Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Randkowe dylematy. Romantyczna rewolucja - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
29 września 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Randkowe dylematy. Romantyczna rewolucja - ebook

Książka Randkowe dylematy nie tylko mówi o tym wszystkim, co na temat randkowania znajdujemy w Biblii, lecz także w zrozumiały i życiowy sposób odpowiada na wstydliwe pytania, których często nie mamy nawet śmiałości postawić. Niezależnie od tego, na jakim etapie życiowej drogi jesteśmy - a więc czy mamy zwyczaj umawiania się z mnóstwem osób, czy nigdy jeszcze nie byliśmy na randce, czy właśnie planujemy zawrzeć związek małżeński, czy ktoś nas zranił i czujemy się rozczarowani miłością - w tej książce odnajdziemy nadzieję. To ona zachęci nas do podejmowania nowych wyzwań.

"Świetna książka dla ludzi młodych, którzy chcą poważnie traktować swoją wiarę i swoją miłość". / Jarosław Głodek OP

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7033-959-3
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jak doszło do napisania tej książki

Ta książka ma dwa początki. Pierwszy trop wiedzie do blondynki (Rachel) i jej programu dokumentalnego w TV, w którym podczas pierwszej edycji Romance Academy zachęcała nastolatków do głębokiego przemyślenia swoich sercowych i seksualnych związków. Drugi zaś prowadzi do jednego z pokazywanych w programie nastolatków (André), teraz już dorosłego i piszącego pracę magisterską na temat Bożego spojrzenia na randkowanie. Te dwa doświadczenia złożyły się na powstanie niniejszej książki.

Jednak nie jest to po prostu „kolejna” książka o randkowaniu. A przynajmniej nie chcemy, aby tak było.

Oto, dlaczego ją napisaliśmy. Każdy mówi za siebie.

ANDRÉ: Moje myślenie o związkach zaczęło się prawie dziesięć lat temu, kiedy nie byłem jeszcze chrześcijaninem. Byłem w liceum i, jak większość nastoletnich chłopaków, chciałem mieć dziewczynę i uprawiać seks. Głównie dlatego, że wszyscy moi koledzy mówili mi, że tak właśnie powinno być, a moje hormony nie chciały się z tym nie zgodzić. W tym całym zamieszaniu znajomy zaproponował mi uczestnictwo w nabożeństwie dla młodzieży, podczas którego wygłoszono konferencję o seksie. Zainspirowała mnie ona do zastanowienia się, po co Bóg wymyślił seks i w jaki sposób może on być dla mnie błogosławieństwem lub czymś, co rani mnie i tych, których mam wokół siebie. Głęboko mnie to przejęło. Byłem poruszony do tego stopnia, że tamtego wieczoru zdeklarowałem się zaczekać z seksem do ślubu. Kilka tygodni później stałem się chrześcijaninem. Myślicie prawdopodobnie, że zrobiłem to w niewłaściwej kolejności, ale przypuszczam, że Bóg ma potężne poczucie humoru.

Tej nocy Bóg natychmiastowo i w cudowny sposób uzdrowił mnie z uzależnienia od pornografii i dzięki swojej łasce pozwolił mi już nigdy jej nie oglądać. Z czasem Bóg powoli kwestionował i zmieniał moje nastawienie i podejście do kobiet i związków. Wchodząc coraz głębiej w Jego Słowo, odkrywałem, że relacje i związki to jeden z najpiękniejszych darów, jakie od Niego otrzymujemy. Dobrze przeżywana relacja z Bogiem i innymi może wypełnić lukę, której nigdy nie mogło zaspokoić moje egoistyczne pożądanie i wypaczony obraz kobiet. Po drodze kilka razy dostawałem kosza, zaliczyłem nieudany związek z dziewczyną, która nie była chrześcijanką, a przez pewien czas sądziłem nawet, że Bóg zaprasza mnie do bycia osobą samotną (bez seksu) aż do śmierci! Tak więc na około sześć miesięcy dałem sobie całkowicie spokój z poszukiwaniem związku. Przez cały ten czas Bóg uczył mnie, jak być bezinteresownym w przyjaźniach i pełnym szacunku wobec innych oraz jak postępować świadomie. W końcu znowu zacząłem spotykać się z dziewczynami. Któregoś dnia zaprosiłem na randkę Beccę. Spotykamy się już ponad cztery lata.

Na przestrzeni lat popełniłem sporo błędów i wiem, że nie tylko ja zmagam się z wyzwaniem podchodzenia do związków w sposób, w jaki zamierzył Bóg. Widziałem wielu chrześcijan raniących siebie i innych. Czynili to z egoizmu, chęci manipulacji albo dlatego, że nie chcieli lub nie mieli sposobu na odnajdywanie Boga w swym związku. Dlatego, gdy studiowałem w London School of Theology, Bóg postawił mi wyzwanie – napisać pracę na temat randkowania. (Kto powiedział, że romantyczność odeszła bezpowrotnie?). Nie chodziło tutaj o dawanie rad opartych na własnym doświadczeniu, ale o wejście w głębię Słowa samego Boga, by zobaczyć, czy randkowanie może być uzasadnione biblijnie, a jeśli tak, to jak powinno wyglądać. Po zakończeniu pracy podarowałem jej wyniki mojej wspaniałej i mądrej przyjaciółce, Rachel. Przy kawie zasugerowała, by napisać książkę wykorzystującą moje badania akademickie oraz zawierającą dobrze przemyślane i praktyczne rady. Jak łatwo można się domyślić, zgodziłem się...

RACHEL: Związki są ważne. Mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, chrześcijanie i niechrześcijanie, wszyscy chcemy być szczęśliwi i zadowoleni w naszych związkach. Przez ostatnie parę lat właśnie to było głównym tematem większości moich prelekcji. W szkołach, w których uczę, nadano mi przezwisko: „Pani od Boga/seksu”, co jest nieco dziwne, ale zarazem wspaniałe – zauważono, że Bóg ma coś do powiedzenia o seksie! Spotykam wielu młodych chrześcijan, którzy czują się rozdarci, jeśli chodzi o utrzymywanie swoich romantycznych związków. Z jednej strony są gotowi do poddania wszystkiego Jezusowi. Z drugiej strony jednak zmagają się z emocjami, poruszeniami i oczekiwaniami, które, jak to odczuwają, czasami stoją w jawnej sprzeczności z chrześcijańską postawą. Zbyt często grzebią swoje pytania głęboko w podświadomości lub całkowicie porzucają spotykanie się z potencjalnymi partnerami. Czują się też winni, myśląc o swych związkach, albo zmagają się z pytaniem, czy konkretna – być może dobra – relacja jest właśnie tą jedyną, która ma trwać już na zawsze.

Istnieje tak wiele różnych randkowych dylematów, że musiałam się nad nimi nieźle nagłowić. A potem André zaprosił mnie na kawę. Był świeżo po napisaniu swojej pracy magisterskiej poświęconej pytaniu, czy Biblia popiera współczesne randkowanie. André twierdził, że tak – i już sam dźwięk tej odpowiedzi przypadł mi do gustu!

Zdecydowaliśmy się przekształcić jego pracę w książkę dla chrześcijan pragnących budować swoje romantyczne relacje w Boży sposób. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszej osoby do tego projektu, gdyż z André łączy nas wspólna historia! W 2005 roku brałam udział w pracy nad serialem dokumentalnym BBC 2 zatytułowanym Bez seksu, proszę, jesteśmy nastolatkami, w którym grupka nastolatków z północnego Londynu została poproszona o zachowanie celibatu przez pięć miesięcy. André był jedynym chrześcijaninem w grupie nastolatków biorącym udział w programie i szybko stało się oczywiste, że jego zaangażowanie w nawiązywanie relacji w Boży sposób sięga głębiej, niż tylko czas realizacji materiału filmowego. Sukces serialu zainspirował mnie i współprowadzącego Dana Burke’a do założenia Romance Academy, w której pomagamy innym młodym ludziom patrzeć na swoje związki przez Boże okulary.

Książka taka jak ta nie jest dla każdego. I choć włożyliśmy w nią mnóstwo przemyśleń, modlitwy i badań naukowych, nie omawia ona absolutnie każdego z możliwych dylematów. Bardzo nam z tego powodu przykro. Ufamy jednak, że tak jak my docenicie możliwość przemyślenia randkowania w nowy sposób i spróbujecie budować znaczące dla was relacje na mocnym fundamencie. Nigdy nie wiadomo, do czego może was to zaprowadzić!Chcę podziękować mojej rodzinie, która wspierała mnie
emocjonalnie i finansowo w czasie mojej edukacji.
Co najważniejsze, dziękuję za okazywanie mi bezwarunkowej
miłości i akceptacji w całym moim życiu, a także wywoływanie
u mnie uśmiechu każdego dnia. Zawsze będę za to wdzięczny.

Przede wszystkim pragnę podziękować mojej narzeczonej.
Becca, dzięki za cierpliwość, łaskę, miłość do innych i pasję dla
Boga, które nieustannie mnie inspirują. Spotykamy się już od ponad
czterech lat, co pokazało mi, że związki są warte ciężkiej pracy.
Z Bogiem w centrum, z każdym dniem stają się coraz lepsze.
Dziękuję za twoją gotowość do wybaczania,
wsparcie i wiarę we mnie i w nas. Kocham cię.

André

Jason, jesteśmy zespołem,
a ja uwielbiam każdy moment kochania ciebie.

Rachel

Chcielibyśmy wyrazić nasze ogromne podziękowania całemu
zespołowi IVP, a w szczególności naszemu wspaniałemu redaktorowi
Samowi Parkinsonowi, za jego zamiłowanie
do tematu oraz sposób, w jaki obchodzi się ze słowem.
To był prawdziwy wysiłek całego zespołu!

Wstęp

To nie jest książka o byciu singlem. Ale nie jest też o zaręczaniu się czy o zawieraniu związku małżeńskiego. Jest o randkowaniu. Wierzymy, że jeśli przeżywa się je dobrze, może ono zmienić życie!

Co jednak, jeśli spotykałeś się z niesamowitą osobą, która wyznawała chrześcijaństwo, o której myślałeś, że to ta jedyna, ale coś nie wyszło? Albo co zrobić, jeśli ta, z którą się teraz spotykasz, nie kocha Jezusa? A co, jeśli na horyzoncie nie pojawiają się żadne odpowiednie osoby? Czy trzeba pożegnać się z romantycznością, czy raczej podjąć ryzyko zaangażowania się w „nieodpowiednią” osobę?

Czy istnieje dla chrześcijan sposób na spotkanie i dobieranie się bez udziału księdza, który wybierze ci współmałżonka, lub bez wprowadzania systemu poligamii? Czy możliwe jest rozwijanie Bożego, romantycznego związku, nawet jeśli nie kończyłby się on małżeństwem?

Jest. Naszym zdaniem jest raczej nieprawdopodobne, że Bóg powie ci, z kim masz się ożenić lub za kogo wyjść za mąż. Nie dlatego, że nie przeznaczył dla ciebie życiowej drogi, ale dlatego, że chce, byś korzystał z umysłu i serca w dokonywaniu wyborów zgodnych z Jego pragnieniami.

Mamy przeczucie, że Bóg nie ma ci za złe, gdy poznajesz kogoś w romantycznym kontekście przed podjęciem decyzji, czy chcesz wchodzić z taką osobą w związek małżeński. Nie dlatego, żeby uważał, że uczucia są ważniejsze niż wierność, ale dlatego, że chce, abyś nauczył się, że skandaliczna wręcz bezinteresowność i nieugaszona miłość idą w parze.

Uważamy, że Bóg może akceptować randkowanie (z kilkoma poprawkami tu i tam) jako dobry sposób nabywania umiejętności potrzebnych w pielęgnowaniu Bożych relacji. Nie dlatego, że ma obsesję na punkcie ludzi łączących się w pary, ale dlatego, że ma złamane serce z powodu rozpadających się małżeństw. Nie dlatego, że chce, byśmy robili to, na co mamy ochotę, ale dlatego, że ma świadomość, iż randkowanie przeżywane w nieodpowiedni sposób pociąga za sobą ofiary.

Oto pytanie, które, jak wierzymy, jest warte zadania: Czy Bóg zaledwie toleruje randkowanie, czy może podchodzi do niego z pasją? A jeśli podchodzi z pasją, to czy nie powinniśmy znaleźć takiej formy randkowania, która będzie uświęcona przez Boga, i którą nasze społeczeństwo uzna za rewolucyjną?

Uważamy, że odpowiedzią jest stanowcze „tak”. Nie zaciemniamy sposobu, w jaki Bóg widzi romantyczność, ale zmieniamy nasz punkt widzenia na sprawę.

Zapnij więc pasy, zwiększ obroty silnika i przygotuj się. Twoje życie uczuciowe może stać się od teraz o wiele ciekawsze!Wprowadzenie: ten jedyny / ta jedyna

Najgorszy koszmar

(Rachel) Była trzecia rano i już drugą noc z rzędu siedziałam w łóżku oblana zimnym potem. Kiedy spoglądałam na śpiącą postać mojego męża, którego poślubiłam dopiero trzy miesiące temu, opanowywał mnie strach, do którego przyznawałam się przed samą sobą z największym trudem. Co, jeśli wyszłam za nie tego faceta? Co zrobić, jeśli „ten” przeznaczony do małżeństwa wciąż jeszcze gdzieś na mnie czekał? Co, jeśli miałam spędzić resztę życia, nie wiedząc nawet, jak powinno ono wyglądać?

Jason przewrócił się na drugi bok i zobaczył, że siedzę spięta na łóżku.

– Nie możesz spać? – wymamrotał zaspany.

– W głowie mam pełno myśli – odburknęłam.

Kilka dni później opowiedziałam Jasonowi o moich głęboko skrywanych i mrocznych myślach.

– Nie martw się tym, kochanie. Każdy miewa czasami takie myśli.

– Czy myślisz czasem, że może nie jestem dla ciebie „tą jedyną”?
– zapytałam totalnie zaskoczona.

Jason wzruszył ramionami:

– Pewnie, czasami. Ale potem przypominam sobie, że czymś bardziej zdumiewającym od zakochiwania się jest wzrastanie w miłości. Będziemy nad tym pracować do końca naszego życia. – Mrugnął do mnie porozumiewawczo i popędził do pracy.

Jason i ja jesteśmy małżeństwem od ponad dziesięciu lat, i kiedy ludzie pytają nas, skąd wiedzieliśmy, że jesteśmy sobie przeznaczeni, odpowiadamy: „Nie wiedzieliśmy, po prostu się pobraliśmy!”. OK, zakochaliśmy się w sobie, dobrze nam się układało, wspólnie kochaliśmy Jezusa, ale upłynęły lata, zanim dobrze się poznaliśmy. Dopiero wiele pracy włożonej w nasz związek pozwoliło nam dojść do wniosku, jak dobrze jest nam ze sobą. Musiało minąć wiele czasu!

Ukazuje to dylemat wyrażany na różne sposoby przez wielu chrześcijan podczas rozmaitych spotkań, gdy mówimy o relacjach: „W jaki sposób mogę znaleźć tę jedyną osobę, którą Bóg dla mnie przeznaczył?”. (Inne typowe pytanie brzmi: „Jak daleko możemy posunąć się z seksem podczas randkowania, zanim Bóg stwierdzi, że to nieprzyzwoite?”. Ale do tego dojdziemy później!).

Zarówno chłopcy, jak i dziewczęta pytają nas o znalezienie tej jedynej osoby. Stoi za tym założenie, że Bóg zaprojektuje nam nasze życie uczuciowe. Logika jest taka: ponieważ nas kocha, kocha też małżeństwo, dlatego zapewni nam znalezienie odpowiedniej osoby. Czyż nie?

Jeden z odcinków amerykańskiego sitcomu Przyjaciele rozpoczyna się od sceny, w której Phoebe pyta wszystkich, czy wierzą w pokrewieństwo dusz. Rachel jest na tak: „Wierzę, że istnieje idealna osoba dla każdego. Wszystko, co trzeba zrobić, to ją znaleźć”. Rachel zalicza wiele nieudanych związków, ale w ostatnim odcinku jej nadzieje się ziszczają, gdy widzimy ją wybiegającą z samolotu wprost w ramiona swej wieloletniej miłości, Rossa. To jedna z najdłuższych historii miłosnych w dziejach sitkomu, potwierdzających nasze przekonanie, że w końcu dostaniemy to, na co zasłużyliśmy. Jeśli Bóg nas kocha (co jest prawdą), i jeśli obiecuje nam spełnić pragnienia naszych serc (co też jest prawdą), jest oczywistym, że pomoże nam znaleźć tę jedyną osobę. Słyszymy to wciąż od nowa, ale to wcale nie jest Boża obietnica. Takie myślenie nie jest biblijne.

Proszę, nie wyrzucajcie tej książki z niesmakiem! Nie mówimy, że Bóg nie ma planu waszego życia, lub że nie dba o wasze nadzieje na znalezienie miłości. Tak dokładnie jest! Trzeba jednak uważać, aby nie przerabiać tej prawdy w jakieś bliżej niesprecyzowane przekonanie, że Bóg jest nam winien wielką miłość, a nawet męża lub żonę. Dlaczego? Ponieważ ten sposób myślenia może doprowadzić do wszelkiego rodzaju niebożych postaw i zachowań, szczególnie jeśli chodzi o randkowanie. Ile znasz osób, które dostały kosza, ponieważ osoby, z którymi się spotykały, miały wyobrażenie idealnego związku, przygotowanego dla nich przez Boga i czekającego tuż za rogiem? Ile znasz osób, które zabrnęły za daleko w dziedzinie seksu z kimś, z kim się spotykały, a potem obwiniały swojego byłego partnera, lub nawet Boga, o to, że nie wytrwały w czystości? Jeśli wierzymy, że Bóg pewnego pięknego dnia wkroczy w nasze życie, posprząta cały bałagan, jaki narobiliśmy przez nasze złe randkowe wybory, i podaruje nam Panią Idealną, tudzież Pana Idealnego, to nie potrzebujemy tak naprawdę tego, by On nas przemieniał. Może znaleźliśmy tę jedyną osobę, ale czujemy się całkowicie nieprzygotowani na rzeczywistość budowania związku z osobą równie niedoskonałą, jak my sami!

Miłość doskonała

Często słyszymy chrześcijańskie pary, które opowiadają o swoich związkach w hiperduchowym tonie: „Gdy teraz o tym myślimy, stwierdzamy, że po prostu wiedzieliśmy”, „Pan powiedział mi, że osoba, która stoi obok mnie, będzie moją żoną”, „Mój poprzedni związek to była totalna klapa, ale tym razem wszystko układało się tak idealnie – zero sprzeczek. Po prostu czuło się, że jest dobrze, dlatego wiedzieliśmy, że w tym wszystkim jest Bóg”. To może prowadzić do przekonania, że w automatyczny sposób będziemy wiedzieć, kogo powinniśmy wybrać na współmałżonka.

(André) Po tym, jak zostałem chrześcijaninem, poczułem, że Bóg wybrał jedną z dziewczyn, które były w kościele, na moją żonę. Modliłem się wyjątkowo gorliwie i nagle, jak mi się zdawało, przyszło poznanie, że zaczniemy się spotykać za sześć miesięcy. Oczywiście, wychwalałem Boga! Jednak jak pewnie się domyślacie, nie tylko nie zacząłem się z nią spotykać, ale ona wybrała kogoś innego. Ale to było OK, bo mniej więcej w tym samym czasie wydało mi się, że Bóg mówi mi, że się przesłyszałem i tak naprawdę to była mi przeznaczona inna dziewczyna. Niestety, i ten związek okazał się niewypałem. O co tu więc chodziło? Przecież Bóg jest dobry, a pragnienie znalezienia kogoś jest czymś naturalnym, dlaczego zatem nie pozwalał mi jej znaleźć? Czy nie miał przypadkiem mi tego ułatwiać?

Czy to wam czegoś nie przypomina? Czasami Bóg lubi interweniować aż do poziomu podawania szczegółów przyszłej żony lub męża. Słyszeliśmy historię kobiety, której babcia powiedziała, że spotka męża za dwa miesiące. Zostawiła więc swego ówczesnego chłopaka i wyszła za mąż za nowo poznanego mężczyznę. Dla niej wszystko skończyło się dobrze, ale na każdą tego typu historię przypadają setki, jeśli nie tysiące, innych opowieści o tym, jak to rzekome wskazówki samego Boga okazały się prowadzić do bardzo trudnych sytuacji, a nawet katastrof. Martin i Amy czuli, że Bóg daje im jasne znaki, potwierdzające konieczność ich bycia razem, ale wszystko skończyło się już po trzech miesiącach. Sally i Keith pobrali się po czasie intensywnego i pełnego romantyzmu spotykania się. Było tak dobrze, że uznali, iż musi to pochodzić od Boga. Jednak po latach, kiedy odkryli, że łączy ich tak niewiele, i w sytuacji, w której nawet spanie w jednym łóżku było wyczynem, zaczęli się zastanawiać, czy usłyszane wskazówki faktycznie pochodziły od Boga.

Gdzie w tym wszystkim umiejscowić ideę tej jedynej osoby?

(Rachel) Gdy opowiedziałam Jasonowi o moich wątpliwościach co do faktycznej „jedyności” naszego wyboru i Bożej w niego interwencji, zaczęliśmy dostrzegać, jak ekscytujący może być nasz związek. Wiecie, gdybym uznała, że Jason miał być mój za sprawą jakiegoś kosmicznego planu, a coś poszłoby nie tak, to jedynym logicznym wytłumaczeniem byłoby stwierdzenie, że jednak nie byliśmy sobie przeznaczeni i że tracimy bezpowrotnie najlepszą część naszego życia, którą Bóg miał dla nas przygotowaną. Gdy oboje zdaliśmy sobie sprawę, że pobraliśmy się nie tylko dla naszego indywidualnego dobra, ale dla dobra drugiej strony, zaczęliśmy odkrywać sposoby na inwestowanie w siebie nawzajem i budowanie naszego związku.

(André) Zrozumiałem, że trzymanie się idei „tej jedynej” czegoś mnie pozbawia. Pokładałem nadzieję w planie, zamiast w Bogu, do którego należy czas i przestrzeń. Siedziałem z założonymi rękami i czekałem, aż coś się wydarzy, zamiast zbliżać się do Boga i rozeznawać, czego ode mnie oczekuje. To nie dziewczyna miała nadać sens mojemu życiu, ale pogłębienie relacji z Bogiem.

Jeśli chodzi o Boży plan względem twojego życia, to wierzymy, że idea „tej jedynej osoby” nie jest wystarczająco dobra. Wcale nie pomaga w sytuacji, gdy masz złamane serce i myślisz, że błędy, które popełniłeś, pozbawiły cię Bożego planu wobec twojego życia. Nie pomaga, gdy się z kimś spotykasz, ale czekasz na znak od Boga, zamiast pracować nad związkiem. Nie pomaga, gdy już żyjesz w małżeństwie i zmagasz się z trudnym okresem w związku. Nie pomaga, gdy jesteś singlem i czujesz, że coś cię blokuje, i będzie to trwało tak długo, aż nie znajdziesz tej jedynej osoby.

Boży plan wobec twojego życia nie zależy od twojego aktualnego stanu cywilnego ani od tego, czy w tym momencie jesteś w związku, co oznacza, że twoja zdolność prowadzenia życia w obfitości nie jest nim ograniczona. Bóg może działać w nas i przez nas, w każdym czasie i w dowolny sposób! „Temu zaś, który działającą w nas mocą może uczynić znacznie więcej niż to, o co prosimy lub pojmujemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie przez wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen” (Ef 3,20–21).

Być może trudno jest przyjąć te słowa od nas – ostatecznie my znaleźliśmy osoby, z którymi chcemy być już na zawsze! Tyle, że sprawa nie była taka prosta. Żadne z nas nie otrzymało znaku z nieba, ani też proroctwa, ani nawet nie mieliśmy przeczucia od Boga, że spotkamy osobę, z którą będziemy chcieli żyć w małżeństwie. (Rachel) Jason i ja nawet nie przypadliśmy sobie zbytnio do gustu podczas pierwszego spotkania. (André) Becca i ja przez całe lata nawet o sobie nie myśleliśmy w tych kategoriach. Byliśmy po prostu znajomymi. Zatem, mimo że nie szukamy nikogo, z kim moglibyśmy randkować, rozumiemy te liczne zasadzki, które czyhają na osobę poszukującą miłości.

Nie mamy zamiaru raczyć was opowiastkami o naszych idealnych związkach. Po pierwsze dlatego, że nie są idealne, a po drugie dlatego, że niestety – a widzieliśmy to zbyt wiele razy – koncentrowanie się na małżeństwie jako na szczęśliwym finale, który w jakiś magiczny wręcz sposób przygotował dla zakochanych sam Jezus, stoi w sprzeczności z tym, co uważamy za prawdę w odniesieniu do prawidłowego randkowania.

Nie jest to książka w stylu „10 najlepszych porad, jak znaleźć partnera wyznaczonego nam przez Boga”. To biblijna i praktyczna mądrość mówiąca o tym, jak odkryć życie, które przeznaczył dla nas Bóg, i jak odnosić się do osób, które nas otaczają, w sposób oddający Mu chwałę. Nie ma jednak powodu, by myśleć, że nie ma tutaj miejsca na romantyzm i randkowanie.

Spójrzcie, jak Bóg współpracuje z ludźmi w Biblii. Nie ma tam ani jednej sytuacji, w której za dotknięciem świętej i czarodziejskiej różdżki czyniłby On ich sytuację lepszą. Przeciwnie, w dobrych i złych doświadczeniach musieli się oni uczyć zbliżania do Boga. To było źródło ich nadziei i spełnienia. Nie ich dobrobyt, znaczenie czy stan cywilny. Józef, sprzedany do niewoli, fałszywie oskarżony o gwałt i wtrącony do więzienia, zwrócił się ku Bogu i wzmocnił jako osoba. W końcu zyskał mocną pozycję w państwie, a przy okazji uratował tysiące ludzi od głodu. Błogosławiła go własna rodzina i lud Boży! Apostoł Paweł był wielokrotnie doświadczany; został pobity, biczowany, stał się rozbitkiem, trafił do więzienia, próbowano go ukamienować. Jednak nie przestawał głosić Dobrej Nowiny, a tysiące ludzi dostąpiło zbawienia.

Relacja z Bogiem nie usuwa z naszej drogi wyzwań i życiowych trudności. Prawdziwym wyzwaniem jest szukanie Boga na naszej drodze. Czy potrafimy być autentyczni w tym, co nas spotyka, i wszystko to oddawać Jemu? Gdy tak czynimy, w naszym życiu następuje zasadniczy zwrot. Odwracamy się od tego, co uważaliśmy za nieodzowne do uzyskania pełni, a zwracamy się ku pragnieniu bycia coraz bardziej jak Jezus, niezależnie od okoliczności.

Czy zatem powinniśmy dać sobie spokój z poszukiwaniem miłości? Absolutnie nie! Jednak nasze poszukiwania muszą uwzględniać Bożą wolę.

Otwarte oczy

Być może nie oczekujecie doskonałości w życiu uczuciowym. I być może nie oczekujecie, że Bóg wyśle do was list w butelce z danymi osoby, z którą należy randkować. Po prostu chcecie znaleźć kogoś, z kim można ewentualnie rozważyć małżeństwo. Jaką w takim razie rolę powinien odegrać według was Bóg? W jaki sposób podchodzicie do wyzwań oraz możliwych pomyłek, z którymi łączy się randkowanie?

Pewna nasza znajoma niedawno opowiedziała nam o swej mniej-niż-idealnej pierwszej randce z mężczyzną, który, jak jej się zdawało, miał potencjał bycia „tym jedynym”. Pojawił się na umówionym miejscu z opakowaniem rozpływających się lodów w ręce oraz prezentem – kiczowatym olejnym landszaftem przedstawiającym łodzie w zatoce hiszpańskiego kurortu, i rozpoczął spotkanie od „rozluźniającej atmosferę” uwagi, iż jest stanowczo przeciwny kapłaństwu kobiet. Nasza znajoma stwierdziła, że w porównaniu z innymi i tak nieźle mu poszło!

(André) Razem z przyjacielem zaprosiliśmy kiedyś grupę dziewczyn na pokaz sztucznych ogni. Dziewczyny myślały, że idzie nas spora grupa, ale my całkiem przypadkiem „zapomnieliśmy” im powiedzieć, że była to podwójna randka. Czarowałem swoimi najlepszymi tekstami i starałem się być niesamowicie ujmujący, więc byłem przekonany, że jednej z nich bardzo się podobam. Następnego dnia, gdy miałem zamiar zaprosić ją na kolejną randkę, pojawił się jej chłopak i przedstawił mi się. Dziwne, nieprawdaż?!

Pomyłki dotyczące tego, czy ktoś jest już zajęty, czy jeszcze nie, nieudolne komentarze, bycie zbyt nieśmiałym, by prawdziwie być sobą, wszystko to wydaje się naturalnym etapem przedmałżeńskiego przygotowania, który musimy przejść sami, bez niczyjej pomocy. Zbierając materiały do tej książki, spotykaliśmy zarówno ludzi, którzy na swoją przyszłość patrzyli z dużą nadzieją, jak i tych zranionych i pogubionych przez swoje nieudane związki. Z rozmów z nimi przebija pragnienie dowiedzenia się, co Bóg myśli o ich związkach. Spotkaliśmy się także z dość dziwnymi poglądami na temat randkowania. Poznaliśmy chrześcijan, którzy wierzą, że jakakolwiek forma przedmałżeńskiego romantycznego związku obraża Boga; chrześcijan, którzy nabawili się nerwowego tiku, sprawdzając, czy na palcu osoby, z którą rozmawiają, nie ma czasem obrączki; chrześcijan tak poranionych przez grzechy w sferze seksualności, że byli skłonni uwierzyć, iż nie zasługują na pełen miłości związek; chrześcijan, którzy uważali, że ich „romantyczny Bóg” po prostu da im idealnego partnera/partnerkę; chrześcijan twierdzących, że „sprawdzenie-przed-zakupem” (seks przedmałżeński) jest podstawą do wypracowania sobie zgodności w związku.

Istnieje wiele mylnych przekonań co do randkowania, przeszkadzających w rozeznaniu Bożego prowadzenia w dziedzinie związków.

Dobra wiadomość jest taka, że Bóg chce angażować się w nasze przedmałżeńskie związki. Chce, abyśmy oddali Mu wszystkie dziedziny naszego życia, by mógł je przemienić na swoją chwałę. Pytanie brzmi: jak? W rzadkich przypadkach Bóg może wskazać konkretnie osobę, która ma być czyimś współmałżonkiem. Jeśli tak czyni, to świetnie! Jednak w znakomitej większości przypadków interesuje Go bardziej, kim się stajesz, niż to, z kim się spotykasz. W tej książce przyjrzymy się dokładniej kilku niesamowitym prawdom, które Bóg dla was przygotował. Jeśli Bóg pomaga ci w nabywaniu pewności siebie wobec płci przeciwnej lub uczy cię podstaw rozumienia zaangażowania, to prowadzi cię ku przyszłemu związkowi równie skutecznie, jak w przypadku, gdyby podawał ci konkretne imię, nazwisko i adres przyszłego współmałżonka. Nauka bezinteresowności w byciu z drugim człowiekiem jest jednym z Bożych sposobów na pomoc w stawaniu się inteligentnym w związku i zdolnym do służenia innym – niezależnie od tego, czy obdarowywane osoby stają się potem naszymi współmałżonkami, czy nie!

Bóg wie, że związki nie zawsze są łatwe. Rozpoczęcie dzielenia z kimś części jego świata może czasami doskwierać. Dlatego Bóg chce cię przygotować emocjonalnie, fizycznie i duchowo.

Zack ożenił się kilka lat temu. Małżeństwo spełnia wszystkie jego nadzieje, ale ostatnio wyznał nam, jak trudne były pierwsze lata. Nic nie przygotowało go do tego, z jaką intensywnością będzie musiał doświadczyć własnej słabości. Pomoc psychologa pozwoliła mu uporać się z lękami, które dotychczas pozostawały nieujawnione, a które nagromadziły się przez całe jego dotychczasowe życie. Jedyne, czego żałuje, to fakt, że czekał aż do małżeństwa z przyjrzeniem się temu, kim naprawdę jest i co ma do zaoferowania w potencjalnym związku.

Zgodnie z mantrą idealnego związku powinniśmy sądzić, że gdy nasz związek przechodzi trudne chwile, lub nie zawsze czujemy się w nim idealnie, to jest to niezawodny znak, iż nie jesteśmy z tą jedyną osobą, którą przewidział dla nas Bóg. Moglibyśmy nawet dojść do wniosku, że skoro po dziesięciu minutach znajomości nie czujemy się przekonani co do naszego pragnienia wejścia w związek małżeński z randkującą z nami osobą, to zapewne powinniśmy zerwać taką relację. Związek, nad którym trzeba pracować, jest równie doskonałym darem od Boga. Związek, który nie zaczyna się od natychmiastowej chęci zawarcia związku małżeńskiego, wcale nie traci w oczach Boga na wartości. Możecie wypracować większy szacunek wobec drugiej osoby, który przerodzi się w głęboką miłość potrzebną w silnym związku. Odkryjecie, że praca nad trudnościami da wam większą odporność i zdolność wybaczania. To podstawowe narzędzia potrzebne do budowania trwałych małżeństw. Co najważniejsze, jeśli randkujemy w sposób pozwalający na rozwijanie postawy bezinteresowności i dojrzałości, to nawet jeśli zwiazek nie przetrwa, to i tak odda chwałę Bogu. Czy to nie lepsze niż bezmyślne randkowanie lub czekanie, aż Bóg wszystko za nas załatwi?

Tak więc przy tych wszystkich wątpliwościach, które towarzyszą romantyczności, uważamy, że nadszedł czas, by porozmawiać szczerze o związkach, seksie, a konkretniej o randkowaniu.

Randkować czy nie randkować?

Spróbujmy więc zacząć od rozebrania na czynniki pierwsze naszego rozumienia randkowania. Nie zawsze będzie się ono pokrywać z szerszym kontekstem kulturowym, ale więcej na ten temat w dalszej części książki. Po pierwsze, randkowanie nie jest najważniejszą sprawą w życiu. Możecie wcale nie czuć się na nie gotowi, ani nawet nim zainteresowani. Nie jesteście w tym osamotnieni!

Nie to, że nie chcę dziewczyny na stałe lub małżeństwa. Po prostu moje życie jest teraz tak intensywne, że nie miałbym czasu na związek. Jeśli kogoś poznam, to świetnie, ale nie szukam aktualnie nikogo. (Phil)

Szczerze, to nie chcę się jeszcze ustatkować. Wiem, że jako dobra chrześcijanka nie powinnam tego mówić, ale lubię być singielką. (Tracy)

Dla ludzi zainteresowanych randkowaniem polega ono na spędzaniu czasu z kimś, z kim jest się związanym i z kim lubi się przebywać. Dla niektórych oznacza to także znalezienie tego typu relacji.

Jestem typem intuicyjnym, ufam swojej intuicji w dziewięćdziesięciu procentach! Nic więc nie ekscytuje mnie bardziej, niż ten błysk, to natychmiastowe i obopólne przyciąganie. To niesamowite. Chociaż jestem absolutnie przekonana, że może się to z czasem rozwijać, nie uważam, że można lekceważyć tę chemiczną reakcję – właśnie tego z całą pewnością szukam u potencjalnego partnera do randkowania! (Andrea)

Wierzymy, że do pewnego stopnia randkowanie jest silnie związane z małżeństwem. Czy spotykacie się przy koktajlu mlecznym, czy przytulacie do siebie na seansie filmowym lub wspinacie wspólnie na Kilimandżaro, randkowanie ma długoterminową perspektywę: sprawdzenie, czy dany związek ma to, czego mu potrzeba do przetrwania próby czasu. Z chwilą, kiedy orientujecie się, że nie ma, najprawdopodobniej nadchodzi czas, by przestać się angażować w romantycznym kontekście. To nie to samo, co randkowanie jedynie z kimś, wobec kogo macie absolutne przekonanie już od pierwszego wejrzenia, że idealnie nadaje się na małżonka! Celem randkowania po Bożemu jest chrześcijańska dojrzałość i dobre małżeństwo, nie małżeństwo od samego początku lub małżeństwo za wszelką cenę.

Jestem zadowolony, że spotykam się z kilkoma dziewczynami. Nie mam z tym problemu. Po prostu jeśli się okaże, że do siebie nie pasujemy, nie mam zamiaru utrzymywać tego na siłę tylko dlatego, że byłbym w stanie. Nie ma sensu. Chcę się ożenić, ale nie dla samej idei małżeństwa. (Al)

Jednak jest jeszcze coś w randkowaniu, o czym musimy wspomnieć. Nie jest ono biblijne. Z tego powodu niektórzy chrześcijanie wcale nie randkują lub akceptują jedynie małżeństwa z bliskimi przyjaciółmi, z pominięciem całego etapu randkowania. Mark wierzy, że w sumie randkowanie z osobami, których się nie zna, jest „przereklamowane i kryje w sobie zbyt wiele zasadzek”. „Lepiej umawiać się ze znajomymi”.

Zanim jednak pomyślicie, że wkręciliśmy was w czytanie książki o randkowaniu tylko po to, by powiedzieć, że Bóg tego nienawidzi, uspokajamy: wcale tak nie jest. Randkowanie nie jest biblijne w takim sensie, w jakim nie jest także głoszenie homilii przez mikrofon, pisanie SMS-ów, przetwarzanie surowców wtórnych lub prowadzenie samochodu: nie istniało przed dwudziestym wiekiem. Randkowanie to współczesna praktyka, którą zasymilował Kościół za Zachodzie. Zatem skoro nie ma go w Biblii, czy powinno być w naszym życiu?

Ostatnimi czasy pojawiały się głosy, że chrześcijanie nie powinni angażować się w związki, które nie zakończą się małżeństwem. Na pierwszy rzut oka brzmi to rozsądnie. Jako ludzie wierzący w święte przymierze małżeńskie powinniśmy unikać związków niewymagających zbyt wiele w zakresie deklarowanej wierności. Uważamy jednak, że trzymanie się kurczowo zasady braku randkowania raczej stwarza kłopoty, niż je rozwiązuje. Myślimy o przypadkach ekstremalnych, o chrześcijanach, którzy czuli się zobligowani do poślubienia pierwszej osoby, którą się zainteresowali, i z którą „trochę randkowali”, choć de facto tak nie było. Odrzucając randkowanie, a jednocześnie pragnąc znaleźć kogoś odpowiedniego do małżeństwa, możemy przed zawarciem go znaleźć się na swoistej ziemi niczyjej, bez jasnych granic co do tego, czego możemy, a czego nie możemy oczekiwać od drugiej osoby w nowym związku. Biblia nie mówi o Internecie ani o globalizacji, i chociaż zjawiska te mają w sobie potencjał niebywałego zła, chrześcijanie nieustannie próbują je zmieniać i używać na Bożą chwałę. Dlaczego zatem nie mielibyśmy zmienić naszej zachodniej kultury randkowania, korzystając z biblijnych zasad relacji i małżeństwa, tego ostatecznego celu romantycznego związku?

Boga nie interesuje randkowanie samo w sobie, ale to, z kim i kiedy się umawiamy, oraz kim się dzięki temu stajemy. W jaki sposób pracujesz nad swoim charakterem, niezależnie od tego, czy się z kimś spotykasz, czy nie? Jeśli jesteś mężczyzną, jak pielęgnujesz w sobie i rozwijasz cechy potrzebne do bycia Bożym chłopakiem, pewnym siebie, godnym szacunku, bezinteresownym, opiekuńczym i takim, który potrafi innych zachęcić do działania? Jeśli jesteś kobietą, jak rozwijasz w sobie cechy potrzebne do bycia Bożą dziewczyną, pewną siebie w swym powołaniu, prawdziwie bezinteresowną i godną zaufania? Czy akceptujemy, a nawet doceniamy bycie osobą samotną (na krótko, a może przez dłuższy czas), bez stawania się kimś o zatwardziałym sercu?

W tym punkcie nasze przekonania znajdują się w opozycji do panujących wzorców kulturowych. Gdy społeczeństwo mówi, że randkowanie polega na tym wszystkim, co można zdobyć, my twierdzimy, że polega na tym wszystkim, co możesz ofiarować. Gdy dbamy tylko o własne interesy, tracimy z oczu nasz cel, czyli to, kim powinniśmy się stawać. Jeśli staramy się być bardziej jak Jezus, musimy randkować w sposób pokazujący Jego radykalne, rewolucyjne zaangażowanie w stawianie innych nad własną osobą. To zaś wymaga romantycznej rewolucji, która rozpoczyna się w sercu:

Jezus powiedział: Pierwsze jest: Słuchaj Izraelu! Pan, Bóg nasz, jest Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych (Mk 12,29–31).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: