Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zwariowane rodzinki. Mój pies jest dinozaurem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
28 lutego 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zwariowane rodzinki. Mój pies jest dinozaurem - ebook

Nie ma w przyrodzie takiego zjawiska jak normalna rodzina, ale niektóre rodziny są bardziej zwariowane niż inne…

Tata Gucia nosi puchate kapciochy kurczaczki. Siostra Gucia, Fisia, ciągle się odchudza, a jego mama wypatruje kosmitów. Gucio ma ulubionego pieska, Kropasa… Ale co to tak naprawdę jest – czy to pies, czy to bies – trudno powiedzieć. Kropas ma długą szyję, równie długi ogon i uwielbia sałatę. Trzeba przyznać, że to najdziwniejszy pies, jakiego Gucio kiedykolwiek widział. Do tego zwierzak panicznie boi się kotów i motorynki Fisi. Kropas rośnie coraz szybciej i wtedy pojawia się problem…

Mnożą się pytania: Czy Kropas kiedykolwiek nauczy się szczekać? Jaką dziwną tajemnicę ukrywa Pola, dziewczynka z sąsiedztwa? Czy Gucio przekona Kropasa do karmy dla psów? I czy wszyscy będą dalej lubić Kropasa, kiedy okaże się, że on wcale nie jest psem?

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-3226-2
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Mały, samotny piesek

Był najbardziej samotnym psem, jakiego Gucio widział w życiu. I najcichszym ze wszystkich. Siedział w kącie i łypał na Gucia.

– A może ten? – Tata pokazał na wesołego pekińczyka. – Jest taki milutki!

Tata lubił wszystko, co jest milutkie. W domu miał całą kolekcję słodziutkich kubków z kaczuszkami, a na noc zakładał piżamy w żółte kaczuszki na niebieskim, niemowlęcym tle.

– Wygląda jak puchata szczotka klozetowa – stwierdził Gucio.

– No dobrze, ale jaka milutka szczotka – upierał się tata. – Tio taki ślicny puchati piesek – zagruchał.

– Szczotka klozetowa i już – stwierdził kategorycznie Gucio.

– A mnie się bardzo podoba ten pies – powiedziała Fisia, pokazując na rottweilera z pazurami jak u tygrysa szablozębnego.

Fiśka miała na ramieniu wytatuowanego rekina i jeździła na największym i najbardziej czarnym motocyklu, jaki Gucio widział w życiu. Miał wrażenie, że jego siostra odreagowywała w ten sposób fakt, że od osiemnastu lat musiała cierpieć z powodu swojego dziecinnego tatusia i jego kolekcji słodziaków.

Rottweiler obnażył kły. Na ten widok inne psy w schronisku pochowały się po kątach.

– Widzisz? – odezwała się Fisia. – Fantastyczny pies.

Gucio pomyślał, że ten pies wygląda, jakby był zdolny pożreć całą rodzinę na kolację, a rano przekąsić gnat z listonosza, ale nie powiedział tego głośno. Fiśka nie lubiła, kiedy ktoś się z nią nie zgadzał.

Mama miała znudzoną minę. Zawsze miała taką minę, kiedy tylko odrywano ją od komputera nawet na chwilę.

– Nie rozumiem, po co Guciowi prawdziwy pies – powiedziała marudnym tonem. – Wirtualny byłby dużo mniej kłopotliwy. Albo kupmy mu jednego z tych nowych psich robotów.

– Dzisiaj Gucio ma urodziny – przypomniał jej tata. – Ma prawo wybrać takiego psa, jakiego sobie życzy.

– Chcesz rottweilera, prawda, braciszku? – zasugerowała bratu Fiśka. – Takiego psa nie musisz nawet żywić! Wystarczy go tylko wypuścić i sam upoluje dla siebie kolację! Żywi się kotami i świnkami morskimi.

Gucio nie cierpiał, kiedy siostra nazywała go „braciszkiem”, ale co mógł na to poradzić. Fiśka była starsza i większa niż on. Większa nawet od wielu ludzi.

– Chcę tego – powiedział, wskazując na szczeniaka w kącie.

W sumie mało przypominał psa. Miał bladobrązową sierść w ciemnobrązowe cętki, długą szyję i zabawny, gruby ogon. Siedział sam, wciśnięty w kąt wielkiej klatki, jakby żaden z psów nie chciał mieć z nim nic wspólnego.

Fisia prychnęła ze wzgardą.

– Taki pies nie wystraszy złodzieja, chyba że złodziej umarłby ze śmiechu. On nie ma nawet uszu. Co to za pies bez uszu?

– A popatrzcie na te długie włosy – dodała mama. – Będzie ich pełno na dywanie i powłażą mi do komputera.

– I nie zdobędzie żadnej nagrody na psiej wystawie – powiedział tata; też nie był przekonany.

– Nic mnie to nie obchodzi – stwierdził buntowniczo Gucio. – Chcę tego psa i żadnego innego. Hej, mały! – zawołał do szczeniaka.

Pies pomachał grubym ogonem, który był tak wielki, że w zasadzie machał właścicielem.

– To najbardziej beznadziejny pies, jakiego widziałam w życiu – oceniła Fisia.

– Krps – odezwał się pies.

– On nawet nie potrafi szczekać! – westchnęła mama. – Chociaż to może i zaleta. Nie będzie budził szczekaniem sąsiadów.

– Chodź do mnie, piesku – odezwał się łagodnie Gucio.

Pies zerwał się i podbiegł do niego. Miał potężne, słupowate i włochate nogi. A jednak Gucio czuł, że on i ten pies są dla siebie stworzeni.

– Krps – powtórzył pies i wetknął mokry nos we wnętrze dłoni swojego nowego pana, przy okazji śliniąc mu spodnie.

Tata westchnął.

– Okej – powiedział. – Idę za niego zapłacić.Rozdział 2. Pies przybywa do domu

Pies przez całą drogę do domu był nadzwyczaj spokojny. Leżał zwinięty na kolanach Gucia, podczas gdy tata prowadził, a mama marzyła już tylko o komputerze i swoim nowym programie, dzięki któremu będzie mogła odszyfrowywać wiadomości od obcych (jeśli obcy kiedykolwiek jej coś przyślą). Za nimi ryczał demoniczny motocykl Fiśki.

Samochód zatrzymał się na podjeździe. Gucio otworzył drzwi. Siostra zaparkowała obok.

– Widzisz? To jest twój nowy dom – zwrócił się do psa.

– Krps – powiedział niespokojnie pies, śliniąc się obficie.

– A to jest podwórko, na którym będziesz mógł się bawić – zachwalał jego nowy pan. – A dalej ogród z grządkami, w których będziesz mógł kopać. Jeszcze kot sąsiadów, na którego będziesz mógł polować, i…

– Krrrppss!

Pies z przerażeniem wtulił się w ramiona Gucia i ukrył łeb w fałdzie jego koszuli.

Fisia zdjęła kask.

– Ten pies boi się kotów – powiedziała z pogardą. – Ale mięczak! Co to za pies, który się trzęsie na samą wzmiankę o kocie?

– On się wcale nie boi – bronił swojego pupila Gucio. – Po prostu ma za dużo przeżyć jak na jeden dzień i tyle.

– Akurat – mruknęła Fisia. Jej motocyklowe buty zazgrzytały na żwirze. – A jak go nazwiesz, braciszku?

– Może Bajtek? – zasugerowała mama. – Wiesz, od tych komputerowych bajtów.

– Miluś byłby bardzo fajny – podpowiedział tata.

– A moim zdaniem powinien się nazywać Paszczur – stwierdziła Fiśka. – To przynajmniej imię z pazurem.

– Krps – powiedział pies, z uwielbieniem patrząc Guciowi w oczy.

– Nazwę go Kropasem – oznajmił Gucio.

– Kropas? Co to za imię? – Fiśka się skrzywiła.

– Przecież sam na siebie tak mówi. Co ty na to, Kropas?

– Krps – zgodził się pies.

Wyciągnął swoją długą szyję i polizał go po brodzie. Miał najdłuższe i najbardziej wilgotne wargi, jakie Gucio kiedykolwiek widział.

– Rozumiesz? – powiedział do siostry. – On już zna swoje imię.

Fisia wyciągnęła rękę i podrapała Kropasa po brzuszku. Uśmiechnęła się chytrze.

– A ja wiem coś, czego ty, braciszku, na pewno nie wiesz – oznajmiła.

– No, co?

– Ten twój mięczak to dziewczynka!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: