Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Duchy domu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
29 listopada 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
59,90

Duchy domu - ebook

Czerniowce były niegdyś prawdziwie kosmopolitycznym, tętniącym życiem miastem, zamieszkanym przez Żydów, Polaków, Niemców, Rusinów i Rumunów. Usytuowane na granicy imperiów, przechodziło z rąk do rąk. Jego złota epoka przypadła na czasy panowania Habsburgów, kres wielokulturowej historii położyła II wojna światowa. Dziś znajdują się w Ukrainie i choć są tylko bladym cieniem swojej dawnej świetności, ich wyidealizowana wersja żyje we wspomnieniach rozproszonych po świecie dawnych mieszkańców i ich dzieci.

W 1998 roku Marianne Hirsch i Leo Spitzer wraz z pochodzącymi z Czerniowców rodzicami Marianne wybrali się w podróż do korzeni, w głąb rodzinnej przeszłości. Była to pierwsza z wielu wypraw autorów i początek swoistego dialogu między przeszłością a teraźniejszością. Starając się odtworzyć prawdziwą, często dramatyczną historię Czerniowców, opisali równocześnie fenomen pamięci – prywatnej i zbiorowej, rodzinnej i kulturowej, zaskakujący, gorzki splot nostalgii i traumy.

„Hirsch i Spitzer odsłaniają złożone warstwy, które wpływają na nasze rozumienie przeszłości.” „Jewish Book World”

„„Duchy domu” to fascynujące wspomnienie o Czerniowcach, niegdyś ważnym ośrodku kruchej niemiecko-żydowskiej symbiozy kulturowej na krańcach imperium habsburskiego. Hirsch i Spitzer tworzą niezwykłą narrację złożoną z żywych głosów, dokumentów, fotografii, dzienników podróży i pamiątek, z których wyłania się „idea Czerniowców”, widmowa i pełna luk […]. To ucieleśniona historia kultury w najlepszym wydaniu.” Andreas Huyssen

„Subtelnie przeplatając to, co prywatne, z tym, co publiczne, książka ta przywołuje krajobrazy pamięci ożywione przez duchy wyłaniające się z przeszłości. Hirsch i Spitzer przedstawiają nam wielowymiarowy obraz złożonego wszechświata pamięci. Ich książka stanowi ważny wkład w nasz sposób myślenia o historii, jej znaczeniu i metodzie, o walce, którą toczy z niewiadomymi pamięci, i jej gotowości do rezygnacji z pretensji do wszechwiedzy. Jest to również poruszająca opowieść o tym, jak pojedyncze osoby nawiązują ze sobą kontakt, starając się przywrócić nam bogactwo i kruchość przeszłości.” Luisa Passerini

„To fascynująca wyprawa po mieście o wielu nazwach – Czerniowce, Czernowitz, טשערנאָוויץ, Cernăuți, które być może nigdy nie istniało – z wyjątkiem wspomnień, koszmarów i snów. Książka Marianne Hirsch i Leo Spitzera to trosze opowieść historyczna, a po trosze wielogłosowy pamiętnik mówiący słowami mieszkańców, ocalałych i świadków, pełen przejmujących szczegółów.” Svetlana Boym

„W „Duchach domu” Marianne Hirsch i Leo Spitzer spisali międzypokoleniową opowieść o Czerniowcach i tamtejszym niemiecko-żydowskim uniwersum kultury, który przepadł podczas Zagłady. Znakomicie wykorzystując zarówno dokumenty historyczne, jak i prywatne wspomnienia, tworzą bogaty zbiór refleksji na temat straty i przetrwania. Od tej książki powinien zacząć każdy, kto chciałby przeczytać wiersz Celana czy opowiadanie Appelfelda.” Jay Winter

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8191-825-1
Rozmiar pliku: 10 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Czerniowce, podobnie jak Wiedeń, Praga, Budapeszt i Lwów, wypędziły swoich Żydów. Miasta te żyją teraz bez nich, a nieliczni potomkowie wypędzonych, rozproszeni po całym świecie, noszą w sobie pamięć jak wspaniały dar i jak nieustanne przekleństwo.

Aharon Appelfeld, _Buried Homeland_¹

To książka o miejscu, którego nie sposób znaleźć w żadnym współczesnym atlasie, i o społeczności, dla której żyło ono „jak wspaniały dar” i „nieustanne przekleństwo” jeszcze długo po tym, gdy już przestało istnieć. To historyczna opowieść o niemiecko-żydowskiej kulturze Europy Wschodniej, która rozwijała się od połowy XIX wieku aż do czasu II wojny światowej, kiedy to uległa rozbiciu i rozproszeniu. Jest to też trzypokoleniowy pamiętnik – rodziny i społeczności – opisujący trwanie miasta Czernowitz w historii i pamięci.

Dziś oczywiście Czernowitz już nie istnieje. Jako byt polityczny przestało funkcjonować dawno, w 1918 roku, wraz z upadkiem austro-węgierskiego imperium Habsburgów. Dziś miasto nazywa się Czerniwci. Leży w południowo-zachodniej części Ukrainy, po wschodniej stronie Karpat, nad rzeką Prut, około czterdziestu kilometrów na północ od obecnej granicy z Rumunią. Po I wojnie światowej, gdy weszło w skład Wielkiej Rumunii, zwało się Cernăuți, a następnie – pod rządami Sowietów – Czernowcy.

Jednak dla wielu ocalałych Żydów – „rozproszonych po całym świecie”, jak ujmuje to Appelfeld – zamieszkujących je przed I wojną światową i w okresie międzywojennym na zawsze pozostało ono Czernowitz, stolicą Bukowiny, odległej prowincji monarchii Habsburgów, „Wiedniem Wschodu”, miastem, w którym (według słów jego najsłynniejszego poety Paula Celana) „żyli ludzie i książki”². Dla osób z tych pokoleń jego długotrwały imperialny związek z Wiedniem, niemczyzna, którą przyswoili sobie całym sercem, literatura niemieckojęzyczna oraz standardy społeczne i kulturowe świata austro-niemieckiego są ze sobą ściśle splecione, stanowiąc istotny składnik ich tożsamości. Wielu z nich z całą pewnością rozumiało też jidysz, bo mówiło się nim w niektórych domach, w okolicznych wioskach i wśród miejskich intelektualistów – zwolenników żydowskiego ruchu narodowego. Lecz podobnie jak wielu z ich rodziców, a nawet dziadków, przyjęli następstwa trwającego od stulecia procesu żydowskiej emancypacji i akulturacji do kultury germańskiej, dokonującego się na ziemiach rządzonych niegdyś przez Habsburgów. Opierał się on na zachowaniu żydowskiej tożsamości w wymiarze religijnym, przy jednoczesnej kulturowej, gospodarczej i politycznej integracji z panującym habsburskim porządkiem społecznym. U jego podłoża leżała obietnica dopuszczenia do świata nowoczesności i kosmopolityzmu – odejścia od ubóstwa, segregacji i ograniczającego w ich mniemaniu życia wiejskich Żydów. Złożoną tożsamość kulturową większości zasymilowanych Żydów bukowińskich z końca XIX wieku najlepiej charakteryzuje Karl Emil Franzos, pierwszy w Bukowinie niemieckojęzyczny pisarz o międzynarodowej sławie: „Nie miałem jeszcze nawet metra, gdy ojciec rzekł do mnie: »Co do narodowości, nie jesteś ani Polakiem, ani Rusinem, ani Żydem – jesteś Niemcem«. Równie często mawiał jednak: »Jeśli zaś chodzi o wiarę, jesteś Żydem«”³.

Nawet po przyłączeniu Czerniowców i północnej Bukowiny do Wielkiej Rumunii w 1918 roku, a także wdrożeniu polityki rumunizacji, przeważająca część żydowskich mieszkańców miasta i regionu nadal była przywiązana do języka niemieckiego oraz jego kultury, a samo miasto, z jego wiedeńskim w wyglądzie centrum i inspirowanymi Wiedniem architekturą, alejami, parkami czy kawiarniami, pozostało fizycznym wyrazem nieustającego sentymentu do austriackiego imperium i nostalgicznej tęsknoty za nim.

W niesłabnących żywotności i sile tej identyfikacji nie ma nic zdumiewającego, wielu bowiem czerniowieckich Żydów pozytywnie oceniało istotne korzyści społeczne, polityczne i kulturowe, jakie w monarchii Habsburgów przyniosły im procesy emancypacji i asymilacji. Mimo natychmiastowej i coraz ostrzejszej antysemickiej krytyki tych procesów, do której w XIX i na początku XX wieku dochodziło zarówno w centrum cesarstwa, jak i na jego peryferiach, Żydom nie odebrano praw obywatelskich. Natomiast w 1918 roku, po przejęciu kontroli nad tym obszarem przez Rumunię, większość z około stu tysięcy bukowińskich Żydów na kilka lat – a dokładnie aż do 1924 roku – pozbawiono pełnych praw obywatelskich, które pod panowaniem austriackim przysługiwały im od dziesięcioleci⁴. Wykluczające prawo definiowało ich jako „cudzoziemców”, co znacznie utrudniało im integrację kulturową i awans społeczny w zamieszkiwanej teraz przez nich Wielkiej Rumunii. W tym kontekście alternatywną podstawę trwałej tożsamości grupowej stanowiły dla nich język niemiecki, którym porozumiewali się między sobą, oraz wspólne im austriacko-niemiecko-żydowskie tło kulturowe.

To właśnie jest chyba najbardziej zdumiewające: otóż miejscowi Żydzi – wbrew rzeczywistości politycznej – podtrzymywali _ideę_ wielokulturowego i wielojęzycznego tolerancyjnego miasta sprzed I wojny światowej oraz nowoczesnej, kosmopolitycznej kultury, w której rozkwitały cenione przez tak wielu z nich niemieckie literatura, muzyka, sztuka i filozofia. Zamiast Cernăuți, w którym przyszło im teraz żyć, nadal pielęgnowali i kultywowali przekazywaną im fizycznie i w pamięci kulturowej ideę „Czernowitz”. Miejsce, w którym dorastali, było już zatem naznaczone pamięcią o utraconym „świecie wczorajszym”, którego wielu z nich właściwie nigdy nie doświadczyło, a jedynie odziedziczyło po rodzicach i dziadkach, kiedyś czerpiących z dobrodziejstw żydowskiego życia pod rządami Habsburgów⁵. Jeśli w młodości z nostalgią trwali przy tamtym utraconym świecie, to nie po to, by odtwarzać ani opłakiwać to, co uważali za lepszą imperialną przeszłość. Był to bowiem dla nich również jeden ze sposobów oporu wobec rumunizacji i jej rosnących ograniczeń społecznych, politycznych i intelektualnych. W tym sensie ich „odporna nostalgia” odzwierciedlała to, co Svetlana Boym uznała za immanentną cechę wszystkich nostalgicznych konstrukcji: tęsknotę „za domem, który już nie istnieje lub nigdy nie istniał”⁶.

Ostatecznie jednak Czernowitz/Cernăuți było także miejscem, w którym jego żydowscy mieszkańcy doświadczyli antysemityzmu, zamknięcia w faszystowskim rumuńsko-nazistowskim getcie oraz okupacji radzieckiej. To tam nakazano im noszenie żółtej gwiazdy „żydowskiej”, a Zagładę przeżyła jedynie szczęśliwa mniejszość, której udało się uniknąć deportacji. Z ponad sześćdziesięciu tysięcy Żydów zamieszkujących miasto na początku II wojny światowej jej końca doczekało tam bowiem mniej niż trzydzieści tysięcy. Gdy po wojnie większość z ocalałych opuszczała miasto, ponownie zajęte przez Sowietów i raz jeszcze przemianowane na Czernowcy, sądzili, że to już na zawsze. Wiedzieli, że miejsce, które uważali za swój dom, zostało im definitywnie odebrane. Bukowińskie Czernowitz, utracone przez Żydów dwukrotnie, trwało już tylko jako projekcja – jako idea fizycznie oderwana od swojego położenia geograficznego, w niewielkim stopniu zależna od zmiennych kolei pamięci osobistej, rodzinnej i kulturowej.

W _Duchach domu_ pragniemy przede wszystkim przedstawić charakterystyczną kulturę Czerniowców i ich żydowskich mieszkańców w czasach monarchii Habsburgów – do wybuchu I wojny światowej – oraz pokazać, jak ten wyrafinowany ideał kulturowy trwał w następnych dziesięcioleciach. Analizujemy, jak na przestrzeni czasu mieszkańcy tego jednego miasta konstruowali swój świat społeczny, co z kolei pozwala nam uwidocznić ekscytujące obietnice i bolesne rozczarowania związane z procesem emancypacji i asymilacji Żydów. W naszej książce mierzymy się ponadto z dwiema stosunkowo mało zbadanymi kwestiami dotyczącymi najnowszej historii europejskich Żydów. Po pierwsze, opowiadamy w niej o miejscu i o jego społeczności żydowskiej, która w czasie II wojny światowej doświadczyła Zagłady dokonanej w dużej mierze przez Rumunów, stając w obliczu innego rodzaju prześladowań, deportacji i możliwości przeżycia niż w przypadku bardziej przebadanego nazistowskiego ludobójstwa Żydów w Polsce i na pozostałych obszarach okupowanej przez Niemców Europy. Po drugie, prezentujemy zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty roli, jaką dla żydowskich uchodźców przed faszyzmem i nazizmem odegrał stalinowski Związek Radziecki: stwarzaną przezeń możliwość ratunku i przetrwania, ale także konsekwencje jego własnego antysemityzmu i stosowanych w nim represji i prześladowań. Pokazujemy też wreszcie – w szerszym ujęciu analitycznym – w jaki sposób żydowskie Czernowitz/Cernăuți/Czernowcy uczestniczyło w wielkich narracjach dwudziestowiecznej Europy: w intensywności, zasięgu, ale także tragedii niemiecko-żydowskiej symbiozy, w zetknięciu się faszyzmu z komunizmem, w rozwoju syjonizmu i nowoczesnego jidyszyzmu, w wysiedleniu uchodźców oraz w cieniu, jaki na dzieci i wnuki ocalałych rzucała pamięć o Zagładzie.

Narrację w _Duchach domu_ kształtują dwa poziomy czasowe. Na poziomie przeszłości nasza książka jest relacją o żydowskim Czernowitz i najważniejszych momentach jego historii na przestrzeni ostatnich stu dwudziestu pięciu lat. Z kolei na poziomie teraźniejszości nasza opowieść ukazuje wspólne poszukiwania, prowadzone w trakcie czterech podróży do ukraińskich Czerniwciw – w 1998, 2000, 2006 i 2008 roku – oraz odbyte podczas dwóch z nich wizyty w regionie położonym między Dniestrem a Bohem, zaanektowanym w 1941 roku przez Rumunów i zwanym przez nich Transnistrią. Projekt ten zainspirowała pierwsza ze wspomnianych podróży. Odbyliśmy ją z Carlem i Lotte Hirschami, naszymi rodzicami/teściami, którzy od chwili śpiesznego wyjazdu na fałszywych papierach w 1945 roku z miasta swoich narodzin (a właściwie z rządzonych przez Sowietów Czernowców) odwiedzili je wówczas po raz pierwszy. Mając ich za przewodników i mentorów, szukaliśmy fizycznych śladów dawnych Czernowitz i Cernăuți – materialnych związków z miejscami, domami i czasami, tak ważnych dla ich genealogii i tożsamości.

Naszą pierwszą podróż można zatem określić mianem wyprawy „do korzeni”. Pod wieloma względami różniła się ona jednak od innych „powrotów” przedstawicieli drugiego pokolenia do starych żydowskich miasteczek Europy Wschodniej, opisywanych w wychodzących ostatnio publikacjach. Mieliśmy bowiem to szczęście, że towarzyszyli nam elokwentni naoczni świadkowie, których relacje mogliśmy usłyszeć i nagrać _in situ_, zwiedzając i filmując nadwyrężone przez czas, choć wciąż nieźle zachowane ulice i zabytki habsburskiego niegdyś Czernowitz. Ponadto naszym głównym celem nie była podróż do Ukrainy Zachodniej w poszukiwaniu śladów po miejscach lub członkach rodziny, wymazanych z pamięci ofiar Zagłady. Oczywiście podczas eksploracji miasta zaciekawiły nas także odmienne doświadczenia wojenne Żydów z Cernăuți, czego dowodzą rozdziały w części pierwszej naszej książki. Jednak tym, co z początku fascynowało nas najbardziej, był fakt, że ocaleńcy – nawet ci, którzy przeszli deportację i ogromne męki w dawnej Transnistrii – zachowywali i przekazywali naszemu powojennemu pokoleniu żywe, pozytywne i nostalgiczne wspomnienia o mieście i kulturze, które choć trwały w sferze pamięci i wyobraźni, w istocie dawno już zniknęły.

Drugą podróż do Czerniowców odbyliśmy w 2000 roku, tym razem bez rodziców. Miasto nie było nam już obce. Znaliśmy je na tyle dobrze, że sami byliśmy w stanie oprowadzić po nim naszego kuzyna Davida Kesslera i współpracowniczkę Florence Heymann – czernowitzerów w drugim pokoleniu tak jak Marianne – którzy nigdy wcześniej w nim nie byli⁷. Wyruszaliśmy w tę podróż jako naukowcy z zamiarem dokonania kwerendy w publicznych i prywatnych archiwach miejskich oraz poszerzenia i pogłębienia wiedzy o Czernowitz/Cernăuți i jego społeczności żydowskiej na potrzeby książki, którą zaczęliśmy pisać. Jednak w trakcie naszych badań zaczęły nam się wyraźnie ukazywać coraz mroczniejsze strony historii miasta i regionu. Natknęliśmy się bowiem na materiały i dokumenty świadczące o dawnym antysemityzmie – habsburskim, rumuńskim i radzieckim. Znaleźliśmy źródła mówiące o prześladowaniach Żydów w czasach faszyzmu i komunizmu, o dramatycznych wyborach, przed jakimi wówczas stawali, o bolesnych kompromisach, na jakie musieli iść, a także o walce o przetrwanie w czasie II wojny światowej. Natrafiliśmy też na ślady normalności i ciągłości, na dowody życzliwości okazywanej w tych ponurych okolicznościach historycznych i niesionego wówczas ratunku. Udaliśmy się również wtedy do byłej Transnistrii – regionu, do którego deportowano Żydów z Czerniowców, Bukowiny i pobliskiej Besarabii (obecnej Mołdawii), gdzie około dwustu tysięcy z nich zginęło. Pojechaliśmy tam, by zobaczyć i poczuć miejsce nazywane przez ocalałych „zapomnianym cmentarzem”. Tam też szukaliśmy i ostatecznie odnaleźliśmy pozostałości po cieszącym się niegdyś złą sławą rumuńskim obozie koncentracyjnym Wapniarka, do którego deportowano ojca Davida Kesslera i wielu innych Żydów z Cernăuți – obozie, którego istnienie zostało wymazane z dokumentów i pamięci współczesnych mieszkańców sporego, znajdującego sie nieopodal miasteczka.

Nasza trzecia wyprawa, z 2006 roku, na której oparta jest trzecia część książki, miała nieco inny cel. Tym razem pojechaliśmy do Czerniowców, a także do byłej Transnistrii, aby wziąć udział w dużym, wielopokoleniowym spotkaniu osób, które albo urodziły się w międzywojennym Cernăuți, albo były dziećmi i wnukami czernowitzerów. Byli to ludzie z całego świata. Poznali się za pośrednictwem internetu – na portalu, który w ciągu dwóch–trzech lat stał się miejscem, gdzie za pomocą licznych zdjęć, map, dokumentów, wspomnień, przepisów kulinarnych oraz linków do stosownych materiałów naukowych i popularnonaukowych dokonywano wirtualnej rekonstytucji Czernowitz. Ich żywe zainteresowanie i szczere starania, by poznać lub odkryć na nowo najdrobniejsze szczegóły historii miejsca, w którym wielu z nich żyło przez ledwie kilka lat dzieciństwa – a z którego część z nich deportowano jako bardzo małe dzieci – potwierdziły niezwykły związek między nostalgią a traumatyczną pamięcią, jaki u ocalałych Żydów i ich potomków wywołuje Czernowitz.

Powróciliśmy do Czerniowców raz jeszcze w 2008 roku, gdy w ramach przygotowań do obchodów sześćsetlecia miasta prowadzono w nim ambitne remonty. Pojechaliśmy tam w towarzystwie Cornela Fleminga z Londynu i ponownie Florence Heymann jako przedstawicieli powiększającej się internetowej grupy dyskusyjnej Czernowitz-L, która odegrała istotną rolę w nakłonieniu władz miasta do uwzględnienia w planowanych obchodach jego żydowskiej historii. Wzięliśmy udział w dyskusjach na temat małego muzeum żydowskiej historii i kultury Bukowiny, które właśnie powstawało w dwóch pomieszczeniach dawnego Żydowskiego Domu Narodowego, wnosząc do niej zdjęcia i przedmioty podarowane przez członków grupy oraz własną wiedzę o historii Bukowiny. Z wyjątkiem kilku tablic pamiątkowych na budynkach zamieszkanych niegdyś przez żydowskich pisarzy i intelektualistów ogromny wkład Żydów w rozwój miasta nie był nigdzie przedstawiany, a właściwie został wyparty z publicznego wizerunku Czerniowców. Dzięki planowanemu utworzeniu tego niewielkiego muzeum Czerniowce wkraczały teraz w nową fazę uznania swojej złożonej, wielokulturowej przeszłości. Jednak debaty na temat pamięci, w których uczestniczyliśmy, pokazały tylko, że w ukraińskiej polityce historycznej wciąż jest wiele napięć i że w najbliższej przyszłości taki stan rzeczy się utrzyma.

Dialog między dwoma poziomami tej książki – przeszłości i teraźniejszości – porusza niektóre z kluczowych kwestii kształtujących nasze dociekania. W jaki sposób ta mała, prowincjonalna habsburska stolica wytworzyła na tyle bogatą i wytworną kulturę kosmopolityczną, że zachowała ona swą żywotność i siłę w wyobraźni pokolenia Żydów dorastających w międzywojennym rumuńskim Cernăuți? Co sprawiło, że ich identyfikacja z Czernowitz i powabem jego niemieckojęzycznej kultury doby Habsburgów była tak silna, że pomimo dramatycznych i traumatycznych przeżyć potrafili zachować i ocalić pozytywne wspomnienia miasta? Jaką rolę w tworzeniu tej wielowarstwowej i pełnej sprzeczności pamięci odegrała wieloetniczna tolerancja monarchii Habsburgów, nawet jeśli z perspektywy czasu wydaje się ona bardziej mityczna niż rzeczywista? Ponadto w jaki sposób współistniały i wpływały na siebie nostalgia za przeszłością czerniowieckich Żydów i ich wspomnienia antysemickiej dyskryminacji oraz prześladowań, a także jak te wspomnienia przechodziły z pokolenia na pokolenie? I jak obecnie pamięta się Żydów w miastach Europy Wschodniej, które tak aktywnie współtworzyli, zanim ich deportowano lub wygnano?

Odpowiedzi na te pytania znajdujemy w różnych historycznych i literackich materiałach źródłowych, które pozwalają nam też wyjaśnić nasz sposób przedstawienia przeszłości Czerniowców. Korzystamy ze współczesnych dokumentów – oficjalnych i prywatnych – z publicznych i prywatnych materiałów archiwalnych, listów, wspomnień, fotografii, prasy, tekstów, poezji, beletrystyki, wpisów internetowych, a także z pozostałości materialnych, które uznajemy za przedmioty-świadectwa⁸. Ogromne znaczenie mają dla nas relacje ustne i wideo złożone przez dawnych czernowitzerów i ich potomków – historie i opowieści, które zebraliśmy i nagraliśmy w Ukrainie, Izraelu, Austrii, Niemczech, Francji i Stanach Zjednoczonych lub też usłyszeliśmy i obejrzeliśmy w kilku archiwach historii mówionej. Są one dla nas czymś więcej niż tylko materiałem dowodowym. Nakierowują bowiem naszą uwagę na anegdoty, obrazy i przedmioty służące za „punkty pamięci” i otwierające małe okna do przeszłości⁹. Umożliwiają nam również bardziej teoretyczną refleksję nad tym, w jaki sposób pamięć i jej przekaz ujawniają, ale też ukrywają pewne traumatyczne wspomnienia, oraz nad tym, jak fragmentaryczny, nikły i zwodniczy może być wgląd w przeszłość. W naszej książce staramy się uchwycić wpływ przeszłości na teraźniejszość i teraźniejszości na przeszłość oraz ukazać oddziaływanie procesu „opowiadania” na świadka i słuchacza, a tym samym przedstawić to, co James Young określił mianem „historii otrzymanej”. Zgłębiamy „zarówno to, co się wydarzyło, jak i sposób, w jaki jest nam to przekazywane”¹⁰. Odsłaniamy tym samym luki w pamięci i wiedzy, które dziurawią relacje drugiego pokolenia, kierującego się potrzebami i pragnieniami opartymi czasem jedynie na domysłach, na identyfikacji z doświadczeniami pierwszego pokolenia oraz na zmyśleniach.

W tej publikacji obecne są też z pewnością nasze własne głosy – z osobna i w dialogu. Piszemy razem, z dwóch perspektyw osób zajmujących się studiami nad pamięcią – krytyczki literackiej i kulturalnej oraz historyka. Prosimy jednak czytelników, aby nie zakładali, że nasze odmienne specjalności znajdują odzwierciedlenie w odrębnych częściach książki ani że „ja” z różnych rozdziałów jest w jakikolwiek sposób stałe. Wręcz przeciwnie, podczas pracy nad tekstem nasze głosy często się zlewały i krzyżowały. Wspomniane dwie perspektywy to spojrzenie urodzonej w Rumunii córki ludzi urodzonych, wychowanych i ocalałych z Zagłady w miejscu, którego nigdy nie przestali nazywać Czernowitz, oraz urodzonego w Boliwii syna austriackich uchodźców, którzy do Ameryki Południowej uciekli z hitlerowskiego Wiednia. Opowieści rodzinne są ważnym składnikiem _Duchów domu_, ale książka ta nie jest kroniką rodzinną. Naszym zdaniem ma ona charakter synkretyczny, będąc z jednej strony międzypokoleniowym pamiętnikiem, a z drugiej – interdyscyplinarną i introspektywną pracą o charakterze historycznym i kulturowym. Spaja wiele indywidualnych głosów, w tym nasze własne, w sieć narracji, wspomnień i analiz, które łączą się ze sobą na przestrzeni czasu poprzez relacje rodzinne i społecznościowe. Taka sieć wspomnień i wzajemnych powiązań, wraz z innymi historycznymi i kulturowymi materiałami źródłowymi, pozwala w pełniejszym i bogatszym wymiarze ukazać afektywny aspekt życia po życiu Czernowitz.

Tę afektywną stronę pamięci osobistej, rodzinnej i kulturowej podkreśla tytuł naszej książki – _Duchy domu_. Wskazuje on jednak również na sprzeczności kształtujące trwałe wspomnienia oraz na uporczywą ciągłość Czernowitz jako miejsca i idei dla pokoleń Żydów, którzy przeżyli jego polityczny kres – na widma niosące zarówno kuszącą pamięć utraconego domu, jak i przerażające wspomnienia o prześladowaniach i wysiedleniach. W dzisiejszych Czerniowcach owe warstwy i sprzeczności są nadal nieobecne, a na kilkukrotne dwudziestowieczne transformacje miasta – choć dostrzegalne w architekturze i tkance urbanistycznej – zaczyna się w krajobrazie kulturowym dopiero zwracać uwagę. Gdy w 1998 roku pojechaliśmy tam z Carlem i Lotte Hirschami po raz pierwszy, ludzie tacy jak my – poszukiwacze śladów tej historii – wydawali się zjawami bądź też uporczywymi wspomnieniami zapomnianego świata, nie pozwalając bowiem przeszłości odejść w niepamięć, zakłócaliśmy teraźniejszość. Dziś jednak – dziesięć lat później – jest już inaczej. Czerniowce z 2008 roku stworzyły bowiem przestrzeń dla grup turystycznych, otwierając kilka nowych i odnawiając kilka istniejących hoteli oraz oferując nowe restauracje z kartą dań w językach obcych i angielskojęzyczne mapy miasta. Na centralnych placach regularnie pojawiają się autobusy wycieczkowe z rodzinami ocalałych, przybywających z Izraela, Europy Zachodniej, Australii i obu Ameryk. Z czego wynikają tak duże zmiany? Podróż do miejsc pochodzenia stała się z pewnością łatwiejsza, a przez to atrakcyjniejsza, dzięki rozwojowi gospodarczemu Europy Wschodniej po rozpadzie Związku Radzieckiego oraz wzrastającej dostępności internetu, gdzie coraz liczniejsze portale szerzą informacje na temat genealogii i kultury. Ale co tak naprawdę ujawniają owe podróże w przeszłość? Co odnajdujemy, rozpoznając ulice, którymi chadzali nasi przodkowie, domy, które zamieszkiwali, czy miejsca, gdzie się nad nimi znęcano, skąd ich deportowano i gdzie ich mordowano? W _Duchach domu_ poszukujemy odpowiedzi także i na te pytania.

Pracując nad niniejszą książką, mogliśmy skorzystać ze wspomnień ważnych naocznych świadków i wspaniałych narratorów, którzy urodzili się i wychowali w Czernowitz/Cernăuți. Wywiadów historii mówionej – wielogodzinnych, prowadzonych w ciągu kilku lat, wielu także w wersji wideo – udzielili nam Carl Hirsch, Lotte Gottfried Hirsch, Lilly Hirsch, Rosa Hirsch-Gelber, Moritz Gelber, Rosa Roth Zuckermann, Hedwig i Gottfried (Bubi) Brennerowie, Polya Dubbs i Matthias Zwilling. Jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni. Pomogli nam również Hardy Breier, Sylvia de Swaan, Cornel Fleming, Berti Glaubach, Abraham Kogan, Dori Laub, Arthur Rindner, Andy Rosengarten, Charles Rosner, Martha Rubel-Gordey, Ilse Rubel-Beral, Jochanan Rywerant, Beate Schwammenthal, Peter Silberbusch, Miriam Taylor oraz Yehudit Yerushalim-Terris, za co jesteśmy im bardzo zobowiązani. Naszą książkę wzbogaciły ogromnie również bezcenne pamiętniki, z których część nigdy nie ukazała się drukiem. Ich autorami byli Margit Bartfelt-Feller, Fred Bernard, Martha Blumm, Hedwig Brenner, Pearl Fichman, Ruth Glasberg Gold, Carl Hirsch, Edith Horowitz, Alfred Kittner, Julius Scherzer, Dorothea Sella, Ilana Shmueli oraz Zvi Yavetz. Na nasze rozumienie Czernowitz i jego życia po życiu ogromny wpływ miały też dyskusje z Jakobem (Kubim) Hirschem, Eduardem Bongiem, Friederike (Fritzi) Gottfried Bong, Ruth Kraft, Mischą i Sidonie (Sidy) Flexorami, Itą i Markiem Singerami, Judith i Arthurem Kesslerami oraz Judith i Paulem Silberbuschami, mimo że o samym projekcie nie mogliśmy z nimi porozmawiać.

Przez ostatnie kilka lat ogromnie skorzystaliśmy na dyskusji i wymianie argumentów z międzynarodową społecznością pisarzy, naukowców i redaktorów, którzy całą swoją pracę intelektualną poświęcają historii, literaturze i kulturze Bukowiny. Źródłem wielu inspiracji i wskazówek była nasza najlepsza czerniowiecka _copine_ Florence Heymann i jej świetna książka _Le Crépuscule des lieux: Identités juives de Czernowitz_ . Wiele nauczyliśmy się dzięki spostrzeżeniom i tekstom Othmara Andrée, Aharona Appelfelda, Amy Colin, Andrei Corbea-Hoișie, Sidry DeKoven Ezrahi, Johna Felstinera, Valentiny Glajar, Mariany Hausleitner, Radu Ioanida, Helmuta Kusdata, Alexandry Laignel-Lavastine, Alberta Lichtblau, Ioany Rostoș, Petera Rychlo, Nataliji Szewczenko i Markusa Winklera.

Pamięć Czernowitz, jak pokazuje niniejsza książka, jest wielopokoleniowa i dlatego znaleźliśmy się wśród wspaniałych i hojnych kompanów, informatorów oraz towarzyszy podróży z drugiego pokolenia. Pragniemy szczególnie podziękować Alexowi i Peterowi Flexorom za podzielenie się z nami wspomnieniami z życia swoich rodziców oraz Davidowi Kesslerowi i Verze Kessler-Pollack za udostępnienie nam bezcennego odręcznie spisanego pamiętnika i archiwum Arthura Kesslera. Wyrazy wdzięczności zechcą również przyjąć Danny Alon-Ellenbogen, Brigitte Brande, Paul i Michael Brennerowie, Leah Gelber Chajk, Bracha Gelber Enoch, Eytan i Mark Fichmanowie, Irene Fishler, David Glynn, Rita Margalit-Shilo, Claude Singer oraz Irene Silverblatt.

Między Czernowitz a Czerniwcami – przeszłością a teraźniejszością – mistrzowsko nawiguje Felix Zuckermann, który wraz z Mariną Zuckermann pięciokrotnie podejmował nas w Czerniowcach. Jesteśmy im niezmiernie wdzięczni za ich ogromną gościnność.

Atina Grossman, Barbara Kirshenblatt-Gimblett, Irene Kacandes, Marion Kaplan i Dana Polan wielkodusznie przeczytały cały rękopis, a ich wnikliwe pytania, cenne wskazówki i szczegółowe komentarze miały istotny wpływ na ostateczny kształt książki.

Wielu kolegów, uczniów i przyjaciół czytało wersje wstępne rozdziałów, słuchało naszych referatów i wykładów oraz omawiało z nami zagadnienia, które pchnęły nas do napisania tej książki. Ich rady, zachęty i konkretne wskazówki bardzo nam się przydały. Ogromne wyrazy uznania zechcą przyjąć Lila Abu-Lughod, Sara Bershtel, Pascale Bos, Bella Brodski, Mary Childers, Mary Marshall Clark, Sarah Cole, Sonia Combe, Jane Coppock, Susan Crane, Ann Cvetkovich, Gerd Gemunden, Victoria de Grazia, Judith Greenberg, Farah Jasmine Griffin, Geoffrey Hartman, Saidiya Hartman, Susannah Heschel, Eva Hoffmann, Jean Howard, Martha Howell, Andreas Huyssen, Jennifer James, Alexis Jetter, Temma Kaplan, Mary Kelley, Alice Kessler-Harris, Dorothy Koh, Mirta Kupferminc, Eric Manheimer, Nancy K. Miller, Lorie Novak, Annelise Orleck, Susan Pederson, Marta Peixoto, Griselda Pollock, Jay Prosser, Gail Reimer, Régine Robin, Michael Rothberg, Carol Sanger, Ronnie Scharfman, Joanna Scutts, Pamela Smith, Gabrielle Spiegel, Art Spiegelman, Silvia Spitta, Kate Stanley, Marita Sturken, Susan Sturm, Susan Rubin Suleiman, Diana Taylor, Monika Totten, Sonali Thakkar, Roxana Verona, Annette Wievorka, Susan Winnett, Janet Wolff, Louise Yelin, James Young, Mariana Zantop, Susanne Zantop and Froma Zeitlin.

Jesteśmy też wdzięczni za zaproszenia i sugestie redakcyjne, które wysuwali Robert Abzug, Julia Baker, Zsófia Bán, Marie-Aude Baronian, Betty M. Bayer, Cornelia Brink, Marc Caplan, Laurie Beth Clark, Amy Colin, Jay Geller, Faye Ginsburg, Jonathan Greenberg, Roseanne Kennedy, Adrienne Kertzer, Annette Kuhn, Kirsten McAllister, Alan Mintz, Stephen G. Nichols, Annelies Schulte Nordholt, Sondra Perl, Susannah Radstone, David Roskies, Jan Schmidt, Meir Sternberg, Hedwig Turai oraz Johannes von Moltke.

Szczególne podziękowania należą się Jennifer James za pomoc w przeprowadzeniu kwerendy oraz Gail Vernazzie za pomoc w przygotowaniu tekstu książki. Oprócz naszych wspaniałych tłumaczy z Ukrainy pragniemy podziękować Ofrze Amihai i Andrew Gilkinowi-Glusinskiemu za przekłady z hebrajskiego i ukraińskiego. Gdy w naszym życiu pojawił się Stan Holwitz, zrozumieliśmy, że znaleźliśmy kogoś, kto rozumie nasze cele i podziela nasze zaangażowanie. Okazał się najbardziej życzliwym z redaktorów, z którymi przyszło nam pracować, i jesteśmy mu za to naprawdę wdzięczni. Ogromnie dziękujemy także Jacqueline Volin i Ellen F. Smith z University of California Press.

Naszą pracę nad książką wsparły liczne stypendia i granty. Jesteśmy ogromnie wdzięczni następującym instytucjom: John Simon Guggenheim Memorial Foundation, American Council of Learned Societies, Liguria Study Center w Bogliasco, Dickey Center oraz Geisel and Kathe Tappe Vernon Chairs z Dartmouth College. Uznanie należy się również University Seminars z Uniwersytetu Columbia. Treść naszej publikacji wzbogaciły bowiem dyskusje prowadzone na uniwersyteckim seminarium na temat pamięci kulturowej.

Podczas pracy nad książką otuchy troskliwie dodawali nam i podtrzymywali nas na duchu członkowie rodziny: synowie Alex, Oliver i Gabriel, ich partnerki Martina, Alanna i Megan oraz wnuki Quinn, Freya i Chloë. W rzeczywistości projekt ten rozpoczął się jako osobista podróż, która przerodziła się w pracę na temat historii i pamięci – jako rodzinna wycieczka do Czerniowców, która stała się odkrywczym aktem, wyprawą w przeszłość i na drugi koniec świata. Przez cały czas najbliższymi przewodnikami i mentorami byli nam Lotte i Carl Hirschowie. Nieocenione wręcz okazały się wielowarstwowe opowieści Lotte i jej wrażliwość literacka oraz imponująca pamięć Carla do szczegółów i jego umiłowanie historii – rzeczowość i żarliwość, z jaką oboje przedstawiali zawirowania i twórczą energię XX wieku. Ich odwaga oraz zdolność przetrwania nadal wzbudzają podziw. Powierzyli nam historię swojego życia i życia całego pokolenia, stawiając nas przed trudnym zadaniem przedstawienia jej w sposób, na jaki zasługuje. Zarówno im, jak i innym świadkom jesteśmy niezmiernie wdzięczni za udzielone pośrednio i wprost pozwolenie na napisanie tej książki z naszej własnej perspektywy. „Widzę, co robicie – powiedział kiedyś Carl, przeczytawszy i skomentowawszy szkic jednego rozdziału. – Opowiadacie tę historię tak, jak _sami_ ją widzicie. Ja oczywiście tak bym tego nie napisał. Ale teraz to już wasza historia”.

Przedmowa do polskiego wydania

Czerniowce są dziś miastem w państwie ogarniętym wojną. Leży ono, co prawda, w zachodniej części Ukrainy, dzięki czemu jest znacznie mniej narażone na rosyjską agresję wojskową, ale i tak doświadczyło wojennych obostrzeń i napływu wielu uchodźców z innych części kraju, a jego mieszkańców powołuje się do ukraińskich sił zbrojnych. U tych, którzy dorastali w nim wśród opowieści o poprzednich gwałtownych konfliktach, kształtujących jego ewolucję na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci, ta nowa teraźniejszość z pewnością przywołuje echa zagrożenia i strachu – doniosłych decyzji: zostać czy uciekać – tak mocno obecnych w opowiadanej tu przez nas historii. Wskutek położenia na skrzyżowaniu kultur i narodów zróżnicowane populacje Czerniowców wielokrotnie przeżywały naprzemienne okresy względnego spokoju i śmiertelnego zagrożenia. Niebezpieczeństwa związane z wojną i strachem przed okupacją niewątpliwie wzmacniają patriotyzm, tożsamość narodową i determinację.

Kiedy w 1998 roku odwiedziliśmy Czerniowce po raz pierwszy, ledwie kilka lat po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości (którą Polska uznała jako jedno z dwóch pierwszych państw), ukraińska tożsamość miasta dopiero się krystalizowała. Ulice i place otrzymywały ukraińskie nazwy, stawiano nowe pomniki ku czci ważnych postaci ukraińskiej pamięci, tym samym publicznie eksponując w znacznej mierze nieuznawaną uprzednio ukraińską historię miasta. Oczywiście proces ten zmarginalizował część tureckiej, austro-niemieckiej, polskiej, rumuńskiej, rosyjskiej i żydowskiej przeszłości Czerniowców, grożąc zatarciem długiego wielokulturowego charakteru miasta. Jechaliśmy tam – jak szczegółowo opisujemy w _Duchach domu_ – z nadzieją na odnalezienie śladów sporej społeczności żydowskiej, która przez znaczną część epoki Habsburgów przeżywała swój rozkwit kulturalny i gospodarczy, by później, w okresie reżimów rumuńskiego i radzieckiego, wobec narastającego antysemityzmu doświadczyć istotnej stagnacji. To o tych poszukiwaniach i licznych rozczarowaniach opowiada niniejsza książka. Pokazuje, jak w zmienionym krajobrazie miejskim wytrwale odkrywaliśmy zapomniane historie, z jakim przejęciem ożywialiśmy odciśnięte w nim przez społeczność żydowską ślady oraz wyblakłe wspomnienia o tej jednej z wielu wspólnot miasta. Nie kierujemy się tu jedynie nostalgicznym pragnieniem przywołania tętniącego niegdyś życiem świata, w którym Żydzi czuli się tolerowani i akceptowani. Powoduje nami raczej potrzeba wyrażenia swego uznania i docenienia ich, a także oddania sprawiedliwości grupie obywateli, która wraz ze wzrostem antysemityzmu rasowego i faszyzmu doświadczyła prześladowań zakończonych wygnaniem oraz deportacją lub też wymuszoną ucieczką. Odczuwana przez ocalałych i ich potomków chęć odkrycia, przekazania i naprawy brutalnej przeszłości jest szczególnie istotna w regionie naznaczonym wieloma radykalnymi zmianami geopolitycznymi, w którym wstrząsające wydarzenia, takie jak Zagłada w Rumunii, kwestionowano, wymazywano i skazywano na zapomnienie. Gdzie jednak szukać uznania i sprawiedliwości, gdy narody winne tych zbrodni unikają odpowiedzialności dzięki przesunięciu granic i zmianie tożsamości politycznej? Po dekadach zaniedbań i niepamięci możliwości poprawy sytuacji są bez wątpienia ograniczone.

Jednak od czasu naszej pierwszej wizyty w Czerniowcach ponad dwie dekady temu dostrzegliśmy większe uznanie dla żydowskiego wkładu w historię miasta. Na dawnych domach żydowskich artystów i intelektualistów umieszczono tablice pamiątkowe, obszar byłego getta, w którym w 1941 roku Rumuni wraz z Niemcami zamknęli Żydów, oznaczono dużym drogowskazem, w bardziej widoczny sposób upamiętniono niektóre z dawnych synagog, otworzono niewielkie Muzeum Historii i Kultury Żydów (omówione w końcowej części książki), które ostatnio opracowało plany rozbudowy, a na cześć niemiecko-żydowskiego poety Paula Celana, rodowitego mieszkańca miasta, ustanowiono coroczny międzynarodowy festiwal poezji „Meridian”. Dorobek Celana oraz twórczość innych żydowskich pisarzy z tego regionu są też dziś łatwo dostępne w ukraińskim przekładzie.

Nie można jednak skupiać się tylko na żydowskiej przeszłości kosztem pamięci o innych społecznościach miasta. Choć bowiem Czerniowce mają pomnik rumuńskiego poety Mihaia Eminescu, to do umieszczenia tablicy upamiętniającej niezwykłe działania rumuńskiego burmistrza Traiana Popovicia, który – jak opisujemy w książce – uratował przed deportacją ponad jedną trzecią żydowskich mieszkańców miasta, konieczne były usilne starania ocalałych Żydów.

Te konkretne przypadki publicznej komemoracji przypominają jednak, że przeszłość Czerniowców nie musi prowadzić do konkurujących ze sobą współczesnych pejzaży pamięci – ukraińskiej, rumuńskiej, niemieckiej, żydowskiej czy rosyjskiej. Wręcz przeciwnie, ukazują one splątane pamięci żyjących obok siebie i powiązanych ze sobą mieszkańców tego nadal – choć już w niewielkim stopniu – wielokulturowego miejsca. Pokazują jednak także różne historie przemocy i prześladowań, wymagające przepracowania w postaci działań naprawczych.

Wielokulturowe miasta, takie jak Czerniowce, mają potencjał, by wytworzyć trans- bądź też pozanarodową kulturę pamięci opartą na odpowiedzialności i sprawiedliwości. Jednak w obliczu nowych wojen, krzewiących nowe i reanimujących stare nacjonalizmy, wielokierunkowa pamięć oddająca sprawiedliwość różnorodnej zbiorowości będzie musiała niestety pozostać sprawą przyszłości.

Marianne Hirsch i Leo Spitzer

kwiecień 20232 WIEDEŃ WSCHODU

Mama i ja mówimy po niemiecku. Czasem wydaje mi się, że mamę krępuje język, w jakim rozmawiają dziadek i babcia, i że wolałaby, bym go nie słyszał. Mimo to zbieram się na odwagę i pytam:

– W jakim języku mówią dziadek i babcia?

– W jidysz – szepcze mi mama na ucho.

Aharon Appelfeld, _The Story of a Life_¹

Cmentarz żydowski, 1998

Wczesnym pochmurnym popołudniem drugiego dnia pobytu w Czerniowcach ponownie spotkaliśmy się z Rosą i Felixem oraz znajomym Rosy Matthiasem Zwillingiem, by kontynuować zwiedzanie miasta. Towarzyszył nam także niemiecki znajomy Othmar Andrée, który dołączył do nas w Czerniowcach. Szukał powiązań między obecnym miastem a dawnym życiem Żydów z Czernowitz, bo był to temat jego obszernych badań. Po zakończeniu II wojny światowej w Czerniowcach osiedliło się wielu Żydów z innych części Związku Radzieckiego i Mołdawii, mówiących po rosyjsku i w jidysz. Prawie dziewięćdziesięcioletnia Rosa i dziesięć lat od niej młodszy Matthias byli ostatnimi z garstki wciąż tam mieszkających niemieckojęzycznych Żydów z pokolenia Lotte i Carla, dawnych czernowitzerów. Zaproponowali, że zabiorą Lotte, Carla, Marianne i mnie na cmentarz żydowski na ulicy Zełenej, gdzie postarają się między innymi pomóc nam odnaleźć grób Markusa Hirscha, ojca Carla, oraz grób dziadków Carla i Rosy – Jochanana i Chai Wurmbrandów.

Fot. 5. Matthias Zwilling, Othmar Andrée i Carl Hirsch (od lewej) podchodzą do domu przedpogrzebowego na cmentarzu żydowskim w Czerniowcach, 1998

Fot. Leo Spitzer

Wchodząc przez metalową bramę cmentarza, nie zauważyliśmy żadnego biura ani dozorcy. Było pusto. Oniemiałem na widok ogromu tej nekropolii i wspaniałości wielu nagrobków. Matthias Zwilling powiedział nam, że pochowano tu ponad sześćdziesiąt tysięcy ludzi.

Cmentarz wznosił się majestatycznie na łagodnym pagórku i rozciągał aż na wzgórze, z którego w oddali widać było centrum miasta. Zszokował mnie jednak stan, w jakim znajdowało się to miejsce. Cała przestrzeń była wyraźnie zniszczona, zaniedbana, a nawet zbezczeszczona. Duży, zwieńczony kopułą, znajdujący się przy wejściu budynek przedpogrzebowy, w którym niegdyś przed pochówkiem składano ciała zmarłych, zachował się w postaci pustej skorupy z wyrwanymi oknami i drzwiami, z ogołoconym wnętrzem. Resztki zardzewiałego, blaszanego dachu walały się w okolicznych krzakach i na ziemi. Ze ścian zwisały luźno tynki i elementy wykończenia. Pozostałe leżały w stosach na podłodze, a popękaną i podziurawioną elewację szpeciło graffiti. O obfitości detali i bogactwie wystroju tej wytwornej niegdyś budowli świadczyły czarne hebrajskie napisy ze śladami złoceń, wciąż widoczne na jednej z wewnętrznych ścian niedaleko wejścia pod kopułą.

Nieopodal domu przedpogrzebowego, w części najbliżej wejścia, nasi przewodnicy wskazali na najstarsze i najbardziej imponujące nagrobki i pomniki. Były wśród nich grobowce rodzinne z czasów Habsburgów, należące do znaczących osób i członków zasymilowanej elity żydowskiej miasta – przemysłowców, kupców, bankierów, prezesów i naczelników _Kultusgemeinde_ (gminy żydowskiej), burmistrzów Czernowitz, posłów do parlamentu austriackiego oraz różnych przedstawicieli wolnych zawodów. Na masywnych stelach i obeliskach z czarnego lub szarego marmuru i granitu wyryto nazwiska żydowskich patrycjuszy oraz pamiątkowe napisy po niemiecku i hebrajsku – Luttinger, Fechner, Reiss, Rubenstein, Kiesler, Gottlieb, Straucher i wiele innych. Groby te zdobione były płaskorzeźbami z żydowskimi i osobistymi symbolami – świecznikami, Pięcioksięgiem Mojżesza, dłońmi kohenów w geście błogosławieństwa, koronami, ptakami, lwami, pięcioma hebrajskimi literami _taw_, _nun_, _cadi_, _bet_, _hej_, będącymi akronimem słów: „niech jego/jej dusza związana będzie węzłem życia”². Epitafia – niektóre pisane pismem gotyckim – wyrażały stratę i żal kwiecistym językiem lamentacji, podkreślając osobiste osiągnięcia zmarłych i ich dokonania na rzecz miasta oraz fakt, że zdołali to urzeczywistnić jako Żydzi:

_Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży._PRZYPISY KOŃCOWE

Przedmowa

1 Aharon Appelfeld, _Buried Homeland_, transl. Jeffrey M. Green, „The New Yorker”, 23.11.1998, s. 61.

2 Paul Celan, _Speech on the Occasion of Receiving the Literature Prize of the Free Hanseatic City of Bremen_ _Selected Poems and Prose of Paul Celan_, transl., ed. John Felstiner, New York: Norton, 2001, s. 395.

3 Odręcznie sporządzony dokument z archiwum Franzosa w Wiener Stadt- und Landesbibliothek, cyt. za: _In der Sprache der Mörder. Eine Literatur aus Czernowitz, Bukowina. Ausstellungsbuch_, hrsg. Ernest Wichner, Herbert Wiesner, Berlin: Literaturhaus Berlin, 1993, s. 31.

4 Spis powszechny przeprowadzony w Bukowinie w 1910 roku – ostatni pod panowaniem austriackim – wykazał liczbę 102 919 Żydów, co stanowiło trzynaście procent populacji regionu. Zob. _Bevölkerungsentwicklung_ _Als hätten wir dazugehört. Österreichisch-jüdische Lebensgeschichten aus der Habsburgmonarchie_, hrsg. Albert Lichtblau, Wien: Bohlau, 1999, s. 43–45.

5 Zob. Stefan Zweig, _Świat wczorajszy. Wspomnienia pewnego Europejczyka_, przeł. Maria Wisłowska, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1958.

6 Svetlana Boym, _The Future of Nostalgia_, New York: Basic Books, 2001, s. xiii.

7 Zob. Florence Heymann, _Le Crépuscule des lieux. Identités juives de Czernowitz_, Paris: Stock, 2003.

8 Marianne Hirsch, Leo Spitzer, _Testimonial Objects. Memory, Gender, and Transmission_, „Poetics Today” 27, 2 (Summer 2006), s. 353–383.

9 Określenia „punkty pamięci” używamy jako alternatywy dla znanego pojęcia _lieu_, czyli miejsca pamięci, wprowadzonego przez Pierre’a Norę, lecz stosowanego raczej w szerszym, ogólnokrajowym kontekście. Zob. Pierre Nora, _Realms of Memory. Rethinking the French Past_, ed. Lawrence D. Kritzmann, transl. Arthur Goldhammer, New York: Columbia University Press, 1996.

10 James Young, _Toward a Received History of the Holocaust_, „History and Theory” 36, 4 (December 1997), s. 21–43.PRZYPISY KOŃCOWE

1 „Skąd jesteście?”

1 Benno Weiser Varon, cyt. za: _Herr Zwilling und Frau Zimmermann_, reż. Volker Koepp, 1999. Zob. także: Benno Weiser Varon, _Professions of a Lucky Jew_, Cranbury: Associated University Press, 1992, s. 17–19.

2 Eva Hoffman, _After Such Knowledge. Memory, History, and the Legacy of the Holocaust_, New York: Public Affairs, 2004, s. 25.

3 Leo Spitzer, _Hotel Bolivia. The Culture of Memory in a Refuge from Nazism_, New York: Hill and Wang, 1998.

4 Eva Hoffman, _Zagubione w przekładzie_, przeł. M. Ronikier, Londyn: Aneks, 1995, s. 83.

5 Marianne Hirsch, _Family Frames. Photography, Narrative, and Postmemory_, Cambridge: Harvard University Press, 1997.

6 Za wskazanie tej gry słów dziękujemy Florence Heymann.

7 Wcześniejsza wersja opisu książek Rosy zob. Marianne Hirsch, _Editor’s Column. Uprooted Words on a Bookshelf in Chernivtsi_, „PMLA” 121, 4 (October 2006), s. 1400–1402.

8 Ilana Shmueli, _Über mein Czernowitz erzählen (1924–1944)_ _An der Zeiten Ränder. Czernowitz und die Bukowina_, hrsg. Cécile Cordon, Helmut Kusdat, Wien: Theodor Kramer Gesellschaft, 2002, s. 166.

9 “Wo / in der österreichlosen Zeit / wächst mein Wort / in die Wurzeln / Ans Buchenland / denk ich / entwurzeltes Wort”, Rose Ausländer, __ _Das Erbe_ _Versunkene Dichtung der Bukowina_, hrsg. Amy Colin, Alfred Kittner, München: Wilhelm Fink Verlag, 1994, s. 203.PRZYPISY KOŃCOWE

2 Wiedeń Wschodu

1 Aharon Appelfeld, _The Story of a Life_, transl. Aloma Halter, New York: Schocken, 2004, s. 6.

2 W kwestii cmentarza żydowskiego w Czerniowcach zob. Alti Rodal, _Bukovina Cemeteries, Archives, and Oral History_, „Avotaynu” 18, 3 (Fall 2002), s. 9–15. Zob. także: Othmar Andrée, _Czernowitzer Spaziergänge. Annäherungen an die Bukowina_, Berlin: Rose Ausländer-Stiftung, 2000, s. 38–47, gdzie autor wspaniale opisuje spacer po cmentarzu w Czerniowcach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: