Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Biblioteczka starych książek - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 listopada 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
24,90

Biblioteczka starych książek - ebook

Mądra i ciepła opowieść o śnieżnej zimie i magii czytania.
Ośmioletnia Kaja mieszka w małym miasteczku. Jej mama jest dyrektorem miejscowej biblioteki. Dziewczynka jednak nie lubi przebywać w miejscu jej pracy. Unika zajęć organizowanych przez bibliotekę i skrywa przed mamą pewną tajemnicę. Kaja nie lubi czytać książek. Nie zagląda nawet do lektur, które mama przynosi jej do czytania. W szkole też udaje jej się umiejętnie ukryć ten sekret. Pewnego dnia zostaje wybrana do udziału w konkursie czytelniczym, który ma odbyć się w bibliotece. Nie ma złudzeń, że teraz wszystko się wyda. Konkurs odbywa się w ferie, więc jego motywem przewodnim są zimowe opowieści. Dzieci mają wykazać się wiedzą z lektur. Czy Kai uda się dalej skrywać tajemnicę przed mamą? A może polubi czytanie?
Opowieść o przyjaźni i miłości do książek, którą bohaterowie objawiają na różne sposoby.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8119-776-2
Rozmiar pliku: 3,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1.

Dzieci z II A w niedopiętych kurtkach, niedbale okręconych wokół szyi szalach i zakrywających co najwyżej jedno ucho czapkach wybiegły ze szkoły. W drugiej klasie ci, którzy mieli niedaleko do domu, wreszcie mogli wracać sami. Odtąd powrót ze szkoły stał się najprzyjemniejszą chwilą dnia. Kaja, Antek i Julka mieszkali w tym samym bloku, więc szli razem.

Choć było dopiero popołudnie, chodniki, dachy i drzewa już spały, otulone białymi pierzynkami. Kaja, niebieskooka blondynka z długim warkoczem, podniosła głowę. Płatki śniegu wesoło fruwały, jakby chciały się jeszcze trochę pobawić, zanim opadną.

- Ulepimy dziś bałwana? – spytała i uśmiechnęła się do siebie. Zabrzmiało to jak słowa piosenki z jej ulubionej Krainy Lodu.

Antek pokręcił głową.

- Jem obiad, a potem idę na robotykę do biblioteki – powiedział.

- Chce ci się?

- No pewnie! Uczymy się sterować robotami – Antek zademonstrował sterowanie, udając, że trzyma w rękach niewidzialny tablet. - A jak wszystko będzie działać, urządzimy sobie wielką bitwę! Iiiieęęę-tudz-tudz-tudz!

Brzmiało ciekawie. Tylko dlaczego najciekawsze zajęcia musiały się odbywać akurat w bibliotece?

- A ty, Julka? – spytała Kaja.

- Ja też idę do biblioteki. Na angielski.

Biblioteka i biblioteka! Właśnie obok niej przechodzili. W niczym nie przypominała dawnego skromnego budynku. Można było ją raczej pomylić z galerią handlową, gdyby taka istniała w ich miasteczku. Za przeszklonymi ścianami widać było regały pełne książek, ale nie tylko. Na parterze jakiś pan w garniturze wskazywał ręką na duży ekran, a grupka dorosłych, zupełnie jak w szkole, pilnie notowała. Na pierwszym piętrze panie w leginsach i podkoszulkach ćwiczyły aerobik. Bo w bibliotece ciągle coś się działo. I była to zasługa jej dyrektorki – mamy Kai. „W bibliotece może wydarzyć się wszystko” – mówiła w każdym wywiadzie dla lokalnej gazety.

Remont biblioteki trwał kilka lat, a na jego zakończenie najbardziej czekała Kaja. I to wcale nie dlatego, że tak bardzo jej zależało, żeby budynek wyglądał nowocześniej. Chodziło o to, że podczas remontu mama pracowała do późna, a Kaja nie lubiła zostawać w świetlicy jako ostatnia. Nawet mimo tego, że w nagrodę za czekanie mama kupowała jej prezenty, związane z Krainą Lodu. W ten sposób Kaja uzbierała plecak, piórnik, pościel, szczotkę do włosów, bransoletkę, pierścionek, kolczyki, a nawet medalion z Anną, który przynosił jej szczęście.

Choć od uroczystego otwarcia nowego budynku minęło już pół roku, mama wciąż była zajęta organizowaniem zajęć i zdobywaniem funduszy. Tyle tylko, że teraz zamiast w świetlicy, Kaja mogła czekać na nią w domu.

Oczywiście, mogłaby spędzać wieczory na zajęciach w bibliotece. Jednak, choć z opowieści Antka i Julki wynikało, że dzieje się tam dużo ciekawego, Kaja wolała trzymać się z dala od tego miejsca. Skrywała przed mamą pewną tajemnicę. Bała się, że jeśli zapisze się na zajęcia, tajemnica się wyda.

Wiatr poderwał tuman śniegu, zza którego wyłoniła się szczupła kobieta w długim białym kożuchu i futrzanej czapce na głowie. Wyglądała jak Królowa Śniegu.

- Dobry wieczór! – dygnęła Julka.

- A to wy, kochani! Dawno was nie widziałam. Ale urośliście!

I Królowa Śniegu ciepło się uśmiechnęła. Dopiero teraz Kaja zauważyła drewniany kuferek w jej dłoni. To była pani Zuza z biblioteki, która, kiedy byli mali, przychodziła raz w tygodniu do przedszkola, żeby czytać im na głos książki.

Zawsze kładła na środku kolorowego dywanu drewniany kuferek, a kiedy wszyscy rozsiedli się wygodnie dookoła, wyjmowała z kieszeni stary klucz. Kaja do dziś pamiętała, jak zgrzytał w dziurce kuferka. Trrrach i…czary-mary! Pani Zuza machała ręką nad otwartym kuferkiem, jakby chciała zaczarować to, co znajdowało się w środku. A były tam różne przedmioty. Na przykład stare guziki albo ziarenka fasoli. Rozdawała je dzieciom i mówiła z tajemniczą miną, że gdy przyjdzie odpowiedni moment, wyjaśni im, do czego służą.

Następnie pochylała się nad kuferkiem i ostrożnie, niczym najcenniejszy skarb, wyjmowała z dna książkę z bajkami. Kiedy zaczynała czytać, wydawało się, że baśń wchodzi do przedszkola. Gałęzie trzeszczały, koła turkotały, a wiosła pluskały. Kaja nigdy już później podczas czytania nie poczuła czegoś tak niezwykłego.

- Śpieszę się na zajęcia – powiedziała pani Zuza. - Będę czytać maluchom. Wy to już pewnie sami potraficie?

- No pewnie! Mamy tyyyle lektur – pochwaliła się Julka i zarysowała ręką w powietrzu czubek olbrzymiego stosu książek.

- To wspaniale. Nie ma to jak samodzielna lektura. Można czytać, kiedy tylko ma się ochotę. No, pędzę do moich dzieciaków.

Pani Zuza pomachała im na pożegnanie i ruszyła szybkim krokiem przed siebie. Antek uderzył się ręką w czoło.

- Przypomniało, że trzeba wypożyczyć Zaczarowaną zagrodę! – zawołała.

- Ja już dawno skończyłam – Julka podniosła podbródek tak wysoko, że aż czapka zsunęła się jej na oczy.

- Podobało ci się? – spytał Antek.

- Nie wiem.

- Jak to, nie wiesz?

- Nie wiem, czy mi się podobają lektury. Podobają mi się szóstki. A ty, Kaja, już skończyłaś?

Dziewczynka pokręciła głową.

- Na której jesteś stronie? – dopytywała Julka.

- Na żadnej.

- Jeszcze nie zaczęłaś?

- Przecież Zagrodę mamy dopiero na za tydzień! – zaperzyła się Kaja.

- Oj, nie wiem, czy zdążycie! Pani pewnie znowu najpierw zrobi test, a potem będzie plan wydarzeń, czas i miejsce akcji, bohaterowie … – zaczęła wyliczać Julka poważnym tonem.

- Zdążymy, zdążymy. To cześć wam! – zawołał Antek.

Byli już przed blokiem i Antek pobiegł do ostatniej klatki. Julka też już miała się pożegnać, ale coś ją zainteresowało.

- W pokoju Róży pali się światło, a w szkole nie była – zauważyła, wskazując na okno, mieszczące się pod oknem pokoju Kai.

- Pewnie znowu jest chora. Będę musiała do niej pójść z lekcjami – westchnęła Kaja.

- Bez sensu. Musisz tak ciągle do niej chodzić.

- Czemu bez sensu? – spytała Kaja.

- Bo ona jest taka jakaś…dziwna. Nie ma z nią nawet o czym pogadać.

- Jej mama zawsze mnie prosi, to idę.

- I jak to możliwe, że ona ma takie dobre stopnie, chociaż prawie w ogóle nie chodzi do szkoły? – drążyła Julka. - Ja nie opuściłam żadnej lekcji od początku roku, a ona ma takie same oceny jak ja.

- A nawet lepsze – zauważyła Kaja.

Julka niechętnie przytaknęła. Kaja, Julka i Róża uczyły się najlepiej w klasie. Jednak szóstki Róży były jakieś lepsze. Kaja czuła, że gdyby istniały siódemki, dostawałaby je tylko Róża.

Julka przez chwilę rozrzucała grudki śniegu czubkiem buta.

- Wiesz, co? – powiedziała nagle. – To może, jak pójdziesz do niej następnym razem z lekcjami, nie powiedz jej o jakimś zadaniu domowym…Wtedy choć raz nie dostanie szóstki.

- Ciiii. Chyba nas widzi – szepnęła Kaja.

Jakaś postać pojawiła się za firanką w pokoju Róży. Kai zrobiło się wstyd za Julkę. Jak w ogóle mogło jej przyjść do głowy coś takiego? Żeby ukrywać przed koleżanką, co było zadane? Wprawdzie sama nie przepadała za Różą, ale i też trochę jej współczuła. Wiecznie zakatarzona siedziała w domu, chyba nigdy nie bawiła się na podwórku. Podobno jej mama bała się, że gdy tylko wyjdzie na dwór, znów się przeziębi. Pewnie dlatego Róża wyglądała tak mizernie, z bladymi policzkami, cienkimi warkoczykami i wielkimi oczami. Na przerwie, gdy każdy dołączał do jakiejś grupki, a to chichoczącej w kącie, a to grającej w karty, a to ganiającej się po korytarzu, Róża stała z boku. A po kilku dniach w szkole dostawała kolejne zwolnienie lekarskie.

Kaja popchnęła drzwi wejściowe do klatki. Pomyślała, że Antek i Julka pójdą zaraz na zajęcia do biblioteki, a ona znów będzie się nudzić.2.

W styczniu, gdy już po południu niebo okrywa ziemię szarym kocem, nie ma nic przyjemniejszego niż czytanie dobrej książki z ciepłą herbatą w dłoni. A ta herbata powinna być koniecznie podana w porcelanowej filiżance. Tak uważała Aldona, bibliotekarka z długim stażem, która wreszcie znalazła chwilę, by chwycić swoją ukochaną filiżankę za złote uszko i upić maleńki łyk. Niestety, herbata była już zimna.

Druga bibliotekarka na dyżurze, Zuzanna, przygotowywała właśnie salę do zająć z maluchami i wszystkie obowiązki związane z wypożyczaniem spadły na Aldonę. Zbliżała czytnik do książek, które zwrócili czytelnicy. Przy okazji przeglądała każdą z nich. Sprawdzała, czy strony nie zostały pomięte lub zalane i czy ktoś nie pozostawił w środku notatek lub karty bibliotecznej.

Lubiła otwierać książki i czuła, że one też cieszyły, że ktoś do nich zajrzał. Dlatego zawsze czule gładziła okładkę. Uważała, że książka jest najpiękniejszym przedmiotem, jaki kiedykolwiek wymyślono. Cienkie strony szeleściły niecierpliwie, a grubsze przyjemnie było trzymać między palcami. I ten zapach, jedyny na świecie zapach książki, który mówił: „Jestem tylko ja i ty. Zanurz się we mnie i zapomnij o wszystkim”.

- Jakby ktoś o mnie pytał, będę przed biblioteką. Muszą zrobić ślady sań na śniegu – zawołała Zuzanna, w biegu narzucając na ramiona biały kożuszek.

- Ślady czego? – zdziwiła się Aldona.

- Sań Królowej Śniegu! Dzisiaj będzie przejeżdżała obok biblioteki!

Aldona pokręciła głową i uśmiechnęła się do siebie. Zuzanna była jeszcze młoda i pewnie dlatego wierzyła, że każdego można zarazić pasją czytania. Aldona miała poważne wątpliwości. Te świecące telefony, które potrafią wszystko i mieszczą się w kieszeni nie pozwolą dzieciom poznać radości czytania. A jeśli nie pokochają książek, to te pewnego dnia znikną na zawsze. Aldona wzdrygnęła się na samą myśl, jak będzie wyglądał świat bez książek. Nawet tutaj, w bibliotece coraz więcej miejsca na półkach zajmowały komiksy, audiobooki i gry planszowe.

Aldona zauważyła, że Zuzanna prawie zderzyła się w drzwiach z pulchną brunetką, o zarumienionych od mrozu policzkach, okutaną w bajecznie kolorowy szal. Jej błyszczące ciepłem oczy rozjaśniłyby najmroczniejsze styczniowe popołudnie. Misia od wielu lat przychodziła na prowadzone przez Aldonę spotkania Klubu Książki o wdzięcznej nazwie Dzierganie i czytanie. Panie rozmawiały o książkach, które niedawno przeczytały, piły pyszną herbatę z porcelanowych filiżanek, a jednocześnie dziergały szale, swetry, poduszki, kapy i cokolwiek, co im przyszło do głowy. Misia ostatnie pół roku spędziła za granicą i bibliotekę po remoncie widziała po raz pierwszy.

- Ależ tu się u was zmieniło! – zawołała. - A gdzie stosik z nowościami?

- Dyrektorka nie chce, żebyśmy zaśmiecali piękną, błyszczącą ladę - powiedziała z przekąsem Aldona, zerkając w kierunku drzwi do pokoju dyrektorki. – A ja wolałam mój dawny zagracony stolik…

- Ładnie tu – przyznała Misia, rozglądając się dookoła – Ale jakoś tak chłodno…

- To przez tą biel – przytaknęła ochoczo Aldona - Ponoć dyrektorka bardzo ją lubi. Sama zaprojektowała to wnętrze.

Aldona nie potrafiła się jeszcze przyzwyczaić do nowego wystroju. Wszechobecną biel przełamywało tylko kilka czarnych akcentów: fotele o jajowatym kształcie i płytki na podłodze, układające się w szachownicę. Aldonie brakowało dawnej przytulności i uważała, że książki też jej potrzebują. Czy drewniane regały trzeba było zastępować metalowymi? I czego brakowało dawnym, pluszowym fotelom?

Przez lata lubiła zerkać na stare zdjęcia, które kiedyś wisiały nad zagraconym stolikiem. Przedstawiały ją samą w młodości, w towarzystwie dawnych koleżanek oraz dyrektora Pisarka, człowieka, który naprawdę kochał książki. Potrafił rozmawiać o nich godzinami, popijając herbatę z porcelanowej filiżanki.

Dyrektor Pisarek odszedł na emeryturę pięć lat temu i od tego czasu nowa, energiczna pani dyrektor wprowadziła dużo zmian. Zdjęcia wydały jej się zbyt staroświeckie. I teraz, w ich miejscu, nad biblioteczną ladą widniały cytaty: „Kto nie czyta, ten nie potrzebuje wyobraźni” albo „Ludzie przestają myśleć, gdy przestają czytać”. Brzmiały bardzo surowo. Gdyby Aldona wybierała cytaty, zdecydowałaby się na zupełnie inne: „Kiedy pierwszy raz czytam dobrą książkę, to tak, jakbym zyskał nowego przyjaciela” lub „Książki kochają każdego, kto je otwiera, niczego w zamian nie żądając”.

Misia pokręciła się przez chwilę między regałami, wybrała kilka książek i położyła je na ladzie.

- A co się działo na zajęciach naszego klubu? – spytała.

- Wypróbowałyśmy kilka nowych przepisów na herbatę. Ale widzę, że ty też nie próżnowałaś – dodała, wskazując na fioletowo-różowo-błękitno-pomarańczowy szalik Misi. – Przyjemnie popatrzeć tutaj na coś kolorowego.

Zdjęła książki z lady wybrane przez Misię książki i zbliżyła czytnik do pierwszego kodu.

- A gdybyśmy tak…- zaczęła Misia. – Nie, może to głupi pomysł.

- Mów, mów, skoro już zaczęłaś.

- Gdybyśmy tak uszyły na naszych zajęciach kolorowe okrycia na te wszystkie czarne fotele.

Aldona westchnęła i pokręciła głową.

- Dyrektorka na pewno się nie zgodzi.

- Skąd wiesz? Spróbować zawsze można - Aldona nie chciała sprawiać Misi zawodu. Jednak każdy, kto znał dyrektorkę, wiedziałby, że ta stanowcza perfekcjonistka nie zmienia ot tak swoich decyzji.

Koniec Wersji Demonstracyjnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: