Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Chodźcie w światłości, dopóki jest światłość - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 października 2020
Ebook
7,00 zł
Audiobook
17,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Chodźcie w światłości, dopóki jest światłość - ebook

Chodźcie w światłości, dopóki jest światłość. Powieść z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Ходите в свете, пока есть свет. Повесть из времен древних христиан. Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i rosyjskiej. Opowieść o tym, jak pewien człowiek, będący przez całe życie poganinem i nigdy niezastanawiający się nad kwestiami religijnymi widząc okrutne i niesprawiedliwe prześladowania, jakie spotykają chrześcijan, zaczyna nabierać wątpliwości, co do słuszności postępowania władz… Traci żonę i dzieci, zostaje mu tylko jeden syn – Juliusz. Ten zaś zaprzyjaźnia się z Pamfilem, ten zaś jest chrześcijaninem… Co będzie z synem, co będzie z ojcem? Tego można się dowiedzieć po przeczytaniu książki...

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-083-3
Rozmiar pliku: 158 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Chodźcie w światłości, dopóki jest światłość

Drugiego podobieństwa słuchajcie: Człowiek niektóry był gospodarzem, który nasadził winnicę, i płotem ją ogrodził, i wkopał w niej prasę, i zbudował wieżę, i najął ją winiarzom, i odjechał precz. A gdy się przybliżył czas odbierania pożytków, posłał sługi swoje do onych winiarzy, aby odebrali pożytki jej. Ale winiarze pojmawszy sługi jego, jednego ubili, a drugiego zabili, a drugiego ukamionowali. Zasię posłał inszych sług, więcej niż pierwszych; i także im uczynili. Ale na ostatek posłał syna swego, mówiąc: Będą się wstydzić syna mego. Lecz winiarze, ujrzawszy onego syna, rzekli między sobą: Tenci jest dziedzic; pójdźcie, zabijmy go, a otrzymamy dziedzictwo jego. Tedy porwawszy go, wyrzucili go precz z winnicy i zabili. Gdy tedy pan winnicy przyjdzie, cóż uczyni onym winiarzom? Rzekli mu: Złe, źle potraci, a winnicę najmie inszym winiarzom, którzy mu oddawać będą pożytki czasów swoich. (Mt, 21, 33-41 - Biblia Gdańska)I.

Działo się to za panowania Imperatora rzymskiego Trajana, w sto lat po Narodzeniu Chrystusa Pana. Było to w czasach, kiedy żyli jeszcze uczniowie Chrystusowi i chrześcianie mocno trzymali się nauki Mistrza, jak powiedziane jest w Dziejach Apost.

Żył w one czasy w prowincji Cylicyi, w mieście Tarsie, bogaty kupiec, Syryjczyk, handlujący drogiemi kamieniami, Juwenaliusz.

Pochodził on z ludzi prostych i biednych, lecz pracą i sztuką w rzeczywistości doszedł do bogactw i poważania u swych współobywateli. Podróżował on wiele po różnych krajach i, chociaż nie był uczonym, wiele poznał i zrozumiał, i mieszczanie cenili go bardzo za rozum jego i sprawiedliwość. Wiarę wyznawał on rzymską, pogańską, jaką wyznawali wszyscy szanowani ludzie w cesarstwie rzymskiem, – tą wiarę, wykonywania obrzędów której zaczęli surowo domagać się od czasów Cezara Augusta, i którą ściśle obserwował obecny imperator Trajan. Prowincja Cylicya daleką była od Rzymu, lecz rządził nią rzymski namiestnik, i wszystko, co działo się w Rzymie, odzywało się w Cylicyi, i wielkorządcy naśladowali swoich imperatorów.

Juwenaljusz pamiętał z dzieciństwa jeszcze opowiadania o tem, co robił Neron w Rzymie, widział potem, jak ginęli imperatorzy jeden za drugim, i jako człowiek rozumny, zrozumiał, że w religji rzymskiej nic nie było świętego, lecz że to wszystko bylo dziełem rąk ludzkich. Szał całego otaczającego go życia, szczególnie zaś to, co działo się w Rzymie, gdzie często bywał dla interesów swoich, często oburzało go. Miał on zwątpienia, lecz nie mógł objąć rozumem wszystkiego i kładł to na karb swego nizkiego wykształcenia.

Był żonaty, i dzieci miał czworo, lecz troje umarło za lat dziecinnych jeszcze, pozostał jeden syn, imieniem Juljusz.

Tego Juljusza otoczył Juwenaljusz całą swą miłością i wszystkiemi troskami swemi. Szczególnie zaś chciał Juwenaljusz, żeby nie dręczył się on temi zwątpieniami o życiu, które go samego niepokoiły. Kiedy Juljusz skończył 15 lat, oddał go ojciec na naukę do zamieszkałego w ich mieście filozofa, przyjmującego do siebie młodzież na naukę. Ojciec oddał go do filozofa razem z kolegą jego, Pamfilem, synem zmarłego wyzwoleńca swego. Młodzieńcy byli rówieśnikami, obydwaj piękni i przyjaciele.

Młodzieńcy uczyli się pilnie, obydwaj mieli charakter dobry. Juljusz przykładał się więcej do nauki poezyi i matematyki, Pamfil – zaś do nauki filozofji. Na rok przed ukończeniem nauki, Pamfil, przyszedłszy do szkoły, oznajmił nauczycielowi, że matka jego, wdowa, przenosi się do miasta Dafne i że on musi opuścić naukę. Żałował nauczyciel utraty ucznia, przynoszącego mu zaszczyt, żałował i Juwenaljusz, lecz najwięcej ze wszystkich żałował Juljusz. Na wszystkie prośby i tłomaczenia, żeby pozostał dalej, i w dalszym ciągu prowadził naukę, Pamfil był nieubłagany i podziękowawszy przyjaciołom za miłość ich ku niemu i troski o niego rozstał się z nimi.

Upłynęły dwa lata. Juljusz ukończył nauki i przez cały ten czas ani razu nie spotkał przyjaciela swego.

Razu pewnego spotkał go na ulicy, zaprosił go do siebie do domu i zaczął się dopytywać o to, jak i gdzie on mieszka. Pamfil opowiedział mu, że mieszka z matką wciąż Dafne.

– Mieszkamy, – mówił: nie sami, lecz z nami jest wielu przyjaciół, z którymi wszystko mamy wspólne.

– Jakto wspólne? spytał Juljusz.

– Tak, że nikt z nas nic nie uważa za swoje.

– Dlaczego wy to robicie?

– Jesteśmy chrześcianami, rzekł Pamfil.

– Czyżby?... wykrzyknął Juljusz, a mnie przecież mówili, że chrześcianie zabijają dzieci i jedzą je? Czyż i ty przyjmujesz w tem udział.

– Przyjdź i zobacz, – odrzekł Pamfil: nie robiemy nic szczególnego, żyjemy po prostu, starając się nie robić nic złego.

– Lecz jakżeż można żyć, nic nie uważając za swoje?

– Żywimy się. Jeżeli oddajemy braciom naszą pracę, to oni oddają nam swoją.

– A jeżeli bracia biorą pracę waszą, a nie oddają jej, wtedy jakżesz?

– Takich niema, – rzekł Pamfil: tacy ludzie lubią żyć w zbytkach i nie przyjdą do nas, życie nasze proste i nie zbytkowne.

– Alboż to mało jest leniwców, którzy będą bardzo zadowoleni z tego, jeżeli będą ich darmo żywić.

– Są i tacy, i my chętnie przyjmujemy ich. Niedawno przyszedł jeden taki, zbiegły niewolnik; z początku prawda, lenił się i żył źle, lecz prędko zmienił swe życie i teraz został dobrym bratem.

– No, a jeżeliby on się nie poprawił?

– Są i tacy. Starzec Cyryli mówi, że z takimi to właśnie postępować należy jak z najdroższymi braćmi i jeszcze więcej ich kochać.

– Czyż można kochać łotrów?

– Nie wolno nie kochać człowieka!

– Lecz jakżeż wy możecie dawać wszystkim to, o co oni proszą? spytał Juljusz. Jeżeli by ojciec mój dawał wszystkim, kto go o coś prosi, wkrótce nic by mu nie zostało.

– Nie wiem – odrzekł Pamfil – nam pozostaje na wypadek potrzeby. I jeżeli zdarza się, że niema co jeść, lub niema się czem przykryć, to my prosimy o to drugich i oni nam dają. Lecz rzadko się to zdarza. Mnie tylko raz zdarzyło się położyć się spać bez kolacji, a i to dlatego, że zmęczyłem się bardzo i nie chciałem iść do brata poprosić.

– Nie wiem, jak wy robicie, rzekł Juljusz: tylko, jak ojciec mówi, jeżeli swego nie strzedz, a jeszcze jeżeli dawać wszystkim, kto tylko poprosi, to sam z głodu umrzesz.

– My nie umieramy. Przyjdź, popatrz. Żyjemy i nie tylko że nie uczuwamy potrzeby, lecz nawet mamy wiele rzeczy niepotrzebnych.

– Więc jakżeż to tak?

– A oto dlaczego. Wyznajemy my wszyscy jedną wiarę, lecz stopień wykonania u wszystkich jest różny: u jednego jest większy, u drugiego mniejszy. Jeden wydoskonalił się już w dobrem życiu, drugi dopiero zaczyna je. A przed nami wszystkiemi stoi Chrystus z życiem Swojem, i my wszyscy staramy się naśladować Go, i w tem jednem widzimy nasze dobro. Jedni z nas, jak starzec Cyryli i żona jego Pelagja, stoją na czele nas, inni z tyłu, trzeci jeszcze bardziej z tyłu, lecz wszyscy idą jedną drogą. Przodujący są już blizko do nauki Chrystusa – wyrzeczenia się siebie – i zgubili swą duszę, ażeby zdobyć ją. Tym już nic nie trzeba, ci siebie nie żałują, i wszystko, do ostatka, według przykazań Chrystusa, oddają proszącym. Drudzy są słabszymi, tacy, którzy nie mogą oddać wszystkiego, słabną i jeszcze żałują sami siebie, słabną bez zwykłego odzienia i pokarmu, i nie wszystko oddają. Są jeszcze słabsi – ci, którzy dopiero co nie dawno wstąpili na drogę; ci żyją jeszcze po staremu, zatrzymują wiele dla siebie i oddają tylko to, co im zbywa. I ci to ostatni przychodzą z pomocą tym na przodzie. Oprócz tego wszyscy my związani jesteśmy pokrewieństwem z poganami. Jeden ma ojca poganina, który ma majątek i daje synowi. Syn daje proszącym, lecz ojciec znów daje. Inny ma matkę pogankę, ta żałuje syna i pomaga mu. Trzeci ma dzieci pogan, a matka jest chrześcijanką, i dzieci zaopatrują matkę, dają jej i proszą, żeby nie rozdawała, a ona z miłości dla nich przyjmuje, i mimo to rozdaje innym. Czwarty ma żonę – pogankę. Piąta męża poganina. Tak jest wszystko poplątane, i stojący na przodzie, radzi by oddać ostatnie, lecz nie mogą. Tem też i podtrzymują się słabsi w wierze, i dzięki temu zbiera się wiele rzeczy nad miarę.

Na to Juljusz rzekł:

– Lecz jeżeli tak, to wy, znaczy się, odstępujecie od nauki Chrystusa i tylko przybieracie pozę. A jeżeli wy nie oddajecie wszystkiego, to i niema między nami a wami różnicy. Mojem zdaniem, jeżeli być już chrześcianinem, to wypełnić wszystko, oddać wszystko i pozostać żebrakiem.

– I to najlepsze ze wszystkiego, – rzekł Pamfil – i zrób tak.

– Tak, zrobię, kiedy zobaczę, co wy robicie!

– My nic pokazywać nie chcemy. I tobie nie radzę iść do nas i wychodzić ze swego trybu życia dla pokazu; czynimy to, co robimy, nie dla oczu jednak, a dla wiary naszej.

– Co to znaczy – dla wiary naszej?

– A dla wiary znaczy to, że – zbawienie od złego świata, od śmierci, – tylko spoczywa w życiu według nauki Chrystusa. I nam jest wszystko jedno, co powiedzą o nas ludzie. My robimy wszystko nie dla ludzi, a dla tego, że tylko w tem widzimy życie i dobro.

– Nie wolno nie żyć dla siebie, – rzekł Juljusz: Bogowie sami włożyli na nas to, że my kochamy siebie więcej od innych i szukamy dla siebie przyjemności. I wy toż samo robicie. Ty sam mówisz, że między waszymi są ludzie, którzy siebie żałują. Będą oni coraz więcej i więcej robić sobie przyjemności i coraz więcej będą porzucać wiarę waszą i będą robić to samo co i my.

– Nie, – odrzekł Pamfil: nasi idą inną drogą i nigdy nie słabną, lecz coraz większej nabierają mocy: jak ogień nigdy nie zgaśnie, kiedy do niego drew się dokłada. Na tem też polega wiara nasza.

– Nie rozumiem, na czem też ona polega.

– Wiara nasza opiera się na tem, że my rozumiemy życie tak, jak objaśnił nam je Chrystus.

– Jak to?

– Chrystus rzekł taką przypowieść: „Żyli robotnicy winnicy w cudzym ogrodzie i płacić powinni dziesięcinę gospodarzowi”. To my, ludzie, żyjemy na świecie i powinniśmy płacić dziesięcinę, wykonywać wolę Jego... „A ludzie ci według pojęć świata pomyśleli, że ogród do nich należy, że nie mają co płacić za niego, a tylko to, ażeby korzystać z owoców jego. Przysłał do ludzi tych gospodarz wysłańca, ażeby otrzymać dziesięcinę, a oni wygnali go. Przysłał gospodarz swego syna po dziesięcinę, a oni zabili go, myśląc, że potem nikt im przeszkadzać nie będzie.” Oto jest ta wiara świata, według której żyją wszyscy ludzie na świecie, nieuznający tego, że życie dane jest tylko dlatego, ażeby służyć Bogu. Chrystus zaś nauczył nas tego, że wiara świata w to, że człowiekowi lepiej będzie jeżeli wygna z ogrodu wysłańca, syna gospodarza, i nie da dziesięciny, że ta wiara fałszywa, gdyż nie minie nas: albo dać dziesięcinę, albo zostać wygnanymi z ogrodu. Nauczył On nas tego, że wszystkie przyjemności, które my nazywamy przyjemnościami: jedzenie, picie, zabawy, nie mogą być przyjemnościami, jeżeli na nich polega życie, że są one przyjemnościami tylko wtedy, kiedy szukamy czego innego, – spełnienia woli Boga, że tylko wtedy te przyjemności, jako nagroda prawdziwa, następują po spełnieniu woli Boga. Chcieć brać przyjemności bez trudu spełnienia woli Bożej, odrywać jedne przyjemności bez trudu, – to wszystko jedno, co rozrywać źdźbła kwiatów i rozsadzać je bez korzeni. My wierzymy w to i dlatego nie możemy szukać oszukaństwa zamiast prawdy. Wiara nasza polega na tem, że dobro życia nie w przyjemnościach jego, a w wykonaniu woli Boga bez myśli o przyjemnościach i nadziei ich, i my tak żyjemy, i czem dłużej żyjemy, tem bardziej widzimy, że przyjemności i dobro, jak koło za hołoblami, idą w ślad za wypełnieniem woli Boga. Nauczyciel nasz rzekł:

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, i ja uspokoję was. Weźcie brzemię moje na siebie i nauczcie się ode Mnie, gdyż Jam cichy i pokorny sercem, i znajdziecie spokój dla dusz waszych, gdyż brzemię Moje dobre i lekkie jest.”

Tak mówił Pamfil. Juljusz słuchał, i serce jego wzruszało się, lecz nie było wyraźnem dla niego co mówił Pamfil; wydawało mu się, że Pamfil oszukuje go; patrzał wtedy w dobre oczy przyjaciela swego i przypomniał sobie dobroć jego, i zdawało mu się, że Pamfil sam oszukuje siebie. Pamfil zapraszał Juljusza, ażeby przyjechał do nich, zobaczyć ich życie, i jeżeli mu się ono spodoba, pozostał z nimi.

I Juljusz obiecał, lecz nie pojechał do Pamfila i, wciągnięty w wir życia swego, zapomniał o nim.II.

Ojciec Juljusza był bardzo bogaty, kochał jedynego syna, szczycił się nim i nie żałował dla niego pieniędzy. Życie Juljusza przechodziło tak, jak przechodzi życie bogatych młodych ludzi: na próżnowaniu, zbytkach i rozpustnych rozrywkach, które pozostają zawsze jedne i te same: wino, gra i rozpustne kobiety.

Lecz przyjemności, którym oddawał się Juljusz, co raz więcej i więcej wymagały pieniędzy, i zaczęło ich jemu brakować. Razu pewnego poprosił ojca o większą sumę, niż ta, którą mu ojciec zwykle dawał. Ojciec dał, lecz zrobił mu wymówkę. Syn, czując się winnym, i nie chcąc przyznać się do swojej winy, rozzłościł się, nawymyślał ojcu, jak zawsze irytują się ci, którzy wiedzą o swej winie i nie chcą przyznać się do niej. Wzięte od ojca pieniądze rozeszły się bardzo prędko, i, oprócz tego, jednocześnie zdarzyło się Juljuszowi z pijanym kolegą wmięszać się do bójki i zabić człowieka. Rządca miasta dowiedział się o tem i chciał wziąść Juljusza do aresztu, lecz ojciec wystarał mu się o przebaczenie. W tym że czasie Juljusz, z powodu swych hulanek, potrzebował jeszcze więcej pieniędzy. Pożyczył je u kolegi i obiecał mu oddać je. Oprócz tego, kochanka jego żądała od niego prezentu; podobał jej się naszyjnik perłowy, i wiedział, że jeżeli nie wykona jej prośby, rzuci go i połączy się z bogaczem, który już oddawna starał się odbić ją Juljuszowi. Juljusz przyszedł do matki i powiedział jej, że koniecznie mu są potrzebne pieniądze, że jeżeli nie dostanie ich tyle, ile mu potrzeba, to zabije się.

– O to, że znajdował się w takiej sytuacji, winił nie siebie, a ojca. Mówił:

„Ojciec nauczył mnie życia pełnego przepychu, a potem zaczął żałować mi pieniędzy. Jeżeliby dał mi z początku, bez żadnych wymówek, to, co mi dał potem, urządziłbym sobie życie, i nie czułbym potrzeby; lecz że on mi dawał zawsze niedostatecznie, zmuszony byłem zwracać się do lichwiarzy, i oni wysysali ze mnie wszystko: i dla życia, właściwego dla mnie, jako dla bogatego młodzieńca, nic mi nie pozostawało, i wstyd mi było kolegów, a ojciec nie chciał tego zrozumieć. Zapomniał, że sam był młody. Doprowadził mnie do tego położenia, i teraz, jeżeli nie da mi tego, o co proszę, zabiję się.”

Matka, która pieściła syna, poszła do ojca. Ojciec zawołał syna i począł robić wymówki i jemu i matce. Syn ostro odpowiedział ojcu. Ojciec uderzył go. Syn schwytał za ręce ojca, ojciec zawołał niewolników, i kazał związać syna i zamknąć go.

Pozostawszy sam, Juljusz przeklinał ojca i życie swoje. Śmierć jego lub ojca przedstawiała mu się jako jedyne wyjście z tej sytuacji, w jakiej się znalazł.

Matka Juljusza cierpiała jeszcze więcej od niego. Nie roztrząsała ona, kto był winien w całej tej sprawie. Żałowała tylko kochanego dziecięcia. Poszła do męża, błagając go o przebaczenie. Mąż nie chciał jej słuchać, zaczął robić wymówki jej o to, że rozpieściła syna; ona znów robiła wymówki jemu i skończyło się na tem, że mąż pobił żonę. Lecz matka za nic uważała swe pobicie, przyszła do syna, przekonywała go, żeby prosił ojca o przebaczenie, i upokorzył się przed nim. Za to obiecała synowi, w tajemnicy przed ojcem, dać te pieniądze, które mu były potrzebne. Syn zgodził się, i wtedy matka poszła do męża swego i poprosiła go o przebaczenie synowi. Ojciec długo wymawiał żonie i synowi, lecz nareszcie zdecydował że przebaczy synowi, tylko pod tym warunkiem, żeby porzucił swe życie rozpustne, i ożenił się z córką bogatego kupca, którą ojciec chciał wydać za syna.

– Otrzyma odemnie pieniądze i posag żony, – rzekł ojciec: i wtedy niech zacznie życie normalne. Jeżeli obieca mi wykonać wolę moją, przebaczę mu. Teraz zaś nic mu nie dam i przy pierwszem przewinieniu oddam w ręce rządcy.

Juljusz na wszystko się zgodził i został wypuszczony. Obiecał ożenić się i porzucić swe złe życie, lecz nie zamierzał tego zrobić. I życie w domu dla niego stało się piekłem: ojciec nie mówił z nim, kłócił się z matką z powodu niego, matka płakała.

Na drugi dzień matka zawezwała go do swoich pokoi i w tajemnicy doręczyła mu kosztowny kamień, który zabrała mężowi.

– Idź, sprzedaj go, nie tu, a w innem mieście, i zrób to co potrzeba, a ja potrafię ukryć tą zgubę do czasu, a jeżeli się wykryje to winę zwalę na jednego z niewolników.

Słowa matki wzruszyły serce Juljusza. Przeraził się tego, co ona zrobiła, i, nie wziąwszy drogocennego klejnotu, poszedł precz z domu.

Sam nie wiedział gdzie i poco on idzie. Szedł naprzód, wciąż naprzód, precz z miasta, czując konieczność pozostania samemu i obmyślenia wszystkiego tego, co z nim zaszło i co go czekało. Idąc wciąż naprzód i naprzód, wyszedł z miasta i wszedł do gaju, poświęconego bogini Djanie. Wszedłszy w to miejsce osamotnione, zaczął rozmyślać. Pierwszą myślą, która mu przyszła do głowy, było zwrócić się z prośbą o pomoc do bogini. Lecz nie wierzył już w bogów swoich i dlatego wiedział, że od nich niema co spodziewać się pomocy. A kiedy nie od nich, to od kogo? Samemu obmyślać swoje położenie wydawało mu się zbyt dziwnem. W duszy jego panował chaos i mrok. Lecz nie miał nic do roboty. Trzeba było zwrócić, się do swego sumienia, przed niem zaczął wytrząsać swe życie i swe czyny. I to i drugie wydawało mu się złem i przedewszystkiem głupiem.

Z jakiego powodu dręczył on tak siebie? Z jakiego powodu gubił tak swe młode lata? Szczęścia było niewiele, a smutku i nieszczęścia wiele. Najgłówniejszem jednak było to, że czuł się tak samotnym. Przedtem była kochająca matka, był ojciec, byli nawet przyjaciele, – teraz nie miał nikogo. Nikt go nie kochał! Dla wszystkich był ciężarem! Wszystkim umiał stanąć na drodze życiowej: dla matki był przyczyną nieporozumienia z ojcem, dla ojca był marnotrawcem bogactwa, zebranego ciężką pracą całego życia dla przyjaciół był niebezpiecznym, nieprzyjemnym współzawodnikiem. Dla nich wszystkich powinno być pożądanem, żeby on umarł.

Roztrząsając swe życie, wspomniał o Pamfilu i o ostatniem widzeniu się z nim, i o tem jak Pamfil wzywał go do siebie, do chrześéjan. I przyszło mu do głowy nie powracać do domu, a wprost udać się do chrześéjan i pozostać z nimi.

Lecz czyż położenie jego jest tak rozpaczliwe? pomyślał, i znów zaczął przypominać sobie wszystko, co z nim zaszło i znów przeraziło go to, że wydało mu się, iż nikt go nie kocha i że on nie kocha nikogo. Matka, ojciec, przyjaciele nie kochali go, powinni byli pragnąć śmierci jego; lecz czy i on sam kochał kogo? Przyjaciół? Czuł, że nikogo nie kocha. Wszyscy oni byli współzawodnikami, wszyscy byli bez litości dla niego teraz, kiedy wpadł w nieszczęście.

„Ojciec”? spytał siebie, i przerażenie go ogarnęło, kiedy przy tem pytaniu zajrzał w serce swoje. Nie tylko nie kochał, lecz nawet i nienawidził go za pęta, za obelgi. Nienawidził i oprócz tego widział wyraźnie, że dla jego, Juljusza, szczęścia potrzebną jest śmierć ojca.

– Tak?.. spytał siebie Juljusz: i jeżeli bym wiedział, że nikt nigdy nie zobaczy i nie dowie się, – co ja bym zrobił, gdybym mógł jednym ciosem odrazu pozbawić go życia i uwolnić siebie?

I Juljusz odpowiedział sobie:

– Tak, zabiłbym go!

Odpowiedział sobie i przerażenie go zdjęło za samego siebie.

– Matka? Tak, żałuję jej, lecz ja jej nie kocham; wszystko mi jedno, co z nią będzie, potrzebna mi jest tylko jej pomoc... Tak, jam zwierz i zwierz zabity, zaszczuty i tylko tem różnię się od niego, że mogę, własnowolnie, odejść od tego oszukańczego życia; mogę zrobić to, czego nie może zwierz – zabić siebie. Ojca nienawidzę, nikogo nie kocham... ani matki, ani przyjaciół... chyba jednego Pamfila?!

I znów przypomniał sobie jego. Zaczął sobie przypominać ostatnie widzenie i rozmowę z nim, i słowa Pamfila o tem, że zgodnie z ich nauką Chrystus mówił:

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, i Ja uspokoję was.” Czyżby to była prawda?

Zaczął rozmyślać, przypominać łagodną, spokojną i szczęśliwą twarz Pamfila, zapragnął wierzyć temu, co mówił Pamfil.

– Cóż jestem ja w rzeczywistości?.. – rzekł on do siebie: Kto ja jestem?.. Człowiek szukający dobra. Szukałem go w zadowoleniu zmysłów i nie znalazłem. I wszyscy żyjący tak, jak ja, również go nie znajdują. Wszyscy są źli i cierpią. Czyż jest człowiek, który zawsze jest szczęśliwy, dlatego że niczego nie szuka. On mówi, że ich wielu jest takich i że wszyscy zostaną takimi, jeżeli pójdą w ślady tego, co mówi ich Nauczyciel. Cóż, jeżeli to prawda? Prawda, czy nie prawda, – mnie ciągnie do niej, i ja pójdę.

Tak rzekł sobie Juljusz, wyszedł z gaju, postanawiając nie wracać już więcej do domu, i poszedł do tej wioski, w której mieszkali chrześcijanie.Ходите в свете, пока есть свет

Выслушайте другую притчу. Был некоторый хозяин дома, который насадил виноградник, обнес его оградою, выкопал в нем точило, построил башню, и, отдав его виноградарям, отлучился. Когда же приблизилось время плодов, он послал своих слуг к виноградарям, взять свои плоды. Виноградари, схвативши слуг его, иного прибили, иного убили, а иного побили камнями. Опять послал он других слуг, больше прежнего: и с ними поступили так же. Наконец послал он к ним своего сына, говоря: постыдятся сына моего. Но виноградари, увидевши сына, сказали друг другу: это наследник; пойдем, убьем его и завладеем наследством его. И схвативши его, вывели вон из виноградника и убили. Итак, когда придет хозяин виноградника, что сделает он с этими виноградарями? Говорят Ему: злодеев сих предаст злой смерти, а виноградник отдаст другим виноградарям, которые будут отдавать ему плоды во времена свои. (Матф. XXI, 33–41).I.

Было это в царствование римского императора Траяна, 100 лет после Рождества Христова. Было это в то время, когда живы еще были ученики учеников Христовых, и христиане твердо держали закон Учителя, как сказано в Деяниях: «У множества же уверовавших было одно сердце и одна душа: и никто ничего из имения своего не называл своим; но всё у них было общее. Апостолы же с великою силою свидетельствовали о воскресении Господа Иисуса Христа; и великая благодать была на всех их. Не было между ними никого нуждающегося, ибо все, которые владели землями или домами, продавали их, приносили цену проданного и полагали к ногам апостолов; и каждому давалось, в чем кто имел нужду». (Деяния, гл. IV, от. 32–35.)

Жил в эти первые времена в стране Киликийской, в городе Тарсе, богатый купец, сириянин, торговец драгоценными каменьями, Ювеналий. Вышел он из простых и бедных людей, но трудом и искусством в своем деле нажил богатство и уважение своих сограждан. Ездил он много по разным землям и, хотя не был учен, многое узнал и понял, и городские люди уважали его за его ум и справедливость. Веры он держался той римской, языческой, которой держались все уважаемые люди римской империи – той веры, исполнение обрядов которой стали строго требовать со времен Августа императора и которую твердо соблюдал и теперешний император Траян.

Киликийская страна далека от Рима, но управлялась римским начальником, и всё, что делалось в Риме, отзывалось и в Киликии, и управители подражали своим императорам.

Ювеналий помнил в детстве еще рассказы про то, что делал Нерон в Риме, видел потом, как гибли императоры один за другим, и, как умный человек, он понимал, что во власти императорской и в религии римской ничего не было священного, но что всё это было дело рук человеческих. Но вместе с тем, как умный человек, он понимал и то, что противиться этой власти было не выгодно и что для своего спокойствия надо было подчиняться установленному порядку. Но, несмотря на то, безумие всей окружающей жизни, особенно того, что происходило в Риме, где он бывал по своим делам, часто смущало его. Были у него сомнения, он не мог обнять всего и относил это к своей необразованности. Он был женат, и детей у него было четверо, но трое умерли в молодых летах, остался один, по имени Юлий.

На этого-то Юлия Ювеналий положил всю свою любовь и все свои заботы. В особенности хотелось Ювеналию так воспитать Юлия, чтобы он не мучался теми сомнениями о жизни, которые смущали его самого.

Когда Юлию минуло 15 лет, отец отдал его в учение к поселившемуся в их городе философу,1 принимавшему к себе юношей в обучение. Отец отдал его философу вместе с товарищем его, Памфилием, сыном умершего вольноотпущенного Ювеналия. Юноши были ровесники, оба красавцы и друзья.

Юноши учились оба прилежно. Оба были нрава хорошего. Юлий отличался более в изучении поэтов и математики, Памфилий же в изучении философов.

За год до окончания их учения Памфилий, придя в школу, объявил учителю, что мать его, вдова, уходит с друзьями в небольшой городок Дарну, и что он должен идти с матерью, чтобы помогать ей, и потому должен оставить учение.

Жалел учитель о потере ученика, делавшего ему честь; жалел Ювеналий, но больше всех жалел Юлий. На все увещания оставаться и продолжать учение Памфилий остался непреклонен и, поблагодарив своих друзей за любовь к нему и заботы: о нем, расстался с ними.

Прошло два года. Юлий окончил учение и за всё это время ни разу не видал своего друга. Однажды он встретил его на улице, зазвал к себе в дом и стал расспрашивать о том, как и где он живет. Памфилий рассказал ему, что он с матерью живет всё там же.

– Живем мы, – говорил он, – не одни, но с нами много друзей, с которыми у нас всё общее.

– Как общее? – спросил Юлий.

– Так, что никто из нас ничего не считает своим.

– Зачем же вы это делаете?

– Мы христиане, – сказал Памфилий.

– Неужели! – воскликнул Юлий.

Христианином быть в то время было то же, что в наше время заговорщиком. Как только кого обличали в христианстве, так тотчас его сажали в тюрьму, судили, и если он не отрекался, то казнили. Это-то ужаснуло Юлия. Он слышал всякие ужасы про христиан.

– А как же мне говорили, что христиане убивают детей и едят их? Неужели и ты участвуешь в этом?

– Приди и посмотри,–отвечал Памфилий.–Мы ничего не делаем особенного, мы просто живем, стараясь не делать дурного.

– Но как же можно жить, ничего не считая своим?

– Мы кормимся. Если мы отдаем братьям наши труды, то они отдают нам свои.

– Ну, а если братья берут труды ваши, а не отдают их, тогда как же? – спросил Юлий.

– Таких нет, – сказал Памфилий. – Такие люди любят жить роскошно, не придут к нам, а жизнь у нас простая и не роскошная.

– Да мало ли ленивцев, которые рады будут тому, чтобы их даром кормили.

– Есть и такие, и мы охотно принимаем их. Недавно пришел один такой, бежавший раб. Сначала он, правда, ленился и жил дурно, но скоро изменил свою жизнь и теперь стал хорошим братом.

– Но если бы он не исправился?

– Есть и такие. Старец Кирилл говорит, что с такими-то и надо поступать, как с самыми дорогими братьями и еще больше любить их.

– Разве можно любить негодяев?

– Нельзя не любить человека.

– Но как же вы можете давать всем то, чего они просят? – спросил Юлий. – Если бы мой отец давал всем, кто просит, у него очень скоро ничего бы не осталось.

– Не знаю, – отвечал Памфилий, – у нас остается на нужду. И если и случится, что нечего есть или нечем прикрыться, так мы у других просим, и нам дают. Да редко случается. Мне только раз и случилось лечь спать без ужина. Да и то оттого, что устал я очень и не хотелось идти к брату просить.

– Не знаю, как вы делаете, – сказал Юлий, – только, как отец говорит, если свое не беречь, да если еще давать всем, кто просит, так сам с голоду умрешь.

– Мы не умираем. Приди, посмотри. Мы живем и не только не нуждаемся, но даже много лишнего у нас.

– Да как же это так?

– А вот отчего. Исповедуем мы все один закон, но силы исполнения закона у всех разные: у одного больше, у другого меньше. Один усовершенствовался уже в доброй жизни, другой только начинает ее. Впереди всех нас стоит Христос с своей жизнью, и мы все стараемся подражать Ему и в одном видим наше благо. Одни из нас, как старец Кирилл и жена Пелагея, стоят впереди нас, другие сзади, третьи еще сзади, но все идут по одному пути.

Передовые уже близки к закону Христа – отречения от себя и погубили свою душу, чтобы приобресть ее. Этим ничего не нужно. Эти себя не жалеют и всё последнее по Христову закону отдают просящему. Другие есть послабее, такие, которые не могут всё отдать: ослабевают и еще жалеют сами себя. Ослабевают без привычной одежды и пищи, и не всё отдают.

Есть еще слабее, те, которые только недавно вступили на путь. Эти живут еще по-старому, удерживают много для себя, и отдают только лишнее. И эти-то задние приходят на помощь передним.

Кроме того, все мы перепутаны родством с язычниками. У одного отец язычник, держит имение и дает сыну. Сын дает просящим, но отец опять дает. У другого мать язычница, жалеет сына и помогает ему. У третьего дети язычники, а мать христианка и дети покоят мать, дают ей и просят не раздавать, а она из любви к ним принимает и всё-таки отдает другим. У четвертого жена язычница, а муж христианин. У пятого муж язычник, жена христианка.

Так перепутаны все, и передние рады бы отдать последнее, да не могут.

Этим-то и поддерживаются слабые в вере, и от этого-то набирается у нас много лишнего.

На это сказал Юлий:

– Да если так, то вы, значит, отступаете от учения Христа, и только вид делаете. А если вы не всё отдаете, то и нет между нами и вами разницы. По мне, если уж быть христианином, так исполнять всё. Отдать всё, и остаться нищим.

– А это лучше всего, – сказал Памфилий. – И сделай так.

– Да, я сделаю, когда увижу, что вы делаете.

– Мы ничего показывать не хотим. И тебе не советую идти к нам и выходить из своей жизни для показу. Делаем мы то, что делаем, не для показу, а по вере нашей.

– Что значит по вере?

– А по вере значит то, что мы верим, что спасенье от зол мира, от смерти только в жизни по учению Христа. И для нас всё равно, что скажут про нас люди. Мы делаем не для людей, а потому что только в этом мы видим жизнь и благо.

– Нельзя не жить для себя, – сказал Юлий. – Боги сами вложили в нас то, что мы любим себя больше других и ищем себе радостей. И вы то же самое делаете. Ты сам говоришь, что и из ваших есть, которые себя жалеют. Они будут больше и больше себе готовить радостей, и всё больше будут бросать вашу веру, и будут то же делать, что и мы.

– Нет, – отвечал Памфилий, – наши идут по другому пути и никогда не слабеют, а всё сильнеют, как огонь никогда не потухнет, когда на него подкладывают дрова. В этом-то и вера.

– Не пойму я, в чем эта вера?

– Вера наша в том, что мы понимаем жизнь так, как объяснил нам ее Христос.

– Как же?

– Христос сказал такую притчу:

– Жили виноградари в чужом саду и должны были платить оброк хозяину. Это мы, люди, живем в мире и должны платить оброк Богу, исполнять Его волю. А люди по мирской вере подумали, что сад ихний, что им за него платить нечего, а только и дела, что пользоваться плодами его. Прислал к людям хозяин посланного, чтобы получить оброк, а они выгнали его; прислал своего сына за оброком, а они убили его, думая, что после этого никто уже им не помешает. – Вот эта мирская вера, по которой живут все люди мира, не признающие того, что жизнь дана для того, чтобы служить Богу. Христос же научил нас тому, что мирская вера о том, что человеку будет лучше, если он прогонит из сада посланного и сына хозяина и не даст оброка; что эта вера ложная, потому что не миновать либо дать оброк, либо быть выгнанным из сада. Он научил нас тому, что те радости, которые мы называем радостями: еда, питье, веселье – не могут быть радостями, если в них полагается жизнь; что они радости только тогда, когда мы ищем другого: исполнения воли Бога, что только тогда эти радости, как награда настоящая, следуют за исполнением воли Бога. Хотеть брать радости без труда исполнения воли Бога, отрывать одни радости от труда, это всё равно, что разрывать стебли цветов и рассаживать их без кореньев. Мы верим в это, и потому не можем искать обмана вместо правды. Вера наша в том, что благо жизни не в ее радостях, а в исполнении воли Бога без мысли о радостях и надежды на них. И мы живем так, и что дальше живем, то больше видим, что радости и благо, как колесо за оглоблями, идет по пятам за исполнением воли Бога. Учитель наш сказал: «Приидите все труждающиеся и обремененные, и Я успокою вас. Возьмите иго Мое на себя и научитесь от Меня, ибо Я кроток и смирен сердцем и найдете покой душам вашим. Ибо иго Мое благо, и бремя Мое легко».

Так говорил Памфилий; Юлий слушал его и сердце его трогалось, но ему было не ясно то, что говорил Памфилий; ему то казалось, что Памфилий обманывает его, то, когда он глядел в добрые глаза своего друга и вспоминал его доброту, ему казалось, что Памфилий сам обманывает себя.

Памфилий приглашал Юлия приехать к ним, чтобы посмотреть на их жизнь и, если она ему понравится, остаться жить с ними. И Юлий обещал.

Юлий обещал, но не поехал к Памфилию. И, увлекшись своею жизнью, забыл о нем.

Он как будто боялся того, чтоб жизнь их не привлекла его к себе. Он представлял себе жизнь христиан такою, при которой необходимо отречься от всех радостей жизни, а он не мог отречься от них, потому что в них полагал жизнь. Он осуждал христиан и дорожил этим осуждением, боялся перестать осуждать их и потому искал случая находить в них дурное.

Когда бы, где бы он ни встречал христиан в городе, он тотчас находил в них предлог для осуждения. Когда он видел их на торгу, продающих плоды и овощи, он говорил себе, а иногда и им: вот вы говорите, что не имеете ничего своего, а вот продаете за деньги, а не отдаете даром всякому, кто хочет взять. Вы обманываете себя и нас, говорил он, и не хотел входить в рассуждения с ними, почему они считали нужным и справедливым продавать на торгу, а не отдавать даром.

Когда он встречал христианина в хорошей одежде, он упрекал его за то, что он еще не отдал ее. Ему нужно было, чтобы христиане были виноваты, а так как они никогда не отрицали своей вины, то они и были виноваты в его глазах. В его глазах они были притворщики, обманщики, которые говорили, но не делали. Он говорил: я по крайней мере, что говорю, то и делаю, а вы говорите одно, а делаете другое. И когда он уверял себя в этом, он был покоен и оставался жить попрежнему.II.

Нрава Юлий был доброго, но по обычаю богатых, молодых людей, он имел рабов и нередко жестоко наказывал их, когда они не исполняли его приказаний, или когда он бывал не в духе. Он имел много дорогих, ненужных вещей и одежд, и приобретал еще больше таких; любил театры и зрелища; и уж с молодых лет имел любовниц и предавался в обществе своих друзей объяденью и пьянству.

Жизнь его, казалось ему, шла весело, потому что он не видал своей жизни – вся она проходила в забавах, так что некогда было и подумать о ней.

Так ушло два года. И Юлий думал, что он проживет так всю жизнь. Но это было невозможно. В такой жизни, какую вел Юлий, всё надо усиливать забавы для того, чтобы было всё одинаково весело. Если ему сперва весело выпить чашу своего вина с приятелем, то после повторения такого же удовольствия несколько раз, нужно было выпить уже две чаши вина и более хорошего качества, чтобы было так же весело. Если сперва весело побеседовать с приятелем, то часто это уже надоедает, и чтобы было так же весело, нужно беседовать уже с приятельницей; а потом и этого мало, нужно еще другое. Потом и этого мало, одни и те же приятельницы надоедают, нужно переменить их. И так во всех удовольствиях тела. Чтобы удовольствие не прекращалось, нужно постоянно усиливать его. А чтобы усиливать удовольствие, увеличивать его, нужно требовать больше от других людей; а чтобы заставлять делать других людей то, чтò мне хочется, есть и было у простых людей – не у властителей – одно средство – деньги. Так было и с Юлием. Он предавался удовольствиям тела, но не был властителем; и потому ему нужно было постоянно увеличивать их, – нужны были деньги.

Отец Юлия был богат, любил своего единственного сына, гордился им и не жалел для него денег. Жизнь Юлия проходила так, как проходит жизнь богатых молодых людей: в праздности, роскоши и развратных увеселениях, которые всегда были и остаются одни и те же: вино, игра и разгульные женщины.

Но удовольствия, которым предавался Юлий, требовали всё больше и больше денег, и их стало недоставать у Юлия. Он раз попросил у отца больше, чем то, что обыкновенно давал ему. Отец дал, но сделал сыну выговор. Сын чувствовал себя виноватым и, не желая сознаться в своей вине, разозлился, нагрубил отцу, как всегда злятся те, которые знают свою вину и не хотят сознаться в ней. Взятые у отца деньги очень скоро вышли. И, кроме того, в это же самое время Юлию случилось с пьяным товарищем ввязаться в драку и убить человека. Начальник города узнал это и хотел взять под стражу Юлия. Но отец его выхлопотал ему прощение. В это-то время Юлию по его разгульным делам понадобилось еще более денег. Он занял у товарища и обещал отдать ему. Кроме того, любовница его требовала от него подарков: полюбилось ей жемчужное ожерелье, и он видел, что если он не исполнит ее просьбы, она бросит его и сойдется с богачом, который уж давно отбивал ее от Юлия. Юлий пришел к матери и сказал ей, что ему необходимы деньги, что если она не достанет ему столько, сколько ему нужно, он убьет себя.

В том, что он находился в таком положении, он винил не себя, но отца. Он говорил: отец приучил меня к роскошной жизни, а потом стал жалеть мне денег. Если бы он дал мне сначала без укоров то, что он дал мне после, я бы устроил свою жизнь и не нуждался; но так как он всегда давал мне недостаточно, я должен был обращаться к ростовщикам, и они высасывают из меня всё, и для жизни, свойственной мне, как богатому юноше, мне ничего не остается, мне стыдно перед товарищами. А отец ничего этого не хочет понимать. Он забыл, что сам был молод. Он довел меня до этого положения. И теперь, если он не даст мне того, что я прошу, я убью себя.

Мать, баловавшая сына, пошла к отцу. Отец позвал сына и стал бранить и его и мать. Сын грубо ответил. Отец ударил его. Сын схватил за руки отца. Отец крикнул рабов и велел связать сына и запереть его.

Оставшись один, Юлий проклинал отца и свою жизнь. Смерть своя или отца представлялась ему единственным выходом из того положения, в котором он находился.

Мать Юлия страдала больше его. Она не разбирала того, кто был виноват во всем этом. Она только жалела о любимом детище. Она пошла к мужу умолять его о прощении. Муж не стал слушать ее, стал упрекать ее в том, что она развратила сына; она упрекала его и кончилось тем, что муж избил и жену. Но мать ни во что не считала свои побои, пришла к сыну, уговорила его, чтобы он просил прощенья у отца и покорился ему. За это она обещала ему тайно от отца дать ему те деньги, которые ему были нужны. Сын согласился, и тогда мать пошла к своему мужу и упросила его простить сына. Отец долго бранил жену и сына, но, наконец, решил, что он простит сына только с тем условием, чтобы он бросил свою распутную жизнь и женился бы на дочери богатого купца, которую отец обещал высватать за сына.

«Он получит от меня деньги и приданое жены, сказал отец, и тогда пусть начнет правильную жизнь. Если он обещает исполнить мою волю, я прощу его. Теперь же я ничего не дам ему и при первой его вине отдам его в руки начальника».

Юлий на всё согласился и был выпущен. Он обещал жениться и бросить свою дурную жизнь. Но он не намеревался этого сделать. И жизнь дома теперь сделалась для него адом. Отец не говорил с ним, бранился с матерью за него. Мать плакала.

На другой день мать позвала его в свои покои и тайно передала сыну драгоценный камень, который она унесла у мужа.

– Поди, продай его, не здесь, а в другом городе, и исполни то, что надо, а я сумею скрыть эту пропажу до времени. А если откроется, то вину возложу на одного из рабов.

Слова матери тронули сердце Юлия. Он ужаснулся тому, что она сделала, и, не взяв драгоценного камня, ушел вон из дома. Он сам не знал, куда и зачем он идет. Он шел вперед, всё вперед, вон из города, чувствуя необходимость остаться одному и обдумать всё то, что было с ним и что ожидало его. Идя всё вперед и вперед, он вышел из города и вошел в священную рощу богини Дианы.2 Войдя в уединенное место, он стал думать. Первая мысль, которая пришла ему, была в том, чтобы просить помощи у богини. Но он не верил уже в богов своих, и потому знал, что от них нельзя ожидать помощи. А коли не у них, то у кого? Самому обдумать свое положение ему казалось слишком страшным. В душе у него была путаница и мрак. Но делать было больше нечего. Надо было обратиться к своей совести, и он стал перед ней обсуживать свою жизнь и свои поступки. И то и другое показалось ему дурным и прежде всего глупым. Из-за чего он так мучил себя? Из-за чего так губил свои молодые годы? Радостного было мало, а горя и несчастий много. Главное же было то, что он чувствовал себя одиноким. Прежде была любящая мать, был отец, были даже друзья, теперь никого не было. Никто не любил его. Всем он был в тягость. Всем он умел стать поперек их жизни: для матери он был причиной раздора с отцом, для отца он был расточителем богатств, собранных трудом целой жизни; для друзей он был опасный, неприятный соперник. Для всех них должно было быть желательно, чтобы он умер.

Перебирая свою жизнь, он вспомнил о Памфилии и о последнем свидании с ним, и о том, как Памфилий звал его к ним, к христианам. И ему пришло в голову не возвращаться домой, а прямо отсюда уйти к христианам и остаться с ними. Но неужели мое положение такое отчаянное? подумал он и опять стал вспоминать всё, что с ним было, и опять его ужаснуло то, что, ему казалось, никто не любил его, и он не любил никого. Мать, отец, друзья – не любили его, должны были желать его смерти, но и сам он любил ли кого? Друзей, он чувствовал, что никого не любил. Все они были соперники и все были безжалостны к нему теперь, когда он был в несчастии. Отца? спросил он себя. И ужас охватил его, когда он при этом вопросе заглянул в свое сердце. Не только он не любил, но он ненавидел его за стеснения, за оскорбления. Ненавидел – и, кроме того, ясно видел, что для его, Юлия, счастия нужна смерть отца.

«Да, – спросил себя Юлий, – и если бы я знал, что никто никогда не увидит и не узнает, что бы я сделал, если бы я мог ударом сразу лишить его жизни и освободить себя?» И Юлий ответил себе: «Да, я убил бы его». Он ответил это себе и ужаснулся сам на себя. «Мать? да, я жалею ее, но и ее я не люблю. Мне всё равно, что будет с ней, мне только нужна ее помощь… Да, я зверь! И зверь забитый, затравленный, и только тем и отличаюсь от зверя, что могу по своей воле уйти от этой обманчивой, злой жизни, могу сделать то, что не может зверь – убить себя. Отца ненавижу, никого не люблю: ни мать, ни друзей… Да нечто Памфилия одного»…

И он опять вспомнил о нем. Стал вспоминать последнее свидание и их беседу и слова Памфилия о том, что их учитель Христос говорил: «Приидите ко мне все труждающиеся и обремененные, и Я успокою вас». Неужели это правда? Он стал думать, вспоминать кроткое, бесстрашное и радостное лицо Памфилия, и ему захотелось видеть и слышать его, захотелось верить тому, что говорил Памфилий. Что же, в самом деле, сказал он себе, кто я? – Человек ищущий блага. Я искал его в похотях и не нашел. И все живущие так же, как я, тоже не находят. Все злы и страдают. Есть же человек, который всегда радостен, оттого что он ничего не ищет. Он говорит, что их много таких и что все будут такие, и я могу быть таким, если последую тому, что говорит их учитель. Что если это истина?

Истина или не истина, – меня влечет к ней и я пойду.

Так сказал себе Юлий, вышел из рощи и, решившись не возвращаться более домой, пошел к той деревне, в которой жили христиане.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: