Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 26 - Panna Adzia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
24 sierpnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Dworek pod Malwami 26 - Panna Adzia - ebook

Adzia Semkowicz, zainspirowana przez hrabinę von Tromm, zaczęła angażować się społecznie. Wieczorami układa życzenia i wypisuje kartki dla żołnierzy na froncie. Któregoś dnia odwiedza w ramach akcji dobroczynnej szpital i obserwuje cierpienie weteranów, którym wojna zabrała ręce lub nogi. Postanawia wówczas zostać sanitariuszką. Jej decyzja, choć wzięła się ze szlachetnych pobudek, jest również reakcją na odrzucenie ze strony Kalinowskich. Adzia liczy na to, że angażując się w pomoc potrzebującym, zapomni o niedoszłym narzeczonym.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0175-0
Rozmiar pliku: 281 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DYLEMATY MŁODEJ PANNY

Napisanie kartek z pozdrowieniami przeznaczonymi dla żołnierzy okazało się trudniejsze, niż panna Semkowicz mogła przypuszczać.

Adzia zasiadła do pracy, metodycznie przygotowując sobie wcześniej wszystkie niezbędne przedmioty: kartki papieru, nożyce, atrament i pióro. Pocięła papier w wąskie długie paski, gdyż baronowa von Tromm powiedziała, że taka forma będzie najwygodniejsza. Kartki da się łatwo złożyć lub zwinąć, zajmą niewiele miejsca w paczuszkach dla żołnierzy, można je wcisnąć choćby w pudełka papierosów.

Praca wydawała się nieskomplikowana. Bierzemy kartkę i piszemy na niej pozdrowienia. Należy używać dużych liter z powodu niedostatecznego światła w okopach, ziemiankach czy na polowych kwaterach, a także i z tego powodu, że wielu żołnierzy nie bardzo radzi sobie z czytaniem. Tak to tłumaczyła pani Olga, której zaangażowanie w komitety pomocy owocowało wielką wiedzą na temat obozowego i wojskowego życia, zarówno na wschodnim, jak i zachodnim froncie.

– Żadnych zawijasów, bardzo proszę – pouczyła. – Najważniejsza jest treść, niepotrzebne ozdobniki.

Ale i z tym było niemało kłopotów. Pozdrowienia? Jak mają brzmieć pozdrowienia dla nieznanego człowieka od nieznanej osoby? Po prostu: pozdrawiam. Ale skąd, kogo, dlaczego, z jakiej okazji?

Adzia Semkowicz łamała sobie głowę nad tymi pytaniami przez całe popołudnie. Pozdrowienia dla walecznego żołnierza? Bohaterskiego żołnierza pozdrawia dziewczyna. Gorące pozdrowienia dla żołnierza od dziewczyny. Czyjej dziewczyny? Przecież oni mają gdzieś swoje narzeczone, siostry, matki, niektórzy także córki. Pozdrowienia od kobiet? Wierzymy w zwycięstwo? Miejcie odwagę, chłopcy. Przecież mają, skoro tam są. Bronicie naszego życia i naszego honoru?

No i te języki! Tak samo mam pisać do naszych, polskich chłopaków w okopach, co do Rosjan, z którymi walczymy? Podobno zresztą po obu stronach frontu jest bardzo wielu Polaków. A jak traktować tych, co znajdują się w obozach jenieckich? Życzyć zdrowia i pomyślności?

Boże, przecież to jest zadanie nie do rozwiązania!

– Jak ci idzie, moja droga? – spytała wieczorem baronowa von Tromm. – Wiele już napisałaś?

Adzia zawstydziła się, że nie może pokazać niczego konkretnego. Teksty, które powstały dotąd, wydawały się daleko nieodpowiednie. Były proste, może nawet prostackie. Żadnej w nich lekkości czy poezji. Co sobie pomyśli mężczyzna na froncie, otrzymawszy rękawiczki, szalik albo zapas papierosów, a do tego banalnie górnolotne słowa otuchy? Czy w ogóle je zauważy?

– Najważniejsze jest uczucie – oznajmiła pani Olga. – Trzeba im dać do zrozumienia, że mamy dla nich dobre uczucia i traktujemy jak bohaterów.

Adzia zamknęła się w swoim pokoju i pracowała z wzrastającą rozpaczą. Im więcej pracowała, tym wypisywane teksty wychodziły jej gorzej, okazywały się płaskie, trywialne, pozbawione serdeczności, obce, zimne. Kartki i karteluszki zaściełały już nie tylko stolik, ale i spory szmat podłogi.

Tego wieczora lampa w pokoju Adzia Semkowicz paliła się długo w noc, a ona siedziała nad stołem, z palcami uwalanymi atramentem, z ręką obolałą od trzymania pióra, z paniką i bezradną bezsilnością w sercu.

Jak w ogóle można pisać do kogoś kompletnie nieznajomego? Żeby choć cokolwiek wiedzieć o odbiorcy, znać wiek, imię, zainteresowania.

Może: „Wróćcie szczęśliwie, chłopcy. Czekamy na was niecierpliwie – my, wasze dziewczęta i kobiety.” Spróbowała wyobrazić sobie takiego młodego człowieka i zaczynała wciąż od nowa. Mój Drogi Żołnierzu – pisała. – Tęsknię do Ciebie każdego dnia...

Widziała jego twarz, niebieskie marzycielskie oczy, rozwichrzone włosy, nieśmiały uśmiech. Jakże chciała go pocieszyć i napełnić nadzieją. Może on też tęskni do dziewczyny, jakiejkolwiek, nawet tak nieporadnej jak ona.

O trzeciej nad ranem Adzia Semkowicz odłożyła pióro.

– Jestem do niczego! – stwierdziła zniechęcona.

Przy śniadaniu pani baronowa zwróciła uwagę na zmęczone oczy dziewczyny.

– Wyglądasz na przepracowaną, moja droga – zauważyła z troską. – Czy na pewno masz siłę wyruszyć z nami?

– To nic – uśmiechnęła się panna. – Powietrze mnie zapewne ożywi. Chciałabym pojechać, jeśli pani baronowa łaskawa. Wstyd się przyznać, ale ja nigdy nie byłam w szpitalu!

Porucznik Otto von Lammers, którego auto czekało już przed pałacem, chrząknął nad filiżanką herbaty.

– Chyba powinienem uprzedzić, że czekają nas widoki wymagające pewnego rodzaju odporności...

Pojechali zaraz po śniadaniu, a pobyt w Białymstoku przedłużył się na cały dzień. Panie wróciły do Jeronimowa dopiero o ósmej wieczorem, panna Adzia siedziała w aucie sztywna i milcząca, a po przyjeździe do pałacu poszła do łóżka bez kolacji.

Bardzo długo nie mogła zasnąć. Przed oczami miała szeregi jednakowych łóżek, a w łóżkach szeregi jednakowo nieszczęśliwych ludzi – młodych mężczyzn, bladych jak prześcieradła, pomiędzy którymi leżeli. Dziesiątki i setki rannych i na wszelki sposób pokaleczonych – bez rąk lub nóg, z dziurami w głowach i twarzy. W oczach mieli pustkę lub strach, a nie brakowało takich, co wcale nie mieli oczu.

Baronowa von Tromm w towarzystwie kilku innych dam chodziła z sali do sali, rozdawała czekoladę i słowa pocieszenia.

– Uśmiechnij się, moja droga! – szepnęła strofująco mijając pannę Semkowicz przy drzwiach. – Wysil się trochę i uśmiechnij!

Adzia usiłowała zastosować się do polecenia, ale przychodziło jej to z największym wysiłkiem. Widok pustych rękawów i nogawek, zabandażowanych głów, jęki i modlitwy, ostre zapachy i unosząca się wszędzie atmosfera cierpienia zrobiły na niej ogromne wrażenie.

– Boże! – szepnęła do siebie. – Nie miałam pojęcia, że tak wielu ich jest!

Ciasno ustawione obok siebie łóżka z rannymi zajmowały wiele pomieszczeń ogromnego magnackiego pałacu Branickich.

– To tylko jeden szpital – zauważyła pani baronowa. – A są ich przecież tysiące.

Olga von Tromm, z przyklejonym do twarzy uśmiechem, niosła duchowe pocieszenie kolejnym rannym i kontuzjowanym.

– Odwagi, moja droga! – mówiła do Adzi. – To dzisiaj nasza podstawowa powinność. Musimy być silne prawie tak samo jak ci nieszczęśnicy na wojnie.

Panna Semkowicz nie mogła zasnąć tej nocy. Zapaliła lampę i znowu usiadła przy stoliku, by pisać kartki do żołnierzy na froncie.

***

Gabinet pani domu w Jeronimowie miał okna wychodzące na zachód i dlatego baronowa von Tromm lubiła spędzać tu czas samotnie pośród rodzinnych pamiątek. W godziny popołudniowe nie wolno było jej przeszkadzać, a gości przyjmowała w ostateczności. Pani Olga pisała listy, czytała lub rozmyślała, siedząc w okiennym wykuszu i patrząc na park. W tym czasie obaj jej synowie bawili się gdzieś na powietrzu, puszczając łódki po stawie lub jeżdżąc konno w towarzystwie opiekuna.

Po minionym dniu, którym był bardzo obciążający, pani baronowa odpoczywała w ciszy i bez towarzystwa, przeglądając stare gazety.

Myślała o tym, że powinna zająć się gabinetem męża, choćby pobieżnie przejrzeć jego zbiory i zdecydować, czy ich część nie powinna zostać przekazana do jakiegoś muzeum. Żaden z nastoletnich synów nie wykazywał większych zainteresowań historycznych czy też archeologicznych, więc gromadzone przez wiele lat kolekcje barona Aleksandra pokrywały się kurzem i niepamięcią.

Olga von Tromm podeszła do biurka, gdzie leżały gotowe już listy do kilku znanych muzeów europejskich. Pytały o możliwość umieszczenia tam zbiorów męża, najlepiej w depozycie i pod warunkiem, że muzea sfinansują transport i ochronę. Gabinet barona von Tromm był znany w fachowych kręgach kolekcjonerskich, toteż wdowa po nim nie musiała nawet wymieniać, co zawierają poszczególne kolekcje i przekonywać o ich atrakcyjności.

Wizyta Adzi Semkowicz, która zastukała do drzwi około czwartej, bardzo zdziwiła panią Olgę.

– Jestem odrobinę zajęta, moja droga – oznajmiła baronowa, co w normalnych warunkach każdy rozmówca zrozumiałby jako zdecydowaną niechęć na spotkanie w tej chwili.

– To pilne – odpowiedziała panna Adzia, a jej mina wskazywała na determinację. – Naprawdę bardzo pilne!

Baronowa von Tromm szerzej otworzyła drzwi.

– No cóż, skoro to wyższa konieczność...

Gdy w jakiś czas później obie panie opuszczały gabinet, trzymały się pod rękę i wyglądały na zadowolone z przebiegu rozmowy.

– Zaimponowałaś mi, moja droga – powiedziała pani Olga. – Gdybyśmy się znały mniej albo gdybym nie wiedziała o twoich niedawnych perypetiach, rzecz całą uważałabym za chwilowy kaprys. Ale ponieważ nieco się znamy, traktuję twoje pomysły jak najbardziej poważnie i zapewniam, że udzielę wszelkiej pomocy.

Rozmowę zaczęły od oceny kartek, jakie panna Semkowicz przygotowała do wysłania żołnierzom na froncie

– Nie nadaję się do takiej pracy – powiedziała ze smutkiem. – Narobiłam się strasznie, a wyszło nie tak, jak powinno...

Pani baronowa obejrzała projekty i jej zdanie okazało się zupełnie odmienne.

– To dobre życzenia – oznajmiła, czytając głośno. – „Nie ma dnia, żebym nie modliła się o Twój szczęśliwy powrót. „Niechaj Bóg ma Cię w swej opiece”. „ Zawsze cię pamiętająca, zawsze oczekująca.” O to mniej więcej chodzi. To dość ogólne, ale musimy pamiętać, żeby nie urazić tych biednych chłopców. Więc nie zaszkodzi dodać nieco sentymentalnego sosu, albo, jeśli wolisz, serca.

Adzia uśmiechnęła się niedowierzająco.

– Naprawdę pani baronowa tak myśli?

– Naturalnie. Zupełnie dobre listy, moja droga. Trzeba teraz wykonać większą ilość kopii. I zrób to proszę ołówkiem.

– Ołówkiem? – zdziwiła się dziewczyna. – Myślałam...

– Atrament zostanie rozmazany przez deszcz i wilgoć – uśmiechnęła się pani Olga. – Wysyłamy to przecież na linię frontu, a tam warunki bywają rozmaite, prawda?

Panna Semkowicz zawstydziła się swojej niedomyślności.

– Przepraszam. Sama pani baronowa widzi, jaka jestem...

Pani von Tromm z uśmiechem zapewniła podopieczną, że wszystko jest w porządku.

– Tylko dopilnujmy wykonania rozdzielonych już zadań, dobrze? – zaproponowała. – Inaczej zawsze jakaś ich część będzie niespełniona. Zatem skoro zobowiązałaś się przygotować liściki, zakończ je, proszę. A ja postaram się dowiedzieć, jak spełnić twoje drugie pragnienie. Sadzę, że pomocny będzie nam pan von Lammers. Jutro do niego poślemy i dowiemy się z najlepszego źródła, jak masz trafić na front. Uważam wprawdzie, że poważną pracę dla innych mogłabyś zacząć gdzieś bliżej, choćby w szpitalu właśnie, ale skoro jesteś zdecydowana...

Adzia Semkowicz była bardzo przejęta.

– Pragnę zostać sanitariuszką – oświadczyła.

– Chciałabym trafić w najgorsze, najtrudniejsze miejsce. Jestem przecież silna, przywykłam do pracy fizycznej.

– To jest jakiś argument – zgodziła się pani baronowa. – Wprawdzie, z tego co wiem, rannych i chorych przenoszą raczej sanitariusze mężczyźni, ale być może istnieje czasem potrzeba pomocy...

– Wszystko jedno – Adzia była pełna determinacji. – Wiem, że choć przerażają mnie te straszne widoki ludzi rannych i okaleczonych, mam w sobie dość siły, żeby nie mdleć i nie tracić głowy.

– Zatem jutro – baronowa von Tromm pozbyła się już wątpliwości. – Raz jeszcze gratuluję ci odwagi, moja droga.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: