Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Anglik w Paryżu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
7 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Anglik w Paryżu - ebook

Hrabia Charncliffe jest młodym, przystojnym i bardzo zamożnym arystokratą. Zazwyczaj to on jest celem wielu pięknych kobiet. Sytuacja jednak ulega zmianie, kiedy spotyka piękną Elaine. Młoda dziewczyna, córka lorda Williama Dale, tak zauroczyła go swoja osobą, że postanawia, iż to ona zostanie jego żoną.

Elaine jest jednak dość wyrachowana i odporna na zaloty hrabiego. Jej ojciec jest w bardzo kiepskiej sytuacji finansowej i szuka dla swej córki jak najlepszej partii dla męża, co rozwiąże jego problemy finansowe. Drugim kandydatem, który stara się o wdzięki Elaine jest markiz Hampton. Dziewczyna zręcznie wykorzystuje zainteresowanie swoją osobą, żądając od kandydatów coraz to nowych trofeów, które jeszcze powiększą jej status materialny jako przyszłej żony. Od hrabiego Elaine zażyczyła sobie kolekcji francuskich mebli i dzieł sztuki.

Hrabia, który traktuje zdobycie Elaine jak zawody udaje się do Francji, a by zdobyć to, o co prosi go wybranka. We Francji nieoczekiwanie spotyka Lynette, młodą hrabiankę, która opowiada mu swoją przerażającą historię uwięzienia i poprosi o pomoc w ucieczce.

Czy hrabia pomoże biednej hrabiance? Czy zauważy, że Elaine używa go tylko do swojej gry? Jaki los czeka Lynette?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-11-77190-7
Rozmiar pliku: 275 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od Autorki

Ze smutkiem patrzę na opustoszałe francuskie zamki, których umeblowanie podczas rewolucji zostało sprzedane, a właściciele zgilotynowani lub wygnani.

To właśnie Anglicy stali się beneficjentami rewolucyjnych wyprzedaży. Książę Walii, przyszły król Jerzy IV, oraz jego przyjaciel lord Yarmouth, późniejszy trzeci markiz Hertford założyli podwaliny pod wspaniałe zbiory osiemnastowiecznego francuskiego rzemiosła artystycznego w naszym kraju. Można je teraz oglądać w kolekcji Wallace’a, a także w Windsorze oraz pałacu Buckingham.

W marcu 1791 roku francuski antykwariusz Daguerre urządził w salonach Christies wielką wyprzedaż francuskich mebli.

Również po klęsce pod Waterloo wielu zbiedniałych napoleońskich notabli musiało z kolei pozbyć się swojej własności.

Wkrótce po zawarciu pokoju lord Yarmouth pospieszył do Paryża. Wracając do kraju musiał wynająć specjalny jacht, aby przewieźć przez kanał La Manche zakupione eksponaty. Następnie podzielił się swoją zdobyczą z księciem regentem. Temu ostatniemu dostała się piękna szafka wykonana przez Boulle’a, będąca nadal w zbiorach pałacu Buckingham.ROZDZIAŁ 1

Rok 1802

Hrabia Charncliffe jadąc z właściwą sobie zręcznością zatłoczonymi ulicami miał świadomość, że stanowi przedmiot ogólnego zainteresowania, i nie był tym wcale zdziwiony. Powoził czwórką świetnie dobranych karych koni, a jego nowy powóz miał barwę jaskrawożółtą. Wyróżnianie się było jego stałą ambicją. Wiedział jednak z doświadczenia, że nie upłynie nawet kilka miesięcy, a większość elegantów zaopatrzy się w powozy tego samego koloru. Zrobią tak, jak zrobili niegdyś z podpatrzonym u niego sposobem wiązania krawata. Postarają się, żeby krawcy szyli im ubrania o kroju identycznym jak jego stroje, a służący polerowali równie starannie wysokie buty, jak to zauważyli u hrabiego.

Hrabia bardzo dbał o swoją powierzchowność, co w połączeniu z męską urodą przyciągało uwagę wielu kobiet. Miał opinię donżuana i był dumny z tego powodu, choć w głębi duszy zdawał sobie sprawę, że częściej to jego zdobywano, niż pozwalano być zdobywcą.

Obecnie po raz pierwszy to on starał się o względy zamiast być przedmiotem zabiegów. Odziedziczył tytuł wraz z ogromnym majątkiem w wieku, który jego krewni określali jako niezwykle młody. I od tego momentu zaczęto wywierać na niego naciski, żeby się ożenił.

Pałac Charn, jego rodzinne gniazdo, zbudowany za panowania Elżbiety I, stanowił przykład najdoskonalszej włoskiej architektury. Materiały do budowy pochodziły z całej Europy, o czym hrabia lubił opowiadać swoim gościom. „Budulca dostarczyły — mawiał — okoliczne lasy, cegły zrobiono we własnych cegielniach, dachówki sprowadzono z Walii, szyby z Hiszpanii, a kamień z kamieniołomu z okolic Bath.”

Nie musiał już dodawać, że kamieniarzy i rzeźbiarzy ściągnięto z Włoch, żeby ozdobili pałacowe komnaty. Na zamku znajdowały się wybitne prace najznakomitszych artystów gromadzone przez wiele stuleci. Pałac stanowił doskonałe tło dla hrabiego, a on sam wyglądał, jakby wyszedł z ram obrazu, aby pojawiać się w snach młodych panienek na wydaniu.

Przedarł się przez ruch uliczny i dotarł do spokojniejszej drogi prowadzącej z Londynu na północ. Udawał się do przebywającej u swojego dziadka Elaine Dale, która złowiła jego serce. Dom Elaine znajdował się w odległości dziesięciu mil od centrum miasta, za które hrabia wraz z przyjaciółmi uważali ulicę Św. Jakuba.

Elaine była córką lorda Williama Dale. Jej ojciec, najmłodszy syn księcia Avondale, tonął wprost w długach. Jego starszy brat, dziedzic tytułu i majątku, opływał we wszystko, natomiast młodsi członkowie rodziny musieli się zadowolić skromnym dożywociem. Taka kolej rzeczy była czymś normalnym wśród arystokracji, więc kiedy lord William skarżył się, że rodzina traktuje go niesprawiedliwie, nikt go nie słuchał.

Działo się tak, dopóki nie spostrzegł, że posiada skarb niezwykłej wartości w osobie córki Elaine. Słowo „piękna” nie wystarczało na opisanie jej urody. Kiedy dzięki wielkim wyrzeczeniom rodzice przywieźli Elaine do Londynu, jej pojawienie się w salonach można było porównać do pojawienia się meteoru.

Po matce Irlandce odziedziczyła błękitne oczy. Po skandynawskich przodkach jasnozłociste włosy. Była nieco starsza od innych debiutantek, ponieważ z powodu żałoby nie mogła być wcześniej przedstawiona w pałacu Buckingham. Miała przyjemny głosik i choć niezbyt wykształcona, była dość inteligentna, żeby przyciągać uwagę mężczyzn.

Członkowie klubu Św. Jakuba piali wprost z zachwytu, gdy tylko ją ujrzeli. Choć unikali debiutantek, by nie zostać zmuszonym do małżeństwa, tym razem zrobili wyjątek i okrzyknęli ją jako „Niezrównaną” już w pierwszym tygodniu jej bytności w Londynie. Kręciło się koło niej wielu elegantów strzegących dotychczas pilnie swojego kawalerskiego stanu.

Hrabia początkowo nie zwracał uwagi na to, co mu opowiadano o Elaine. Spotkał ją jednak przypadkowo na balu, na którym towarzyszył aktualnej damie swego serca, niezwykle atrakcyjnej ambasadorowej. W przeciwieństwie do niej, osoby kuszącej i prowokującej, Elaine wydała się hrabiemu niczym kropla zimnej wody na pustyni.

Hrabia został jej przedstawiony i uległ jej urokowi jak wszyscy pozostali. Zastanawiało go tylko, czemu Elaine traktuje go całkiem obojętnie. Był przyzwyczajony, że każda nowo poznana kobieta wpatruje się w niego z nie ukrywanym zainteresowaniem i stara się wywrzeć na nim wrażenie.

Elaine przywitała się z nim grzecznie, a potem wróciła do przerwanej rozmowy z pewnym dżentelmenem. Hrabia zaprosił ją do tańca. Nie wiedziała, że jest to przywilej, jakiego udziela tylko najbardziej znanym pięknościom. Odrzekła mu obojętnym tonem, że jej karnecik jest już zapełniony. Hrabia był zaintrygowany, a jednocześnie jego miłość własna została boleśnie zraniona.

Jak to możliwe, żeby dziewczyna, która zaledwie kilka dni temu przyjechała z prowincji i której ojciec jest absolutnym bankrutem, ośmieliła się potraktować go w taki sposób? Pocieszał się jednak myślą, że nie on jeden spotkał się z odprawą, lecz że inni panowie również doznali porażki.

Było zupełnie nie do pomyślenia, żeby osoba tak młoda zachowywała się tak, jakby była gwiazdą, która spadła z nieba pomiędzy zwykłych śmiertelników, lecz nie zamierzała nawiązywać z nimi bliższych kontaktów.

Zafrapowany takim zachowaniem hrabia postanowił odszukać jej ojca, lorda Williama. Należał on do członków klubu White’a, choć z powodu braku pieniędzy rzadko przyjeżdżał do Londynu. Hrabia zastał go w pokoju karcianym, gdzie z kieliszkiem w dłoni przypatrywał się grającym, sam nie biorąc udziału w grze.

— Właśnie miałem przyjemność poznać pańską córkę — zagaił hrabia.

— Prawda, że ładna? — zauważył lord William.

— Myślę, że właściwiej byłoby powiedzieć „piękna” — rzekł hrabia. — Nigdy pan o niej nie wspominał.

— Nie było powodu — odrzekł lord William — gdy była jeszcze w wieku szkolnym. — Wypróżnił kieliszek szampana, potem mówił dalej: — Powiem coś panu, Charncliffe, córki diabelnie drogo kosztują. Prawie tak jak konie!

— To prawda — zgodził się hrabia.

Chciał jeszcze o coś zapytać, lecz spostrzegł, że lord William jest już mocno zawiany. Widoczne było, że ma ochotę na następny kieliszek szampana, który tu podawano bezpłatnie.

— Wie pan, co powiedziałem dziewczynie, Charncliffe — rzekl konfidencjonalnie lord William. — Oświadczyłem jej, że powinna jak najszybciej wyjść za mąż, a im szybciej, tym lepiej dla mnie.

— Znalazł się pan w tarapatach? — zapytał współczująco hrabia.

— Wierzyciele depczą mi po piętach! — wyznał ponuro. — Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą! Potem otrzeźwiawszy nieco i uświadomiwszy sobie, do kogo mówi, oświadczył: — Jeśli chce się pan ożenić z Elaine, to dam panu moje błogosławieństwo, Charncliffe!

Hrabia spostrzegł, że sprawy idą zbyt daleko i zbyt szybki przybierają obrót, więc się oddalił. Zorientował się jednak, że lord William liczy na znalezienie bogatego zięcia, jak się wyraził, „im szybciej, tym lepiej”. Ponieważ cała sprawa go rozbawiła, zaczął przyglądać się pannie Dale. Przewidywał, że tak długo będzie przebierać w adoratorach, aż w końcu znajdzie odpowiednią partię. Wiedział, że sam mógłby być kandydatem numer jeden do jej ręki.

Plotki opowiadane o jego bogactwie nie były wcale przesadzone. Posiadał majątek Charn obejmujący pięć tysięcy akrów dobrej uprawnej ziemi. Był właścicielem największego i najpiękniejszego pałacu przy Berkeley Square. Miał dom w Newmarket, gdzie ćwiczył swoje wyścigowe konie, a także dużą posiadłość ziemską wraz z domem w Epsom.

Ponieważ nie miał okazji zatańczenia z Elaine tego wieczora, poświęcił czas pani ambasadorowej i właściwie przestał już myśleć o Elaine, aż raptem usłyszał dyskusję na jej temat w klubie. Sposób, w jaki ją wychwalano, był dosyć zabawny. Tego samego wieczora posadzono ją obok niego na kolacji w Devonshire House. Zdumiało go, że została dopuszczona do tak znakomitego towarzystwa. Jednak wkrótce przypomniał sobie, że lord William należy do grona bliskich przyjaciół księżnej.

— Jak się pani bawiła na balu u Beauchampów wczorajszego wieczora? — zapytał.

Mówiąc to uświadomił sobie, że jest istotnie bardzo ładna. Trudno byłoby nawet wytłumaczyć komuś, kto jej nie widział, jak bardzo wyróżnia się z grona innych kobiet obecnych na przyjęciu, a były to uznane piękności. Ta młoda dziewczyna miała w sobie coś takiego, że przyciągała oczy wszystkich mężczyzn.

Hrabia spodziewał się, że Elaine odpowie mu, że bardzo jej przykro, iż nie mogła z nim wczoraj zatańczyć. Ku jego wielkiemu zdumieniu rzekła:

— To pan tam był?

Zdawało mu się przez moment, że źle ją zrozumiał. Wydawało mu się to niepodobieństwem, że rozchwytywany w towarzystwie kawaler nie został dostrzeżony przez dziewczątko przybyłe z prowincji.

— Nie tylko tam byłem — rzekł — lecz usiłowałem zaprosić panią do tańca!

— Czyżby? — zapytała. — Musiałam odmówić wielu tancerzom i trudno mi pamiętać ich wszystkich.

Zabrzmiało to jak wyzwanie. Hrabia poczuł, że musi koniecznie wywrzeć wrażenie na pannie Dale. Nieoczekiwanie dla siebie zrozumiał, że nie będzie to łatwe zadanie. Słuchała go wprawdzie, śmiała się z opowiadanych przez niego dowcipów i zachowywała się bardzo miło, jednak pod koniec kolacji uświadomił sobie, że brak w jej oczach wyrazu, jakiego oczekiwał. Nie starała się przyciągnąć jego uwagi, nie stosowała dobrze mu znanych kobiecych sztuczek. Za to dama siedząca po jego drugiej stronie zrekompensowała mu to wszystko w nadmiarze.

W tydzień później hrabia wybrał się do klubu White’a. Gdy tylko wszedł, jeden z przyjaciół zapytał:

— Czy już oglądałeś zakłady, Darrilu? Plasujesz się za Hamptonem.

— O czym ty mówisz? — zapytał hrabia.

— Myślałem, że już ci o tym powiedziano. Robimy zakłady, czy tobie, czy Hamptonowi uda się zdobyć złoty puchar, to znaczy rękę „Niezrównanej Elaine”.

— Co ty, u diabła, wygadujesz?! — zawołał hrabia.

— To wszystko jest bardzo proste — odrzekł przyjaciel. — Wystawiono „Księgę zakładów” i my wszyscy obstawiamy albo ciebie, albo Hamptona. Chodzi o to, który z was do końca czerwca włoży jej obrączkę na palec!

Hrabia podszedł do miejsca, w którym wystawiona była wspaniała „Księga zakładów”. Kartkując jej stronice mógł się przekonać, kto, ile i na kogo postawił. W chwili obecnej plasował się na drugim miejscu i poczuł się niemal obrażony. Był przecież bogatszy od swego rywala i już z tego powodu każda kobieta powinna przyznać mu pierwszeństwo.

Zdawał sobie jednak sprawę, że markiz jest synem księcia Wheathampton. Był to niezbyt przystojny młodzieniec lubiący zaglądać do kieliszka i wywołujący po pijanemu awantury. Niemniej cieszył się powodzeniem u płci pięknej. Zdobywał szturmem wszystkie „fortece” i nie zrażał się długim oblężeniem, jeśli która wpadła mu w oko.

„Jeśli chce kogoś takiego, niech go sobie bierze!” pomyślał hrabia.

Gdy jednak przekonał się, że jeden z jego najbliższych przyjaciół postawił na Hamptona, poczuł się urażony. Tego popołudnia wybrał się więc z wizytą do Elaine Dale. Na tle niewielkiego, skromnego domku wynajętego przez lorda Williama na okres sezonu wyglądała jeszcze ponętniej. Powitała go nie kryjąc zdumienia. Hrabia odniósł wrażenie, jakby w ogóle o nim zapomniała, jakby jej nawet nie przyszło do głowy, że mógłby chcieć ją odwiedzić.

— Pan do mnie, czy do papy? — zapytała.

Mówiła to z taką szczerością, jakby rzeczywiście nie wiedziała. Był niemile zaskoczony, że traktowała go tak, jakby był rówieśnikiem jej ojca. Niemniej postanowił, że będzie dla niej miły, i nie szczędził jej komplementów. Gdy się żegnał, nie zapytała go, kiedy się znów zobaczą. Był przekonany, że po jego wyjściu zupełnie o nim zapomniała.

Dla hrabiego było to niezwykłe doświadczenie, więc postanowił za wszelką cenę zdobyć względy Elaine. Nie mieściło mu się wprost w głowie, że mógłby zostać pokonany przez Hamptona. Zaczął więc wysyłać jej kwiaty, a jego gorliwość zdumiała wszystkie znajome panie.

Jego sekretarz na Berkeley Square mógł zaświadczyć, ile listów słano do hrabiego każdego dnia. Większość z nich pochodziła od zamężnych kobiet. Zawsze pod drzwiami można było spotkać lokai w różnych liberiach wręczających służącemu hrabiego bilecik pachnący gardenią, heliotropem czy rozmarynem.

Teraz dla hrabiego nadszedł czas, kiedy to on sam zaczął pisywać miłosne bileciki, a posłańcy zanoszący je do małego domku w dzielnicy-Islington naśmiewali się z niego do woli.

— Nieźle musiał zostać trafiony! — mówił jeden.

— Nic dziwnego! Przy niej bledną wszystkie inne kobiety! — odpowiadał drugi.

Gdyby hrabia mógł usłyszeć ich pogwarki, wpadłby we wściekłość.

W trzy tygodnie po pierwszym spotkaniu z Elaine hrabia uznał, że nadszedł już czas, by zadeklarował się bardziej wyraźnie. W klubie White’a powstał rumor, że Hampton oświadczył się jej na kolanach, lecz ona odrzekła mu, że musi się jeszcze zastanowić.

„Musi sprawdzić — pomyślał hrabia — czy ja także staję do zawodów.”

Wiedział, że reputacja, jaką się cieszył, mogła sprawić, że nie potraktowała jego zabiegów poważnie. Miała prawo przypuszczać, że gdy chodzi o ślubną obrączkę może się wycofać w ostatniej chwili. Ponieważ większość członków klubu tego się właśnie po nim spodziewała, liczba głosów oddanych przeciwko niemu wydłużała się i Hampton zwyciężał.

Przewracając się w łóżku przez całą noc, hrabia postanowił podjąć decyzję. Nie miał właściwie ochoty się żenić, gdyż cenił sobie wolność, zależało mu jednak na posiadaniu potomka. Elaine, kobieta niezwykłej piękności, była partią odpowiednią. Pochodziła z równie dobrej co on rodziny. Nie ulegało wątpliwości, że na niej rodowa biżuteria będzie prezentować się wspaniale. Już widział, jak inne kobiety zielenieją z zazdrości widząc na jej głowie brylantowy diadem ogromnej wartości. On wprawdzie wolał komplet z szafirów tak pięknie dobranych, że doskonalszego nie ma nawet królowa.

Jako wytrawny znawca kobiecego stroju hrabia zauważył, że choć Elaine prezentuje się znakomicie, nie posiada wielu sukien, lecz ozdabia te same na różny sposób, co uchodzi uwagi mniej spostrzegawczych osób. Wszyscy wpatrzeni są wyłącznie w jej twarz, błękitne oczy, urocze usteczka. Hrabiemu przyszło na myśl, że chciałby ją pocałować. Dotychczas całował tylko jej rękę, zbyt dobrze znał kobiety, żeby w tak krótkim czasie domagać się czegoś więcej. Mógłby dostąpić tego zaszczytu, gdyby ukląkł przed nią, złożył jej swoje serce i poprosił, żeby została jego żoną.

— Do diabła, zrobię to! — powiedział do siebie.

Postanowił następnego dnia złożyć jej wizytę i oświadczyć się. Dowiedział się jednak, że Elaine niespodzianie opuściła Londyn, udając się do swojego dziadka księcia Avondale. W pierwszej chwili hrabia poczuł się rozczarowany, potem pomyślał, że oświadczyny na wsi mogą wypaść jeszcze bardziej romantycznie. Przecież salonik w Islington wyglądał tak nieciekawie.

Kazał zaprząc nowe, specjalnie kupione konie do żółtego powozu i udał się do Avondale House. Jadąc rozmyślał, że nie ma dziewczyny, której serce nie zadrżałoby na jego widok. Kochanki mówiły mu, że wygląda niczym Apollo. Powtarzały mu ten komplement tak często, aż uwierzył że tak jest naprawdę. Nawet gdyby Elaine nie wiedziała, kim był Apollo, nie przypuszczał, żeby mogła pozostać nieczuła na jego widok.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: