Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ciernista Słoboda - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,90

Ciernista Słoboda - ebook

Na czym polega prawdziwa bliskość mężczyzny i kobiety?
Czy odwzajemniona miłość gwarantuje szczęśliwy związek?
Kasia nie widziała świata poza Rafałem. Nieustraszony i niezwyciężony wiejski chłopak zawładnął sercem kruchej kobiety o wrażliwej i zranionej duszy. Pokochała go bardziej niż własne życie, które on potrafił zamienić w piekło. Wybaczała mu, kiedy jej ubliżał, dręczył, trollował i sprawiał ból fizyczny. Gdy na rodzinnej imprezie ciągnął ją za nos, wyrywał kolczyki z ucha i potajemnie nagrywał. Ciągle zapewniał, że bardzo mocną ją kocha. Brzmiało to jak gwarancja szczęścia. Wbrew wszystkiemu zawsze chciała być blisko niego, kiedy spał pijany na podłodze i kiedy wybierał się w długie podróże, by w razie wypadku mogła zginąć razem z nim. Modliła się o to, by umarł później niż ona.
Mimo silnego uczucia Kasia odeszła, kiedy uświadomiła sobie, że bliskości fizycznej od Rafała nie zazna nigdy. Zdeterminowana do ucieczki po kilku załamaniach wyjechała z Ciernistej Słobody. Związek z oprawcą okazał się cenną lekcją życia.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8119-951-3
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Na po­zór to ty­po­wa hi­sto­ria ja­kich mi­lio­ny – bez pre­ten­sji do wy­jąt­ko­wo­ści. Ale ka­żda hi­sto­ria jest ty­po­wa, do­pó­ki nie przy­da­rzy się To­bie. Ta na­zy­wa się _Cier­ni­sta Sło­bo­da_, jak miej­sco­wo­ść, przy czym nie jest to tyl­ko na­zwa miej­sca na zie­mi. Dla głów­nej bo­ha­ter­ki zy­ska­ła ona zu­pe­łnie nowy sens. Ozna­cza coś, co jest szczy­tem ma­rzeń czło­wie­ka, od cze­go za­pie­ra dech w pier­siach i co przy­ćmie­wa wszyst­kie skar­by świa­ta. Jed­nak to „coś” sub­tel­nie i nie­zau­wa­żal­nie za­czy­na przy­tła­czać czło­wie­ka i znie­kszta­łca jego oso­bo­wo­ść. Od­bie­ra wol­no­ść. I wte­dy sta­je on przed wy­bo­rem: albo tkwić w tym sta­nie na­dal, albo się uwol­nić.

Uświa­da­mia so­bie, że jego upra­gnio­ne ma­rze­nie przy­bie­ra nie­co inną for­mę i za­miast szczęścia przy­no­si nie­po­kój, a na­wet głębo­kie za­ła­ma­nie. Za­czy­na od­czu­wać strach i nie­pew­no­ść. A kie­dy ból i cier­pie­nie sta­ją się w ko­ńcu nie do znie­sie­nia, musi wresz­cie do­ko­nać wy­bo­ru.

Ka­sia ni­g­dy wcze­śniej nie miesz­ka­ła na wsi, nie li­cząc krót­kich wa­ka­cji u dziad­ków, kie­dy była jesz­cze ma­łym dziec­kiem i nie­wie­le pa­mi­ęta­ła. Po­byt w Cier­ni­stej Sło­bo­dzie oka­zał się jed­nak dla niej zu­pe­łnie no­wym do­świad­cze­niem, a już po dru­giej wi­zy­cie zna­la­zła się na skra­ju za­ła­ma­nia i re­zy­gna­cji.

Na por­ta­lu rand­ko­wym po­zna­ła Ra­fa­ła. Był obiek­tem jej naj­go­ręt­szych ma­rzeń. Miał re­gu­lar­ne rysy twa­rzy sło­wia­ńskie­go bo­ha­te­ra le­gen­dy, do­brze zbu­do­wa­ną syl­wet­kę, a co naj­wa­żniej­sze, za­ko­chał się w niej, cze­go w swo­im ży­ciu do­tych­czas nie do­świad­czy­ła.

Wszyst­kie jej za­mi­ło­wa­nia były nie­odwza­jem­nio­ne, a w zwi­ąz­ku była tyl­ko raz – ze star­szym od niej o po­nad dwa­dzie­ścia lat pa­nem, na któ­re­go cze­ka­ła i z któ­rym ko­re­spon­do­wa­ła przez dzie­si­ęć lat. Ten zwi­ązek nie miał żad­nych szans, bo jej uko­cha­ny nie chciał złączyć z nią swo­je­go ży­cia, a ró­żni­ca wie­ku sta­wia­ła pod zna­kiem za­py­ta­nia wspól­ną przy­szło­ść. Ra­fa­ło­wi opo­wie­dzia­ła w skró­cie o tej swo­jej pierw­szej mi­ło­ści, a on po­pro­sił, żeby po­ka­za­ła mu zdjęcia tego ko­chan­ka. Tyle że Ka­sia, gdy po­zna­ła Ra­fa­ła, po­usu­wa­ła i znisz­czy­ła wszyst­kie zdjęcia po­przed­niej mi­ło­ści. Nie zo­sta­wi­ła so­bie żad­ne­go. Dla niej prze­cież ist­niał te­raz tyl­ko Ra­fał!

Ra­fał za­bro­nił jej opo­wia­dać w Cier­ni­stej Sło­bo­dzie o po­przed­nim zwi­ąz­ku. „Będzie wstyd, że by­łaś z ta­kim sta­rym chło­pem” – wy­ja­śnił. Ka­sia po­tul­nie przy­tak­nęła i mil­cza­ła, cho­ciaż nie ogar­nia­ła te­ma­tu. Cze­go mia­ła się wsty­dzić? Ja­kie zna­cze­nie ma wiek part­ne­ra? A w ko­ńcu, dla­cze­go w wie­ku trzy­dzie­stu pi­ęciu lat nie mo­gła mó­wić o swo­ich re­la­cjach mi­ło­snych? To by ozna­cza­ło, że nie jest nor­mal­na, sko­ro z ni­kim do tej pory nie mia­ła bli­sko­ści, no ale cóż… Ży­cze­nie Ra­fa­ła było naj­wa­żniej­sze. Mia­ło wy­glądać, że do tej pory była sama.

Trze­ba przy­znać, że Ka­sia nie mia­ła ani cza­su, ani wa­run­ków, żeby my­śleć o swo­im ży­ciu oso­bi­stym. Przez lata ci­ężko pra­co­wa­ła, żeby pła­cić za wy­na­jem miesz­ka­nia w Mi­ńsku, sto­li­cy Bia­ło­ru­si, gdzie była tłu­ma­czem przy­si­ęgłym przy am­ba­sa­dzie Włoch. Nie chcia­ła, by przy­szły wy­bra­nek po­dej­rze­wał, że szu­ka wspar­cia i za­kwa­te­ro­wa­nia, a nie mi­ło­ści. A jej prze­cież cho­dzi­ło tyl­ko o mi­ło­ść.

Ro­dzi­ce żyli w Mo­hy­le­wie, gdzie się uro­dzi­ła i uko­ńczy­ła szko­łę. Oj­ciec miał bar­dzo ci­ężki cha­rak­ter – ci­ągle krzy­czał na mamę i ją wy­zy­wał, a ona już jako dziec­ko cho­ro­wa­ła na ano­rek­sję i omal nie zma­rła przez złe trak­to­wa­nie ze stro­ny ojca. Po­tem kon­ty­nu­owa­ła na­ukę na wy­ższej uczel­ni i za­miesz­ka­ła w Mi­ńsku. Jej mama na­to­miast zo­sta­ła z oj­cem. Nie mo­gła się od nie­go uwol­nić, bo fi­nan­so­wo była za­le­żna od męża, a po­nad­to zo­sta­ła przez nie­go obar­czo­na po­ręcze­niem kre­dy­tu na za­kup nie­bo­tycz­nie dro­gie­go auta. Mu­sia­ła się na to zgo­dzić, bo to on utrzy­my­wał jej sio­strę, cio­cię Kasi, któ­ra nie była za­mężna i od daw­na nie pra­co­wa­ła z po­wo­du pro­ble­mów zdro­wot­nych.

Na sku­tek zmia­ny kur­sów wa­lu­to­wych oj­ciec nie zdążył go spła­cić, a mama wspól­nie z nim zo­sta­ła ob­ci­ążo­na ol­brzy­mim dłu­giem, ja­kie­go nie da się ure­gu­lo­wać w ci­ągu ca­łe­go ży­cia. Nęka­na przez ojca i ko­mor­ni­ków, mia­ła co­raz wi­ęcej pro­ble­mów zdro­wot­nych – ata­ki ser­ca i nad­ci­śnie­nie.

Po la­tach po­by­tu w Mi­ńsku Ka­sia prze­ko­na­ła mamę, by się uwol­ni­ła od męża, i na­wet wy­sła­ła jej pie­ni­ądze na roz­wód, ale nie­wie­le to po­mo­gło. Oj­ciec wy­je­chał na wieś do swo­jej, jesz­cze wte­dy ży­jącej, mamy. Żona prze­ko­na­ła go, żeby prze­pi­sał miesz­ka­nie na Ka­się, bo w prze­ciw­nym ra­zie zo­sta­ło­by za­jęte przez ko­mor­ni­ka. Dzi­ęki temu mo­żli­wa była jego sprze­daż i kup­no in­ne­go miesz­ka­nia – w mia­stecz­ku Ko­pisz­cze pod Mi­ńskiem. Tyle że za­miast cie­szyć się ży­ciem, Ka­sia i jej mama za­zna­ły no­wych go­ry­czy. Oko­li­ca oka­za­ła się po­dej­rza­na, sąsie­dzi pili i stra­szy­li obie ko­bie­ty. Ka­sia da­wa­ła z sie­bie tyle, ile tyl­ko mo­gła, je­ździ­ła z mamą na wa­ka­cje za gra­ni­cą, ku­po­wa­ła dla niej wszyst­ko, cze­go chcia­ła, ale nie­wie­le to po­mo­gło. Mama zma­rła na wy­lew trzy lata pó­źniej. Zruj­no­wa­ne zdro­wie nie po­zwo­li­ło jej cie­szyć się no­wym ży­ciem.

Ka­sia była za­ła­ma­na. Stra­ci­ła je­dy­ną uko­cha­ną oso­bę. Z po­mo­cą licz­nych przy­ja­ciół uda­ło jej się ogar­nąć i sprze­dać miesz­ka­nie. Nie mo­gła już by­wać w tym miej­scu i nie spędzi­ła tam ani jed­nej nocy po tym, jak za­bra­no mamę do szpi­ta­la.

Ka­sia, któ­ra od dziec­ka nie chcia­ła miesz­kać na te­re­nie Bia­ło­ru­si, zde­cy­do­wa­ła się na prze­pro­wadz­kę do Pol­ski. Mia­ła już od­po­wied­nie do­ku­men­ty – zdąży­ła uzy­skać po­zwo­le­nie na po­byt sta­ły – a na­wet za­ło­ży­ła dzia­łal­no­ść go­spo­dar­czą, cho­ciaż nic w ten spo­sób nie za­ro­bi­ła, lecz na od­wrót – wci­ąż mu­sia­ła in­we­sto­wać.

Na miesz­ka­nie w War­sza­wie pie­ni­ędzy nie star­czy­ło, więc ku­pi­ła je w Ło­dzi. Znów ko­niecz­ny był re­mont, ale było wła­sne. Mia­ła pra­cę i miesz­ka­nie, więc mo­gła po­szu­kać so­bie wy­bran­ka.

Po kil­ku nie­uda­nych zna­jo­mo­ściach po­ja­wił się Ra­fał, jej bo­ha­ter, nowy sens jej ży­cia, dla któ­re­go była go­to­wa to ży­cie od­dać i prze­sko­czyć przez ścia­nę ognia, żeby tyl­ko zna­le­źć się obok nie­go. Był jej ide­ałem, je­śli cho­dzi o wy­gląd, i był nie­zwy­ci­ężo­ny, przy­naj­mniej tak opo­wia­dał, a w do­dat­ku miał le­gi­ty­ma­cję ochro­nia­rza, któ­ry może pra­co­wać na im­pre­zach po­wy­żej trzy­stu osób.

Ra­fał łączył w so­bie wszyst­ko, co jej się po­do­ba­ło. Cha­rak­ter, za­wód, a na­wet cia­ło – miał cien­ki, pro­sty nos, krągłe oczy, wy­so­kie czo­ło, pe­łne po­licz­ki, pi­ęk­nie za­ry­so­wa­ne wąskie usta. Przez mie­si­ąc zna­li się tyl­ko dzi­ęki kom­pu­te­ro­wej ka­mer­ce – Ra­fał pra­co­wał w Niem­czech i miał przy­je­chać do Pol­ski do­pie­ro na świ­ęta, a po­tem mu­siał wró­cić, żeby pra­co­wać za gra­ni­cą jesz­cze przez rok lub dwa lata.

Ka­sia go­dzi­na­mi z nim roz­ma­wia­ła, nie zwa­ża­jąc na to, że ten czas będzie mu­sia­ła nocą nad­ra­biać. Ka­żde­go dnia bo­wiem dłu­go pra­co­wa­ła przy kom­pu­te­rze nad tłu­ma­cze­nia­mi, ale za­wsze od­bie­ra­ła po­łącze­nia od Ra­fa­ła, bez względu na porę, żeby po­dzi­wiać swe­go bo­ha­te­ra. Miał tyl­ko jed­ną wadę – na­ło­gi. Pił i pa­lił. Dla niej to była praw­dzi­wa udręka – ry­zy­ko, że zo­sta­nie wdo­wą.

*

Pierw­szy raz spo­tka­li się 19 grud­nia. Ra­fał przy­je­chał do Ło­dzi ra­zem ze swo­im młod­szym ko­le­gą z pra­cy w Niem­czech, a jed­no­cze­śnie da­le­kim krew­nym Da­mia­nem.

Ka­sia w su­kien­ce wy­bie­gła na za­śnie­żo­ny dwór. Nie od­czu­wa­ła jed­nak zim­na, a kie­dy do­tknęła cia­ła Ra­fa­ła przez tka­ni­nę czar­nej ko­szu­li, po­czu­ła, że tra­ci reszt­ki roz­sąd­ku. Za­częła go tra­cić już w tej chwi­li, gdy zo­ba­czy­ła jego zdjęcie bez ko­szul­ki na por­ta­lu rand­ko­wym.

Ra­fał ro­zej­rzał się okiem pro­fe­sjo­na­li­sty po jej ma­łym miesz­ka­niu. Za­wo­łał na­wet Da­mia­na. Po­wie­dział, że je wła­sno­ręcz­nie wy­re­mon­tu­je, bo zna się na bu­dow­lan­ce.

Ka­sia była wnie­bo­wzi­ęta. Nie po­trze­bo­wa­ła od nie­go nic. Ani re­mon­tu, ani wspar­cia, ani pie­ni­ędzy. Wprost prze­ciw­nie – była go­to­wa od­dać Ra­fa­ło­wi całą sie­bie i wszyst­ko, co mia­ła.

W wie­ku trzy­dzie­stu pi­ęciu lat za­ko­cha­ła się po raz dru­gi, i to o wie­le moc­niej niż dzie­si­ęć lat temu, za pierw­szym ra­zem.

Przez całą dro­gę do Cier­ni­stej Sło­bo­dy, któ­ra trwa­ła oko­ło dwóch go­dzin, Ka­sia sie­dzia­ła na tyl­nym sie­dze­niu za fo­te­lem kie­row­cy i de­li­kat­nie ści­ska­ła Ra­fa­ła za ra­mio­na przez ma­te­riał cien­kiej skó­rza­nej kurt­ki. Po­dzi­wia­ła jego cia­ło i pro­fil, a ozdo­bio­na ła­ńcu­cha­mi świa­teł sa­mo­cho­dów au­to­stra­da wy­da­wa­ła jej się szla­kiem, któ­ry pro­wa­dzi pro­sto do raju. Cho­ciaż już była w raju – pi­ęk­ny ni­czym anioł jej wy­ma­rzo­ny Ra­fał już wkrót­ce miał złączyć swo­je ide­al­ne cia­ło z jej cia­łem. I – co było naj­wi­ęk­szym, god­nym raju cu­dem – pra­gnął spędzić z nią resz­tę swo­je­go ży­cia, bo ko­chał ją z wza­jem­no­ścią, jak przy­si­ęgał.

*

Po dro­dze do domu spo­tkał się z ko­le­ga­mi u ko­goś na dzia­łce. Chwa­lił się wszyst­kim zna­jo­mym swo­ją nową ko­bie­tą, a ona nie zdąży­ła na­wet za­pa­mi­ętać imion i twa­rzy tych licz­nych ko­le­gów. Ka­sia w ogó­le nie­wie­le z tego pa­mi­ęta­ła – piło się al­ko­hol.

Po ja­ki­mś cza­sie do­tar­li do domu Ra­fa­ła. Był pu­sty. Tam też za­pro­sił ko­le­gów. Wód­kę piło się przy sto­le w kuch­ni. On zno­wu chwa­lił się nową ko­bie­tą i ca­ło­wał jej ręce, a ona była pi­ja­na ze szczęścia. Nie po­trze­bo­wa­ła al­ko­ho­lu.

Kie­dy po go­dzi­nie lub dwóch ko­le­dzy opu­ści­li dom, Ka­sia na­resz­cie zo­sta­ła sama z Ra­fa­łem. Usia­dła mu na ko­la­nach.

– Wie­rzę, że poza tym jed­nym zwi­ąz­kiem, o któ­rym mi po­wie­dzia­łaś, nie mia­łaś ni­ko­go – pod­su­mo­wał. – Cała drżysz.

Za­czął ją do­ty­kać. Nie wy­trzy­ma­ła i jęk­nęła. Sam do­tyk wpra­wiał ją w eks­ta­zę, jak dzie­wi­cę.

Wzi­ął ją na ręce i za­nió­sł do po­ko­ju na łó­żko. Po­dzi­wia­ła jego siłę, cho­ciaż na­wet w ubra­niu nie wa­ży­ła cho­ćby pi­ęćdzie­si­ęciu ki­lo­gra­mów, po­nie­waż z god­ną po­dzi­wu gor­li­wo­ścią dba­ła o syl­wet­kę.

Ka­sia zo­sta­ła nie­przy­jem­nie za­sko­czo­na tym, że klap­sy, o któ­rych Ra­fał mó­wił jesz­cze przed ka­mer­ką niby żar­tem, oka­za­ły się rze­czy­wi­sto­ścią. To był jed­nak ból, duży ból – nie tyle na­wet fi­zycz­ny, ile psy­chicz­ny – a jesz­cze wi­ęk­sze ubli­że­nie.

Od­no­to­wał, że była su­cha w środ­ku.

– To z wra­że­nia – wy­ja­śni­ła.

My­śla­ła, że Ra­fał po pro­stu znu­dzi się tym ubli­ża­jącym jej za­cho­wa­niem w łó­żku, i wo­la­ła tego nie ko­men­to­wać. My­li­ła się.

*

Pod­czas pierw­sze­go po­by­tu w Cier­ni­stej Sło­bo­dzie, któ­ry trwał od 19 grud­nia do 5 stycz­nia, Ka­sia jesz­cze nie zdąży­ła zro­zu­mieć tego, co się dzia­ło. Była pod wpły­wem cza­ru i uro­ku Ra­fa­ła, swo­je­go ide­ału. Na sam wi­dok i do­tyk jego cia­ła prze­szy­wa­ły ją dresz­cze. Dla tego cudu war­to było prze­trwać wszyst­kie cier­pie­nia, by do­cze­kać chwi­li złącze­nia z uko­cha­nym, któ­re­go po­dzi­wia­ła i dla któ­re­go była go­to­wa na wszyst­ko – na­wet sko­czyć w ogień i od­dać ży­cie, oby tyl­ko ten wy­ma­rzo­ny ide­ał żył za­miast niej i tym ży­ciem się cie­szył. Był do niej po­dob­ny, ale nie był jej od­bi­ciem, tyl­ko lep­szą wer­sją, bo był mężczy­zną. Był po pro­stu do­sko­na­ły. Ka­sia go ubó­stwia­ła. Bez­wa­run­ko­wo. Tego wła­śnie szu­ka­ła. W do­dat­ku wie­rzy­ła, że jest nie­zwy­ci­ężo­ny i może po­ko­nać ka­żde­go ry­wa­la. Wcze­śniej nie mo­gła na­to­miast uwie­rzyć w to, że taki mężczy­zna w ogó­le ist­nie­je, a o tym, żeby ją po­ko­chał, na­wet nie ma­rzy­ła. Pra­gnęła stać się cząst­ką jego cia­ła – nie ist­nieć od­ręb­nie od nie­go – i po­da­ro­wać mu gro­mad­kę dzie­ci, a ka­żde mia­ło­by na pierw­sze lub dru­gie imię Ra­fał lub Ra­fa­ela.

A jed­nak już pod­czas tej wi­zy­ty prze­ży­ła za­ła­ma­nie.

Ci­ągle się bała o zdro­wie Ra­fa­ła. Naj­bar­dziej mar­twi­ło ją to, że zaj­mo­wał się nie­bez­piecz­ny­mi pra­ca­mi, ta­ki­mi jak spa­wa­nie, któ­re pro­wa­dzi do utra­ty wzro­ku, i ci­ęcie drew­na w tar­ta­ku. Wy­da­wa­ło jej się, że Ra­fał na­wet czer­pał przy­jem­no­ść z tego, że się bała, i ce­lo­wo po­dej­mo­wał te­ma­ty zwi­ąza­ne z pra­cą. Opo­wia­dał na przy­kład, jak pęka­ją piły i la­ta­ją w po­wie­trzu. Ka­sia nie mo­gła od tego za­snąć i wy­szu­ki­wa­ła w In­ter­ne­cie in­for­ma­cje o wy­pad­kach i ry­zy­ku pra­cy na tar­ta­ku. Poza tym mar­twi­ła się, że Ra­fał pa­lił wi­ęcej niż pacz­kę pa­pie­ro­sów dzien­nie. Na­wet pi­cie al­ko­ho­lu tak jej nie mar­twi­ło.

„Prze­cież to pa­le­nie po­wo­du­je raka, naj­strasz­niej­szą i nie­ule­czal­ną cho­ro­bę” – my­śla­ła z trwo­gą.

Mia­ła zwy­czaj od­pa­lać mu ka­żde­go pa­pie­ro­sa, wdy­cha­jąc pierw­szy dym, tak zwa­ną chmur­kę. Lu­bi­ła ten smak, cho­ciaż sama ra­czej nie pa­li­ła, ale dzi­ęki temu mia­ła pre­tekst, by zbli­żyć się do Ra­fa­ła, któ­re­go już na po­cząt­ku zna­jo­mo­ści iry­to­wa­ło to, że Ka­sia wci­ąż za nim bie­ga. Ale bie­ga­ła nie w celu kon­tro­li – chcia­ła po pro­stu spędzać ka­żdy uła­mek se­kun­dy z czło­wie­kiem, któ­ry wkrót­ce znów miał wy­je­chać do Nie­miec na za­ro­bek i nie było wia­do­mo, kie­dy wró­ci.

Praw­dzi­wa awan­tu­ra z po­wo­du „chmu­rek” wy­bu­chła w świ­ęta.

Ali­na, sio­stra Ra­fa­ła, za­pro­si­ła go z Ka­sią do sie­bie.

Oka­za­ła się bar­dzo miłą, uprzej­mą i do­brą ko­bie­tą. Ka­sia była tym za­sko­czo­na, bo Ra­fał jej opo­wia­dał, że jest wścib­ska i może za­da­wać wie­le py­tań, ale nic ta­kie­go się nie sta­ło.

Ali­na mia­ła męża Ma­riu­sza i trój­kę dzie­ci – cór­kę Ma­ry­się, syna Grze­go­rza i naj­młod­szą có­recz­kę Agniesz­kę.

Na Wi­gi­lii Ra­fał sie­dział przy sto­le nie­co znu­dzo­ny i nie przy­tu­lał się do Kasi, mimo że do tego dąży­ła. Nie­chęt­nie też po­zo­wał do wspól­nych zdjęć i za­cho­wy­wał się tak, jak­by Kasi w ogó­le nie było.

Wresz­cie po­je­cha­li na pa­ster­kę, to zna­czy, mąż Ali­ny po­je­chał sa­mo­cho­dem do ko­ścio­ła w Lwow­sku i za­brał ze sobą Ra­fa­ła i Ka­się. Ali­na zo­sta­ła z dzie­ćmi w domu. Po dro­dze Ma­riusz za­brał swo­ją mamę – star­szą, wy­so­ką ko­bie­tę o smu­kłej syl­wet­ce. Sam zresz­tą był wy­so­ki i smu­kły.

Już po pa­ster­ce, pod­czas po­wro­tu do domu, kie­dy sie­dzący obok Ma­riu­sza Ra­fał za­pa­lił, Ka­sia po­pro­si­ła o „chmur­kę”. Bar­dzo szorst­ko się od­ci­ął i po­wie­dział, żeby nie od­sta­wia­ła szop­ki. Była za­ła­ma­na. Prze­cież nic złe­go nie ro­bi­ła.

Pó­łgęb­kiem za­mie­ni­ła parę słów z mamą Ma­riu­sza, któ­ra też pa­li­ła.

– Nie­ste­ty za­częłam lata temu, od ko­le­ża­nek się na­uczy­łam – wy­zna­ła ko­bie­ta.

– Bar­dzo się mar­twię o zdro­wie Ra­fa­ła, bo pali – wy­mam­ro­ta­ła Ka­sia.

– Ja bym bar­dziej mar­twi­ła się tym dru­gim – po­wie­dzia­ła mama Ma­riu­sza, wska­zu­jąc na gar­dło. Mia­ła na uwa­dze pi­cie al­ko­ho­lu.

Wkrót­ce ko­bie­ta opu­ści­ła sa­mo­chód.

Ka­sia była przy­gnębio­na. Ra­fał po raz pierw­szy od­mó­wił jej „chmur­ki”, i to w taki szorst­ki spo­sób.

Po po­wro­cie wy­ci­ągnęła mu pa­pie­ro­sa z pacz­ki, wy­sko­czy­ła na ga­nek i za­pa­li­ła.

Na­praw­dę tego po­trze­bo­wa­ła, bo była w złym sta­nie psy­chicz­nym.

Ra­fał zro­bił jej awan­tu­rę. Ka­sia nie­wie­le z tego za­pa­mi­ęta­ła, bo jej mózg – mózg oso­by bar­dzo za­ko­cha­nej – od­ma­wiał za­pa­mi­ęty­wa­nia ta­kich chwil. Pa­mi­ęta­ła tyl­ko, że za­czął wrzesz­czeć, by po­szła do domu, i że nie będzie jej szu­kał po ca­łej oko­li­cy, je­śli za­gi­nie.

*

W domu Ra­fa­ła sy­tu­acja z „chmur­ka­mi” po­wtó­rzy­ła się po kil­ku dniach. Przed­tem jed­nak zo­stał za­pro­szo­ny ra­zem z Ka­sią na świ­ęta do swo­jej dru­giej sio­stry, Ana­sta­zji, u któ­rej prze­by­wa­ła ich mama Ma­rio­la, po ope­ra­cji ser­ca. Ra­fał tak się spił, że Ali­na, Ma­riusz i Ka­sia mu­sie­li go za­ci­ągnąć do domu. Mężczy­zna wie­lo­krot­nie pa­dał – na zie­mię, na jezd­nię – i w ogó­le nie zda­wał so­bie spra­wy z tego, co się wo­kół nie­go dzia­ło.

Przy sto­le Ka­sia sie­dzia­ła smut­na i znu­dzo­na. Nie piła na­la­ne­go jej do kie­lisz­ka ja­kie­goś moc­ne­go trun­ku i nie mo­gła się do­cze­kać chwi­li, gdy zo­sta­nie w po­ko­ju sam na sam z Ra­fa­łem, by złączyć z nim swo­je cia­ło i du­szę.

Ro­dze­ństwo, czy­li Ali­na, Ana­sta­zja i Ra­fał, spie­ra­ło się o ma­jątek. Mie­li jesz­cze dwóch bra­ci – Pa­wła i Sta­ni­sła­wa, naj­młod­sze­go, któ­ry miesz­kał w War­sza­wie. Ka­sia była prze­ra­żo­na. Ta­kie same kłót­nie zda­rza­ły się w jej ro­dzi­nie, gdy była dziec­kiem. Praw­dzi­we pie­kło na zie­mi. Ma­rzy­ła o ży­ciu ca­łko­wi­cie uwol­nio­nym od wszel­kie­go ro­dza­ju sprze­czek.

Na po­cząt­ku ich zna­jo­mo­ści Ra­fał był na­wet prze­ra­żo­ny tym, jak ugo­do­wą jest ko­bie­tą i na wszyst­ko się zga­dza. Zmie­nić ko­lor wło­sów na jego żąda­nie, styl ubio­ru, zmie­nić wszyst­kie zdjęcia lub usu­nąć swo­je pro­fi­le w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych – na wszyst­ko mó­wi­ła „tak”, a na­wet po­wie­dzia­ła, że cały jej ma­jątek, czy­li miesz­ka­nie, na­le­ży do nie­go.

Ba! Jej cia­ło, du­sza, ser­ce i umy­sł – też na­le­ża­ły do nie­go.

– Ale w Pol­sce to fa­cet sta­ra się o ko­bie­tę – po­wie­dział zdu­mio­ny Ra­fał.

– Ja cie­bie ko­cham moc­niej – wy­ja­śni­ła Ka­sia.

– Ja moc­niej – nie da­wał za wy­gra­ną Ra­fał.

Na po­cząt­ku ta­kie były ich sprzecz­ki.

Ale te­raz praw­da oka­za­ła się prze­ra­ża­jąca i ohyd­na. Tyle że za­ko­cha­na Ka­sia nie chcia­ła jej wi­dzieć.

*

Pod­czas wspo­mnia­nej świ­ątecz­nej uczty Ra­fał sie­dział bli­sko Kasi, a na­wet po­ło­żył rękę na jej ple­cach. Dla­te­go czu­ła się nie­co le­piej, mimo że mi­mo­wol­nie mu­sia­ła słu­chać ro­dzin­nych kłót­ni o dzia­łki i bu­dyn­ki. Kon­takt fi­zycz­ny był dla niej bar­dzo wa­żny i dzia­łał na nią ko­jąco.

Od cza­su do cza­su Ra­fał wy­cho­dził na dwór za­pa­lić. Ka­sia wy­bie­ga­ła za nim, żeby od­pa­lić mu pa­pie­ro­sa, a co naj­wa­żniej­sze, po raz ko­lej­ny się przy­tu­lić, do­tknąć jego per­fek­cyj­ne­go cia­ła, pa­trzeć w pi­ęk­ną twarz.

– Mi­sia­czek... – zwra­cał się do niej Ra­fał, już pi­ja­ny.

– Nie na­zy­waj mnie tak, bła­gam cię! – pro­si­ła Ka­sia, któ­ra nie­na­wi­dzi­ła tego sło­wa.

Mi­sia­czek ko­ja­rzył się jej z czy­mś bez­kszta­łt­nym. Ona zaś była zgrab­na, szczu­pła, na­wet chu­da, i gor­li­wie dba­ła o swo­ją nie­ska­zi­tel­ną syl­wet­kę mo­del­ki.

– Je­steś moim mi­siacz­kiem! – upie­rał się Ra­fał. W jego ciem­nych oczach nie było już wi­dać roz­sąd­ku. Był po pro­stu bar­dzo pi­ja­ny. – Tak cię pra­gnąłem, że już nie wy­trzy­ma­łem, ulży­łem so­bie w ła­zien­ce – wy­znał.

Nie za­re­ago­wa­ła. My­śla­ła, że na­dal będzie jej pra­gnął i po­świ­ęci czas w nocy. My­li­ła się. Ry­wa­li­zo­wał w pi­ciu wód­ki z Wal­de­ma­rem, mężem Ana­sta­zji, i tak się upił, że nie mógł iść o wła­snych si­łach. Ka­sia była prze­ra­żo­na.

Ali­na po­wie­dzia­ła, że czas iść do domu. Jej mąż, Ma­riusz, grzecz­nie sie­dział w fo­te­lu i czy­tał coś w ko­mór­ce. Nie pił. Może tyl­ko je­den lub dwa kie­lisz­ki wód­ki.

Ra­fał i Ka­sia mie­li iść do Ali­ny i Ma­riu­sza, gdzie zo­stał przy­go­to­wa­ny dla nich po­kój.

Ra­fał jed­nak co dwa kro­ki pa­dał na zie­mię. Ka­sia usi­ło­wa­ła go pod­trzy­my­wać, ale nie star­czy­ło jej siły. Bar­dzo się wy­tęża­jąc, pod­trzy­my­wa­ła go za ra­mię, ale i tak prze­wra­cał się na jezd­nię, cza­sem do rowu przy dro­dze, a w ko­ńcu wy­lądo­wał na polu tru­skaw­ko­wym. Ka­sia też upa­da­ła pod­czas nie­uda­nych prób utrzy­ma­nia go na no­gach. Raj­sto­py jej się po­rwa­ły, a buty na ob­ca­sach nie były prze­zna­czo­ne do wy­si­łku fi­zycz­ne­go. Ona sama też się do tego nie nada­wa­ła.

Ali­na i Ma­riusz za­częli jej po­ma­gać, ale Ra­fał mimo to znów upa­dł. Za­ła­ma­na Ka­sia kuc­nęła obok nie­go. Po­wie­dział coś… coś złe­go. Ja­kąś gro­źbę w ro­dza­ju „pó­źniej coś ci opo­wiem i wte­dy zro­zu­miesz”. Za­częła się więc do­py­ty­wać, ale zo­ba­czy­ła tyl­ko czar­ne, po­zba­wio­ne roz­sąd­ku oczy. Klep­nęła go w ty­łek, bo klap­sy w jej mnie­ma­niu były for­mą kary i ubli­że­nia, a on te­raz na nie w pe­łni za­słu­gi­wał. Pró­bo­wa­ła z Ra­fa­łem roz­ma­wiać, ale nie re­ago­wał. Nie zda­wał so­bie spra­wy z tego, co mówi, i z tego, co się dzie­je.

W ko­ńcu, z po­mo­cą Ali­ny i Ma­riu­sza, do­star­czo­no go do po­ko­ju, gdzie ubra­ny w kurt­kę, spodnie i buty za­snął.

Ka­sia po­szła do ła­zien­ki. Zdjęła po­rwa­ne raj­sto­py, wy­ta­rła wy­so­kie buty na ob­ca­sie, zmy­ła brud z zi­mo­we­go ele­ganc­kie­go ubra­nia w ko­lo­rze ró­żo­wym, z fu­trem.

Po­tem zo­ba­czy­ła krew w naj­skryt­szym za­kąt­ku swo­je­go cia­ła.

„Okres za­czął mi się za wcze­śnie. Albo w ci­ągu mi­nio­ne­go ty­go­dnia za­szłam w ci­ążę i po­ro­ni­łam. Mało wia­ry­god­ne, ale kto wie. Tego już ni­g­dy się nie do­wiem” – po­my­śla­ła.

Chcia­ła od razu za­jść w ci­ążę, żeby już we wrze­śniu uro­dził się Raf­cio. Ale nic z tego nie wy­szło. A co naj­gor­sze, czu­ła, że w ogó­le wszyst­ko idzie nie tak, jak mia­ło być. Za­ła­ma­na usia­dła przy sto­le w kuch­ni.

– Ali­no, bar­dzo się boję, że ktoś za­dzwo­ni do mnie z ko­mór­ki Ra­fa­ła i po­wie o ja­ki­mś wy­pad­ku – wy­mam­ro­ta­ła. – Pije tak, że mie­wa wy­pad­ki! Jesz­cze w Niem­czech pod­bił so­bie oko, kie­dy pi­ja­ny usi­ło­wał wsi­ąść do sa­mo­cho­du, a po­tem jesz­cze pro­wa­dził! Na pew­no będę wdo­wą. A wolę śmie­rć niż by­cie wdo­wą!

– No i te­raz wi­dzisz, jak to wy­gląda – pod­su­mo­wa­ła Ali­na. – To jest cho­ro­ba. Wdo­wą ra­czej nie będziesz, ale... Może po­wiedz mu, żeby po­my­ślał o ja­kieś te­ra­pii.

Ta roz­mo­wa trwa­ła dość dłu­go. Ali­na wszyst­ko cier­pli­wie tłu­ma­czy­ła Kasi i sta­ra­ła się ją uspo­ko­ić.

*

Pod­czas świ­ąt do Ali­ny przy­je­chał Irek z Brzo­zek, brat Ed­mun­da, ojca Ra­fa­ła.

– Dla­cze­go cho­dzisz pod sklep? – za­py­tał Ra­fa­ła przy sto­le. – Masz taką pi­ęk­ną ko­bie­tę! Le­piej na­pij się w domu w jej to­wa­rzy­stwie i nie cho­dź tam!

Ka­sia sie­dzia­ła tuż obok i słu­cha­ła tej roz­mo­wy. Za­wsty­dzi­ła się i nie cze­ka­jąc na to, co Ra­fał od­po­wie swo­je­mu wuj­ko­wi, po­szła do ła­zien­ki. Nie chcia­ła tego słu­chać.

„Na pew­no Ra­fał udzie­li ja­kie­jś nie­grzecz­nej od­po­wie­dzi, bo pi­cie w skle­pie i pod skle­pem jest dla nie­go wa­żne” – po­my­śla­ła.

Choć Ka­sia była temu prze­ciw­na, nie chcia­ła wy­po­wia­dać się prze­ciw­ko Ra­fa­ło­wi, któ­ry na pew­no by ją za­py­tał: „Czy ja cie­bie nie sza­nu­ję?”, albo coś w tym ro­dza­ju.

Ow­szem, nie sza­no­wał, bo pił pod skle­pem. Ale Ka­sia dała mu kre­dyt. W jej du­szy tli­ła się na­dzie­ja, że z cza­sem Ra­fał znu­dzi się skle­pem i wy­bie­rze jej to­wa­rzy­stwo.

Irek za­pro­sił Ra­fa­ła i Ka­się do sie­bie.

Za­brał ich syn Irka, Ma­te­usz. Miał sa­mo­chód.

Ka­sia po­zna­ła żonę Irka, Ma­rio­lę, imien­nicz­kę mamy Ra­fa­ła, żonę Ma­te­usza, Zu­zan­nę, i ich małą có­recz­kę Pa­try­cję. Mie­li jesz­cze jed­no dziec­ko, nie­mow­lę.

Ka­sia prze­ży­ła tam ko­lej­ne za­ła­ma­nie.

Ra­fał usia­dł przy sto­le z dala od niej. Ka­sia mia­ła zaj­mo­wać się Pa­try­cją, do­pó­ki pił i wy­cho­dził na pa­pie­ro­sa z wuj­kiem.

Ra­fał wcze­śniej opo­wia­dał jej o Pa­try­cji. Dziew­czyn­ka nie była ta­kim pi­ęk­nym sło­dzia­kiem jak cór­ki Ana­sta­zji czy Ali­ny – była bar­dzo ga­da­tli­wa – ale na­praw­dę po­nad­prze­ci­ęt­nie in­te­li­gent­na. Mia­ła pięć lat.

Ra­fał pił bim­ber. Dla Kasi ku­pił czer­wo­ne wino Car­lo Ros­si, ale po trze­cim kie­lisz­ku po­wie­dział, że już jej wy­star­czy.

Ka­sia po­czu­ła go­rycz. Nie dość, że sie­dział z dala od niej i nie po­świ­ęcał jej uwa­gi, to jesz­cze daw­ko­wał jej wino!

Była bar­dzo smut­na. Wy­cho­dzi­ła do ko­tłow­ni, gdzie byli Ra­fał, Irek i jego żona Ma­rio­la. Ra­fał i jego wu­jek pa­li­li.

Tak mi­nął wie­czór – było niby pi­ęk­nie, ale Ka­sia czu­ła, że Ra­fał trak­tu­je ją jak po­wie­trze. Albo na­wet go­rzej. I jesz­cze ją kon­tro­lo­wał!

Tyle że na po­cząt­ku zna­jo­mo­ści bała się o tym my­śleć. Jesz­cze nie była go­to­wa, żeby ten fakt prze­tra­wić.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: