Upadek Gigantów - ebook
Upadek Gigantów - ebook
Powieść otwierająca monumentalną epicką trylogię, rozgrywająca się na tle burzliwych, kształtujących XX wiek wydarzeń, pełna napięcia opowieść o losach pięciu rodzin - amerykańskiej, niemieckiej, rosyjskiej, angielskiej i walijskiej. Wydarzenia opisane w 'Upadku gigantów' przybliżają okres pierwszej wojny światowej, rewolucji październikowej i obrazują powstanie ruchu sufrażystek.
Wybuch pierwszego ogólnoświatowego konfliktu zbrojnego na zawsze zmienia życie bohaterów. Gdy trzynastoletni Billy Williams uczy się, jak być mężczyzną, w brutalnym świecie wojennych okopów, jego siostra trafia do domu arystokratki, Maud Fitzherbert, kobiety uwikłanej w niebezpieczny romans z niemieckim szpiegiem. Nieszczęśliwie zakochany Gus Devar, młody student prawa, otrzymuje szansę na wspaniałą karierę w Białym Domu. Inaczej potoczą się losy Grigorija i Lva Peshkovów, osieroconych bliźniaków, których planu emigracji do mitycznej Ameryki przekreśla wojna.
Upadek gigantów to historia o miłości, nienawiści, poczuciu obowiązku i zdradzie. Pełna napięcia i zwrotów akcja przenosi się z Waszyngtonu do Petersburga, z korytarzy najważniejszych światowych instytucji, do zacienionych buduarów, gdzie możni świata knują kolejne intrygi. Napisana w oparciu o rzetelne badania, pełna zapadających w pamięć bohaterów, najnowsza powieść Folletta to nie tylko znakomita książka obyczajowo-przygodowa, ale również swoisty przewodnik po historii XX wieku.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7885-053-3 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Światowej sławy pisarz brytyjski. Po ukończeniu studiów filozoficznych na University College w Londynie pracował jako reporter i bez większego sukcesu publikował powieści sensacyjne pod kilkoma pseudonimami. Jedenasta z kolei – thriller wojenny zatytułowany Igła – przyniosła mu zasłużoną sławę, została też natychmiast sfilmowana z Donaldem Sutherlandem w tytułowej roli niemieckiego szpiega. Follett wyspecjalizował się w thrillerach, najczęściej (choć nie tylko) osadzonych w realiach II wojny światowej (m.in. Klucz do Rebeki, Noc nad oceanem, Lot Ćmy, Trzeci bliźniak, Zabójcza pamięć, Zamieć) oraz powieściach historyczno-przygodowych (Niebezpieczna fortuna, Filary Ziemi, Świat bez końca, Upadek gigantów, Zima świata). Jego dorobek literacki spotkał się z zainteresowaniem twórców filmowych. Na kanwie kilku książek powstały filmy kinowe bądź seriale telewizyjne (Klucz do Rebeki, Trzeci bliźniak, Zamieć, Na skrzydłach orłów, Filary Ziemi, a ostatnio Świat bez końca).Tego autora
Powieści historyczne
NIEBEZPIECZNA FORTUNA
UCIEKINIER
CZŁOWIEK Z SANKT PETERSBURGA
Filary Ziemi
FILARY ZIEMI
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Stulecie
UPADEK GIGANTÓW
ZIMA ŚWIATA
KRAWĘDŹ WIECZNOŚCI
Thrillery wojenne
IGŁA
KRYPTONIM KAWKI
LOT ĆMY
KLUCZ DO REBEKI
NOC NAD OCEANEM
Thrillery
MŁOT EDENU
ZABÓJCZA PAMIĘĆ
TRÓJKA
ZAMIEĆ
SKANDAL Z MODIGLIANIM
TRZECI BLIŹNIAK
LWY PANSZIRU
PAPIEROWE PIENIĄDZE
Literatura faktu
NA SKRZYDŁACH ORŁÓW
www.ken-follett.comGŁÓWNI BOHATEROWIE
Amerykanie
Rodzina Dewarów
senator Cameron Dewar
Ursula Dewar, jego żona
Gus Dewar, ich syn
Rodzina Vyalovów
Josef Vyalov, biznesmen
Lena Vyalov, jego żona
Olga Vyalov, ich córka
Inni
Rosa Hellman, dziennikarka
Chuck Dixon, szkolny kolega Gusa
Marga, piosenkarka z nocnego klubu
Nick Forman, złodziej
Ilya, bandzior
Theo, bandzior
Norman Niall, księgowy malwersant
Brian Hall, przywódca związkowy
Postacie historyczne
Woodrow Wilson, 28. prezydent Stanów Zjednoczonych
William Jennings Bryan, sekretarz stanu
Joseph Daniels, sekretarz marynarki wojennej
Anglicy i Szkoci
Rodzina Fitzherbertów
hrabia Fitzherbert, zwany Fitzem
księżniczka Elizawieta, zwana Beą, jego żona
lady Maud Fitzherbert, jego siostra
lady Hermia, zwana ciotką Herm, ich uboga ciotka
księżna Sussex, ich bogata ciotka
Grout, kamerdyner Fitza
Sanderson, pokojówka Maud
Gelert, owczarek pirenejski
Inni
Mildred Perkins, lokatorka Ethel
Bernie Leckwith, sekretarz Niezależnej Partii Pracy w Aldgate
Bing Westhampton, przyjaciel Fitza
markiz Lowther, „Lowthie”, odrzucony pretendent do ręki Maud
Albert Solman, człowiek Fitza
doktor Greenward, wolontariusz w klinice pediatrycznej
lord „Johnny” Remarc, wicemnister w Ministerstwie Wojny
pułkownik Hervey, adiutant sir Johna Frencha
porucznik Murray, adiutant Fitza
Mannie Litov, właściciel fabryki
Jock Reid, skarbnik Niezależnej Partii Pracy w Aldgate
Jayne McCulley, żona żołnierza
Postacie historyczne
król Jerzy V
królowa Maria
Mansfield Smith-Cumming, nazywany „C”, dyrektor Wydziału Zagranicznego Biura Tajnej Służby (później MI6)
sir Edward Grey, członek Izby Gmin, sekretarz Ministerstwa Spraw Zagranicznych
sir William Tyrell, sekretarz Greya
Frances Stevenson, kochanka Lloyda George’a
Winston Churchill, członek Izby Gmin
H.H. Asquith, członek Izby Gmin, premier
sir John French, dowódca Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego
Francuzi
Gini, dziewczyna z baru
pułkownik Dupuys, adiutant generała Galliéniego
generał Lourceau, adiutant generała Joffre’a
Postacie historyczne
generał Joffre, głównodowodzący francuskich sił zbrojnych
generał Galliéni, dowódca garnizonu paryskiego
Niemcy i Austriacy
Rodzina von Ulrichów
Otto von Ulrich, dyplomata
Susanne von Ulrich, jego żona
Walter von Ulrich, ich syn, attache wojskowy przy ambasadzie niemieckiej w Londynie
Greta von Ulrich, ich córka
hrabia Robert von Ulrich, kuzyn Waltera, attache wojskowy przy ambasadzie austriackiej w Londynie
Inni
Gottfried von Kessel, attache kulturalny przy ambasadzie niemieckiej w Londynie
Monika von der Helbard, najlepsza przyjaciółka Grety
Postacie historyczne
książę Karl Lichnowsky, ambasador niemiecki w Londynie
marszałek polny Paul von Hindenburg
generał piechoty Erich Ludendorff
Theobald von Bethmann-Hollweg, kanclerz
Arthur Zimmermann, minister spraw zagranicznych
Rosjanie
Rodzina Peszkowów
Grigorij Peszkow, pracownik Zakładów Putiłowskich
Lew Peszkow (potem Lev Peshkov), stajenny
Zakłady Putiłowskie
Konstantin, tokarz, przewodniczący grupy dyskusyjnej
Izaak, kapitan drużyny piłkarskiej
Waria, robotnica, matka Konstantina
Sergiusz Kanin, nadzorca odlewni
hrabia Maklakow, dyrektor
Inni
Michaił Piński, oficer policji
Ilja Kozłow, jego pomocnik
Nina, pokojówka księżniczki Bei
książę Andriej, brat Bei
Katerina, dziewczyna ze wsi, nowa w mieście
Miszka, właściciel baru
Trofim, gangster
Fiodor, skorumpowany policjant
Spiria, pasażer „Anioła Gabriela”
Jakow, pasażer „Anioła Gabriela”
Anton, urzędnik w ambasadzie rosyjskiej w Londynie i niemiecki szpieg
Dawid, Żyd, żołnierz sierżant Gawrik
porucznik Tomczak
Postacie historyczne
Włodzimierz Iljicz Lenin, przywódca partii bolszewików
Lew Trocki
Walijczycy
Rodzina Williamsów
David Williams, działacz związkowy
Cara Williams, jego żona
Ethel Williams, ich córka
Billy Williams, ich syn
Gramper, dziadek, ojciec matki
Rodzina Griffithsów
Len Griffiths, ateista i marksista
pani Griffiths
Tommy Griffiths, syn Lena i najlepszy przyjaciel Billy’ego Williamsa
Rodzina Pontich
Minnie Ponti
Giuseppe „Joey” Ponti
Giovanni „Johnny” Ponti, jego młodszy brat
Górnicy
David Crampton, „Dai Beksa”
Harry „Łój” Hewitt
John „Sklep” Jones
Dai Ryjek, syn rzeźnika
Pat Papież, sygnalista na podszybiu
Micky Papież, syn Pata
Dai Kucyk, stajenny
Bert Morgan
Administracja kopalni
Perceval Jones, prezes Celtic Minerals
Maldwyn Morgan, zarządca kopalni węgla
Rhys Price, nadzorca w kopalni węgla
Arthur „Pryszczaty” Llewellyn, urzędnik w kopalni
Personel Ty Gwyn
Peel, służący
pani Jevons, gospodyni
Morrison, lokaj
Inni
Dai Brudny, czyściciel
pani Roley Hughes
pani Hywel Jones
szeregowiec George Barrow, kompania B
szeregowiec Robin Mortimer, zwolniony ze służby żołnierz kompanii B
szeregowiec Owen Bevin, kompania B
sierżant Elijah „Prorok” Jones, kompania B
porucznik James Carlton-Smith, kompania B
kapitan Gwyn Evans, kompania A porucznik Roland Morgan, kompania A
Postacie historyczne
David Lloyd George, członek Izby Gmin, deputowany z ramienia Partii LiberalnejROZDZIAŁ 3 Luty 1914 roku
I
O wpół do jedenastej lustro w holu rezydencji Mayfair hrabiego Fitzherberta ukazało wysokiego mężczyznę w dziennym stroju Anglika z wyższych sfer. Nosił kołnierz ze stójką, bo nie lubił miękkich kołnierzyków, a srebrzysty krawat miał przypięty spinką z perłową główką. Niektórzy z jego znajomych uważali taką dbałość o strój za nieprzyzwoitą. „Mówię ci, Fitz, wyglądasz jak jakiś przeklęty krawiec otwierający rano swój zakład” – powiedział mu kiedyś markiz Lowther. Jednak Lowthie był niechlujem z okruchami na kamizelce i popiołem z cygara na mankietach koszuli, więc chciał, żeby wszyscy wyglądali równie nieporządnie. Fitz nienawidził niechlujstwa – lubił schludnie wyglądać.
Włożył szary cylinder. Z laseczką w prawej ręce i nowymi zamszowymi rękawiczkami w lewej, wyszedł z domu i skręcił na południe. Na Berkeley Square jasnowłosa dziewczyna w wieku około czternastu lat mrugnęła do niego i spytała: „Possać ci za szylinga?”.
Przeszedł przez Piccadilly i wszedł do parku Green. Pod drzewami rosło mnóstwo przebiśniegów. Minął pałac Buckingham i wkroczył do niezbyt atrakcyjnej dzielnicy wokół Victoria Station. Musiał zapytać policjanta o drogę do Ashley Gardens. Okazało się, że to ulica za katedrą rzymskokatolicką. Naprawdę, pomyślał Fitz, jeśli zaprasza się szlachetnie urodzonych na spotkanie, to powinno się mieć biuro w lepszej dzielnicy.
Wezwał go stary przyjaciel jego ojca, niejaki Mansfield Smith-Cumming. Ten emerytowany oficer marynarki zajmował się teraz jakimiś niejasnymi sprawami w Ministerstwie Wojny. Przysłał Fitzowi dość krótki liścik:
Byłbym wdzięczny za rozmowę o sprawach wagi państwowej.
Możesz wpaść do mnie jutro rano, powiedzmy o jedenastej.
Liścik był napisany na maszynie i podpisany inicjałem „C”, nakreślonym zielonym atramentem.
Prawdę mówiąc, Fitz był zadowolony, że ktoś z rządu chce z nim porozmawiać. Obawiał się, iż traktują go jak ozdobę, bogatego arystokratę nadającego się tylko do uświetniania spotkań towarzyskich. Miał nadzieję, że chcą zasięgnąć jego rady, może w kwestii jego dawnego regimentu Fizylierów Walijskich. A może chodzi o jakieś zadanie na terytorium Południowej Walii, którego był honorowym pułkownikiem. Tak czy inaczej, samo wezwanie do Ministerstwa Wojny sprawiło, że nie czuł się tak całkiem zbyteczny.
Jeśli to naprawdę było Ministerstwo Wojny. Pod podanym adresem znalazł nowoczesny budynek mieszkalny. Portier wskazał mu drogę do windy. Apartament Smitha-Cumminga wyglądał jak skrzyżowanie mieszkania z biurem, lecz energiczny młodzieniec o manierach wojskowego oznajmił Fitzowi, że C zaraz go przyjmie.
C nie wyglądał na wojskowego. Pulchny i łysawy, miał bulwiasty nos i nosił monokl. Jego gabinet był zagracony takimi przedmiotami, jak model samolotu, teleskop, kompas i obraz przedstawiający wieśniaków stojących przed plutonem egzekucyjnym. Ojciec Fitza zawsze mówił o nim jako o „kapitanie cierpiącym na chorobę morską”, który nie zrobił olśniewającej kariery w marynarce. Co więc robi tutaj?
– A właściwie co to za departament? – zapytał Fitz, kiedy usiadł.
– To Wydział Zagraniczny Biura Tajnej Służby – odparł C.
– Nie wiedziałem, że mamy jakąś tajną służbę.
– Gdyby ludzie o niej wiedzieli, nie byłaby tajna.
– Rozumiem.
Fitz poczuł przypływ podniecenia. Mile połechtało jego próżność to, że powierzono mu poufną informację.
– Może byłbyś tak miły i nie wspominał o tym nikomu.
Fitz zrozumiał, że wydano mu rozkaz, aczkolwiek uprzejmie sformułowany.
– Oczywiście.
Przyjemnie było poczuć się członkiem wąskiego kręgu wtajemniczonych. Czy to oznacza, że C zamierza poprosić go, żeby pracował dla Ministerstwa Wojny?
– Gratuluję sukcesu, jakim było przyjęcie dla pary królewskiej. Zdaje się, że zorganizowałeś Jego Wysokości spotkanie z interesującą grupą młodych ludzi o dobrych powiązaniach.
– Dziękuję. To było dyskretne i ściśle towarzyskie spotkanie, ale obawiam się, że już się o nim mówi.
– A teraz zabierasz żonę do Rosji.
– Księżniczka jest Rosjanką. Chce odwiedzić brata. To długo odkładana podróż.
– I Gus Dewar jedzie z wami?
Wydawało się, że C wie wszystko.
– Podróżuje po świecie. Nasze plany się zbiegły.
C wygodniej rozsiadł się w fotelu.
– Czy wiesz, dlaczego admirał Aleksiejew został głównodowodzącym rosyjskiej armii podczas wojny z Japonią, chociaż nic nie wiedział o walce na lądzie? – zapytał tonem towarzyskiej pogawędki.
Spędziwszy jako chłopiec sporo czasu w Rosji, Fitz śledził przebieg wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904–1905, ale nie znał tej historii.
– Ty mi to powiedz.
– No cóż, wygląda na to, że arcyksiążę Aleksy był zamieszany w bijatykę w marsylskim burdelu i został aresztowany przez francuską policję. Aleksiejew przyszedł mu z pomocą i powiedział żandarmom, że to on, a nie arcyksiążę niewłaściwie się zachował. Podobieństwo nazwisk uwiarygodniło tę bajeczkę i arcyksięcia wypuszczono z aresztu. Nagrodą dla Aleksiejewa było stanowisko głównodowodzącego.
– Nic dziwnego, że przegrali wojnę.
– Pomimo to Rosjanie mogą wystawić największą armię na świecie, według niektórych obliczeń sześciomilionową, zakładając, że zmobilizują rezerwistów. Obojętne, jak niekompetentni będą ich dowódcy, to duża siła. Tylko jak skuteczna byłaby, powiedzmy, podczas wojny w Europie?
– Nie byłem tam od ślubu. Nie jestem pewny.
– My też nie. I teraz wkraczasz ty. Chciałbym, żebyś to sprawdził, gdy tam będziesz.
Fitz nie krył zdziwienia.
– Przecież z pewnością może to zrobić nasza ambasada.
– Oczywiście. – C wzruszył ramionami. – Tylko że dyplomaci zawsze są bardziej zainteresowani polityką niż sprawami wojskowymi.
– Mimo to mają attache wojskowego.
– Człowiek z zewnątrz, taki jak ty, może spojrzeć na to z innej perspektywy, w taki sam sposób, w jaki wasza grupka w Ty Gwyn dała królowi coś, czego nie mógł uzyskać od Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jeśli jednak uważasz, że nie podołasz…
– Nie odmawiam – pospiesznie zapewnił Fitz. Wprost przeciwnie, był rad, że proszono go, by zrobił coś dla ojczyzny. – Tylko dziwię się, że robi się to w taki sposób.
– Jesteśmy nowo stworzonym departamentem o skromnych środkach. Moimi najlepszymi informatorami są inteligentni podróżnicy, mający należyte wojskowe przygotowanie i rozumiejący to, co widzą.
– Bardzo dobrze.
– Chętnie dowiedziałbym się, czy twoim zdaniem rosyjska kadra oficerska poczyniła jakieś postępy od tysiąc dziewięćset piątego roku. Czy zmodernizowali armię, czy też wciąż są przywiązani do starych poglądów. Spotkasz się ze wszystkimi ważnymi osobistościami w Sankt Petersburgu. Twoja żona jest spokrewniona z połową z nich.
Fitz myślał o ostatniej wojnie, w której wzięła udział Rosja.
– Głównym powodem ich klęski w wojnie z Japonią były niedostatecznie rozbudowane linie kolejowe, niezapewniające wystarczającego zaopatrzenia dla armii.
– Jednak od tamtego czasu starali się rozbudować sieć kolejową dzięki pieniądzom pożyczonym od Francji, ich sojusznika.
– Ciekawe, czy poczynili jakieś postępy?
– To kluczowe pytanie. Będziesz podróżował koleją. Czy pociągi jeżdżą punktualnie? Miej oczy otwarte. Linie są przeważnie jednotorowe czy dwutorowe? Niemieckie dowództwo ma plan obrony oparty na szybkości ewentualnej mobilizacji rosyjskiej armii. W razie wojny dużo będzie zależało od dokładności tych wyliczeń.
Fitz był podniecony jak uczniak, ale starał się tego nie okazywać.
– Dowiem się, czego będę mógł.
– Dziękuję.
C spojrzał na zegarek.
Fitz wstał i uścisnęli sobie dłonie.
– Kiedy dokładnie jedziecie? – zapytał C.
– Wyjeżdżamy jutro – odparł Fitz. – Do widzenia.
II
Grigorij Peszkow patrzył, jak jego młodszy brat Lew bierze pieniądze od wysokiego Amerykanina. Na urodziwej twarzy Lwa malowało się chłopięce uniesienie, jakby jego głównym celem było popisanie się zręcznością. Grigorij poczuł nagły przypływ niepokoju. Obawiał się, że pewnego dnia urok może nie wystarczyć, żeby wyciągnąć Lwa z kłopotów.
– To próba pamięci – powiedział po angielsku Lew. Nauczył się tych słów na pamięć. – Weź dowolną kartę.
Musiał podnieść głos, żeby było go słychać przez szczęk fabrycznych urządzeń, syk pary oraz ludzi wykrzykujących polecenia i pytania.
Gość nazywał się Gus Dewar. Miał na sobie marynarkę, kamizelkę i spodnie z dobrej szarej wełny. Grigorij zainteresował się nim, ponieważ pochodził z Buffalo.
Dewar był przyjacielskim młodzieńcem. Wzruszając ramionami, wziął kartę z talii Lwa i popatrzył na nią.
– Połóż ją na stole kolorem na dół – polecił Lew.
Dewar położył kartę na drewnianym stole warsztatowym.
Lew wyjął z kieszeni banknot jednorublowy i umieścił na karcie.
– Teraz ty połóż na niej dolara.
Tak można było robić tylko z bogatymi gośćmi.
Grigorij wiedział, że Lew już zamienił kartę. W ręku miał inną, ukrytą pod banknotem jednorublowym. Ta sztuczka – którą Lew ćwiczył godzinami – polegała na zabraniu pierwszej karty i ukryciu jej w dłoni natychmiast po położeniu banknotu i nowej karty.
– Jest pan pewny, że stać pana na utratę dolara, panie Dewar? – spytał Lew.
Dewar uśmiechnął się, jak każdy jeleń w tym momencie.
– Tak sądzę – powiedział.
– Pamięta pan swoją kartę?
Lew nie znał angielskiego, ale te zdania potrafił wypowiedzieć również po niemiecku, francusku i włosku.
– Piątka pik – powiedział Dewar.
– Nie.
– Jestem tego pewny.
– Niech pan ją odwróci.
Dewar odwrócił kartę. Była nią dama trefl.
Lew wziął banknot dolarowy i swojego rubla.
Grigorij wstrzymał oddech. To był niebezpieczny moment. Czy Amerykanin uzna, że został okradziony, i oskarży Lwa?
Dewar uśmiechnął się smutno.
– Załatwił mnie pan – westchnął.
Dość tego, Lew zamierzał nadużyć swojego szczęścia. Chociaż miał już dwadzieścia lat, Grigorij wciąż musiał się nim opiekować.
– Niech pan nie gra z moim bratem – powiedział Grigorij do Dewara po rosyjsku. – On zawsze wygrywa.
Dewar uśmiechnął się i odrzekł powoli w tym samym języku:
– To dobra rada.
Dewar był pierwszym z małej grupki gości odwiedzających Zakłady Putiłowskie. Była to największa fabryka w Sankt Petersburgu, zatrudniająca trzydzieści tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci. Grigorij miał pokazać gościom swój mały, lecz ważny dział. Fabryka produkowała lokomotywy i inne duże wyroby ze stali. Grigorij był brygadzistą warsztatu, który wytwarzał koła do lokomotyw i wagonów.
Korciło go, żeby porozmawiać z Dewarem o Buffalo. Zanim jednak zdążył zadać pytanie, pojawił się nadzorca odlewni, Kanin. Był wykwalifikowanym inżynierem, wysokim i łysiejącym.
Towarzyszył mu drugi odwiedzający. Był ubrany jak rosyjski arystokrata, we frak i cylinder. Może taki strój nosi klasa rządząca na całym świecie? Grigorij domyślił się, że to angielski lord.
Powiedziano mu, że ten lord to hrabia Fitzherbert. Był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego Grigorij kiedykolwiek widział, o czarnych włosach i skupionych zielonych oczach. Kobiety w warsztacie wpatrywały się w niego jak w obraz.
Kanin odezwał się do Fitzherberta po rosyjsku:
– Produkujemy teraz dwie nowe lokomotywy na tydzień.
– Zdumiewające – mruknął Anglik.
Grigorij rozumiał, dlaczego ci cudzoziemcy tak się tym interesują. Czytał gazety i chodził na wykłady oraz dyskusje organizowane przez Petersburski Komitet Bolszewików. Lokomotywy są podstawą zdolności obronnej Rosji. Ci zwiedzający mogą udawać zwykłą ciekawość, ale tak naprawdę zbierają dane wywiadowcze.
Kanin przedstawił Grigorija:
– Peszkow jest mistrzem szachowym fabryki.
Kanin pracował w administracji, ale był w porządku.
Fitzherbert był czarujący. Przemówił do Warii, około pięćdziesięcioletniej kobiety w chustce na siwych włosach.
– To bardzo miło, że pokazaliście nam wasze miejsce pracy – powiedział po rosyjsku z uroczym angielskim akcentem.
Waria, muskularna i piersiasta, zachichotała jak uczennica.
Pokaz był przygotowany. Grigorij umieścił bloki żelaza w kuble denno-spustowym i rozpalił ogień w piecu, więc metal już się stopił. Czekali jednak na jeszcze jedną osobę: żonę hrabiego, która podobno jest Rosjanką – stąd jego znajomość rosyjskiego, tak rzadka u cudzoziemców.
Grigorij chciał zapytać Dewara o Buffalo, ale zanim zdążył, do warsztatu weszła żona hrabiego. Jej sięgająca ziemi suknia niczym szczotka zmiatała z podłogi kurz i śmieci. Na suknię włożyła krótki płaszczyk, a za nią podążał lokaj niosący futro, służąca z torbą i jeden z dyrektorów fabryki, hrabia Maklakow, młody człowiek ubrany tak jak Fitzherbert. Maklakow najwyraźniej był pod urokiem pięknego gościa, gdyż uśmiechał się, mówił coś cicho i niepotrzebnie trzymał ją pod rękę. Kobieta była bardzo ładna, miała blond loki i kokieteryjnie pochylała głowę.
Grigorij natychmiast ją poznał. To księżniczka Bea.
Serce zamarło mu w piersi i zrobiło mu się niedobrze. Gwałtownie powstrzymał napływ wspomnień z odległej przeszłości. Potem, jak zawsze w trudnych chwilach, sprawdził co z bratem. Czy Lew pamięta? Miał wtedy zaledwie sześć lat. Lew z zaciekawieniem spoglądał na księżniczkę, jakby próbował umiejscowić ją w konkretnej rzeczywistości. Nagle Grigorij zobaczył, że wyraz jego twarzy się zmienił, gdy Lew rozpoznał tę kobietę. Zbladł i skrzywił się, po czym nagle poczerwieniał z gniewu.
Grigorij już był przy nim.
– Zachowaj spokój – szepnął. – Nic nie mów. Pamiętaj, wybieramy się do Ameryki i nic nie może nam w tym przeszkodzić!
Lew prychnął z obrzydzeniem.
– Wracaj do stajni – polecił Grigorij.
Lew był stajennym opiekującym się kucykami, które wykorzystywano w fabryce.
Lew jeszcze przez moment przeszywał gniewnym wzrokiem nieświadomą niczego księżniczkę. Wreszcie odwrócił się i odszedł. Niebezpieczeństwo minęło.
Grigorij rozpoczął demonstrację. Skinął na Izaaka, mężczyznę w jego wieku, który był kapitanem fabrycznej drużyny piłkarskiej. Izaak otworzył formę. Potem razem z Warią podnieśli szlifowany drewniany wzornik koła z wieńcem. Sam w sobie był arcydziełem, ze szprychami o eliptycznym przekroju, zwężającymi się o jedną dwudziestą od środka do obrzeża. Koło było przeznaczone dla dużej lokomotywy i szablon był niemal tak wysoki, jak podnoszący go ludzie.
Wcisnęli go w głęboką tacę wypełnioną wilgotną mieszanką formierską. Izaak umieścił na niej pokrywę, aby uformować koło i szprychy, a także zamknąć kokilę.
Otworzyli formę i Grigorij sprawdził wgłębienie pozostawione przez wzornik. Nie dostrzegł żadnych nieregularności. Spryskał formę czarnym oleistym płynem, po czym znów zamknęli kokilę.
– Teraz proszę się cofnąć – powiedział do gości.
Izaak umieścił wylew kubła nad lejkiem na szczycie formy. Wtedy Grigorij powoli pociągnął za dźwignię przechylającą kubeł.
Stopiona stal wlała się do formy. Para z mokrego piasku, sycząc, uchodziła przez otwory wentylacyjne. Grigorij wiedział z doświadczenia, kiedy poruszyć dźwignią, zatrzymując strumień.
– Następnym krokiem jest ostateczne uformowanie koła – wyjaśnił. – Ponieważ stopiony metal długo stygnie, mam tu koło odlane wcześniej.
Było już osadzone na tokarce i Grigorij skinął na Konstantina, tokarza, syna Warii. Chudy i niezgrabny, ciemnowłosy intelektualista Konstantin był przewodniczącym bolszewickiej grupy dyskusyjnej i najlepszym przyjacielem Grigorija. Włączył silnik elektryczny, który szybko obracał kołem, po czym zaczął obrabiać je pilnikiem.
– Proszę trzymać się z daleka od tokarki – ostrzegł gości Grigorij, podnosząc głos, żeby przekrzyczeć wycie maszyny. – Jeśli ktoś jej dotknie, może stracić palec. – Podniósł lewą rękę. – Tak jak ja, kiedy miałem dwanaście lat.
Ze środkowego palca jego dłoni pozostał brzydki kikut. Dostrzegł zirytowaną minę hrabiego Maklakowa, który nie lubił, gdy przypominano mu o ludzkich kosztach jego zysków. W spojrzeniu księżniczki Bei odraza mieszała się z fascynacją i Grigorij zaczął się zastanawiać, czy nie jest to upiorne zaciekawienie nieszczęściem i cierpieniem. To niezwykłe, żeby dama zwiedzała fabrykę.
Dał znak Konstantinowi, a ten zatrzymał tokarkę.
– Następnie wymiary koła są sprawdzane miernikiem szczękowym. – Pokazał narzędzie. – Koła lokomotywy muszą mieć określone wymiary. Jeśli średnica jest większa lub mniejsza o jedną szesnastą cala, czyli tyle, ile ma grafit w ołówku, koło trzeba przetopić i odlać jeszcze raz.
– Ile kół dziennie możecie zrobić? – zapytał łamanym rosyjskim Fitzherbert.
– Przeciętnie sześć lub siedem, uwzględniając odrzuty.
– Jakie są godziny pracy? – zainteresował się Amerykanin Dewar.
– Od szóstej rano do dziewiętnastej, od poniedziałku do soboty. W niedzielę możemy iść do cerkwi.
Do warsztatu wpadł mniej więcej ośmioletni chłopiec ścigany przez krzyczącą kobietę – zapewne jego matkę. Grigorij próbował go złapać, żeby nie podbiegł do pieca. Chłopczyk ominął go i wpadł na księżniczkę Beę, krótko ostrzyżoną głową z łoskotem uderzając ją w żebra. Jęknęła z bólu. Chłopczyk stanął jak wryty. Wściekła księżniczka zamachnęła się i tak mocno uderzyła go w twarz, że się zachwiał, i Grigorij pomyślał, że malec upadnie. Amerykanin powiedział coś po angielsku, zdziwiony i oburzony.
W następnej chwili matka porwała dziecko w ramiona i odeszła.
Nadzorca Kanin był przestraszony, wiedząc, że mogą go obwinić.
– Czy Wasza Wysokość jest ranna? – zapytał.
Księżniczka Bea była wściekła, ale nabrała powietrza i powiedziała, że nic się nie stało.
Jej mąż i hrabia Maklakow podeszli do niej z zatroskanymi minami. Tylko Dewar nie ruszył się z miejsca, patrząc z dezaprobatą i odrazą. Widocznie zaszokowało go to, że uderzyła dziecko, pomyślał Grigorij. Ciekawe, czy wszyscy Amerykanie mają takie miękkie serca. Policzek to nic. Grigorij i jego brat jako dzieci byli w tej fabryce bici kijem.
Goście ruszyli do wyjścia. Grigorij przestraszył się, że straci okazję wypytania gościa z Buffalo. Zuchwale dotknął ramienia Dewara. Rosyjski szlachcic poczułby się obrażony i odepchnąłby go lub uderzył, lecz Amerykanin tylko odwrócił się do niego z uprzejmym uśmiechem.
– Jest pan z Buffalo w Ameryce? – zapytał Grigorij.
– Zgadza się.
– Mój brat i ja oszczędzamy na wyjazd do Ameryki. Będziemy mieszkali w Buffalo.
– Dlaczego akurat w tym mieście?
– Tutaj, w Sankt Petersburgu, jest rodzina, która wystawia odpowiednie papiery, za opłatą, oczywiście, i obiecuje nam pracę u swoich krewnych w Buffalo.
– Co to za ludzie?
– To rodzina Wiałowów. – Wiałowowie byli kryminalistami, ale prowadzili także legalne interesy. Nie budzili zaufania, więc Grigorij chciał sprawdzić, czy mówią w tej sprawie prawdę. – Panie, czy rodzina Vyalovów w Buffalo naprawdę jest wpływowa i bogata?
– Tak – odparł Dewar. – Josef Vyalov zatrudnia kilkaset osób w swoich hotelach i barach.
– Dziękuję – rzekł Grigorij i odetchnął z ulgą. – Dobrze wiedzieć.
III
Gdy do Bułowniru przyjechał car, Grigorij miał sześć lat i doskonale pamiętał tamten dzień.
Ludzie w wiosce przez wiele dni nie rozmawiali o niczym innym. Wszyscy wstali o świcie, chociaż było oczywiste, że car przed wyjazdem zje śniadanie, tak więc nie może przyjechać wcześniej niż przed południem. Ojciec Grigorija wyniósł z ich jednoizbowej chaty stół i ustawił go przy drodze. Umieścił na nim bochen chleba, wiązankę kwiatów i solniczkę, wyjaśniając swemu starszemu synowi, że to tradycyjne symbole rosyjskiej gościnności. Większość wieśniaków zrobiła to samo. Babka Grigorija zawiązała na głowie nową żółtą chustkę.
Był pogodny jesienny dzień, przed nadejściem zimowych chłodów. Wieśniacy czekali, siedząc w kucki. Starszyzna wioski przechadzała się w swoich najlepszych ubraniach, z ważnymi minami, ale czekała tak jak wszyscy inni. Grigorij szybko się znudził i zaczął bawić się w piasku obok chaty. Jego brat Lew miał dopiero roczek i matka jeszcze nosiła go na rękach.
Minęło południe, ale nikt nie wchodził do domu, by ugotować obiad, bojąc się przegapić przejazd cara. Grigorij próbował ugryźć kawałek leżącego na stole chleba i oberwał po uszach, ale matka przyniosła mu miskę zimnej owsianki.
Grigorij nie wiedział, kim ten car jest. Często mówiono o nim w cerkwi jako o kochającym wszystkich wieśniaków i czuwającym nad ich snem, tak więc najwyraźniej był kimś w rodzaju świętego Piotra, Jezusa i archanioła Gabriela. Grigorij zastanawiał się, czy ma skrzydła albo koronę cierniową, czy tylko haftowaną szatę, jak starszyzna wioski. W każdym razie było oczywiste, że sam jego widok jest błogosławieństwem dla ludzi, tak jak dla tłumów podążających za Jezusem.
Było późne popołudnie, gdy w oddali pojawiła się chmura kurzu. Grigorij poczuł, jak zadrżała ziemia pod jego walonkami, i niebawem usłyszał tętent podkutych kopyt. Wieśniacy uklękli. Grigorij ukląkł obok babki. Starsi legli na drodze twarzami do ziemi, tak jak robili to, kiedy przyjeżdżali księżniczka Bea i książę Andriej.
Pojawili się pierwsi jeźdźcy, a za nimi zamknięty powóz zaprzężony w cztery konie. Były to największe konie, jakie Grigorij kiedykolwiek widział, i pędziły galopem z bokami lśniącymi od potu, tocząc pianę z pysków. Starsi zrozumieli, że powóz się nie zatrzyma, i pierzchli z drogi, unikając stratowania. Grigorij krzyczał ze strachu, lecz nikt go nie słyszał. Kiedy powóz przejeżdżał obok, jego ojciec zawołał: „Niech żyje car, ojciec ludu!”.
Zanim skończył, powóz minął wioskę. Grigorij nie zdołał dojrzeć pasażerów przez tuman kurzu. Zrozumiał, że nie zobaczy cara, a więc nie otrzyma błogosławieństwa, i wybuchnął płaczem.
Matka wzięła ze stołu chleb, odłamała kawałek i dała mu do zjedzenia. Od razu poczuł się lepiej.
IV
Kiedy o dziewiętnastej kończyła się zmiana w Zakładach Putiłowskich, Lew zwykle szedł grać w karty z kolegami albo napić się z łatwymi dziewczynami. Grigorij często udawał się na jakieś zebranie: wykład o ateizmie, spotkanie socjalistycznej grupy dyskusyjnej, pokaz przezroczy z jakiegoś obcego kraju, czytanie poezji. Jednak tego wieczoru nie miał nic do roboty. Pójdzie do domu, ugotuje sobie polewkę na kolację, zostawi trochę w garnku dla Lwa i wcześnie położy się spać.
Fabryka znajdowała się na południowym krańcu Sankt Petersburga, lasem kominów i hal pokrywając ogromny kawał wybrzeża Bałtyku. Wielu robotników mieszkało w fabryce, jedni w barakach, inni śpiąc przy maszynach. Dlatego było tu tyle biegających wszędzie dzieci.
Grigorij należał do tych, którzy mieszkali poza fabryką. Wiedział, że w socjalistycznym społeczeństwie domy dla robotników będą budowane równocześnie z fabrykami, lecz drapieżny rosyjski kapitalizm pozostawił tysiące ludzi bez dachu nad głową. Grigorij dobrze zarabiał, ale mieszkał w jednopokojowym mieszkanku pół godziny marszu od fabryki. Wiedział, że w Buffalo pracujący w fabrykach mają w domach elektryczność i bieżącą wodę. Mówiono mu, że niektórym założono też telefony, ale to wydawało się równie śmieszne, jak twierdzenie, że ulice są wybrukowane złotem.
Widok Bei przywołał wspomnienia z dzieciństwa. Idąc lodowato zimnymi ulicami, starał się odpędzić nieprzyjemne myśli. Mimo to znów widział drewnianą chatę, w której mieszkali, i święty kąt, gdzie wisiały ikony, oraz kąt do spania, w którym leżał w nocy, zazwyczaj obok kozy lub cielaka. To, co pamiętał najlepiej, to coś, czego wówczas niemal nie zauważał: zapach. Woń pieca, zwierząt, czarnego dymu lampki naftowej i domowej roboty machorki, którą ojciec palił zawiniętą w skrawki gazet. Okna były pozamykane, a szpary wokół framug uszczelnione szmatami, więc powietrze w chacie było ciężkie. Wyobraźnia przywoływała teraz tę woń, powodując, że zatęsknił za czasami sprzed koszmaru, ostatnimi dniami w jego życiu, kiedy czuł się bezpieczny.