Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Hayden War. Tom 2. Narodziny Walkirii - ebook

Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
18 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Hayden War. Tom 2. Narodziny Walkirii - ebook

Dwa lata po inwazji na Świecie Haydena oddziały partyzantki i nieprzyjaciela znalazły się w impasie, ale żadna ze stron nie zamierza tak pozostawić stanu rzeczy.

Sojusz obcych rzuca do walki kolejne siły, na Haydena przybywają Strażnicy, którzy specjalizują się w rozwiązywaniu problemów. Ludzie na planecie zwierają szeregi, ale czy będą w stanie oprzeć się superpotężnej broni obcych?

Zjednoczona Flota Solarna wysyła z pomocą Task Force 5, grupę bojową składającą się z najnowocześniejszych okrętów skonstruowanych kiedykolwiek przez człowieka. Na Świat Haydena powraca Sorilla Aida, która nie może się już doczekać kolejnej konfrontacji z obcymi. W dżungli czai się zło i ktoś musi wreszcie zrobić z tym porządek.

Ostatecznie pewne rzeczy rozstrzygną się na niebie, ale o innych można zadecydować tylko na ziemi.

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64030-86-4
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Słowo wstępne

Witam ponownie w uniwersum Zjednoczonej Floty Solarnej i prowadzonej przez nią wojny z obcym Sojuszem. Jestem zadowolony z „Walkirii”, która powstała w ciągu pięciu tygodni i jednego dnia. Oczywiście następne kilka tygodni zajęła redakcja.

W tej książce starałem się umieścić wszystkiego trochę więcej, a przede wszystkim rozbudować postaci charakterologicznie, ustosunkowując się do zarzutów, jakie pojawiły się wobec pierwszej części. To żyjące uniwersum, na tyle, na ile tylko może nim być wymyślony świat, tak więc nie spodziewajcie się, że odkryjecie wszystko od razu. Wydaje mi się, że nikt nie powinien być rozczarowany tym, co dzieje się w głowie naszej Kochanej Pani Sierżant czy innych osób służących w ZFS. Tym razem spojrzeliśmy nawet na świat z perspektywy obcych.

Mam nadzieję, że książka się spodoba. Jeśli tak, to informuję, że trzecia część opowieści o konflikcie haydeńskim jest na ukończeniu. Pewne sprawy zostaną w niej zakończone, jeśli chodzi o to uniwersum, ale mam w głowie kolejne pomysły, tak więc do opowiedzenia zostało jeszcze bardzo wiele.Prolog

Winda bazy orbitalnej New Mexico

Wejście w atmosferę

Sierżant Sorilla Aida patrzyła na krzywiznę Ziemi, podczas gdy czerń kosmosu ustępowała błękitowi nieba. Winda opadała pod wpływem grawitacji, zmierzając do portu kosmicznego New Mexico, znajdującego się dwadzieścia tysięcy metrów niżej. Myślami Sorilla nie była jeszcze w domu, nadal krążyły one wokół ludzi, których zostawiła na Haydenie.

Ostatnia przeprowadzona przez nią na tej planecie akcja doprowadziła do zniszczenia zaworu grawitacyjnego i zażegnała, przynajmniej na jakiś czas, zagrożenie dla okrętów ziemskich. Czego jednak nie udało jej się dokonać, to pozbyć się najeźdźców na dobre. Niektórzy zdołali przetrwać zagładę bazy, a systemy wykrywania „Socratesa” nie stwierdziły obecności żadnego innego okrętu w systemie, z wyjątkiem krążownika zniszczonego przez statek badawczy. Niemożliwym było, aby ta jednostka podjęła kogoś z powierzchni planety, a Sorilla wiedziała, że obcy posiadali już swoje bazy także poza stolicą kolonii, do czego zmusiła ich działalność haydeńskiego ruchu oporu.

Odwołanie przed zakończeniem zadania irytowało sierżant, ale zdawała sobie także sprawę z jego konieczności. Dowództwo potrzebowało danych z pierwszej ręki, pomijając już nawet cały materiał zgromadzony w pamięci pancerza bojowego i implantu. Odtwarzanie tego zaplanowane było na miesiące, co już powodowało nieprzyjemne dreszcze na ciele sierżant. Na razie, zgodnie z rozkazem, miała wziąć tydzień wolnego i lecieć do domu. Mogła być pewna, że po zakończeniu przesłuchań ponownie zostanie wrzucona do jakiegoś piekła.

I zupełnie jej to nie przeszkadzało. Tak było nawet lepiej.

Biurka i komputery są dobre dla mięczaków.

– Proszę upewnić się, że wszystkie przedmioty zostały zabezpieczone – rozległ się sztuczny głos. – Winda rozpoczyna proces wytracania prędkości. Po uruchomieniu hamulców mikrograwitacja zostanie wyłączona i nieumocowane przedmioty mogą ulec zniszczeniu.

Zapowiedź została powtórzona, ale Sorilla ją zignorowała. Nie zadała sobie nawet trudu, by rozpiąć pasy i dryfować swobodnie. To było dość przyjemne, ale dla kogoś pracującego w kosmosie dawno straciło posmak nowości. Słyszała, jak ludzie w pośpiechu zapinali teraz te pasy i próbowali łapać latające wokół aparaty fotograficzne, jednak ponieważ żaden z nich nie leciał w jej kierunku, ponownie zatopiła się w rozmyślaniach.

Obcy nie byli tym, czego się spodziewała, nawet po miesiącach walki z golemami i goblinami, które wysyłali do prac na zewnątrz. Wewnątrz bazy miała do czynienia z przynajmniej dwoma różnymi gatunkami – wielkimi, futrzastymi mięśniakami i mniejszymi, szarymi, przypominającymi „obcych z Roswell”. Wyglądało na to, że szarzy dowodzili. Byli prawdopodobnie technikami, podczas gdy „kotołaki” wydawały się wynajętymi ochroniarzami.

To z kolei nasunęło jej inną myśl. Wyczyszczenie tej bazy było dziecinnie proste. Przypomniała sobie wszystkie wojny, w których brała udział, i uznała, że nawet najgłupsi żołnierze z Trzeciego Świata byli bardziej kompetentni. Jej przeciwnicy zachowywali się jak pracownicy podrzędnej agencji ochrony wynajętej do pilnowania biurowca, co bardzo kłóciło się z jej innymi wspomnieniami z Haydena. Golemy i gobliny nie były wojownikami, nie były nawet dronami bojowymi, tylko maszynami budowlanymi.

Ale był też zawór grawitacyjny.

Jeśli jakaś kultura zapewniała dostęp do broni masowego rażenia ochroniarzom i pracownikom budowlanym, to zdaniem Sorilli powinno się jej uzmysłowić znaczenie wyrażenia „zdrowe zmysły”.

– Proszę schować stoły i wyjąć siedziska znajdujące się we wnękach. Za dwanaście minut będziemy lądować w porcie kosmicznym Ameryka. Dziękujemy za skorzystanie z usług linii Maiden Solar.

„Jakby miało to jakieś znaczenie” – przemknęło Sorilli przez głowę. „Wszystkie one dzierżawią windy od ZFS”.

Grawitacja wróciła już w pełni i proces lądowania nie zaliczał się do najprzyjemniejszych. Winda zniżyła się do poziomu portu, jednak pasażerowie musieli zaczekać, aż jej poprzedniczka zostanie przepięta do łącza idącego w górę.

W odróżnieniu od łączy na koloniach port kosmiczny Ameryka zapewniał ciągły ruch w obu kierunkach. To zapewne czyniło życie serwisantów wind bardzo interesującym, ale zdaniem Sorilli każdy był kowalem własnego losu i nikt nie kazał tym ludziom wybierać tego właśnie zawodu.

– Witamy w porcie kosmicznym Ameryka – zabrzmiał miły kobiecy głos, gdy winda opadła do dużego budynku terminala. – Proszę nie zapomnieć o zabraniu bagażu i rzeczy osobistych. Proszę pozostać na miejscach aż do całkowitego zatrzymania się windy. Jeszcze raz dziękujemy za skorzystanie z usług linii Maiden Solar. Życzymy miłego dnia.

USS „Cheyenne”

Zewnętrzne rejony Układu Słonecznego

– Pani admirał…

Nadine Brookes odwróciła się, chwytając poręcz. Jej adiutant wsunęła się przez gródź do pomieszczenia.

– O co chodzi?

Denise Milan zawahała się przez chwilę, sprawdzając swoje położenie względem dowódcy, nie zawracając sobie jednak głowy salutowaniem. O ile teoretycznie było ono wymagane przez regulamin, o tyle w warunkach zerowej grawitacji wyglądało komicznie. Ponadto w kabinie przebywały tylko we dwie. Adiutant wyciągnęła chip z kieszeni i podała przełożonej.

– Rozkazy?

– Tak, ma’am. Grupa humanitarna wróciła z Haydena.

– Wiem, a co z Task Force? – spytała Nadine, wypowiadając wreszcie głośno pytanie, które dręczyło ją, odkąd na monitorach zobaczyła sygnatury powracających jednostek. Miała nadzieję, że bojowa część Floty pozostała na miejscu w celu patrolowania systemu.

– Zniszczona – odparła Denise, spuszczając wzrok.

– Cholera! Cała?

– Niestety tak.

Nadine potarła policzek.

– W jaki sposób przetrwały statki badawcze? Czy Task Force w jakiś sposób doprowadziła do wzajemnego unicestwienia stron?

– Prawie. Przetrwał jeden krążownik. Kapitan Petronow z „Socratesa” zdołał wykończyć go z niskiej orbity.

Ta wiadomość zaskoczyła admirał. Nadine, jak większość starszych oficerów Floty, nie pokładała większych nadziei w statkach badawczych zamienionych w okręty wojenne.

– Aleksiej Petronow? Nigdy bym nie przypuszczała, że ten facet ma w sobie to coś. Jest stuprocentowym cywilem.

W stwierdzeniu tym było sporo autoironii, bowiem Nadine Brookes także rozpoczynała karierę jako naukowiec, by później przenieść się do Marynarki Wojennej. Znała jednak Petronowa, tak jak większość dowódców jednostek Floty, i jeśli istniał wzorzec pacyfisty, to był nim Aleksiej. Wiadomość, że to właśnie on zniszczył nieprzyjacielski krążownik, była ostatnią, jakiej admirał się spodziewała.

– Jaki jest status statków badawczych?

– Są doposażane i ładowane – odpowiedziała Denise. – Załogi przebywają na krótkich urlopach, ale wkrótce znów będą w trasie.

Nadine skinęła głową, biorąc chip i zwracając się ku swojej stacji roboczej, zajmującej większość mostka flagowego. Wsunęła urządzenie w czytnik i dotknęła skanera biometrycznego. Po przeczytaniu rozkazów oparła się wygodniej w fotelu.

– Misja eskortowa.

– Słucham, ma’am?

– Dostarczenie zaopatrzenia i pomocy humanitarnej do systemu Aresa – wyjaśniła admirał. – Nowe łącze, uzbrojenie, żywność i materiały medyczne. Tego typu sprawy.

Denise pokiwała głową. To miało sens. Wielu ludzi w systemie Aresa zginęło podczas ataku, ale większość przetrwała. Lwia część żyła i pracowała pod powierzchnią planety, w kopalniach i podziemnych miastach. Ci ludzie zostali tam uwięzieni. Nawet po zamontowaniu nowego łącza istniała bardzo niewielka szansa na to, że Flota w tym momencie dysponuje wystarczającymi możliwościami transportowymi, by ewakuować ich wszystkich. Trzeba było jednak zrobić wszystko, co w ludzkiej mocy, aby im pomóc.

Task Force Pięć była obecnie jedynym mobilnym związkiem taktycznym, jako że Jedynka prawdopodobnie utworzy grupę humanitarną, zaś Czwórka właśnie otrzymała zadania przewidziane dla obrony terytorialnej. Wysyłanie TF5 jako eskorty było w pewnym sensie marnotrawieniem jej potencjału bojowego. Była to ciężka grupa, stricte bojowa, przeznaczona do bezpośredniej konfrontacji z przeciwnikiem.

Co było obecnie nieco utrudnione, gdyż od czasu bitwy o Haydena nigdzie go nie napotkano.

Nadine z westchnieniem wyłączyła monitor i uruchomiła łączność wewnętrzną.

– Tu mostek, pani admirał.

– Kapitan jest na miejscu?

– Połączę panią.

– Dziękuję.

Chwilę potem w głośniku rozległ się męski głos:

– Tu Roberts, słucham, pani admirał.

– Otrzymaliśmy rozkazy, kapitanie. Odprawa eskadry za dwadzieścia minut.

– Aye, ma’am, będę gotów.

– Wiem, że będziesz. Koniec przekazu – powiedziała, przerywając łączność. – Jeden z głowy, teraz reszta.

– Zacznę przygotowywać telekonferencję.

– Dzięki, Denise – odparła admirał, łącząc się z HMS „Hood”.

* * *

Zebranie wszystkich kapitanów zajęło nieco więcej niż dwadzieścia minut, pomimo użycia łącza konferencyjnego Denise udało się to zrobić dość sprawnie. Nadine nakreśliła kapitanom pokrótce plan, wypracowano rozkaz do pierwszego skoku i spotkania z Task Force Jeden.

Eskadra okrętów klas Longbow i Cheyenne uruchomiła napędy VASIMR na jeden g i nie spiesząc się, skierowała do punktu skoku. W tym samym czasie TF1 także szykowała się do drogi. Brookes spodziewała się, że i tak będzie musiała poczekać jeden dzień, ale to nie stanowiło problemu. Pomimo długiego okresu sprawdzania i przygotowywania sprzętu cały czas wychodziły jakieś drobne usterki, które trzeba było usuwać. Obie klasy okrętów były największymi i najpotężniejszymi okrętami bojowymi zbudowanymi przez ludzi, ale konstruowano je w dużym pośpiechu i skutki tego dało się już odczuć.

Przelot z przyspieszeniem jednego g dawał załogom okazję do kontroli i poprawek. Poruszanie się w mikrograwitacji było wprawdzie zabawne, ale praca w takich warunkach to zupełnie inna sprawa.

* * *

Na mostku USS „Cheyenne” kapitan Roberts nadzorował niekończącą się listę kontroli i prób. Jego życie przed wojną mogło wydawać się nudne, ale przynajmniej nie czuł się jak urzędnik. „Taka jest nagroda admiralicji za lata nienagannej służby” – myślał, otwierając kanał do sekcji technicznej.

– Sekcja techniczna, słucham.

– Tu Roberts – powiedział. – Szef jest uchwytny?

– Stara się zmniejszyć przepływ na tok, sir.

Roberts skrzywił się. Nieregularne odczyty z systemu generującego antymaterię były właśnie jedną ze spraw, o których chciał pogadać z szefem.

– Już do czegoś doszedł?

– Tak, sir. Jakiś czas temu odkryliśmy przyczynę. Teraz to tylko sprawa potwierdzenia tego, co wynika z obliczeń.

– Jasne. Powiedz szefowi, że chciałbym z nim porozmawiać, gdy tylko będzie miał wolną chwilę.

– Wilco, kap.

– Koniec przekazu.

Dowódca westchnął, starając się nawet nie myśleć o tym, co niekontrolowany przepływ na tokamaku mógłby zrobić z jego nowym okrętem.

„Zapowiada się misja pełna wrażeń”.

Hacjenda rodziny Aida

Przedmieścia Ciudad Juárez

Sorilla zarzuciła worek podróżny na ramię i przeszła przez popękany chodnik do swojego domu rodzinnego.

„Nic się tu nie zmieniło”. Uśmiechnęła się lekko, porównując suche, gorące, meksykańskie powietrze z wilgotnym upałem haydeńskiej dżungli.

Szczekanie psa prawie ją zaskoczyło. Odwróciła się do nadbiegającego i przygotowującego się do skoku kundelka. Rzuciła worek na ziemię i wzięła psa na ręce.

– Dobrze cię widzieć, paszczaku – usiłowała przebić się przez radosne ujadanie czworonoga. Kiedy odstawiła go na ziemię, zrobił rundę wokół jej nóg i worka i pognał do domu.

– Halo! – zawołała kobieta, otwierając stopą drzwi. – Tato? Jesteś tu?

Nie słysząc odpowiedzi, rzuciła worek na stół kuchenny i przeszła przez dom do wejścia do garażu. Usłyszała odgłosy pracujących narzędzi.

– Tato – krzyknęła od progu, wiedząc, że nie należy zbliżać się znienacka do pracującego szlifierką kątową. – Tato, odwróć się, stary wariacie!

Mężczyzna przerwał pracę, nasłuchując uważnie i upewniając się, czy faktycznie dotarł do niego czyjś głos, czy tylko mu się wydawało. Wreszcie odwrócił się. Szlifierka upadła na warsztat, a Cassius Aida uśmiechnął się szeroko i podszedł do córki.

Podobnie jak przed chwilą pies, Sorilla poczuła nagle, że jej stopy odrywają się od podłoża, a ona sama wiruje.

– Puszczaj, wariacie!

Cassius Aida zaniósł się głębokim basowym śmiechem, przechodzącym prawie w infradźwięki, i odstawił córkę na podłogę.

– Czemu nie uprzedziłaś, że wracasz?

– Jeszcze rano byłam na lotnisku – odparła, uśmiechając się ciepło. – Super jest znowu cię zobaczyć.

– Ciebie także, dzieciaku – powiedział. – Tym razem jesteś sama?

– Tak – potwierdziła. Zacisnęła usta, przypominając sobie, że ostatnim razem była tu z nią połowa jej drużyny.

Cassius Aida nie był głupcem, a zanim przeniósł się do Meksyku, służył w Armii Stanów Zjednoczonych. Znał wyraz twarzy, który zobaczył u Sorilli, nieraz widział taki grymas w lustrze.

– Było bardzo źle, hija? – spytał po chwili, odkładając resztę narzędzi. Musiał zająć czymś ręce, by nie zobaczyła ich drżenia na myśl o tym, w jaki sposób jego kochana dziewczynka zarabia na życie.

– Paskudnie – potwierdziła cicho, opierając się o stół.

– Tak, widać to w twoich oczach. Ilu?

– Wszyscy.

Młotek upadł na podłogę obok samochodu naprawianego przez Cassiusa Aidę.

Wszyscy.

Mężczyzna spojrzał w sufit, jakby szukając tam jakichś wyjaśnień.

– Wypadek?

– Nie. Nie, papo – powiedziała, zwracając się do niego w ten sposób po raz pierwszy od wielu lat i podnosząc upuszczony młotek. – To nie był wypadek.

Ojciec wolno pokiwał głową i wziął narzędzie, które mu podała.

– Dorwałaś ludzi, którzy to zrobili?

Sorilla zaśmiała się gorzko.

– Jeśli kogoś pominęłam, inni nadal ich tropią.

– To dobrze. Możesz zdradzić mi jakieś szczegóły?

– Jeśli do tej pory nie wiesz, to znaczy, że nie.

– W porządku – odparł, wycierając dłonie ścierką. – Kolacja będzie za godzinę. Potrzebujesz czegoś?

– Pada komunikacyjnego z dostępem telekonferencyjnym.

– Fab jest w kącie, tam gdzie zawsze. To nowy model, ale system operacyjny prawie się nie zmienił. Znasz hasło do mojej sieci.

– Dzięki.

– Widzimy się na kolacji?

– No jasne.

Cassius spojrzał na nią przeciągle i poszedł do kuchni. Sorilla znała swojego ojca, wiedziała, że nie był typem faceta, który lubił gadać, jednak czasem sposób, w jaki zachowywał się w sytuacjach emocjonalnych, ranił. Ale nie winiła go za to. Za pomocą implantów połączyła się z siecią domową i zaczęła przeglądać najnowsze modele padów.

Nie potrzebowała niczego wyszukanego ani szczególnie ładnego. Przy implantach miała świadomość, że urządzenie najprawdopodobniej nigdy nie opuści jej kieszeni. W ciągu kilku minut znalazła model spełniający jej oczekiwania. W momencie kiedy oprogramowanie załadowane zostało do implantu, należało tylko poczekać, aż fab wydrukuje pada.

Wolałaby użyć bezpośrednio swoich implantów, jednak wojsko zabraniało łączenia się z siecią cywilną za pomocą sprzętu wojskowego. Głównie ze względu na niebezpieczeństwo złapania wirusa. Podłączenie się do sieci domowej było już lekkim naruszeniem tych zasad, więc Sorilla nie chciała ryzykować serfowania po sieci ogólnej. Wzięła urządzenie z fabu, sprawdziła, czy wydrukowane zostało z naładowanymi bateriami, i po połączeniu z implantami schowała do kieszeni.

Weszła do domu, łącząc się z pocztą elektroniczną.

– Idę trochę odpocząć, tato – zawołała. – Daj mi znać, kiedy kolacja będzie gotowa.

Machnął w jej kierunku ręką, biorąc nieco ryżu, fasoli i mięsa.

– Możesz jeść w każdej chwili. Zjem z tobą.

– Dzięki, tato – powiedziała, wchodząc do swojego pokoju i kładąc się.

Zamknęła oczy, przeglądając wiadomości w skrzynce, lokalne serwisy prasowe, a głównie starając się zapomnieć.

Od ponad roku nie myślała o swoim zespole. Zagłębianie się w to piekło podczas pobytu na Haydenie nie było dobrym pomysłem, ale teraz, kiedy została odwołana, każdą chwilę będzie musiała poświęcić odpowiadaniu na pytania. Musiała się do tego przygotować.

Po udzieleniu odpowiedzi na kilka wiadomości od przyjaciół i zmianie statusu na portalu społecznościowym z „poza Ziemią” na „w domu” nadała komputerowi priorytety powiadamiania i nakazała wyłączenie HUD-a.Informacja pochodzi z roku 2011, kiedy został wydany oryginał 2 części „Hayden War”. Aktualnie cykl liczy już 6 tomów. (przyp. wydawcy)

Hija (hiszp.) – córka, córcia. (przyp. tłum.)

Wojska Specjalne na całym świecie najczęściej operują rotacyjnie w cyklu trójfazowym: wykonywanie zadania – wypoczynek – szkolenie. Jedna trzecia sił wykonuje zadania, jedna trzecia przebywa na urlopach po misjach, jedna trzecia szkoli się i pozostaje w gotowości do ewentualnego wsparcia sił wykonujących zadania. (przyp. tłum.)

Działo szynowe, działo elektromagnetyczne – działo, w którym pocisk wykonany z dobrego przewodnika rozpędzany jest pomiędzy nieruchomymi szynami przez siłę elektrodynamiczną. (przyp. tłum.)
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: