Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 23 - Zakazane zabawy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 lipca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Dworek pod Malwami 23 - Zakazane zabawy - ebook

Wypadek, jakiemu Witia Sidorowicz uległ w trakcie bitwy, oprócz przykrych konsekwencji w postaci obrażeń przynosi również nieoczekiwany pozytywny skutek - chłopak odzyskuje utraconą dawno mowę. Prawdopodobnie gwałtowny wybuch wywołał w mózgu Witii reakcję, która odblokowała zdolność mówienia. Kalinówkę odwiedza porucznik, który czuje się odpowiedzialny za stan zdrowia podwładnego. Seniorka rodu podejmuje go herbatą i zajmuje rozmową, w trakcie której poznajemy historię Witii oraz szczegółowe okoliczności tragicznego wypadku sprzed lat.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0178-1
Rozmiar pliku: 281 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

RANY I BLIZNY

_Lato 1916_

Rana na czole Witii Sidorowicza szybko się zagoiła. Po dziesięciu dniach szwy wyjęto.

– Na młodym goi się jak na psie – powiedziała z zadowoleniem Franciszka.

Nad prawą brwią chłopca widniała jednak blizna i przewidywano, że będzie widoczna przez lata. Franciszka miała nadzieję, że z czasem i ona się zagoi, ale kucharka Serafina przekonywała, że chłopiec na zawsze został naznaczony. Na dowód pokazywała bliznę na swoim lewym łokciu.

– Pies mnie ugryzł jak miałam dziesięć lat – wyjaśniła. – I co? Zagoiła się, ale jest!

Wacia Potocka radziła stosować specjalny preparat do nacierania, który przyspiesza gojenie ran. Sporządziła go nawet z tajemniczych składników, ale Witia twardo nie chciał z niego skorzystać, źle znosił sam zapach alkoholu. Zresztą, mało przejmował się obrażeniami. Po dwóch dniach spędzonych w łóżku wyrywał się na powietrze i nie było sposobu, aby zatrzymać go w domu.

– Niech idzie – zezwoliła Franciszka.

To, że znowu mówił, wydarzenie ważne dla bliskich, nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia. Witia Sidorowicz potrafił mówić, ale teraz nie chciał z tej umiejętności korzystać.

– Gul, gul! – rozlegało się w domu jak dawniej.

Po ludzku Witia odzywał się nadzwyczaj rzadko, jakby w obawie, że nie będzie zrozumiany. Nie lubił, gdy go prowokowano do wypowiedzi, wykręcał się na wszelkie sposoby.

– Nie szkodzi – Franciszka łagodziła uwagi domowników. – Przyjdzie pora, zapomni o tym swoim gulgotaniu i będzie się odzywał jak wszyscy.

Podobnie jak pozostali mieszkańcy Kalinówki, Franciszka widziała w odzyskaniu mowy przez chłopca boską interwencję. Pani Katarzyna dała na dziękczynną mszę świętą w Zabłudowie. Nieszczęśliwy wypadek Witii i jego choroba przyczyniły jej wiele zmartwień, a gdy wszystko skończyło się dobrze, była wdzięczna Opatrzności.

Wdzięczność okazano także niemieckiemu oficerowi, który wprawdzie spowodował wybuch na polu, ale udzielił rannemu dziecku szybkiej i fachowej pomocy. Porucznik Otto von Lammers został powitany w Kalinówce z wyraźną życzliwością i prawie przyjaźnie, co go nieco onieśmielało.

Życzliwy stosunek pani Katarzyny do Prusaka wynikał tak z wdzięczności za uratowanie chłopca, jak i z faktu, że oficer pochodził ze szlacheckiej rodziny, więc reprezentował dobrą sferę. Gdy pojawił się w Kalinówce po raz pierwszy od wypadku, starsza pani podjęła go herbatą na werandzie i długą rozmową.

– Przepraszam za niespodziewaną wizytę – tłumaczył się. – Pomyślałem, że powinienem zajrzeć i sprawdzić, jak ma się chłopiec. Bałem się, że może nie wykazałem dość umiejętności, a wiem przecież, że niełatwo teraz o lekarza...

Został upewniony, że Witia znajduje się w znakomitej formie, co zresztą zaraz zademonstrowano, prawie siłą dostarczając chłopca na werandę, aby lekarz mógł go obejrzeć. Otto von Lammers poświęcił na to ledwie pół minuty, Witia tyle tylko wytrzymał, a gdy się rozstawali, żaden nie ukrywał zadowolenia.

– Nie wiem, kto wyjął szwy – zauważył Niemiec – ale zrobił to bardzo dobrze. Obawiałem się zakażenia lub podobnych komplikacji.

Pani Kalinowska nie wspomniała, że zasługę należy przypisać synowej. Franciszka nie usłyszała pochwał, nie rozumiała po niemiecku, a w tym języku toczyła się rozmowa. Rolą Franciszki było dopilnowanie, żeby herbatę podano we właściwych filiżankach i aby była ona gorąca.

Spotkanie miało miejsce po południu, a ciągnęło się aż do zachodu słońca. Nad wsią i dworem zapadała cisza i błogi spokój.

– Prawie jak w moim domu – powiedział von Lammers, patrząc na zaczerwienione chmurki. – Przepraszam za tak osobistą refleksję.

Starsza pani pokiwała głową ze zrozumieniem.

– Wszyscy jednakowo tęsknimy na obczyźnie – zauważyła.

Von Lammersa zainteresowała utrata i odzyskanie przez Witię mowy. Nie był świadomy, w jak niezwykłym wydarzeniu uczestniczył.

– To bardzo interesujące z medycznego punktu widzenia – zauważył. – Zapewne wybuch i szok po nim wywołały taką reakcję mózgu. Pan Kalinowski zapewne jest szczęśliwy z tak niespodziewanego zakończenia tego nieszczęsnego wypadku. Przyznam się, że w tej sytuacji i ja sam czuję się znacznie mniej winny. Wtedy, na polu, był chyba przekonany, że stracił syna.

Pani Katarzyna uśmiechnęła się.

– Chyba nie będzie łatwo skłonić Witię do jakichkolwiek badań, jeśli to pan ma na myśli – zauważyła. – Właściwie to dopiero ten niefortunny wybuch uświadomił nam wszystkim, że lekarze tak to przedstawiali już po tamtym wypadku, gdy Witia stracił mowę. Mówili, że zdolność mówienia może przywrócić jakieś gwałtowne wydarzenie, silne emocje, szok, podobnie jak straszne zdarzenie go jej pozbawiło.

Otto von Lammers nie znał szczegółów i z uwagą wysłuchał opowieści starszej pani o tym, jak pewnej nocy Witia Sidorowicz stracił w pożarze oboje rodziców, jak w szoku uciekł do lasu i stracił umiejętność mówienia.

– Świętej pamięci doktor Werner zawsze to powtarzał – przypomniała pani Katarzyna. – Że chłopiec będzie jeszcze mówił. Więc jesteśmy wdzięczni panu porucznikowi, że stał się jakby wykonawcą bożej woli...

Otto von Lammers bronił się przed taką kwalifikacją swoich działań.

– Nie ma w tym mojej zasługi. Ale, jeśli nie poczyta to pani za natręctwo, chciałbym o coś jeszcze zapytać. Chłopiec nie jest synem pana Kalinowskiego? Proszę mi wybaczyć śmiałość, ale może coś źle zrozumiałem...

Pani Katarzyna nie uznała ciekawości lekarza za wścibstwo, nie miała mu jej za złe.

– To mój wnuk przysposobiony – wyjaśniła. – Syn wziął go do siebie, gdy w pożarze zginęli jego rodzice, nasi sąsiedzi. Pan Rafał Sidorowicz był przyjacielem mojego Michała.

– Rozumiem – kiwnął głową von Lammers. – To szlachetny uczynek, usynowić dziecko po zmarłym przyjacielu.

– Usynowił. Ale swojego nazwiska nie dał. Uznał, że Witia powinien pozostać przy swoim. Sidorowicz.

Otto von Lammers pokiwał głową.

– Wojna stwarza i takie przykre sytuacje.

– To zdarzyło się wcześniej, zanim wojna wybuchła. Rodzice chłopca zginęli w pożarze, niedaleko stąd, w majątku Rafałówka. Śledztwo nie ustaliło, w jaki sposób wybuchł ogień. Może z podpalenia, może z przypadku. Dziś to nieważne. Dziś Witia ma rodzinę.

– Nazwisko jakby znajome – zastanawiał się Niemiec, po czym uśmiechnął się przepraszająco. – A może tylko tak mi się wydaje, bo wiele nazwisk słowiańskich brzmi jakoś podobnie. W Dyneburgu, gdzie studiowało wielu Polaków, nie zawsze sobie radziłem z rozróżnianiem tych wszystkich –ski lub –wicz.

Długo trwała ta rozmowa, ponieważ pani Katarzyna znalazła wiele wspólnych tematów. Wiedząc, że porucznik von Lammers jest adiutantem dowódcy niemieckiego garnizonu w Białymstoku, interesowała się sprawami politycznymi. Porucznik chętnie wszedł z nią w dyskusję.

– Szanowna pani ma rację, niewiele trzeba do pokonania Rosji – oświadczył. – To gigant na glinianych nogach. Mimo prób odgryzania się, carskie imperium chyli się ku upadkowi. Kolejne ofensywy rosyjskie grzęzną na północy, grzęzną w Galicji. Rosja zostanie więc pokonana, a wtedy stanie przed Europą pytanie, co zostanie po państwie rosyjskim, przynajmniej w jego europejskiej części. Otóż ja jestem głęboko przekonany, że w miejscu, gdzie teraz się znajdujemy, znowu będzie Polska...

Było to dość nieoczekiwane oświadczenie. Pani Katarzyna znała oczywiście wiele rozmaitych teorii na ten temat, spodziewań i politycznych przedsięwzięć, ale poza przekonaniem, że historia nie lubi pustki, więc coś powstać musi w miejscu, które zostaje opuszczone, niewiele miała dowodów na realność takiego podejścia.

– Mówiono jaki czas temu, że powstanie Polska pod berłem cesarza Austro-Węgier, Franciszka Józefa – przypomniała. – Wiele było obietnic i górnolotnych słów, ale nie było konkretów.

– W tak zwanej sprawie polskiej prowadzone są rozmowy także i przez Niemcy – oznajmił von Lammers. – To nie jest łatwe, bo określenie granic przyszłego Królestwa Polskiego należy do najtrudniejszych dziedzin. Moim zdaniem, nie można spodziewać się włączenia do odrodzonego królestwa Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Przecież wtedy granica nowego państwa byłaby o rzut kamieniem od naszej stolicy w Berlinie!

Pani Kalinowska miała prosty pomysł na wyznaczenie granic, którym zaraz podzieliła się z rozmówcą.

– A nie można byłoby ich zakreślić w ten sposób, że Polska powinna być tam, gdzie mieszkają Polacy?

– Jak to ustalić? – podjął pomysł von Lammers. – Zorganizować spis, plebiscyt, głosowanie? To bardzo skomplikowana sprawa. Obawiam się, że tu na przykład zupełnie nie wiadomo, jak podejść. Zorientowałem się, że tylko część ludności uważa się za Polaków, inni określają siebie jako Rosjan, Niemców, Żydów, a nawet i tych, Białorusinów. Okropny konglomerat, porównywalny chyba tylko z Bałkanami, gdzie trzeba mieć nie lada rozpoznanie, żeby się zorientować w podziałach historycznych, politycznych, etnicznych, religijnych.

Zdaniem von Lammersa podział dawnego Królestwa Polskiego pomiędzy Prusy i Austrię, po wypędzeniu Rosjan w poprzednim roku, dodatkowo utrudnił jakiekolwiek działania.

– Grają rozmaite interesy partykularne – wyjaśnił. – Dziesiątki, setki problemów do rozwiązania. A tymczasem trwa przecież wojna. Nie można decydować o kształcie przyszłej Polski już teraz, gdy nie wiadomo do końca, jak wyglądać będzie świat do zwycięstwie.

Miał na myśli zwycięstwo Niemców i państw centralnych, co podkreślał kilkakrotnie. Pani Katarzyna zgadzała się, że Niemcy są potęgą i zauważyła, że są nader chętni do brania młodych ludzi do służby w wojsku.

– Odbudowa Polski zależy w znacznej mierze od tego, jakiej pomocy cesarstwu udzielą sami Polacy – oświadczył von Lammers. – Wszelkiej pomocy, zawłaszcza zaś w rekrucie, bo przecież bez armii nie pokonamy Rosji do końca, a trzeba ją rzucić na kolana i wymusić odtworzenie Polski. Istnieją, jak pani wiadomo, jednostki polskie przy armii austriackiej, istnieją przy naszej. To wszystko jednak za mało. Im większy wysiłek zostanie włożony w pokonanie nieprzyjaciela, tym większych zdobyczy mogą się Polacy spodziewać.

Pani Katarzyna słuchała tych planów z nadzieją, ale i z wątpliwościami. Niemcy wprawdzie wygrywali, ale nie obserwowano masowego wstępowania do ich armii młodzieży gotowej umrzeć za cesarza. Sukcesy Niemiec, choć rzeczywiście bardzo znaczące w ciągu minionego roku, nie oznaczały jeszcze pokonania cara Mikołaja. W wielu miejscach, nie tylko na Podlasiu czy Litwie, leżących w dawnych granicach imperium, ale nawet i w Warszawie ze strachem myślano o powrocie Moskali. W niektórych miastach rady miejskie nadal obradowały po rosyjsku i w tym języku sporządzano urzędowe dokumenty. Po stuleciu bezwzględnego panowania Rosji trudno było uwierzyć, że Moskwa nie wróci już nad Wisłę, Bug, Narew i Niemen.

– Polakom zależy na odbudowie niepodległości – powiedziała pani Katarzyna. – Walczyliśmy przecież razem z wami przeciw Rosji u boku Napoleona. Teraz też nie żałujemy wysiłku i krwi. Nawet z naszej wsi niedawno dwaj młodzieńcy poszli na wojnę na ochotnika.

– Na ochotnika? – zaciekawił się porucznik. – To bardzo dobry przykład właściwej postawy, szanowna pani. Warto go rozpowszechnić, aby był naśladowany przez innych.

Otto von Lammers, którego służbowym zadaniem było zachęcanie Polaków do wstępowania do wojska, chętnie rozwinąłby ten temat, ale nie chciał urazić pani Kalinowskiej.

Czuł się w jej towarzystwie swobodnie, a i pani Katarzyna nie uważała za stosowne zachowywanie ostrożności w rozmowach z oficerem.

Porucznik von Lammers dawno wypił już herbatę, pozwolił się poczęstować koniakiem i wcale nie zdradzał ochoty do zakończenia rozmowy. Pani Katarzyna bynajmniej go do tego nie zachęcała. Miała wiele pytań i spodziewała się choć na część z nich uzyskać odpowiedź.

– Zapewne to tajemnica wojskowa, ale mam podejrzenia, że gazety nie piszą całej prawdy – zauważyła. – Mój wnuk tłumaczył kiedyś, że każda władza ma coś do ukrycia i podając wiadomości, podaje je w sposób dla siebie wygodny...

Von Lammers uśmiechnął się.

– Co szanowna pani ma na myśli?

– To, że tak trudno określić prawdziwą sytuację – starsza pani odpowiedziała uśmiechem. – Gazety piszą o sukcesach armii niemieckiej na wszystkich frontach, a także o sukcesach cesarsko-królewskiej armii Austrii. Skąd więc tak wielu rannych żołnierzy? Podobno całymi pociągami jadą ranni na leczenie do Warszawy i innych miast...

Von Lammers uśmiechnął się z uznaniem.

– Rozmowa z panią, osobą tak znakomicie zorientowaną, to prawdziwa przyjemność – oznajmił.

– Więc jaka jest prawda? – naciskała pani Katarzyna Kalinowska.

Von Lammers ujął kieliszek i wychylił z niego resztkę koniaku.

– Znakomity! – pochwalił. – Co zaś do pytania szanownej pani, to odpowiem tak, jak mi na to pozwalają okoliczności. Jeśli można, przytoczę żart, jaki krąży wśród moich znajomych, a który dobrze oddaje aktualną sytuację. Niemcy biją Rosjan, Francuzi Niemców, więc dla Polaków nie ma lepszej sytuacji...

Pani Katarzyna doceniła szczerość oficera.

– Naprawdę tak się mówi w pana otoczeniu? – spytała z niedowierzaniem. – I to prawda, że Francuzi was...

Von Lammers skinął głową.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: