Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 66 - A tam biegnie panna... - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 października 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Dworek pod Malwami 66 - A tam biegnie panna... - ebook

Próba, jakiej poddani zostali Barbarka von Tromm i Misza Kalinowski, właśnie dobiegła końca. Po półtora roku niewidzenia młodzi mogą znów się spotkać i zdecydować, czy chcą związać się małżeństwem. Dziadek Miszy jest spokojny i sugeruje dać młodym trochę wolności. Matka Barbary stara się odroczyć plany ślubu, obawia się, że córka wyjedzie z mężem do Argentyny i zupełnie straci z nią kontakt. Zdenerwowanie udziela się także kochankom. Czy po tak długiej przerwie wciąż będą do siebie pałać uczuciem?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0135-4
Rozmiar pliku: 384 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DWOJE WYTRWAŁYCH

_Wrzesień 1936_

Jesteś gotowa, kochanie?

Baronowa von Tromm stanęła w progu pokoju córki. Barbarka w jasnej sukience z niebieskim paskiem i błękitną opaską na włosach stała przed lustrem i z przerażeniem przyglądała się swojej twarzy.

– Co za okropieństwo – westchnęła z rozpaczą. – Zamazałam pudrem, ale i tak widać!

Pani Olga podeszła do córki, wzięła z jej ręki gąbkę i poprawiła makijaż.

– Wszystko w porządku – zapewniła.

– Ale musiało mi wyskoczyć akurat teraz? – Barbarka prawie płakała. – Cały miesiące wyglądałam lepiej, a teraz, kiedy akurat on przyjeżdża...

Baronowa objęła córkę ramieniem.

– To tylko chwilowa niedyspozycja – zauważyła pocieszająco. – Może nawet nie zauważy. Ważny jest całokształt, wiesz, nie takie drobiazgi.

– Ale chciałbym być najładniejsza.

– Jesteś – potwierdziła baronowa z przekonaniem.

Odsunęła dziewczynę na długość ramienia i przyglądała się jej w zamyśleniu.

– Pamiętaj, że jestem po twojej stronie – przypomniała. – Nie ukrywaj przede mną niczego, bo zawsze możesz liczyć na moją pomoc i wsparcie.

– Wiem, mamusiu.

Pokojówka zastukała w półotwarte drzwi.

– Pani baronowa życzyła sobie, żeby powiadomić, gdy goście przyjadą.

– Doskonale – ożywiła się pani von Tromm. – Dziękuję. Czas na nas, moja kochana Barbarko.

– Proszę, niech _maman_ zechce ich powitać, ja zaraz dołączę do was...

Pani Olga zawahała się, ale uścisnęła córkę dla dodania odwagi i wyszła z pokoju.

Barbarka znowu spojrzała w lustro.

– Okropne! – zmarszczyła nos z dezaprobatą. – Jak ja mam mu się pokazać w takim stanie?

***

Baronowa von Tromm stanowczo upierała się przy tym, aby zaręczyny odbyły się oficjalnie i miały miejsce w Jeronimowie.

– Ostatnimi czasy wiele się nauczyłam – powiedziała do Michała Kalinowskiego. – Jak choćby tego, że nie należy kategorycznie zabraniać, bo wiadomo że zakazany owoc najlepiej smakuje. Pozwólmy młodym, by się cieszyli swoimi afektami, ale niech wszystko odbywa się pod kontrolą.

Postanowiła przez cały wrzesień mieszkać w Jeronimowie, ale w żaden sposób nie zamierzała ograniczać możliwości spotykania się ze swoją córką chłopcu zakwaterowanemu w Kalinówce.

– Za półtora roku Barbarka skończy dwadzieścia jeden lat – planowała pani Olga. – Wtedy zwinę moje opiekuńcze skrzydła i dam jej całkowitą swobodę.

Baronowa von Tromm bardzo niechętnie myślała o nieuchronnym rozstaniu z córką. Póki dziewczynka była mała, znajdowała się pod jej nieustającą opieką, potem, gdy nieco dorosła, także nie spędzała czasu bez matczynej asysty. Pani Olga zupełnie nie umiała sobie wyobrazić sytuacji, że Barbarka odejdzie i osiedli się z daleka od niej. Toteż kiedy Barbarka wspomniała, że może mieszkać gdziekolwiek, pani Olga popadła w popłoch.

– Jak to: gdziekolwiek? – zapytała z przerażeniem. – A ja? O mnie nie pomyślałaś? Przecież ja oszaleję z niepokoju!

Barbarka przytuliła się do matki.

– Przepraszam – zapewniła z uśmiechem. – Zbyt obcesowo to sformułowałam. Miejsce jest sprawą drugorzędna, bo najważniejsze, że chcemy być razem. Mama oczywiście nie ma żadnego powodu do obaw czy niepokoju i mieć go nigdy nie będzie. Obiecuję pisać do _maman_ długie listy, w których zdam szczegółową relację ze wszystkich moich poczynań i myśli.

– Listy? – pani Olga była przerażona. – Ależ kochanie, to stanowczo nie wystarczy. Ja muszę być razem z wami!

Barbarka uśmiechnęła się rozbawiona.

– Jak mama sobie to wyobraża?

Pani Olga patrzyła z niedowierzaniem. Stała przed nią młoda samodzielnie myśląca kobieta, pewna swoich przekonań i wiedząca czego w życiu chce.

– Dzięki mamie jestem jaka jestem. – Barbarka z dumą podniosła głowę. – Mama uczyła mnie samodzielności myślenia i mama mnie przekonywała, co jest w życiu najważniejsze. Mam wrażenie, że byłam nie najgorszą uczennicą.

– Ale teraz chcesz mnie zostawić samą.

– Nie samą, kochana _maman._ Masz przecież synów, a oni swoje rodziny. Będziemy odwiedzali mamę tak często jak nam się uda.

Baronowa zacisnęła usta. Inaczej wyobrażała sobie dalsze lata w Jeronimowie. Nie dopuszczała myśli o samotności w wielkich pokojach wypełnionych dotąd obecnością Barbarki, jej śmiechem, jej głosem, jej krokami. Synowie dawno już odeszli swoją drogą. Kochała ich, ale nie odczuwała ich braku obok siebie. Z córką czuła się związana bezporównanie silniej.

– Co to, to nie – powiedziała po chwili milczenia. – Oczywiście zamieszkacie w Jeronimowie. Inaczej się nie zgadzam.

– Ależ _maman_ – Barbarka pokręciła głową. – Czy mama nie powinna potraktować nas poważnie i zaufać mnie i Miszy? Przecież jesteśmy dorośli. Zdecydujemy we dwoje o naszej przyszłości, daję słowo, że nie pochopnie.

– Ależ nie nie wiecie o życiu! Jesteście za młodzi. Przecież ja chcę waszego szczęścia, waszego dobra. Dlaczego znowu przede mną uciekacie?

Była przerażona perspektywą rozstania. Czuła się jak wtedy, gdy młodzi planowali potajemny wyjazd powodowani miłością i pragnieniem życia we dwoje.

– Nie zamierzamy nigdzie uciekać – panna von Tromm spojrzała na matkę z miłością. – Oboje wytrzymaliśmy nałożoną próbę, prawda? Więc _maman_ powinna teraz dotrzymać swoich zobowiązań, a zatem zezwolić nam na nieco więcej swobody.

Pani Olga wiedziała bardzo wiele o kilkunastu minionych miesiącach, gdy młodzi nie mogli się widywać. Znała zamierzenia Miszy Kalinowskiego z fragmentów jego listów. Wiadomości o chłopcu czerpała zarówno z korespondencji jak też z relacji pana Michała. Zgodnie z obietnicą Misza pisywał do dziadka, przedstawił też list swoich rodziców, w którym wyrażali zgodę na małżeństwo młodych i udzielali im błogosławieństwa. Staś Kalinowski nie sprzeciwiał się planom syna, uznając go za dorosłego. Oboje z Iriną oczekiwali przyjazdu młodej pary do Argentyny. Zaproponowali opłacenie kosztów podróży poślubnej, o ile wybiorą się do Buenos Aires.

– Ale po co tak szybko? – zmartwiła się baronowa von Tromm usłyszawszy o tej propozycji. – Są przecież tacy młodzi. Niechby jeszcze pożyli trochę, a potem dopiero się związali.

Pan Michał był zdecydowanie łagodniejszy w poglądach.

– Na co mieliby czekać, moja droga Olgo? – zapytał. – Są zakochani, oboje studiują, mają przed sobą zapewniony byt, bo nie dopuścimy przecież, żeby żyli w biedzie. Skoro się kochają, niech korzystają ze swojej młodości i miłości.

***

Misza Kalinowski przyjechał do Kalinówki przed dwoma dniami. Gdy nadeszła wiadomość o powrocie Barbarki do Jeronimowa, niezwłocznie postanowił wyruszyć na spotkanie z ukochaną.

Był bardzo przejęty i skupioriy. Ubrał się starannie, milczący i nadzwyczaj poważny.

Pojechali z Michałem Kalinowskim jego dwukonnym powozem, starszy powoził.

– Nie zamierzam udzielać ci rad – powiedział dziadek. – Podejrzewam, że od baronowej otrzymasz ich tyle, że starczy za nas oboje.

Skupiony i spięty Misza witał się z baronową von Tromm poważnie i z namaszczeniem. Ona przyglądała mu się z ciekawością. Wydoroślał, stał się chyba wyższy i mocniejszy, ale miał ten sam zniewalający uśmiech i zawadiackie spojrzenie.

Zaraz po przywitaniu się z panią Olgą, która pojawiła się przed drzwiami wejściowymi, Misza zapytał z niepokojem:

– A gdzie Barbarka?

Pani Olga, która dopiero doglądała córki szykującej się na przyjęcie gości, rozejrzała się niepewnie.

– Właśnie... – zdziwiła się. – Gdzie się podziała narzeczona?

Dziewczyna nie pojawiła się i pani Olga musiała zapytać służbę, co robi panienka.

– Nie jestem pewna, pani baronowo – odpowiedziała służąca. – Jakoś tak niedawno gdzieś tu przebiegała...

Poprzedniego dnia było podobnie. Barbarka wróciła do Jeronimowa po trwającej półtora roku nieobecności i chciała zobaczyć, co w tym czasie zmieniło się w domu i jego otoczeniu. Biegała po parku, oglądała drzewa i kwiaty, chodziła do pomieszczeń gospodarskich, witała się z każdym z napotkanych pracowników, nazywała po imieniu, wypytywała o nowiny. No, ale teraz przyjechał narzeczony, spodziewała się tej wizyty, czekała na nią, a nagle zniknęła...

Pani baronowa zaprowadziła gości go salonu, a służącej poleciła powiadomić dziewczynę, że goście czekają.

– Dziwnie się zachowuje – szepnęła do Kalinowskiego. – Czy to nie dowód, że jest jeszcze za młoda? Płocha i roztrzepana jak dziecko.

Pan Michał uśmiechał się spokojnie.

– Przeciwnie, moja droga. To zupełnie normalne. Nie widzieli się półtora roku, więc nie dziwota, że oboje obawiają się spotkania. Widzisz, jaki chłopak jest blady?

Misza rzeczywiście wyglądał na zagubionego. Siedział w fotelu, rozglądał się niepewnie, w każdej chwili gotów wstać i iść na poszukiwania dziewczyny.

– Powinni zobaczyć się bez naszej asysty sam na sam – zaproponował nagle Kalinowski. – Najważniejsze przecież, żeby oni sami doszli do jakichś wniosków. Niech się przywitają, porozmawiają i potem nam powiedzą, co myślą i czują.

– Ależ, Michale...

Pan Kalinowski pocałował baronową w rękę.

– Moja droga, zawsze miałaś wspaniałą intuicję i myślę, że teraz przyznasz mi rację. Dajmy im czas. Poczęstuj mnie koniakiem i swoimi uśmiechami, dobrze? A oni niech mają czas dla siebie.

– Ale...

– Dajmy im trochę swobody.

Uśmiechnął się i zwrócił się do wnuka.

– Zguba chyba nie całkiem jest zgubiona, więc mój chłopcze idź teraz, znajdź ją i porozmawiajcie sobie we dwoje. My tu na was poczekamy.

Misza zerwał się i prawie biegiem ruszył do drzwi.

– Zaraz! – zawołał za nim Kalinowski. – Jeszcze nie ustaliliśmy, gdzie jest Barbarka.

– Ja wiem! – rzucił przez ramię Misza i nie oglądając się wyszedł z pokoju.

Pani Olga siedziała pobladła, zaciskając palce obu dłoni.

– Mój Boże – powtarzała. – Mój Boże.

Pan Michał podszedł, usiadł na brzegu jej fotela i objął kobietę ramieniem.

– Spokojnie, moja droga. Zaraz się wszystko okaże. Wymyśliliśmy próbę, teraz tylko musimy sprawdzić, czy miała jakikolwiek sens.

***

Misza Kalinowski stanął na progu pałacu w Jeronimowie i głośnymi wdechami łapał powietrze. W gardle czuł ucisk, więc poluzował krawat, po czym ostrożnym krokiem skierował się w stronę parku.

Być może domyślał się, że Barbarka śledzi go spomiędzy gałęzi, bo szedł wprost do drzewa, na którym wybudowano kiedyś dla niej miejsce do zabawy.

Podszedł do drabinki i spojrzał w górę. Nie zawołał dziewczyny po imieniu, lecz od razu wszedł na pierwszy stopień, a potem wolno pokonywał następne.

Gdy znalazł się na podeście przed drzwiami domku na drzewie, usłyszał jej głos.

– Nie patrz! Zamknij oczy!

Posłusznie wykonał polecenie, po omacku otworzył drzwi i stanął na progu malutkiego pomieszczenia.

W powietrzu unosił się delikatny zapach perfum.

– Jesteś tu? – zapytał szeptem. – Wiem, że jesteś.

– Jestem – odpowiedział szept. – Ale się boję, co powiesz, gdy mnie zobaczysz.

– Nie patrzę – oznajmił. – I ty nie patrz.

– Mam zamknięte oczy.

Wszedł badając dłońmi otoczenie. Domek nie był wystarczająco wysoki, żeby mógł się wyprostować. Przystanął na chwilę niezdecydowany, a wtedy podała mu rękę i poprowadziła. Poddał się, przysiadł na brzegu ławeczki.

– Nie zerkasz? – upewniła się. – Nie otwieraj oczu, bo dziś nie wyglądam tak, jak chciałabym i jak powinnam na twoje powitanie...

– Dobrze – potwierdził. – Ale tylko jeszcze przez chwilę. Zaraz cię zobaczę.

– A jeśli się rozczarujesz?

– To niemożliwe.

Siedzieli naprzeciw siebie trzymając się za ręce. Ich palce delikatnie muskały się i pieściły.

– Tak pięknie pisałeś o tęsknocie – szepnęła Barbarka. – Nawet gdybym cię nie kochała wcześniej, pewnie po twoich listach bym się zakochała...

– I ty pisałaś pięknie.

Powoli wyciągnął dłoń, dotknął jej głowy, bardzo delikatnie powoli wodził palcami wokół jej twarzy.

– Jesteś piękna. Najpiękniejsza na świecie.

Podniosła ręce i dotknęła jego twarzy i włosów.

– Co będzie teraz? – spytała.

Misza Kalinowski pogładził dziewczynę po policzku.

– Na trzy oboje otworzymy oczy – zaproponował.

– Dobrze. Kto liczy?

– Oboje. Raz...

Głębokie westchnienie odezwało się, gdy padła ostatnia liczba.

– Misza, kochany mój!

– Barbarka!

Chwycili się za ręce, spazmatycznie, mocno. Pozostając w oddaleniu nie mieli swoich fotografii, zostawały im tylko listy. Pisali regularnie przez cały czas niewidzenia, teraz porównywali swoje wyobrażenia z rzeczywistością.

– Nie rozczarowałeś się? – spytała szeptem.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: