Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

120 dni Kultury - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
30,00

120 dni Kultury - ebook

120 dni Kultury to wybitna, odkrywcza książka! Rodzaj testamentu Wojciecha Karpińskiego, któremu zawdzięczamy „książki zbójeckie”: nowe spojrzenie na literaturę Polską w podzielonej Europie w „napowietrznym boju” o wolność indywidualną, społeczną i polityczną. W 120 dniach Kultury Karpiński powraca do najważniejszych tekstów opublikowanych w czasopiśmie, do najważniejszych autorów i wydarzeń. Dzięki oryginalnemu doborowi cytatów i komentarzy książka ta może zainteresować nie tylko oddanych miłośników „Kultury”, ale też zupełnie nową, młodą publiczność, która do tej pory mogła czuć się przytłoczona mnogością tekstów (i kontekstów) związanych z czasopismem Giedroycia. Dla tych, którzy „Kulturę” znają, będzie to więc podróż sentymentalna. Dla młodych czytelników – rodzaj przewodnika, który otworzy przed nimi świat Czapskiego, Miłosza, Gombrowicza, Jeleńskiego i wielu innych.

Prof. Andrzej St. Kowalczyk, Uniwersytet Warszawski

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego

Spis treści

Słowo wstępne

TYDZIEŃ 1. U początków

Wacław Zbyszewski – Zagubieni romantycy

Józef Czapski – Raj utracony (na śmierć Bonnarda)

Józef Czapski – Groby czy skarby

Józef Czapski – Proust w Griazowcu

Józef Czapski – „Ja”

Jerzy Stempowski – Esej dla Kasandry

Konstanty Jeleński – Apokalipsa i perspektywa

TYDZIEŃ 2. Pojawienie się Miłosza i Gombrowicza

Gombrowicz i Miłosz po raz pierwszy, maj 1951

Czesław Miłosz – Zniewolony umysł

Witold Gombrowicz – Dialog z Miłoszem

Witold Gombrowicz – Ewokacja przeszłości

Czesław Miłosz – Mittelbergheim

Czesław Miłosz – Traktat poetycki

Konstanty Jeleński – Bohaterskie niebohaterstwo Gombrowicza

TYDZIEŃ 3. O wygnaniu

Emil Cioran i Witold Gombrowicz – O wygnaniu

Jerzy Stempowski – Talizmany

Józef Wittlin – Blaski i nędze wygnania

Witold Gombrowicz – Mowa na bankiecie do rodaków

Witold Gombrowicz – O Miłoszu

Gustaw Herling-Grudziński – Literatura emigracyjna a Kraj

Wiesław Wohnout – O emigracji. Czytając Dąbrowską i Manna

TYDZIEŃ 4. Czwarta polszczyzna i nowe oczy

Witold Gombrowicz – Program dla literatury polskiej

Czesław Miłosz – Mickiewicz i literatura polska

Jerzy Stempowski – Oddalenie i powrót do języka polskiego

Konstanty Jeleński – Czwórjęzyczne kłopoty

Gustaw Herling-Grudziński – Zagadnienia językowe literatury emigracyjnej

Czesław Miłosz – Nowe oczy

Czesław Miłosz – Mowa noblowska

TYDZIEŃ 5. Moment spełnienia (lato 1963)

Witold Gombrowicz – Dziennik trans-atlantycki

Czesław Miłosz – Gucio zaczarowany

Aleksander Wat – Wiersze i „Klucz i hak”

Konstanty Jeleński – O kilku sprzecznościach sztuki nowoczesnej

Józef Czapski – Mój Londyn

Jerzy Stempowski – Dziewczyna ze stylosem

Wacław Zbyszewski – Establishment londyński

TYDZIEŃ 6. Gwiazdozbiór Witolda Gombrowicza

Witold Gombrowicz – Poniekąd czuję się Mojżeszem…

Witold Gombrowicz – Wieśniak z Sandomierskiego

Witold Gombrowicz – Powietrze wolności

Witold Gombrowicz – W Jocaralu. Uwięzione „ja”. Metafizyczny czajnik

Witold Gombrowicz – Tandil. Nierówność. Wykład o Beethovenie

Witold Gombrowicz – Drugi głos. Tomasz Mann

Witold Gombrowicz – Arystokratyzm sztuki. Podziękowanie za „Dziennik”

TYDZIEŃ 7. Gwiazdozbiór Witolda Gombrowicza (II)

Witold Gombrowicz – O muzyce: Mozart, Chopin – i Gombrowicz

Witold Gombrowicz – Śmierć w Tiergarten. Wróbelki i krew. Na Hansaplatz

Witold Gombrowicz – Program dla współczesnej sztuki

Witold Gombrowicz – Główny problem naszych czasów

Witold Gombrowicz – Styl, idee

Witold Gombrowicz – „Dziennik”, czyli prawo głosu

Witold Gombrowicz – „Historia” i szkic o niej Jeleńskiego

TYDZIEŃ 8. Gwiazdozbiór Czesława Miłosza

Czesław Miłosz – Nie więcej

Czesław Miłosz – Mała pauza

Czesław Miłosz – Dzwony w zimie (Kiedy jechałem…)

Czesław Miłosz – Czarodziejska góra (Aż minęło. Co minęło? Życie…)

Czesław Miłosz – Osobny zeszyt (Jak mówić? Jak rozedrzeć…)

Czesław Miłosz – Ogród Ziemskich Rozkoszy

Czesław Miłosz – Sześć wykładów wierszem

TYDZIEŃ 9. Gwiazdozbiór Józefa Czapskiego

Józef Czapski – O Rozanowie

Józef Czapski – O Brzozowskim

Józef Czapski – O Malraux. „Głosy milczenia”

Józef Czapski – O Remizowie

Józef Czapski – Piłowanie i skok. Rzeczy nieżywe i bez ruchu

Józef Czapski – Sens sztuki. „Jaki on piękny!”

Józef Czapski – Sens życia. Wyrwane strony 1965

TYDZIEŃ 10. Gwiazdozbiór Konstantego Jeleńskiego

Konstanty Jeleński – Sielskie, anielskie? O książce Janiny Żółtowskiej

Konstanty Jeleński – Dział wód, o „Europie w rodzinie” Marii Czapskiej

Konstanty Jeleński – Prekursor anachroniczny (o Józefie Retingerze)

Konstanty Jeleński – Zygmunt Hertz, mój przyjaciel

Konstanty Jeleński – Dramat i anty-dramat. Po śmierci Gombrowicza

Konstanty Jeleński – Portret Herlinga (z Jeleńskim w lewym rogu)

Konstanty Jeleński – Duchowy portret Miłosza (i autoportret Jeleńskiego)

TYDZIEŃ 11. Gwiazdozbiór Gustawa Herlinga-Grudzińskiego

Gustaw Herling-Grudziński – Odrodzenie w Paestum

Gustaw Herling-Grudziński – Wenecja jako sen

Gustaw Herling-Grudziński – Śmierć Nicoli Chiaromontego

Gustaw Herling-Grudziński – Depresja

Gustaw Herling-Grudziński – Orvieto i ideał dziennika

Gustaw Herling-Grudziński – Sztuka opowiadania. Karen Blixen

Gustaw Herling-Grudziński – Dzwonnik Świętej Klary

TYDZIEŃ 12. Gwiazdozbiór Jerzego Stempowskiego

Jerzy Stempowski – Cywilizacja: ciągłość i kontrasty

Jerzy Stempowski – Szum rzek domowych

Jerzy Stempowski – Monachium, zagłada miasta

Jerzy Stempowski – Ruiny Monachium

Jerzy Stempowski – Nowe księgozbiory i ich sens

Jerzy Stempowski – Dom Goethego: odbudowa kultury

Jerzy Stempowski – Stempowski–Herling

TYDZIEŃ 13. Gwiazdozbiór Wacława A. Zbyszewskiego

Stefania Kossowska – O Wacławie Zbyszewskim

Wacław Zbyszewski – Dwa okresy powojenne

Wacław Zbyszewski – Polska jako kapuścisko

Wacław Zbyszewski – Wspomnienie o Ksawerym Pruszyńskim

Wacław Zbyszewski – Wspomnienie o Rafale Taubenschlagu

Wacław Zbyszewski – Portret Janusza Ilińskiego

Wacław Zbyszewski – Śladami Wacława Solskiego. Wędrówki po Europie

TYDZIEŃ 14. O malarstwie

Józef Czapski – Jak olśniony troglodyta: o Matissie, Soutinie, de Staëlu

Józef Czapski – Wyrwane strony: o malowaniu

Konstanty Jeleński – Czyste malarstwo czy poetyka

Konstanty Jeleński – Abstrakcja i nieprzedmiotowość

Gustaw Herling-Grudziński – Bonnard. Bacon

Gustaw Herling-Grudziński – Antonello da Messina. Piero della Francesca

Krzysztof Pomian – Kiefer, malarz spalonej ziemi

TYDZIEŃ 15. Poezja

Czesław Miłosz – Po ziemi naszej

Robinson Jeffers – „Kochaj dzikiego łabędzia”, tłum. Czesław Miłosz

Kawafis – Wiersze, tłum. i wprowadzenie Czesław Miłosz

Kazimierz Wierzyński – Przebity światłem

Aleksander Wat – Ewokacja

Zbigniew Herbert – Przemiany Liwiusza

Mychajło Orest – Wiersz, tłum. Józef Łobodowski

TYDZIEŃ 16. Polityka

Witold Gombrowicz – Podróż do Argentyny

Kazimierz Wierzyński – Powtórny pogrom Pasternaka

Aleksander Wat – Klucz i hak

Juliusz Mieroszewski – Doktryna dwóch fortepianów

Leszek Kołakowski – Tezy o nadziei i beznadziejności

Jakub Karpiński – Proces przeciw książkom

„Major” Waldemar Fydrych i Pomarańczowa Alternatywa

TYDZIEŃ 17. Portrety

Józef Czapski – O Stempowskim (i o sobie)

Konstanty Jeleński – O Czapskim

Gustaw Herling-Grudziński – O Gombrowiczu piszącym o Jeleńskim

Czesław Miłosz – O Gombrowiczu

Czesław Miłosz – O Sadziku

Czesław Miłosz – Autoportret

Józef Czapski – O Arthurze (i o sobie)

Dom „Kultury” – Józef Czapski. Witold Gombrowicz

Posłowie. Ogród nauk Wojciecha Karpińskiego

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7908-231-5
Rozmiar pliku: 918 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wojciech Karpiński

(ur. 11 V 1943 w Warszawie, zm. 18 VIII 2020 w Paryżu)

Pisarz. Współpracownik paryskiej „Kultury”, członek redakcji „Zeszytów Literackich”, wieloletni pracownik Centre national de la recherche scientifique w Paryżu.

KSIĄŻKI WOJCIECHA KARPIŃSKIEGO

Od Mochnackiego do Piłsudskiego. Sylwetki polityczne XIX wieku (wraz z Marcinem Królem), 1974, 1997

Szkice o wolności, 1980

W Central Parku, 1980

Cień Metternicha, 1982

Pamięć Włoch, 1982

Amerykańskie cienie, 1983

Chusteczka imperatora, 1983

Książki zbójeckie, 1988

Herb wygnania, 1989

Polska a Rosja, 1994

Fajka van Gogha, 1994

Portret Czapskiego, 1996

Prywatna historia wolności, 1997

Twarze, 2012

Obrazy Londynu, 2014

Henryk, 2016

Szkice sekretne, 2017

120 dni Kultury, 2021DZIEŃ 1
Wacław Zbyszewski – Zagubieni romantycy

Wacław Zbyszewski w eseju Zagubieni romantycy. Panegiryk – pamflet – próba nekrologu? naszkicował w 1959 roku wizerunki ludzi skupionych wokół „Kultury”. I jest to, po przeszło półwieczu, nie tylko najbardziej błyskotliwy portret tej niezwykłej formacji, ale też nadal uderzający przenikliwością i rozległością horyzontów.

„Pamiętam, jak dwanaście lat temu Jerzy Giedroyc zainstalował się na nowych śmieciach w Maisons-Laffitte pod Paryżem. Pamiętam pierwszą kwaterę polową «Kultury»: starą ruderę z wieżyczką, balkonem, tarasem, oszkloną werandą, cały zły gust XIX wieku, który, dzięki patynie starości, nabrał romantycznego uroku, wdzięku czasów, które odeszły. Dookoła stary, zapuszczony ogród, cienista aleja, pokrzywy, którymi porosły klomby i trawniki, sczerniałe murki, rozłożyste drzewa, gąszcz krzaków, cień zagajnika, opadające tynki przypominały polskie dwory, przenosiły odwiedzającego w przeszłość, w miniony i bezosobowy czas. Ten dom, ten park były wyzwaniem naszemu stuleciu, były jakby symbolem, że czas wolno zatrzymać; a jest to jedyna niemożliwość na tym naszym świecie. W domu, ubogim i próchniejącym, znajdowała się na prawo od wejścia biblioteka i widok tych książek, pieczołowicie zebranych, ponumerowanych, pokatalogowanych, starannie odkurzonych, poukładanych na długich półkach aż po powałę – w tym domu, w którym nie było mebli, nie było opału, nie było nic – jeszcze zwiększał poczucie wyzwania światu, epoce, życiu, jeszcze pogłębiał wrażenie bezsensowności, jeszcze wyostrzał wrażenie zaczarowanego domostwa.

Mieszkańcy «Domu Kultury» odpowiadali ramom, w których się znaleźli. Żaden z nich zapewne nie był człowiekiem normalnym: wszyscy nigdy nie powinni byli znaleźć się pod jednym dachem, a znalazłszy się nie powinni byli nigdy pod nim wytrzymać. Jednych znałem dawno, innych wcale, sądziłem, że niektórych znałem dobrze, innych mniej. Złudzenia, złudzenia. Zawsze przypominają mi się mądre słowa Jasia Rostworowskiego w przeddzień jego zrzucenia w Polsce jako kuriera Londynu, z której to tragicznej misji nie miał nigdy powrócić. «Mój drogi, mówił mi ten niezwykle uroczy i inteligentny chłopak, najinteligentniejszy z tak utalentowanej rodziny Rostworowskich – i mówił to à propos kogoś zupełnie innego – mój drogi, im dłużej żyjemy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że nie znamy nikogo, że najbliżsi są dla nas jedną wieczną niespodzianką!»”.

„Na pewno Czapski oddał i oddaje nadal «Kulturze» wielkie usługi jako sui generis minister spraw zagranicznych; ma on podwójną łatwość do nawiązywania stosunków i przyjaźni, i jako artysta, i jako hrabia, bo właśnie te dwie grupy społeczne – arystokracja i cyganeria – są najbardziej międzynarodowe, najmniej sztywne, najmniej zaściankowe w obcowaniu z cudzoziemcami. Ale te realne, konkretne usługi Czapskiego są nieważne w porównaniu z jego wkładem w życie duchowe, osobiste, towarzyskie, wewnętrzne du petit cercle Laffitte’u. Giedroyc daje poczucie Misji. Zygmunt sprowadza idealistów na twardy grunt rzeczywistości. Zosia daje motor wściekłej energii i ciepło rodzinnego gniazda. A Józio Czapski dodaje całości pocałunku fantazji”.

Wacław Zbyszewski, Zagubieni romantycy. Panegiryk – pamflet – próba nekrologu?, „Kultura” 1959, nr 10.DZIEŃ 2
Józef Czapski – Raj utracony (na śmierć Bonnarda)

Józef Czapski na wiadomość o śmierci Pierre’a Bonnarda, malarskiego bożyszcza swojej młodości, napisał do pierwszego numeru „Kultury”, wydanego w Rzymie w 1947 roku, artykuł, będący wyznaniem i wyzwaniem: Raj utracony – jaki jest dziś, po kataklizmie lat wojny, sens sztuki?

„Bonnard wyraził jak nikt świat przeżyć i olśnień szczęśliwych. Na tej drodze dalej niż ktokolwiek poszedł w odkryciach «matematyki barwnej», tkwił korzeniami w szczęśliwej dla Francuzów drugiej połowie XIX wieku. Co mają robić dzisiaj malarze, którzy chcą być wierni pamięci Bonnarda? Malować to co on i malować jak on?

W jednej ze swych kronik cytuje Proust pochwały krytyka o jakimś współczesnym pisarzu: «On pisze równie dobrze jak Voltaire».

«Nie, na to, żeby pisać równie dobrze jak Voltaire, odpowiada Proust, trzeba by zacząć od tego, by pisać inaczej».

Te uwagi w związku ze śmiercią największego malarza doby obecnej są jedynie postawieniem wobec malarzy malujących problemu, którego artysta reagujący na ludzką rzeczywistość nie powinien by zbyt łatwo i z lekceważeniem odrzucać.

Między światem Bonnarda, który wzbogacił widzenie nasze i zaraził nas mądrą miłością życia i sztuki, między tym Bonnardem a rzeczywistością dzisiejszą jest przepaść, której tylko struś może nie widzieć. Ta przepaść niejednego z polskich malarzy r o z d a r ł a”.

Józef Czapski, Raj utracony, „Kultura” 1947, nr 1.DZIEŃ 3
Józef Czapski – Groby czy skarby

Niezwykły portret powojennego Paryża i wyzwanie powtórzone za Pawłem Valérym: od nas zależy, czy odkryjemy dokoła nas martwe groby, czy żywe skarby.

„Szedłem przez Pont Neuf. Była mgła, nie niebieska, jak często bywa w Paryżu, ale szara, prawie londyńska. Ciężka kopuła Instytutu koloru sadzy wynurzała się znad starych, szarych domów na tle szarego nieba. Domy na wyspie były także szare, jeden z nich najeżony cienkimi żelaznymi rusztowaniami wyglądał jak odrutowany garnek. Przecież przez ten sam most – przypomniałem sobie – wyjeżdżał Sułkowski do Egiptu razem z Venturą, wyjeżdżał karetą tuż stąd, z domu Bréguetów na 39, Quai de l’Horloge. Szedłem mostem zmęczony, bez myśli. Ostatni skrawek Cité, ogród pod mostem, wrzynający się ostrym szpicem w Sekwanę, był prawie zatopiony. Drzewa ogrodu dotykały wody, konary ich miały kolor kopuły Instytutu, stała tam również stara, niska, o połamanym pniu, podparta kijami wierzba płacząca. «Wierzba płacząca na brzegach Sekwany»…

Stała nad falą gęstą, nieprzezroczystą, barwy matowej, szarozielonej. Krótkie, ciężkie fale szły szybko i burzliwie. Patrzałem na miasto odruchowo, półświadomie notując zestawienie czerni, szarości i odbijającą od tych szarości głuchą zieleń szybkich fal narastającej Sekwany .

Innego dnia śpieszyłem po moście de la Tournelle z Biblioteki Polskiej z Wyspy św. Ludwika. Na tle niebieskiego nieba, w świetle ciepłego, prawie wiosennego dnia styczniowego, w delikatnie niebieskim i mglistym oparze wyrastała znad ciemnych konarów drzew Notre Dame, liliowa koronka. Tylko wysoki szpic, zbudowany dopiero przez Viollet-le-Duca w połowie XIX wieku, gdy restaurował świątynię zmasakrowaną podczas Rewolucji, był ciemnoszary”.

Józef Czapski (pod pseudonimem Marek Sienny), Groby czy skarby, „Kultura” 1948, nr 5.DZIEŃ 4
Józef Czapski – Proust w Griazowcu

Jeńcy polscy w sowieckim obozie usiłowali ratować swoje życie umysłowe i jego fundament – pamięć, opowiadając o tym, co najlepiej zapamiętali z życia na wolności. Czapski w ramach konwersacji francuskiej odtwarzał z pamięci powieść Prousta, fundamentalne dzieło o mechanizmach pamięci w kulturze Zachodu. Jego wykłady zostały opublikowane w przekładzie Teresy Skórzewskiej w „Kulturze” w 1948 roku. Zapadła o nich cisza na dziesięciolecia. Oryginał francuski wykładów ukazał się w 1987 roku. Ale to dopiero od publikacji nowego wydania po francusku w 2011, a zwłaszcza od wydania po angielsku w 2018 zaczęto coraz szerzej dostrzegać w tej małej książeczce jedno z najpiękniejszych dzieł europejskiego humanizmu.

„Wspominam z wdzięcznością kolegów, bywało ich, o ile sobie przypominam, na tych odczytach francuskich o literaturze około 40, przychodzili o zmierzchu w fufajkach, mokrych butach, nieraz po długiej pracy w śniegu w dotkliwy mróz, do tej izby. Zamiast dawnych ikon i żarzącej pod nimi łampady wisiały w kącie izby portrety Marksa, Lenina i Stalina, w czerwonych tekturkach. Krasnyj ugołok – czerwony kącik, obowiązkowa czerwona «kapliczka» w każdym obozie, każdym kołchozie sowieckim. Koledzy siedzieli na wąskich i chwiejnych ławkach, słuchali w półmroku izby o przygodach księżnej Guermantes, o śmierci Bergotte’a, o mękach zazdrości Swanna.

Potem w wielkim refektarzu klasztornym – naszej stołówce (cuchnęło tam zwykle brudnymi statkami i kapustą), dyktowałem część tych odczytów najlepszym kolegom, którym strony te poświęcam”.

Józef Czapski, Proust w Griazowcu, „Kultura” 1948, nr 12 i nr 13.DZIEŃ 5
Józef Czapski – „Ja”

Czapski zastanawia się nad dziennikami jako formą literacką. Była to przecież dla niego, prowadzącego dziennik przez całe życie, sprawa dosłownie podstawowa. W tym błyskotliwym szkicu buduje przestrzeń duchową literatury polskiej drugiej połowy XX wieku.

„Chcę dziś mówić o tej formie literackiej, gdzie «ja» jest nie do uniknięcia, o pisarzach, dla których ta mieszanina problemów najbardziej generalnych z przeżyciami najbardziej intymnymi była stylem ich myślenia i odczuwania. Chciałbym tu zastosować w zwężonym zakresie zdanie z pamiętnika Brzozowskiego: «co nie jest biografią – nie jest w ogóle». Dla tych pisarzy ich myśli o świecie były ich biografią na równi z ich trawieniem, troskami materialnymi czy analizą swoich osobistych uczuć czy potknięć. I nie warto ich czytać, jeżeli się ich również nie zasymiluje jako części w ł a s n e j biografii.

O bajkach z tysiąca i jednej nocy, o Mémoires Saint-Simona pisał Proust, że był do nich supersticieusement attaché comme à mes amours. Do tych paru książek-wyznań, rozrzuconych na przestrzeni stu kilkudziesięciu lat, jestem również supersticieusement attaché comme à mes amours, odczuwam je również jak część własnej biografii. Te dzienniki, te kartki z notatników, francuskie, polskie, rosyjskie, k a r m i ł y mnie, uczyły, towarzyszyły wewnętrznie, upokarzały czy dodawały otuchy. Kiedyś chciałbym o tym świecie napisać szerzej: od Amiela aż po ostatnią genialną Simone Weil (bo i jej notatki dla druku nie przeznaczone, to jeszcze «ja», ale «ja» skazane na zniszczenie, na zagładę na drodze mistyki i zupełnego całopalenia).

Nie umiałem nigdy się gorszyć, odwrotnie, pociągała mnie ta mieszanina dziennika, drobnej osobistej przygody i wielkich zagadnień, ta bliskość fizjologii i metafizyki. Ze znanej mi tylko częściowo ogromnej literatury «intymnej» dziewiętnastego i dwudziestego wieku wybieram parę książek tak bardzo różnych światopoglądem, klimatem, a tak bliskich w czymś najważniejszym, w widzeniu najbardziej generalnych zagadnień, w przełamaniu poprzez swój intymny świat wewnętrzny”.

Józef Czapski, „Ja”, „Kultura” 1949, nr 15 (styczeń).DZIEŃ 6
Jerzy Stempowski – Esej dla Kasandry

Jerzy Stempowski, piszący na emigracji pod pseudonimem Paweł Hostowiec, w Eseju dla Kasandry, zastanawia się, dlaczego zaczynając od Jakuba Burckhardta wszyscy, którzy widzieli jasno rzeczy przyszłe, dręczeni byli poczuciem bezużyteczności swej wiedzy. Mieszkańcy współczesnej Europy powinni lepiej nauczyć się przewidywać skutki swych czynów, jeżeli chcą uniknąć kolejnych katastrof.

Stempowski w Eseju dla Kasandry kreśli sylwetki tych, którzy mieli wzrok przenikliwy i dostrzegali zagrożenia rysujące się przed Europą. Najmocniej zapamiętałem jego spotkania z Szymonem Askenazym.

„Askenazy był jak gdyby żywym świadectwem głębokich zmian, jakie zaszły w owych czasach, zmian, których nikt nie chciał widzieć. Był wysoki, koszmarnie chudy, z wielką głową, bardzo długim nosem i parą ciemnych, bystrych i nieżyczliwych oczu. Język i sąd jego były tnące jak nóż. Z biegiem czasu odwiedzano go coraz rzadziej. W ostatnich latach życia był zupełnie samotny.

Być może dlatego, że moje myśli nie odbiegały wówczas zbytnio od jego własnych, Askenazy znosił mnie lepiej niż innych. Przychodziłem doń zwykle wczesnym popołudniem. Przez godzinę lub dwie opowiadał anegdoty z życia Adama Czartoryskiego, czytał czasami jakiś fragment porzuconego rękopisu. Potem około 5-tej ubierał melonik koloru brązowego zimą, perłowego latem i razem wychodziliśmy na miasto. Droga nasza prowadziła zazwyczaj przez Krakowskie Przedmieście, Miodową, plac Bankowy. Przed każdym starym domem Askenazy zatrzymywał się i opowiadał, co się w tym domu działo w Noc Listopadową, jakie osoby były tam zebrane i o czym mówiono.

Wersja słowna tej historii odbiegała nieraz znacznie od tej, jaką zostawił w Łukasińskim. Z opowiadanych przezeń fragmentów wyłaniał się powoli obraz chaosu, rozbieżnych i bezwstydnych interesów, nieporadności. Bohaterstwo sąsiadowało z bezmyślnym egoizmem i prowokacją”.

Jerzy Stempowski, Esej dla Kassandry, „Kultura” 1950, nr 6.DZIEŃ 7
Konstanty Jeleński – Apokalipsa i perspektywa

Konstanty Jeleński zadebiutował w „Kulturze” esejem Apokalipsa i perspektywa. Był już autorem świetnych artykułów dotyczących literatury czy socjologii, drukowanych w polskiej prasie wojskowej zaraz po wojnie, stanie się wkrótce najbardziej przenikliwym propagatorem pisarzy zbójeckich. Ten szkic dobrze oddaje apokaliptyczną atmosferę Europy tego czasu: „Smutek wynikający z pewności, że Ateny nie mogą trwać wiecznie, zrównoważony jest może świadomością, że kiedyś musi runąć również i perska tyrania”.

„Pisząc o wizjach przyszłości, porównałem ten ich gatunek, który w moim przekonaniu jest zgodny z myśleniem historycznym, do wizji wergiliuszowskiej Sybilli, przepowiadającej założenie Rzymu przez Eneasza.

Chciałbym dalej wyjaśnić cel tego krótkiego eseju, nawiązując do odczytu wypowiedzianego przez Gide’a w Oxfordzie w 1947 roku. Gide cytuje tam ustęp z Eneidy, w którym Wergiliusz opisuje ucieczkę Eneasza z płonącej Troi ze swym sędziwym ojcem Anchizesem na barkach. Zdaniem Gide’a ustęp ten posiada głębokie symboliczne znaczenie: Eneasz niósł na swych ramionach nie tylko swego ojca, ale również cały ciężar przeszłości i tradycji. W ten sam sposób, mówi Gide, uciekamy obecnie z płonącego grodu naszej cywilizacji, z ciężarem naszej chrześcijańskiej przeszłości na barkach, chrześcijańskiej cywilizacji opartej na poszanowaniu jednostki”.

„A jednak, chociaż bolesna wydaje się nam myśl, że nasza cywilizacja może nie być wieczna i że na jej miejsce przyjdzie może nowa, poczęta nie nad Morzem Śródziemnym, lecz nad Mississipi czy na stokach Uralu, obraz Eneasza, który z płonącej Troi wynosił starego ojca, bardziej jest zgodny z wiarą w wartość i wagę człowieka niż obraz bramy z napisem: Lasciate ogni speranza…”

Konstanty Jeleński, Apokalipsa i perspektywa, „Kultura” 1950, nr 12.DZIEŃ 8
Gombrowicz i Miłosz po raz pierwszy, maj 1951

Numer majowy „Kultury” z 1951 roku może być uznany za przełomowe wydarzenie w literaturze polskiej XX wieku: po raz pierwszy ukazały się tam nazwiska Miłosza i Gombrowicza. To jest spojrzenie dzisiejsze. Wówczas widziano w tych tekstach sensacje. Pojawienie się Miłosza było międzynarodową sensacją polityczną: dyplomata Polski Ludowej „wybrał wolność” na Zachodzie. Mniej interesowano się tym, że Miłosz był już wtedy uznawany za najwybitniejszego poetę swego pokolenia. Sam zresztą rozpoczynał programowy artykuł Nie słowami: „To, o czym opowiem, można nazwać historią pewnego samobójstwa”. Dalsze lata dopisały tej historii wspaniały happy end. Publikacja Trans-Atlantyku była sensacją czy też prowokacją literacką: jak autor śmie tak prześmiewczo opowiadać o bolesnej przeszłości i jak śmie używać nieparlamentarnego słowa. Niektórzy dostrzegli językową wirtuozerię tej opowieści. Wkrótce publikacja Fragmentów z dziennika przyniesie inny ton i zapowie dzieło wyznaczające nowe drogi literaturze polskiej.

Czesław Miłosz, Nie, „Kultura” 1950, nr 5.
Witold Gombrowicz, Trans-Atlantyk, „Kultura” 1950, nr 5.DZIEŃ 9
Czesław Miłosz – Zniewolony umysł

Ogłoszony w letnim numerze „Kultury” z 1951 roku Ketman Czesława Miłosza to rozdział Zniewolonego umysłu. To była pierwsza książka Biblioteki „Kultury”, która wpadła mi w ręce, a precyzyjniej mówiąc, mojemu starszemu bratu Jakubowi. Było to wiosną 1956 roku. Pożyczył ją na jeden dzień od szkolnego kolegi. Czytałem Jakubowi przez ramię, szybciej przerzucał kartki. Opuszczałem więc ostatnie linijki… A jednak ta lektura pozostała w pamięci na zawsze. Następny raz dostałem Zniewolony umysł do ręki jesienią 1960. W ramach pedagogicznych eksperymentów odbywaliśmy w maturalnej klasie wycieczki. Byliśmy w piekarni, oglądaliśmy tartak, zaprowadzono nas do Biblioteki Narodowej. Zapytałem, czy są ograniczenia w dostępie do zbiorów. Każdy może korzystać na miejscu. Następnego dnia po lekcjach zjawiłem się w gmachu Biblioteki, jeszcze na Rakowieckiej. Chodziłem tam codziennie, sięgając po coraz bardziej nieprawomyślne tytuły, wśród nich był Zniewolony umysł. Po dwóch tygodniach powiedziano mi, że nie są to książki dla uczniów. Tak skończyło się moje indywidualne seminarium miłoszowskie.

Czesław Miłosz, Ketman, „Kultura” 1951, nr 7–8.DZIEŃ 10
Witold Gombrowicz – Dialog z Miłoszem

Gombrowicz w Dzienniku prowadził dialog z Miłoszem, widział w nim pierwszorzędną siłę literatury współczesnej, ale rozróżniał między Miłoszem pisarzem „absolutnym” a Miłoszem porażonym przez Historię, przez deterministyczną wizję polityki. Pisarz powinien iść własnym tropem, mówić o swoim świecie, ale w nim zdobyć się na „wolę rzeczywistości”, odwagę spojrzenia. Takie wyzwolenie twórcy będzie wyzwalającym przykładem dla czytelników. Swoboda duchowa, otwarcie na rzeczywistość i lojalność wobec niej, odarta ze złudzeń samotność – oto potencjalne atuty wygnańca. Jak jednak uzyskać kontakt z rzeczywistością za granicami ojczyzny? Schodząc w głąb siebie, odpowiada Gombrowicz, mówiąc o własnej wolności i jej zagrożeniach. „Gdyż komunizm to coś, co podporządkowuje człowieka zbiorowości ludzkiej, z czego wniosek, że najesencjonalniejszym sposobem walki z komunizmem jest wzmocnienie jednostki przeciw masie. W tym sensie jedna strona Montaigne’a, jeden wiersz Verlaine’a, jedno zdanie Prousta są bardziej «antykomunistyczne» niż oskarżający chór, jaki stanowicie. Są swobodne – są wyzwalające”.

Polemizując z jednym z wcieleń Miłosza, Gombrowicz podejmuje na poziomie fundamentalnym dyskusję o roli wolnego słowa. „Nie domagam się ani sztuki stosowanej, ani czystej – domagam się twórczości «naturalnej», takiej, która jest niepremedytowanym urzeczywistnieniem się człowieka. Lecz on mówi: – Lękam się… i lękam się tego, że gdy oddalę się od Historii (to znaczy od truizmów doby obecnej), będę samotny. Na co ja powiem: – Ten lęk jest nieprzyzwoity, co gorzej, urojony. Nieprzyzwoity, gdyż jest rezygnacją z jedynego – chyba – heroizmu, który stanowi dumę, siłę, żywotność literatury. Ten, kto się boi ludzkiej wzgardy i osamotnienia wśród ludzi, niech milczy. Ale lęk ten jest także urojony – albowiem popularność, którą zdobywa się na służbie czytelnika i prądów epoki, oznacza jedynie duże nakłady – i nic, nic więcej, a tylko ten, kto zdołał wyodrębnić się z ludzi i zaistnieć jako człowiek osobny, a dopiero potem zdobywa sobie dwóch, trzech, dziesięciu wyznawców, braci, ten tylko wydobył się z samotności w granicach sztuce dozwolonych”.

Witold Gombrowicz, Fragmenty dziennika, „Kultura” 1953, nr 9.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: