Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zapiski z lat 1825-1831 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zapiski z lat 1825-1831 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 427 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Z LAT 1825-1831.

do dru­ku przy­go­to­wał i przy­pi­ska­mi ob­ja­śnił

Ka­zi­mierz Bar­to­sze­wicz

Kra­ków

Na­kła­dem K. Bar­to­sze­wi­cza

W dru­kar­ni A. Ko­ziań­skie­go

1883

Od wy­daw­cy.

W pa­pie­rach po­zo­sta­łych po moim ojcu na­po­tka­łem cie­ka­we za­pi­ski z lat 1825-1831, pió­ra Ty­mo­te­usza Li­piń­skie­go, zna­ne­go zbie­ra­cza przy­słów i współ­au­to­ra "Sta­ro­żyt­nej Pol­ski."

Wy­da­jąc je są­dzę, że przy­słu­żę się hi­sto­ry­kom tych cza­sów, gdyż za­pi­ski Li­piń­skie­go za­wie­ra­ją wie­le cie­ka­wych szcze­gó­łów do hi­stor­ji Kró­le­stwa Kon­gre­so­we­go przed po­wsta­niem, tem wię­cej cen­nych, że po­da­wa­nych ob­jek­tyw­nie i z dnia na dzień. Wszyst­kie pa­mięt­ni­ki, pi­sa­ne w lat kil­ka lub kil­ka­na­ście po za­szłych wy­pad­kach, mają tę ko­niecz­ną wadę, iż au­to­rzy ich oma­wia­ją fak­ta we­dług swo­ich póź­niej wy­ro­bio­nych po­glą­dów, po­mi­ja­jąc już to, iż nie­zaw­sze pa­mięć im do­pi­su­je. Li­piń­ski zaś no­to­wał wy­pad­ki na­tych­miast, był kro­ni­ka­rzem swo­ich cza­sów i rzad­ko wy­stę­po­wał z wła­sne­mi uwa­ga­mi. Kon­ser­wa­ty­sta z prze­ko­na­nia, za­do­wo­lo­ny z ist­nie­ją­ce­go sta­nu rze­czy, nie czuł na­wet jak ob­jek­ty­wizm no­to­wa­niem wy­pad­ków bu­rzył gmach wła­snych prze­ko­nań.

Li­piń­ski po­zo­sta­wił ośm ze­szy­tów swo­ich no­ta­tek, pierw­szy z nich jed­nak za­gi­nął. Gdzie i jak? nie wiem. Je­stem w po­sia­da­niu tyl­ko ze­szy­tu 2 go do 8-go włącz­nie, na któ­rym koń­czą się jego za­pi­ski. Kil­ka czy­stych kart pa­pie­ru na koń­cu ze­szy­tu Ś-go do­wo­dzą, że da­lej no­tat swo­ich me pro­wa­dził. Koń­czy na wstą­pie­niu swo­jem do woj­ska i to praw­do­po­dob­nie prze­rwa­ło mu dal­sze za­pi­ski.

Li­piń­ski nie był sty­li­stą, ani nie ro­zu­miał co wy­pa­da­ło za­pi­sy­wać a co po­mi­jać. W sku­tek tego mu­sia­łem wie­le rze­czy obo­jęt­nych (zwłasz­cza z 2–5 ze­szy­tu) usu­nąć i styl z grub­sza po­pra­wić. Dla cha­rak­te­ry­sty­ki jed­nak pa­mięt­ni­ka po­zo­sta­wi­łem nie­co szcze­gó­łów mniej waż­nych, lub cał­kiem zby­tecz­nych.

Sta­ra­łem się rów­nież przy­pi­ska­mi po­je­dyn­cze ustę­py ob­ja­śnić. Nie prze­ła­do­wy­wa­łem jed­nak nie­mi „Za­pi­sków,” a w ostat­niej czę­ści, opi­su­ją­cej wy­pad­ki li­sto­pa­do­we i na­stęp­nych paru mie­się­cy, cał­kiem ich nie umiesz­cza­łem, gdyż mu­siał­bym w nich stresz­czać całą hi­stor­ję pierw­szych dni po­wsta­nia, opra­co­wa­ną już nie­jed­no­krot­nie i szcze­gó­ło­wo.

„Za­pi­ski Li­piń­skie­go” pod­czas umiesz­cza­nia ich w „Prze­glą­dzie li­te­rac­kim i ar­ty­stycz­nym” wzbu­dzi­ły żywy in­te­res mię­dzy czy­tel­ni­ka­mi – są­dzę prze­to, że po­da­nie ich w osob­nej od­bit­ce po­pra­wio­nej, sko­ry­go­wa­nej i opa­trzo­nej przy­pi­ska­mi, nie bę­dzie bez po­żyt­ku.

K. Bar­to­sze­wicz.

ROK 1825,

Czer­wiec 1825 r. Dnia 27 w nocy wró­cił W. Ksią­że, a za­ba­wiw­szy dobę wy­je­chał do Dre­zna. Dnia te­goż wy­pusz­czo­no na wol­ność wię­zio­nych u Kar­me­li­tów­Sta­wie­ni przed W. K. 2) star­szy Gu­row­ski (jed­no­oki) otrzy­mał na­po­mnie­nie z za­le­ce­niem: spo­koj­ne­go się za­cho­wa­nia, pod ostrzej­szą karą w ra­zie prze­wi­nie­nia. Na co od­po­wie­dział zu­chwa­le: nic mie na świe­cie za­stra­szyć nie może; w tym wie­ku, w ja­kim je­stem, od­by­łem 14 po­je­dyn­ków, czte­rech po­ło­ży­łem tru­pem, a 1O ra­ni­łem. Tu rzekł W. K. co zro­bić z tym smar­ka­czem, to war­jat cały. Skoń­czy­ło się na­tem, że go żan­dar­ma­mi do domu ode­sła­no.

Czuj­ność i pil­ność co się ty­czy w peł­nie­niu obo­wiąz­ku taj­nej po­li­cji, na­czel­ni­ka onej­że jen… jaz­dy Roż­niec­kie­go, jest nie­zmor­do­wa­na, lubo te­raz i w czę­ści za­trud­nie­nia jego w tym przed­mio­cie nie są tyle waż­ne i utru­dza­ją­ce, jak były przed paru laty; za­wsze jed­nak gor­li­wość ge­ne­ra­ła jest wiel­ka. W tych dniach zro­bił waż­ne od­kry­cie, prze­jąw­szy w ta­jem­ni­cy utrzy­my­wa­ną przez je­ne­ra­ła Paca za­bro­nio­ną ga­ze­tę fran­cu­ską Le Con­sti­tu­tio­nel. Przy­zwa­ny Pac do W. Księ­cia miał co słu­chać; mię­dzy in­ne­mi, że jest nie­po­mny łask od ce­sa­rza do­zna­wa­nych, któ­ry nie­tyl­ko, że mu daw­niej­sze prze­wi­nie­nia prze­ba­czył, ale nad­to dał mu te­raz nowy do­wód ła­ski, mia­nu­jąc go kasz­te­la­nem; że gdy­by nie god­ność se­na­tor­ska, ka­zał­by go po­dług sądu wo­jen­ne­go są­dzić.

1) Wie­zie­ni byli człon­ko­wie jed­nej z gmin to­wa­rzy­stwa pa­trio­tycz­ne­go Mię­dzy uwię­zio­ny­mi byli: Bro­ni­kow­ski Ksa­we­ry, Ze­grz­da, Moch­nac­ki Mau­ry­cy

Ma­cie­jow­ski.

2) Li­te­ry W. K zna­czą: Wiel­ki Ksią­że.

Li­piec Dnia 14. Ks. Na­miest­nik 1) wy­je­chał do Opa­tów­ka. Dnie, w któ­rych mie­wa ka­za­nia K. Hip­po­lit Ma­ry­ań­ski, ko­ściół Kar­me­li­tów jest na­tło­czo­ny cie­ka­wy­mi sły­sze­nia go. Co za róż­ni­ca przyjść do te­goż ko­ścio­ła w nie­dzie­lę, gdy inny ka­zno­dzie­ja ma na­ukę; mało kto jest wte­dy. Nie moż­na za­prze­czyć wspo­ni­nio­ner­nu ka­zno­dziei ła­two­ści wy­sło­wie­nia, uszy­ko­wa­nia wy­ra­zów, prze­ję­cia się opo­wia­da­ną praw­dą i t… d. Gło­śno o nim mó­wią w mie­ście, oso­bli­wie u płci pięk­nej ma wiel­kich zwo­len­ni­ków. Praw­da, że czę­sto do niej czu­łe a na­wet i po­chleb­ne mie­wa apo­stro­fy. Oskar­żo­no go do ar­cy­bi­sku­pa 2) przez za­zdrosz­czą­cych mu wzię­to­ści pod po­zo­rem, że jest ka­zno­dzie­ją mod­nym, świa­to­wym, że wda­je się w ma­ter­je mu nie­wła­ści­we, że razu jed­ne­go zda­wał się po­wsta­wać na du­chow­nych, na oso­by rzą­do­we; były to prze­sa­dzo­ne zda­nia ze stro­ny za­wist­nych. Dał mu na­po­mnie­nie ar­cy­bi­skup, sły­chać na­wet było, że ma być w inne miej­sce prze­nie­sio­ny. Cóż­kol­wiek bądź wi­dać zmia­nę znacz­ną w jego ka­za­niach; zna­glo­ny chwy­cił się dro­gi uto­ro­wa­nej swych po­przed­ni­ków, idzie ich to­rem dzie­ląc ka­za­nie na czę­ści, wzy­wa po­mo­cy nie­bios i inne za­cho­wu­je ry­tu­ały, jed­na­ko­woż za­wsze wie­ke się róż­ni i ce­lu­je nad tu­tej­szy­mi ka­żą­cy­mi.

Rok trze­ci jak sza­now­ny nasz wiesz­czek Niem­ce­wicz na­był nie­wiel­ką ilość grun­tu z do­god­nem po­miesz­ka­niem o parę staj za Słu­że­wem. Miej­sce to przy­jem­ne, ob­ro­słe drze­wi­na­mi, zwa­ło się wprzó­dy Roz­ko­szą, te­raź­niej­szy po­sia­dacz na­zwał je Ur­sy­nów; gnie­wa się bar­dzo, gdy kto żar­tem po­wie niby przez po­mył­kę Ru­si­nów; mó­wio­no mu na­wet, że chło­pi in­a­czej nie zo­wią. W tej ustro­ni pę­dzi ży­cie wiej­skie, a jako jesz­cze je­den z tych, co za­pa­mię­ta­li spo­sób ży­cia i zwy­cza­je dzia­dów na­szych, sta­ra się ich na­śla­do­wać. Za­zwy­czaj wsta­je o 5 zra­na; przy­odziaw­szy się w sur­dut na­kształt ka­po­ty daw­ne­go kro­ju, wziąw­szy ko­stur w rękę i ka­pe­lusz duży sło­mia­ny, ob­cho­dzi swe go­spo­dar­stwo, staj­nie, pa­sie­kę i zbo­ża, któ­re­go za­sie­wa do pół­trze­cia kor­ca. Resz­tę dnia spę­dza na czy­ta­niu; czę­ste też mie­wa na­wie­dzi­ny i do­bre daje obiad­ki, po któ­rych sia­da przed do­mem, faj­kę pali, rzu­ca po­karm dla dro­biu, co go wie­ke bawi, wi­dząc zla­tu­ją­ce się ze­wsząd go-łe­bie, ka­cy­ki i róż­ne­go ga­tun­ku kiry. Po­miesz­ka­nie pięk­nie urzą­dzo­ne, sion­ka w duże kra­ty ma­lo­wa­na mie­ści w so­bie ze­gar wi-

Za­ia­czek, -– 2) Woj­cie­cha Skar­szew­skie­go.

szą­cy z ku­kaw­ką; sal­ka i czte­ry po­ko­iki skła­da­ją całe po­miesz­ka­nie. Na stud­ni ja­ko­też i na bu­dyn­kach umiesz­czo­ne są her­by, to jest Niedź­wia­dek.

Sier­pień. Wy­pusz­cze­ni z wię­zie­nia od Kar­me­li­tów, zo­sta­ją pod ści­słym okiem po­li­cji; wol­ność ich roz­cią­ga się tyl­ko w ob­rę­bie mia­sta, nie mogą jesz­cze do­tąd od­da­lić się na wieś, ani gdzie­kol­wiek wy­je­chać. Co dzień są obo­wią­za­ni mel­do­wać się i sta­wić się oso­bi­ście w pla­cu zra­na o 7, a w wie­czór oko­ło 9 go­dzi­ny. Chwa­leb­ne środ­ki ostroż­no­ści.

Dnia 3 w dzień imie­nin ce­sa­rzo­wej Mar­ji, mat­ki mo­nar­chy, da­wał na­der wy­staw­ny obiad No­wo­si­ków przed dwo­ma dnia­mi przy­by­ły. Cie­szy­my się wia­do­mo­ścią, aby się tyl­ko zi­ści­ła, że sza­now­ny mąż ten ma nas z swej opie­ki nie­baw­nie wy­pu­ścić, uda­jąc się na miesz­ka­nie do Wil­na.

W tych dniach idąc ofi­cer ro­syj­ski od pie­cho­ty po tro­to­arze, po­pchnął pi­ja­ne­go żoł­nie­rza od mu­zy­ki za to, że przed nim czap­ki nie zdjął. Ten nie wie­le my­śląc, do­byw­szy ma­łe­go swo­je­go pa­ła­sza, z taką siłą ciął przez twarz po no­sie, że ofi­cer krwią za­la­ny padł bez przy­tom­no­ści na zie­mię; wąt­pią o jego ży­ciu. Przy­trzy­ma­ny żoł­nierz rzekł: mia­łem so­bie ży­cie i tak ode­brać, to przy­najm­niej przed śmier­cią do­brze, że choć jed­ne­go Ru­si­na za­bi­łem.

W cza­sie po­by­tu ce­sa­rza czy­nił wszel­kie sta­ra­nia Ra­do­szew­ski, pre­zes Koni. Wdz­twa Ka­li­skie­go (ma za sobą sy­no­wi­cę na­miest­ni­ka), aby ty­tuł księ­cia wraz z na­zwi­skiem Za­jącz­ka wy­jed­nał dla syna swe­go. Mó­wią, iż i te­raz nie prze­sta­je się o to do­bi­jać.

Wrze­sień. Dnia i zwi­nię­ty zo­stał oboz i puł­ki ro­ze­szły się na zi­mo­we leże. Pięk­ny był wi­dok, gdy koł­nie­rze sta­nę­li w sze­re­gach zi ude­rze­niem w bęb­ny, w mgnie­niu oka wszyst­kie na­mio­ty opa­dły, jak­by cza­ro­dziej­ską sztu­ką na zie­mię.

W koń­cu z… m… wy­je­chał ośmio­tet­ni Jo­zef Kro­gul­ski za gra­ni­cę. Cie­ka­wi je­ste­śmy jego po­wo­dze­nia, jak go obcy przyj­mo­wać beda i t… d. Mały ten wir­tu­oz kil­ka­krot­nie grai w te­atrze i za­wsze z wiel­kie­mi okla­ska­mi licz­nych wi­dzów był przyj­mo­wa­ny).

W. Ksią­że spo­dzie­wa­ny jest w koń­cu tego mie­sią­ca. Re­gu­lar­nie dwa razy na ty­dzień po­sy­ła­ją mu ztąd rap­por­ta woj­sko­we. Do­no­szą oraz naj­drob­niej­sze szcze­gó­ły; kil­ka było sa­mo­bójstw mię­dzy żoł­nie­rza­mi – o każ­dem mu­szą dać ob­ja­śnie­nie przy­czy­ny ode­bra­nia so­bie ży­cia – czę­sto­kroć ukry­wa­jąc istot­ny po­wód, skła­da­jąc na mi­łość, na nie wza­jem­ność w ko­cha­niu, że go oblu-bien­ni­ca zdra­dzi­ła i t p. Ta­kim spo­so­bem W. K. musi mieć wy­obra­że­nie, że nasz Jud jest bar­dzo do mi­ło­ści skłon­ny i ro­man­so­wy

Do­bry hu­mor nie opusz­cza na­sze­go we­te­ra­na Niem­ce­wi­cza; peł­no ma żar­tów i fa­ce­cyj. Wi­dząc na ka­re­cie je­ne­ra­ła Al­brech­ta (do­wodz­cą gwar­dji uła­nów ro­syj­skich) na­pis na her­bach: Hon­neur et Loy­au­te, po­two­rzył so­bie wie­le na­pi­sów, któ­re po­wta­rza wszę­dzie z wła­ści­wą so­bie iron­ją, ja­ko­by wi­dział je na po­wo­zach in­nych Ro­sjan – i tak przy­ta­cza, że u Al­brech­ta są wy­ra­zy: Łon­ńeur et Łoy­au­te, że No­wo­si­kow ma w her­bie: sol­ńe­te – (trze­ba wie­dzieć, że kro­ni­ka za­da­je temu panu tro­che skłon­no­ści do…..), że rad­ca sta­nu Baj­kow, (pra­we ra­mię No­wo­si­ko­wa, wiel­ki ko­bie­ciarz) ma w na­pi­sie: pu­deur et cha­ste­te. Ża­łu­je, że nie po­mnę in­nych, rów­nie traf­nych de­wiz jego po­my­słu.

Przed kil­ku ty­go­dnia­mi za­czę­to zrzu­cać gmach Ma­ry­wil­ski, na któ­re­go miej­scu ma sta­nąć te­atr. Już tyl­ko małe szcząt­ki po­zo­sta­ły, a dnia jo za­czę­to ko­pać fun­da­men­ta do bu­do­wy te­atru; plan ca­łej tej bu­do­wy jak i przy­le­głej ofi­cy­ny, w któ­rej będ i sale re­du­to­we, jest po­da­ny przez An­to­nie­go Co­raz­zi, bu­dow­ni­cze­go przy ko­mi­sji spraw we­wnętrz­nych. Rząd wy­sy­pie ogrom­ne W to sumy, jed­nak mniej­sze, niż gdy­by był przy­jął plan po­da­ny przez je­ne­ra­ła bu­dow­nic­twa Pio­tra Ay­gne­ra.

W. Ks. w pi­śmie swo­jem do woj­sko­wych, oka­zu­je po­dzi­wie­nie nad znacz­ną licz­bą sa­mo­bójstw, w cza­sie trwa­nia obo­zu po­peł­nio­nych, wy­ra­ża na­stęp­nie: iż one po­cho­dzić mu­sia­ły z su­ro­we­go ob­cho­dze­nia się z żoł­nie­rzem, za­le­ca prze­to jak naj­moc­niej, mia­no­wi­cie do­wódz­com puł­ko­wym, ła­god­niej­sze po­stę­po­wa­nie,

1) Kro­gul­ski, zna­ny kom­po­zy­tor re­li­gij­ny, zmar­ły w r. 1842 ur. w r. 1817 w Tar­no­wie.

bliż­sze nad żoł­nie­rzem czu­wa­nie, i aby w ni­czem nie był po­krzyw­dzo­ny itd. W isto­cie jest to szal ja­ko­wys, cho­ro­ba daw­niej nie­zna­na, kto­rą te­raz aż do ludu pro­ste­go się przedar­ła. Z pod­ofi­ce­rów, ile mi wia­do­mo, lep­sze­go uro­dze­nia, dwóch tyl­ko so­bie ży­cie ode­bra­ło; je­den z nich Kow­nac­ki z i puł­ku uła­nów, dru­gi Za­le­ski z Po­do­la ma­jęt­nych ro­dzi­ców, był pod­cho­rą­żym w gwar­dji kon­nej.

Dnia 22 od­pra­wi­ło się uro­czy­ste otwar­cie głów­ne­go se­mi­na-rjum war­szaw­skie­go w gma­chu po­pau­liń­skim umiesz­czo­ne­go. Po na­bo­żeń­stwie mi­ni­ster oświe­ce­nia Sta­ni­sław Gra­bow­ski, wraz z in­ny­mi człon­ka­mi ko­mi­sji kwa­te­run­ko­wej uda­li się do mu­zeum w tem­że se­mi­nar­jum, gdzie ar­cy­bi­skup, jako ma­ją­cy po­ru­czo­ny so­bie za­rząd tego za­kła­du, otwo­rzył je na­uką do ze­bra­nych alum­nów X. Żół­tow­ski (były rek­tor szkół wy­dzia­ło­wych hru­bie­szow­skich) jest te­raz rek­to­rem te­goż se­mi­nar­jum, na któ­re prze­zna­czo­no 103.000 złp… fun­du­szu.

Mnó­stwo ro­bot­ni­ków pra­cu­je przy ko­pa­niu bu­do­wa­nia fun­da­men­tów do te­atru. Przy roz­bie­ra­niu zaś fun­da­men­tów bę­dą­cych daw­niej pod ka­pli­cą Ma­ry­wil­ską, na­tra­fio­no na miej­sce, w któ­rem był za­ło­żo­ny ka­mień wę­giel­ny i zna­le­zio­no ka­mień pia­sko­wy, w nim w wy­drą­że­niu znaj­do­wa­ły się kost­ki re­li­kwij­ne i ta­blicz­ka srebr­na, na któ­rej w ję­zy­ku ła­ciń­skim znaj­du­je się na­pis, iż kro­lo­wa Mar­ja Ka­zi­mie­ra, zona Jana III. na pa­miąt­kę sław­ne­go zwy­cię­stwa pod Wied­niem i na cześć N. Mar­ji, któ­rej ob­raz za­wsze Jan III no­sił i któ­rej uży­wa­jąc opie­ki otrzy­mał zwy­cięz­two, wznio­sła te bu­do­wę. Ka­mień ten po­ło­żo­ny r. 1695 dnia 12 wrze­śnia przez Sta­ni­sła­wa III. 1) bi­sku­pa po­znań­skie­go za­stę­pu­ją­ce­go kró­lo­wę w dzień rocz­ni­cy zwy­cię­stwa wie­deń­skie­go (1683 od­nie­sio­ne­go). Wspo­mnio­na ta­blicz­ka od­da­na zo­sta­ła do zbio­ru sta­ro­żyt­no­ści, przy uni­wer­sy­te­cie two­rzą­ce­go się.

Paź­dzier­nik. Dnia i uni­wer­sy­tet na pa­miąt­kę za­ło­że­nia swe­go od­był ósme po­sie­dze­nie pu­blicz­ne po raz pierw­szy w no­wej, pięk­nej i chszer­nej sali, prze­zna­czo­nej na uro­czy­sto­ści uni­wer­sy­te­tu, do­tąd bo­wiem od­by­wa­ły się w ko­ście­le PP. Wi­zy­tek. Wi­dok to był oka­za­ły, gdy wcho­dzi­li pro­fe­so­ro­wie, przy­bra­ni w to­gach z bi­re­ta­mi na gło­wie, kie­dy za­sie­dli pół­ko­le, ma­jąc na

1) Sta­ni­sław Wi­twie­ki h Sas.

cze­le rek­to­ra w to­dze, bia­łym fu­trem ob­ło­żo­nej, obok zaś nie­go dzie­ka­ni pię­ciu wy­dzia­łów z łań­cu­cha­mi na szy­jach. Rek­tor 1) zda­wał spra­wę z rocz­nej czyn­no­ści i mó­wił o obec­nym uni­wer­sy­te­cie. Po nim dzie­kan wy­dzia­łu pra­wa Bandt­kie 2) i Prof… fi­lo­zo­fji Szyr­ma czy­ta­li roz­pra­wy.

Dnia 3 otwar­tą zo­sta­ła po raz trze­ci sala wy­sta­wy pło­dów prze­my­słu kra­jo­we­go w głów­nym ra­tu­szu.

W tych dniach ośm­na­sto­let­ni uczeń szkół pi­jar­skich No­sa­rzew­ski za­strze­lił sie, unie­sio­ny roz­pa­czą, że do­staw­szy pro­mo­cją do 6 kla­sy, nowo na­sta­ły rek­tor cof­nął go do czwar­tej. War­ny po­wód ode­bra­nia ży­cia J

Dnia 8 otwar­tą zo­sta­ła w uni­wer­sy­te­cie sala wy­sta­wy pło­dów pięk­nych kunsz­tów.

Ko­mi­sja Rzą­do­wa Oświe­ce­nia po­da­ła ra­dzie szko­ły po­li­tech­nicz­nej kil­ku­na­stu po więk­szej czę­ści na­uczy­cie­li z róż­nych szkół jako kan­dy­da­tów wy­słać się ma­ją­cych na lat trzy za gra­ni­cę w celu uspo­so­bie­nia się na pro­fe­so­rów do in­stj­tu­tu po­li­tech­nicz­ne­go. Ci zło­ży­li eg­za­min przed To­wa­rzy­stwem do Ksiąg El cmen­tar­nych, a z le­piej uspo­so­bio­nych wy­bra­no 7, któ­rzy opa­trze­ni w in­struk­cje i li­sty otwar­te, z po­cząt­kiem b… m… wy­je­cha­li do ob­cych kra­jów. Czte­rech z nich, ja­ko­to: Ja­nic­ki, Bern­hardt, Win­cen­ty Wrze­śniow­ski i Ka­czyń­ski są prze­zna­cze­ni do me­cha­ni­ki tech­nicz­nej; trzej zaś inni: An­to­ni Mann, Se­we­ryn Zdzi­to­wiec­ki i Kon­ce­wicz, do chem­ji tech­nicz­nej, ba­wią­cy zaś w Rzy­mie Idź­kow­ski prze­szedł na etat szko­ły po­li­tech­ni­czej; spo­so­bi się on na ar­chi­tek­ta. Te­raz zaj­mu­je się rada otwo­rze­niem szko­ły re­al­nej czy­li przy­go­to­waw­czej, któ­ra ma uspo­sa­biać uczniów przy­by­wa­ją­cych ze szkół wy­dzia­ło­wych do słu­cha­nia nauk w in­sty­tu­cie po­li­tech­nicz­nym i t… d.

Po­trze­ba być zu­peł­nie ogo­ło­co­nym z czu­cia wszel­kie­go i za­mi­ło­wa­nia do ro­dzin­nej zie­mi, aby nic prze­jąć się ra­do­ścią rze­tel­ną, na wi­dok wy­sta­wy pło­dów prze­my­słu i sztuk pięk­nych. Za­istj na­le­ży się wdzięcz­ność rzą­do­wi, a kie­dy to mó­wie, ma się ro­zu­mieć, że wszyst­ko to jest dzie­łem Tego, któ­ry nam i byt nasz przy­wró­cił. W tak krót­kim cza­sie po­wsta­ły i wznio­sły się do tego stop­nia fa­bry­ki i rę­ko­dzie­ła w kra­inie na­szej, iż w wie­lu wzglę­dach mo­że­my się obejść bez wy­ro­bów za­gra­nicz­nych. Sala stuk pię-

1) Woj­ciech Szwej­kow­ski. – 2) Jan Win­cen­ty.

knych oka­zu­je wi­docz­ne po­stę­py w ta­len­tach: nie wi­dać już tych bo­ho­ma­zów, że tak rze­kę, ja­kie były na pierw­szej eks­po­zy­cji. Ob­ra­zy hi­sto­rycz­ne pędz­la Ja­nu­are­go Su­cho­dol­skie­go (ad­ju­tant je­ne­ra­ła Win­cen­te­go Kra­siń­skie­go), chór kar­tu­zów hr. Hen­ry­ka Za­bieł­ły 1), szcze­gól­niej zwa­ca­ją uwa­gę i ścią­ga­ją po­chwa­ły znaw­ców.

Ga­ze­ty ro­syj­skie do­no­szą, iż na te­go­rocz­nym jar­mar­ku w Niż­szym No­wo­gro­dzie i w Kiach­cie, Chiń­czy­cy naj­wię­cej do­py­ty­wa­li się o suk­na pol­skie, mia­no­wi­cie z fa­bryk Mię­dzy­rzec­kich w Ks. Po­znań. Ban­kier Fra­en­kel, któ­ry przed parą laty wzią na sie­bie tu­tej­szą fa­bry­kę suk­na, bar­dzo ob­szer­ny pro­wa­dzi nim han­del z Mo­skwą i Pe­ters­bur­giem.

Dni temu kil­ka je­ne­rał dy­wi­zji Sta­ni­sław Po­toc­ki (po­wszech­nie zo­wią go Pan Stas) okrop­ny miał przy­pa­dek i przez dni kil­ka nie­pew­ny był ży­cia. Ja­dąc ka­ry­klem z je­ne­ra­ło­wą To­liń­ską, w wąz­kiem miej­scu przy pa­ła­cu pry­ma­sow­skim, chcąc unik­nąć zbie­gu do­ro­żek, zje­chał na brzeg most­ka i tro­to­aru; wtem prze­ci­ska się wo­zi­wo­da, za­wa­dza o jego ka­ry­kiel i prze­wra­ca. Pan Stas ude­rzył gło­wą o bruk tro­to­aru i krew go za­la­ła. Stłu­cze­nie gło­wy jest znacz­ne, czu­je tez wiel­kie boie w krzy­żach, tak, że po­wstaw­szy upa­da z nie­mo­cy. Pani To­liń­skiej oprócz lek­kie­go za­dra­śnie­nia, nic się złe­go nie sta­ło.

Li­sto­pad. Gdzie tyl­ko przejść, wszę­dzie jed­ną i taż samą roz­mo­wę sły­szeć moż­na. Przed­miot wpraw­dzie waż­ny, oso­bli­wie dla płci pięk­nej; o mał­żeń­skim bo­wiem sta­nie rzecz się ma. W isto­cie jest to szał, man­ja że­nie­nia się, a jak inni zwać chcą: duch cza­su. Na­ra­cho­wa­no do 26 mał­żeństw w tym roku, już za­war­tych i za­wrzeć się ma­ją­cych, w zna­ko­mi­tych do­mach; co jest oso­bliw­sza, iż po więk­szej czę­ści mło­dzi lu­dzie od 22–23 lat do tego za­bie­ra­ją się sta­nu, nie­po­mni na to, że roz­wo­dy sa wzbro­nio­ne, a przy­najm­niej na­der ob­ostrzo­ne.

Wspo­mnę tu o nie­któ­rych mał­żeń­stwach. I tak w tych dniach wzię­li ślub: Ber­nard Po­toc­ki (syn uczo­ne­go Jana Po­toc­kie­go) z Klo­tyl­dą Dzia­łyń­ską 2); sio­stra te­goż Po­toc­kie­go Te­re­sa z Ba­de­nim, sy­nem czci­god­ne­go ś… p… mi­ni­stra spra­wiedl. Ks. Sta­ni­sław

1) Za­bieł­ło syn het­ma­na pols. li… ur. 178511850. – 2) Kla­iu­ly­na, nie Klo­tyl­da, jed­na z naj­zac­niej­szych nie­wiast pol­skich zna­na opie­kun­ka emi­cra­cii i przy­ja­ciół­ka po­etów.

Ja­bło­now­ski z pan­na Wie­lo­pol­ską, Bia­ło­pio­tro­wicz z ks. Ku­neg. Gie­dro­ic me pierw­szej mło­do­ści; pan­na ta była na dwo­rze Jó­ze­fi­ny iony Na­po­le­ona i wie­ke od niej lu­bio­na. Wiel­kie zas przy­go­to­wa­nia dzie­ją się w Pu­ła­wach, gdzie mają być Świet­ne gody pa­nien Za­moj­skich; star­sza Ce­li­na idzie za Dzia­ły­ri­skie­go Ty­tu­sa, młod­sza Ja­dwi­ga za bra­ta swe­go cio­tecz­ne­go ks. Le­ona Sa­pie­hę, któ­ry za­le­d­wo li­czy lat 23.

W tych dniach da­wał kon­cert w te­atrze na for­te­pia­nie ośmio­let­ni Leś­kie­wicz. Dziec­ko to ma wiel­ki ta­lent, jed­nak rzecz oso­bliw­sza, iż lubo w rów­nym wie­ku co i Kro­gul­ski i pra­wie przy tej sa­mej zdol­no­ści, jed­na­ko­woż ani w czę­ści z ta­kim za­pa­łem, że tak rze­kę, o nim nie mó­wio­no, ani pi­sma pu­blicz­ne po­chwał na­leż­nych mu udzie­li­ły. Wnet po nim w tym­że sa­mym wie­ku co i pierw­si dwaj, bra­cia Kąt­scy dali się sły­szeć na for­te­pia­nie i skrzyp­cach, o tych jesz­cze mniej po­chwał sły­szeć było, lubo wszy­scy przy­zna­ją im nie­po­śled­nie zdol­no­ści Do licz­by ar­ty­stów mu­zycz­nych, na­le­ży też Rem­bie­li­ri­ski, sy­no­wiec pre­ze­sa ko­mi­syi Wdz­twa Ma­zo­wiec­kie­go, nie­daw­no przy­by­ły z Pa­ry­ża gło­śne miał imię z swe­go ta­len­tu na for­te­pia­nie, na­der był wzię­ty i przez lat kil­ka po naj­pierw­szych do­mach da­wał lek­cje. Znaw­cy nie­rów­nie więk­szy przy­pi­su­ją mu i ta­lent i gust, niż pani Szy­ma­now­skiej, któ­ra sama o so­bie gło­si po­chwa­ły w dzien­ni­kach i wszę­dzie się oznaj­mu­je jako nie­szczę­śli­wa hra­bi­na pol­ska, a tym­cza­sem wia­do­mo, że jest z War­sza­wy cór­ką i żoną pi­wo­wa­ra z po­ko­le­nia Judy Pi­sma nie­miec­kie wspo­mi­na­ją za­szczyt­nie o Fe­lik­sie Hore-ckim wir­tu­ozie na gi­ta­rze, któ­ry da­jąc się sły­szeć na dwo­rach ksią­żąt nie­miec­kich, udał się do Pa­ry­ża.

Ce­sarz prze­zna­czył był na gra­ty­fi­ka­cje do dys­po­zy­cji mi­ni­ster­stwa oświa­ty 80.000 złp… w celu roz­dzie­le­nia onych mię­dzy tych, któ­rzy przez gor­li­we peł­nie­nie obo­wiąz­ków źle sa u pu­blicz­no­ści wi­dze­ni, prze­śla­do­wa­ni i t… d. Taka jest trtść re­skryp­tu. Po­dług tego wy­pa­da­ło­by wspo­mnio­ną sume je­dy­nie mię­dzy dwie po­dzie­lić oso­by, to jest mię­dzy rad­ce sta­nu dy­rek­to­ra jlnt­go wy­cho­wa­nia Józ. Kal, Sza­niaw­skie­go i re­le­ren­ta cen­zu­ry Ro­ma­na Łub­kow­skie­go, trud­no bo­wiem, żeby kto był wię­cej nad nich nie­lu­bio­ny, nie­na­wi­dzo­ny na­wet od pu­blicz­no­ści. Oba po­su­wa­ją aż do fa­na­ty­zmu, że tak rze­kę, swo­je czyn­no­ści w cen­zu­rze, utru-

1) An­to­ni i Apo­li­na­ry. – 2) Mowa tu o Ma­rii S. mat­ce żony Mic­kie­wi­cza.

dza­ją wpro­wa­dze­nie no­wych ksią­żek przez dłu­gie onych za­trzy­my­wa­nia, skła­da­nie nad nie­mi se­syj itd., w koń­cu wie­le z nich zu­peł­nie mają za­bro­nio­ny obieg. Ga­ze­ty i pi­sma per­jo­dycz­ne nie­li­to­ści­wie drę­czą, wy­ma­zu­jąc miej­sca, któ­re w za­gra­nicz­nych pi­smach się znaj­du­ją, a któ­rych wol­ne jest spro­wa­dza­nie, ale co więk­sza: czę­sto prze­pusz­czą jaki ar­ty­kuł w jed­nym dzien­ni­ku lub ga­ze­cie, a wy­ma­żą toż samo miej­sce w dru­giej – O tem­po­ra!

Dnia 15 wró­cił z wód W. Ksią­że z zona, kto­rą znacz­nie ma się le­piej. Ostat­nie chwi­le prze­by­wa­li w Dreź­nie u sław­ne­go dok­to­ra Krey­zi­ga. Z księż­ną Ło­wic­ką jeź­dzi­ła pan­na Ce­cyl­ja Ma­ła­chow­ska, cór­ka wo­je­wo­dzi­ny z No­we­go Mia­sta.

Dnia 19 za­ło­żo­ny zo­stał wę­giel­ny ka­mień na te­atr w obec­no­ści pierw­szych urzęd­ni­ków kra­jo­wych. Po pod­pi­sa­niu wy­wo­du słow­ne­go wło­żo­no w skrzyn­kę ka­mien­ną ta­bli­cę cyn­ko­wą, na któ­rej znaj­du­je się wy­ry­ty na­stę­pu­ją­cy na­pis: za pa­no­wa­nia N. Alek­san­dra I. ces. W. Ros., Kró­la Pol­skie­go, Na­miest­nik Król. Jó­zef X. Za­ją­czek, w obec mi­ni­strów, pre­ze­sa dy­rek­cji te­atrów i człon­ków tej­że dy­rek­cji, dnia io lu­te­go 1825 za­ło­żył ka­mień wę­giel­ny na bu­do­wę te­atru na­ro­do­we­go w sto­li­cy, kosz­tem tej­że sta­wia­ne­go, po­dług pla­nu An­to­nie­go Co­raz­zi» – Wło­żo­no oraz me­da­le bite w men­ni­cy war­szaw­skiej za pa­no­wa­nia Alek­san­dra i te­raź­niej­sze mo­ne­ty pol­skie, zło­te, sre­bi­ne i mie­dzia­ne; tam­że umiesz­czo­no po eg­zem­pla­rzu w tym dniu wy­szłych ga­zet i pism pu­blicz­nych w War­sza­wie, ja­ko­też dru­ko­wa­ny eg­zem­plarz hi­stor­ji te­atru pol­skie­go wy­ję­tej z dzieł Bo­gu­sław­skie­go. X. Na­miest­nik na­braw­szy srebr­ną kiel­nią nie­co wap­na na po­da­ną ce­głę i trzy­krot­nie ude­rzyw­szy w nia młot­kiem, od­dał ją mi­ni­stro­wi skar­bu X. Druc­kie­mu Lu­bec­kie­mu, któ­ry po­ło­żył przy ka­mien­nej skrzy­ni pierw­szą ce­głę; na­stęp­nie uczy­ni­li toż samo mi­ni­ster spra­wie­di. Igna­cy So­bo­lew­ski, rad­cy sta­nu, pre­zes Dy­rek­cji je­ne­rał Roź­niec­ki i jej człon­ko­wie, a w imie­niu ar­ty­stów te­atru po­ło­żył ce­głę Adam Lu­dwik Dmu­szew­ski.

W z… m… zmarł w Li­twie w sę­dzi­wym wie­ku Fran­ci­szek Kar­piń­ski. W tych dniach ode­zwał się pe­wien ano­nim w pi­smach z my­ślą, aby wdzięcz­ni ro­da­cy, z kra­jo­we­go że­la­za w za­ci­szu bo­ta­nicz­ne­go ogro­du umie­ści­li skrom­ną pa­miąt­kę, lub wy­bi­tym me­da­lem prze­sła­li po­znym wie­kom pa­mięć tego za­słu­żo­ne­go męża. W koń­cu tak mówi: Po­la­cy umie­ją czuć wdzię­ki jego pie­śni, Po­la­cy

3

umie­ją być wdzięcz­ny­mi Przy naj­kry­tycz­niej­szych cza­sach nie od­mó­wią za­pew­ne szczu­płe­go dat­ku, by­tem sła­wę swo,ą i Kar­piń­skie­go uwiecz­nić, oraz za­chę­cić mło­dzież, aby tak jak on swo­ich uży­wa­ła zdol­no­ści.

Dnia 22 przy­był tu z Pe­ters­bur­ga W. X. Mi­chał. |

Za­ślu­bi­ny pan­ny Za­moj­skiej z Dzia­łyń­skim od­by­ły się dnia 19 b… m… jako w dzień imie­nin księż­ny je­ne­ra­ło­wej bab­ki, któ­ra te gody we­sel­ne wy­pra­wia­ła. Go­ści ze wszech stron Pol­ski było mnó­stwo spro­szo­nych, wszy­scy jed­nak nie zje­cha­li. Księż­na za­pro­si­ła była całą zie­mię prze­my­śl­ską, oby­wa­te­li któ­rej wie­ke po­wa­ża i lubi. Ślub młod­szej pan­ny Za­moj­skiej nie mógł być te­goż dnia, gdyż pan mło­dy za­cho­ro­wał na odrę i po­zo­stał w War­sza­wie. Do ślu­bu pro­wa­dził pan­nę mło­dą brat jej Jan i Stad­nic­ki, oby­wa­tel z Ga­li­cji, pięk­nej uro­dy. Omi­nąć tej oko­licz­no­ści nie moż­na, iż wspo­mnio­ny Stad­nic­ki wy­stą­pił w pięk­nym stro­ju pol­skim; przy­wdział on kon­tusz do­pie­ro przed czte­re­ma laty, rów­nie jak Ks. Hen­ryk Lu­bo­mir­ski, któ­ry pan­nę mło­dą od ślu­bu pro­wa­dził. Na­stą­pi­ły tań­ce przez dwa wie­czo­ry trwa­ją­ce, fa­jer­wer­ki, wno­szo­no to­a­sty przy od­gło­sie ko­tłów itd. Pani Za­moj­ska jest wie­ke nie­ukon­ten­to­wa­na z tego za­męż­cia cór­ki; Dzia­łyń­skie­go nie lubi, co i wi­docz­nie oka­zy­wa­ła, lecz coż mia­ła ro­bić, kie­dy nie wi­dzia­ła par­tyi dla cór­ki ma­ją­cej już prze­szło 22 lat, zwłasz­cza, iż młod­sza pier­wej za­rę­czo­na zo­sta­ła. Dzia­łyń­ski po dwa­kroć od­mó­wio­nych oświad­cze­niach ze stro­ny mat­ki, otrzy­mał na­resz­cie co tak wie­ke żą­dał.

Gru­dzień. Pe­wien Ro­sy­anin za fał­szo­wa­nie róż­nych pism i pod­pi­sów, a oso­bli­wie ręki ce­sar­skiej ska­za­ny przez sąd wo­jen­ny ro­syj­ski na knu­to­wa­nie, ode­brał w tych dniach kil­ka­dzie­siąt knu­tów i dnia na­stęp­ne­go umarł. NB. waż­ne zja­wi­sko: kara knu­tów po raz pierw­szy na pol­skiej zie­mi.

Naj­mniej oży­wio­na w swych czyn­no­ściach i za­ła­twia­niu in­te­re­sów z władz rzą­do­wych za­iste jest ko­mi­sja oświe­ce­nia. Jej na­czel­nik mi­ni­ster Stan. Gra­bow­ski, mało jest obe­zna­ny, lubo już lat kil­ka urząd ten zna­ko­mi­ty pia­stu­je, z to­kiem in­te­re­sów. Przy­tem bę­dąc czło­wie­kiem do­bro­dusz­nym, że tak rze­kę nie po­sia­da tę­go­ści cha­rak­te­ru; przy swej grzecz­no­ści, ści­ska każ­de­go, obie­cu­je zło­te góry, za­pew­nia że wszyst­ko idzie jak naj­le­piej, lecz na nie­szczę­ście, gdy co po­sta­no­wi i mieć chce, aby tak było, niech mu kto po­wie co in­ne­go, chwy­ta się ostat­nie­go, zmie­nia co naj­uro­czy­sciej przy­rzekł lub na­wet i po­sta­no­wił, sło­wem cią­gle jest w nie­pew­no­ści, a tym­cza­sem za­usz­ni­cy jego co chcą to ro­bią. Po wy­jeź­dzie do Rzy­mu Edwar. Ra­kiet­te­go, sta­rzą jlne­go ob­jął jego miej­sce Stan. De­szert se­kre­tarz pre­zy­dji. Mło­dy ten czło­wiek, mało ma­ją­cy do­świad­cze­nia, a mniej roz­sąd­ku, bruź­dzi wszyst­KO i całą ko­mi­sją trzą­sa, tem­bar­dziej, że po­sia­da śle­pe za­ufa­nie mi­ni­stra i jest w ła­skach u pani mi­ni­stro­wej. Zo­staw­szy te­raz re­fe­ren­da­rzem nad­zwy­czaj­nym jesz­cze wię­cej so­bie tonu i po­wa­gi na­da­je. Rad­ca sta­nu Sza­niaw­ski dy­rek… jiny wy­chów, za­ję­ty jest zu­peł­nie ga­ze­ta­mi, cały dzień z ołów­kiem w ręku, kre­śli i prze­kre­śla miej­sca, któ­re mają być dru­ko­wa­ne, lub opusz­czo­ne. Dzień i noc jest ta spra­wą za­ję­ty, tak da­le­ce, iż parę razy nie­bez­piecz­nie na zdro­wiu za­padł) le­d­wo o uszy się jego obi­ja, co się dzie­je w jego wy­dzia­le, nig­dy tam nie zaj­rzy; za­le­d­wo kie­dy nie­kie­dy przy­cho­dzi na se­sje ko­mi­syj. Szczę­ściem, że za­stę­pu­je go w in­te­re­sach czło­wiek czyn­ny i gor­li­wy, je­den z pierw­szych człon­ków ko­mi­sji daw­nej edu­ka­cyj­nej, Jó­zei Li­piń­ski 1), wi­zy­ta­tor jlny. Jed­na­ko­woż wy­dział wy­cho­wa­nia ma­jąc sze­fem bió­ra Jana Ra­do­miń­skie­go, nie­zmor­do­wa­ne­go urzęd­ni­ka, czy­ni co może. Wy­dział fun­du­szów ma na cze­le rad­cę sta­nu Zie­liń­skie­go; ten jest so­bie obo­jęt­ny na czyn­no­ści ko­mi­syi, mó­wiąc, że ta nie ma w nim uf­no­ści; i jak­że ma mieć, kie­dy się na panu rad­cy nie­pięk­ne oka­za­ły pla­my, i gdy­by na in iego mi­ni­stra, toby on już daw­no wy­le­ciał z ko­mi­syi. Na­osta­tek wy­dział re­li­gij­ny zo­sta­je pod rad­cą sta­nu Tom. Gra­bow­skim, ale że ten dla in­te­re­sów rzą­do­wych do Wied­nia od paru lat jest wy­sła­ny, prze­to za­stę­pu­ją go to ci, to owi.

Okrop­na wia­do­mość: wiel­ki dla Pol­ski smu­tek! Nasz wiel­bio­ny mo­nar­cha nie żyje. Tem więk­sze to zro­bi­ło na każ­dym wra­że­nie, iż nie sły­sze­li­śmy mc, aby był sła­by. Oj­ciec ten Po­la­ków żyć prze­stał w Ta­gan­ro­gu Igo grud­nia, gdzie przed kil­ku ty­go­dnia­mi udał się był dla po­ra­to­wa­nia zdro­wia ce­sa­rzo­wej żony. Zwie­dza­jąc oko­li­ce mo­rza Azow­skie­go, za­zię­bił się, do­stał go­rącz­ki, a roża, któ­rą ce­sarz od lat kil­ku miał w no­dze, po­szła rap­tem do gło­wy i zgon przy­śpie­szy­ła. W. Ksią­że wpraw­dzie miał ł) Stryj au­to­ra Pa­mięt­ni­ka.

wia­do­mość o sła­bo­ści ce­sa­rza, lecz my do­pie­ro z ga­ze­ty Ham-burg­skiej o niej do­wie­dzie­li­śmy się jako o nie­bez­piecz­nej; lubo ga­ze­ty te cen­zu­ra nie prze­pu­ści­ła. S. p… mo­nar­cha przy­jął św. Sa­cra­men­ta i wy­słał był kur­je­ra, aby W. Ks. do Ta­gan­ro­gu przy­był. Kury er ten nie nad­biegł, gdyż w dro­dze po­tłukł się i umarł. Wy­sła­ny dru­gi po­sła­niec juz po śmier­ci mo­nar­chy, przy­był tu Sgo przeded­niem; W. Ks. uj­rzaw­szy pod­pis do sie­bie, jako już do ce­sa­rza, ze­mdlał z bo­le­ści. Wia­do­mość ta pio­ru­nem roz­nio­sła się po mie­ście, każ­dy jeź­li nie za­pła­kał, to osłu­piał usły­szaw­szy ją, i nie chciał zra­zu wie­rzyć, ali­ści za­raz te­atr za­mknię­to, co po­twier­dzi­ło ten wy­pa­dek okrop­ny. Po­ło­że­nie W. Ks. jest po­li­to­wa­nia god­ne, nie może się utu­lić i wstrzy­mać łez ob­fi­tych. Dnia te­goż wy­je­chał W. Ks. Mi­chał do Pe­ters­bur­ga.

Co to bę­dzie z nami! po­wszech­nie sły­szeć się daje. Co zaj­dzie w mo­nar­chii ro­syj­skiej jest dru­gie py­ta­nie, gdyż W. Ks. jako pra­wy na­stęp­ca nic w tej mie­rze nie dzia­ła, ode­słał wszel­kie do sie­bie pi­sma do Pe­ters­bur­ga i po­sta­no­wił ztam­tąd urzę­do­wej cze­kać od­po­wie­dzi i we­zwa­nia. Ty­tu­ło­wa­nia sie­bie N. Pa­nem przez No­wo­si­ko­wa nie­mi­le przy­jął itd. Mnó­stwo ztąd wy­pro­wa­dza­ją wnio­sków i do­my­słów. Smut­na ta wia­do­mość prę­dzej do nas na­de­szła, niż do Pe­ters­bur­ga, jako wię­cej od­le­glej­sze­go od Ta­gan­ro­gu.

Dnia io Ks. Na­miest­nik uczy­nił ode­zwę do wszyst­kich ko­mi­syi rzą­do­wych i do są­dów, aby wszel­kie czyn­no­ści za­ła­twia­li w imie­niu Alek­san­dra I. Na dwa dni przed przy­by­ciem kur­je­ra z Ta­gan­ro­gu, bę­dąc p. Rze­wu­ska Ro­zal­ja (zona Wa­cła­wa) u księż­ny Ło­wic­kiej, wszedł­szy tam W. Ks. mó­wił, że ma ja­kieś smut­ne prze­czu­cia, że nig­dy tak nie był nie­spo­koj­ny, na­resz­cie do­dał: et Ie co­eur me fait com­me ca, pu­ka­jąc kdka razy pa­kem o stół.

Ci­chość naj­więk­sza pa­nu­je, nic nie sły­chać w mie­ście, za dni kil­ka ocze­ku­je­my wia­do­mo­ści z Pe­ters­bur­ga. Przed paru dnia­mi wy­nu­rza­jąc żal swój W. Ks. przed kil­ku woj­sko­wy­mi wyż­sze­go stop­nia, na­gle ob­ró­cił się do je­ne­ra­ła Stan. Po­toc­kie­go i rzekł: Vous au­tres, vs. re­vez Pin­de­pen­dan­ce, je Ie sais – je Ie sais.

Dnia 14 cen­zu­ra wstrzy­ma­ła ga­ze­ty za­gra­nicz­ne. Do­my­śla­my się, iż w nich mu­sia­ła być wzmian­ka o zgo­nie ce­sa­rza. Dnia zaś tego, w któ­rym przy­szła tu wia­do­mość z Ta­gan­ro­gu, wstrzy­ma­no na po­czcie wszyst­kie li­sty za gra­ni­cę idą­ce. Po­spie­szył się jed­nak kon­sul pru­ski Schmidt i o io zra­na wy­pra­wił szta­fe­tę do Ber­li­na z uwia­do­mie­niem o roz­sta­niu się z tym świa­tem ojca i opie­ku­na Pol­ski.

Nie poj­mu­je­my co się zna­czy, że do­tąd nic sta­now­cze­go nie na­de­szło z Pe­ters­bur­ga. Wpraw­dzie kil­ku nad­bie­gło ztam­tąd kur­je­rów i na­tych­miast wy­pra­wie­ni na­po­wrót zo­sta­li, lecz wszel­kie czyn­no­ści ta­jem­ni­cą są po­kry­te. Roz­cho­dzą się do­my­sły, wnio­ski i ba­śnie, jak w po­dob­nych zda­rze­niach dziać się zwy­kło; naj­wię­cej jed­nak sły­chać, i co zda­je się mieć po­do­bień­stwo do praw­dy, iż W. Ks. zrze­ka się tro­nu. Ga­ze­ta Ham­burg­ska zno­wu wstrzy­ma­na.

Dnia 18 nie­wia­do­mo z ja­kie­go po­wo­du za­strze­lił się pod­puł­kow­nik Wa­lew­ski, do­wodz­cą ba­ter­ji ar­tyl­ler­ji pie­szej. Jest to rzad­kie zda­rze­nie, aby woj­sko­wy tego stop­nia i do­brze w in­te­re­sach pie­nięż­nych bę­dą­cy, ży­cie so­bie ode­brał.

Nic jesz­cze do­tąd z pew­no­ścią w wiel­kim wy­pad­ku po­li­tycz­nym nie wie­my. Po­dług wszel­kie­go po­do­bień­stwa do praw­dy, nasz W. Ks. nie chce pa­no­wać. Za­mknię­ty w Bel­we­de­rze, nig­dzie nie wy­jeż­dża. Jak zwy­kle w tak wiel­kiem zda­rze­niu, mnó­stwo się roz­cho­dzi wie­ści i plo­tek, któ­rym zu­peł­nej wia­ry dać nie po­dob­na. Umiesz­czę te wia­do­mo­ści, któ­re po­cho­dzą z pew­niej­szych źró­deł. Przy­by­li dwaj kur­je­ro­wie z Mo­skwy i Pe­ters­bur­ga z de­pe­sza­mi pod­pi­sa­ne­mi jako do ce­sa­rza; W. Ks. ka­zał ich do­brze przy­jąć, na­resz­cie przy­wo­ław­szy ich do sie­bie, od­da­je im expe-dy­cje z za­le­ce­niem od­wie­zie­nia na miej­sce skąd przy­szły. Były one nie roz­pie­czę­to­wa­ne na­wet. Da­lej, że oprócz Pe­ters­bur­ga, Mo­skwy i in­nych miast w Ro­sji, Wil­no tak­że wy­ko­na­ło przy­się­gę wier­no­ści no­we­mu ce­sa­rzo­wi Kon­stan­te­mu w Grod­nie; gdy już część oby­wa­te­li przy­się­gła na wier­ność, ode­bra­ne zle­ce­nia z War­sza­wy, wstrzy­ma­ły dal­sze w tej mie­rze kro­ki.

Dnia 21 nad­biegł kur­jer z Pe­ters­bur­ga, Rzecz nie do uwie­rze­nia, iż dro­gę tę od­był w 80 go­dzi­nach we czte­ry go­dzi­ny wy­expe­djo­wa­ny, na­po­wrót po­le­ciał.

Od paru dni bawi tu jlny pro­ku­ror se­na­tu, przy­sła­ny z Pe­ters­bur­ga. Dwa razy był w Bel­we­de­rze. W. Ks. nie chciał się r

z nim wi­dzieć. Po­dług jed­nych za trze­cią razą wi­dziai się z W. Ks. a po­dług in­nych wy­je­chał nie do­peł­ni wszy da­ne­go so­bie zle­ce­nia.

Jak da­le­ce wszyst­ko po­kry­te jest ta­jem­ni­cą naj­ści­ślej­szą, kie­dy z pew­no­ścią do­wie­dzieć się nie moż­na, czy prze­je­chał lub nie spo­dzie­wa­ny W. Ks. Mi­chał. Dnia 23 i 24 po­li­cja po uli­cach ro­bi­ła po­rzą­dek, aby nie było żad­nej za­wa­dy w prze­jeź­dzie W.

Ks. Mi­cha­ła. Żan­dar­r­ny la­ta­li do mo­stu i na Pra­gę w tym­że celu;

ae czy przy­je­chał? nie wie­my.

List pi­sa­ny z Pe­ters­bur­ga do pew­ne­go zna­ko­mi­te­go tu­tej­sze­go urzęd­ni­ka, za­wie­ra wie­le cie­ka­wych szcze­gó­łów o zgo­nie ce­sa­rza. Przy­to­czę z nich na­stę­pu­ją­ce: Wy­je­chaw­szy ce­sarz z Ta­gan­ro­gu, wy­pra­wił wra­ca­jąc z bi­le­tem do ce­sa­rzo­wej ulu­bio­ne­go fel­dje­gra Geo­froy; mię­dzy in­ne­mi wy­ra­ził, że mało pi­sze, car je le su­ivra­is de pres. Przy­byw­szy na miej­sce ce­sarz pyta mał­żon­kę czy list ode­bra­ła a zdzi­wio­ny spóź­nie­niem się po­słań­ca, z ża­lem do­wia­du­je się, iż ten­że w dro­dze na apo­plek­sją umarł. To mia­ło wiel­kie na umy­śle ce­sa­rza wra­że­nie uczy­nić, zwłasz­cza, że się już czuł sła­bym.

Ga­ze­ty Pe­ters­bug­skie do­no­szą­ce o zgo­nie ce­sa­rza za­trzy­ma­ne zo­sta­ły. Lada dzień spo­dzie­wa­ny jest W. Ks. Mi­chał, na cze­le de­pu­ta­cyi Se­na­tu.

Zno­wu ci­cho i głu­cho – to tyl­ko mó­wią, iż ja­dą­cy tu W. Ks. Mi­chał, wró­cił z dro­gi do Pe­ters­bur­ga z po­le­ce­nia na­sze­go W. Ks.

Ro­sja­nie trzy­ma­ją się ści­śle da­nych roz­ka­zów – po­nie­waż nic do­tąd nie ma urzę­do­we­go o zgo­nie ce­sa­rza, prze­to od żad­ne­go z nich i sło­wa w tym wzglę­dzie usły­szeć nie moż­na. Gdy się py­ta­no pew­ne­go ofi­ce­ra, czy bar­dzo ża­łu­je­cie ce­sa­rza, od­po­wie­dział, że nie­lza ża­ło­wat, bo jesz­cze pri­ka­zu niet.

Przy­wie­zio­no tu pew­ne­go pod­sęd­ka z pro­win­cji, któ­ry wy­ra­ził w pi­śmie urzę­do­wem w imie­niu ś… p. Alek­san­dra I. Sto­so­wał się do za­le­ce­nia, aby wszyst­ko w imie­niu ce­sa­rza dzia­łać.

Mó­wią, że je­ne­rał Kał­za­ków był aresz­to­wa­ny na kil­ka go-dzn za to iż roz­ma­wia­jąc z W. Ks. użył ty­tu­łu ce­sar­skie­go

W tych dniach da­jąc W. Ks. zle­ce­nia ogrod­ni­ko­wi w sa­dze­niu drze­wek, od­po­wie­dział ten­że: do­brze N. Pa­nie; na co W. Ks. ai ten głu­piec mnie na­ma­wia.

Ak­to­rom za ich próż­no­wa­nie wy­pła­cił Rząd po­ło­wę pen­sji, wy­no­szą­cej prze­szło 13.000 złp.

Ga­ze­ty za­gra­nicz­ne są już­to wstrzy­my­wa­ne, już ćwier­to­wa­ne, że tak rze­kę, al­bo­wiem wy­ci­na­ją całe kar­ty, lub nie­któ­re z nich wier­sze.

ROK 1826.

Sty­czeń. Nowy Rok był po­sęp­ny, nie wi­dać było tego ru­chu, jaki zwy­kle dnia tego bywa. Na­miest­nik ani mi­ni­stro­wie po­win­szo­wań urzę­do­wych nie przyj­mo­wa­li.

Prze­cież za­gad­ka roz­wią­za­ną zo­sta­ła – mamy za ce­sa­rza i kró­la Mi­ko­ła­ja I. Te­goż dnia Igo W. Ks, przy­wo­ław­szy je­ne­ra­łów, uwia­do­mił ich o tem.

Dnia 2 je­ne­ra­ło­wie i gwar­dje obu na­ro­dów w swo­ich ko­sza­rach, w obec­no­ści W. Ks, wy­ko­na­li przy­się­gę wier­no­ści. Inne puł­ki zło­ży­ły też przy­się­gę przed swy­mi do­wodz­ca­mi. Te­goż dnia wy­ko­nał przy­się­gę Se­nat, Mi­ni­stro­wie, Rada Ad­mi­nistr. i Ko­mi­sje kwa­te­run­ko­we, przy­czem od­czy­ta­no de­kret no­we­go ce­sa­rza i pięć al­le­ga­tów na­der waż­nych, któ­rych tre­ści nie umiesz­czam, gdyż ju­tro mają wyjść dru­kiem ogło­szo­ne.

Dnia 3 od­by­ło się na­bo­żeń­stwo uro­czy­ste w ka­te­drze z po­wo­du wstą­pie­nia na tron no­we­go mo­nar­chy.

Dnia 4 ogło­szo­no do­pie­ro u nas po raz pierw­szy zgon na­sze­go Wskrze­si­cie­la i Kró­la. Rzecz oso­bliw­sza, inne dwo­ry przy­wdzia­ły już ża­ło­by, a u nas do­tąd pra­wie mó­wić o zgo­nie ce­sa­rza na­wet nic nie moż­na było.

Głu­cha roz­cho­dzi się wieść o po­wsta­niu w Pe­ters­bur­gu. Je­den dru­gie­mu pod naj­ści­ślej­szą ta­jem­ni­cą po­wie­rza tej wia­do­mo­ści. Z nie­cier­pli­wo­ścią cze­ka­my więk­szych szcze­gó­łów.

Wiel­ki ów wy­pa­dek w świe­cie po­li­tycz­nym, owe do­bro­wol­ne zrze­cze­nie się tro­nu wpra­wia wszyst­kich w po­dzi­wie­nie. Dzi­wić się słusz­nie na­le­ży, iż ugo­da ta fa­mi­lij­na na po­cząt­ku 1822

uczy­nio­na, do ostat­niej chwi­li w ta­jem­ni­cy zo­sta­wa­ła; wpraw­dzie sły­chać było pr;;ed paru laty, że W. Ks. nie eli ce pa­no­wać, że się zrzekł tro­nu, ale to bra­li­śmy za pło­che wie­ści.

Woj­sko­wi no­szą ża­ło­bę, to jest kre­pę czar­ną na ra­mie­niu, i koło fe­ke­chów. Co zaś dla pu­blicz­no­ści, nie masz jesz­cze nic w tej mie­rze wy­rze­czo­ne­go, wsze­la­koż wszyst­kie pra­wie damy przy­wdzia­ły czar­ne ko­lo­ry; w po­sie­dze­niu zaś i na pro­szo­nych obia­dach, wszy­scy mają gru­bą ża­ło­bę.

Rzecz oso­bliw­sza i nie­po­ję­ta dla nas – my co przy­zwy­cza­je­ni, aby przed nami ta­jo­no wy­pad­ki w od­le­głych kra­inach za­szłe, za­bu­rze­nia i t… d., wy­czy­tu­je­my opi­sa­nie po­wsta­nia Pe­ters­burg­skie­go w na­szych ga­ze­tach – co wię­cej, iż to do­nie­sio­no pu­blicz­no­ści na wy­raź­ne za­le­ce­nie W. Ks., aby do­słow­nie umiesz­czo­no opis wy­ję­ty z ga­zet pe­tersb. Pry­wat­ne wie­ści gło­szą, że do­ma­ga­no się praw i kon­sty­tu­cji, o czem jed­nak nie ma wzmian­ki w pi­smach pu­blicz­nych.

Krą­ży po mie­ście list ce­sa­rzo­wej wdo­wy, za­raz po śmier­ci ce­sa­rza pi­sa­ny do ce­sa­rzo­wej mat­ki; oto jest do­słow­ny: «Ma­man! No­tre ange est au ciel – je ve­ge­te en­co­re…. Qui au­rai ja­ma­is pen­se, que moi, fa­ible, ma­la­de, ie po­ur­rai lui su­rvi­vre? Ma­man, ne nVa­ban­do­nez pas, car je suis ab­so­lu­ment seu­le sur cet­te ter­re de do­uleur.»

No­szą tu pier­ścion­ki na pa­miąt­kę zgo­nu ce­sa­rza. Są one zło­te z po­pier­siem ce­sa­rza, wierzch jest kan­cia­sty czar­ną emal­ją po­wle­czo­ny, we­wnątrz na­pis dnia i roku nie­od­ża­ło­wa­nej stra­ty *),

Miesz­kań­cy tu­tej­si cią­gle jesz­cze skła­da­ją przy­się­gę wier­no­ści. Lud pro­sty wnio­sku­je, że dla­te­go ich po­wo­łu­ją, aby nowy na­ło­żo­no po­da­tek. Prze­ciw­nie zaś sły­chać o gra­ty­fi­ka­cjach dla woj­ska, urzęd­ni­ków i ofi­cja­li­stów rzą­do­wych. I

W. Ks. miał po­wie­dzieć je­ne­ra­łom pol­skim: II faut que ] je vs. avo­ue Mes­sieurs, que feu Tem­pe­reur mon frćre, a ete beau- ] coup de vos amis, ii m;a be­au­co­up dit du bien de vous. II est vrai que j'cta­is so­uvent de Ta­vis con­tra­ire; j'avo­ue ma­in­te­nant que mon fre­re a eu ra­ison et que j'ava­is tort, car les Po­lo­na­is sont une bra­ve na­tion.»

*) No­szo­no ta­kież bran­so­let­ki ze sło­wa­mi ce­sa­rzo­wej: No­tre ange et asa ciej.

Dnia io przy­był tu dru­gi syn kró­la pru­skie­go Ks. Wil­helm. Je­dzie do Pe­ters­bur­ga z po­win­szo­wa­niem wstą­pie­nia na tron no­we­mu mo­nar­sze.

Goń­cy przy­by­wa­ją­cy z Pe­ters­bur­ga, za­trzy­mu­ją się w Ja­błon­nie; ich de­pe­sze cdwo­żą żan­dar­my do War­sza­wy; ostroż­ność ta jest za­cho­wy­wa­na, aby wie­ści nie roz­no­si­ły szcze­gó­łów więk­szych po­wsta­nia w Pe­ters­bur­gu. Urlo­py woj­sko­wym ja­dą­cym do Ro­sji sa wstrzy­ma­ne.

Dnia 12 kró­le­wicz pru­ski opu­ścił War­sza­wę.

Dnia 13. jako w nowy rok ru­ski, tyl­ko woj­sko­wi skła­da­li po­win­szo­wa­nie W. Ks. w Bel­we­de­rze – W. Ks. rzekł do je­ne­ra­łów pol­skich i do­wódz­ców puł­ków, któ­rzy zwy­kle w ten dzień wszy­scy zjeż­dża­ją się do War­sza­wy.: ży­czę wam, aby­ście na za­wsze jak do­tąd za­cho­wa­li się spo­koj­nie i wier­nie. Dnia tego ża­ło­ba zo­sta­ła zdję­tą.

Dnia 13 ogło­szo­ne zo­sta­ło uwia­do­mie­nie ty­czą­ce się ża­ło­by, na­de­szłe z Pe­ters­bur­ga od ko­mi­te­tu, któ­ry ją urzą­dził. Urzęd­ni­cy po­dzie­le­ni zo­sta­li na trzy kla­sy. Sze­ro­kość bia­łych ob­wó­dek roz­róż­nia kla­sy co do męż­czyzn, tez ob­wód­ki i dłu­gość ogo­nów dają po­znać do któ­rej kla­sy damy na­le­żą 1).

W tych dniach ze­bra­ny Se­nat, na­ra­dzał się wzglę­dem uwiecz­nie­nia pa­miąt­ki ś… p. Alek­san­dra. Róż­ne były w tej mie­rze my­śli i zda­nia. Jed­ni wno­si­li, aby po­mnik wy­sta­wio­no, na­ło­żyw­szy po­da­tek po pół zło­te­go od gło­wy; inni, aby se­na­to­ro­wie skład­kę uczy­ni­li na ta­bli­cę mar­mu­ro­wą z sto­sow­nym na­pi­sem, w sali se­na­tu umie­ścić się ma­ją­cą. Na­resz­cie odło­żo­no do pierw­sze­go sej­mu, aby kraj cały był uczest­ni­kiem wdzięcz­no­ści dla wiel­kie­go mo­nar­chy. Rów­nie i To­wa­rzy­stwo Do­bro­czyn­no­ści usta­lo­ne przez nie­bosz­czy­ka kró­la i cią­gle jego do­bro­dziej­stwy za­si­la­ne, ura­dzi­ło po­ło­żyć ta­bli­cę mar­mu­ro­wą w ko­ściół­ku swo­im. Na­pis ła­ciń­ski po­ru­czo­no człon­ko­wi Niem­ce­wi­czo­wi do uło­że­nia.

Dnia 20, po dwu­dnio­wej sła­bo­ści zszedł z tego świa­ta mi­ni­ster sta­nu Sta­ni­sław Sta­szic, pre­zes To­wa­rzy­stwa Przy­ja­cioł Nauk, w 76 roku ży­cia swe­go. Wszyst­kie na­sze ga­ze­ty za­brzmia­ły po­chwa­ła­mi i uwiel­bie­niem nie­bosz­czy­ka, ja­koż, któż wię­cej nad

1) Damy np. pierw­szej klas­sy mia­ły 7 łok­ci dłu­ga, po­wło­kę ak­sa­mit­na., ak­sa­mit­ny be­ret z pió­ra­mi i we­lon kre­po­wy 2 obu stron się wJok.acy. A B.

3
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: