Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dark Olympus. Neon Gods. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
11 października 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dark Olympus. Neon Gods. Tom 1 - ebook

Fascynujący romans fantasy rozgrywający się między Persefoną i Hadesem. Olimp jest tutaj mityczny, ale i ultranowoczesny. Persefona Dimitriou, dziewczyna z socjety, chce uciec z tego miejsca pełnego intryg i polityki. Tyle, że jej matka Demeter aranżuje wraz z Zeusem zaręczyny Persefony z mrocznym księciem podziemi Hadesem. Gdy trafia do jego królestwa, zaczyna się porywający romans, a ta niezwykła para, mając dobre i złe intencje, idzie na wojnę z największymi bogami Olimpu.

Opinie czytelniczek z Goodreads

Kusząca, seksowna jak diabli, pociągająca, ekscytująca! Ta książka to czysty grzech.
Nilufer Ozmekik

To powinna być lektura obowiązkowa dla wszystkich moich kochanków!
Bumblebeesbook

Ta książka to najlepszy powód, by jednak pójść do piekła.
Lizzy S

Katee Robert to autorka bestsellerów z list „New York Timesa” i „USA Today”, specjalizująca się we współczesnym romansie i romantycznym thrillerze. „Entertainment Weekly” uznał jej twórczość za „niewymownie podniecającą”. Jej książki sprzedają się w milionowych nakładach. Mieszka w Pacific Northwest z mężem, dziećmi, kotem, który uważa się za psa, i dwoma dogami niemieckimi, które roszczą sobie prawa do odpoczywania na jej kolanach.
Jej działania można śledzić na kateerobert.com.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8318-228-5
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. PERSEFONA

– Naprawdę nie cierpię tych imprez.

– Nie mów tego przy mamie.

Zerknęłam przez ramię na Psyche.

– Ty też ich nie cierpisz.

Nie umiałam już zliczyć tych przyjęć i innych okazji, na które matka zaciągnęła nas przez ostatnie lata. Ani przez moment nie przestawała myśleć o wynikających z tego korzyściach i kolejnych pionkach, które przesuwała na szachownicy w myśl sobie tylko znanych zasad. Łatwiej byłoby mi to znieść, gdybym na ogół sama nie czuła się jak jeden z owych pionków.

Psyche stanęła obok mnie i trąciła mnie ramieniem.

– Wiedziałam, że cię tu znajdę.

– To jedyne pomieszczenie, które w miarę toleruję.

Tak było naprawdę, mimo że komnata z posągami stanowiła uosobienie hybris. Była stosunkowo skromnym pomieszczeniem – o ile lśniący marmur podłogi i gustowne szare ściany można było określić tym przymiotnikiem – w którym ustawiono krąg trzynastu posągów. Każdy z nich reprezentował postać należącą do grona Trzynastu, grupy rządzącej Olimpem. Przesuwając wzrok z rzeźby na rzeźbę, wymieniłam w myślach ich imiona – Zeus, Posejdon, Hera, Demetra, Atena, Ares, Dionizos, Hermes, Artemida, Apollo, Hefajstos i Afrodyta – po czym odwróciłam się, by spojrzeć na ostatni posąg. Przesłonięto go ciemnym suknem, który spływał po ciele i układał się w fale u jego stóp, a mimo to nie można było nie zauważyć szerokich, barczystych ramion i szpiczastej korony na głowie. Miałam ogromną ochotę złapać tkaninę i zerwać ją, żeby wreszcie ujrzeć rysy jego twarzy.

Jego – Hadesa.

Za kilka krótkich miesięcy miałam odzyskać wolność. Wiedziałam, że ucieknę wówczas z tego miasta i nigdy nie powrócę, a więc już nie będę miała sposobności, aby spojrzeć na twarz złego ducha Olimpu.

– Czy to nie dziwne, że nigdy go nie zastąpili?

– Ileż to razy już o tym rozmawiałyśmy? – prychnęła Psyche.

– Przestań, przecież wiesz, że to dziwne. Niby jest ich Trzynastu, ale tak naprawdę mamy tylko dwunastkę. Nie ma Hadesa i to od dawna.

Hades władał dolną częścią miasta, a przynajmniej kiedyś tak było. Jego ród dziedziczył ten zaszczyt, ale wszyscy jego członkowie dawno wyginęli, a więc dolne miasto w zasadzie znalazło się pod rządami Zeusa, podobnie jak my wszyscy. Z tego, co słyszałam, Zeus nigdy nie postawił nawet stopy na drugim brzegu rzeki. Przekroczenie Styksu okazywało się trudnym wyzwaniem z tego samego powodu, dla którego niełatwo było porzucić Olimp – słyszałam, że każdy krok przez barierę wywoływał wrażenie, jakby głowa miała zaraz eksplodować. Nikt nie miał ochoty narażać się na coś takiego z własnej woli, nawet Zeus.

Tym bardziej że nie wydawało mi się, aby mieszkańcy dolnego miasta mieli taką ochotę całować go w dupę jak ci wszyscy na górze. Miałby narazić się na dyskomfort i nic z tego nie mieć? Nic dziwnego, że Zeus, podobnie jak my, nie miał najmniejszej ochoty na przejście do dolnego miasta.

– Hades jest jedynym, który nigdy nie zawitał do górnego miasta. Mam wrażenie, że był inny od nich wszystkich.

– Wcale nie – powiedziała Psyche bez emocji. – Łatwo udawać, gdy Hades nie żyje, a jego tytuł przestał istnieć, ale wszyscy z grona Trzynastu są tacy sami, nawet nasza matka.

Miała rację – byłam co do tego przekonana – a mimo to nie mogłam powstrzymać swojej wyobraźni. Wyciągnęłam dłoń, ale zatrzymałam ją, zanim palce dotknęły twarzy rzeźby. To moja własna chorobliwa ciekawość przyciągała mnie do tego martwego posągu, a ja dobrze wiedziałam, że nie ma co jej ulegać. Gdybym zerwała ciemną tkaninę, znalazłabym się w nie lada tarapatach.

Moja dłoń opadła.

– Co matka wymyśliła na dziś?

– Nie wiem – westchnęła Psyche. – Szkoda, że nie ma tu Kallisto. Ona przynajmniej potrafi się matce postawić.

Każda z nas, czterech sióstr, znalazła inny sposób na poradzenie sobie z tym, że nasza matka stała się Demetrą, a my nagle znalazłyśmy się w owym cudnym świecie, który istniał jedynie dla Trzynastki. Ów świat był tak błyszczący i bogaty, że niemal nie dostrzegało się jego zepsucia. Trzeba było się dostosować. W przeciwnym razie groziło utonięcie.

Zmuszałam się do odgrywania roli bystrej i tryskającej radością córki, która zawsze okazuje posłuszeństwo, dzięki czemu Psyche mogła ze spokojem znikać z pola widzenia. Eurydyka, targana skrajną rozpaczą, desperacko usiłowała korzystać z życia, a Kallisto... Cóż, Kallisto, walczyła z matką z zaciekłością gladiatorki, a do tego miała w zwyczaju wybuchać, przez co matka uznała, że nasza siostra nie musi uczestniczyć w owych obowiązkowych spotkaniach.

– Dobrze, że jej tu nie ma. Gdyby Zeus spróbował zwrócić na siebie jej uwagę, mogłaby wypruć mu flaki, a to oznaczałoby nieliche problemy.

Jedynym mieszkańcem Olimpu, który – rzekomo! – nie ponosił konsekwencji za swoje morderstwa, był sam Zeus. Reszta z nas musiała przestrzegać prawa.

Psyche się wzdrygnęła.

– A próbował już czegoś z tobą?

– Nie. – Pokręciłam głową, nadal wpatrując się w posąg Hadesa. Nie, Zeus jeszcze mnie nawet nie dotknął, ale podczas kilku ostatnich przyjęć czułam na sobie jego spojrzenie. Z tego właśnie powodu usiłowałam ubłagać matkę, by pozwoliła mi dziś zostać w domu, ale ta dosłownie wywlekła mnie za sobą. Zainteresowanie Zeusa nigdy nie przynosiło niczego dobrego, a sprawa zawsze kończyła się tak samo – kobieta długo się nie mogła pozbierać, a reputacja Zeusa nie ucierpiała ani razu. Tylko raz skierowano przeciwko niemu oficjalne zarzuty. Miało to miejsce kilka lat temu, a wynikła z tego taka afera, że kobieta zniknęła, zanim sprawa trafiła do sądu. Wedle najbardziej optymistycznego scenariusza zdołała uciec z Olimpu, ale najprawdopodobniej jej imię dołączyło do długiej listy ofiar Zeusa.

Nie, o wiele lepiej było unikać go na każdym etapie.

Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby moja matka nie należała do Trzynastu.

Usłyszałam stukot szpilek na marmurowej podłodze. Serce zabiło mi szybciej, gdy rozpoznałam rytm. Matka zawsze chodziła tak, jakby właśnie wkraczała w sam środek bitwy. Przez moment miałam szczerą ochotę skryć się za zasłoniętą rzeźbą Hadesa, odrzuciłam jednak ten pomysł w chwili, gdy matka stanęła w wejściu do sali. Kryjąc się, odwlekłabym tylko nieuniknione.

– Tu jesteś! – powiedziała.

Tego wieczoru miała na sobie ciemnozieloną suknię, która podkreślała jej figurę i idealnie pasowała do roli matki-ziemi – tej, która pilnuje, aby w mieście nigdy nie pojawił się głód. Lubiła, gdy ludzie widzieli jej życzliwy uśmiech i pomocną dłoń, a nie zwracali uwagi na to, że bez wahania zniszczy każdego, kto stanie na drodze jej ambicji.

Zatrzymała się przed posągiem swej imienniczki, Demetry. Posąg miał bujne kształty i zwiewną suknię, która zlewała się z kwiatami, wyrastającymi u jej stóp, pasującymi do kwietnego wianka na głowie. Rzeźba uśmiechała się pogodnie, jakby znała wszystkie sekrety wszechświata. Przyłapałam matkę parokrotnie na tym, jak ćwiczyła podobny uśmiech.

Odwróciła się ku nam. Kąciki jej ust uniosły się, ale w oczach próżno było szukać wesołości.

– Miałyście się wtopić w tłum.

– Boli mnie głowa – powiedziałam, posługując się tą samą wymówką, za pomocą której chciałam się wykpić z uczestnictwa w wydarzeniu. – Psyche przyszła sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku.

– Aha. – Matka pokręciła głową. – Stajecie się równie beznadziejne jak wasze siostry.

Gdybym uświadomiła sobie wcześniej, że odgrywanie beznadziejnej uwolni mnie od konieczności uczestnictwa w intrygach matki, z pewnością poszłabym tą drogą. Było już jednak za późno na przyjęcie nowej strategii, ale na samą myśl o powrocie na przyjęcie udawany przeze mnie ból głowy stał się realny.

– Wyjdę wcześniej. Myślę, że może się to przerodzić w migrenę.

– Nie ma mowy – odparła matka miłym tonem, lecz w jej głosie pobrzękiwała stal. – Zeus chce z tobą rozmawiać i nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby musiał na ciebie czekać.

Byłam w stanie wymyślić ich przynajmniej kilkanaście, ale wiedziałam, że matka nie wysłucha ani jednego. Musiałam jednak spróbować.

– Słyszałaś plotki o tym, że zabił każdą ze swoich trzech żon?

– Cóż, z całą pewnością mniej z tym zachodu niż z rozwodem.

Zamrugałam. Nie miałam pojęcia, czy to żart, czy też nie.

– Matko...

– Och, odpręż się. Jesteś taka spięta. Zaufajcie mi, dziewczęta. Panuję nad sytuacją.

Moja matka była przypuszczalnie najmądrzejszą znaną mi osobą, ale zależało nam na innych rzeczach w życiu. Wiedziałam jednak, że łatwo z tego zamieszania się nie wykręcę, a więc posłusznie ruszyłam za nią. Psyche szła obok mnie. Przez moment wydawało mi się, że wyczuwam intensywność, z jaką posąg Hadesa wbija spojrzenie w moje plecy, ale rozumiałam, że to czysta fantazja. Hades był jedynie martwym tytułem, a nawet gdyby było inaczej, moja siostra przypuszczalnie miała rację i był równie zepsuty jak cała reszta.

Wyszłyśmy z komnaty z posągami i udałyśmy się długim korytarzem na przyjęcie. Sam korytarz przypominał wszystko inne w Wieży Dodony – był ogromny, bogato zdobiony i absolutnie zbytkowny. Wydawał się dwakroć szerszy, niż należało, a każde mijane drzwi były przynajmniej o stopę za wysokie. Ciemnoczerwone zasłony, opadające z sufitu na podłogę, związano po obu stronach drzwi wstęgami, co było kolejnym przejawem niepotrzebnej rozrzutności. Miałam wrażenie, że przemierzam pałac, a nie piętro wieżowca, dominującego nad górnym miastem, zupełnie jakby ktoś był w stanie zapomnieć, że Zeus wykreował się na współczesnego króla. Dziwiłam się, czemu nie paradował z koroną, taką jaką miała jego rzeźba.

Sala, w której odbywało się przyjęcie, niczym się od korytarza nie różniła. Ujrzałam ogromną przestrzeń z całkowicie przeszkloną jedną ścianą oraz kilkoma szklanymi drzwiami prowadzącymi na balkon, z którego roztaczał się widok na miasto. Znajdowaliśmy się na najwyższym piętrze wieżowca, a więc widok naprawdę zapierał dech. Widać stąd było wielką połać górnego miasta oraz wijące się czarne pasmo rzeki Styks. A po drugiej stronie? Cóż, tam ciągnęło się dolne miasto. Z balkonu niewiele się od górnego różniło, ale dla większości z nas równie dobrze mogło znajdować się na księżycu.

Tego wieczoru drzwi balkonowe zostały szczelnie zamknięte, by nikomu z gości nie przeszkadzał lodowaty, zimowy wiatr, a szyby, miast ukazywać ciemność za oknami, stały się zniekształconym zwierciadłem przyjęcia. Wszyscy wystroili się aż do przesady – widziałam szyte na zamówienie suknie oraz smokingi, wszędzie migotały potwornie drogie klejnoty oraz ekskluzywne dodatki. Zaproszeni przechodzili od grupki do grupki i nawiązywali rozmowy, a w ich słowach, padających z uszminkowanych na czerwono ust pojawiały się co rusz kropelki jadu. Układali się w kalejdoskop, który napawał mnie obrzydzeniem. Miałam wrażenie, że spoglądam w krzywe zwierciadło w wesołym miasteczku, które nigdy nie pokazywało dokładnie tego, co miało, ignorując rzekome piękno wizerunku.

Na pozostałych trzech ścianach wisiały ogromne portrety dwunastu aktywnych członków Trzynastu. Były to olejne obrazy, co stanowiło tradycję sięgającą początków Olimpu, jak gdyby Trzynastu naprawdę wierzyło, że się nie różnią od władców z dawnych czasów. Malarze oczywiście pozwolili sobie na znaczne odstępstwa w kilku przypadkach. Młodsza wersja Aresa dla przykładu w niczym nie przypominała jego samego. Z wiekiem każdy się zmienia, ale Ares nigdy nie miał tak szerokich ramion ani tak mocnej szczęki. Artysta również uwiecznił go z ogromnym mieczem w dłoni, podczas gdy sama dobrze wiedziałam, że Ares wywalczył sobie pozycję na arenie, a nie na wojnie, co jednak przypuszczalnie odebrałoby mu sporo majestatu.

Nie każdy potrafił plotkować, śmiać się i wbijać sztylet w plecy w chwili, gdy wpatrywała się w niego jego własna podobizna, lecz wśród Trzynastu było wielu takich potworów.

Matka przedzierała się przez tłum gości. Zachowywała się całkiem swobodnie, choć wiedziała, że otaczają ją same rekiny. Miała za sobą niecałe dziesięć lat służby jako nowa Demetra, przez co była jedną z najmłodszych z Trzynastu, a zachowywała się, jakby się urodziła jedną z nich, a nie została wybrana przez jej podobnych, bo przecież tak się właśnie działo z każdą Demetrą.

Goście rozstępowali się przed matką, a ja czułam na sobie spojrzenia zebranych, gdy w ślad za nią wnikałyśmy w kolorowy tłum. Na pierwszy rzut oka wszyscy przypominali pawie, gdyż każdy był gotów przywdziać najlepszą kreację na takie przyjęcia, ale ich oczy pozostawały zimne i bezlitosne. Nie mogłam liczyć tutaj na nikogo. Nie miałam tu przyjaciół. Patrzyłam na ludzi gotowych wykorzystać mnie jako szczebel drabiny, żeby samemu zagarnąć więcej mocy. Dawno już się tego nauczyłam i nie była to miła lekcja.

Dwoje ludzi usunęło się matce z drogi, a mnie mignął róg sali, którego na ogół próbowałam unikać. Wznosił się tam iście boski tron, wykonany ze złota, srebra i miedzi. Jego masywne nogi wyginały się w górę, przechodząc płynnie w podłokietniki, a potem strzelały wyżej, tworząc oparcie dla pleców, i rozgałęziały się, sprawiając wrażenie chmury burzowej, równie groźnej i niebezpiecznej jak właściciel tronu, który dokładał wszelkich starań, by nikt o tym nie zapomniał.

Zeus.

Jeśli Olimp był rządzony przez Trzynastu, to Trzynastoma rządził Zeus. Była to pozycja dziedziczna, przekazywana z rodzica na dziecko, a ród ciągnął się aż od czasów założenia miasta. Nasz obecny Zeus sprawował swój urząd od dekad, odkąd przejął władzę w wieku trzydziestu lat.

Teraz liczył ich sobie około sześćdziesięciu. Ktoś, kto gustuje w mężczyznach z szeroką piersią, dudniącym śmiechem i siwą brodą, mógł go uznać za człowieka przystojnego, ale mnie na jego widok przechodziły ciarki. Za każdym razem, gdy spoglądał na mnie tymi spłowiałymi, błękitnymi oczyma, czułam się jak zwierzę na targu. A nawet mniej niż zwierzę. Może waza, może rzeźba, w każdym razie coś, co można mieć na własność.

Bo gdyby waza się stłukła, bez problemu mógłby ją zastąpić inną. To łatwe, gdy się było Zeusem.

Matka zwolniła kroku, odepchnęła Psyche i złapała mnie za rękę. Jej mocny uścisk był milczącym ostrzeżeniem, żebym się zachowywała jak należy, ale ku niemu odwróciła się z czarującym uśmiechem.

– Spójrz tylko, kogo znalazłam!

Zeus wyciągnął dłoń. Nie miałam wyboru – musiałam podać mu rękę i pozwolić, by ucałował moje palce. Jego usta musnęły skórę, co sprawiło, że włoski na karku stanęły mi dęba. Ze wszystkich sił powstrzymałam się przed wytarciem dłoni o materiał sukni, gdy ją wreszcie wypuścił. Wszystkie moje instynkty wrzeszczały ostrzegawczo, jakbym sama nie wiedziała, że znalazłam się w niebezpieczeństwie.

Niewiele brakowało, żebym się odwróciła i rzuciła do ucieczki. Nie dotarłabym jednak daleko – za mną przecież stała matka, a scenie przyglądał się połyskliwy tłum, przypominający rekiny, które wyczuły krew w wodzie. Dla nich scena na uroczystym przyjęciu była spełnieniem wszelkich marzeń, a zresztą każda scena z udziałem Demetry i Zeusa pociągnęłaby za sobą konsekwencje, o których nie chciałam nawet myśleć. W najlepszym wypadku doprowadziłaby moją matkę do furii, w najgorszym pojawiłabym się w nagłówkach magazynów plotkarskich, przez co znalazłabym się w jeszcze gorszym położeniu. Już lepiej było to przeczekać do momentu, gdy ucieczka stanie się realna.

Uśmiech Zeusa był odrobinę zbyt serdeczny.

– Persefono, wyglądasz dziś przeuroczo.

Serce tłukło mi się jak ptak, usiłujący uwolnić się z klatki.

– Dziękuję – szepnęłam.

Musiałam się uspokoić i zapanować nad emocjami. Zeus miał reputację człowieka, którego cieszyło cierpienie kogoś słabszego od niego, a ja nie chciałam dawać mu takiej satysfakcji. Nie chciałam, żeby wiedział, że mnie przeraża. Była to moja jedyna przewaga w tej sytuacji i nie miałam zamiaru z niej rezygnować.

Podszedł bliżej, wdzierając się w moją przestrzeń osobistą, po czym powiedział ciszej.

– Cieszę się, że wreszcie mogę z tobą porozmawiać. Próbuję cię osaczyć od kilku miesięcy – dodał z uśmiechem, którego jednak nie widziałam w jego oczach. – Zacząłem już myśleć, że mnie unikasz.

– Oczywiście, że nie – odpowiedziałam.

Gdybym się cofnęła, wpadłabym na matkę, ale mimo to przez dobrych kilka sekund zastanawiałam się, czy jednak tego nie zrobić. Z drugiej strony wiedziałam, że matka nigdy mi nie wybaczy, jeśli urządzę scenę przed wszechwładnym Zeusem.

Przeczekaj to. Dasz sobie radę, dodawałam sobie otuchy.

Obdarzyłam Zeusa olśniewającym uśmiechem, a w głowie zaczęłam powtarzać mantrę, która pojawiła się w niej w zeszłym roku.

Trzy miesiące. Od wolności dzieliło mnie tylko dziewięćdziesiąt dni. Za dziewięćdziesiąt dni otrzymam dostęp do mojego funduszu powierniczego i będę mogła wynieść się z Olimpu. Dam radę. Przetrwam to.

Zeus rozpromienił się, spoglądając na mnie. Bynajmniej nie maskował szczerości.

– Wiem, że nie jest to najbardziej tradycyjny sposób, ale pora na komunikat.

– Komunikat? – Zamrugałam.

– Tak, Persefono. – Matka podeszła bliżej, świdrując mnie wzrokiem. – Na komunikat.

Miałam wrażenie, że próbowała mi w ten sposób coś przekazać, ale nie wiedziałam, o co chodzi.

Zeus znów chwycił mnie za dłoń i ruszył w stronę głównej części sali, a matka praktycznie popchnęła mnie w ślad za nim. Popatrzyłam przestraszona na siostrę, ale Psyche miała równie szeroko otwarte oczy jak ja. Co tu się działo?

Ludzie milkli, gdy ich mijaliśmy, a ich spojrzenia wbijały mi się w skórę na karku niczym tysiące igieł. Nie miałam tu przyjaciół. Matka stwierdziłaby, że to moja wina, bo trzeba było budować kontakty, tak jak mi wielokrotnie pokazywała. Próbowałam. Naprawdę próbowałam. Minął miesiąc, nim się nauczyłam, że najbardziej okrutnym zniewagom towarzyszą miłe uśmiechy i słodkie słowa. Po pierwszym zaproszeniu na lunch moje wyjęte z kontekstu zdanie trafiło do nagłówka czasopisma plotkarskiego, a wtedy się poddałam. Postanowiłam, że nie będę już grała w tę samą grę co te żmije. Nie cierpiałam fałszywych fasad, śliskich zniewag i noży ukrytych w słowach i uśmiechach. Marzyło mi się normalne życie, co jednak było prawie niemożliwe w przypadku kobiety, której matka należała do Trzynastki.

A przynajmniej na Olimpie.

Zeus zatrzymał się i ujął kieliszek szampana, który wyglądał absurdalnie w jego wielkiej dłoni, jakby miał zamiar go zmiażdżyć. Uniósł kieliszek w toaście, a wtedy ostatnie szepty ucichły. Na twarzy przywódcy pojawił się krzywy uśmiech. Łatwo było się domyślić, dlaczego Zeusa otacza takie uwielbienie pomimo krążących plotek. Miałam wrażenie, że charyzma sączyła się z jego porów.

– Przyjaciele, nie byłem wobec was do końca szczery.

– Chyba po raz pierwszy w życiu – powiedział ktoś w tyle sali, co obudziło ciche, nieśmiałe śmiechy.

Zeus też się zaśmiał.

– Zebraliśmy się tu w zasadzie po to, żeby omówić nową umowę handlową z Sabine Valley, ale chciałem wam również coś zakomunikować. Już dawno temu powinienem był znaleźć nową Herę, żeby nasza liczba znów się zgadzała, i wreszcie dokonałem wyboru.

Spojrzał na mnie, co było jedynym ostrzeżeniem przed słowami, po których moje marzenia o wolności stanęły w ogniu. Widziałam, jak giną w płomieniach.

– Persefono Dimitriou, czy wyjdziesz za mnie?

Nie mogłam zaczerpnąć tchu. Jakby wyssało całe powietrze z pomieszczenia, a światła wydały mi się oślepiające. Zachwiałam się, zachowując równowagę jedynie siłą woli. Czy inni rzuciliby się na mnie jak sfora wilków, gdybym teraz upadła na ziemię? Nie miałam pojęcia, a w takim razie musiałam ustać. Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

Matka napierała na mnie z drugiej strony, rozpromieniona i radosna.

– Ależ oczywiście, że tak! To będzie dla niej zaszczyt!

Wbiła mi łokieć w bok.

– Czyż nie?

Odmowa nie wchodziła w grę. Przecież miałam przed sobą Zeusa, władcę wszystkiego, tego, któremu nie można było odmówić. Gdybym upokorzyła go wobec najpotężniejszych ludzi na Olimpie, cała moja rodzina musiałaby za to zapłacić. Przełknęłam z trudem ślinę.

– Tak.

W sali rozległy się wiwaty, od których zakręciło mi się w głowie. Zauważyłam, że ktoś nagrywał to na telefon, i nie miałam już cienia wątpliwości, że wystarczy godzina, by wieści o oświadczynach Zeusa dotarły do każdego zakamarka internetu, a rano będą trąbić o tym wszystkie stacje radiowe.

Ludzie ruszyli, by pogratulować nam – choć tak naprawdę to jemu – a przez cały ten czas Zeus nie puszczał mnie ani na moment. Spoglądałam na dziesiątki rozmazujących się twarzy, a w moim sercu wzbierała fala nienawiści. Tym ludziom nie zależało na mnie. Wiedziałam o tym od chwili mojej pierwszej interakcji z nimi, odkąd trafiliśmy do tego wysoko sytuowanego kręgu społecznego dzięki pozycji matki. Teraz jednak sprawa osiągnęła nowy poziom.

Wszyscy znaliśmy pogłoski, które krążyły na temat Zeusa. Wszyscy. W okresie, w którym sprawował władzę nad Trzynastoma, zaliczył trzy Hery. Trzy żony.

Teraz trzy martwe żony.

Jeśli pozwoliłabym, aby założył mi obrączką ślubną, równie dobrze mogłam zgodzić się na obrożę i smycz. Nigdy już nie będę się cieszyć wolnością. Zawsze już będę tylko jego przedłużeniem, do chwili, gdy się mną znudzi. Wówczas miejsce obroży zajmie trumna.

Nigdy już nie ucieknę z Olimpu. Nie dojdzie do tego, dopóki Zeus nie umrze, a tytuł nie przejdzie na jego najstarsze dziecko, ale to przecież mogło trwać całe lata, a nawet dekady, a i to przy założeniu, że uda mi się go przeżyć, a nie trafię do grobu jak trzy poprzednie Hery.

Szans wielkich, szczerze powiedziawszy, nie miałam.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: