię – zwróciła się do skazańca.
Zapraszamy do skorzystania z oferty naszego wydawnictwa.
Wydawnictwo Psychoskok