Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 60 - Pod prąd - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 września 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Dworek pod Malwami 60 - Pod prąd - ebook

Kurpik wyjaśnia na policji, jak wszedł w posiadanie kosztowności od Justyny Nowackiej. Składa sensacyjne zeznania obciążające swoją pracodawczynię i Michała Kalinowskiego. Śledczy postanawia przyjrzeć się bliżej sprawie. Tymczasem pani Nowacka trafia do szpitala z rozpoznaniem lekkiej schizofrenii. Pan Michał zwierza się przyjacielowi ze swojego poczucia winy wobec kobiety. Przyznaje, że chcąc zrekompensować jej różne straty, był mało stanowczy i dał się wciągnąć w historie, których dzisiaj żałuje.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0141-5
Rozmiar pliku: 225 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZEZNANIE

_Maj 1930_

Dobra – powiedział starszy aspirant Tomasiewicz. – Co ciekawego masz do powiedzenia?

Józef Kurpik przestąpił z nogi na nogę.

– O Nowackiej i o Kalinowskim. Nie wiedziałem, jak to zrobić, ale w końcu chcę się przyznać i opowiedzieć po porządku.

– To znaczy o czym?

– O wszystkim. Jak mnie pan wtedy zamknął, co to niby ukradłem różne rzeczy, a wcale nie były kradzione. Ona mi dała. Niejeden raz dawała. Bo to zapłata była...

– Za co zapłata?

– Żebym nikomu nie mówił, co widziałem.

– To znaczy?

– No, jak tych mężczyzn zabili...

Tomasiewicz pokręcił głową.

– Zaraz, zaraz. Po kolei, dobra? Kto zabił i kogo?

– Kalinowski. A ona mu pomagała.

– Dziedziczka Nowacka?

– Tak, Nowacka.

Aspirant wzruszył ramionami.

– Czemu szkalujesz panią Nowacką? Pracowałeś dla niej, a teraz oskarżasz?

– Robiłem u niej, ale teraz chciałem prawdę wyznać jak na spowiedzi.

– A czemu? Zrobiła ci coś? Pokłóciliście się?

– Oszukała mnie. Zawsze oszukiwała.

– Więc mówisz to z zemsty, tak? Chcesz jej zaszkodzić?

– Mówię, bo to prawda.

– Co jest prawdą?

– On to jej kochanek. Kiedyś miała za niego wyjść, ale on wtedy sobie inną wziął. Każdy wie.

– Kalinowski miał się z nią żenić? Coś pleciesz. Przecież on jest dużo młodszy.

Kurpik wzruszył ramionami.

– Jak młodszy? On starszy przecież.

Tomasiewicz zmarszczył brwi.

– Czekaj... O kim ty mówisz?

– Jak to o kim? Jasne, że o dziedzicu.

– O dziedzicu? Nie o Ignacym Kalinowskim?

Kurpik był opanowany. Kiedy już zaczął składać zeznania, robił to spokojnie. Był gotów odpowiadać na wszystkie pytania i wszystko dokładnie wytłumaczyć i wyjaśnić.

– Ignacy to jego syn. Dziedzic to Michał Kalinowski.

Tomasiewicz wziął kartkę papieru i zaczął notować na niej rewelacje Kurpika. Na razie wstępnie wyglądało na to, że szybko nie skończą tej rozmowy.

– Dobra. Jeszcze raz – zarządził. – Twierdzisz, że Michał Kalinowski jest kochankiem Nowackiej. I razem dokonali zbrodni, tak?

– Razem.

– Dobra. Kto stracił życie?

– Dwaj mężczyźni, co przyjechali w interesach.

– Kiedy to było?

– Dawno. Ale nie ma przedawnienia przecież...

– Na zabójstwo nie ma – zgodził się policjant. – O ile to prawda.

– Najświętsza – Kurpik podniósł rękę jak do przysięgi.

– Tak? – w głosie aspiranta nadal było wiele powątpiewania. – I tak ci o tym powiedzieli?

– Nie powiedzieli. Sam widziałem.

– Jak to widziałeś?

– A widziałem. W nocy to było. Zabili ich w domu, a potem zakopali w ogrodzie.

– I co dalej?

– Trawa tam rośnie. Jakby nigdy nic.

– Gdzie?

– No, w Złotnikach.

Aspirant Tomasiewicz patrzył na chłopa z niedowierzaniem.

– I ty to wszystko widziałeś? – zapytał po chwili.

– Wszystko.

– A oni co? Tak ci pozwolili patrzeć?

– Nie wiedzieli, że mieli świadka. Widziałem wszystko, a potem kazałem sobie płacić. Ona, znaczy wielmożna pani, dawała mi takie tam błyskotki. Sprzedawałem potem, pan wie.

Tomasiewicz słuchał opowieści Kurpika z wielką rezerwą. Miał wiele pytań i wątpliwości, ale musiał zagrać w taki sposób, żeby nie spłoszyć Kurpika i nie zniechęcić go do składania dalszych zeznań.

– Dobra – powiedział. – Dawała ci kosztowności.

– I pracę – dopowiedział Kurpik. – Zrobiła mnie ekonomem i w ogóle różności obiecała, żebym tylko nie mówił nikomu.

– A nie chciała cię usunąć jako świadka? Albo Kalinowski?

– Parę razy próbowali – powiedział Kurpik spokojnie. – Ale miałem na nich papiery. Dobrze schowane. Powiedziałem, że jak mi się co niedobrego stanie, ktoś zaniesie dokumenty na policję i wszystko się wtedy wyda.

– I co?

– Więcej nie próbowali.

– Dobra, rozumiem.

Tomasiewicz dał znak, żeby przesłuchiwany przez chwilę się nie odzywał, a sam podszedł do okna. To, co usłyszał, wydawało mu się więcej niż nieprawdopodobne. Ale było możliwe. Trzeba się po prostu o tym przekonać.

– A może pomagałeś przy tym wszystkim? – zapytał, celując w siedzącego wskazującym palcem. – Pomagałeś, a teraz boisz się, że wszystko się wyda i też będziesz odpowiadał.

Kurpik zupełnie nie był zdenerwowany, panował nad swoim głosem i nad swoim ciałem. Wiedział, że śledczego może przekonać tylko w jeden sposób – podawać mu wiadomości, które są prawdopodobne i łatwe do sprawdzenia.

– On, to znaczy Kalinowski, pomógł jej uciec za granicę. Spotkali się w kilku, na krótko przed tym, jak wyjechała. Ona powiedziała, że chce się pożegnać z sąsiadami. Ułożyli wszystko miedzy sobą, a potem ona uciekła. Ale to Kalinowski wszystko ułożył. Tylko on.

– Dobra, czekaj. Twierdzisz, że zabili dwóch mężczyzn. Z jakiego powodu? Dla rabunku?

– Dla pieniędzy. Jakieś podejrzane interesy robili. Bo oni się z dawna znali, jeszcze jak Nowacka w Topolanach mieszkała. Miała się za niego wydać, mówiłem. Potem za innego wyszła, wyjechała, ale jak wróciła, to znowu się zeszli. Jak znowu wyjechała, dziedzic Kalinowski opiekował się majątkiem w Złotnikach. Niby po sąsiedzku, a naprawdę z całkiem innego powodu...

– A teraz go sprzedała.

– To też podejrzane jest.... Ale niech pan aspirant najpierw zbada, czy mówię prawdę, czy nie.

– Niby jak? Mam do niej iść i spytać. Przecież wyjechała. Wiesz, gdzie ona teraz jest?

– Za granicą pewnie. Wcześniej mieszkała we Wiedniu. Często tam jeździła. To może i teraz tam siedzi.

Tomasiewicz pokiwał głową.

– Łatwo ci oskarżać swoją dawną chlebodawczynię, kiedy jest nieobecna i nie może się bronić.

– Ale on został – zauważył Kurpik. – Kalinowski. Starczy jego zapytać.

Tomasiewicz pokręcił głową.

– Dobra, dobra, do niego też masz złość.

– To nie ma nic do rzeczy.

– Tak? – podniósł brwi Tomasiewicz. – Mam uwierzyć we wszystkie te brednie tylko dlatego, że ty tak mówisz? Masz dowody?

– Ze sobą nie mam – potwierdził Kurpik. – Ale wiem, gdzie są.

– Gdzie?

– W Złotnikach.

– W Złotnikach mieszka teraz nowy właściciel – przypomniał Tomasiewicz. – On też jest w to wszystko zamieszany?

– To jedna banda – zgodził się Kurpik. – To znaczy w różnych ciemnych sprawkach. W tamtym zabójstwie nie, tylko w tych różnych późniejszych machlojkach...

– Ale pan Horoszko ma dowody na zbrodnię?

– Nie, nie on. Dowody tam leżą.

– Gdzie leżą?

– No, już mówiłem. W ziemi są zakopane.

– Aha. Co to za dowody?

Kurpik wzruszył ramionami.

– Tamtych dwóch. Ubitych. Kalinowski zakopał w ogrodzie, mówiłem. Do tej pory tam gniją.

– A skąd to wiesz? Nie przenieśli gdzie indziej?

– Nie przenieśli, bo pilnowałem, żeby na miejscu były.

***

– Dobra – powiedział starszy aspirant Tomasiewicz. – Siadaj tam, bierz pióro i wszystko po kolei opisz. Kto, co, kiedy, gdzie i za ile.

Kurpik wzruszył ramionami.

– Nie umiem pisać.

– A, prawda – zreflektował się policjant. – Zapomniałem. To sobie na razie tylko pogadamy, a zapiszemy wszystko później.

Kurpik nie był zachwycony takim pomysłem.

– A bez zapisywania nie da rady?

***

Przesłuchania trwały kilka dni. Aspirant Tomasiewicz słuchał opowieści Kurpika, zadawał dodatkowe pytania, kazał powtarzać, usiłował przyłapać zeznającego na niekonsekwencjach lub kłamstwie. Ale Kurpik odpowiadał tak samo, pewnie i z przekonaniem. Tomasiewicz robił notatki, sprawdzał niektóre dane w pamięci i w swoich dokumentach, jakie zgromadził na biurku.

Wszystko wskazywało na to, że Kurpik nie kłamie, jego opowiadanie wydawało się prawdziwe a przynajmniej prawdopodobne.

***

– Dobra. Twierdzisz, że w ogrodzie w Złotnikach są zakopane zwłoki?

– Dwa trupy. Mężczyźni.

– Jak długo tam leżą?

– Długo. Od siedemnastego roku.

– Jak to dokładnie było?

– Pani powiedziała, że goście przyjadą. Mnie zwolniła, że nie będę potrzebny, bo wtedy tylko trochę tam pracowałem, przy drobnych sprawach... Najpierw przyjechał Kalinowski. Rozmawiali.

– Skąd wiesz, skoro cię nie było?

– Wróciłem po coś, nieważne co. I wszystko widziałem. Najpierw rozmawiali, potem się pokłócili. Moim zdaniem wszystko było z góry przygotowane. Bo okazało się, jak ich on wynosił, że grób już jest uszykowany w sadzie. Wiem dobrze, bo przy drzewach pracowałem. Rano dołu nie było, a jak wróciłem wieczorem, to był wykopany. Kalinowski ich wynosił po jednym i wrzucał do dołu, potem zasypał. Wszystko widziałem.

– Nie bałeś się, że cię nakryje?

– Strach był, ale co było robić, jak już zobaczyłem. Przestraszyłem się, potem dopiero się uspokoiłem, jak się upewniłem, że mnie nie widział.

– Dobra. Więc to było zaplanowane?

– Na pewno.

– I czym ich zabito?

– Dziedzic to zrobił laską. To znaczy nie laską tylko takim szpikulcem, co go miał schowany w lasce.

– Tak?

– Widziałem.

– I co dalej?

– Wyniósł ich i zakopał.

– Sam?

– To bardzo silny mężczyzna. Ona posprzątała ślady.

***

– Co to znowu za historia z tym Kurpikiem? – komendant Sobociński był bardzo niezadowolony. – Mało z nim było kłopotów?

– Sam się zgłosił, panie komendancie. Twierdzi, że był świadkiem zbrodni. Poprosił o ochronę. Chciał, żeby go zamknąć, ponieważ ludzie, na których doniósł, mogą zagrażać jego życiu.

Komendant Sobociński wzruszył ramionami.

– Kapuś, tak? Jak go pan zamkniesz, niewiele będzie wart.

– Pozwolę sobie nie zgodzić się z panem komendantem. Mówi bardzo dużo i bardzo chętnie. Zamierzam, za zgodą pana komendanta, wycisnąć z niego ile się tylko da. I jeszcze więcej.

– Rozumiem, ale co z tą ochroną? Mam mu dać obstawę policyjną? Tu nie Ameryka.

– Nie, panie komendancie. To nie będzie potrzebne. Umieszczę go w areszcie, przesłucham raz i drugi, a potem niech idzie, gdzie chce. Bo rzecz w tym, panie komendancie, że mam powody przypuszczać, że on niekoniecznie mówi od razu całą prawdę. Moim zdaniem coś chce zatrzymać przy sobie.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: