Historia Jakuba - ebook
Historia Jakuba - ebook
Opowieść inspirowana faktami o księdzu i filozofie, który dowiaduje się, że nie jest tym, kim jest. Próbuje odkryć swoją prawdziwą tożsamość, ale we współczesnym świecie, w którym trzeba jasno określić swoje pochodzenie, wiarę czy narodowość, zaczyna coraz bardziej odczuwać swoją inność i obcość, a próby scalenia swojej osobności w spójną całość raz po raz narażają go na nieoczekiwane sytuacje i przygody, które od tragizmu chroni śmiech i tocząca się wartko, niemalże burleskowa akcja.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7453-474-1 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PIERWSZY – Marian / Jakub
DRUGI – Tata / Proboszcz / Ojciec Rektor
TRZECI – Prorektor / Urzędnik / Biskup / Arcybiskup Paryża / Stryj Noam / Rabin / Ojciec
CZWARTY – Józek / Wikary / Esbek / Siostra Anna / Kuzyn Cwi / Abram / Brat Daniel / Samuel
PIERWSZA – Mama / Gospodyni / Siostra Genowefa/ Ciocia Roza
DRUGA – Nauczycielka / Hania / Żona Urzędnika / Nina / Siostra Nela / Dina / Inez / Matka
TRZECIA – Stefa / Księgowa / Siostra Judyta
oraz zakonnice, esbecy, internauci, Żydzi z kibucu „Tirat Yehuda” i bracia ze Wspólnoty JakubowejI
MARIAN
Opowiem wam moją historię.
Nazywam się Marian.
To moja mama.
To mój tata.
To moja siostra – Stefa.
Mam wtedy siedem lat.
Mama, a dlaczego nazywam się Marian?
MAMA
Nazywasz się Marian na cześć mamy Pana Jezusa.
MARIAN
A kto to Pan Jezus?
MAMA
Pan Jezus to Syn Boży, którego Żydzi ukrzyżowali dla naszego zbawienia.
TATA
W co ty grasz, mama?
MAMA
Tak trzeba, tata.
MARIAN
A kto to Żydzi, tata?
TATA
Żydzi to Żydzi, Marian.
STEFA
Żydzi to Żydzi, Marian.
MARIAN
A ja do kogo jestem podobny? Do mamy czy do taty?
STEFA
Ja jestem podobna do taty, a oczy mam po mamie. Ty do nikogo nie jesteś podobny. Prawda?
MARIAN
Jak ja jestem Żydem, to zobaczycie, co sobie zrobię!II
MARIAN
W szkole miałem piątki. Ze wszystkich przedmiotów. Udzielałem się też artystycznie. Na czterdziestą rocznicę Rewolucji Październikowej recytowałem wiersz Władysława Broniewskiego, a kolega towarzyszył mi na akordeonie.
Kłaniam się rosyjskiej rewolucji
czapką do ziemi,
po polsku…
Kolega na jednej z prób pokazał mi na akordeonie parę dźwięków i od razu powtórzyłem.
NAUCZYCIELKA
Talent, Marian. Talent do muzyki. Ucz się. Porozmawiam z mamą. Warto!
MARIAN
Boże, talent. A po kim? Przecież nie po mamie ani po tacie. Bo nawet w kościele fałszują. Może mamę zgwałcił jakiś Cygan?
Mama, chcę grać na akordeonie. Nauczycielka powiedziała „talent”.
MAMA
Boże, a wiesz, ile akordeon kosztuje?
MARIAN
Jak mi nie kupicie, to zobaczycie, co sobie zrobię!
Wchodzą Ojciec i Stefa.
MAMA
Marian chce grać na akordeonie. Nauczycielka powiedziała „talent”.
TATA
Boże, akordeon kosztuje tyle, co krowa.
MARIAN
Odkupię, jak dorosnę. Będę drugim Parduchinem i zarobię furę pieniędzy.
STEFA
Ja też chcę akordeon. I furę pieniędzy! Tylko Marian i Marian wszystko! A ja?
MARIAN
Ty nie masz talentu, a ja mam!
MAMA
Boże, dzieci!
MARIAN
Postawiłem jednak na swoim. Rodzice sprzedali krowę i kupili osiemdziesięciobasowy akordeon Weltmeister Galotta z czerwonej masy perłowej. Do dzisiaj gram. Trochę.III
MARIAN
Oprócz talentu muzycznego miałem talent aktorski. Występowałem w szkolnym teatrzyku. W Zemście grałem Papkina, a moja koleżanka Hania grała Klarę.
Dobrze nam się razem grało i odnieśliśmy w szkole sukces.
Hania, podobnie jak ja, dużo czytała. Rozmawialiśmy godzinami. O poezji. Teatrze. Teatr to świat. Aktorami – ludzie. Któregoś razu Hania przyszła do nas do domu. Mama upiekła szarlotkę.
TATA
A co będziecie robić po maturze?
HANIA
Chcę zostać aktorką. I Marian też.
TATA
Aktor? Dobre! Sława. Pieniądze. Trzy żony. W sam raz dla Mariana!
STEFA
A ja? Też chcę być aktorką!
MARIAN
Ty nie masz talentu. Ciebie nikt nie prosi, żebyś występowała.
MAMA
Marian aktorem?
HANIA
Marian ma piękny głos. Wszyscy chwalą. I urodę.
MAMA
Marian ma inne przeznaczenie.
HANIA
Jakie, proszę pani?
MAMA
Jakie Bóg da.
HANIA
Człowiek jest wolny, proszę pani. Ma wolną wolę. Może wybierać. Kształtować swoje przeznaczenie.
STEFA
A co będzie, jak nie zdacie do tej szkoły? Wiadomo, kogo tam przyjmują.
MAMA
Właśnie. Co zrobicie?
HANIA
Jak nie zdam? Będę bibliotekarką. Jak babcia. Cudowne zajęcie. Blisko książek. I jakie ważne dzisiaj, kiedy ludzie tak mało czytają.
TATA
A ty, Marian? Jak się nie dostaniesz na aktorstwo? Co będziesz robił?
MAMA
Marian będzie księdzem.
HANIA
Księdzem, proszę pani?
STEFA
Księdzem, mama?
TATA
Księdzem? Marian?
MARIAN
Ksiądz katecheta mówił, żebym został księdzem. Ty, Marian, zdawaj do seminarium, powiedział. Nadajesz się na księdza. Masz piękny głos.
TATA
Ale z tym głosem nadajesz się na aktora.
HANIA
Marian, mówiłeś, że chcesz być aktorem.
MAMA
Wola boska, Haniu! Przeznaczenie.
STEFA
Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie.
HANIA
Marian, nie mówiłeś…
MARIAN
Hania, nie pytałaś…
HANIA
Pożegnam się. Dziękuję za szarlotkę. Dobranoc państwu.
Wychodzi.
TATA
Idź za nią!
MAMA
Ciemno!
STEFA
Blisko mieszka!
TATA
Idź za nią! Powiedz, że seminarium to żart. Chłopie, rusz się, bo całe życie będziesz żałował. Sprzedałem krowę na akordeon, sprzedam las koło jeziora. Jedź do Warszawy i zostań tym aktorem. Będziesz sławny – oddasz. Marian! Taka dziewczyna! Rusz się!
MARIAN
Spojrzałem na mamę. Patrzyła na obraz Jezus w Ogrójcu, który wisiał nad tapczanem. Tata był zły. Takiego nigdy go nie widziałem. Powiedziałem twardo: będę księdzem, tata.
STEFA
A jak zostaniesz biskupem, dasz siostrze zarobić?
MARIAN
Weź się, Stefa, lepiej do nauki! Nie musisz być kucharką albo sprzątaczką jak mama.IV
MARIAN
Do seminarium w Olsztynie przyjęto mnie bez problemu. Wystarczył list polecający od proboszcza i świadectwo maturalne.
PROREKTOR
Wylatujecie z seminarium po trzecim przewinieniu. Spóźnieniu albo jakimś innym wygłupie. Regulamin wisi na tablicy. I plan zajęć. Aha, i pamiętajcie o silentium sacrum! Cisza ma być cisza. Bo może ktoś jednak będzie chciał coś poczytać albo pouczyć się, a nie tylko spać, ile się da. Są pytania?
MARIAN
Pytań nie było.
Z chłopakami w pokoju zaprzyjaźniłem się szybko. Dwóch było z mojego roku, Józek z trzeciego, i był naszym szefem, że się tak wyrażę.
Któregoś razu, kiedy byliśmy sami, powiedział:
JÓZEK
Powiem ci, co w seminarium najważniejsze. Możesz wylecieć za wszystko. Za spóźnienie na mszę albo na zajęcia. Za picie, palenie albo pedalstwo. Na terenie seminarium, rzecz jasna. Najczęściej jednak chłopaki wylatują za dupczenie w rodzinnej parafii. Jedziesz na święta, idziesz do kościoła, pomagasz służyć do mszy i wszystkie baby na ciebie lecą. Cholera wie, o co im chodzi. Że jesteś klerykiem, jeszcze nie księdzem? No i spróbuj zadać się z jedną. Od razu inna doniesie. I po ptakach. Na podstawie takiego donosu – zwłaszcza stare baby są tu strażnikami moralności – wylatujesz w czterdzieści osiem godzin. Żadnego odwołania. Nie ma litości. Seminarium to Kościół, a Kościół nigdy się nie myli, bo przez niego mówi Duch Święty. Dlatego, jeżeli chcesz się napić albo zadupczyć, musisz to robić tak, żeby nie wpaść. Najlepiej na mieście. W Olsztynie jest parę miejsc, gdzie nikt cię nie namierzy, akademiki, kluby studenckie, jakieś tancbudy. Najlepiej jednak pojechać do innego miasta. Warszawa, Kraków, a zwłaszcza Łódź dają tu największe możliwości. Musisz tylko dobrze się zamaskować. Oczywiście żadnej sutanny, koloratki, to chyba jasne. No i nie możesz się zakochać, bo wtedy wszystko szlag trafi. Baby są mściwe, a prorektor nie zna litości. Tu zresztą pojawia się druga kwestia. Najważniejsza. Kablowanie. Jeżeli wyprawiasz się na miasto, a zawsze wypuszczają po dwóch, musisz mieć zaufanego kumpla. A jeżeli masz powód, żeby mu nie ufać, musisz być szybszy. Pierwszy – donieść prorektorowi. Inaczej przegrałeś. Pamiętaj, kablowanie to wielka sztuka. Spowiedź jest tu najlepszym narzędziem. I ostatnia kwestia. Czerwoni, esbecja czają się na każdym kroku. Mogą podstawić dziewczynę. Postawić flaszkę. Poczęstować fajką w takim miejscu, że wszyscy zauważą. I wtedy jesteś ich. Oczywiście każdemu może się coś takiego przydarzyć. I jak się przydarzy, spokojnie, nie ma tragedii. Idziesz do prorektora i ze wszystkiego się spowiadasz. Prorektor umie docenić lojalność. Co mówię, prorektor! Kościół Matka Nasza. Za dobre rady odpalisz mi pół paczki. Jak dostaniesz z domu. Aha, i jakby co, tej rozmowy nie było.
MARIAN
Byłem w szoku. Pomyślałem jednak, że nie będę grzeszyć, oszukiwać i donosić. Będę się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć.V
MARIAN
Dwudziestego października odwiedził mnie tata. Przyjechał pożyczonym od kolegi samochodem. Ubrany w garnitur, białą koszulę i kapelusz. Wyglądał jak typowy wieśniak. Przywiózł z domu paczkę ze świeżo upraną bielizną, wędliny i szarlotkę. Pomógł mi wszystko zanieść do pokoju. Potem poszedł ze mną do kaplicy, zaczął się modlić i nagle się rozpłakał. Z jednej strony przestraszyłem się, z drugiej – było mi wstyd, że może ktoś zobaczy. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Co jest, tata? Co się stało? Co złego zrobiłem?
TATA
Nie, synek. Nic złego.
MARIAN
Dlaczego płaczesz, tata?
TATA
Pomyślałem, że nie da się uniknąć tego, co nam przeznaczył Bóg. Nie w ludzkiej mocy. Jedno mnie boli, że będziesz nieszczęśliwy…
MARIAN
Będzie dobrze, tata…
TATA
Pamiętaj, podziel się paczką z kolegami w pokoju, ale pół szynki zanieś prorektorowi. I powiedz, że z własnej hodowli. Żeby spróbował.
MARIAN
Dobrze, tata.
Odprowadziłem go do samochodu i wróciłem do biblioteki.
Zrobiłem, jak kazał, wszystkim się podzieliłem, ale szarlotkę zjadłem sam.
Dwudziestego drugiego października, pamiętam dokładnie, na wykładzie z Etyki nikomachejskiej wywołał mnie dyżurny do prorektora, który w swoim gabinecie w milczeniu wręczył mi otwartą depeszę: „Tata nie żyje. Pogrzeb w piątek. Mama i Stefa”.
Przyszła mi wtedy do głowy myśl: „Zabiłem tatę!”.
PROREKTOR
Ile tata miał lat?
MARIAN
Pięćdziesiąt jeden.
PROREKTOR
Młody człowiek. Bądź dzielny. Wola boska.
MARIAN
Tata nie chciał, żebym był księdzem.
PROREKTOR
Tak jest często. Matki chcą, ojcowie różnie. Pojedziesz na pogrzeb. Pomyślisz. Jak wrócisz, wrócisz. Jak nie wrócisz, nie wrócisz. Bez wolnej woli nie byłoby Sądu Ostatecznego.
MARIAN
Kiedy przyjechałem do domu, tata leżał już w trumnie w stołowym, w tym samym garniturze, w którym odwiedził mnie ostatnio.
MAMA
Poszłam na plac Wolności po cukier. Kolejka była do Lenina. Stałam i stałam. Stefa w szkole. Wrócił z warsztatu po papierosy. Mówiłam, żeby tyle nie palił. Nigdy mnie nie słuchał. Zapalił na ganku, przewrócił się i uderzył głową w schody. Przyleciała sąsiadka i mówi: „Z pani mężem coś nie halo!”. Pędem do domu. A tam już pogotowie i milicja. Stwierdzili zawał. I wypadek.
STEFA
Boże, co teraz?
MARIAN
Nie wracam do seminarium. Tata nie chciał, żebym został księdzem. Strasznie płakał, jak był w Olsztynie. Modlił się w kaplicy i płakał. Mama, wracam do domu i idę do pracy.
MAMA
Nie, Marian, nie. Tata, jak wrócił z Olsztyna, powiedział, że jest dumny. Że tak sobie poradziłeś. Nie możesz odejść z seminarium.
STEFA
Co ludzie powiedzą?
MAMA
Jak nie dasz rady, trudno. Ale jak dasz?
MARIAN
Po pogrzebie wróciłem do seminarium i zabrałem się ostro do nauki. Postanowiłem, że udowodnię tacie, że zostanę księdzem, i udało się.VI
MARIAN
Wikarym zostałem w małej parafii, gdzie wszyscy dobrze się znali.
Mieszkaliśmy na plebanii we trzech. W oddzielnych mieszkaniach. Proboszcz, wikary i ja jako drugi zastępca. No i gospodyni, która gotowała, sprzątała, prała i prasowała. Wszystko robiła po mistrzowsku.
Proboszcz miał samochód. Starego opla. Natomiast wikary – telewizor, który był wtedy rzadkością.
To było po pierwszym tygodniu, kiedy już wciągnąłem się w prace kancelaryjne. Po jednej z wieczornych mszy zjedliśmy kolację, następnie poszliśmy do wikarego na telewizję. Leciał popularny program rozrywkowy „Małżeństwo doskonałe”. Proboszcz nie poszedł z nami. Poszedł do siebie. Kiedy śmialiśmy się z dowcipów znanych aktorów, zza ściany dobiegł krzyk.
GOSPODYNI
O rany boskie! Rany boskie…!
MARIAN
Co się stało?
WIKARY
Proboszcz puka gospodynię. Tak jest co tydzień. Nie wiedział ksiądz? Wszyscy są tylko ludźmi. Jutro przyjdzie się do księdza wyspowiadać. A ksiądz jak rozwiązuje te rzeczy?
MARIAN
Usiadł obok na kanapie i położył mi rękę na kolanie. Zerwałem się jak oparzony.
WIKARY
Ale dlaczego? Woli ksiądz to robić sam?
MARIAN
Wyszedłem bez słowa i nigdy więcej nie przyjąłem zaproszenia na telewizję.
Nazajutrz proboszcz przyszedł do spowiedzi.
PROBOSZCZ
Proszę księdza, za dużo piję. Milicja zabrała mi prawo jazdy, ale oddała. Nie, nie donoszę na współpracowników. Nie dotrzymuję też celibatu. Jak dotrzymywać coś takiego? Jakiś papież idiota wymyślił kilkaset lat temu. Przecież nie Pan Jezus. Proszę księdza, mam temperament. Sam nie daję rady. Więc co mam robić? Próbowałem z lekkimi niewiastami. Ale nie chciałem narażać imienia Kościoła. Tak. Daję pieniądze na skrobanki. Z tacy, niestety. A co mam robić? Tym niewiastom życie zawiązywać?
MARIAN
Dlaczego ksiądz to mówi wszystko mnie?
PROBOSZCZ
Taki tu mamy zwyczaj, proszę księdza, że powierzamy sobie tajemnice duszy…
MARIAN
Jak ksiądz po tym może być kapłanem? Spowiadać? Przyjmować komunię? Udzielać?
PROBOSZCZ
Pan Jezus może mówić i przez grzeszników. A ja żałuję za grzechy. Szczerze. I obiecuję poprawę. Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa…
MARIAN
Proszę o medytację przez kilka wieczorów na temat Kazania na Górze. Ewangelia według świętego Mateusza. Rozdział 5, 6, 7. I obiecanie Panu Jezusowi poprawy.
PROBOSZCZ
Dobrze.
MARIAN
Ego te absolvo a peccatis tuis in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti… Amen.
PROBOSZCZ
Amen. Bóg zapłać.
MARIAN
Godzinę później była u mnie gospodyni.
GOSPODYNI
Ostatni raz u spowiedzi świętej byłam w piątek. Od tego czasu Pana Boga obraziłam następującymi grzechami. Miałam jedenaście razy rozproszenie na różańcu. W piątek po spowiedzi zjadłam plasterek salcesonu. Mam też o wiele cięższy grzech, który zataiłam na wiele lat…
MARIAN
Proszę mówić…
GOSPODYNI
Bardzo ciężki, proszę księdza…
MARIAN
Tak?
GOSPODYNI
Na prośbę księdza proboszcza dokonywałam aborcji.
MARIAN
Ile, proszę pani?
GOSPODYNI
Siedem. Proszę księdza, zrobiłam to z miłości. Miałam go kompromitować?
MARIAN
Proszę pani, pani siedem razy zabiła człowieka…
GOSPODYNI
Wiem, proszę księdza. Bardzo żałuję. Więcej grzechów nie pamiętam, za te, które popełniłam, serdecznie żałuję i proszę księdza o rozgrzeszenie, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
MARIAN
Była w wieku mojej mamy. Boże! Pomyślałem o miłosierdziu i Zbawicielu. Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Co mam zrobić?
Proszę przez siedem wieczorów odmawiać Litanię do Serca Pana Jezusa, przeprosić Go za grzechy i obiecać poprawę. Proszę pani, na litość boską, proszę więcej tego nie robić!
GOSPODYNI
Nie będę.
MARIAN
Ego te absolvo a peccatis tuis in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti…
GOSPODYNI
Amen.
MARIAN
A więc tak wygląda grzech? Lepi i gotuje pierogi? Dekoruje tort wiśniami? Jak mama?
KSIĘGOWA
Ostatni raz u spowiedzi świętej byłam rok temu, kocham męża i wszystko nam się świetnie układa, mamy dwoje dzieci, chłopca i dziewczynkę, ale wciąż popełniam ten grzech…
MARIAN
Co takiego?
KSIĘGOWA
Jak to powiedzieć… no… bajo bongo… z kolegą z pracy…
MARIAN
Często?
KSIĘGOWA
Raz, dwa razy w tygodniu…
MARIAN
Krzywdzi pani rodzinę.
KSIĘGOWA
Za moje grzechy serdecznie żałuję. I proszę księdza o rozgrzeszenie. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
MARIAN
Za każdą krzywdę rodziny odmówi pani dziesiątkę różańca w pustym kościele przed tabernakulum, czyli zawierzy pani siebie Ukrzyżowanemu i obieca pani, że to się nie powtórzy.
KSIĘGOWA
To będzie około stu dziesiątek, czyli dziesięć całkowitych? Przepraszam, proszę księdza, jestem księgową…
MARIAN
Ego te absolvo a peccatis tuis in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti…
KSIĘGOWA
Amen.
MARIAN
Pod moim konfesjonałem była coraz większa kolejka…
ŻONA
Proszę księdza, mąż deprawuje nasze dzieci. Córki. Teraz synka. Udaję, że nie wiem. A wiem. Udaję, że śpię. A nie śpię. Dzieci nic nie mówią. I ja nic nie mówię…
MARIAN
Proszę pani, dlaczego nie pójdzie pani do prokuratora?
ŻONA
Dzieci muszą mieć ojca. Za moje grzechy serdecznie żałuję. I proszę księdza o rozgrzeszenie. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…
MARIAN
Proszę o modlitwę psalmami uwielbiającymi Boga. Przez trzy wieczory – po jednym. Także o zmówienie wszystkich tajemnic bolesnych różańca w intencji o nawrócenie i ratunek dla upadłego męża.
Ego te absolvo a peccatis tuis in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti…
ŻONA
Amen.
MARIAN
W jakiś czas potem przyszedł mąż.
MĄŻ
Wiem, że była u księdza moja żona. Nie wiem, co księdzu mówiła, ale chciałbym, żeby ksiądz poznał mój punkt widzenia. Zaczęło się od Justynki. Jak miała półtora roku, zacząłem wyręczać żonę w opiece nad nią. Szczególnie lubiłem ją kąpać. I dotykać. Któregoś razu, kiedy żona poszła na mszę wieczorną do kościoła, nie mogłem już dłużej wytrzymać. Wziąłem wazelinę…
MARIAN
Dosyć.
MĄŻ
Proszę księdza, to nie wszystko. Kiedy Justynka skończyła jedenaście lat i dostała swój pierwszy okres, straciłem dla niej zainteresowanie. I zainteresowałem się Martusią. A teraz Jasiek skończył półtora roku. Chcę się powiesić, proszę księdza, ale to grzech największy, tak?
MARIAN
Tak. Jest pan dzieckiem bożym. Pan Jezus i dla pana umarł na krzyżu.
MĄŻ
Dziękuję księdzu. Dziękuję. Wie ksiądz, jak żałuję tego, co zrobiłem?
MARIAN
A czy pan wie, że warunkiem rozgrzeszenia jest mocne postanowienie poprawy?
MĄŻ
To już postanowione, proszę księdza. Poprawię się. Proszę zdjąć ze mnie ten kamień. Głaz, nie kamień.
MARIAN
Pójdzie pan na pielgrzymkę pieszą, do Częstochowy. Dodatkowo codziennie proszę o różaniec i medytację nad kolejnymi stacjami Drogi Krzyżowej. Proszę pomyśleć o Jego cierpieniu. O cierpieniu pana żony i dzieci. O ich dorosłym życiu…
MĄŻ
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
MARIAN
Ego te absolvo a peccatis tuis in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti…
MĄŻ
Amen.
MARIAN
Kiedy wychodziłem z kościoła, zobaczyłem go z żoną. Trzymała go pod rękę. Chyba wracali do domu. Boże, pomyślałem, więc to jest życie?
Na plebanii proboszcz, wikary i gospodyni czekali na mnie z kolacją.
PROBOSZCZ
Nie spóźniamy się nigdy na posiłki.
MARIAN
Przepraszam, miałem ciężki dzień. Nie jestem głodny…
PROBOSZCZ
Jak to?
GOSPODYNI
Dziś węgorzyk. Od rybaka. I wędlinki prosto ze świniobicia u Marciniaka. Szyneczka. Baleronik. Kiełbaska. Na ciepło kaszaneczka…
MARIAN
Poczułem, że zwymiotuję…
GOSPODYNI
Na deser pierożki ze śliwkami…
PROBOSZCZ
Kieliszeczek dobrze księdzu zrobi. Orzechówka. Nie wypije ksiądz za swój sukces? Cała parafia o księdzu mówi. Nowy wikary daje wszystkim rozgrzeszenie. Hulaj dusza, piekła nie ma! Niedługo zaczną przyjeżdżać z innych parafii. A potem pielgrzymki. Chce ksiądz zostać świętym za życia? No, sursum corda!
MARIAN
Nie, dziękuję, muszę się położyć…
WIKARY
Może wieczorem na telewizję?
PROBOSZCZ
A co dziś mamy?
WIKARY
Bonanzę!
PROBOSZCZ
Wpadnę.
MARIAN
Poszedłem do siebie i nastawiłem płytę z Mszą h-moll Bacha. Nie wytrzymam. Nie nadaję się do życia na plebanii. Napiszę do biskupa. Muszę iść na studia. Na muzykologię. Specjalność: muzyka kościelna. Zostanę sławnym muzykologiem. Zasnąłem. Przyśnił mi się sen. Proboszcz, gospodyni, wikary, mąż, żona, księgowa. Wszyscy w jakimś dance macabre. Obmacywali się. Całowali. Zgroza!VII
BISKUP
Co tam? Jak ci tam? Co u proboszcza? Z wikarym dajesz radę? Trudny charakter, ale dobry kapłan. Wierny sługa Kościoła. Co tam? Dlaczego ci się nie podoba?
MARIAN
Ekscelencjo, chciałbym iść na studia.
BISKUP
Na co?
MARIAN
Na muzykologię.
BISKUP
Nie nadajesz się. Masz słuch, ale nie wybitny.
MARIAN
Na socjologię.
BISKUP
Każdy chce dziś na socjologię. Co to za moda?
MARIAN
Na prawo.
BISKUP
Muzykologia, socjologia, prawo. Duży rozstrzał. Ale wszystkie te kierunki są już przez naszą diecezję zajęte. Filozofia w Lublinie. U ojca rektora. Może cię przyjąć od października. Słyszałeś o ojcu rektorze? Największym filozofie w naszym kościele? No. Żebyś mnie nie zawiódł. A do tego czasu żebyś mi jakiegoś głupstwa nie palnął. Módl się i pracuj. Pasuje?
MARIAN
Tak. Dziękuję, ekscelencjo.
Wróciłem na plebanię rozdarty. Z jednej strony szansa, żeby stąd uciec. Z drugiej – jaki wybór? Filozofia albo nic.
PIJAK
Niech będzie pochwalony…
MARIAN
Pan jest pijany.
PIJAK
Proszę księdza, wypiłem.
MARIAN
A gdyby pan nie wypił, toby pan nie przyszedł?
PIJAK
Proszę księdza, wypiłem, ale przyszedłem.
MARIAN
Przykro mi, nie będę pana spowiadał.
PIJAK
Proszę księdza, ja już nigdy nie przyjdę do spowiedzi.
MARIAN
Pański problem, proszę pana.
PIJAK
A wie ksiądz, jak księdza nazywają? Nie słyszał ksiądz? Żyd!VIII
OJCIEC REKTOR
Czytałem księdza absolutorium o Janie od Świętego Tomasza. Jak na seminarium dobre. Nawet bardzo. Dobrze ksiądz uchwycił jego potrzebę poznawania świata przez poznawanie Boga. Ale dużo jeszcze musi ksiądz się nauczyć. I przeczytać. Dużo. Ksiądz chce się kształcić na katechetę czy filozofa?
MARIAN
Filozofa.
OJCIEC REKTOR
Słusznie. Jesteśmy uniwersytetem, a nie szkółką teologiczną. Naszym celem jest kształcenie katolickich intelektualistów, a nie misjonarzy. Chyba widzi ksiądz, co się wyprawia na świecie? Komunistyczny totalitaryzm! A po drugiej stronie? Ateistyczny kapitalizm albo odpustowy katolicyzm! Kto ma dać temu odpór, jak nie my, filozofowie? Uzupełni ksiądz wiedzę i zrobi z tego swojego absolutorium magisterkę. Damy księdzu stypendium, pokój, wikt i opierunek u zakonnic. Siostry pomogą księdzu zorganizować się z posługą kapłańską na mieście. Ale nauka przede wszystkim! Wierzę w księdza!
MARIAN
Poczułem, jak rosną mi skrzydła.
Poszedłem do biblioteki, a tam zobaczyłem całą ścianę książek świętego Tomasza i o nim. Postanowiłem, że przeczytam wszystko! Żeby ojca rektora zadziwić! Ojca, który nareszcie wierzy we mnie!
Biblioteka stała się moim światem!
Mijały dni, tygodnie, miesiące.
Msze święte, chrzciny, śluby i pogrzeby.
No i siostry, które dbały o mój wikt i opierunek, a ich spowiedzi nie rozstrajały nerwowo.
ZAKONNICE
Zazdrościłam.
Pyszniłam.
Leniłam.
Gniewałam.
Oszukałam.
Kłamałam.
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa…
MARIAN
Ego te absolvo a peccatis tuis in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti…
ZAKONNICE
Amen.
Marian
Prędzej, niż się spodziewałem, moja praca magisterska była gotowa.
OJCIEC REKTOR
Stawiam księdzu cum laude! Dawno nikt mi takiej magisterki nie napisał. Udowodnił ksiądz, że Jan od Świętego Tomasza był wybitnym filozofem, o którym niesłusznie zapomniano. Będzie ksiądz moim asystentem!
MARIAN
Ojcze rektorze, to najpiękniejsza chwila w moim życiu!
OJCIEC REKTOR
Cieszę się. Teraz doktorat. Mamy dwa stypendia. Paryż i Frankfurt. W Paryżu – ten Żyd Bergson. We Frankfurcie – ten faszysta Heidegger. Ten hitlerowiec robi się popularny! Co ksiądz wybiera?
MARIAN
Może Paryż?
OJCIEC REKTOR
Dobry wybór! Tylko proszę wrócić mi z doktoratem. Pokus w Paryżu nie brakuje.IX
MAMA
Kochany Synku!
U nas, chwalić Boga, wszystko dobrze.
Stefa znalazła pracę w kuchni szkoły zawodowej, której nie skończyła, a ja haruję jak zawsze w sklepie. Pracy dużo, bo kolejki po wszystko. Ludzie myślą, będzie wojna czy co?
Twoje powodzenie cieszy nas bardzo. Jestem dumna, że wszystko wyszło tak mądrze i że mój Marian zaszedł tak daleko. A już, że jesteś asystentem tak wielkiej postaci, jak Ojciec Rektor, napawa nas dumą, że aż dosłownie pękamy.
Co do Twojej propozycji, ażeby sprzedać dom i za te pieniądze razem z Twoimi kupić mieszkanie w Lublinie, gdzie zamieszkalibyśmy razem, odpowiadamy pozytywnie. Wiem, że nie masz za dużo czasu, więc wszystkimi sprawami się zajmiemy. A Ty w Lublinie znajdź ładne mieszkanie. Jak każdy będzie miał swój pokój, a do tego wspólną jadalnię, miejsce na telewizor, wszystko będzie dobrze. Jako mama i siostra na pewno Ci pomożemy, gdyż taka nasza rola. A jak Stefa wyjdzie za mąż, też przecież jakoś się pomieścimy, chyba że znajdzie na męża jakiegoś bogatego.
Tymczasem życzę Ci zdrowia jak najlepszego i wytrwałości.
Twoja kochająca mama.
STEFA
Cześć Brat!
No, co tam? Ja za dużo czasu nie mam, żeby pisać. Wiesz, zawsze taka byłam, że już raczej do kinka albo przy telewizorku niż do książki, ale jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz, jak to mówią.
Wszystko zrobimy, jak mama postanowiła. Na pewno będzie dobrze i nie pozabijamy się. Kochamy cię, Brat, trzymaj się ciepło.
Twoja oddana Stefa
PS. A słyszałeś, że Józek, Twój kolega, pojechał do Rzymu na studia?
MARIAN
Kochana Mamo! Kochana Stefo!
Dziękuję Wam za piękne listy i za takie mądre decyzje, które przecież powinny Was też uszczęśliwić. Nie mówiąc już o mnie. Lublin to piękne miasto. Wiele tu zabytków.
Nie będę Wam też bardzo przeszkadzał na początku, gdyż dostałem ważne dla mnie stypendium doktoranckie w Paryżu, gdzie pogłębię swoją wiedzę, a także godziwie zarobię.
Tymczasem ściskam Was obie i z całej duszy Wam błogosławię w imię Ojca, i Syna, i † Ducha Świętego, amen.
Wasz kochający ksiądz Marian.X
ESBEK
A po co ksiądz chce jechać do Francji?
MARIAN
Pisać doktorat z filozofii.
ESBEK
A o kim?
MARIAN
O Bergsonie.
ESBEK
U ojca rektora ksiądz pisze? Jeżeli ksiądz nie napisze doktoratu, który ojciec rektor księdzu zaplanuje w najmniejszych szczegółach, wyleci ksiądz z uniwersytetu na kopach.
MARIAN
Pan wyleciał.
ESBEK
Tak.
MARIAN
A o czym pan pisał?
ESBEK
O wyższości świąt Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia.
MARIAN
Serio?
ESBEK
O aprioryzmie Hegla. Jednak aprioryzm dla ojca rektora nie istnieje. Dla niego Hegel to figura Marksa, Lenina i Sartre’a. Wszedłem na minę i wyleciałem w powietrze.
MARIAN
Zdaję się na łaskę boską i oświecenie.
Esbek
Na oświecenie niech ksiądz uważa. Oświecenie jest epoką, kiedy ostatecznie Szatan zwyciężył. Czy będzie ksiądz swoim działaniem godził w dobre imię Polski Ludowej?
Marian
Polska Ludowa dała mi wszystko. Wykształcenie. Pracę. Nie zajmuję się polityką.
ESBEK
Paszport kosztuje tysiąc złotych.
MARIAN
Tysiąc?
ESBEK
Tysiąc. Możemy oczywiście dać księdzu paszport za darmo. Pod jednym warunkiem. W Paryżu na pewno spotka się ksiądz z wrogami Polski Ludowej. Trudno ich nie spotkać. Są wszędzie, gdzie tylko przyjeżdża ktoś z uniwersytetu. Poinformuje nas ksiądz, o czym będzie z nimi rozmawiał. To jest warunek otrzymania paszportu za darmo. Zgadza się ksiądz?
MARIAN
Tak.
ESBEK
Życzę księdzu udanego pobytu. Proszę mi przysłać pocztówkę z Pigalle.
MARIAN
Dlaczego z Pigalle?
ESBEK
Nie pamięta ksiądz?
MARIAN
Opowiedziałem o rozmowie ojcu rektorowi.
OJCIEC REKTOR
Używaj rozumu!XI
MARIAN
W Paryżu wstawałem o szóstej rano. O siódmej odprawiałem dla sióstr mszę świętą, podczas której wysłuchiwałem spowiedzi w rodzaju:
ZAKONNICA
Proszę księdza, siostrze Marie Louise zrobiłam przykrość, mówiąc głośno o tym, że kiedy gotuje szparagi, dodaje zbyt wiele cukru, od czego szparagi robią się mdłe i nie pomaga nawet cytryna użyta w dużej ilości…
MARIAN
Następnie jadłem śniadanie, podczas którego siostry szykowały mi pyszne kanapki na cały dzień, żebym nie musiał wydawać pieniędzy na obiady.
O ósmej wyruszałem na uniwersytet. Z Sacre Coeur dojeżdżałem autobusem na Pigalle (co za zbieg okoliczności!) i tam przesiadałem się na metro do Cluny.
Do wieczora czas wypełniały mi wykłady, seminaria, lektury i nauka francuskiego.
Wieczorem wracałem do klasztoru, jadłem ciepłą kolację, coś czytałem i kładłem się spać.
I tak codziennie, z wyjątkiem niedziel.
Jedynym moim grzechem były papierosy, które paliłem rzadko, ale zawsze miałem przy sobie. No i niedzielne spacery bez koloratki! Ulice Paryża! Pewnego wieczoru zaczepiła mnie prostytutka.
NINA
Hej, przystojniaku, chodź się kochać!
MARIAN
Kochasz się bez miłości? Mam dla ciebie miłość bez kochania się.
NINA
Jesteś głupi?
MARIAN
Jestem księdzem.
NINA
Jak się nazywasz?
MARIAN
Marian.
NINA
Jestem Nina. Masz papierosa?
MARIAN
Dałem jej papierosa i sam zapaliłem.
NINA
Skąd jesteś?
MARIAN
Z Polski.
NINA
Co robisz w Paryżu?
MARIAN
Studiuję filozofię.
NINA
Olala! A po co filozofia? Pomaga żyć? Miłość pomaga żyć. Ale co to za miłość bez kochania się? Jesteś pewien, że nie chcesz się kochać? Pięć stów. Nie? Idź już. Widzisz tego faceta? Będzie mój. Dzięki za papierosa.
MARIAN
Wróciłem do klasztoru i długo się modliłem, że tak to wyszło. Czasem ją potem spotykałem. Zawsze machała ręką na mój widok i wołała.
NINA
Cześć, Marian!
MARIAN
Myślałem o niej jako Marii Magdalenie.
Przeczytałem wszystko, co najważniejsze o Bergsonie, i zaczęła mi się krystalizować koncepcja jego metafizyki.
W lipcu przyjechała na tydzień Stefa.
STEFA
Wzięłam tydzień urlopu. Teraz nie trzeba już żadnych zaproszeń. Nic. Jedzie się na paszport. Wiza turystyczna to żaden problem. Dali mi od ręki. Fajna ta wieża Eiffla?
MARIAN
Jeszcze nie byłem.
STEFA
Nie obcyndalasz się.
MARIAN
Postanowiłem poświęcić jej cały tydzień. Byliśmy w muzeach. Pływaliśmy statkiem po Sekwanie. Na Montmartre zamówiłem jej portret u malarza. W restauracji chciałem jej zafundować ślimaki.
STEFA
Nie lubię.
MARIAN
A próbowałaś?
STEFA
Nie, bo nie lubię.
MARIAN
Któregoś dnia natknęliśmy się na Ninę. Uśmiechnęła się i na mój widok zawołała.
NINA
Cześć, Marian! Masz dziewczynę?!
MARIAN
Cześć, Nina. To moja siostra.
STEFA
A kto to?
MARIAN
Prostytutka. Maria Magdalena. Jesteśmy na Pigalle.
STEFA
Najlepsze kasztany są na placu Pigalle? Nie wiedziałam, że masz takie znajomości.
MARIAN
Jakie znajomości? Jestem księdzem. Mam różne znajomości. Pan Jezus też miał.
Stefa wróciła do Lublina, a ja ostro wziąłem się do pisania. Chciałem do końca wakacji napisać pierwszy rozdział, a potem wystąpić o przedłużenie stypendium na następny rok, co pozwoliłoby mi w spokoju dokończyć doktorat, no i spłaciłbym do końca mieszkanie.
Nagle przyszedł telegram.
OJCIEC REKTOR
Proszę wracać do Lublina.
MARIAN
Zgłupiałem. O co chodzi? Co robić? Może biskup Paryża coś poradzi?
BISKUP PARYŻA
Pamiętam księdza. Z wykładów. Zadawał ksiądz ważne pytania. Ksiądz jest nadzieją szkoły lubelskiej. Młodym filozofem, który tchnie w ten skostniały gmach tomizmu nieco personalizmu. Czy ksiądz jest Żydem?
MARIAN
Ja? Dlaczego wasza eminencja pyta?
Nie odpowiedział.
Zasnął.
Wróciłem do klasztoru. Spakowałem się. Było trochę czasu do pociągu.
Poszedłem na plac Pigalle. Chciałem spotkać Ninę. Ale nie spotkałem jej. Ani wtedy, ani nigdy później, mimo że byłem jeszcze kiedyś w Paryżu.XII
MAMA
Marian, już wróciłeś?
STEFA
Już wróciłeś? Tak szybko? Zaraz się wyprowadzę z twojego pokoju.
OJCIEC REKTOR
Dobrze, że ksiądz wrócił.
MARIAN
Ojcze rektorze, nie skończyłem doktoratu.
OJCIEC REKTOR
Umie ksiądz francuski? Może czytać po francusku i w Lublinie. A już pisać na pewno.
MARIAN
Poszedłem oddać paszport.
ESBEK
O, wrócił ksiądz. A myśleliśmy, że ksiądz nie wróci.
MARIAN
Dlaczego?
ESBEK
Miał się ksiądz żenić? Najlepsze kasztany…
MARIAN
Jakieś kompletne bzdury. Piszę doktorat. Jak żenić?
ESBEK
A z kim ksiądz oprócz kobiet się spotykał w Paryżu?
MARIAN
Jak pan śmie! Pana zachowanie jest niedopuszczalne.
ESBEK
Poznał ksiądz biskupa Paryża?
MARIAN
Proszę mi oddać dowód osobisty. Tu jest paszport. Nie chcę mieć z wami do czynienia…
ESBEK
Proszę księdza, jeszcze nieraz się spotkamy.
MARIAN
Wyszedłem. O co chodzi? Najlepsze kasztany… Stefa! Wróciłem do domu.
STEFA
Obiad jest.
MARIAN
Dosyć tej obłudy i kłamstwa!
MAMA
Co się stało, synku?
MARIAN
W Paryżu poznałem prostytutkę. Chwilę rozmawialiśmy o Panu Jezusie i Marii Magdalenie. Jestem księdzem. Mam obowiązek pomagać ludziom. Od tego czasu kłaniała mi się!
NINA
Cześć, Marian! Chodź się kochać!
STEFA
Widziałam! Mówiła po francusku i śmiała się!
MARIAN
To ty, Stefa! Ty doniosłaś! Komu powiedziałaś?
STEFA
Nikomu! Mamie…
MARIAN
Mama? Mama doniosła?
MAMA
Ja? Byłam u spowiedzi. Ksiądz pytał o różne rzeczy…
MARIAN
Który ksiądz?
MAMA
Nie wiem. Było ciemno w konfesjonale.
MARIAN
Jakiemuś księdzu wyspowiadała się mama, że jej syn ksiądz zadaje się w Paryżu z prostytutką? Bo ta głupia tak zrozumiała? A on rozpowiedział? A tajemnica spowiedzi? Co za łajdacy! Co za hipokryzja! Dosyć. Nie będę dłużej księdzem. Zrzucam sutannę.
MAMA
Co będziesz robił?
MARIAN
Nie wiem. Wiecie, ile pieniędzy straciliśmy?
STEFA
Tak, przestanie teraz być księdzem, wyjedzie do Paryża i zostawi nas dla jakiejś lafiryndy.
MARIAN
Zamknij się, idiotko! Właśnie tak zrobię!
MAMA
Marian, nie możesz. Twoja matka by tego nie chciała! Twoja prawdziwa matka!
MARIAN
Mama nie jest moją matką?
MAMA
Ja cię tylko uratowałam. Urodziła cię Żydówka. Powiedziała: niech go pani ratuje w imię tego Żyda, w którego pani wierzy, w imię Jezusa, on będzie księdzem i będzie nauczał…
MARIAN
Jestem Żydem?
STEFA
Jest Żydem?
MARIAN
Czemu mama mi nie powiedziała?
STEFA
Czemu mi nie powiedziałaś?
MARIAN
Czemu tata mi nie powiedział?
STEFA
Czemu tata mi nie powiedział?
MARIAN
Co ja mam teraz robić?
STEFA
A co ja mam robić?
MARIAN
Przestań. Dlaczego mi nie powiedzieliście?
MAMA
A pamiętasz, co powiedziałeś, jak miałeś siedem lat? Powiedziałeś: jak jestem Żydem, to zobaczycie, co sobie zrobię. Co mieliśmy robić? Kochaliśmy cię.
STEFA
Tak. Tylko jego kochaliście. Mnie nie kochaliście! A ja? Stefa to, Stefa tamto. A wszystko tylko Marian. Akordeon? Krowę sprzedaliście, bo Marian akordeonu sobie zażyczył. A teraz jest Żydem?
MARIAN
Kim byli moi rodzice?
MAMA
Nie wiem. Twój ojciec był ostatnim krawcem w getcie.
MARIAN
Nie wie mama, jak się nazywali?
MAMA
A po co miałam wiedzieć? Żeby mnie Niemcy męczyli? Jakby złapali?
MARIAN
A jak mnie wzięliście?
MAMA
Przez okno.
STEFA
Jak przez okno?
MAMA
W nocy, żeby nikt nie widział… Starą wagę zostawili. Wszystko.
STEFA
Nie wzięliście pieniędzy?
MAMA
A skąd!
MARIAN
Tylko waga?
STEFA
Nienawidzę was! Zabraliście mi wszystko. Nie chciałam mówić. Ale powiem. Powiem, co miałam powiedzieć, ale nie mówiłam. Wyprowadzam się do Heńka. Obiecał, że się ze mną ożeni. Mogę wziąć twoją walizkę?
MARIAN
Tak.
STEFA
Dziękuję.
MAMA
Boże, zmiłuj się.XIII
MARIAN
Żyd. Jedno słowo i wszystko jest inne. A na dole? Będziecie obrzezywali ciało napletka swego? Jezus Maria! Nikt mi nie powiedział. Tata w majtkach. Klerycy w majtkach. Komisja wojskowa bez majtek. Minus cztery. Kategoria D. Jak się nazywam? Ojciec ostatni krawiec w getcie. W jakim? Muszę porozmawiać z mamą nie-mamą. I siostrą nie-siostrą, żeby nie paplała. Tyle lat kłamstwa. Zrzucić sutannę. Nie mogę. Życzenie żydowskiej matki. Syn ma zostać księdzem. Obłęd. Nie do zniesienia. Wszystko. Uniwersytet. Studenci. Studentki. Idiotki. Znowu państwo nieprzygotowani? Kto przeczytał na dziś O metafizyce u Arystotelesa? Dla jasności dodam, że świętego Tomasza z Akwinu? Nikt. O czym zatem będziemy rozmawiać? O niebieskich migdałach? Może ktoś wie, co święty Tomasz uważał za największy grzech? Może pani? Nie? Głupotę, proszę pani. Dziękuję państwu!
OJCIEC REKTOR
A co się ksiądz miota, jak Żyd po pustym sklepie?
MARIAN
Proszę?
OJCIEC REKTOR
Żyd po pustym sklepie. Nie zna ksiądz? Stare polskie przysłowie. Studenci się skarżą.
MARIAN
Ojcze rektorze, chciałbym wrócić do Paryża i skończyć doktorat.
OJCIEC REKTOR
A co księdza tak do Paryża ciągnie? Proszę kończyć doktorat. Czasy robią się niepewne. Dam księdzu urlop na pół roku. Zaszyje się ksiądz u sióstr pod Warszawą i dokończy doktorat. Kapelan im zachorował. Mogę polecić na zastępstwo. Jestem ciekaw, co ksiądz w końcu o tym Żydzie napisze.XIV
MARIAN
Siostry przyjęły mnie gościnnie. Trzeba tu powiedzieć, że nie były to zakonnice, jakie dotąd znałem. Były to osobowości. Samarytanki, które prowadziły szkołę na wysokim poziomie i internat dla niewidomych dzieci. Już podczas spowiedzi przekonałem się, że nie będzie łatwo. Że nie będzie o pluciu przełożonej do kapusty albo o grzesznych myślach na widok milicjanta, ale czekają mnie poważne rozmowy o cierpieniu, na jakie wystawia człowieka Bóg.
Pewnej niedzieli podczas kazania pozwoliłem sobie na mały teatr.
SIOSTRA NELA
Litości, panie mój! Ta oto kobieta i ja mieszkamy pod jednym dachem. Ja, przebywając w pobliżu niej, urodziłam dziecko. W trzy dni po urodzeniu dziecka przeze mnie ta kobieta również wydała na świat dziecko. W całym domu byłyśmy tylko my dwie. Otóż w nocy zmarło dziecko tej kobiety, ponieważ przygniotła je we śnie. Wtedy wstała w środku nocy, wzięła moje dziecko ode mnie i położyła je na własnym łonie, natomiast swoje nieżywe dziecko położyła przy mnie. Kiedy wstałam rano i chciałam nakarmić moje dziecko, zobaczyłam, że jest martwe. Ale potem, przyglądając mu się dokładnie, spostrzegłam, że to nie jest dziecko, które ja urodziłam.
SIOSTRA GENOWEFA
Nie, to moje dziecko żyje, a nieżywe jest twoje.
SIOSTRA NELA
Ależ nigdy, to twoje nie żyje, moje zaś żyje. Dziecko, które żyje, jest moje, natomiast to, które nie żyje, jest twoje.
SIOSTRA GENOWEFA
Żadną miarą! To, które nie żyje, jest twoje; moje dziecko jest to, które żyje.
SIOSTRA ANNA
Przynieście mi tu miecz. Przetnijcie mieczem to żywe dziecko na pół i dajcie jedną połowę jednej kobiecie, a drugą – drugiej.
SIOSTRA NELA
Ach, panie mój! Niech już ona weźmie to żywe dziecko, byleby go nie zabijano.
SIOSTRA GENOWEFA
Niech nie mam ani ja, ani ona! Przecinajcie je!
SIOSTRA ANNA
Nie zabijajcie dziecka! Żyjące dziecko oddajcie tej kobiecie. Ona jest jego matką.
MARIAN
Król Salomon prosi Boga o dar mądrości, która pozwoli mu sądzić i odróżniać dobro od zła. I od razu Bóg wystawia go na próbę. Przychodzą dwie matki z dzieckiem. Jedna jest prawdziwa. Druga kłamie. Ale która jest prawdziwa? A która kłamie? Tego Salomon nie wie. To wiedzą tylko matki. Salomon postanawia rozstrzygnąć spór mieczem. W czym jednak tkwi istota? Czy w tym, która matka jest prawdziwa, a która kłamie? Może prawdziwa matka, czyli ta, która je urodziła, nie chce dziecka? Przypomnijmy, że obie to nierządnice. A nieprawdziwa troszczy się o nie? Nie pozwala mu zginąć? Salomon wydaje wyrok. Dziecko oddaje tej matce, która się o nie troszczy. Najpewniej prawdziwa matka jest tą prawdziwą. Nie jest powiedziane, że nie. Ale tego nie wiemy. Bo nie to jest najważniejsze. W wyroku Salomonowym prawdziwa matka to ta, która dba o dziecko. Oto mądrość Boża, której powinniśmy się bać. Amen.
WSZYSCY
Bogu niech będą dzięki.
SIOSTRA NELA
Wstrząsające kazanie, proszę księdza. Okropność. O co chodzi temu Salomonowi? Żeby przestraszyć lud Izraela? Strach? To ma być mądrość Boża? Chciałabym się wyspowiadać.
MARIAN
Siostra jest Żydówką?
SIOSTRA NELA
Miałam dwie matki.
MARIAN
Siostro, mnie też uratowano za pięć dwunasta. Dowiedziałem się o tym niedawno. Nie wiem, co mam robić. Nie wiem, kim jestem. Nie wiem, jak się nazywam. Wiem tylko, że mój ojciec był ostatnim krawcem w getcie. W Wasilkowie. Nic więcej.
SIOSTRA NELA
Ostatni krawiec w Wasilkowie? Jakiś ślad.
MARIAN
Chciała się siostra wyspowiadać?
SIOSTRA NELA
Może kiedy indziej. Dam znać, jak się czegoś dowiem, dobrze?XV
MAMA
Kochany Marianie, u mnie wszystko dobrze. Byłam u lekarza. Doktor kazał mi zrobić wszystkie badania, ale mówi, że wszystko będzie dobrze. Może jakieś tam naświetlenia trzeba będzie zrobić, ale nic takiego.
Stefa wróciła do domu. Coś tam jej znowu nie wyszło. Mówi, że bił ją, i z takim, co bije już przed ślubem, a co będzie po ślubie, wiązać się nie warto. Zamieszkała na razie w Twoim pokoju. Napisz, kiedy wracasz, to ona będzie w moim, a mnie wystarczy ten obok kuchni.
Pozdrawiam Ciebie, mama
PS. I pisz doktorat, jesteś bardzo zdolny, to dar od Boga, nie wolno go zmarnować.
STEFA
Cześć Brat, jak to mówią, góra z górą, a człowiek z człowiekiem spotka się zawsze. Kiedy wracasz? Kochająca Ciebie Stefa.
PS. A wiesz, że Józek jest już biskupem?
MARIAN
Kochana Mamo i Kochana Stefo, mam się dobrze, tu w klasztorze jest bardzo pięknie, dbają o mnie, kuchnia może nie taka jak u mamy, ale też bardzo dobra. Doktorat piszę. Poza tym zajmuję się tym, czym ksiądz powinien. Dużo rozmyślam. Nie wiem, kiedy wrócę, ale na pewno z doktoratem.
Pozdrawiam Was serdecznie i † błogosławię – Wasz ksiądz Marian
PS. Mam nadzieję na objęcie posady kapelana na stałe, bardzo mi odpowiada, ale nie wiem, czy zgodzą się moi przełożeni.
MAMA
Kochany Synku, rób tak, jak Ci serce i rozum dyktują, Twoje dobro jest naszym, mama.
STEFA
Hej, Brat! U nas wszystko dobrze, mama czuje się lepiej, naświetlania pomogły, rób, jak Ci dobrze, najwyżej dłużej pomieszkam w Twoim pokoju, trzymaj się, Stefa.XVI
MARIAN
Skończyłem pisać doktorat, który ostatecznie zatytułowałem Metafizyka pozytywna Bergsona. Wysłałem ojcu rektorowi. Czekałem na wyrok z duszą na ramieniu.
OJCIEC REKTOR
Proszę wracać do Lublina.
ZAKONNICE
Ojej, wyjeżdża już ksiądz?!
Tak źle księdzu u nas?
Co będzie z naszym teatrem?
A myślałyśmy: nowy kapelan!
OJCIEC REKTOR
Widzę, że pobyt u sióstr dobrze księdzu zrobił. Pełno tam żydo-masonów, ale swój klimat ma. Wielką część Metafizyki tam napisałem. Księdza doktorat mi się podoba! Obronę zorganizujemy raz-dwa i zacznie ksiądz pisać habilitację. Tu, w księdza pracy, jest bardzo ciekawy wątek, cytuję: „Wydawać by się mogło, że filozofia Bergsona ze swym antykantyzmem, antyscjentyzmem i postawą radykalnie realistyczną – nie wspominając już o nawiązaniu do Arystotelesa – powinna być jak najżywiej przyjęta i przeanalizowana przez przedstawicieli tomizmu…”. To jest bardzo trafne! W habilitacji udowodni ksiądz, że Bergson, Husserl czy Heidegger nic nowego, czego by nie było u świętego Tomasza, nie wymyślili! Aha, nie napisał ksiądz o tym, dlaczego ten Żyd nie przyjął chrztu?
MARIAN
Była wojna i…
OJCIEC REKTOR
No tak. Proszę to napisać. Bo to jednak ma znaczenie, że cofnął się przed chrztem.
MARIAN
Dobrze.
OJCIEC REKTOR
Od nowego roku weźmie ksiądz katedrę teologii. Nasz Karolek lekceważy nas już zupełnie. Nie przyjeżdża miesiącami. Doktoranci muszą jeździć do Krakowa. I wracają potem jako „personaliści”. I chcą mi tu robić rewolucję. Po moim trupie!
MARIAN
Tymczasem „nasz Karolek” został papieżem. Wszyscy szaleli ze szczęścia. Ojciec rektor chodził jak struty.
OJCIEC REKTOR
Nie zapominajmy jednak, że Ojciec Święty wciąż jest naszym profesorem i jego wkład w nasz uniwersytet jest ważny. Co z księdza habilitacją? Jest decyzja?
MARIAN
Chciałbym wyjechać gdzieś i jeszcze pomyśleć…
OJCIEC REKTOR
Teraz nie. Teraz jesteśmy potrzebni Polsce. Widzi ksiądz, co się dzieje? Komunizm upada. Solidarność niszczy Polskę. Uważam ten „spontaniczny protest społeczny” za mocno podejrzany. Cała nadzieja w Kościele! Tylko Kościół może opanować ten bajzel.XVII
MARIAN
Znowu miał rację.
Ogłoszono stan wojenny i tylko w Kościele nie czułem strachu. Nikomu nie mówiłem, że jestem Żydem, ale zaczynałem się bać własnego cienia. Odmówiłem współpracy niepokornym studentom, którzy w podziemiu redagowali i wydawali gazetę.
Z drugiej strony z mamą i Stefą w domu nie mogłem wytrzymać. Sytuacja była napięta. Co wzmagała choroba mamy.
STEFA
Ktoś do ciebie.
ESBEK
I co u księdza? Do Paryża ksiądz się nie wybiera? Albo gdzieś za granicę?
MARIAN
Tam dobrze, gdzie nas nie ma.
ESBEK
Chciał ksiądz powiedzieć „was”?
MARIAN
Powiedziałem, co powiedziałem.
ESBEK
Świat jest taki ciekawy. Na przykład Ziemia Święta! Nie ciągnie księdza?
MARIAN
O co panu chodzi?
ESBEK
A Rzym? Nie chce ksiądz pojechać do Rzymu? Paszport dam od ręki.
MARIAN
Proszę pana, stan wojenny jest.
ESBEK
Ludzie wyjeżdżają. Pojedzie ksiądz do Rzymu, powiedzmy, na pół roku, a potem wróci i będzie kapelanem u sióstr pod Warszawą.
MARIAN
A czym sobie zasłużyłem na taką propozycję?
ESBEK
A czemu ksiądz się nie zaprzyjaźni z tym podziemiem lubelskim? Im trzeba pomóc. Przecież to idioci. Co oni myślą? Że my o nich nie wiemy? Że kim są? Że obalą Rosję?
MARIAN
Proszę pana, nie będę z panem dłużej rozmawiał. Jeżeli jestem o coś podejrzany, proszę o wezwanie na milicję. Jeżeli chce pan duszpasterskiej pomocy, zapraszam do konfesjonału.
ESBEK
Niech ksiądz to spokojnie przemyśli. Nie wiedziałem, że ksiądz mieszka z kobietami?
MARIAN
Proszę pana, to moja matka i siostra. Proszę tu więcej nie przychodzić.
ESBEK
Do widzenia księdzu. Do widzenia paniom.
STEFA
Coś zostawił.
MAMA
A co to?
STEFA
Koniak i kawa.
MARIAN
Trzeba oddać.
STEFA
A czemu?
MAMA
Dają, trzeba brać.OD AUTORA
Inspirację i wiedzę czerpałm z książek Dariusza Rosiaka: Człowiek o twardym karku (2013) i Wielka odmowa (2014), Barbary Engelking Jest taki piękny słoneczny dzień… (2011), księdza Romualda Jakuba Waszkinela-Wekslera: Zgłębiając tajemnice Kościoła (2003) i Rozmowy z ojcem Krąpcem o człowieku (2008), a także z filmów Grzegorza Linkowskiego: …wpisany w gwiazdę Dawida – krzyż (1997) i Marsz żywych (2003) oraz Ronit Kertsner Na rozstaju (2010). Wszystkim, a szczególnie księdzu Jakubowi, za to, że zechciał się podzielić ze mną swoimi opowieściami, bardzo dziękuję. Dziękuję również prof. Leonardowi Neugerowi i księdzu Andrzejowi Lutrowi za cenne uwagi. Szczególnie chciałbym podziękować moim bliskim: Ani, Ewie i Kasi.