Podszepty pychy. Opowiadania - ebook
Podszepty pychy. Opowiadania - ebook
Podszepty pychy to książka zabierająca czytelnika do czterech różnych światów. Bohaterowie dwóch pierwszych opowiadań żyją w świadomości, że dzięki rewolucji technicznej posiedli atrybuty boskiej władzy do kreowania nowego rodzaju istnień, a przynajmniej decydowania o kształcie ich egzystencji. Bohaterów dwóch następnych opowiadań łączy potrzeba bycia zauważonym, docenionym lub po prostu kochanym. Pragną bliskości drugiego człowieka, ale w rzeczywistości, w której przyszło im żyć te proste, naturalne uczucia nie mogą być zaspokojone. Niewątpliwie autorka stworzyła intrygujące opowiadania, zawierające wiele spostrzeżeń odnoszących się do codziennego życia ludzi, ich wzajemnych relacji, marzeń i pragnień w całkiem nowej rzeczywistości, w której dominuje myśl innowacyjna i wszechobecna technologia. Ale czy dusza człowieka może być zastąpiona przez zaprogramowaną wersję istnienia, a miłość przez ścisłe procedury?
Już w szkole średniej Joanna Stańda - autorka książki - przejawiała zainteresowanie literaturą. Pisała opowiadania głównie z pasji i dla przyjemności. Debiutowała w 1995 r. opowiadaniem "Siła kamiennego lwa" w konkursie literackim, organizowanym przez wrocławską redakcję „W kręgu Kieszkówki”. Od tego czasu nadal uczestniczy w konkursach literackich. Dwukrotnie zdobyła pierwszą nagrodę, wielokrotnie nagrodzona wyróżnieniem. W 2008 r. opublikowano jej opowiadanie "Nowina" w pracy zbiorowej pt. "Baśnie i legendy o Płocku". Drugą pasją jej życia są dalekie podróże, z których czerpie literackie inspiracje.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-115-6 |
Rozmiar pliku: | 821 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Kim jesteśmy? – Zapytał głos nagrany na nośniku cyfrowym, zwanym przez jego twórcę OVERHEAR.
Dominujący innowator przycisnął palcem pozostałe ekrany tworzące elektroniczną, kolorową tapetę na skalnej ścianie podziemnej groty. Nagła jasność ocuciła go z nostalgicznego zamyślenia, w jaki popadł po lekturze oryginalnych, autentycznych ksiąg, spisanych przez pokolenia ostatniej generacji.
OVERHEAR! Narzędzie jego pracy, formowania nowej masy społecznej, zbiorowego tworu, ulepionego na obraz i podobieństwo jego własnych idei, przemyśleń, być może urojeń. Z czego się składa nowa społeczna substancja? Z trzech generacji: ostatniej, poprzedzającej i dostosowanej. Siłą rzeczy, podział ten wynikał z zaszłości natury, porządku narzuconego przez świat przyrody. Nie miał zbyt wielkiego pola do popisu. Indywidualnym jego wkładem były nazwy tych generacji, adekwatne do planu stworzenia społeczeństwa doskonałego. Jeśli wystarczy mu czasu, stworzy generację przyszłą, stanowiącą zlepek wiedzy i dziedzictwa generacji ostatniej, doświadczeń dwóch następnych generacji oraz jego własnych zamierzeń i kreatywności.
Kształtuje zatem obecną społeczność, która za jego sprawą znalazła się w nowym wymiarze życia. Nie… planety nie zmienił, nie dojrzał biotechnologicznie do tego przedsięwzięcia, ale odmienił oblicze ziemskiej przestrzeni. Wpoił w umysły członków swojego społeczeństwa nowe nazwy, nowe wartości i nowe prawa, unikając przy tym pojęcia wolności jednostki, odrębności narodowej i jakiejkolwiek religii. Dla sprawnego jednak zarządzania tak liczną rzeszą wspólnot społecznych, wprowadził nowy podział geograficzny, poczynając od najmniejszej jednostki podziału, jego nowy świat dzieli się na sektory, tereny i przestrzenie. Sprawił, że społeczność trzech generacji zaczęła żyć nowym, własnym życiem.
OVERHEAR! Przedstawiciele ostatniej generacji krytykowali tę nazwę, jako dość banalną. Wskazującą w sposób prosty i bezpośredni na jedną z możliwych funkcji przedmiotu, zamykając przy tym drogę do szalonej wyobraźni i fantazji, którą został obdarzony każdy przedstawiciel tej generacji z osobna. „Dlaczego z góry przyjmować założenie, że dany przedmiot został skonstruowany tylko dla jednego celu? Jeśli nawet na początku tak by było, to zawsze można się zastanowić nad nowym wymiarem funkcji tego wynalazku!” – Proponowali.
Wyobraźnia! – Aksjomat odrębności i niepowtarzalności człowieka, dar, z którym człowiek się rodzi naturalnie – mawiali.
Myśl ta uległa znacznej modyfikacji u przedstawicieli generacji poprzedzającej. Z upływem dekad rezygnowali oni z używania wyobraźni, by tworzyć rzeczy „wielkie”, o kilku celach przeznaczenia, na rzecz wygody korzystania z rzeczy prostych, jednofunkcyjnych, opracowanych w laboratoriach galerii handlowych na z góry określony czas.
Dziś wyobraźnia uznana została przez przedstawicieli generacji dostosowanej za relikt minionych czasów. Za balast uruchamiający niepotrzebnie impulsy neuronowe, powodując przy tym napięcia, frustracje i poważne w skutkach konflikty między osobnikami ostatniej generacji. Zresetowano zatem wyobraźnię ze słownika wyrazów użytecznych. Osobniki ostatniej generacji przypominają sporadycznie o niej dwóm następnym generacjom przy okazji kolejnego odkrycia, zastosowania prototypu czegoś, co po upływie zaledwie jednej dekady może znaleźć się na platformie encyklopedii prehistorii, obok hasła wyobraźnia.
– Kim jesteśmy? – Zapytał ponownie głos z OVERHEAR.
Społeczność z terenu Nowych Nadziei cisnęła się do ostatniego z sektorów rozproszonych na szerokim placu. Wszyscy pragnęli wysłuchać wskazówek innowatora. Dla przedstawicieli generacji dostosowanej były one swoistym pokarmem, radą, wskazaniem kierunku funkcjonowania przez następne tygodnie w gąszczu nowości codziennego użytku, składających się na rozciągniętą w czasie dobę technologicznej rewolucji i reformatorskich obyczajów. Codzienność życia generacji dostosowanej nabrała innego oblicza. Dzięki wrodzonej inteligencji myślicieli ostatniej generacji, kwestie materialne, które ich wcześniej gnębiły przez długie dekady, zostały podniesione do teorii nowej umowy społecznej. Dowiedli, że merkantylizm był efektem ubocznym społecznego życia tej generacji. Idea ta została udoskonalona przez uniformistów generacji przejściowej, którzy dogmat merkantylizmu zastąpili dogmatem unifikacji. Bogactwo ziemskiej przestrzeni nie zależy wyłącznie od wartości wpisanych w bankowym systemie! – Twierdzili. Wartością samą w sobie jest nie to, co zostaje wytworzone przez mieszkańców poszczególnych sektorów, terenów i przestrzeni, ale to, że jest to tworzone przez zjednoczone generacje. Przez członków wspólnoty tworzących poszczególne stopnie podziału geograficznego.
SYNERGIA! – Oto filar współczesnej jakości życia, prawda objawiona, służąca osiągnięciu przez społeczeństwo doskonałości. Współdziałanie woli ludzkiej powinno być wpisane w kod genetyczny generacji przyszłej!
Nie od razu pogodzono się z tą myślą. Osobniki z ostatniej generacji dramatycznie się temu sprzeciwiały. Godziło to w ich indywidualność, osobowość, istotę natury. Znieważono godność przyrodzoną każdemu człowiekowi. Przedstawiciele generacji poprzedzającej nie byli już tak fundamentalnie zacietrzewieni. Początkowo sprzymierzyli się z ruchem „Deficytu Tradycji”, uformowanym przez osobników ostatniej generacji, ale z czasem indywidualność, podobnie jak poprzednio wyobraźnia, traciły na znaczeniu. Comiesięczne spotkania na placu Popularyzowania Idei potęgowały w nich intelektualną gnuśność, stępiały resztki błyskotliwości. Statyczność myśli niczym złośliwy rak zaczęła toczyć ich umysły.
Przedstawiciele generacji dostosowanej nie mieli problemu z UNIFIKACJĄ. Ciepły głos innowatora płynący z OVERHEAR powtarzał im tę prawdę konsekwentnie, aż w końcu została wpisana do słownika wyrazów użytecznych na poczesnym miejscu.
– Jesteśmy rdzenną całością. Nasze prawa są podwaliną zupełnej jedności zbiorowości ludzkiej. Winniśmy sumiennie ich przestrzegać, aby stały się światłością dla wspólnot generacji przyszłej.
Społeczność z terenu Nowych Nadziei zgodnie przytaknęła głowami. Byli oni ogromnymi zwolennikami idei UNIFKACJI. Upatrywali w niej źródło wiecznego pokoju, zgody, błogiego stanu harmonii między niedoskonałą naturą a optymalnymi potrzebami wspólnot.
Jak niedoskonała była natura, zwłaszcza ta ludzka oraz jak bardzo wypaczone były prawa, za pomocą których próbowano ujarzmić błędy tej natury, przedstawiciele generacji dostosowanej mogli się przekonać, wchodząc na platformę encyklopedii prehistorii.
Społeczność Nowych Nadziei za sprawą terenowych innowatorów poznała dogłębnie jej cztery księgi: chaosu, kursu w nieznane, strażników idei, kodów i symboli. Innowatorzy powiadają, że członkowie generacji dostosowanej swoim życiem, doświadczeniem i myślą inteligencji nabytej, tworzą piątą księgę tej encyklopedii. Jako całość stanowić będzie pięcioksiąg dla wspólnot generacji przyszłej, katalog wirtualnej czasoprzestrzeni, sekwencji epok obfitujących w nieznane, ponieważ niedoświadczone, wydarzenia, linie procedur postępowania, ład społeczny, opracowany przez poprzednie pokolenia, z przykładami ludzkiego egoizmu, nietolerancji i zaborczości, z jednej strony będzie ostrzeżeniem, a z drugiej gotową receptą życia dla członków generacji przyszłej.
KSIĘGA CHAOSU
PREFIX
Na początku była nicość, pusta otchłań, kosmiczne morze przestrzeni i czasu, pośród którego wyłoniła się opoka ludzkiego życia, Planeta Ziemia. Hulały na niej wszystkie żywioły: wiatru, deszczu i śniegu. Bujny drzewostan uginał się pod wpływem huraganów, niespokojne rzeki występowały ze swoich koryt, aby w końcu nieokreślona żadnymi granicami powierzchnia pokryła się skamieniałym lodem. Trwało to miliony lat, chociaż wówczas nie istniała jednostka czasu, zatem żadne źródła nie podają, ile czasu upłynęło na początku. Potem formowało się życie różnych gatunków roślin i zwierząt, prymitywne w swej formie i strukturze.
Mijały ery, dawne życie było zastępowane przez nowe. Potencjał nieokreślonych możliwości ginął bezpowrotnie.
Obroty koła
Pewnego dnia pojawił się człowiek, swoją siłą i rozumem początkowo mało odróżniał się od zwierzęcia. Natura jednak pokazała wyjątkowo swoją doskonałość, wyposażyła tę istotę, zwaną HOMO SAPIENS w procesy myślowe. I to był początek, punkt odniesienia. Inauguracja ulepszonego bytu.
Powierzchnia Ziemi mozolnie zmieniała swoje oblicze. Inteligencja wrodzona człowieka była siłą napędzającą obroty koła, za sprawą którego ludzkość sunęła się eterycznie do przodu. Pierwsze metody poznawcze były prostackie, zacofane, efekt skali poczynań człowieka jawił się mizernie. Upłynęło kilka epok w kosmiczny niebyt, a wyposażona w doskonały mechanizm myśli twórczej istota ludzka wciąż tkwiła w pierwszym etapie ewolucji. Potrafiła tylko zastępować jedną substancję drugą, jeden surowiec innym, używając przy tym narzędzi mało zaawansowanych. Bezbronność wobec żywiołów przyrody resetowała setki egzystencji. Sposobem na przetrwanie gatunku ludzkiego była wyłącznie naturalna prokreacja. Poziom wdrażania przez ludzkość innowacji był ujemny.
Rewizja analfabetyzmu
Połacie lasów kurczyły się, rzeki zmieniały koryta i zawracały swój bieg, niektóre wysychały nieubłaganie. Odnalezione mozolnym trudem pokłady surowców ubożały w swej ilości i jakości. Zbiory gatunków zwierząt i roślin, niższej formy istnienia, zaczęła ginąć! Zasoby pokarmu wyczerpywały się.
Potencjał człowieka wzrósł! Przeszedł z ujemnego poziomu innowacji na poziom zerowy. Procesy myślowe ludzkiego umysłu wyszły z fazy ignorancji i weszły w fazę koncepcji.
Układ okresowy pierwiastków Mendelejewa i prawa dynamiki stały się kluczem do szyfru bogatszego świata, odsłoniły rąbka tajemnicy doskonałości natury. Pierwszy model struktury atomu J. J. Thomsona przybliżył człowieka niczym wędrownego tułacza do sedna materii. Istota ludzka doznała olśnienia.
Nastał czas… człowiek zainteresował się swoją powłoką, miąższem, tkanką i szpikiem. Zajrzał do jądra. Poznał istotę swojego istnienia. Podjął grę we właściwym kierunku. Empiryczność podwajania, zwielokrotniania, wydłużania, doczepiania, poszerzania i nadbudowywania ludzkiego ciała szła w parze z pragmatyzmem.
Antykoncepcja i aborcja ryglowały potencjał płodności. Transplantacja komórek i narządów okazała się panaceum na zło potęgowane przez choroby. Badania prenatalne pozwalały na usunięcie ewentualnych wad kiełkującego ludzkiego bytu. Surogat mothers wypełniały braki tym, którym powszechna znajomość atomu nie mogła pomóc w naturalnej prokreacji. Opracowana biotechnologicznie metoda In vitro umożliwiała zapłodnienie pozaustrojowe. Człowiek na zerowym poziomie innowacji doszedł do zenitu chaosu. W jednakowym stopniu pragnął zniszczyć życie, co je stworzyć lub przedłużyć.