Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zapytaj astronautę - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
15 marca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zapytaj astronautę - ebook

Czy w kosmosie jest szybki internet? Kiedy człowiek postawi stopę na Marsie? Jak pachnie przestrzeń kosmiczna? Czy w stanie nieważkości da się korzystać z iPada? Czy każdy z nas może zostać astronautą?

Czy zdarzyło ci się patrzeć w nocne niebo i zastanawiać się, jakie tajemnice może skrywać ogrom przestrzeni kosmicznej? Czy wyobrażałeś sobie kiedyś, jak to jest być astronautą i patrzeć na Ziemię z góry?

Wcale nie musisz aplikować o pracę w agencji kosmicznej, aby poznać odpowiedzi na te i setki innych pytań, na które w niniejszej książce odpowiada brytyjski astronauta, Tim Peake.

Dzięki tej wspaniałej książce poczujesz się jak prawdziwy badacz kosmosu: usłyszysz ryk silników startującej w kosmos rakiety, zerkniesz w nocne niebo, by zobaczyć okrążającą Ziemię Międzynarodową Stację Kosmiczną i przekonasz się, jakie to jest podziwiać wschody i zachody słońca… 16 razy na dobę.

Ten pełen pasji do nauki przewodnik po życiu w kosmosie zabierze cię w niezwykłą podróż w kosmos, pokaże tajniki pracy astronauty i odkryje cuda technologii kosmicznej stworzonej przez człowieka.

Nie pozwól nikomu, aby powiedział ci, że nie możesz czegoś osiągnąć. – Tim Peake

___

O autorze

Tim Peake – pilot i astronauta Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) pochodzący z Wielkiej Brytanii. W 2016 roku ukończył misję Principia, w trakcie której przez pół roku pracował na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej Ekspedycji 46/47. Od lat jest ambasadorem brytyjskiej nauki i kariery w przestrzeni kosmicznej. Bardzo chętnie udziela się w mediach społecznościowych i uczestniczy w spotkaniach, promując naukę i inżynierię wśród uczniów szkół.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65601-37-7
Rozmiar pliku: 4,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

START

P: Co to za uczucie siedzieć na wierzchołku rakiety ważącej trzysta ton?

O: Piętnasty grudnia 2015 roku, Kazachstan. 14:33 czasu lokalnego. Do startu pozostały dwie godziny i trzydzieści minut.

Stoję 50 metrów ponad platformą startową, na wierzchołku lśniącej rakiety Sojuz, czekając, by wgramolić się do środka. Jest piękny zimowy dzień. Rozglądam się po rozległym kosmodromie Bajkonur i szerokich trawiastych połaciach Stepu Kazachskiego. Moje zmysły chłoną ostatnie widoki, zapachy i dźwięki Ziemi, zanim pożegnam naszą planetę na sześć miesięcy.

Wspinając się do maleńkiej kapsuły ukrytej pod osłoną aerodynamiczną, czuję, jakby rakieta pode mną żyła. Kriogeniczne paliwo ustawicznie się gotuje, pokrywając podstawę Sojuza upiorną białą mgiełką. Temperatura ujemna sprawiła, że dolne dwie trzecie rakiety pokryła cienka warstwa lodu, przekształcając pomarańczowo-zieloną liberię Sojuza w biel lśniącą w promieniach popołudniowego słońca. Mogliśmy podziwiać rakietę z bliska, jadąc windą do naszej kapsuły. Oglądając napełnioną 300 tonami ciekłego tlenu i paliwa lotniczego, syczącą i buchającą parą, z metalową konstrukcją utrzymującą ją we właściwej pozycji przed startem, czułem, jak niewiarygodnej wiedzy inżynierskiej trzeba, aby wyrwać się działaniu ziemskiej grawitacji. W ciągu swojej kariery przypinałem się pasami do wielu samolotów, ale nic nie może się równać nawet w przybliżeniu emocjom, które towarzyszą wspinaniu się na pokład rakiety przed startem. Nie odczuwałem strachu. Wręcz przeciwnie. Bardzo długo czekałem na tę chwilę, więc mimo próby zachowania spokoju i profesjonalnej postawy byłem aż nadto świadomy tego, jak w głębi mnie narasta chłopięcy entuzjazm.

Do kapsuły wchodzi się w ściśle określonej kolejności. Pierwszy idzie ten, który siedzi z lewej strony (w naszym przypadku był to Tim Kopra), następnie ten z prawej (ja) i na samym końcu dowódca Sojuza (Jurij Malenczenko). Najpierw musieliśmy wejść do modułu mieszkalnego poziomym włazem, a następnie opuszczać się nogami w dół przez pionowy właz, do modułu lądownika. W środku nie ma drabiny, ale są punkty oparcia dla stóp.

Musieliśmy być bardzo ostrożni, przeciskając się przez pionowy właz, bo znajdowała się w nim antena, której mieliśmy potrzebować pół roku później, aby po wylądowaniu na Ziemi podać swoje położenie ekipom poszukiwawczo-ratunkowym. Wciśnięcie się na miejsce było nie lada sztuką. W przeciwieństwie do symulatora Sojuza w Gwiezdnym Miasteczku, pojazd kosmiczny był wypełniony ładunkiem do granic możliwości. Najpierw opuściłem się na miejsce komendanta, a następnie ostrożnie przesunąłem, umieszczając stopy, a później siedzenie, w prawym fotelu. Wszystko trzeba było zrobić bardzo powoli i ostrożnie. Nie byłby to dobry moment na rozerwanie skafandra lub uszkodzenie czegoś w pojeździe kosmicznym. Pomyślałem o tym, jak łaziłem po jaskiniach, i byłem wdzięczny za okazję do pracy w bardzo ciasnej przestrzeni!

Gdy tylko usiadłem w fotelu, odnalazłem dwa przewody elektryczne i dwie rurki, które musiałem podłączyć do mojego skafandra kosmicznego Sokoł. Kable elektryczne były przeznaczone do zestawu medycznego oraz pasów, które założyłem wcześniej. Wszyscy członkowie załogi noszą na piersi pas medyczny z urządzeniami mierzącymi tętno i oddech oraz nadajnikiem przekazującym dane do naszego lekarza medycyny lotniczej. Dwie rurki dostarczały powietrze (do chłodzenia i wentylacji) oraz 100-procentowy tlen (który miał być użyty jedynie w sytuacji awaryjnej dekompresji). Kiedy wszystko połączyłem, zapiąłem specjalne klamry na kolanach (aby zapobiec obrażeniom nóg, do których mogło dojść przy wysokim przeciążeniu g) i pięciopunktowy pas. Miejsca było akurat tyle, by jeden z członków załogi naziemnej zdołał pomóc mi się zapiąć i wręczyć listy kontrolne.

Kiedy odliczałem ostatnie minuty do startu, skrupulatnie przeglądając listę kontrolną i wizualizując najważniejsze minuty i godziny, które były przede mną, nadeszła pora na ostatnią tradycję, by adrenalina zaczęła krążyć. Każdy kosmonauta mógł wybrać trzy piosenki, które odtworzono w kapsule przed startem. Ja wybrałem Don’t Stop Me Now zespołu Queen, Beautiful Day grupy U2 oraz A Sky Full of Stars zespołu Coldplay. Kiedy składanka ucichła i do odpalenia pozostały sekundy, przyszedł czas na ostatnią niespodziankę. W słuchawkach rozległy się znajome dźwięki syntetyzatora i gitary z utworu Final Count­down grupy Europe wybranego przez naszego instruktora Sojuza. Kto powiedział, że Rosjanie nie mają poczucia humoru?!

Pierwszy raz oglądałem na żywo start rakiety Sojuz w czerwcu 2015 roku, sześć miesięcy przed moim własnym startem. Jurij, Tim Kopra i ja pojechaliśmy do Bajkonuru jako ekipa zapasowa dla ekspedycji 44/45 (poprzedniej grupy astronautów, która miała przebywać w ISS). Mieliśmy stanowić lustrzane odbicie głównej załogi i wspierać ich we wszelki możliwy sposób. Chociaż stanowiliśmy załogę zapasową, byliśmy przygotowani do lotu w kosmos, bo kilka tygodni wcześniej zdaliśmy wszystkie konieczne egzaminy. Chociaż prawdopodobieństwo, że zastąpimy załogę główną było bardzo małe, pobyt w Bajkonurze dał mi świetną okazję, aby zobaczyć próbę kostiumową, a także, pierwszy raz w życiu, przyglądać się startowi rakiety. Kilka lat wcześniej próbowałem obejrzeć start wahadłowca Discovery, gdy inny astronauta ESA, Christer Fuglesang, został wystrzelony z Centrum Kosmicznego imienia Kennedy’ego na Florydzie. Niestety pierwszy start został opóźniony z przyczyn pogodowych, a drugi w ogóle odwołano z powodu usterki jednego z zaworów paliwowych sztucznego satelity. Kiedy Discovery w końcu wyruszył, ja też poszybowałem w górę… na pokładzie samolotu wracającego do Europy, aby rozpocząć szkolenie w niemieckim Europejskim Centrum Astronautów. Ach, te prawa Murphy’ego!

Na szczęście obserwowanie startu Sojuza w czerwcu 2015 roku zrekompensowało mi z nawiązką wcześniejsze rozczarowania. Było to tym bardziej spektakularne, że znajdowaliśmy się niedaleko, gdy rakieta podnosiła się z wyrzutni. Jurij, Tim i ja siedzieliśmy na dachu wieży poszukiwawczo-ratunkowej, półtora kilometra od Sojuza. Główne silniki buchnęły ogniem o trzeciej rano w piękną bezchmurną noc. Kilka sekund później rozległ się basowy ryk, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Moja mina szybko przerodziła się w grymas zdumienia, bo to, co usłyszałem, było jedynie odgłosem silników ciągu pośredniego, uruchomionych podczas krótkiej przerwy kontrolnej. Kiedy główne silniki ryknęły pełną mocą, uderzył mnie potworny hałas – poczułem potężne basowe dudnienie, które rozeszło się po klatce piersiowej. Gdy pomyślałem, że już lepiej być nie może, Sojuz uniósł się z platformy i zaczął szybować w górę, a symfonia dźwięków została wzbogacona ogłuszającym terkotem.

Kilka miesięcy później, siedząc w fotelu Sojuza tuż po dwunastej czasu lokalnego, nasłuchiwałem głosu instruktora w słuchawce, nie odrywając wzroku od zegara cyfrowego. Jedną z sytuacji, w których człowiek oczekiwałby staromodnego odliczania, jest z pewnością start rakiety. Niestety, tak się nie stało! Kiedy silniki ciągu pośredniego i pompy turbinowe przyspieszały do prędkości lotu, nasz instruktor informował o ostatnich procedurach, dając załodze sygnał, gdy nastąpi start bez dosłownego odliczania. Słysząc, że silniki osiągnęły pełny ciąg, co ma miejsce pięć sekund przed startem, poczułem ogromną moc promieniującą z rakiety pod nami. W ostatnich sekundach przed startem hałas i wibracja w kapsule stały się tak duże, że człowiek nie miał pojęcia, czy opuścił już platformę startową, czy nie! Gdy usłyszałem charakterystyczny brutalny huk silników i przyspieszenie zaczęło narastać, sięgnąłem myślami pół roku wstecz i pomyślałem, jak musieli się czuć wszyscy, którzy to oglądali.

Co dziwne, hałas panujący wewnątrz kapsuły nie był tak wielki, jak na zewnątrz. Nie zrozumcie mnie źle, nadal było bardzo głośno! Jednak słuchawki na uszach i szczelnie zapięty hełm zapewniają przyzwoitą ochronę przed hałasem. Mimo to usłyszałem daleki huk i się uśmiechnąłem, wiedząc, że rodzina i przyjaciele, obserwujący start, mają niezłe przedstawienie. Wewnątrz statku kosmicznego większe wrażenie robi czysta energia, wibracja i przyspieszenie, których się doświadcza. Doznania przenikają do wnętrza ciała. Nie ma jednak gwałtownego wybuchu ani dudnienia w uszach. Nie można zobaczyć niczego przez okna, bo osłona nadal ochrania pojazd kosmiczny.

Za kilka minut mieliśmy się poruszać z prędkością 8 kilometrów na sekundę – w ten sposób można by przejechać z Londynu do Edynburga w niecałe 90 sekund. Trudno mi było opanować entuzjazm. Nie mogłem przestać się uśmiechać.

Rozdział ten jest kroniką lotu rakiety Sojuz od chwili jej odpalenia do momentu zadokowania przy stacji ISS. Latanie w kosmos z Rosjanami jest niezwykłym, surrealistycznym doświadczeniem zakorzenionym w historii i tradycji. Rosyjska filozofia „nie naprawiaj niczego, co się nie zepsuło” znalazła zastosowanie nie tylko w inżynierii, ale we wszystkim, co jest związane z lotami załogowymi w kosmos. Jeśli jakieś rozwiązanie sprawdziło się w przypadku Jurija Gagarina – pierwszego człowieka, który w 1961 roku poleciał w kosmos – będzie dobre dla dzisiejszych kosmonautów i astronautów! Oznacza to, że tygodnie, dni i godziny przed startem były wypełnione nie tylko ważnymi zadaniami operacyjnymi, ale także licznymi tradycjami i rytuałami, które trzeba było kultywować. Kilka stron dalej omówię szczegółowo wydarzenia, które miały miejsce w dniu wystrzelenia rakiety, pozwólcie jednak, że najpierw nieco bardziej szczegółowo opiszę miejsce startu.

P: Dlaczego Rosjanie wystrzeliwują rakiety z Kazachstanu?

O: W kosmodromie Bajkonur, na pustynnym stepie w południowej części Kazachstanu, znajduje się główna, największa na świecie baza, z której startują rakiety kosmiczne. Kiedy w 2011 roku zakończył się amerykański program lotów wahadłowców, Bajkonur stał się jedynym miejscem na świecie, z którego można wysłać załogę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To właśnie na tej słynnej rosyjskiej platformie startowej 15 grudnia 2015 roku o godzinie 17:03 czasu lokalnego poszedłem w ślady kilku pokoleń kosmonautów i zostałem wystrzelony w przestrzeń kosmiczną.

Domyślacie się pewnie, że wybór miejsca lokalizacji ośrodka lotów kosmicznych poprzedzają długotrwałe analizy i planowanie. Jeśli chcemy jak najskuteczniej wysłać statek w kosmos, możemy wykorzystać obrót Ziemi z zachodu na wschód, by pchnąć rakietę w tym kierunku. Ta „darmowa” prędkość jest niebagatelna. Wielkość maksymalną osiąga na równiku, dochodząc do 1670 kilometrów na godzinę, czyli… przekraczając prędkość dźwięku! Oczywiście kiedy stoisz na równiku, nie odczuwasz jej, bo otaczające cię powietrze porusza się równie szybko. Jednak gdy wystrzelą cię w przestrzeń kosmiczną, dodatkowe pchnięcie naprawdę ma znaczenie. Kiedy oddalasz się od równika, prędkość spada, aby osiągnąć wartość zerową na biegunach północnym i południowym – w punktach, gdzie powierzchnia Ziemi wiruje na własnej osi obrotu.

Zatem rakieta wystrzelona z punktu znajdującego się bliżej równika ma przewagę, co oznacza, że potrzeba mniej paliwa, aby wprowadzić ją na orbitę, można więc zabrać więcej ładunku zamiast paliwa. Wystarczy jednak zajrzeć do atlasu świata, aby zauważyć, że Rosja nie została pobłogosławiona niskimi wartościami szerokości geograficznej. Większość obszaru tego kraju znajduje się powyżej 50 stopnia szerokości geograficznej północnej. Po spędzeniu kilku zim w Rosji mogę zaręczyć, że ten kraj nie leży w strefie klimatu tropikalnego.

Bajkonur w Kazachstanie znajduje się na 46 stopniu szerokości geograficznej północnej. Już słyszę, jak wołacie, że nie jest to równik, ale leży dalej na południe niż większość miejsc w Rosji. Oczywiście liczy się nie tylko szerokość geograficzna. Pierwotnie, w 1955 roku, Bajkonur pełnił rolę poligonu doświadczalnego, na którym testowano pierwszą balistyczną rakietę międzykontynentalną na świecie. Dopiero później stał się miejscem startu rakiet kosmicznych. Rakietowy poligon doświadczalny musiał być otoczony równinami, aby bez zakłóceń przesyłać sygnały radiowe ze stacji kontroli naziemnej. Oprócz tego trajektoria lotu rakiety testowej, wystrzelonej w kierunku oddalonej o 7000 kilometrów Kamczatki, musiała przebiegać z dala od gęsto zaludnionych rejonów. Bajkonur i Step Kazachski spełniają wszystkie te kryteria, oprócz tego mają zaopatrzenie w wodę z rzeki Syr-daria, a szlak kolejowy Moskwa–Taszkient nie jest oddalony o miliony kilometrów.

Dalsza część rozdziału dostępna w pełnej wersji
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: