Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Emmy 4 - Królowa dramatu z Zachodniej Jutlandii - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 maja 2019
Ebook
5,99 zł
Audiobook
9,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
5,99

Emmy 4 - Królowa dramatu z Zachodniej Jutlandii - ebook

Co zrobić, gdy jest się z dala od swoich przyjaciół i w otoczeniu teatralnych świrów? Ludzi tak dziwnych, że uważają udawanie brzozy za najnaturalniejszą rzecz na świecie. Po niefortunnym epizodzie na pływalni, Emmy, bardzo wbrew swojej woli, zostaje zesłana na koniec świata, inaczej zwany Szkołą Teatralną w Grønnelunden, daleko nad Morzem Północnym. Nie ma tu żadnych popołudniowych seriali telewizyjnych, żadnych kawiarni i absolutnie żadnej Kit. Jest natomiast dużo dziewczyn z etnicznymi kolczykami i własnoręcznie zaprojektowanymi ubraniami, które uwielbiają siedzieć w kręgu i śpiewać. Bycie wyobcowaną Emmy nie jest fajne. Na szczęście są też jakieś jasne punkty w piekle zatytułowanym wszyscy-będziemy-przyjaciółmi-na-zawsze. To współlokatorka Rakel, która jest Gotką i nigdy nie boi się mówić, co myśli. No i Johan, który jest superirytującym, pozytywnym idiotą, ale może jednak coś w sobie ma...

"Królowa Dramatu z Zachodniej Jutlandii" autorstwa Mette Finderup to czwarta książka z nagradzanej serii o mieszkającej z mamą nastolatce Emmy, która próbuje znaleźć swoje miejsce w życiu oraz trzymać się jak najdalej od matematyki.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-118-6862-1
Rozmiar pliku: 268 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZACHODNIA JUTLANDIA TO DRUGI KONIEC ŚWIATA

WTOREK, 16 WRZEŚNIA

„ Rekordowo duże zainteresowanie szkołami z internatem. Coraz więcej młodych ludzi postanawia spędzić ósmą, dziewiątą lub dziesiątą klasę w jednej z wielu szkół z internatem w kraju i ta tendencja zdaje się utrzymywać. Większość szkół z internatem ma długie listy oczekujących i już teraz potwierdza komplet chętnych na kolejny rok”.

Tak mówią w wiadomościach. Pewnie rzeczywiście szkoły z internatem są niesamowitym odkryciem, ale jeśli twoja matka decyduje się wysłać cię do jednej z nich PO zakończonej rekrutacji, nie ma powodów do radości. Niestety miejsca w najfajniejszych szkołach z internatem są już zajęte, a mama nie chce przyznać, że musi być jakiś powód, dlaczego ostatecznie udało jej się znaleźć miejsce dla swojej „niedojrzałej córki, która potrzebuje pobyć trochę z dala od domu”.

– Emmy, czy to nie fantastyczne? Nie uwierzysz! W końcu udało mi się znaleźć dla ciebie miejsce w… Szkole Teatralnej w Grønnelunden – powiedziała machając radośnie ulotką. – Wygląda super, prawda? Na pewno wszyscy się tam świetnie bawią!

Jakoś mnie to nie zauroczyło. Być może ci nastolatkowe ze zdjęcia faktycznie się dobrze bawili. Ale albo byli wystylizowani na lata 80-te, albo była to prostu strasznie stara ulotka, zamówiona w zbyt dużej liczbie kopii.

– Ale mamo, popatrz tylko na te lampy. I tę sztuczną, skórzaną sofę.

– Jest przecież bardzo ładna. Daj już spokój, Emmy.

– Nie jest „bardzo ładna”. Jest turkusowa, mamo. Dziewczyny ze zdjęcia mają na nogach getry. A ich dżinsy są podciągnięte prawie pod pachy!

Mama spojrzała jeszcze raz z bliska na zdjęcie. Jej nowe, czerwone, markowe oprawki są bardzo modne, ale chyba źle dobrała szkła.

– To taka stylizacja retro. Naprawdę na czasie, Emmy…

– … albo mają tydzień tematyczny o latach 80-tych – powiedziałam, ale całą moją ironię diabli wzięli wraz z pojawieniem się promiennego uśmiechu na twarzy mamy.

– A tak, na pewno o to chodzi. To przecież szkoła teatralna. Och, Emmy, będzie niesamowicie. Nie będzie można cię stamtąd wyciągnąć – powiedziała mama i poklepała mnie po ramieniu.

Do końca miałam nadzieję, że jakimś dziwnym trafem, nigdzie nie znajdzie się dla mnie miejsce. Nie miałam ochoty na „poznanie mnóstwa zakochanych w teatrze osób”, jak napisano w ulotce. O wiele bardziej wolałabym razem z innymi wrócić po wakacjach do swojej starej klasy. Jeździć z Kit autobusem do Hejresø, spotykać się z nią i Sashą na przerwach, posłuchać o tym, co Sasha robiła w wakacje, być częścią naszej małej paczki, która nienawidzi wuefu z Marianne Olsen. Niestety, wraz z sobotnią pocztą przyszła wściekle zielona koperta, która przypieczętowała mój los. Tylko dlatego, że kiedyś za pomocą służbowego klucza wpuściłam kilku swoich znajomych i znajomych mojego brata na pływalnię (OK, to miało miejsce w nocy, było nas trzynaścioro, wchodzenie tam było kategorycznie zabronione, a my wlaliśmy do dziecięcego brodzika płyn do mycia naczyń i ostatecznie trzeba było zamknąć całą pływalnię, żeby wszystko posprzątać, ale mimo wszystko…) teraz zostaję zesłana za karę tam, gdzie kruki docierają tylko autobusem. To niesprawiedliwe.

Inni uczniowie zaczęli szkołę już wczoraj, ja na miejsce dotrę dopiero jutro, bo nie zdążyłyśmy z praniem i pakowaniem moich rzeczy. Mama podeszła do tego zadania z gorliwością czterolatki, której pozwolono buszować po sklepie z różowymi ciuchami. Najwyraźniej chce mnie jak najszybciej wyrzucić z domu, a mój starszy brat już zaczął przebąkiwać coś o używaniu mojego pokoju jako sypialni, a swojego jako pokoju dziennego. Poważnie. Przecież będę wracać do domu na weekendy!

– Możesz wtedy spać w pokoju gościnnym – powiedział Martin, ale na szczęście mama ruszyła mi na ratunek. Nie ma mowy, powiedziała… ale myślę sobie, że zrobiła to tylko dlatego, że pokój gościnny wypchany był po sam sufit jej niezliczonymi krawieckimi projektami, a ona nie miała pojęcia, co zrobić z maszyną i całą resztą w połowie uszytych sukienek plażowych, jeśli jeszcze ja miałabym tam nocować.

Dopiero wróciłam od Kit. Poszłam do niej po południu, po jej powrocie ze szkoły, żeby jak najwięcej poplotkować o reszcie klasy i porządnie się z nią pożegnać. Skończyło się tak, że zostałam też na kolacji. Moja mama na ten ostatni wspólny wieczór zrobiła lasagne, ale ja jakoś wolałam nędzny schab z gotowanym groszkiem mamy Kit i nieco więcej towarzystwa mojej przyjaciółki. Kit nie jest zbyt duża, ale teraz chciałabym, żeby była jeszcze mniejsza, tak żebym mogła ją schować do mojej torby i od czasu do czasu po nią sięgnąć z szafki w nowej szkole. Będę za nią nieznośnie tęsknić. Trzymamy się przecież razem od… zawsze. Od żłobka. I na mur beton w zachodniej Jutlandii nie mają takiej drugiej Kit. Tak naprawdę przeczucie mi mówi, że tam nie ma absolutnie nikogo, z kim będę mogła się trzymać, i że to będzie najdłuższy rok szkolny w życiu. To podobne przeczucie do tego przed wizytą u dentysty, kiedy ma się zęby pełne dziur.

– Coś ty. Będziesz miała masę znajomych – powiedziała Kit, kiedy siedziałyśmy po południu na ich narożnej kanapie. To był ten przyjemny czas, kiedy mogłyśmy popijać sok, rozkoszując się domem tylko dla siebie, bo dorośli nie wrócili jeszcze z pracy. Jednak tym razem nie było tak miło, jak zazwyczaj. Odkąd usiadłyśmy, wisiało nad nami widmo naszego rozstania, niczym praca domowa z matmy. – Tak to już jest z tymi, co idą do szkoły z internatem. Najpierw mówią, że będą przyjeżdżać co weekend, a w końcu dochodzą do wniosku, że tam gdzie są, jest o wiele fajniej i nie przyjeżdżają już do domu. Pamiętasz Leę z Kærvej?

– No ale z wszystkimi innymi jest inaczej – powiedziałam i wzięłam taki głęboki wdech, że jeszcze bardziej zapadłam się w miękkie poduchy kanapy. – Wybierają takie szkoły z własnej woli, a mnie do tego zmuszono. Tylko dlatego, że moja matka sądzi, że dzięki temu dojrzeję… i dlatego, że chce mieć dom tylko dla siebie, żeby Mogens od Matmy mógł tam cały czas przesiadywać. To takie cholernie niesprawiedliwe!

Z tym Kit nie mogła się nie zgodzić. Ale teraz to ona westchnęła.

– Mimo wszystko. Z tobą będzie tak samo. Jak z Leą. Będziesz miała miliard nowych, o wiele fajniejszych znajomych i nie będziesz pamiętała, żeby zadzwonić, napisać maila, przestaniesz przyjeżdżać na weekendy. Ja to po prostu wiem. Nie będę mogła się z tobą naprawdę widywać… aż do lata. A wtedy będziesz już kimś innym i nigdy nie będzie już tak samo, jak teraz.

– Coś ty, wcale tak nie będzie – odpowiedziałam jej przybita jej beznadziejnym nastrojem. Przecież to ona miała pocieszać mnie.

– Będzie. Ja to po prostu wiem – powiedziała Kit.

Siedziałyśmy więc tak na dwóch końcach kanapy, gapiąc się przed siebie. Spojrzałam w końcu na Kit, a ta zaczęła mrugać nerwowo oczami, żebym nie zauważyła, że zaraz się rozryczy. Wtedy ja zaczęłam chlipać. Zrobiło się strasznie smutno.

– To bez sensu – powiedziałam w końcu, kiedy atmosfera na miękkiej sofie zrobiła się tak gęsta, że czułam się zgnieciona w harmonijkę pod jej ciężarem. – Musimy coś z tym zrobić. Nie możemy złożyć sobie jakiejś przysięgi, czy czegoś w tym stylu?

Kit pokiwała głową, zamyślona.

– Przysięgnijmy, że na zawsze pozostaniemy najlepszymi przyjaciółkami, choćby nie wiem co… – zaproponowałam.

Kit znowu pokiwała głową i lekko się uśmiechnęła.

– Będziemy też musiały przysiąc, że nikomu nie powiemy o naszej przysiędze. Bo nas wyśmieją.

– Dlaczego? Każdy przecież chce mieć jakiegoś przyjaciela na zawsze – powiedziałam i zrobiło mi się trochę przykro, że Kit nie poparła w stu procentach mojego pomysłu, który przypieczętowałby naszą przyjaźń.

– No bo… bo takie rzeczy robią mali chłopcy. Przysięgają być na zawsze przyjaciółmi i gdzieś w szopie przeprowadzają rytuał pomieszania krwi – powiedziała Kit.

– Ale my to robimy na poważnie. To różnica. Liczy się nawet jeszcze bardziej, bo nie mamy po osiem lat! – Złapałam wzrok Kit i wiedziałam, że się ze mną zgadza.

Chwilę później stałyśmy już w kuchni. Kit wyjęła apteczkę, a ja przeszukiwałam kuchenne szuflady, żeby znaleźć nóż, który byłby odpowiedni do tego zadania. Postanowiłyśmy też wyłączyć kuchenne radio, którego popowe rytmy zazwyczaj towarzyszyły nam podczas popołudniowych spotkań. Jednak przeboje z konkursów piosenki nie wydawały nam się odpowiednim podkładem do ceremonii mieszania krwi.

– Ale by było, gdybyśmy nacięły się za mocno i zmarły – wymamrotała Kit. – Wszyscy by myśleli, że popełniłyśmy zbiorowe samobójstwo związane z twoim wyjazdem do szkoły z internatem, bo nie wyobrażałyśmy sobie życia bez siebie.

– No… może mama by coś dzięki temu zrozumiała – odpowiedziałam. Ale jaki bym miała z tego pożytek, leżąc wykrwawiona i martwa na nowej, jesionowej, lakierowanej podłodze w kuchni rodziców Kit.

Braterstwo krwi okazuje się całkiem szalonym pomysłem, gdy jest się na to za starym i nagle zacznie się nad tym zastanawiać. Kiedy więc wybrałyśmy najlepszy nóż i go dodatkowo naostrzyłyśmy, a także wysterylizowałyśmy ogniem ze świecy, żeby mieć pewność, że nie wda się zakażenie, wciąż pozostawała najtrudniejsza i najistotniejsza część planu: Miałyśmy się nawzajem naciąć.

– Gdzie to się robi? Tu, na ramieniu? – zapytałam.

– Nnnoo, nie wiem – odpowiedziała Kit, która powinna być przecież ekspertem w tych sprawach, bo była harcerzem o wiele dłużej niż ja, która wytrzymałam jedzenie zwęglonego nad ogniskiem chlebka przez całe pół roku. – Jest ryzyko, że zostanie w tym miejscu widoczna blizna. Może wystarczy draśnięcie w palec? To i tak może oznaczać dużo krwi.

Ale mimo że zgodziłyśmy się na „zaledwie” draśnięcie w palec, nie było to łatwe.

– To chyba jednak zbyt szalone. To jest jedna z tych rzeczy, które powinnyśmy były zrobić, jak miałyśmy po osiem lat – spróbowałam jeszcze, bo to ja przegrałam w papier-kamień-nożyce i pierwsza stałam z nożem przyłożonym do kciuka.

– Nie, przeciwnie, postępujemy słusznie. Po prostu tchórzysz – powiedziała Kit patrząc na mnie poważnym wzrokiem, dopóki nie skinęłam głową, zamknęłam mocno oczy… i znowu się poddałam.

– Hmm… właśnie widać, ile warta jest dla ciebie nasza przyjaźń – powiedziała Kit i zabrzmiała jak prawdziwa obrażalska. W tym samym momencie usłyszałyśmy, jak jej mama parkuje na podjeździe swój mały, zielony samochód.

– Moja matka! Emmy, teraz albo nigdy! – Kit wyrwała mi nóż i wbiła go bez ostrzeżenia w swój kciuk, po czym podała nóż mnie. Nie miałam czasu na zastanawianie się, jak ohydne było dźganie samej siebie. Po prostu to zrobiłam. Ukłucie było nieprzyjemne, ale trwało tylko chwilę.

Kiedy matka Kit gramoliła się z zakupami do wejścia, w mgnieniu oka złączyłyśmy nasze kciuki.

– Przyrzekam, że na zawsze pozostaniesz moją najlepszą przyjaciółką – powiedziałyśmy sobie nawzajem z prędkością 10 000 słów na minutę. Kiedy matka Kit przekręcała klucz w drzwiach, stałyśmy wstrzymując oddech i przyklejałyśmy plaster na kciuk Kit, krwawiący o wiele bardziej niż mój.

– O Boże – powiedziała matka Kit stawiając torby z zakupami na kuchennej ławie. – Skaleczyłaś się?

– Tak, nóż mi się omsknął, kiedy chciałam przekroić chleb – powiedziała moja-teraz-oficjalnie-najlepsza-przyjaciółka Kit, podczas gdy ja starałam się ukryć mój krwawiący kciuk w ręczniku papierowym za plecami.

– Niech no na to spojrzę – powiedziała matka Kit zatroskanym głosem i zauważyła nóż. – Och, to nie zbyt mądre brać najostrzejszy nóż do krojenia chleba. Chyba powinnyście wiedzieć, że używa się do tego noża do pieczywa – wymamrotała.

Jak już wspominałam, zostałam u nich na kolację i było bardzo miło… Obie jednak przyglądałyśmy się uważnie, kiedy matka Kit wbijała nóż w schab. Przez moment mięso wyglądało jak gigantyczny kciuk.

10 rzeczy, które strasznie przegapiłam nie będąc na rozpoczęciu roku szkolnego (według Kit)

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: