Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Czerwony najazd - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 września 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czerwony najazd - ebook

Prawda o tym, jak Sowieci wbili nam nóż w plecy we wrześniu 1939 roku

Horror zbrodni, ludobójstwo na polskim narodzie i komunistyczne zdziczenie

Twierdzili, że to nie inwazja, tylko wyzwolenie od polskich kułaków i imperialistów. „Państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć” – ogłosił komisarz Wiaczesław Mołotow. Tuż przed tym, jak czerwone dywizje wbiły nóż w plecy Rzeczpospolitej.

O napaści z 17 września 1939 roku przez całe dekady trzeba było milczeć. O tym, że Sowieci uznali polskie ziemie za „zachodnią Ukrainę” i „zachodnią Białoruś” mówiono co najwyżej półgębkiem. A prawdziwa skala represji, zsyłek i mordów nawet dzisiaj budzi zażarte dyskusje.

Dariusz Kaliński – autor bestsellerowej „Czerwonej zarazy” – demaskuje ogrom radzieckich zbrodni w trakcie pierwszej – zapomnianej – okupacji sowieckiej. Czy polscy żołnierze stawili opór czwartemu rozbiorowi? Jakie były rzeczywiste zamierzenia Stalina? I jaki jest autentyczny bilans czerwonego najazdu z lat 1939–1941?

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-5759-7
Rozmiar pliku: 11 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Sowieccy bojcy otoczyli polski bunkier ze wszystkich stron. Zaczęli nawoływać po rosyjsku do znajdujących się w nim żołnierzy Wojska Polskiego, aby poddali się i wyszli z rękami podniesionymi do góry, pozostawiając broń w środku. W przeciwnym razie, gdyby nadal zechcieli kontynuować walkę, bunkier i trzydziestu znajdujących się w nim Polaków zostaną wysadzeni w powietrze. Jednym z owych polskich żołnierzy był szeregowiec Franciszek Grela, rolnik ze wsi Batorz w województwie lubelskim, powołany do służby wojskowej z końcem sierpnia 1939 r.

Wśród obrońców rozgorzała dyskusja – poddać się czy nie? Dowódca placówki, młody podporucznik, zaklinał swoich ludzi, aby nie ufali Sowietom. Upominał ich, że są żołnierzami Wojska Polskiego, że złożyli przysięgę i są winni ojczyźnie wierność. Ostatecznie młody oficer musiał ulec presji większości.

Polscy żołnierze wychodzili pojedynczo, trzymani czujnie na muszkach karabinów maszynowych najeźdźców. Krasnoarmiejcy ustawili ich w dwuszeregu. Dowodzący oddziałem bolszewicki oficer gromkim głosem rozkazał wystąpić wszystkim polskim oficerom. Ich podporucznik wystąpił przed szereg – był jedynym żołnierzem z oficerskim stopniem wśród jeńców. Rosjanina to jednak nie zadowoliło. Ponowił pytanie, a kiedy nikt inny się nie zgłosił, osobiście wytypował jeszcze czterech żołnierzy i kazał dołączyć im do swojego dowódcy. Wybrani, czując, co ich czeka, zaklinali się na wszystkie świętości, zapewniając rozpaczliwie, że nie są „burżujami”, i pokazując w dowód spracowane, pełne odcisków ręce. Tłumaczyli, że powołano ich do służby z rezerwy.

Bolszewicki komendant był jednak nieugięty. Krzycząc, rozkazał Polakom milczeć i oznajmił, że w imieniu wodza Józefa Stalina i rewolucji skazuje ich na śmierć. Następnie wyznaczył kilku swoich ludzi i wskazał im cele. Na jego sygnał huknęły strzały. Ugięły się nogi pod polskimi żołnierzami. Nieszczęśnicy padli, nie dając znaku życia. Mimo to sowiecki dowódca podchodził jeszcze do każdego z leżących i dla pewności oddawał po jednym strzale ze służbowego naganta. Widać było, że sprawiło mu to satysfakcję. Resztę żołnierzy pognano na Wschód.Krótko po południu 23 sierpnia 1939 roku na moskiewskim lotnisku Chodynka wylądował należący do Luftwaffe czterosilnikowy samolot pasażerski Focke-Wulf Fw 200 Condor o nazwie własnej Grenzmark. Na jego pokładzie do stolicy Związku Sowieckiego przybył na czele oficjalnej państwowej delegacji niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop. Były handlarz wina, a obecnie „latający ambasador” wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera, miał wynegocjować na Kremlu najważniejszy pakt swojego życia. Minister von Ribbentrop pewnie nie przypuszczał wówczas, że porozumienie to zaważy na losach świata i życiu dziesiątek milionów ludzi. Tymczasem ostrze niemiecko-sowieckiego przymierza wymierzone było w jeden kraj – Polskę.

Rzeszę i Związek Sowiecki od dawna łączyła niechęć do wspólnego sąsiada – rzekomego „tworu” systemu wersalskiego, który stał się solą w oku obu mocarstw. Już w połowie 1919 roku zapoczątkowana została współpraca Armii Czerwonej z Reichswehrą. Dowódca tej ostatniej, gen. Hans von Seeckt, planował porozumienie z rodzimymi komunistami, aby wspierać bolszewicką Rosję toczącą właśnie wojnę z Polską. Z kolei na przełomie lat 1919 i 1920 znany działacz Kominternu Karol Radek prowadził z niemieckimi oficerami tajne rozmowy na temat różnych form współpracy wojskowej i politycznej wymierzonej w Rzeczpospolitą. W przypadku zdobycia przez wojska Tuchaczewskiego Warszawy oddziały Freikorpsu, czyli ochotniczych, paramilitarnych zbrojnych formacji niemieckich, miały od zachodu przekroczyć polską granicę.

Współpraca wojskowa między obu krajami nabrała jeszcze większego tempa po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. 6 maja 1921 roku podpisana została pierwsza umowa gospodarcza między Niemcami a Rosją. Natomiast we wrześniu tego samego roku ludowy komisarz handlu zagranicznego Leonid Krasin prowadził kuluarowe rozmowy z Niemcami w sprawie ich udziału w rozbudowie niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. W trakcie kolejnych negocjacji poruszano również kwestię ewentualnego sojuszu wojskowego przeciwko Polsce. Jeszcze dalej w tym kierunku posunął się w lutym 1922 roku Karol Radek, który sondował gen. von Seeckta na okoliczność projektu wspólnego uderzenia na Polskę wiosną następnego roku.

Podstawę prawną oficjalnej współpracy zapewnił podpisany 16 kwietnia 1922 roku w Rapallo traktat normujący stosunki dyplomatyczne między obydwoma krajami. W jego następstwie doszło także do tajnej wymiany misji wojskowych. Ponadto niemieckie koncerny zaangażowały się w budowę zakładów zbrojeniowych na terenie Związku Sowieckiego m.in. fabryki samolotów pod Moskwą czy wytwórni gazów bojowych w Troicku. Rozpoczęto współpracę przy szkoleniu oficerów. Wzorowo również rozwijały się kontakty na najwyższym szczeblu dowódczym. Na tajnych poligonach prowadzono badania nad lotnictwem i bronią pancerną.

Relacje między wielkimi sąsiadami Rzeczypospolitej ochłodziły się znacznie dopiero po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku. III Rzesza i Związek Sowiecki stały się zaciekłymi ideologicznymi przeciwnikami. Pojawiło się wzajemne oczernianie w mediach oraz szykany wobec obywateli strony przeciwnej, w tym nawet dyplomatów.

Strategicznym celem bolszewików od zawsze była światowa rewolucja. Odrodzona Rzeczpospolita miała stać się pomostem prowadzącym do realizacji tej właśnie idei. Polska Republika Rad miała wejść bezpośrednio w skład Związku Sowieckiego. Twór ten zamierzano ograniczyć wyłącznie do ziem byłego Królestwa Polskiego. Głównym propagandowym uzasadnieniem zajęcia rdzennie polskich ziem było oswobodzenie klasy robotniczej od „pańskich i burżuazyjnych gnębicieli”.

Odprężenie we wzajemnych stosunkach na linii Moskwa–Warszawa przyniósł pakt o nieagresji podpisany w 1932 roku. Po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech głównym wrogiem bolszewików stał się faszyzm. Jednak Sowieci, mimo oficjalnej antyfaszystowskiej retoryki, czynili próby odbudowy dawnej współpracy z Niemcami. Sytuacja międzynarodowa im sprzyjała. Po kolejnych bezkrwawych podbojach terytorialnych w Europie następną ofiarą Hitlera miała być Polska. Rzeczpospolita najpierw odrzuciła umizgi nazistów w sprawie zawiązania sojuszu przeciwko Związkowi Sowieckiemu, a następnie zdecydowanie odmówiła żądaniom przyłączenia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy i utworzenia tzw. eksterytorialnego korytarza do Prus Wschodnich.

Niespodziewanie dla Führera 31 marca 1939 roku Wielka Brytania ustami premiera Chamberlaina udzieliła Polsce gwarancji pomocy na wypadek konfliktu z III Rzeszą. Tę deklarację poparła również Francja. Jak bardzo iluzoryczne były obietnice aliantów, Polacy dopiero mieli się przekonać.

Teraz naszedł czas Stalina. Sowiecki dyktator miał swoje własne plany ekspansji terytorialnej, będące niejako kontynuacją imperialnej polityki rosyjskich carów. Liczył również na wzmocnienie swojej osobistej pozycji w państwie. Poza tym – co tu wiele mówić – szczerze nienawidził Polski. Wykorzystał więc sytuację, gdy Wielka Brytania i Francja próbowały zawrzeć z nim układ przeciwko III Rzeszy, by ugrać dla siebie jak największe korzyści. W połowie 1939 roku rozpoczęły się jawne rozmowy z mocarstwami zachodnimi i zakulisowe sondaże z Berlinem. Przy czym te pierwsze miały stanowić formę nacisku na Niemców.

Pierwsze oznaki ocieplenia stosunków między obu totalitaryzmami pojawiły się już w październiku 1938 roku. Wówczas to ambasador III Rzeszy w Moskwie Friedrich-Werner von der Schulenburg uzgodnił z ludowym komisarzem spraw zagranicznych ZSRS Maksimem Litwinowem, że radio i prasa obu krajów będą w przyszłości powstrzymywały się od krytyki pod adresem przywódcy strony przeciwnej. 22 grudnia tego samego roku Niemcy i Sowieci zawarli umowę gospodarczą dotyczącą kredytu dla ZSRS i dostaw surowców strategicznych dla III Rzeszy.

Również zmiana na stanowisku ludowego komisarza spraw zagranicznych Związku Sowieckiego świadczyła, że nadchodzi nowa era w stosunkach niemiecko-sowieckich. 3 maja 1939 roku Maksima Litwinowa, uznawanego z racji żydowskiego pochodzenia za germanofoba, zastąpił Wiaczesław Mołotow, zaufany człowiek Stalina. Nieco wcześniej, 17 kwietnia, sowiecki ambasador w Berlinie Aleksy Miereckałow podczas rozmowy z sekretarzem stanu niemieckiego MSZ Ernstem von Weizsäckerem poruszył kwestię poprawy wzajemnych stosunków.

źr. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Polacy nie mieli pojęcia o zmianach zachodzących w relacjach niemiecko-sowieckich. Sowieci mydlili im oczy życzliwością wobec Polski. Na zdjęciu: wizyta wicekomisarza spraw zagranicznych ZSRS Władimira Potiomkina (drugi od prawej) w Warszawie w maju 1939 r.

Niejako zasłoną dymną dla powyższych działań była wizyta w Warszawie 10 maja 1939 roku sowieckiego wicekomisarza spraw zagranicznych Władimira Potiomkina. Sowiecki dyplomata solennie zapewniał szefa polskiego MSZ ministra Józefa Becka o przyjaznym stanowisku Moskwy względem Warszawy w przypadku konfliktu z III Rzeszą. Ta iluzja życzliwości wobec Polski obliczona była na jeszcze jeden efekt – podtrzymanie strony polskiej w nieustępliwości wobec niemieckich roszczeń. To Polacy pospołu z Brytyjczykami i Francuzami mieli wpędzić Hitlera w objęcia Stalina.

Pakt o agresji

Po raz pierwszy oficjalna propozycja normalizacji stosunków między Niemcami i ZSRS padła w Moskwie 20 maja podczas spotkania Wiaczesława Mołotowa z ambasadorem niemieckim Friedrichem-Wernerem von der Schulenburgiem. Na razie sondowano tylko kwestie ekonomiczne. Kolejny krok uczynili Niemcy. Dziesięć dni później w Berlinie von Weizsäcker podczas spotkania z _chargé d’affaires_ sowieckiej ambasady Georgijem Astachowem zasugerował możliwość poprawy wzajemnych relacji.

W lipcu obie strony podjęły negocjacje, oficjalnie gospodarcze. Pod ich przykrywką toczyły się ściśle tajne rozmowy polityczne. Właśnie wtedy niemiecki reprezentant Karl Schnurre oświadczył Astachowowi, że możliwe jest porozumienie się we wszystkich sprawach na obszarze od Morza Bałtyckiego przez Daleki Wschód do Morza Czarnego. 2 sierpnia aktualność tej propozycji potwierdził sam Ribbentrop. Osiem dni później sowieckiemu dyplomacie nieomal oficjalnie zaproponowano podział Rzeczypospolitej. 14 sierpnia niemiecki minister spraw zagranicznych zadeklarował gotowość osobistego przylotu do Moskwy celem wyjaśnienia stosunków między obu krajami. Berlinowi się spieszyło. Hitler pragnął wzajemnych ustaleń przed ostatecznym terminem uderzenia na Polskę. Moskwa natomiast grała na zwłokę.

W tym czasie toczyły się również rozmowy trójstronne reprezentantów Stalina z delegacjami Wielkiej Brytanii i Francji. Misja okazała się jednym wielkim nieporozumieniem – niskiej rangi dyplomaci nie byli wyposażeni przez swoje rządy nawet w odpowiednie pełnomocnictwa. Sowieci, w razie agresji niemieckiej, zażądali zgody na wejście Armii Czerwonej na terytorium Rzeczypospolitej. Na to oczywiście Polska przystać nie mogła, a i Kreml musiał to uważać za mało prawdopodobne. Ale znalazł się wygodny pretekst do zawieszenia rozmów, co nastąpiło 21 sierpnia. Misja zachodnich wysłanników zakończyła się więc fiaskiem. Winą za niepowodzenie rozmów Sowieci obarczyli rzecz jasna krnąbrnych Polaków.

W dniach 17 i 19 sierpnia dochodziło w Moskwie trzykrotnie do spotkań niemieckiego ambasadora Friedricha-Wernera von der Schulenburga z Wiaczesławem Mołotowem, ale nadal nie przyjęto konkretnych ustaleń. 19 sierpnia podczas tajnego posiedzenia Politbiura Stalin zaprezentował cele, jakie miał nadzieję osiągnąć dzięki podpisaniu z Niemcami spodziewanego porozumienia. Były nimi zniszczenie Polski, którą zaliczał do grona państw faszystowskich, i przyłączenie do Związku Sowieckiego polskiej Galicji. Stalin, będąc realistą, brał pod uwagę możliwość klęski Niemiec. Planował, że wówczas zamontuje na zachodzie rząd komunistyczny. Jednocześnie zamierzał podtrzymywać potencjał Niemiec w wojnie z Wielką Brytanią i Francją na tyle, aby „zachodni imperialiści” maksymalnie się wykrwawili. To, jego zdaniem, miało zapobiec zdławieniu szans na robotniczą rewolucję w Berlinie. Naczelne hasło Włodzimierza Lenina o szerzeniu dokonań października 1917 roku miało w końcu dostać szansę realizacji.

W nocy 20 sierpnia zawarto w Berlinie nowy układ handlowy. Tego samego dnia Adolf Hitler napisał do sowieckiego dyktatora osobisty list, w którym prosił o przyjęcie w możliwie krótkim czasie swojego wysłannika, mającego wszelkie umocowania do podpisania paktu między obu krajami. Stalin nie zwlekał. Już 21 sierpnia o godzinie 17.00 Schulenburg otrzymał jego odpowiedź na pismo Führera. Czerwony car w „imieniu rządu sowieckiego” zaaprobował przybycie Joachima von Ribbentropa do Moskwy.

Negocjacje na Kremlu zaczęły się pospiesznie popołudniem 23 sierpnia 1939 roku. Niemiecki minister spraw zagranicznych, ku swemu zaskoczeniu, negocjował z samym Stalinem. W wyniku kolejnych rozmów, w kordialnej wręcz atmosferze, doprecyzowano przygotowywany wcześniej projekt porozumienia. Ale _clou_ niemiecko-sowieckiego układu, który przeszedł do historii jako pakt Ribbentrop-Mołotow, był „tajny protokół” przewidujący podział stref wpływów w Europie Wschodniej i Środkowej między układającymi się stronami. Z inicjatywą tego dodatkowego porozumienia wyszedł Stalin. Ostatecznie układ o nieagresji między III Rzeszą a ZSRS Ribbentrop i Mołotow podpisali tuż po północy 24 sierpnia 1939 roku. Pomyślnie zakończone pertraktacje zostały zwieńczone uroczystym przyjęciem.

źr. Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona

Pakt Ribbentrop-Mołotow jest nazywany również czwartym rozbiorem Polski. Karykatura „hołd pruskiego” w Moskwie z pisma satyryczno-politycznego „Mucha”, 8 września 1939 r.

Pakt Ribbentrop-Mołotow, zwany przewrotnie układem o nieagresji, miał obowiązywać przez 10 lat (z możliwością przedłużenia o kolejnych 5). Ustalono, że obie strony powstrzymają się od wszelkich aktów przemocy wobec siebie i działań agresywnych zarówno indywidualnie, jak i w porozumieniu z innymi krajami w sposób bezpośredni i pośredni. We wspomnianym tajnym protokole ustalono podział stref wpływów w Europie. Stalin zagwarantował sobie możliwość przesunięcia granicy Związku Sowieckiego kosztem Finlandii, Litwy, Łotwy, Estonii i rumuńskiej Besarabii. Artykuł drugi tajnego protokołu dodatkowego precyzował ustalenia odnośnie do Polski:

W razie zmian terytorialnych i politycznych na obszarach należących do państwa polskiego strefy interesów Niemiec i ZSRS będą rozgraniczone mniej więcej wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Zagadnienie, czy interesy obu stron czynią pożądanym utrzymanie odrębnego państwa polskiego i jakie mają być granice tego państwa, może być ostatecznie rozstrzygnięte dopiero w toku wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozważą tę sprawę w drodze przyjaznego porozumienia1.

Stalin praktycznie za bezcen otrzymał prawo do połowy terytorium Rzeczypospolitej oraz wolną rękę w kwestii tego, jak w przyszłości z nią postąpi. Czwarty rozbiór Polski miał stać się faktem.

Wielka mobilizacja

Przygotowania militarne Związku Sowieckiego do agresji na Polskę ruszyły niemal od razu po podpisaniu paktu z Niemcami. Stopniowa koncentracja jednostek Armii Czerwonej zaczęła się 24 sierpnia 1939 roku. 2 września na granicy polsko-sowieckiej wprowadzono wyższy stopień ochrony dla jednostek pogranicznych. 3 września ludowy komisarz obrony Kliment Woroszyłow wydał dyrektywy dla oddziałów okręgów Leningradzkiego, Kalinińskiego, Białoruskiego, Kijowskiego, Moskiewskiego i Charkowskiego rozkazujące podwyższenie gotowości bojowej, a także wstrzymujące na miesiąc zwolnienia żołnierzy przeznaczonych do rezerwy i przerywające urlopy dowódców jednostek.

Trzy dni później ogłoszona została powszechna mobilizacja. Jednocześnie Woroszyłow polecił formacjom wchodzącym w skład wyżej wymienionych okręgów wojskowych przeprowadzenie szeroko zakrojonych ćwiczeń według planu, który w rzeczywistości był planem inwazji na Polskę. Służby logistyczne rozpoczęły proces zaopatrzenia jednostek w żywność i paszę. Podjęta została również decyzja o rekwizycji z instytucji cywilnych samochodów oraz koni i furmanek.

Nie wszystko jednak przebiegało po myśli sowieckich decydentów. Mobilizacji towarzyszyły chaos, bałagan i zamieszanie. Dla wielu powołanych do służby rezerwistów brakowało żywności, paliwa, broni. Grupy żołnierzy koczowały pod gołym niebem, żywiąc się wykopanymi na kołchozowych polach ziemniakami. Niektóre jednostki zostały tylko częściowo umundurowane:

Jednostki 121 DS 19 września po postoju w rejonie Mińska ruszyły do granicy, posiadając w swych szeregach 400 osób częściowo umundurowanych, z których wielu było w kapciach, boso, w cywilnych spodniach i cyklistówkach2.

źr. Domena publiczna

Przygotowania do wojny w Związku Sowieckim było widać już w połowie lat 30. Na zdjęciu: wielkie manewry wojskowe w okolicach Kijowa z 1935 r.

Nie lepiej było ze sprzętem pozyskanym z cywilnych przedsiębiorstw. Dyrektorzy tych placówek oddawali pojazdy wysłużone, z fatalnej jakości ogumieniem i paliwem wystarczającym tylko na dojazd do rejonowych komend uzupełnień. Znaczna część sprzętu, choć nadal ujęta była w ewidencjach wojskowych, została już dawno zezłomowana i nie dało się jej zastąpić.

Również sowiecka kolej, odpowiedzialna za transport ludzi i sprzętu do wyznaczonych rejonów ześrodkowań, nie stanęła na wysokości zadania. Pociągi przybywały nawet z kilkudniowym opóźnieniem, na trasach tworzyły się zatory. Zdarzyło się nawet, że niektóre transporty wysłano w niewłaściwym kierunku i błąkały się potem po bezkresnych przestrzeniach Związku Sowieckiego.

Mimo tych perturbacji mobilizacja jednak trwała i oddziały Armii Czerwonej, choć wiele nie do końca skompletowanych, od 8 września zaczęły ruszać nad granicę z Polską. Pięć dni później prawie wszystkie znalazły się w przeznaczonych dla nich rejonach przygranicznych. Na bazie sztabów okręgów wojskowych Kijowskiego i Białoruskiego utworzone zostały dowództwa przewidzianych do inwazji frontów: Ukraińskiego i Białoruskiego. Dowodzili nimi – odpowiednio – komandarm 1. rangi Siemion Timoszenko i komandarm 2. rangi Michaił Kowalow. W skład każdego z frontów wchodziły po 3 armie, obejmujące łącznie 9 korpusów strzeleckich, 1 dywizję strzelecką, 4–5 korpusów kawalerii, 1 dywizję kawalerii, 2 korpusy pancerne i 12 brygad pancernych. Ogółem w pierwszym rzucie do ataku na Polskę wystawiono potężne siły lądowe liczące 620 tys. żołnierzy uzbrojonych w prawie 5 tys. dział i moździerzy oraz ponad 4,7 tys. czołgów, wspierane przez prawie 3,3 tys. samolotów. Warto zauważyć, że Armia Czerwona przeznaczyła do inwazji dwukrotnie więcej czołgów niż Wehrmacht. Liczniejsze było również sowieckie lotnictwo.

Wraz z wybuchem wojny 1 września 1939 roku w stan alarmu postawiono również jednostki radzieckiej Floty Bałtyckiej. Była to najsilniejsza spośród czterech flot Związku Sowieckiego i swoim potencjałem bojowym wielokrotnie przewyższała skromną flotę polską. W jej skład wchodziły 2 pancerniki, 1 krążownik, 11 niszczycieli, 38 okrętów podwodnych, 1 stawiacz min oraz 107 mniejszych okrętów: kutrów torpedowych i patrolowców. Siły lotnicze Floty Bałtyckiej liczyły przeszło 400 samolotów.

Przeciwko wrogom władzy sowieckiej

Oprócz wojska do swoich zadań w Polsce przygotowywały się także sowieckie służby bezpieczeństwa. 1 września z udziałem Stalina odbyła się odprawa szefów resortów siłowych. Tydzień później pierwszy czekista Związku Sowieckiego, wszechwładny ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria, wydał rozkaz o utworzeniu 10 grup specjalnych NKWD – operacyjno-czekistowskich. Odpowiedzialnymi za ich organizację byli szefowie NKWD na Ukrainie i Białorusi, komisarze bezpieczeństwa państwowego III rangi Iwan Sierow i Ławrientij Canawa. Ten pierwszy za kilka lat zasłynie jako pogromca Armii Krajowej w Wilnie i organizator porwania 16 przywódców Polski Podziemnej. Wyczuleni na punkcie zachowania tajemnicy służbowej sowieccy bezpieczniacy przygotowania do agresji na Polskę ukryli pod przykrywką „zebrań szkoleniowych”.

Grupy specjalne NKWD liczyły po 40–70 ludzi i podzielone były na mniejsze podgrupy po 7–12 czekistów. Każdej z nich przydzielono rejon działania na terytorium Polski. Ich przeznaczenie było w dużym stopniu tożsame z zadaniami wykonywanymi w Polsce przez niesławne niemieckie formacje Einsatzgruppen. Enkawudziści z grup specjalnych mieli przede wszystkim zająć najważniejsze polskie obiekty wojskowe i cywilne oraz zabezpieczyć wszelkie kosztowności i archiwa. Do wsparcia dowódców grup operacyjnych przeznaczono również po 300-osobowym batalionie wojska.

Drugim ważnym zadaniem grup specjalnych było poszukiwanie ludzi zakwalifikowanych do aresztowania. Byli to „najbardziej reakcyjni” polscy przedstawiciele administracji państwowej, wojskowi, zasłużeni działacze organizacji politycznych i społecznych, czyli w oczach agresora potencjalni wrogowie „władzy sowieckiej”. Podobnie jak ich niemieccy sojusznicy czekiści dysponowali listami proskrypcyjnymi tych osób, przygotowanymi jeszcze przed wojną. Jeden tylko z dokumentów zawierał nazwiska i dokładne dane 4643 obywateli polskich. Takich list było kilka.

Ponadto, aby zapewnić spokój na „wyzwolonym” terenie, specgrupy NKWD miały dokonywać prewencyjnych zatrzymań: „W celu zapobieżenia «zdradzieckiej spiskowej działalności» aresztować oraz ogłosić zakładnikami znanych przedstawicieli ziemian, książąt, szlachty i kapitalistów”3. Niemniej ważnym zadaniem było utworzenie siatki agenturalnej do rozpracowania „kontrrewolucyjnych kół burżuazyjno-ziemiańskich” oraz tworzenie tymczasowych lokalnych organów nowych władz bolszewickich: gwardii robotniczych i komitetów chłopskich.

Sowieci zorganizowali również grupy dywersyjno-sabotażowe i rozpoznawcze, które miały siać zamęt na polskim zapleczu. Za ich przygotowanie odpowiedzialni byli oficerowie wywiadu i jednostki powietrzno-desantowe. Niektóre z nich utworzono jeszcze w okresie międzywojennym na terytorium Polski. Rekrutowano do nich członków organizacji komunistycznych oraz przedstawicieli kresowych mniejszości narodowych: Żydów, Białorusinów i Ukraińców. Celem sowieckich dywersantów i bojówkarzy byli żołnierze Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP), funkcjonariusze Policji Państwowej oraz newralgiczne elementy infrastruktury terenowej i obronnej na polskich Kresach.

„Miażdżącym uderzeniem rozbić pańsko-burżuazyjne wojska polskie”

Kiedy 1 września 1939 roku Niemcy zaatakowały Polskę, zgodnie z porozumieniem oczekiwały od swojego sojusznika szybkiego podjęcia działań. Zajęcie przez ZSRS wschodnich ziem Rzeczypospolitej odciążyłoby Wehrmacht i przyspieszyłoby upadek Polski. Stalin jednak zwlekał. Czekał na reakcję Francji i Wielkiej Brytanii, nie chcąc uchodzić za agresora i znaleźć się z nimi w stanie wojny. Ponadto mobilizacja armii przebiegała z problemami i jeszcze się nie zakończyła. Nie przeszkodziło to jednak Sowietom już od pierwszego dnia wojny udzielać pewnego wsparcia Luftwaffe. Na rozkaz „naczalstwa” radiostacja rozgłośni radiowej w Mińsku wysyłała specjalny sygnał dla potrzeb nawigacyjnych niemieckich samolotów. O dwie godziny, z własnej inicjatywy i w ramach „dobrej woli”, wydłużono też jej czas pracy.

Już 2 września 1939 roku władze na Kremlu zainicjowały pełną oszczerstw kampanię propagandową przeciwko zmagającej się z niemieckim najazdem Polsce. Prym wiodła w tym „Prawda”, główny organ prasowy partii bolszewickiej. Również na partyjnych mityngach polityczni agitatorzy próbowali wzniecić wśród zebranych antypolskie nastroje, rzucając publicznie rozmaite oskarżenia przeciwko Rzeczypospolitej.

3 września zniecierpliwiony Ribbentrop depeszował do ambasadora Schulenburga, polecając, aby przedyskutował z Mołotowem kwestię wkroczenia Armii Czerwonej. Kiedy to nie nastąpiło, szef niemieckiego MSZ sondował Węgry i Litwę, składając im propozycję zajęcia pewnych ziem Rzeczypospolitej, które zgodnie z paktem miały należeć do sowieckiej strefy wpływów. Dwa dni później niemiecki dyplomata doczekał się w końcu odpowiedzi sojuszników. Mołotow oświadczył, że strona sowiecka podejmie ustalone wcześniej działania w odpowiednim czasie, jednak ten czas jeszcze nie nastąpił.

8 września, po tym, jak Naczelne Dowództwo Wehrmachtu podało do oficjalnej wiadomości przedwczesną informację o zdobyciu Warszawy, Mołotow nie omieszkał wysłać niemieckiemu ambasadorowi odpowiednich życzeń: „Otrzymałem pańskie zawiadomienie, że wojska niemieckie weszły do Warszawy. Proszę przekazać moje gratulacje i pozdrowienia rządowi Rzeszy Niemieckiej”4. Nazajutrz sowiecki komisarz spraw zagranicznych zapewnił Schulenburga, że działania Armii Czerwonej rozpoczną się w ciągu kilku najbliższych dni. Data ataku została wstępnie ustalona na 13 września, choć nie poinformowano o tym strony niemieckiej. W prawdziwe osłupienie i poirytowanie wprawiło niemieckiego ambasadora przygotowane oficjalne uzasadnienie agresji na Polskę, z którym zapoznał go Mołotow 10 września. Zgodnie z jego treścią zadaniem Armii Czerwonej było otoczenie opieką zamieszkujących polskie Kresy Białorusinów i Ukraińców przed zagrożeniem ze strony niemieckiej!

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_PRZYPISY

PRZYPISY

CZĘŚĆ PIERWSZA / „WYZWOLENIE UCIŚNIONYCH NARODÓW”. PODBÓJ WSCHODNIEJ POLSKI PRZEZ ZWIĄZEK SOWIECKI

I. ZBRODNICZE PRZYMIERZE / „STREFY INTERESÓW NIEMIEC I ZSRS BĘDĄ ROZGRANICZONE WZDŁUŻ LINII RZEK NARWI, WISŁY I SANU”

1 R. Moorhouse, _Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina_, Kraków 2015, s. 424, 425.

2 C. Grzelak, _Kresy w czerwieni_, Warszawa 1998, s. 165.

3 I. Iljuszyn, G. Mazur, _Utworzenie i działalność czekistowskich grup operacyjnych NKWD w zachodnich obwodach Ukrainy w latach 1939–1940_, „Zeszyty Historyczne Kultury Paryskiej” nr 135, Paryż 2001, s. 52.

4 _Białe plamy. ZSRR-Niemcy 1939–1941_, oprac. zbiorowe, Wilno 1990, s. 81.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: