Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cząstka ciebie i mnie - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Cząstka ciebie i mnie - ebook

Wzruszająca książka autorki bestsellerowego Klubu Porcelanowej Filiżanki. Wymarzona lektura dla fanek powieści Lucy Dillon.

Co byś zrobiła, gdyby Twoje życie nagle legło w gruzach? Poddałabyś się czy walczyła dalej?

Dwie najlepsze przyjaciółki Isla i Sophie jeszcze na studiach obiecały sobie, że nigdy nie pozwolą, by życie przeciekło im przez palce. Wiele lat później Isla jest szczęśliwie zakochana, mieszka zagranicą i spełnia swoje marzenia. Dla Sophie los okazał się mniej łaskawy - nie udało jej się zrealizować wielu planów.

Nagle życie obu kobiet bezpowrotnie się zmienia. Czeka je szereg trudnych decyzji i niepewna przyszłość. Na szczęście nawet w najgorszych momentach mogą na siebie liczyć. Czy wyjdą na prostą?

Podnosząca na duchu powieść o starych przyjaźniach i nowych początkach.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8031-604-1
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Dzień, który zmieni twoje życie, może nadejść zupełnie niespodziewanie. Dzień, w którym udławisz się ością, skreślisz właściwe numery na kuponie lotto, zderzysz się czołowo z pijanym kierowcą lub odbierzesz telefon ze wstrząsającą wiadomością, pewnie nie będzie się wyróżniał niczym szczególnym.

Nie znajdziesz w kalendarzu informacji o tym, że gdy zapadnie noc, zaczniesz żyć zgodnie z nowymi zasadami – że twoje poprzednie życie pasujące na ciebie niczym spłowiały podkoszulek właśnie dobiega końca. Nieważne, czy będziesz gotowa na tę zmianę. Słońce wzejdzie, niebo zmieni się z bladoróżowego na błękitne, włączy się budzik, a w radiu puszczą piosenkę, której słuchałaś na studiach. Zrobisz tosty, posmarujesz je marmoladą, wyjmiesz z lodówki mleko. Nawet nie będziesz przeczuwała, że granice twojego świata wkrótce się przesuną, że istotnie ten świt okaże się nowym świtem.

Isla już się o tym przekonała.Rozdział 1

Wtorek siedemnastego maja rozpoczął się dokładnie tak samo jak wszystkie pozostałe dni. Gdyby Isla była świadoma tego, że zapamięta ten dzień na zawsze, być może włożyłaby coś innego niż podwijającą się sukienkę i zdarte buty, które wkładała do jazdy na rowerze. Na pewno związałaby falujące włosy fioletową apaszką, którą dostała w prezencie od najlepszej przyjaciółki Sophie, ale najpierw by je przeczesała. Gdyby wiedziała.

Ale nie miała o tym pojęcia. Wyszła z mieszkania w Amsterdamie, zbiegła wąskimi schodami i całkowicie nieświadoma, wyszła na oślepiające słońce, spodziewając się, że ten dzień będzie podobny do innych. Wybierała się do teatru na spotkanie z kolegami, żeby omówić ich wczorajszy występ. Sztukę W rękach nieznajomego napisała jej przyjaciółka Greta jeszcze w Wielkiej Brytanii, lecz ostateczny kształt utworowi nadali improwizujący aktorzy. Sztuka cieszyła się sporym zainteresowaniem widzów. Isla szła dość szybkim krokiem, przyglądała się mijanym po drodze barkom i domom, chłonąc otoczenie. Postawiła wszystko na jedną kartę: zostawiła dom w Bristolu, żeby przyjechać do Amsterdamu, ale nie oglądała się za siebie. Liczyło się tu i teraz, w tym mieście, które przyjęło ją jak swoją.

Dotarła do Paradiso, ulubionej kafejki nad brzegiem rzeki, zobaczyła opuszczone rolety i postanowiła spróbować szczęścia w jakimś innym lokalu nad kanałem. Kilka metrów dalej wypatrzyła barkę z drewnianym, ręcznie malowanym szyldem: Dryfująca Księgarnia. Zza uchylonych drzwi dolatywał przyjemny zapach świeżo zaparzonej kawy. Nie zauważyła barki wcześniej, ale zawsze lubiła odkrywać nowe miejsca. Podeszła bliżej i zajrzała do środka. Na podłodze leżał pasiasty dywan, którego jaskrawe kolory biły po oczach w ciemnym wnętrzu, a każdy skrawek ściany zajmowały książki. Drewniany stół założony był najnowszymi bestsellerami. Za ladą stał ciemnowłosy mężczyzna po trzydziestce, pewnie właściciel, pogrążony w cichej rozmowie z kobietą, która mogła być jego matką.

Isla przyglądała się zawartości półek, dopóki nie zobaczyła swojej ulubionej książki z dawnych lat, powieści Elizabeth Bowen, The House in Paris, którą obie z Sophie uwielbiały na studiach. Zdjęła książkę z półki i uważnie obejrzała – było to wczesne wydanie, w skórzanej oprawie i ze złotymi literami. Paryż. Zawsze planowały, że się tam razem wybiorą. Sophie zachwyciłaby się takim prezentem, pomyślała, wyobrażając sobie najlepszą przyjaciółkę otwierającą w domu paczkę od niej.

Starsza pani wolno wyszła ze sklepu z torbą pełną książek. Długie siwe włosy miała finezyjnie upięte na czubku głowy; ciągnął się za nią zapach jaśminu.

– Do następnego razu, Rafaelu! – zawołała w kierunku lady.

– Trzymaj się, Berenice.

Isla zerknęła na mężczyznę za kontuarem i ich spojrzenia się skrzyżowały. Był przystojniejszy, niż jej się wydawało – wysoki, z ciemnobrązowymi oczami. Przezwyciężając skrępowanie i nieśmiałość, postanowiła udawać pewną siebie i ruszyła w kierunku lady z książką w dłoni.

– Nie znalazłam ceny – oznajmiła, podając ją sprzedawcy.

Mężczyzna delikatnie obrócił książkę w palcach i pokazał Isli wypisaną ołówkiem na wewnętrznej stronie okładki cenę.

– Oto i ona.

– Aha – powiedziała, zastanawiając się, jak to możliwe, że jej wcześniej nie zauważyła. – Wezmę ją.

– Ciężko mi się będzie z nią rozstać – powiedział z uśmiechem. Brzmienie jego głosu, emanujący z niego spokój, ślad akcentu, którego nie potrafiła rozpoznać, podziałały na Islę kojąco.

Kiedy podawała mu pieniądze, ich dłonie się zetknęły i przeszyło ją coś w rodzaju wyładowania elektrycznego. Pomyślała, że on też musiał to poczuć. Była pewna, że dostrzegła wyraz zdumienia na jego twarzy.

To był jeden z tych dni i nadszedł bez ostrzeżenia. Wieczorem będzie rozmyślała o mężczyźnie z księgarni, a jej plany, świadomość tego, gdzie zaczynała i dokąd zmierza, troszeczkę się rozmyją.

Nie przyjechała do Amsterdamu szukać mężczyzny, z którym mogłaby dzielić życie. Nie narzekała na brak miłości. Jako dwudziestoparolatka zakochiwała się namiętnie, ale płomień szybko się wypalał i ustępował miejsca bezsennym nocom wypełnionym bólem po rozstaniu. Z pozoru nieszczęśliwe finały związków w rzeczywistości wcale takie nie były – każdy z nich przywracał wolność. Isla podziwiała bezgraniczne oddanie Sophie Liamowi i Rebecce, ale nie zazdrościła jej życia rodzinnego.

Kiedy jednak stała w księgarni, gotowa z niej wyjść i zostawić nieznajomego mężczyznę, który już nie wydawał się taki nieznajomy, poczuła, że coś właśnie się zmieniło. Jej świat na nowo się otworzył.

*

Sophie obudziła się bladym świtem i ostrożnie odsunęła kołdrę, żeby nie zbudzić Liama. Leżał odwrócony do niej plecami i miała ochotę cmoknąć go w ramię, i obsypać pocałunkami jego szyję aż do miejsca, w którym zaczynał się delikatny zarost. Jednak Liam pracował do późna nad notatkami do jednego ze swoich wykładów. Postanowiła pozwolić mu jeszcze chwilę pospać.

Zarzuciła szlafrok i zeszła po schodach na parter ich domu w stylu georgiańskim, jednego z wielu podobnych przy Bennett Street w Bristolu. Mieli z Liamem szczęście, że udało im się zamieszkać przy tej ulicy. Dziesięć lat wcześniej, kiedy ceny nieruchomości były niższe, na rynku pojawił się dom do kapitalnego remontu, w którego potencjale Sophie z miejsca się zakochała. Oboje z Liamem poświęcili mnóstwo energii, żeby uwić tu gniazdo – na realizacji wspólnego projektu mogli się skupić bez reszty. Rzucenie studiów medycznych to jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu Sophie, ale kiedy jej rodzice oznajmili, że nie mogą ich dłużej finansować, nie miała wyboru. Urządzanie domu dla siebie i Liama było tym, czego potrzebowała. Oboje wpadli w zachwyt, gdy po zerwaniu sklejki znaleźli pod nią oryginalne piece kaflowe niemal w idealnym stanie. Później poświęcili mnóstwo czasu na wybór dodatków, które uczyniły to miejsce wyjątkowym – przetrząsali sklepy ze starociami w Clifton, szukając starych zegarów i stolików kawowych. To miał być dla nich nowy początek, z dala od szeptów i osądów. Sophie i Liam razem budowali przyszłość.

Sophie zabrała się do parzenia kawy w otwartej kuchni pełnej bieli i dębowego drewna, a gdy kawa była gotowa, wyszła na patio. Ciepły lipcowy poranek pozwalał na to, żeby wyjść z domu na bosaka. Poza gruchaniem gołębia w ogrodzie panowała cisza, tak jak najbardziej lubiła. Popatrzyła na trawnik i rabaty pełne rozkwitłych pąków, jej oazę spokoju. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że to dom żywcem wyjęty z kolorowego czasopisma.

Ha, pomyślała, uśmiechając się w duchu. Doskonale odnowiona ruina.

Między nią i Liamem na szczęście układało się dobrze, ale była to tylko połowa historii.

Liam miał szesnastoletnią córkę, Rebeccę, która przyjeżdżała do nich na weekendy i wakacje. Kiedyś były przyjaciółkami albo prawie przyjaciółkami, lecz od jakiegoś czasu Bennett Street od piątku do niedzieli zaczęła przypominać pole bitwy.

Sophie tęskniła za Islą – to do niej zwracała się po radę i była pewna, że gdyby Isla wiedziała więcej na temat jej sytuacji z Rebeccą, mogłaby naprawić ich stosunki. Sophie uwielbiała słuchać relacji przyjaciółki z Amsterdamu, ale tęskniła za wspólnymi wypadami i rozmowami przy kieliszku wina – miała ochotę się z nią pośmiać jak za dawnych czasów. Isla była niczym promyk słońca w życiu każdego, kto ją znał. Szła do przodu we własnym tempie i własną drogą. Zawsze taka była. Sophie pamiętała, jak siedziały na podłodze we wspólnie wynajmowanym mieszkaniu w upalne lato po pierwszym roku studiów, z długopisami i notatnikami formatu A4 w dłoni.

*

– Tego lata wszystko się dla nas zaczyna – oznajmiła Isla. – Lista może się okazać potężnym narzędziem.

– Racja – zgodziła się Sophie, żując końcówkę czarnego długopisu. – Jestem gotowa. Po ile punktów wypisujemy?

– Dziesięć – odparła Isla. – Dwadzieścia. Może być i więcej. Wyobraź sobie, że jesteś staruszką siedzącą w bujanym fotelu. Pomyśl o celach, które naprawdę chciałabyś osiągnąć w życiu.

Sophie zastanowiła się przez moment. W gruncie rzeczy istniał tylko jeden taki cel.

Zaczęła pisać:

Zostać lekarzem.

Marzyła o tym już jako mała dziewczynka ze stetoskopem zabawką na szyi. Wreszcie znalazła się na właściwej drodze, czyli na akademii medycznej w Bristolu. Miała dobre stosunki z innymi studentami, a jeden z jej wykładowców, Richard, zawsze znajdował dla niej czas. Dzięki pasji, z jaką prowadził zajęcia, podczas każdego wykładu przypominała sobie, dlaczego wybrała akurat te studia. Pełna nadziei i podniecenia myślała o przyszłej specjalizacji. Richard przedstawił ją nawet kilkorgu swoim znajomym, również wykładowcom, dzięki czemu Sophie poczuła się jeszcze bardziej zaangażowana w studia.

Isla zajrzała jej przez ramię.

– Chodzi nie tylko o sprawy zawodowe, Soph. Pomyśl o przyjemnościach.

– Wiem, wiem. Daj mi chwilę.

Nic innego nie przychodziło jej do głowy. Isla gryzmoliła na swojej kartce papieru jak nawiedzona.

Dziewczyny takie jak Isla nie uczyły się w jej szkole z internatem, pomyślała Sophie, a nawet gdyby, to i tak na pewno nie chciałyby z nią gadać. Isla farbowała włosy na wściekle rudy kolor, nosiła równo przystrzyżoną grzywkę i kolczyk z pawim piórem tylko w jednym uchu. Kiedy spotkały się po raz pierwszy, w kuchni ich studenckiego mieszkania, Sophie miała w głowie pustkę i nie bardzo wiedziała, co powiedzieć, za to Isla z łatwością przełamała pierwsze lody i w ciągu zaledwie paru tygodni stały się bliskimi przyjaciółkami. Sophie wróciła do swojej listy.

Przeczytać Annę Kareninę.

Odnaleźć zaginionego psa i zwrócić go właścicielowi.

– Mierzysz wysoko, co? – odezwała się Isla, nie podnosząc wzroku znad własnej listy.

Sophie przerwała pisanie. Nie, wcale nie. Popatrzyła na wiszące na ścianie plakaty. Rzymskie wakacje, jej ulubiony film z Audrey Hepburn. Nauczyć się włoskiego – dopisała. Samodzielnie ugotować spaghetti.

Ukończyć triatlon.

Obejrzeć zorzę polarną.

– Naprawdę wysoko? – upewniła się Isla.

Sophie przygryzła dolną wargę i zmusiła się, żeby napisać: Zakochać się w kimś, kto pokocha mnie za to, jaka jestem.

– Gotowe – odezwała się Isla chwilę później, dumnie odkładając długopis.

Sophie przeraziła się, że to, co wypisała, jest zbyt śmiałe, więc przeniosła wzrok na listę Isly i spytała:

– Co tam masz?

– Pierwszy punkt już znasz, bo gadam o tym prawie codziennie. – Isla się uśmiechnęła. – Wystąpić na Broadwayu.

– Uda ci się – stwierdziła Sophie. Chociaż to marzenie wydawało się odległe, miała pewność, że Isla osiągnie swój cel. Była urodzoną aktorką, a jej role w teatrze studenckim już zbierały znakomite recenzje. – Co dalej?

– Dwa – zamieszkać za granicą. Trzy – nauczyć się robić czekoladę w Paryżu.

– To brzmi kusząco – przyznała Sophie.

– Zawsze podobał mi się pomysł wzięcia udziału w warsztatach wytwarzania czekolady w tym mieście. Trufle, cukierki, makaroniki… A później spacer Polami Elizejskimi i odpoczynek w jakiejś uroczej kawiarence przy szklaneczce citron pressé. Oczywiście możemy się tam wybrać we dwie.

– Jak miło! Piszę się na to. Co jeszcze?

– Cztery – nauczyć się akrobacji na trapezie.

– Żartujesz.

– Ani trochę. Moja babcia Sadie była artystką cyrkową. Opowiadałam ci o tym? Muszę to mieć we krwi, a przynajmniej w tej połowie, o której coś wiem.

– Może twoja babcia zechce ci towarzyszyć – odparła Sophie. – Jak wiesz, kiepsko znoszę duże wysokości. Zwisanie głową w dół z rozpędzonej huśtawki nie brzmi zachęcająco.

– W porządku, niech ci będzie. Pięć – nauczyć się tańczyć tango w Buenos Aires.

– Ależ to romantyczne – zauważyła Sophie.

– Prawda?

Isla podniosła się z podłogi, zamknęła oczy i zatańczyła z wyimaginowanym partnerem na wysłużonym dywanie. Sophie dołączyła do niej i tańczyły razem, chichocząc, dopóki nie potknęły się o własne nogi i nie przewróciły na podłogę.

Isla wróciła do odczytywania punktów ze swojej listy.

– To powinno ci się spodobać, jest dość proste w realizacji. Sześć – kąpiel wśród dzikiej przyrody. Może być jezioro, wodospad, byle tylko gdzieś na otwartej przestrzeni, gdzie będę mogła, no wiesz, poczuć więź z naturą. – Uśmiechnęła się.

– Da się zrobić. Co jeszcze?

– Obejrzeć zachód i wschód słońca tej samej nocy. A to na pewno ci się spodoba – powiedziała Isla. – Uszyć kołdrę ze skrawków.

– To ładne.

– Moja babcia ma w domu mnóstwo pięknych materiałów – w ten sposób mogłybyśmy opowiedzieć historię naszej rodziny. Zostawiłybyśmy pamiątkę dla przyszłych pokoleń czy coś w tym rodzaju.

– Urocze. Uszyłaś już coś?

– Przyszywałam sobie odznaki, jak byłam w harcerstwie.

– Czyli to dla ciebie kaszka z mleczkiem.

– Zobaczmy, co ty wymyśliłaś – rzuciła Isla.

*

Sophie westchnęła na samo wspomnienie. Lista leżała na dnie którejś z szuflad. Od lat jej nie widziała. Nie chodziło o to, że nie obchodziły jej podróże czy nauka włoskiego – kilka lat temu trenowała nawet do udziału w triatlonie – ale tamte cele nie pasowały już do obecnego życia. Jej priorytety zmieniły się, odkąd na dobre związała się z Liamem i pojawiła się Rebecca.

W czasach studenckich, kiedy prawda o związku Sophie i Liama wyszła na jaw i rozpętało się piekło, Isla trwała przy jej boku. Ojciec Sophie był członkiem parlamentu, więc tabloidy szybko zwęszyły skandal: romans żonatego profesora z młodziutką studentką.

Isla wyciągnęła ją wtedy do klubu i oznajmiła w pijackim widzie, że niezależnie od tego, co mówili rodzice Sophie – a nie przyjęli tej wiadomości najlepiej – przyjaciółka nadal jest i pozostanie dobrym człowiekiem.

Kiedy spisywały swoje listy, wszystko wydawało im się takie proste. Ale to nie było prawdziwe życie. Najważniejsze decyzje podejmowało się z myślą o ukochanych ludziach, za których życie ponosiło się odpowiedzialność, a nie uganiając się za czymś, o czym się marzyło we wczesnej młodości. Sophie lubiła patrzeć, jak Isla realizuje swoje cele, ale jej własne życie diametralnie się zmieniło.

Usłyszała kroki Liama na schodach i z przyzwyczajenia poszła mu zaparzyć kawę. Ich wspólne życie składało się z takich drobnych uprzejmości, które przypominały, że po tym wszystkim, przez co przeszli, nadal tworzą zespół, są razem na dobre i na złe. Kiedy Rebecca trzasnęła drzwiami swojego pokoju lub kolacja okazywała się nieskończenie długim pasmem wrogiego milczenia, Sophie wystarczyło spojrzeć na Liama, żeby pojawiło się między nimi zrozumienie i uczucie solidarności budowane każdego dnia na milion drobnych sposobów. Czasami, kiedy Liam się uśmiechał, w kącikach jego oczu pojawiały się zmarszczki.

Ich życie może i nie było idealne, ale za to pełne miłości. Miłości przez niektórych nieaprobowanej, lecz silnej, prawdziwej i ważnej. Miłości wartej swojej ceny.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Podziękowania

Pisanie książki to praca zespołowa, przynajmniej dla mnie, chociaż to ja stukam w klawiaturę, chodzę z głową w chmurach, wymyślam postaci i zarys fabuły. Wypijam hektolitry kawy i pewnie jako jedyna nie mogę zmrużyć oka, zamartwiając się losami każdego z bohaterów (losami Isli martwiłam się szczególnie). Mam jednak to szczęście, że wspierają mnie profesjonaliści, rodzina i przyjaciele, dzięki którym książka nabiera kształtu.

Dziękuję.

Mojej redaktorce, Manpreet Grewal, za liczne pomysły i rozwiązania oraz za to, że nigdy nie pozwoliła mi w siebie zwątpić. Jesteś najlepsza. Tak samo mojej agentce, Caroline Hardman, która jest ze mną od samego początku kariery i nadal prowadzi mnie przez cały proces pisania i wydawania książek ze spokojem, pomysłowością, przenikliwością i niezachwianym oddaniem.

Genialnemu zespołowi redakcyjnemu Sphere, w szczególności Thalii Proctor i mojej adiustatorce Lindzie McQueen, dzięki której tę opowieść znacznie lepiej się czyta. Stephie Melrose i Rachel Wilkie z działu promocji i marketingu, Jen Wilson, Annie Curvis, Sarze Talbot i Benowi Goddardowi z brytyjskiego działu sprzedaży, Rachael Hum i Victorii Cheung z działu eksportu oraz Tomowi Websterowi z produkcji. Wydawnictwu Little, Brown w Australii i Nowym Jorku – a szczególnie Louise Sherwin-Stark, Melindzie Dower, Melanee Winder – dzięki któremu moje książki ukazują się również na antypodach, a także Tracey Winwood za piękny projekt okładki.

Czytelnikom i blogerom, którzy wspierali mnie od samego początku – wiecie, kogo mam na myśli.

Mojej mamie, wspaniałej czytelniczce i utalentowanej (a przy tym chętnej do pomocy) zaklinaczce dzieci, która ratowała mnie dziesiątki razy. Mojej siostrze Kim i dobrej przyjaciółce Ellie za podzielenie się fachową wiedzą medyczną. (Wszystkie ewentualne błędy są moje, nie ich).

I wreszcie Jamesowi za to, jaki jest i kim pozwala mi być.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: