Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dwa skrzydła. O relacji wiary z rozumem - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
29 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dwa skrzydła. O relacji wiary z rozumem - ebook

O relacji wiary z rozumem.

Wiara i rozum – wrogowie czy sprzymierzeńcy? Na kartach tej książki dwóch profesorów uniwersyteckich wyjaśnia, że wiara i rozum to nie rywale, między którymi musimy dokonać wyboru, lecz dwa aspekty ludzkiego doświadczenia, które po zintegrowaniu współtworzą pełnię ludzkiej egzystencji. Tytuł publikacji nawiązuje do pierwszych zdań encykliki św. Jana Pawła II Fides et ratio, mówiących o duchu ludzkim unoszącym się na dwóch skrzydłach wiary i rozumu ku dostępnej dla wszystkich prawdzie.

W pierwszej części pracy autorzy w zajmujący sposób przedstawiają podstawowe argumenty potwierdzające istnienie Boga i przeczące mu. Odnoszą je do współczesnych debat, zmagając się z wątpliwościami wynikającymi z problemu zła i odkryć współczesnej nauki. Następnie podejmują kwestie etyki i polityki, które kształtują życie jednostki i społeczności.

Książka nie jest dogmatyczna; stara się zbadać w ogólnym zarysie kwestie podnoszone przez dociekliwe umysły. Autorzy przedstawiają rzetelne dowody wspierające ich punkt widzenia i mu przeciwne, używając zrozumiałych analogii przeznaczonych dla niespecjalistów. Dzięki temu dostarczają czytelnikowi najlepszy możliwy punkt wyjścia do udziału w tej najwspanialszej dyskusji wszech czasów.

Spis treści

SPIS TREŚCI

Prolog // 7

Część 1

Wstępne wyjaśnienie integracji wiary i rozumu // 13

1. Dwa skrzydła – różnica między wiarą a rozumem // 15

2. Dwa skrzydła – o tym, co wspólne wierze i rozumowi // 23

3. Wstępny model współpracy dwóch skrzydeł // 31

4. Zaawansowany opis współpracy dwóch skrzydeł // 43

5. Oskrzydlona edukacja teistyczna // 51

6. Lot dwoma skrzydłami // 61

Część 2

Klasyczne argumenty za istnieniem lub nieistnieniem Boga // 69

7. Co teiści mają na myśli, kiedy używają słowa „Bóg”? // 71

8. „Pozytywne” atrybuty Boga // 79

9. Argument kosmologiczny za istnieniem Boga // 89

10. Argument kalam za istnieniem Boga // 101

11. Argument ontologiczny za istnieniem Boga // 109

12. Ateistyczny argument ze zła // 115

13. Teistyczne odpowiedzi na ateistyczny argument ze zła // 125

14. Argument przeciwko teizmowi bazujący na różnicach między

religiami // 137

15. Teizm a projekcyjna teoria religii // 147

Część 3

Argumenty na rzecz teizmu a współczesne nauki przyrodnicze // 153

16. Współczesna kosmologia a pytanie o początki czasu // 155

17. Współczesna fizyka a kwestia projektu // 167

18. Współczesna biologia ewolucyjna a teizm // 181

19. Współczesna biologia a kwestia ludzkiej natury // 195

Część 4

Argumenty o teizmie i moralności // 207

20. Dobre życie: wiara, rozum i cnota // 209

21. Prawo Boże i prawo naturalne // 219

22. Wiara, rozum i małżeństwo // 229

23. Wiara, rozum i wojna // 239

24. Wiara, rozum i ustroje polityczne // 247

Epilog // 257

Bibliografia // 261

Indeks biblijny // 263

Indeks osobowy // 265

Indeks rzeczowy // 269

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67634-29-8
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRO­LOG

„Wiara i ro­zum są jak dwa skrzy­dła, na któ­rych duch ludzki unosi się ku kon­tem­pla­cji prawdy” – tak św. Jan Pa­weł II roz­po­czął swoją en­cy­klikę Fi­des et ra­tio z 1998 roku. Na­szym za­mia­rem w ni­niej­szej książce jest nie tylko po­ka­zać, że rze­czy­wi­ście, na co wska­zy­wał pa­pież, oba skrzy­dła ist­nieją, lecz także wy­ja­śnić, jak można je zin­te­gro­wać, by współ­dzia­łały w ży­ciu po­szcze­gól­nych lu­dzi. Po wielu la­tach wy­kła­da­nia na stu­diach li­cen­cjac­kich ame­ry­kań­skich uni­wer­sy­te­tów do­szli­śmy do wnio­sku, że książka o ta­kiej te­ma­tyce jest obec­nie nie­zwy­kle po­trzebna. Za­miast bo­wiem wi­zji dwóch współ­pra­cu­ją­cych ze sobą skrzy­deł, uno­szą­cych czło­wieka ku kon­tem­pla­cji prawdy, pro­po­nuje się dzi­siaj ob­raz, kon­ty­nu­ując me­ta­forę św. Jana Pawła II, zgod­nie z któ­rym czło­wiek unosi się ku praw­dzie za po­mocą tylko jed­nego skrzy­dła. Mówi się, że wiara i ro­zum to nie przy­ja­ciele, lecz wro­go­wie; ry­wale, któ­rzy nie są w sta­nie dojść do po­ro­zu­mie­nia, mię­dzy któ­rymi trzeba do­ko­nać wy­boru. Jedni gło­szą, że ro­zum, szcze­gól­nie w swej współ­cze­snej sza­cie nauk przy­rod­ni­czych, stoi w opo­zy­cji do przyj­mo­wa­nia cze­go­kol­wiek na wiarę. Inni zaś twier­dzą, że wiara jest je­dy­nym wia­ry­god­nym źró­dłem prawdy, po­nie­waż nie można ufać za­du­fa­nemu ro­zu­mowi ludz­kiemu. Za­miast dwóch skrzy­deł two­rzą­cych tan­dem pro­po­nuje się dzi­siaj pew­nego ro­dzaju sa­mo­oka­le­cze­nie: od­cię­cie jed­nego ze skrzy­deł i pró­bo­wa­nie lotu wy­łącz­nie za po­mocą dru­giego.

Ar­gu­men­ta­cja św. Jana Pawła II za ist­nie­niem i zin­te­gro­wa­nym dzia­ła­niem dwóch skrzy­deł ludz­kiego do­świad­cze­nia nie jest nowa i dla­tego bę­dziemy w tej książce opie­rać się na tra­dy­cyj­nym na­ucza­niu chrze­ści­jań­skim o re­la­cji mię­dzy wiarą a ro­zu­mem. Je­ste­śmy przy tym świa­domi, że to kla­syczne sta­no­wi­sko musi się ja­koś od­nieść za­równo do au­ten­tycz­nych pro­ble­mów i py­tań, jak i do uprze­dzeń na­szych cza­sów. W związku z tym bę­dziemy sta­rali się uka­zać, jak uję­cia tra­dy­cyjne mają się do współ­cze­snych de­bat. Wszyst­kie ar­gu­menty oma­wiane w ko­lej­nych roz­dzia­łach mo­głyby być jesz­cze bar­dziej do­pre­cy­zo­wane i pew­nie można wy­su­nąć wzglę­dem nich wiele uwag. Nie pi­szemy jed­nak pracy dla spe­cja­li­stów, lecz dla zwy­kłych czy­tel­ni­ków. Na­szym ce­lem było na­pi­sa­nie książki, dzięki któ­rej zy­skają oni ogólną orien­ta­cję w oma­wia­nych w niej kwe­stiach, a po­przez to unikną po­wszech­nych nie­po­ro­zu­mień i pu­ła­pek, które ra­czej za­my­kają, niż otwie­rają na dal­sze do­cie­ka­nia. W ni­niej­szej pracy pro­po­nu­jemy prze­gląd naj­waż­niej­szych kon­ku­ru­ją­cych ze sobą sta­no­wisk. Czy­tel­nicy, któ­rzy mają spo­sob­ność i chęć do dal­szego ich ba­da­nia, mogą sko­rzy­stać z bi­blio­gra­fii umiesz­czo­nej na końcu książki. Na­szą in­ten­cją było na­pi­sa­nie moż­li­wie naj­lep­szego wpro­wa­dze­nia dla stu­diu­ją­cych pod­sta­wowe aspekty re­la­cji mię­dzy wiarą i ro­zu­mem. Nie było za to na­szym za­mia­rem na­pi­sa­nie stu­dium, które owo do­cie­ka­nie de­fi­ni­tyw­nie by za­mknęło.

Po­win­ni­śmy jesz­cze do­dać słowo o ewen­tu­al­nej afi­lia­cji re­li­gij­nej ad­re­sata tejże książki. Dwa skrzy­dła zo­stały na­pi­sane z ka­to­lic­kiego punktu wi­dze­nia, na który ogromny wpływ wy­wie­rają dok­tryny św. Au­gu­styna i św. To­ma­sza z Akwinu. Mimo to są­dzimy, że na­sze sta­no­wi­sko jest zgodne z punk­tem wi­dze­nia więk­szo­ści po­staci wiary chrze­ści­jań­skiej. Co wię­cej, uwa­żamy, że pod­sta­wowe za­sady, któ­rych bro­nimy w tej książce, mo­głyby być z pew­nymi uwa­gami i za­strze­że­niami uznane także na grun­cie ju­da­izmu oraz is­lamu. W toku wy­wodu bę­dziemy się więc czę­sto od­no­sić do au­to­rów i do­ku­men­tów ka­to­lic­kich, ale bę­dziemy także za­zna­czać, ja­kie jest miej­sce po­szcze­gól­nych bro­nio­nych tu tez w na­ucza­niu uzna­wa­nym przez in­nych chrze­ści­jan, a także przez ży­dów i mu­zuł­ma­nów. W książce tej wiele miej­sca po­świę­camy fi­lo­zo­ficz­nemu i czy­sto ra­cjo­nal­nemu sta­no­wi­sku, zwa­nemu te­izmem, a te­izm, przy­naj­mniej w ogól­nym swym za­ry­sie, łą­czy chrze­ści­jań­stwo, ju­da­izm oraz is­lam. Pod­sta­wowe py­ta­nie sta­wiane w pracy można wy­ra­zić w for­mie okresu wa­run­ko­wego: „Je­śli dla da­nej osoby wią­żące są za­równo wiara re­li­gijna, jak i czy­sto ra­cjo­nalna fi­lo­zo­fia, to jak może je po­go­dzić w jed­nym spój­nym świa­to­po­glą­dzie?”. Na­sza ar­gu­men­ta­cja su­ge­ruje, że ta­kie po­dwójne zwią­za­nie z re­li­gią i fi­lo­zo­fią jest moż­liwe, ale za­miast na­ma­wia­nia do osta­tecz­nej de­cy­zji na rzecz ka­to­li­cy­zmu, bę­dziemy ra­czej dą­żyć do wy­ja­śnie­nia wszel­kich im­pli­ka­cji sta­no­wi­ska in­te­gru­ją­cego wiarę i ro­zum. W trak­cie pi­sa­nia książki mie­li­śmy na uwa­dze głów­nie ka­to­li­ków, ale każdy te­ista po­wi­nien w niej zna­leźć po­moc dla sie­bie.

Ni­niej­sza po­zy­cja jest owo­cem na­szej dłu­go­let­niej pracy w In­sty­tu­cie „Wiara i Ro­zum” Uni­wer­sy­tetu Gon­zaga, który to In­sty­tut zo­stał for­mal­nie usta­no­wiony w 1999 roku w celu pro­mo­cji zin­te­gro­wa­nego ro­zu­mie­nia re­la­cji mię­dzy dwoma skrzy­dłami ludz­kiego du­cha, zgod­nie z wi­zją św. Jana Pawła II. Jed­nym z pierw­szych efek­tów dzia­łal­no­ści In­sty­tutu był kurs skie­ro­wany do stu­den­tów na­szego uni­wer­sy­tetu za­ty­tu­ło­wany po pro­stu Wiara i ro­zum. Wy­kłady prze­zna­czono dla stu­den­tów koń­czą­cych uczel­nię, aby im wy­ja­śnić, jak wiara i ro­zum, któ­rych osią­gnię­cia po­zna­wali w trak­cie wcze­śniej­szych lat stu­diów, winny zo­stać zin­te­gro­wane w spój­nym świa­to­po­glą­dzie osoby z wyż­szym wy­kształ­ce­niem.

W roz­wój kursu swój wkład wnio­sło kilku pra­cow­ni­ków Wy­działu Fi­lo­zo­fii Uni­wer­sy­tetu Gon­zaga: Ro­bert J. Spit­zer SJ, ów­cze­sny rek­tor uczelni, po­przez swą re­flek­sję nad im­pli­ka­cjami współ­cze­snej astro­fi­zyki i ko­smo­lo­gii dla kwe­stii wiary i ro­zumu oraz nad pro­ble­mem zła, Mi­chael Tkacz, za­ło­ży­ciel In­sty­tutu wraz ze Spit­ze­rem, dzięki swej spe­cja­li­stycz­nej wie­dzy w za­kre­sie śre­dnio­wiecz­nej fi­lo­zo­fii przy­rody oraz Da­vid Cal­houn po­przez roz­le­głe ana­lizy sto­sunku wiary do bio­lo­gii ewo­lu­cyj­nej. Po­cząt­kowo kurs Wiara i ro­zum pro­wa­dzili Spit­zer, Tkacz i Cal­houn. My na­to­miast, au­to­rzy ni­niej­szej książki, jako pra­cow­nicy Wy­działu Fi­lo­zo­fii Uni­wer­sy­tetu Gon­zaga kon­ty­nu­ujemy i roz­wi­jamy ich pracę w ra­mach te­goż kursu. Wkład Briana Clay­tona, obec­nego dy­rek­tora In­sty­tutu „Wiara i Ro­zum”, wy­raża się w jego roz­le­głej wie­dzy o fi­lo­zo­fii re­li­gii w tra­dy­cji ana­li­tycz­nej. Za­in­te­re­so­wa­nia Do­uglasa Kriesa oscy­lują przede wszyst­kim wo­kół re­la­cji wiary do etyki i fi­lo­zo­fii po­li­tycz­nej.

In­sty­tut „Wiara i Ro­zum” oprócz roz­wi­ja­nia swego fla­go­wego kursu or­ga­ni­zo­wał wiele kon­fe­ren­cji i go­ścił wielu my­śli­cieli. Re­flek­sja na­szych go­ści sty­mu­lo­wała myśl wy­żej wy­mie­nio­nych fi­lo­zo­fów, a po­przez to po­śred­nio wpły­nęła na roz­wój kursu Wiara i ro­zum. Nie po­dej­miemy na­wet próby spo­rzą­dze­nia wy­czer­pu­ją­cej li­sty tych, któ­rzy w ten spo­sób nam po­mo­gli, ale na­leży przy­wo­łać przede wszyst­kim Wil­liama E. Car­rolla, obec­nie z Uni­wer­sy­tetu Oks­fordz­kiego oraz Ste­phena M. Barra z In­sty­tutu Ba­daw­czego Bar­tol Uni­wer­sy­tetu De­la­ware. Mu­simy z wdzięcz­no­ścią wspo­mnieć też o wni­kli­wych uwa­gach Erica Kin­can­nona, Hugh La­forta i Ri­charda McC­lel­landa, na­szych ko­le­gów, od­po­wied­nio z Wy­dzia­łów Fi­zyki, Bio­lo­gii i Fi­lo­zo­fii Uni­wer­sy­tetu Gon­zaga. Jedna z sy­no­wych Briana Clay­tona, Re­née Tow­ler Clay­ton, do­star­czyła nam ry­sunki osób nie­wi­do­mych i sło­nia wy­ko­rzy­sta­nych w roz­dziale 14, a także ilu­stra­cje efektu Dop­plera pre­zen­to­wa­nego w roz­dziale 16. Wresz­cie do­ce­niamy wspar­cie Ber­narda J. Co­ugh­lina SJ – w na­szych wy­sił­kach ogromną po­mocą było choćby prze­wo­dze­nie Ka­te­drze Fi­lo­zo­fii Chrze­ści­jań­skiej im. Ber­narda Co­ugh­lina przez Do­uglasa Kriesa.

Wsku­tek zmiany pro­gramu na­ucza­nia na Uni­wer­sy­te­cie Gon­zaga kurs Wiara i ro­zum prze­stał być przed­mio­tem obo­wiąz­ko­wym, ale jest on wciąż do­stępny dla stu­den­tów w in­nej for­mie. W na­szej oce­nie wy­kład ten zo­stał udo­sko­na­lony i nad­szedł czas, aby udo­stęp­nić go szer­szemu gronu od­bior­ców. Wy­daje się za­tem tym bar­dziej wła­ściwe, aby ni­niej­szą pracę za­de­dy­ko­wać tym stu­den­tom Uni­wer­sy­tetu Gon­zaga, któ­rzy wiel­ko­dusz­nie uczest­ni­czyli w kur­sie, gdy nie był on jesz­cze tak do­brze uło­żony i upo­rząd­ko­wany. To ich cier­pli­wość i wy­trzy­ma­łość umoż­li­wiła usu­nię­cie wad w tre­ści i struk­tu­rze książki.

Po­nie­waż ni­niej­sza praca nie jest prze­zna­czona dla za­wo­do­wych aka­de­mi­ków, zde­cy­do­wa­li­śmy się nie za­bu­rzać toku wy­wodu od­no­śni­kami. Względ­nie rzadko, kiedy uwa­ża­li­śmy za ko­nieczne przy­pi­sać daną ideę kon­kret­nemu au­to­rowi, wy­mie­niamy jego na­zwi­sko w tek­ście głów­nym, a jego prace w bi­blio­gra­fii na końcu książki.

We­dług nas Dwa skrzy­dła mogą się przy­dać szcze­gól­nie trzem gru­pom czy­tel­ni­ków. Po pierw­sze, mamy na­dzieję, że książka ta bę­dzie czy­tana z po­żyt­kiem poza sa­lami wy­kła­do­wymi przez do­ro­słych nie­spe­cja­li­stów. Po dru­gie, może być wy­ko­rzy­sty­wana jako pod­ręcz­nik na li­cen­cjac­kich stu­diach fi­lo­zo­ficz­nych. Je­śli lek­tura po­szcze­gól­nych roz­dzia­łów zo­sta­nie uzu­peł­niona przez tek­sty wy­mie­nione w bi­blio­gra­fii, to pre­zen­to­wa­nej pracy mogą rów­nież z po­wo­dze­niem uży­wać stu­denci stu­diów ma­gi­ster­skich.CZĘŚĆ 1

WSTĘPNE WY­JA­ŚNIE­NIE IN­TE­GRA­CJI WIARY I RO­ZUMU

Pierw­sza część Dwóch skrzy­deł składa się z sze­ściu roz­dzia­łów, któ­rych ce­lem jest wy­ja­śnie­nie naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych aspek­tów re­la­cji mię­dzy wiarą a ro­zu­mem. Roz­działy te są istotne dla zro­zu­mie­nia ko­lej­nych sek­cji książki. Pierw­sze dwa roz­działy tłu­ma­czą, co różni, a co łą­czy wiarę i ro­zum. Trzeci roz­dział ma cha­rak­ter kry­tyczny i za­wiera uprosz­czone przed­sta­wie­nie to­mi­stycz­nego uję­cia re­la­cji mię­dzy wiarą i ro­zu­mem. Bę­dziemy się do niego wciąż od­no­sić w na­stęp­nych roz­dzia­łach Dwóch skrzy­deł. Czwarty roz­dział oma­wia re­la­cje po­mię­dzy trzema re­li­giami te­istycz­nymi: ju­da­izmem, chrze­ści­jań­stwem oraz is­la­mem. Piąty jest po­świę­cony wy­ja­śnie­niu, w jaki spo­sób in­te­gra­cja wiary i ro­zumu leży u pod­staw te­istycz­nego pro­gramu na­ucza­nia, zaś w szó­stym wy­ja­śniamy, jak wiara jako spo­sób ży­cia od­nosi się do fi­lo­zo­fii jako spo­sobu ży­cia.1

DWA SKRZY­DŁA – RÓŻ­NICA MIĘ­DZY WIARĄ A RO­ZU­MEM

Kiedy my­ślimy o fi­lo­zo­fie So­kra­te­sie, to pierw­szą rze­czą, która rzuca nam się w oczy, jest to, że nie­ustan­nie za­da­wał on py­ta­nia. Druga rzecz, na którą zwra­camy uwagę, to jego czę­ste nie­za­do­wo­le­nie z od­po­wie­dzi, które na te py­ta­nia otrzy­my­wał. Za­zwy­czaj pro­wa­dziły one tylko do ko­lej­nych py­tań. Cza­sem ciąg py­tań i od­po­wie­dzi w roz­mo­wach spi­sa­nych przez Pla­tona pro­wa­dził wy­łącz­nie do ośmie­sze­nia się przez dys­ku­tanta So­kra­tesa, zde­ma­sko­wa­nego jako osoba, która w isto­cie ni­czego nie wie. Jed­nak cza­sem, gdy du­sza prze­py­ty­wa­nej osoby była wła­ści­wie przy­go­to­wana i otwarta, So­kra­tes łą­czył z nią swe siły, aby wspól­nie po­przez ciąg py­tań i od­po­wie­dzi po­szu­ki­wać prawdy. So­kra­tes opi­sy­wał to po­szu­ki­wa­nie prawdy po­przez za­da­wa­nie co­raz bar­dziej pre­cy­zyj­nych py­tań oraz udzie­la­nie co­raz bar­dziej ade­kwat­nych od­po­wie­dzi jako ro­dzaj po­żą­da­nia lub „mi­ło­ści” po­dob­nej do tej, jaką pi­jak da­rzy wino albo ko­cha­nek piękne ciało. Fi­lo­zof jest ana­lo­gicz­nie mi­ło­śni­kiem prawdy, a kiedy zbliża się do prawdy lub na­wet w pew­nym sen­sie ją osiąga, staje się on „mi­ło­śni­kiem mą­dro­ści”.

Kiedy roz­wa­żamy po­stać Abra­hama, na­zy­wa­nego „oj­cem wszyst­kich wie­rzą­cych”, za­zwy­czaj przy­cho­dzi nam na myśl hi­sto­ria o jego go­to­wo­ści do po­świę­ce­nia swego uko­cha­nego syna, Iza­aka, gdy są­dził, że taka ofiara jest zgodna z wolą Boga. We­dług opisu z Księgi Ro­dzaju wiara Abra­hama w Boże słowo i obiet­nicę była tak wielka, że ufał on Panu na­wet wtedy, gdy Bóg po­pro­sił go o coś, co wy­da­wało się stać w sprzecz­no­ści z Jego wcze­śniej­szym sło­wem i obiet­nicą. Abra­ham nie za­da­wał wielu py­tań, tak przy­naj­mniej wy­nika z za­pisu jego hi­sto­rii. Jego dzia­ła­nie nie po­le­gało na bra­niu udziału w dys­ku­sji skła­da­ją­cej się z ciągu py­tań i od­po­wie­dzi. Ra­czej sły­szał on słowo Boga i od­po­wia­dał na nie. Jego ak­tyw­ność w opo­wie­ści o ofie­rze z Iza­aka wy­ja­śnia nie ka­te­go­ria ludz­kiej ro­zum­no­ści, lecz ka­te­go­ria za­ufa­nia w do­sko­nałą Bożą do­broć i moc, na­wet gdy ta po­tężna do­broć nie jest oczy­wi­sta dla ludz­kiego ro­zu­mie­nia. Mimo że Abra­ham nie ro­zu­miał Boga cał­ko­wi­cie, ufał Mu, po­nie­waż w ja­kiś spo­sób „poj­mo­wał” prawdę o Nim – na przy­kład prawdę, że Bóg jest do­sko­nale do­bry i wszech­mocny. W od­po­wie­dzi na Bo­ski na­kaz, cho­ciaż był on nie­zwy­kle trudny, wręcz nie­moż­liwy do speł­nie­nia, oj­ciec wszyst­kich wie­rzą­cych po­ka­zał, że on także jest mi­ło­śni­kiem – mi­ło­śni­kiem Boga.

A. ZA­DA­WA­NIE PY­TAŃ A ZA­UFA­NIE

Jak do­tąd róż­nica mię­dzy So­kra­te­sem a Abra­ha­mem ogni­skuje się w róż­nicy mię­dzy po­stawą za­da­wa­nia py­tań a po­stawą za­ufa­nia. Mu­simy być więc bar­dziej pre­cy­zyjni w opi­sie tych dwóch ak­tyw­no­ści. Gdy za­da­jemy py­ta­nie, to w isto­cie pro­simy o ra­cję czy też o po­wód. Naj­waż­niej­szymi py­ta­niami wy­dają się być te brzmiące: „Dla­czego?”. Być może ktoś wy­po­wie­dział ja­kiś po­gląd, a my chcemy wie­dzieć, dla­czego są­dzi, że jego po­gląd jest słuszny. Chcemy wie­dzieć, czy ist­nieją ra­cje wspie­ra­jące taki po­gląd. Wy­daje się, że So­kra­tes czę­sto py­tał się in­nych, aby do­wie­dzieć się, czy dys­po­no­wali oni ra­cjami na rzecz swych opi­nii. Za­zwy­czaj od­kry­wał, że ich nie po­sia­dali!

Jed­nakże cza­sem So­kra­tes py­tał się lu­dzi, któ­rzy od­po­wia­dali mu w spo­sób cał­kiem wia­ry­godny; po­tra­fili oni po­dać ra­cję lub ra­cje na rzecz opi­nii, które gło­sili. Je­śli mie­li­by­śmy roz­wa­żyć te opi­nie i ra­cje w spo­sób bar­dziej for­malny, to po­wie­dzie­li­by­śmy, że opi­nie gło­szone przez lu­dzi są jak wnio­ski z ro­zu­mo­wa­nia, a ra­cje, które mają na celu wspar­cie praw­dzi­wo­ści wnio­sku, są jak prze­słanki ar­gu­mentu. Cza­sami prze­słanki tak sil­nie wspie­rają wnio­sek, że mo­żemy po­ku­sić się o stwier­dze­nie, iż go „do­wo­dzą”. In­nymi słowy, po­nie­waż prze­słanki ar­gu­mentu są bar­dzo silne, to stwier­dzamy, że wnio­sek musi być praw­dziwy. Za­da­wa­nie py­tań jest więc ni­czym in­nym niż pro­sze­niem o po­da­nie prze­sła­nek dla ro­zu­mo­wa­nia, któ­rego wnio­sek zo­stał już sfor­mu­ło­wany. Je­śli po­przez tę pro­ce­durę od­kry­jemy, że prze­słanki są mocne, to skut­kiem tego od­kry­jemy też, że praw­dziwy jest sąd, który sta­nowi wnio­sek ro­zu­mo­wa­nia. Pro­ces ro­zu­mo­wa­nia czy też ar­gu­men­to­wa­nia to nie­ustanne prze­cho­dze­nie od prze­sła­nek do wnio­sków i na od­wrót. Re­flek­sja nad ro­zu­mo­wa­niem po­lega za­tem na ana­li­zie ar­gu­men­tów pod ką­tem tego, czy są one na tyle mocne, by skut­ko­wać prawdą. Je­śli osiąga się bie­głość w pro­ce­sie ro­zu­mo­wa­nia czy też ar­gu­men­to­wa­nia w celu uzy­ska­nia prawdy, to można po­wie­dzieć, że upra­wia się fi­lo­zo­fię. Z dru­giej strony „fi­lo­zo­fia” zna­czy z ję­zyka grec­kiego „umi­ło­wa­nie mą­dro­ści”, za­tem upra­wia­jący fi­lo­zo­fię nie tylko jest bie­gły w ro­zu­mo­wa­niach, ale także znaj­duje w nich upodo­ba­nie. Jest go­towy po­świę­cić całe swe ży­cie na udo­sko­na­la­nie pro­cesu za­da­wa­nia py­tań i od­po­wia­da­nia na nie.

Kiedy ktoś ufa bądź wie­rzy dru­giej oso­bie, ak­cep­tuje jej opi­nię bez po­zna­nia lub na­wet bez za­py­ta­nia o po­wody, dla któ­rych ją przy­jęła. Przy­kła­dowo, być może twoja star­sza sio­stra jest ma­kle­rem gieł­do­wym lub eko­no­mistką i ra­dzi ci za­in­we­sto­wać pewną sumę pie­nię­dzy w dane ak­cje. Być może wy­gła­sza opi­nię, że owe ak­cje zy­skają w naj­bliż­szym cza­sie na war­to­ści. Fi­lo­zof mógłby za­py­tać twoją star­szą sio­strę o ra­cje, które skła­niają ją do ta­kiego my­śle­nia. Mógłby chcieć wie­dzieć, jaki ro­dzaj wie­dzy wy­ni­ka­jący z ana­lizy kur­sów ak­cji i eko­no­mii umoż­li­wia jej ta­kie, a nie inne prze­wi­dy­wa­nia. Ale być może ty nie je­steś za­in­te­re­so­wany fi­lo­zo­fo­wa­niem z sio­strą. Po pro­stu stwier­dzasz, że prze­pra­co­wała ona na gieł­dzie wiele lat i praw­do­po­dob­nie wie, co mówi. Poza tym jest twoją sio­strą, za­tem nie chcia­łaby cię umyśl­nie skrzyw­dzić. Po ta­kiej re­flek­sji nie je­steś za­in­te­re­so­wany py­ta­niem o ra­cje. Ufasz swo­jej sio­strze, wie­rzysz jej bądź też masz wiarę w nią. W ta­kim wy­padku oby­wasz się bez po­szu­ki­wa­nia ra­cji i ak­cep­tu­jesz au­to­ry­tet sio­stry w da­nej dzie­dzi­nie. Przyj­mu­jesz kon­klu­zję two­jej sio­stry bez ana­li­zo­wa­nia prze­sła­nek.

W ten oto spo­sób za­czy­namy ro­zu­mieć róż­nicę mię­dzy wiarą a ro­zu­mem. Fi­lo­zof opiera się na ro­zu­mie, stara się usta­lić prawdę da­nej opi­nii przez ba­da­nie prze­sła­nek wy­su­wa­nych na jej rzecz. Wie­rzący ufa, przyj­muje prawdę da­nej opi­nii bez za­po­zna­wa­nia się ze wszyst­kimi bądź na­wet z ja­ki­mi­kol­wiek sto­ją­cymi za nią prze­słan­kami.

W ko­lej­nym roz­dziale za­sta­no­wimy się, czy rze­czy­wi­ście So­kra­tes i Abra­ham róż­nią się od sie­bie tak, jak po­ka­zują to na­sze do­tych­cza­sowe ana­lizy. Po­ka­żemy, że ich po­dej­ście do wy­żej oma­wia­nych za­gad­nień za­wiera w so­bie wię­cej niu­an­sów, niż do­tąd przed­sta­wia­li­śmy. Po­mi­ja­jąc to do­pre­cy­zo­wa­nie, można stwier­dzić, że mnó­stwo osób ulega cze­muś, co na­zwa­li­by­śmy „so­kra­tej­skim im­pul­sem” kie­ru­ją­cym ich w stronę pew­nego eks­tre­mum – do przy­ję­cia punktu wi­dze­nia zwa­nego ra­cjo­na­li­zmem; ist­nieje też spora grupa lu­dzi, któ­rzy ule­gają cze­muś, co na­zwa­li­by­śmy „Abra­ha­mo­wym im­pul­sem” kie­ru­ją­cym ich w stronę in­nego eks­tre­mum – do przy­ję­cia punktu wi­dze­nia zwa­nego fi­de­izmem.

B. RA­CJO­NA­LIZM I JEGO ZA­LETY

Przez ra­cjo­na­lizm ro­zu­miemy sta­no­wi­sko, zgod­nie z któ­rym, aby przy­jąć dane twier­dze­nie, trzeba po­dać do­wód jego praw­dzi­wo­ści. Można też po­wie­dzieć, że ra­cjo­na­lizm jest po­glą­dem, we­dle któ­rego nie po­win­ni­śmy być prze­ko­nani o ni­czym, chyba że znamy ra­cje, które czy­nią dany sąd praw­dzi­wym bądź fał­szy­wym. Praw­do­po­dob­nie sta­no­wi­sko to w swej naj­czyst­szej po­staci przed­sta­wił w 1877 roku Wil­liam Clif­ford w eseju za­ty­tu­ło­wa­nym Etyka prze­ko­nań. Clif­ford przed­sta­wił w nim swój punkt wi­dze­nia za po­mocą ale­go­rii. Wy­obra­żał so­bie wła­ści­ciela okrętu, który za­sta­na­wia się, czy wy­słać w po­dróż grupę lu­dzi okrę­tem, który być może nie jest już zdatny do że­glugi. Okręt jest stary i wy­ma­gał w prze­szło­ści na­praw, skut­kiem czego wła­ści­ciel żywi wąt­pli­wo­ści co do jego stanu. Po­mimo tego prze­zwy­cięża wa­ha­nia i prze­ko­nuje sa­mego sie­bie, że z po­dróż­ni­kami bę­dzie wszystko w po­rządku. Gdy sta­tek to­nie, a jego pa­sa­że­ro­wie tracą ży­cie, wła­ści­ciel po­biera pie­nią­dze z ubez­pie­cze­nia i mil­czy jak grób. Dla czy­tel­ni­ków eseju Clif­forda jest ja­sne, że w owej ale­go­rii wła­ści­cie­lowi statku od­po­wiada ktoś pro­pa­gu­jący re­li­gię (du­chowny bądź ka­zno­dzieja), kto zbiera pie­nią­dze od wier­nych i mimo że sam żywi wąt­pli­wo­ści co do praw­dzi­wo­ści gło­szo­nych przez sie­bie nauk, nie waha się wy­sy­łać lu­dzi w po­dróż prze­cie­ka­jącą łajbą.

W oce­nie Clif­forda wła­ści­ciel okrętu jest od­po­wie­dzialny za śmierć pa­sa­że­rów, po­nie­waż miał wąt­pli­wo­ści co do okrętu, a mimo to po­słał go w po­dróż; po­dob­nie nie­mo­ral­nie po­stę­puje wy­znawca prze­ko­nań re­li­gij­nych, po­nie­waż wie­rzy w coś bez ra­cjo­nal­nego do­wodu. Clif­ford jako ra­cjo­na­li­sta wy­snu­wał wnio­sek, że nie na­leży ani przyj­mo­wać ja­kie­go­kol­wiek prze­ko­na­nia, ani wy­gła­szać ja­kich­kol­wiek opi­nii, chyba że jest się w sta­nie po­dać ewi­dentne ra­cje za tymi prze­ko­na­niami bądź opi­niami. Zwięźle sfor­mu­ło­wał swoje sta­no­wi­sko w te­zie, która stała się znana jako „za­sada Clif­forda”: „Za­wsze, wszę­dzie i bez względu na osobę nie­słusz­nie jest ży­wić prze­ko­na­nie oparte na nie­do­sta­tecz­nym świa­dec­twie”.

Sta­no­wi­sko ra­cjo­na­li­zmu można po­przeć kil­koma ar­gu­men­tami. Pierw­szy i naj­bar­dziej oczy­wi­sty głosi, że je­śli ktoś po­stę­po­wałby zgod­nie z su­ge­stiami za­sady Clif­forda, to wy­gła­szałby wy­łącz­nie praw­dziwe sądy. Je­śli stwier­dzi­li­by­śmy, że X jest prawdą, to by­łoby tak tylko w wy­padku in­te­lek­tu­al­nego uchwy­ce­nia przez nas ra­cji za tym, że X jest prawdą, dzięki na­szym zdol­no­ściom ro­zu­mo­wa­nia i są­dze­nia. Nie­stety, nie trzeba dłu­giego ży­cia, by mieć świa­do­mość, że wiele opi­nii, które wy­gła­szają lu­dzie, oka­zuje się nie­praw­dziwa. Pro­blem nie po­lega na tym, że lu­dzie z pre­me­dy­ta­cją kła­mią (choć cza­sem rze­czy­wi­ście są skłonni kła­mać), lecz na tym, że for­mu­łują sądy, dla któ­rych nie dys­po­nują wszel­kimi moż­li­wymi ra­cjami. Skut­kiem tego ludz­kie opi­nie oka­zują się być nie­praw­dziwe, na­wet je­śli w mo­men­cie ich wy­gła­sza­nia ich au­to­rzy są prze­ko­nani, że są one praw­dziwe. Gdyby wszy­scy żyli tak, jak za­chę­cają nas do tego ra­cjo­na­li­ści, ten po­ważny pro­blem for­mu­ło­wa­nia fał­szy­wych opi­nii zo­stałby wy­eli­mi­no­wany.

Być może jesz­cze waż­niej­szym ar­gu­men­tem za ra­cjo­na­li­zmem niż ten, że dzięki niemu lu­dzie wy­gła­szają tylko praw­dziwe sądy, jest ar­gu­ment mó­wiący, że ra­cjo­na­lizm za­pew­nia także, że lu­dzie wie­dzą, dla­czego ich sądy są praw­dziwe. Weźmy po­wszech­nie znane do­świad­cze­nie z cza­sów szkoły pod­sta­wo­wej: ucząc się ma­te­ma­tyki, do­wie­dzie­li­śmy się, że we wszyst­kich trój­ką­tach pro­sto­kąt­nych (a do­kład­nie rzecz uj­mu­jąc, we wszyst­kich trój­ką­tach pro­sto­kąt­nych ist­nie­ją­cych w płasz­czyź­nie Eu­kli­de­so­wej) suma kwa­dra­tów dłu­go­ści przy­pro­sto­kąt­nych jest równa kwa­dra­towi dłu­go­ści prze­ciw­pro­sto­kąt­nej. Na­uczy­li­śmy się tego po­przez pro­sty wzór: a² + b² = c². Być może pa­mię­tamy, że kiedy pierw­szy raz nam o nim po­wie­dziano, wy­dał się nam nie­praw­do­po­dobny, ale kiedy sto­so­wa­li­śmy go do kon­kret­nych trój­ką­tów, o dziwo, „dzia­łał”. Od­kry­li­śmy, że wzór nie tylko za każ­dym ra­zem „dzia­łał”, ale rów­nież że dzięki niemu mo­gli­śmy roz­wią­zać pewne cie­kawe pro­blemy prak­tyczne, ta­kie jak zmie­rze­nie od­le­gło­ści mię­dzy bazą do­mową a drugą bazą na bo­isku do bejs­bola. Po­tem, w nieco star­szym wieku, do­wie­dzie­li­śmy się z pod­ręcz­ni­ków do ma­te­ma­tyki, dla­czego twier­dze­nie Pi­ta­go­rasa jest praw­dziwe. Wie­dza dla­czego nie po­maga nam w za­sa­dzie roz­wią­zać żad­nego prak­tycz­nego pro­blemu, ale i tak je­ste­śmy prze­ko­nani, że le­piej jest znać ra­cje niż ich nie znać. In­nymi słowy, cho­ciaż jest do­brze twier­dzić, że za­cho­dzi X i że jest prawdą, że za­cho­dzi X, to jesz­cze le­piej jest twier­dzić, że za­cho­dzi X, i wie­dzieć, dla­czego X za­cho­dzi. Prze­ko­na­nia i opi­nie, które oka­zują się praw­dziwe, są z pew­no­ścią lep­sze niż prze­ko­na­nia i opi­nie, które oka­zują się fał­szywe, ale jest czymś jesz­cze lep­szym wie­dzieć, dla­czego praw­dziwe opi­nie, które wy­gła­szamy, są praw­dziwe, a to dla­tego, że w tym dru­gim wy­padku nie tylko je­ste­śmy w po­sia­da­niu praw­dzi­wej opi­nii, ale rów­nież cze­goś, co mo­żemy okre­ślić jako wie­dzę. Ra­cjo­na­lizm nie­sie więc z sobą tę ko­rzyść, że nie tylko za­pew­nia wy­da­wa­nie przez lu­dzi praw­dzi­wych opi­nii, ale także po­sia­da­nie przez nich wie­dzy.

C. FI­DE­IZM I JEGO ZA­LETY

Roz­ważmy te­raz al­ter­na­tywne sta­no­wi­sko fi­de­izmu. Być może naj­bar­dziej wy­mowne wy­ra­że­nie tego po­glądu znaj­dziemy w książce Sørena Kier­ke­ga­arda Bo­jaźń i drże­nie z 1843 roku, która jest swego ro­dzaju hoł­dem zło­żo­nym opo­wia­da­niu o ofie­rze z Iza­aka czy też o go­to­wo­ści Abra­hama do po­świę­ce­nia Iza­aka z 22 roz­działu Księgi Ro­dzaju. Kier­ke­ga­ard twier­dził, iż wła­śnie dla­tego, że żą­da­nie Boga było wbrew ro­zu­mowi Abra­hama, jego od­po­wiedź cał­ko­wi­tego za­ufa­nia czy też „nie­skoń­czo­nej re­zy­gna­cji” wzglę­dem Boga była wła­ściwa. Brak ro­zum­no­ści wy­da­wał się Kier­ke­ga­ar­dowi pod­sta­wo­wym wa­run­kiem wiary, po­nie­waż gdyby Abra­ham ro­zu­miał po­wody Bo­skiego roz­kazu, nie miałby wtedy wiary. Wiara jest przy­naj­mniej ara­cjo­nalna, a naj­wy­raź­niej cza­sem także an­ty­ra­cjo­nalna i z tego po­wodu musi jej to­wa­rzy­szyć „bo­jaźń i drże­nie”. Fi­de­ista głosi za­tem, że ro­zum nie jest i nie może być na­rzę­dziem przy­dat­nym w osą­dza­niu prze­ko­nań re­li­gij­nych. „Fi­de­izm” to słowo wy­wie­dzione z ła­ciń­skiego fi­des, a fi­des od­nosi się do wiary, a nie do ra­tio czy też do ro­zumu. We­dle fi­de­isty pre­zen­to­wa­nie ra­cji i po­szu­ka­nie wie­dzy o mor­skich okrę­tach (na­wią­zu­jąc do me­ta­fory Clif­forda) ni­jak się ma do prze­ko­nań re­li­gij­nych. W prze­ci­wień­stwie do So­kra­tesa Abra­ham nie sie­dział cier­pli­wie i nie roz­wa­żał, czy Bóg ist­nieje. Nie za­sta­na­wiał się, czy słowo Boże jest słuszne, oce­nia­jąc różne ar­gu­menty w świe­tle swego ogra­ni­czo­nego ro­zu­mie­nia, ra­czej to sam Bóg prze­mó­wił, Abra­ham na­to­miast za­ufał i uwie­rzył, że Bóg ma w tym wszyst­kim swój cel.

Po­dob­nie do ra­cjo­na­li­zmu fi­de­izm ma rów­nież swoje za­lety. Być może naj­więk­szą jest jego ugrun­to­wa­nie w ludz­kim do­świad­cze­niu za­ufa­nia. Naj­le­piej to wy­ja­śnić po­przez ana­lo­gię mał­żeń­ską. De­cy­zja o po­ślu­bie­niu dru­giego, re­al­nie ży­ją­cego czło­wieka nie jest skut­kiem ra­cjo­nal­nej kal­ku­la­cji czy też sy­lo­gi­zmu. Nie mówi się prze­cież: „Cóż, bio­rąc pod uwagę ra­cje X, Y, Z, do­sze­dłem do wnio­sku, że po­wi­nie­nem cię za­py­tać, czy za mnie wyj­dziesz”. Gdyby ktoś usły­szał ta­kie oświad­czyny, z du­żym praw­do­po­do­bień­stwem by je od­rzu­cił. De­cy­zja o mał­żeń­stwie ba­zuje na za­ufa­niu do dru­giej osoby. Mał­żon­ko­wie ni­gdy tak na­prawdę nie wie­dzą, a na­wet nie mogą wie­dzieć, czy druga strona do­trzyma przy­sięgi mał­żeń­skiej. Mają oni wiarę bądź za­ufa­nie, że tak uczyni, a ich uf­ność nie wy­nika z czy­sto ra­cjo­nal­nej kal­ku­la­cji. Roz­sze­rza­jąc me­ta­forę Clif­forda, można po­wie­dzieć, że zgod­nie z fi­de­istycz­nym spoj­rze­niem na do­świad­cze­nie re­li­gijne Bóg za­pra­sza nas na okręt, a my na niego wcho­dzimy lub nie, dla­tego że ufamy bądź nie ufamy za­pra­sza­ją­cemu. Jed­nak w żad­nym wy­padku nie wstrzy­mu­jemy się z wy­pły­nię­ciem na mo­rze do czasu, gdy do­ko­namy wła­snej in­spek­cji! Nie cho­dzi tu na­wet o to, że fi­de­ista są­dzi, że wie­dza o Bogu jest nie­moż­liwa (acz­kol­wiek część fi­de­istów rze­czy­wi­ście tak my­śli), ale o to, że taka wie­dza ni­gdy nie roz­strzyga de­cy­zji o za­ufa­niu Bogu.

Je­śli pierw­szą za­letą, która przy­cho­dzi nam na myśl, gdy roz­wa­żamy fi­de­izm, jest umiesz­cze­nie wiary w kon­tek­ście za­ufa­nia, to być może jesz­cze więk­szą ko­rzy­ścią pły­nącą z tego sta­no­wi­ska jest to, że wy­daje się ono le­piej opi­sy­wać rze­czy­wi­ste do­świad­cza­nie Boga. Więk­szość wie­rzą­cych mówi bo­wiem, że spo­tyka Boga pod­czas Eu­cha­ry­stii, w na­tchnio­nych pi­smach Ko­ścioła albo też w cza­sie ce­le­bra­cji sza­batu lub czy­ta­nia Tory w sy­na­go­dze, pod­czas ra­ma­danu, we­wnątrz ummy lub w ci­szy ich serc i su­mień. Nie twier­dzą, że zna­leźli ja­kiś sy­lo­gizm, po­przez który do­świad­czają Bo­żej obec­no­ści. Po­wszech­ność ludz­kiego do­świad­cze­nia nie świad­czy od razu o jego praw­dzie, au­ten­tycz­no­ści lub wia­ry­god­no­ści; prze­cież po­dob­nie po­wszech­nymi do­świad­cze­niami czło­wieka są gniew lub pra­gnie­nie ze­msty. Mimo wszystko je­ste­śmy dużo bar­dziej skłonni ufać do­świad­cze­niu, które jest za­równo prze­ży­ciem oso­bi­stym, jak i wspól­nym wielu in­nym lu­dziom, a za­ufa­nie i wiara są osią­galne i do­świad­czane za­równo przez mło­dych, jak i sta­rych, za­bie­ga­nych i ży­ją­cych bez po­śpie­chu, in­te­lek­tu­al­nie spraw­nych i tych mniej w tym za­kre­sie uta­len­to­wa­nych.

Zo­staje nam więc do roz­wią­za­nia pewna za­gadka. Za­równo po­stawa So­kra­tesa, jak i Abra­hama wy­dają się prze­ko­nu­jące. Sta­no­wi­ska ra­cjo­na­li­zmu i fi­de­izmu ja­wią się jako tak samo atrak­cyjne i praw­do­po­dobne. Na­szą pierw­szą re­ak­cją na na­po­tka­nie dwóch opcji, z któ­rych obie zdają się być do­bre i wska­zane, jest próba ich usze­re­go­wa­nia. W spo­sób na­tu­ralny za­da­jemy so­bie py­ta­nie: „Która z tych opcji jest lep­sza?”. Aby jed­nak do­ko­nać oceny obu opcji w celu ich po­rów­na­nia, mu­simy dys­po­no­wać wspól­nymi kry­te­riami – kry­te­riami, na które zga­dzają się obie strony de­baty. Dla na­szej za­gadki jest to jed­nak nie­moż­liwe, po­nie­waż każde ze sta­no­wisk ustala swoje wła­sne kry­te­ria, przy czym wza­jem­nie się one wy­klu­czają, czyli je­śli kry­te­ria jed­nej ze stron są praw­dziwe, to kry­te­ria dru­giej ta­kie być już nie mogą. Ra­cjo­na­li­sta twier­dzi, że naj­waż­niej­szą ludzką ak­tyw­no­ścią jest pre­zen­to­wa­nie ra­cji dla swo­ich prze­ko­nań; we­dle tego kry­te­rium oce­nia on ludzką dzia­łal­ność. Fi­de­ista głosi z ko­lei, że naj­waż­niej­szą ludzką ak­tyw­no­ścią jest za­ufa­nie in­nym, ono wła­śnie jest dla niego kry­te­rium ewa­lu­acyj­nym. W efek­cie żadna ze stron tego „po­je­dynku” nie może udo­wod­nić dru­giej jej błęd­no­ści. Ra­cjo­na­li­sta mówi fi­de­iście, że po­wi­nien on po­dać ra­cje, ale pro­sząc o nie, je­dy­nie po­wta­rza swoje sta­no­wi­sko. Fi­de­ista od­po­wiada ra­cjo­na­li­ście, że po­wi­nien on oka­zać za­ufa­nie lub wiarę, ale pro­sząc o to, je­dy­nie po­wta­rza swoje sta­no­wi­sko. Nie ist­nieje in­stan­cja od­wo­ław­cza, do któ­rej mo­gliby od­nieść się ra­cjo­na­li­sta i fi­de­ista, a za­tem spór mię­dzy nimi wy­gląda na nie­roz­wią­zy­walny.

Ludzki umysł przed ni­czym nie wzdraga się tak bar­dzo jak przed my­ślą, że po­przez wy­bór jed­nego do­bra musi zre­zy­gno­wać z in­nego. W pierw­szej chwili chcie­li­śmy stwo­rzyć ran­king dóbr i wy­brać do­bro znaj­du­jące się na sa­mym szczy­cie, ale je­śli utwo­rze­nie ran­kingu jest za­da­niem nie­wy­ko­nal­nym, może po­win­ni­śmy za­dać so­bie py­ta­nie, czy rze­czy­wi­ście nie­moż­liwe jest po­sia­da­nie obu dóbr! Je­śli spór mię­dzy wiarą a ro­zu­mem po­zo­staje au­ten­tycz­nie nie­roz­wią­zy­walny, to pew­nie nie można po­sia­dać ich obu, ale za­nim przy­znamy, że znaj­du­jemy się w tak roz­pacz­li­wym po­ło­że­niu, bę­dziemy chcieli spraw­dzić, czy ist­nieje moż­li­wość po­jed­na­nia z sobą ży­cia So­kra­tesa i ży­cia Abra­hama. Bę­dziemy roz­wa­żać, czy ist­nieje szansa na ich in­te­gra­cję.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: