Leśny czar. Magiczny piesek - ebook
Leśny czar. Magiczny piesek - ebook
Nawet w najśmielszych snach Kasia nie sądziła, że jej najlepszym przyjacielem zostanie magiczny szczeniak. Kiedy w czarodziejski sposób zjawia się Burza, West Highland terrier o puszystych łapach i ciemnoniebieskich ślepiach, dziewczynka jest zachwycona. Gdy na rodzinnej wycieczce spotyka obcych ludzi, ogarnia ją nieśmiałość. Czy Burza pomoże jej zabłysnąć? Dowiedz się, gdzie jeszcze pojawi się Burza! Magia trwa…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-1694-1 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Srebrno-szary wilczek dreptał pośród drzew. Śnieg wciąż leżał na zboczach wzgórz, połyskując w wiosennym słońcu.
Burza uniósł łepek. Westchnął głośno. Dobrze było znowu móc odetchnąć chłodnym powietrzem swojego świata.
Niespodziewanie rozległo się przerażające wycie.
– Cień! – jęknął Burza.
Samotny wilk, który zaatakował stado Księżycowego Pazura i ranił jego matkę, był gdzieś w pobliżu.
Złoty błysk rozświetlił okolicę, a w powietrze wystrzeliła fontanna migoczących iskier.
Tam, gdzie przed chwilą stał wilk, teraz siedział malutki szczeniak o białym, puszystym futrze i krótkich łapach.
Burza zakwilił, a jego serce zabiło mocniej. Miał nadzieję, że to przebranie ocali go przed niebezpieczeństwem.
Szczenięce łapy grzęzły w śniegu, gdy piesek biegł przez zagajnik. Przed nim znajdowała się stroma grań. Może tam odnajdzie kryjówkę. Burza dostrzegł splątane korzenie drzew, które utworzyły jaskinię. Ruszył w tamtą stronę.
Kiedy się do nich zbliżył, zobaczył w ciemności wilcze ślepia. W panice ledwo udało mu się zatrzymać. Był gotowy odwrócić się i natychmiast rzucić do ucieczki.
– Burza! Tutaj! Szybko! – zawołał ktoś z ukrycia.
– Mama – westchnął Burza.
Przecisnął się przez plątaninę korzeni i dotarł do wilczycy.
– Cieszę się, że znowu cię widzę, mój synu – powiedziała Kalista.
Polizała jego puszyste, białe futro.
Burza szczeknął na przywitanie. Wiercił się i merdał ogonem, z zadowoleniem liżąc pysk mamy.
– Powróciłem, aby poprowadzić stado Księżycowego Pazura!
Ślepia Kalisty rozbłysły dumą.
– Odważne słowa, ale nie nastał jeszcze ten czas. Cień pragnie zostać przywódcą i jest od ciebie o wiele silniejszy. Zdołał pozbawić życia twojego ojca oraz braci, a mnie odebrał siły swoim zatrutym ugryzieniem.
Burza warknął, ukazując ostre zęby. Wiedział, że jego matka ma rację, ale nie chciał jej opuszczać.
– Pozostałe wilki nie podążą za Cieniem, ponieważ wciąż czekają na ciebie. Idź do innego świata. Pozostań w tym przebraniu. Przybądź z powrotem, gdy staniesz się silniejszy i mądrzejszy. Wtedy będziesz mógł zmierzyć się z Cieniem.
Kiedy Kalista skończyła mówić, jęknęła z bólu.
Burza wydmuchnął migoczący obłok, który otoczył ranną łapę i wniknął w szare futro.
Kalista odetchnęła z ulgą.
– Dziękuję. Ból ustępuje.
Dobiegł ich kolejny złowieszczy skowyt, tym razem znacznie bliżej.
– Cień wie, że tutaj jesteś. Uciekaj. Ratuj się! – ponagliła go wilczyca.
Złote iskry pojawiły się w białym futrze. Burza zakwilił, czując zbierającą się moc. Złoty blask stawał się coraz jaśniejszy i jaśniejszy…Rozdział pierwszy
Kasia w swoich nowych butach ledwo powłóczyła nogami, gdy razem z mamą i tatą przemierzali las. Wraz z nimi szło około dwudziestu innych osób, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Wszyscy przyjechali na rodzinny wyjazd integracyjny.
– Dlaczego musimy uczestniczyć w tej beznadziejnej imprezie firmowej? – poskarżyła się.
Mama Kasi uśmiechnęła się, wykazując przy tym dużo cierpliwości.
– Kasiu, pytasz mnie o to już trzeci raz, od kiedy wyjechaliśmy. Nowemu szefowi taty zależy na tym, aby wszyscy jego pracownicy dobrze się rozumieli i żyli w zgodzie. Włączając w to całe rodziny. W ten weekend mamy się lepiej poznać i nauczyć działać jak drużyna – wyjaśniła.
– Ale my będziemy biwakować. Nie widzę w tym nic ciekawego – powiedziała Kasia.
– A próbowałaś kiedyś biwakować bez bieżącej wody, namiotu do spania i kuchenki do gotowania? – zapytał tata.
– Tylko nie to! – zawołała dziewczynka.
Mama zaśmiała się.
– Będą też różne zabawy. Spróbuj się już nie dąsać. W porządku?
Dziewczynka ciężko westchnęła i opuściła głowę. Włóczenie się po zimnym, błotnistym lesie w piątkowe popołudnie zdecydowanie nie było jej ulubioną zabawą. Miała w planie ułożyć się wygodnie przed kominkiem i dokończyć książkę. Zagubiona w Amazonii była najnowszą częścią z serii o niesamowitych przygodach podróżniczki Julii Atkins.
Tata podszedł do córki i położył rękę na jej ramieniu.
– Daj spokój, Kasiu. Gdzie twój duch przygody? Po prostu postaraj się sobie wyobrazić, że jesteś Julią Atkins! – zasugerował.
– Jeszcze czego?! – prychnęła dziewczynka.
Julia była wysoka, silna, odważna i nieustraszona, a nie niska, lękliwa i grubawa, bo taka właśnie czuła się Kasia. Przede wszystkim pewnie nikt nigdy nie nazywał jej ślamazarą na lekcjach WF.
– Jesteśmy na miejscu – oznajmiła mama, kiedy zobaczyła dużą, drewnianą chatę.
Nad drzwiami wisiał napis „Przygody w leśnej dziczy”.
Po przywitaniu dwóch przewodników podzieliło uczestników wyprawy na trzy drużyny: Czerwonych, Niebieskich i Zielonych. Kasia wraz z rodzicami trafiła do Czerwonych.
– No wspaniale. Jesteśmy w grupie z Robertem z mojego biura. Jest bardzo przemądrzały – powiedział tata Kasi.
Dziewczynka spojrzała dyskretnie na postawnego mężczyznę, który zdecydowanie przewyższał jej tatę. Pan Robert był opalony, dobrze zbudowany i wyglądał tak, jakby nie wychodził z siłowni. Jego żona i córka były szczupłe i obie miały ciemne włosy.
– No cóż, podobno mamy się lepiej poznać. Myślisz, że powinniśmy podejść i się przywitać? – zapytała Kasia.
Tata nie był zbyt zachwycony tym pomysłem. Dziewczynka nie mogła powstrzymać uśmiechu.
Kiedy dorośli się witali, Kasia podeszła do córki pana Roberta.
– Cześć, mam na imię Kasia – przedstawiła się.
– A ja Emilia – odpowiedziała dziewczynka.
Kasia spojrzała na nową koleżankę z zazdrością. Też chciałaby mieć długie i lśniące włosy, bo jej blond loki w żaden sposób nie dawały się okiełznać i przypominały ptasie gniazdo.