Istota zła - ebook
Istota zła - ebook
Światowe wydarzenie literackie tego roku!
Włoski thriller, do którego prawa w ciągu zaledwie kilku dni kupili wydawcy z ponad 30 krajów!
Autor, którego krytycy stawiają w jednym rzędzie z Kingiem, Lovecraftem, Deaverem i Jo Nesbø.
Brutalna zbrodnia, porażająca pierwotną grozą natura, obsesja i pradawna przyczajona Bestia. Ta historia wciąga, porusza i trzyma w napięciu do końca!
Amerykanin, filmowiec dokumentalista, Jeremiah Salinger przenosi się z żoną i córką z Nowego Jorku do Siebenhoch, małej wioski w górach Południowego Tyrolu. Zafascynowany miejscowym krajobrazem kręci dokument o pracy ratowników górskich. Uczestniczy w akcji ratunkowej, w której ginie cała załoga, on jedyny, cudem unika śmierci.
Co wydarzyło się wysoko w górach, pozostaje wysoko w górach.
Nękany atakami paniki i poczuciem winy próbuje uporać się z traumą i stresem pourazowym. Odrzuca terapię lekami i postanawia zmierzyć się z najciemniejszą otchłanią ludzkiej natury i gór. Przypadkiem trafia na temat brutalnej masakry w wąwozie Bletterbach – niebezpiecznym i owianym legendami miejscu kryjącym skamieniałości i koszmary sprzed 280 milionów lat – której rozwikłanie staje się jego niebezpieczną obsesją.
Nikomu nigdy nie udało się powrócić z jaskini Bletterbach. Tam na dole czai się piekło.
Mimo że od tragedii minęło ponad trzydzieści lat, sprawa ciągle nie została wyjaśniona. W miasteczku panuje zmowa milczenia, a chroniąca tradycję i wspomnienia przodków społeczność wyparła zdarzenie z pamięci. Ludzie wierzą, że w wąwozie czai się zło, którego lepiej nie budzić. Zło tak pradawne i groźne jak sama Ziemia.
Luca D’Andrea – 36-letni włoski pisarz i nauczyciel w gimnazjum w Bolzano, autor trylogii fantasy dla dzieci Wunderkind. Jego najnowsza powieść, mroczny thriller Istota zła, stała się hitem londyńskich Targów Książki 2016, a prawa do tłumaczenia książki zostały sprzedane do ponad 20 krajów jeszcze przed jej premierą we Włoszech.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-3757-1 |
Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W szczelinach i przepaściach takich jak ta, gdzie się znalazłem, został na zawsze niejeden alpinista czy wspinacz: tracili w nich siły, rozsądek i na koniec życie, porażeni tym głosem.
Jakaś cząstka mego umysłu, ta zwierzęca, oswajana z trwogą przez miliony lat, rozumiała, co Bestia syczy.
Osiem liter: „Wynoś się”.
Nie przewidziałem, że usłyszę tu Bestię.
Potrzebowałem czegoś znajomego, ludzkiego, co wyrwałoby mnie z okrutnej samotności lodowca. Popatrzyłem w górę, nad krawędź rozpadliny, chciałem odnaleźć czerwony punkt, EC135, helikopter Ratownictwa Alpejskiego w Dolomitach. Ale niebo było puste. Lśnienie oślepiającego błękitu z postrzępioną u dołu krawędzią.
Wtedy się załamałem.
Zacząłem się kołysać w przód i w tył, oddychałem zadyszany, krew straciła siły. Jak Jonasz we wnętrznościach wielkiej ryby, tak i ja utknąłem samotnie przed obliczem Boga.
A Bóg syczał: „Wynoś się”.
O czternastej dziewiętnaście tamtego fatalnego piętnastego września doszedł mnie jednak zza brył lodu głos, który nie był głosem Bestii. To wołał Manny i na tle czystej bieli pojawił się czerwony kombinezon. Manny powtarzał moje nazwisko, raz za razem, a wciągarka powoli opuszczała go coraz niżej, coraz bliżej mnie.
Jeszcze pięć metrów.
Jeszcze dwa.
Niemal mnie dotykał. Jego ręce i wzrok chciały znaleźć na mnie jakieś obrażenia, coś, co by wyjaśniło moje zachowanie. Pytał mnie o sto, o tysiąc rzeczy. Nie odpowiadałem. Głos Bestii był we mnie zbyt mocny. Pożerał mnie.
– Nie słyszysz? – wyszeptałem. – To Bestia, to…
Bestia – chciałem mu wyjaśnić – ten prastary lodowiec nie może znieść, by do jego głębi wtargnęło ciepłe serce. Moje ciepłe serce. Serce Manny’ego.
A potem ta chwila o czternastej dwadzieścia dwie.
Wyraz zdumienia na twarzy Manny’ego, które zmienia się w przerażenie. Lina wciągarki, na której był uwieszony jak marionetka. Manny, który naraz leci w dół. Hałas silnika helikoptera, który staje się jak zduszone wołanie.
I to, co potem.
Krzyk Boga. Lawina zasłania mi niebo.
Wynoś się!
I właśnie wtedy zobaczyłem. Kiedy zostałem sam, poza czasem i poza przestrzenią, zobaczyłem.
Ciemność.
Doskonałą ciemność. Ale nie umarłem. Nie, nic z tego. Bestia chciała się mną pobawić. Zostawiła mnie przy życiu. Teraz mi szeptała: „Już ze mną zostaniesz, zostaniesz na zawsze…”.
Nie myliła się.
Po części wciąż tam z nią jestem.
Jednak jak powiedziałaby z uśmiechem moja córka Clara, to jeszcze nie było zet na samym skraju tęczy.
To jeszcze nie było zakończenie mojej historii. Przeciwnie.
To był dopiero prolog.
Sześć liter: „prolog”. Sześć liter: „Bestia”.
Tak jak „zgroza”.