Bunia króliczek, który uciekł z domu - ebook
Bunia króliczek, który uciekł z domu - ebook
Zgubione… porzucone… zaniedbane? Odtąd ich domem będzie „Cichy kąt”!
Kiedy mały króliczek pojawia się w schronisku „Cichy kąt”, jest bardzo zestresowana, boi się ludzi i wciąż gdzieś chowa i ucieka. Ewa bardzo chce jej pomóc i sprawić, aby przestała się wszystkich bać. Ale to nie jedyne zmartwienie Ewy - dziewczynka zastanawia się, kto jest prawdziwym właścicielem króliczki.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7895-392-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Przecież to szczeniak. Jest żywą istotą, nie maszyną! – powiedziała Marta Marecka do kobiety stojącej w recepcji „Cichego kąta”.
Kobieta zjawiła się kilka chwil wcześniej, niosąc kartonowe pudełko z maleńkim, czarnym szczeniakiem.
Siedząca przed monitorem komputera Ewa ze zdumieniem usłyszała gniew w głosie mamy.
– Gdy ją kupowałam, powiedziano mi, że jest wytresowana – powiedziała kobieta z pretensją w głosie. – Kiedy jednak zabrałam ją do domu, okazało się, że wszędzie zostawia kałuże!
– To dlatego, że Sara ma dopiero jakieś sześć tygodni – wyjaśniła nieco bardziej cierpliwie mama. – Jest zbyt mała, by ją wytresować.
Kobieta zmarszczyła brwi. Ubrana była w modną, krótką spódniczkę i różową bluzkę w kwiaty.
– Hodowca powiedział mi też, że powinna przesypiać noc i mogę zostawiać ją samą, by pójść do pracy. Okazało się, że to nieprawda.
– Zostawia pani Sarę samą na cały dzień? – mama uniosła brwi. Zerknęła na Ewę, która zrobiła minę pełną niedowierzania. Stukała w klawisze komputera, uaktualniając stronę internetową „Cichego kąta”.
„Niewiarygodne!” – pomyślała Ewa ponuro. „Niektórzy ludzie nie zasługują na to, by mieć zwierzęta!”.
Mama głęboko zaczerpnęła powietrza.
– Nie wiem, czy dobrze panią rozumiem. Hodowca powiedział pani, że Sara jest rasowym labradorem, podczas gdy w rzeczywistości jest kundelkiem. Wygląda na mieszańca labradora z collie.
Ewa odwróciła się i zobaczyła, jak szczeniak wysuwa śliczny łebek z pudełka. Rozległo się cichutkie skomlenie. „Biedne maleństwo!”.
– Poza tym, mówi pani, że Sara nie jest nauczona zachowania w domu i skomli całą noc? – dodała mama.
Kobieta pokiwała głową.
– Nie chcę jej zatrzymać – powiedziała zdecydowanie. – Dlatego ją tu przyniosłem. To przecież chyba w końcu schronisko dla zwierząt?
– Kundelki często mają bardzo łagodny i wesoły charakter – powiedziała cicho mama. – Potrafią być nawet lepszymi towarzyszami od psów rasowych.
„No jasne!” – pomyślała Ewa. – „Mieszańce wcale nie są gorsze!”. Widziała jednak wyraźnie, że mama przegrywa spór z właścicielką Sary.
– Przyjmiecie ją czy nie? – zapytała kobieta, niecierpliwie postukując w bok pudełka i patrząc na zegarek.
Sara zapiszczała i poskrobała pazurkami o wnętrze pudełka.
Mama z trudem ukryła irytację.
– Jasne – powiedziała raźno. – Sara jest uroczym szczeniakiem. Na pewno szybko znajdziemy dla niej nowy dom.