Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dostojewski - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dostojewski - ebook

Studiowanie życiorysu Dostojewskiego dlatego tak jest pasjonujące, że w tym życiorysie wciąż spotykamy ludzi z klimatu i atmosfery „dostojewszczyzny”. Wciąż spotykamy ludzi stojących jedną nogą w domu wariatów, fantastów, dziwaków, awanturników. Taki już jest powieści Dostojewskiego geniusz miejsca i geniusz czasów, owej Rosji z czasów niewoli chłopów i uwalniania tych chłopów, z czasów autokraty Mikołaja I i cesarza-rewolucjonisty Aleksandra II.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Dostojewski Mackiewicza pokazuje i zaświadcza, że pisarstwo Dostojewskiego nie jest żadnym „pakowaniem w symbole”, żadnym „szyfrowaniem”, za którym kryłoby się jednoznaczne, rozstrzygające i kojące rozwiązanie. Pisarstwo Dostojewskiego jest pisarstwem wprost, jest szczytem realizmu, niepotrzebującym posiłkowania się żadnym dodatkowym komplikowaniem swej treści, gdyż ona sama jest wystarczająco, bo nieskończenie, skomplikowana. Dostojewski dotyka samej rzeczywistości, rzeczywistości osoby, i rzeczywistości tej nie imituje w żadnej symbolice.

prof. Janusz Dobieszewski

Kategoria: Polonistyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-242-1931-5
Rozmiar pliku: 932 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ania

Dostojewski był pisarzem wielkim, klasy Cervantesa, Szekspira, Woltera; był myślicielem chrześcijańskim, obrońcą moralności Chrystusowej, można go zestawić nie tylko z Balzakiem, ale i ze św. Franciszkiem z Asyżu lub Tomaszem à Kempis. Formą pisarską Dostojewskiego był romans bulwarowy, coś w rodzaju powieści kryminalnej, z fałszerstwami, nożem, morderstwem, skradzionymi pieniędzmi etc. Karty ksiąg tego ojca Kościoła ubrane są w grymas przygód Sherlocka Holmesa. Dostojewski nienawidził katolicyzmu wraz z „jego sektami”, a „sektami katolicyzmu” nazywał Dostojewski wyznania założone przez Lutra, Kalwina i Kościół anglikański. „To gorsze od ateizmu – pienił się pisarz. – Chrystus żyje tylko w Cerkwi prawosławnej”. Dostojewski pogardzał Polakami, brzydził się Żydami, nienawidził całej Europy Zachodniej. Kocha carów, wśród wielkich pisarzy rosyjskich swego pokolenia on jeden jest monarchistą agresywnym. Car skazał go na śmierć przez rozstrzelanie, w drodze łaski zesłał go potem na katorgę w Syberii; Dostojewski do ostatnich chwil swego życia pozostawał pod dokuczliwym nadzorem policyjnym. Dostojewski stał się duchowym ojcem nacjonalizmu rosyjskiego, z pism jego czerpali swe polityczne natchnienia carowie, którzy wstąpili na tron po jego śmierci, tj. Aleksander III i Mikołaj II. W przedmowie do wydania listów Dostojewskiego Dolinin w ten sposób pisze o Dostojewskim:

„…to nie tylko największy artysta XIX wieku, ale i najwybitniejsze zjawisko w historii kultury świata… Na swej drodze życia doszedł Dostojewski aż do paszkwili przeciw rewolucjonistom oraz idei rewolucji i do niewolniczych listów do Romanowów. Było to oczywiście obrzydliwe i nikczemne! Był on jednym z tych ludzi, którzy walczyli z rewolucją, a więc nie powinien nas interesować. Ale wśród tych ludzi Dostojewski był gigantem wśród liliputów myśli… w swoich artystycznych obrazach, w swej publicystyce, w epistolarnej swej puściźnie… pozostawił nam system ideowo-filozoficzny, najbardziej głęboki i najpiękniejszy z tych wszystkich, które przeciwstawić można socjalizmowi…”

Chrześcijański moralista Dostojewski stał się źródłem pojęcia „dostojewszczyzna”. Tak dziś nazywamy ­środowisko ludzi stojących na granicy obłędu, nieumiejących opanować swych namiętności szaleńczych lub dziwacznych. Dostojewski uprawiał swoją analizę psychiczną jak gdyby za pomocą mikroskopu: przywary ludzkie, aby im lepiej się przypatrzyć, lepiej je poznać i lepiej je wytłumaczyć, wyolbrzymiał do rozmiarów fantastycznych. Czy widzieliście oko muchy w mikroskopie? Podobne jest do krateru wulkanu. Powieści Dostojewskiego to stały krzyk i skandal. Jest to skutek obserwacyjnej metody Dostojewskiego, który nawet ciche, zatajane zazwyczaj przez człowieka uczucia głośno wykrzykuje na zewnątrz. Na tym też polega charakter fantastyczności metody Dostojewskiego. Kiedy w kinie, w zdjęciach sportowych, stosują zwolnienie tempa i patrzymy na konia, który unosi się nad przeszkodą w posuwistym tempie przypominającym nam ruchy powolnej ryby, to również mamy do czynienia z metodą fantastyczną, nienaturalną, zastosowaną dla ułatwienia nam obserwacji, dla wytłumaczenia tajemnic końskiego skoku, ale metodą dającą nam obraz nieistniejący w rzeczywistości i dziwaczny. Dokładnie to samo spotykamy u Dosto­jewskiego. Poza tym jednak studiowanie życiorysu ­Dostojewskiego dlatego tak jest pasjonujące, że w tym życiorysie wciąż spotykamy ludzi z klimatu i atmosfery „dostojewszczyzny”. Wciąż spotykamy ludzi stojących jedną nogą w domu wariatów, fantastów, dziwaków, awanturników. Taki już jest powieści Dostojewskiego geniusz miejsca i geniusz czasów, owej Rosji z czasów niewoli chłopów i uwalniania tych chłopów, z czasów autokraty Mikołaja I i cesarza rewolucjonisty Aleksandra II.

Dostojewski był osobliwym portrecistą swoich współczesnych. Pisarz portretujący kogoś w swej powieści portretuje go oczywiście w jednym ze swoich powieściowych bohaterów lub bohaterek. Dostojewski, gdy portretował kogoś, to tworzył nie jedną, lecz kilka osób, i dopiero za pomocą rzucenia w akcję dramatu kilku, często walczących z sobą lub skomplikowanymi więzami związanych między sobą, różnych i różnolitych osób Dostojewski maluje, przedstawia nam, wyobraża sobie jedną jakąś wybitną osobistość. Wiemy na przykład, że w Annie Kareninie mąż bohaterki powieści, Aleksy Aleksandrowicz Karenin, ma być portretem Konstantego Piotrowicza Pobiedonoscewa, wybitnego męża stanu z ostatnich lat XIX wieku. Trafia nam do przekonania ten portret chudego starca, o odstających uszach, orderze na krochmalonej koszuli i o palcach, które wydają wyraźny chrzęst kości, gdy Karenin-Pobiedonoscew splata palce za palce. Otóż gdyby Dostojewski miał sportretować Pobiedonoscewa w jednej ze swoich powieści, to wypowiedziałby swój o nim pogląd, stwarzając nie tylko postać cesarskiego ministra, którym byłby Pobiedonoscew, ale także mnicha-spowiednika, którym byłby także Pobiedonoscew, ale także chytrej i beznamiętnej baby-swatki lub baby-akuszerki, którą byłby także Pobiedonoscew, i wreszcie chłopca ze szkoły średniej, naiwnego entuzjasty, którym byłby także Pobiedonoscew. Objaśnijmy, że postacie z powieści Dostojewskiego to nie ludzie-symbole, lecz ludzie żywi, cali, to nie ludzie-fragmenty, lecz artystycznie wykończone indywidualności ludzkie. Dostojewski, ten Goya literatury powieściowej, ten Goya rosyjski, portretował ludzi w sposób niesłychanie skomplikowany. Bohaterzy jego nie dzielą się na ludzi dobrych i złych, na „typy” skąpców, tchórzy, prostytutek oraz rycerzy, filantropów i bogobojnych matron. Wręcz przeciwnie! Dostojewski jest przekonany, że natura ludzka, że istota natury ludzkiej to bezgraniczne sprzeczności moralne, które wewnątrz człowieka z sobą walczą, które w duszy człowieka staczają ustawiczny, wściekły bój. Doktor Jekyll i mister Hyde narodzili się ze świadomego czy półświadomego natchnienia dzieł Dostojewskiego. Twórczość to nie tylko dynamiczna i dramatyczna walka różnych czynników i haseł moralnych na zewnątrz, w postaci walki różnych tez i antytez moralnych, o które walczy autor dzieła w formie polemiki z przekonaniami swoich czytelników; to jednocześnie zawzięta, bolesna walka różnych wartości moralnych wewnątrz, w duszy każdego z bohaterów powieści. Jeśli Dostojewski tworzy typ skąpca, strasznego, bezgranicznego, apokaliptycznego skąpca, to ten skąpiec jest właśnie nam przedstawiony w chwili furii rozrzutności i marnotrawstwa. Jeśli Dostojewski stworzy typ nieustraszonego rycerza, to tylko dlatego, abyśmy zobaczyli, że rycerz nieustraszony może się zachować jak tchórz śmierdzący. Dostojewski nie zna, nie rozumie, nienawidzi wreszcie pojęcia ludzi­-monolitów, ludzi z jednej bryły. Dla Dostojewskiego natura ludzka to magazyn sprzeczności moralnych, to postać o psiej paszczęce, skrzydłach anioła i ogonie wieloryba. Cnoty i podłości walczą zawsze wewnątrz człowieka i o panowanie nad tym człowiekiem. Dwoistość, troistość, wielojakowość charakteru ludzkiego – oto najbardziej dominująca cecha dostojewszczyzny. Jeden z bohaterów Dostojewskiego, który dzień w dzień potrafi być najszlachetniejszym bohaterem i dopuszczać się czynów plugawych i łajdackich, chwyta w przystępie namiętności i obłędu świętą ikonę Matki Boskiej i rzuca ją o kant pieca. Święta ikona pęka i rozpada się na dwie równe połowy. I oto jest cały Dostojewski.

Życie Dostojewskiego wskazuje, że nieobca była jemu samemu ta wewnętrzna gra i wewnętrzna walka skłonności dobrych i pięknych i złych i nikczemnych. Anioł i szatan walczyli także w nim i o niego. Życie to jest już dziś prześwietlone na wylot za pomocą zewsząd wydobytych i ogłoszonych dokumentów. Życie to da się podzielić na dwie nierówne części; w pierwszej jest nędza, ustawiczna udręka i poniewierka, i co dla nas najważniejsze: niemożność tworzenia. Nad pierwszą częścią jego życia panował zgrzyt straszliwy, jakiś potworny hałas blatów żelaznych, ogłuszający tego epileptyka. Dopiero w drugiej części życia zaczynają się zamiast tego hałasu odzywać dźwięki fortepianu, zrazu ciche, potem coraz pewniejsze siebie i coraz bardziej harmonijne. W drugiej części życia pojawia się Ania. Wszystkie arcydzieła Dostojewskiego powstały dopiero od chwili znajomości z Anią. Dostojewski ma wtedy lat czterdzieści pięć, jest uważany za drugo- lub trzeciorzędnego pisarza, jest chorym epileptykiem, byłym katorżnikiem, kandydatem do ponownego więzienia, tym razem za długi. Ania ma lat dziewiętnaście. Wszystko to albo prawie wszystko to, co Dostojewski przed znajomością z Anią napisał, miało w sobie ziarno rzeczy genialnych, ale skutkiem jego chorób, nędzy, nieszczęść i ustawicznego dręczenia go przez ludzi, z którymi się stykał, i kobiety, z którymi żył, te ziarna geniuszu nie mogły kiełkować. Gdyby nie Ania, nazwisko Dostojewski nie figurowałoby w ogóle w encyklopediach świata. Byłby to Napoleon, który by umarł przed Tulonem. W tym stanie nerwowej depresji, w której spędził Dostojewski całe życie do błogosławionej chwili znajomości z Anią, nie był on zdolny tworzyć arcydzieł. Dopiero Ania w czasie swego czternastoletniego małżeństwa z Dostojewskim stworzyła uprzednio kaleczonemu i poniewieranemu geniuszowi Dostojewskiego możliwości owocowania. To Ani zawdzięczamy Dostojewskiego, bez Ani Dostojewskiego by nie było. Ta dziewiętnastoletnia dziewczyna nie była ani ładna, ani bogata, ani specjalnie wesoła, zabawna czy miła. Była bardzo przeciętna i jak się nam zdaje, raczej brzydka. Miała zbyt szerokie usta i zbyt duże nozdrza. Ale miała cześć dla talentu Dostojewskiego, uważała to sobie za szczęście, że jest fizycznie i moralnie obecna przy nim w czasie, gdy w mękach tworzył swoje kreacje, i ożywiona była wielką ku niemu miłością, wyrozumieniem i współczuciem. Ania wydobyła Dostojewskiego z nędzy, z długów, ujęła w swe ręce jego sprawy pieniężne, zbawiła go nie tylko z wyzysku lichwiarzy, ale i natarczywej żebraniny krewnych i żebraków zawodowych. A więc Ania był to jakby kobiecy Sancho Pansa, który na osiołku mieszczańskiej praktyczności podreptał za rumakiem tego Don Kichota. O!… nie tylko! Dla uspokojenia nerwów Dostojewskiego, dla zabliźnienia ran, które mu ­zadało życie i klątwy chorób, Ania poniosła takie poświęcenia, o jakich nie słyszałem, nie widziałem, nie przypuszczałem, aby je była zdolna ponieść inna jakaś żona dla innego jakiegoś męża.Janusz Dobieszewski

Kilka dodatków do Dostojewskiego Stanisława Cata-Mackiewicza

Wracając do Polski w 1956 roku, Stanisław Cat-Mackiewicz liczyć miał na to, że zostanie liderem prorządowej partii katolickiej, ale marzył także o objęciu katedry literatury rosyjskiej na którejś z polskich uczelni; mówiło się o Uniwersytecie Jagiellońskim. Były to marzenia głęboko osadzone w zainteresowaniach, w pisarstwie Mackiewicza, a jego liczne teksty – choćby Europa in flagranti, Odeszli w zmierzch i oczywiście Dostojewski – pozwalają sadzić, że ewentualne wykłady Mackiewicza z literatury rosyjskiej czy historii Rosji cieszyłyby się wzięciem i sławą nie tylko akademicką. Wnikliwie, subtelne, charyzmatyczne eseje, czy może raczej studia, zwłaszcza o trzech gigantach rosyjskiej literatury i rosyjskiej duchowości – Lwie Tołstoju, Dostojewskim i Czechowie – obiecywały tu naprawdę niemało. Jednak na tych obietnicach i przypuszczeniach musimy poprzestać; zresztą plany rusycystyczno-akademickie Mackiewicza na tyle były dalekie i ewentualne, by nie zgłaszać w tej sprawie do losu zbyt wielkich pretensji. Rusycystyczne pisane teksty Mackiewicza są wystarczająco satysfakcjonujące dla czytelnika, a w pierwszej kolejności odnosi się to do książki o Dostojewskim.

Angielska jej wersja ukazała się w roku 1947, polska – w 1957. Przyjęcie książki w obydwu przypadkach było bardzo pozytywne, czego dowodzą – obok wypowiedzi zarówno znawców tematu, jak i zwykłych czytelników – niemal natychmiastowe i do dziś ukazujące się wznowienia. Dostojewski Mackiewicza jest ciągle książką żywą – czytaną, komentowaną, cytowaną. Zawdzięcza to przej­rzystej i nieskomplikowanej konstrukcji, znakomitemu stylowi i językowi, udanemu wyważeniu kwestii z zakresu twórczości oraz życia Dostojewskiego, równie udanemu połączeniu nastawienia opisowo-obiektywnego z subiektywno-oceniającym i z wyrazistą tezą główną.

Owa słynna teza główna głosi, że nie byłoby Dostojewskiego bez Anny Dostojewskiej. Ważną, ogromnie ważną, i nadzwyczaj pozytywną rolę drugiej żony Dostojewskiego w jego życiu i dla jego twórczości dostrzega się i docenia powszechnie, ale nikt chyba nie był aż takim admiratorem i promotorem Anny Dostojewskiej jak Mackiewicz. Według niego Ania odegrała rolę nie tyle nawet ratunkową, ile zbawczą dla życia Dostojewskiego, i nie tyle nawet inspirującą i opiekuńczą, ile założycielską dla geniuszu pisarza. Życie Dostojewskiego przebiegać miałoby w dwóch taktach: najpierw „nędzy, ustawicznej udręki i poniewierki” oraz „nerwowej depresji”, a następnie – od końca 1866 roku, gdy poznaje Annę Snitkin a następnie oświadcza się i żeni z nią – czasu arcydzieł, który zawdzięczamy Ani; bez niej „nazwisko Dostojewskiego nie figurowałoby w ogóle w encyklopediach świata”.

Sympatyzując z tezą Mackiewicza, chciałbym chwilę poprzyglądać się jej z pewną jednak intencją krytyczną (a i samokrytyczną, skoro z nią sympatyzuję). Chyba bowiem bez trudu daje się dostrzec czy przynajmniej odczuć pewną jednostronność, natrętność, nawet podejrzaną zapalczywość tej Mackiewicza „pochwały Ani”. Jest to najwyraźniej pochwała kobiecej siły i harmonii życia, troski i zapobiegliwości, równowagi i „domowości”, jakiegoś wyczucia horyzontu całości (życia, świata, bytu), a nie ulegania doraźnym pędom, energiom, tendencjom istnienia. Kobiece poświęcenie, opiekuńczość są tego dopiero rezultatem, a bez tego, same w sobie, łatwo przemieniają się w egzaltację, tanią czułostkowość, cier­piętnictwo i zgorzknienie. Dusza Ani była najwyraźniej przeniknięta ową życiową równowagą, która nie osuwa się w sentymentalizm czy histeryczność i która wydaje się na te zagrożenia wręcz immunizowana. Ale też w tym opiewaniu życiowej mądrości Ani wydaje się Mackiewicz w dwójnasób pozbawiony miary: po pierwsze, dowartościowuje Anię, z zaskakującym zarazem lekceważeniem i z niesprawiedliwą pochopnością dyskredytując inne kobiety (realne i literackie) Dostojewskiego; po drugie, chce w ową życiową mądrość Ani wpisać wszystkie osiągnięcia Dostojewskiego, a zarazem wypreparować tę mądrość z jakichkolwiek niedoskonałości (mądrość i miłość Ani miałaby być warunkiem i koniecznym, i wystarczającym owocności geniuszu Dostojewskiego).

Jeśli chodzi o kwestię pierwszą, to piękny portret Ani u Mackiewicza zdawałby się sugerować jakąś szerszą Mackiewicza wrażliwość na „sprawę kobiecą” u Dostojewskiego. Tymczasem jest tu Mackiewicz rygorystyczny i niemal małostkowy, potępiając te kobiety z kręgu Dostojewskiego, które nie wznoszą się do „poziomu Ani”, czyli niemal wszystkie poza nią. Doskonałość Ani oczyszczona została z wszelkich kobiecych zagrożeń i słabostek, przeniesionych za to i ucieleśnionych w postaciach pozostałych „kobiet Dostojewskiego”, pozbawionych z kolei zalet Ani. I tak pierwsza żona Dostojewskiego, Maria Isajewa (i jej literackie ucieleśnienia, ­zazwyczaj kobiety chore i kalekie), to kobieta „z sercem pełnym złości i nienawiści do świata”, „nikomu niepotrzebna baba”, „straszliwa żona”, „rozbestwiona i obrzydliwa”, Gruszeńka z Braci Karamazow to „zdecydowana dziewka”, „zmysłowa trywialnie, brutalnie, lubieżnie”, pani Marmieładow ze Zbrodni i kary to „postać maka­bryczna”. Mackiewicz najwyraźniej nie zgodziłby się z tezą, która mnie wydaje się mocna, iż u Dostojewskiego wszystkie kobiety są czyste i niewinne, są „sofiologiczne”, posiadają w sobie jakąś niezniszczalną doskonałość, aczkolwiek wydaną na krzywdy, zagrożenia, uwiedzenia (co nadaje ich życiu nieustanne napięcie i zależność), które to zagrożenia nigdy jednak nie dezaktualizują kobiecej perfekcji moralnej i egzystencjalnej. Doskonałość obrazu Ani uczyniła Mackiewicza najwyraźniej ślepym na ową metafizykę kobiecości u Dostojewskiego, co w dodatku nie wynika z jakiegoś braku wrażliwości Mackiewicza, ale z dogmatycznego i rzucającego cień na pozostałe kobiety uwielbienia Ani. Oto bowiem w innym miejscu i w odniesieniu do innego twórcy, Lwa Tołstoja, Mackiewicz – tym razem, w moim przekonaniu, pochopnie i gołosłownie – głosi apoteozę kobiety i kobiecości. Jeden z rozdziałów obszernego eseju o Tołstoju, czy raczej o żo­nie Tołstoja („Proces hrabiny Tołstoj”), w zbiorze Odeszli w zmierzch zatytułowany jest „Idealizacja kobiety przez Tołstoja”, co Mackiewicz znajduje zwłaszcza w Wojnie i pokoju, ale co właściwe miałoby być całemu nastawieniu Tołstoja, który „był skłonny do idealizacji kobiet, a nie do złorzeczeń na ich temat”¹. Tymczasem proza artystyczna Tołstoja, a i jego teksty etyczno-moralne raczej z trudem dają się wpisać w tę górnolotną ocenę – kobiety u Tołstoja są już prędzej płytkie, złe, zepsute i diabelskie; zresztą rozwinięcie przez Mackiewicza tematu we wspomnianym eseju raczej potwierdza tę tezę, niż jej ­zaprzecza, czyniąc ową „idealizację kobiety u Tołstoja” czymś jedynie deklaratywnym². Wszystko to wygląda w każdym razie u Mackiewicza zdumiewająco schematycznie: Dostojewski „miał” błogosławioną Anię, więc pozostałe kobiety to dziewki i makabry; Tołstoj „miał” agresywną, gniewną i irytującą Zofię Andrejewną, więc pozostałe kobiety to subtelne ideały.

I druga kwestia związana z przesadnym przypisywaniem Annie Dostojewskiej wyłącznej siły sprawczej dla rozkwitu geniuszu Dostojewskiego. „Wszystkie arcydzieła Dostojewskiego – pisze Mackiewicz – powstały dopiero od chwili znajomości z Anią”. Dowodzić ma tego daleki od doskonałości, a nawet nieudany charakter utworów z okresu sprzed zapoznania Ani (przypomnijmy, pod koniec 1866 roku): Biednych ludzi, Białych nocy, Skrzywdzonych i poniżonych (Mackiewicz niemal zawsze wymienia w takiej sytuacji te trzy utwory), a z dru­giej strony skończona (nieskończona?) doskonałość pięciu wielkich powieści: Zbrodni i kary, Idioty, Biesów, Młodzika, Braci Karamazow. Ale nawet sam Mackiewicz ma kłopot z utrzymaniem tego podziału i tej klasyfikacji. I tak Gospodyni (1847) „nie była wcale taka zła”, Zapiski z martwego domu (czyli Wspomnienia z domu umarłych, 1862) należą „do arcydzieł Dostojewskiego”, podobnie Wieś Stiepanczykowo. Wyjątkowo zaś mocno narusza periodyzację Mackiewicza genialna, może nawet najlepsza w dorobku Dostojewskiego Zbrodnia i kara, pisana w latach 1865–1866. Odnotujmy też, że Notatki z podziemia, właściwie pominięte przez Mackiewicza, a przez niektórych (np. przez Lwa Szestowa) uważane za najważniejsze i najświetniejsze dzieło Dostojewskiego, powstały w roku 1864. W końcu broni Mackiewicz swej periodyzacji poprzez dodanie okresu środkowego czy pośredniego w twórczości Dostojewskiego (od powrotu ze zsyłki w roku 1859 do zapoznania Ani), w którym mieszają się rzeczy jeszcze marne i już wielkie. Dodajmy, że również okres arcydzieł (pięciu wielkich powieści, z włączoną tu Zbrodnią i karą) ma swój słabszy, nawet wyraźnie słabszy moment w postaci Wyrostka (Młodzika). Mimo świetnego zamysłu, pracy przygotowawczej i determinacji artystycznej nie powstało dzieło, które dałoby się postawić na jednej płaszczyźnie z pozostałymi powieściami. W moim zresztą przekonaniu dodaje to tylko głębi, pełni i autentyzmu osobowości Dostojewskiego (a i osobowości Ani).

Książka Mackiewicza nie jest książką o światopog­lądzie, o przesłaniu twórczym czy o metafizyce Dos­tojewskiego (to zdaniem Bierdiajewa Dostojewski był ­największym rosyjskim metafizykiem, a jego inicjująca – obok Włodzimierza Sołowjowa – rola dla rosyjskiego renesansu religijno-filozoficznego przełomu XIX i XX wieku, kontynuowanego późnej na emigracji, jest powszechnie uznawana). Książka Mackiewicza jest poświęcona temu, „w jaki sposób życie Dostojewskiego wpływało na jego twórczość”, opowiada o zależności między tymi dwiema sferami, zależności, której punktem wyjścia i determinantą jest życie, ale w której narasta również zależność odwrotna – życia od twórczości. Dostojewski zdaje się należeć do tych twórców i myślicieli – takich przykładowo jak Sokrates, Pascal, Kant, Kierkegaard czy Sołowjow – których życie wydaje się niemożliwe do oddzielenia od twórczości artystycznej czy intelektualnej, których każdy niemal gest, najbardziej intymne przeżycie, trywialna nawet myśl, jest jednocześnie faktem kultury, wydarzeniem ze sfery uniwersalności; których myślenie zarazem nadaje najbardziej uniwersalnym ideom, a także powszechnie nawet i potocznie uznawanym oczywistościom, nieredukowalne znamię swoistości, oryginalności, nowatorstwa, indywidualności.

Istnieje pewien obraz Dostojewskiego jako osoby (a w konsekwencji także jako twórcy), obraz – w moim przekonaniu – raczej stereotypowy i powierzchowny, którego wyraźne ślady znajdujemy także u Mackiewicza. Dostojewski miał więc jakoby „smutne, nieprzyjemne dzieciństwo”, co znajdowało wyraz w licznych w jego pisarstwie figurach skrzywdzonych dzieci, był „sentymentalnym masochistą, rozrzewnionym samodręczycielem”, miał być człowiekiem pełnym kompleksów i hipochon­drykiem, „człowiekiem ponurym, zgryźliwym, zaczepliwym”, o despotycznym charakterze. Ale znajdujemy u Mackiewicza także ważne i interesujące odwrotności tych charakterystyk. Jak wiadomo, łączy się z Dostojewskim określenie „dostojewszczyzna”, które objaśnia Mackiewicz jako „postawę ludzi stojących na granicy obłędu, nieumiejących opanować swych namiętności szaleńczych lub dziwacznych”. Najwyraźniej jednak Mackiewicz nie przypisuje dostojewszczyzny Dostojewskiemu; klimat i atmosfera dostojewszczyzny charakteryzuje raczej całą rzeszę ludzi otaczających Dostojewskiego, towarzyszących kolejom jego życia. Dostojewski miał w sobie natomiast raczej jakąś wewnętrzną moc charakterologiczną i duchową, chroniącą go przed niszczącą depresyjnością, głęboko i trwale zakorzeniającą jego wolę i dążenia, dającą siłę i odwagę oparcia się destrukcyjnym ciosom i wpływom losu. O ile więc dzieciństwo Dostojewskiego uznane zostało przez Mackiewicza za okres ponury i negatywnie wpływający na pisarza, o tyle z kolei pobyt w szkole inżynieryjnej – samotniczy i stale zagrożony bezwzględną i bezlitosną ingerencją kolegów – „nie wywarł większego wpływu” na późniejszego pisarza. Oto zeznania Dostojewskiego w sprawie pietraszewców „są nad wyraz szlachetne. Obciąża siebie, wybrania innych”; oto Zapiski z martwego domu – wbrew przypuszczeniom i oczekiwaniom – są „utworem najbardziej pogodnym, najłagodniejszym, spokojnym” spośród może wszystkich dzieł Dostojewskiego; oto wobec skrajnych niepowodzeń życiowych, finansowych, wydawniczych – mogących nawet stabilne natury prowadzić do rozpaczy, załamania, obłędu – możemy podziwiać „elastyczność mózgu, nerwów i sił twórczych Dostojewskiego. (…) Ta pozornie zwichnięta indywidualność miała właściwość gumowej piłki, odskakującej od ziemi, gdy ją los o ziemię rzucił”.

Trudno, jak sądzę, nie docenić siły charakteru, siły woli, wewnętrznej stabilności, konsekwencji, integralności, wręcz harmonii osobowości Dostojewskiego, uświadamiając sobie jego zdeterminowanie, by być pisarzem, i to mimo sporego (po pierwszym zachwyceniu) oporu krytyki, mimo przeżyć związanych z karą śmierci, ­katorgą, zesłaniem, mimo pogmatwanych sytuacji rodzinnych i uczuciowych. O sile i harmonii osobowości Dostojewskiego równie mocno zaświadcza jego opiekuńczość wobec rodziny, najbliższej, ale także wobec rodziny brata czy pierwszej żony. Na korzyść Dostojewskiego przywołałbym tu również zdolność – natychmiastową i nieodwołalną – porzucenia nałogu hazardowego, co odnotowuje także Mackiewicz. O tej sile i stabilności wewnętrznej Dostojewskiego – wyraźnie sygnalizowanej w książce Mackiewicza i jakże przeciwstawnej owej histeryczności i chorobliwości dostojewszczyzny – piszą również inni znawcy tematu, co pragniemy tu krótko udokumentować w imię przeciwstawienia się taniemu stereotypowi, towarzyszącemu zbyt często postrzeganiu osoby i dzieła Dostojewskiego. U Leonida Grossmana czytamy więc, że na katordze „nerwowy i chory Dostojewski wykazywał zdumiewające męstwo”, „siłę charakteru i wolę zwycięstwa”, a także „zdumiewającą energię”; do życia po katordze przygotowywał się „rzeczowo, stanowczo, bezbłędnie”³. „Nie powrócił – kończy ten wątek Grossman – zmiażdżony ani złamany i nie wydawał się rozczarowany ani moralnie okaleczony. Zdumiewał wszystkich swoją żywotnością i energią”⁴. I jeszcze: „Dostojewski nigdy nie popadał w rozpacz”; jedna zaś ze znajomych określa go jako człowieka „obdarzonego równowagą ducha, wyrozumiałością, zdrowym rozsądkiem i poczuciem prawdy”⁵. Z kolei opinia André Gide’a o Dostojewskim: „nic go nie zniechęca, nic nie jest w stanie go pokonać”; „mógłby on powtórzyć za Poussinem: »Niczego nigdy nie zaniedbałem«”⁶.

„Otchłanna” twórczość Dostojewskiego łatwo, zbyt łatwo skłania nie tylko do postrzegania generalnie ­chorobliwego, psychotycznego obrazu osobowości Dostojewskiego jako takiej, ale także do bardziej szczegółowego ujmowania i interpretowania pewnych kwestii z jego twórczości jako może nie dokumentów, ale jako ubranych w formę artystyczną śladów tajemniczych, wręcz mrocznych wydarzeń z jego życia, co miałoby prowadzić do rozstrzygającego rozjaśnienia owej czysto literackiej strony zagadnienia. Wprawdzie – o ile wiem – nikt nie broni dziś poważnie takiego oto rozumowania, że zimnej precyzji przygotowań Raskolnikowa do morderstwa, sugestywności przebiegu morderstwa oraz do szpiku kości rozpaczliwego stanu nieodwracalności morderstwa, wyrzutów sumienia, wreszcie nieosiągalności po morderstwie zwykłej codzienności istnienia nie da się jakoby wyjaśnić inaczej, jak tylko tym, że Dostojewskiemu wszystko to musiało się przydarzyć w jego realnym życiu. Jednak pewien inny przerażający motyw z powieści Dostojewskiego (i to powtórzony dwukrotnie) rzuca się mocnym cieniem na jego życiorys i znajdujemy ten cień w książce Mackiewicza. Rzecz dotyczy gwałtu na dziewczynce, co najpierw pojawiło się w Zbrodni i karze jako sugerowany epizod z życia Swidrygajłowa, a następnie w Biesach, w „Spowiedzi Stawrogina”, jako dramatyczne i stosunkowo szeroko opisane (choć też w sposób zawoalowany, niejednoznaczny, tajemniczy) zdarzenie z życia Stawrogina.

W początkowych partiach swej książki Mackiewicz pisze o tej sprawie w sposób zupełnie enigmatyczny lub dwuznaczny (Dostojewski „ma sumienie obciążone jakimś ciężkim grzechem”; Dostojewski żyje z widmem kompleksu, „od którego nie może się wyzwolić, nie wiemy, czy z powodu, że w młodości istotnie dopuścił się tego przestępstwa, o które sam siebie oskarża, czy też odwrotnie – kompleks ten był do tego stopnia silny, iż pod jego wpływem Dostojewski wyroił sobie i samozasugestionował popełnienie tego przestępstwa”). Ale dalej pisze o tym przestępstwie jako o fakcie i już tylko nazwisko i pochodzenie ofiary oraz miejsce zdarzenia pozostają niejasne. Przyznam, że stanowisko Mackiewicza w całej tej sprawie wydaje się raczej zaskakujące, zaskakująco niepowściągliwe i niezniuansowane, zaskakująco też ­pomijające historyczno-towarzyskie tło koszmarnego oskarżenia oraz – co zwłaszcza Mackiewicz uwzględnić powinien – pogląd i zachowanie w tej sprawie Anny Dostojewskiej. Sprawa ujrzała światło dzienne już po śmierci (w roku 1881) Dostojewskiego w liście Nikołaja Strachowa do Lwa Tołstoja z listopada 1883 roku, opublikowanym dopiero w roku 1913 (Strachow zmarł w roku 1896). List jest wobec Dostojewskiego obraźliwy, pełen kalumni, i choć autorzy prac o Dostojewskim raczej go nie pomijają, to jednak traktują z dystansem, wręcz z podejrzliwością, widząc w nim a to małostkową, a to niewdzięczną rozgrywkę Strachowa⁷, a to „literackie plotkarstwo”⁸; w każdym razie większość autorów powstrzymuje się od rozstrzygających osądów⁹. Anna Dostojewska dowiedziała się o liście Strachowa dopiero po jego publikacji, a Leonid Grossman tak oto opisuje jej nieco późniejszą na ów list reakcję: „Gdyby Strachow żył – oświadczyła Anna Grossmanowi – nie bacząc na swoje lata, natychmiast bym do niego pojechała i spoliczkowałabym go za tę podłość”¹⁰. Dodatkowym pośrednim argumentem na rzecz Dostojewskiego w tej sprawie niechaj będą Wykłady o literaturze rosyjskiej Vladimira Nabokova. Nabokov jest najbardziej chyba radykalnym krytykiem twórczości Dostojewskiego i chętnie ugruntowania swego przekonania o wadach i neurotyczności dzieł Dostojewskiego poszukuje w wydarzeniach z jego życia i w jego osobowości. I oto ani w „życiorysowym” wstępie do wykładów o Dostojewskim, ani w osobnym fragmencie poświęconym Biesom nie znajdujemy u Nabokova żadnej wzmianki o analizowanej tu przez nas kwestii¹¹.

Modne jest dziś spoglądnie na dzieła Dostojewskiego w perspektywie symbolicznej – są one i ich treści postrzegane jako znaki odsyłające do innej (wyższej, boskiej) rzeczywistości oraz jako pewne kody (na przykład symboliczna etymologia nazwisk czy imion bohaterów), których rozszyfrowanie prowadzić ma do głębszego rozpoznania sensu zamysłów artystycznych i ideowych Dostojewskiego. Przyznam, że takie odczytywanie dzieł ­Dostojewskiego wydaje mi się mocno wątpliwe, odbierające im moralną wagę i egzystencjalną powagę, czyniące je w istocie mniej czy bardziej błahą grą. Wszystko wskazuje, że podobna była opinia w tej sprawie Mackiewicza; że postacie Dostojewskiego wymykają się, jego zdaniem, prostym i jednoznacznym rozpoznaniom zarówno jeśli chodziło o ich prototypy, jak i jeśli chodzi o ich ideowe przesłanie. „Dostojewski – zdaniem Mackiewicza – gdy portretował kogoś, to tworzył nie jedną, ale kilka osób”, a z drugiej strony, „może jeszcze częściej, zlepia kilka znanych sobie osób w jeden typ powieściowy”. Nie ma tu w każdym razie żadnych prostych zależności i jednoznacznych odpowiedniości i Mackiewicz nie serwuje nam notorycznie spotykanych w literaturze o Dostojewskim, niby erudycyjnych, a niewiele w istocie wyjaśniających, za to schematyzujących i dogmatyzujących, wskazówek w rodzaju tych, iż nazwisko Raskolnikowa jest od raskołu, a Stawrogina od stauros (krzyż). „Postacie z powieści Dostojewskiego – jakże trafnie i jakże nowocześnie pisze Mackiewicz – to nie ludzie­-symbole, lecz ludzie żywi, cali, to nie ludzie-fragmenty, lecz artystycznie wykończone indywidualności ludzkie. (…) Dostojewski nie zna, nie rozumie, nienawidzi wreszcie pojęcia ludzi-monolitów, ludzi z jednej bryły”.

Dostojewski Mackiewicza pokazuje i zaświadcza, że pisarstwo Dostojewskiego nie jest żadnym „pakowaniem w symbole”, żadnym „szyfrowaniem”, za którym kryłoby się jednoznaczne, rozstrzygające i kojące rozwiązanie. Pisarstwo Dostojewskiego jest pisarstwem wprost, jest szczytem realizmu, niepotrzebującym posiłkowania się żadnym dodatkowym komplikowaniem swej treści, gdyż ona sama jest wystarczająco, bo nieskończenie, skomplikowana. Dostojewski dotyka samej rzeczywistości, rzeczywistości osoby, i rzeczywistości tej nie imituje w żadnej symbolice. Jest to oczywiście rzeczywistość złożona, nieskończenie złożona, i dlatego wymaga wielosetstronicowych objaśnień, nieosiągających w dodatku kresu, nie zaś symboli do zaszyfrowania i rozszyfrowania. Przy­pisywanie zbyt wielkiej wagi do etymologii imion czy ­nazwisk grozi zubożeniem wieloaspektowości, wielostronności, dynamiki osób-bohaterów Dostojewskiego, wtłoczeniem ich w gorset schematu, wraz z którym całe pisarstwo Dostojewskiego pozbawione zostaje swej nad-zwykłości.

Liczne i pasjonujące kolejne wątki i motywy książki Mackiewicza (sprawa polska; niepartyjność Dostojewskiego; krótkie, lecz wnikliwe i trafne charakterystyki słowianofilstwa i szkoły zachodniej; świetne i przejmujące portrety Pietraszewskiego, Bielinskiego, Niekrasowa) pozostawiamy całkowicie własnej satysfakcji czytelniczej czytelnika.

1 S. Mackiewicz (Cat), Odeszli w zmierzch. Wybór pism 1916–1966, Warszawa 1968, s. 261.

2 Por. w związku z tym np. R. Romaniuk, Dramat religijny Tołstoja, Warszawa 2004, s. 104–106, 165.

3 L. Grossman, Dostojewski, przeł. S. Pollak, Warszawa 1968, s. 152, 171, 181.

4 Tamże, s. 198.

5 Tamże, s. 289, 294.

6 A. Gide, Dostojewski. Artykuły i wykłady, przeł. K. Kot, Warszawa 1997, s. 32, 217.

7 L. Grossman, Dostojewski, dz. cyt., s. 216.

8 B. Urbankowski, Dostojewski – dramat humanizmów, Warszawa 1978, s. 30; por. także T. Mann, Dostojewski – z umiarem, i inne eseje, przeł. J. Błoński, Warszawa 2000, s. 225–226.

9 A. de Lazari, W kręgu Fiodora Dostojewskiego. Poczwiennictwo, Łódź 2000, s. 30.

10 L. Grossman, Dostojewski, dz. cyt., s. 216 (por. także A. Dostojewska, Wspomnienia, przeł. Z. Podgórzec, Warszawa 1974, s. 455–459).

11 V. Nabokov, Wykłady o literaturze rosyjskiej, przeł. Z. Batko, Warszawa 2002, s. 137–185.Fot. z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego

Stanisław Mackiewicz (1896–1966), publicysta, pisarz, polityk, z wykształcenia prawnik. W okresie I wojny światowej członek Zetu i POW, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Redaktor naczelny wileńskiego dziennika „Słowo” (1922–1939), działacz grupy wileńskich konserwatystów, poseł na sejm z ramienia BBWR (1928–1935). Monarchista, piłsudczyk, czołowy zwolennik porozumienia polsko-niemieckiego w latach 30. Więziony w Berezie Kartuskiej (1939). Po 17 września 1939 na emigracji. Członek Rady Narodowej na uchodźstwie (1940–1941), przeciwnik polityczny gen. Władysława Sikorskiego, redaktor pisma „Lwów i Wilno” (1946–1950), premier rządu emigracyjnego (1954–1955). Po powrocie do kraju (1956) zajął się przede wszystkim działalnością pisarską. Był autorem licznych, pełnych oryginalnych sądów i polemicznej werwy publikacji, głównie o tematyce politycznej, historyczno-politycznej i literackiej. Zmarł w Warszawie.

Pseudonim „Cat” zaczerpnął z opowiadania Rudyarda Kiplinga o kocie, który chodził własnymi ścieżkami.Stanisław CAT-MACKIEWICZ

pisma wybrane
wybór i opracowanie
Jan Sadkiewicz

Kropki nad i • Dziś i jutro

Myśl w obcęgach.

Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów

Historia Polski
od 11 listopada 1918 do 17 września 1939

O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona.
Polityka Józefa Becka

Lata nadziei:
17 września 1939 – 5 lipca 1945

Był bal

Europa in flagranti

Herezje i prawdy

Dom Radziwiłłów

Zielone oczy

Stanisław August

W przygotowaniu

Dostojewski

Klucz do Piłsudskiego

Broszury emigracyjne
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: