Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Leszek Peszek i przepyszne przekąski - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
10 maja 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Leszek Peszek i przepyszne przekąski - ebook

Rodzina Leszka staje przed zagadką zniknięcia drzewka czereśniowego, które pewnej nocy wyparowuje z ogrodu. Czyja to sprawka i kto za to oberwie? W szkole pechowy szczęściarz musi się zmierzyć z klasowym zabijaką. Czy wystarczy podsunąć mu prastary batonik? A kto poczęstuje się nietoperzowymi bobkami? Przepyszne przekąski w wydaniu Leszka posmakują nie tylko jego siostrze. Smacznego!

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8057-140-2
Rozmiar pliku: 1 000 B

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP, czyli PROLOG, czyli ZAGAJENIE (należy czytać z mrożącą krew w żyłach muzyką w tle)

Leszek Peszek podskoczył, kiedy dwunastoletnia siostra wpadła do jego pokoju.

– Czego? – warknął. O mało nie stracił równowagi na taborecie, na którym właśnie stał.

– Co ty tam robisz? – zapytała Melinda.

– Nic! Spadaj! – odburknął. Miał jedenaście lat, ale jego odpowiedź zabrzmiała jak skarga pięcioletniego chłopca, któremu odmówiono słodyczy. To starsza siostra miała na niego taki wpływ.

– Muszę pożyczyć twoją linijkę – powiedziała Melinda. – Moją złamałeś niedawno, gdy na nią nadepnąłeś, pamiętasz?

– Świetnie – mruknął Leszek. – Bierz linijkę i znikaj.

Następnie ponownie zainteresował się całkiem sporą dziurą w suficie. Była okrągła, wielkości piłki tenisowej. I znajdowała się dokładnie nad jego łóżkiem. A może nad szafką nocną? Dokładne umiejscowienie dziury nie miało większego znaczenia. Liczyło się, że dziura jest, a więc piłeczka tenisowa Leszka musi być gdzieś na strychu.

Rzecz jasna, to był wypadek. Leszek całe popołudnie spędził na łóżku, podrzucając sobie piłeczkę. Rozmyślał o swojej przyszłej dziewczynie, Gai, najpiękniejszej jedenastolatce we wszechświecie, gdy nagle piłeczka przedarła się przez sufit, jakby był z papieru.

Czasami Leszek trochę się denerwował, gdy myślał o Gai. Niekiedy n a p r a w d ę się stresował, kiedy o niej myślał. I właśnie to przydarzyło mu się dzisiaj. Pomyślał o jej miękkim głosie i zamarzył, żeby mieć na tyle odwagi, by zaprosić Gaję na grilla do swojego kuzyna. Wtem niespodziewanie zdenerwował się i strzelił buraka. Stracił kontrolę nad własną ręką i rzucił piłkę za mocno.

– Co to za smród? – zapytała Melinda, węsząc wokół Leszkowego biurka.

– Jaki niby smród?

– No, ten ohydny fetor czegoś… takiego… – Najwyraźniej próbowała znaleźć słowo możliwie najbardziej obraźliwe dla brata.

– Może fetor głupiej siostruni, co? – zadrwił Leszek z góry.

Melinda parsknęła i porwała z biurka linijkę.

– Myślisz, że jesteś zabawny, panie Smród?

– MAAAMO! TAAATO! – wydarł się Leszek. – Melinda znowu brzydko na mnie mówi!

Dziewczyna zachichotała.

– Nie usłyszą cię, wasza wysokość mości Smrodosmrodzie Flejaśny! – wyjaśniła. – Poszli na zakupy. Może zadzwonię do nich, żeby kupili też odświeżacz powietrza dla ciebie? Twój pokój cuchnie, braciszku.

– Wynocha! – wrzasnął Leszek.

– Tylko zaproponowałam – powiedziała niewinnie.

– WYNOCHA!

– A to co? – zainteresowała się nagle.

„O-ou!” – pomyślał chłopiec. Jego siostra właśnie zauważyła dziurę w suficie.

– Nic! – odparł niewinnie.

– Dziura? – dopytywała się dalej. – O, to dziura, prawda? Masz dziuuurę w suficie. Ale będziesz miał kłooopot, kiedy tato zobaczy.

– Nie zobaczy – zapewnił Leszek, posyłając siostrze najgroźniejsze ze swoich wojowniczych spojrzeń.

– Ależ oczywiście, że zobaczy – upierała się Melinda. – Chyba żeee… – Rozejrzała się po pokoju, próbując namierzyć coś cennego, co mogłaby capnąć, zanim wyjdzie. – Chyba że zawrzemy układ. Dasz mi coś, a ja będę trzymać buzię na kłódkę.

Chłopiec zacisnął zęby.

– Czego chcesz? – burknął.

Dziewczyna wolno obeszła pokój. Drapiąc się po brodzie, uważnie przyglądała się biurku i półkom. Wtem jej oczy spoczęły na stojącej przy łóżku nocnej szafce.

Leżały na niej rodzynki sułtańskie. Leszek wydłubał je z kilku słodkich bułek o smaku cytrynowym, którymi zajadał się podczas odrabiania lekcji. Uwielbiał cytrynowe bułeczki, ale nie cierpiał rodzynek.

Jednak siostra nie była zainteresowana sułtankami.

– Chcę twój dziennik – oznajmiła i, zanim się połapał, porwała z biurka jego

Niesamowicie
Ściśle
Tajny
Dziennik¹,

po czym rzuciła się z nim do drzwi.

– NIE! – wrzasnął chłopiec. Zeskoczył z taboretu i popędził za Melindą.

Dopadł ją, kiedy kładła już dłoń na klamce. Przycisnął siostrę do drzwi i wyrwał jej zeszyt z ręki.

– Zwariowałaś? – krzyknął drżącym głosem.

Melinda parsknęła. Podeszła do biurka brata, najwyraźniej rozglądając się za innym łupem.

– Wiesz co? – powiedziała. – Nie masz absolutnie nic, co by mnie zainteresowało.

– Więc może w końcu zostawisz mnie w spokoju? – zaproponował.

Wepchnął sobie dziennik z tyłu za pasek od spodni i wspiął się z powrotem na stołek. Znowu przyjrzał się z dołu dziurze w suficie.

– Jestem pewna, że tato cię uziemi do końca roku, kiedy mu powiem o tej dziurze – stwierdziła dziewczyna.

Leszek rzucił jej z ukosa krótkie wrogie spojrzenie i wtedy zauważył, że siostra wrzuca coś sobie do ust. Zmarszczył brwi, a potem zerknął na szafkę nocną. Chusteczka i sułtanki zniknęły.

„A co, wykopię ją przez okno i już!” – pomyślał.

Nie chodziło o to, że Melinda ukradła coś ściśle tajnego czy pysznego. Właściwie sam chciał się pozbyć tych rodzynek. Ale porwała coś, co należało do n i e g o. I za to był gotów z miejsca skoczyć jej do gardła. W tym momencie jednak przyszedł mu do głowy genialny pomysł.

– Okej, dobrze – rzekł wesolutkim tonem, myśląc sobie przy tym: „Nic nie zaszkodzi zabawić się przy tym trochę”. – Idź i powiedz tacie o tej nietoperzowej dziurze.

– I tak właśnie zrobię – powiedziała promiennie, wpychając sobie do ust kolejną garść rodzynek.

– Droga wolna, maszeruj – zachęcił Leszek siostrę, pokazując drzwi. – Ale na twoim miejscu wyrzuciłbym te nietoperzowe bobki do kubła.

– Co? – spytała piskliwie.

Chłopiec spojrzał w górę.

– To dziura zrobiona przez nietoperze – wyjaśnił. – Wiszą sobie, uczepione jakiejś belki na strychu. A kiedy się załatwiają, to bobki lecą w dół, nie? Po co ci to zresztą mówię. Na pewno sama wiesz wszystko o nietoperzach.

– Cccooojjj…? – wystękała Melinda, a z jej popstrzonej pryszczami twarzy nagle uciekły wszystkie kolory.

Leszek teatralnie przewrócił oczami.

– Tylko mi nie mów, że nie wiedziałaś o nietoperzach na naszym strychu.

Oczy Melindy robiły się coraz większe i większe, a twarz stawała się coraz bledsza i bledsza. Opadła jej szczęka. Z ust wymknęła się jedna maleńka sułtanka i wyskoczyła na podłogę.

– Zazwyczaj są zupełnie niegroźne, te nietoperze – paplał dalej Leszek. – Ale odkąd przegryzły się przez sufit, w moim pokoju poniewiera się mnóstwo bobków. Śmierdzącego nietoperzowego guana. Obrzydliwych, cuchnących odchodów. Które, nawiasem mówiąc, przed chwilą wpakowałaś sobie do buzi. Co z tobą, siostrzyczko? Smakowały ci nietoperzowe bobki? Skoro tak wcinasz…

– Cccotttyblblwisz?! – wydyszała dziewczyna.

– To, co słyszysz – odparł beztrosko Leszek. – Częstuj się, jeśli ci smakują. Jak chcesz, odłożę dla ciebie więcej bobków. Nie wiedziałem, że lubisz guano. Zamknij za sobą drzwi, z łaski swojej.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: