Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Fantazmat Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 listopada 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Fantazmat Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków - ebook

Publikacja poświęcona jest analizie zjawiska fantazmatu Wielkiej Lechii (Imperium Lechickiego). Propagatorzy Wielkiej Lechii przedstawiają nową wersję historii bez udokumentowanych faktów, w której Polacy (zwani niegdyś Lechitami) posiadali m.in. ogromne imperium, toczyli zwycięskie boje z Aleksandrem Wielkim czy kontaktowali się z… kosmitami. Zwolennicy tych teorii utrzymują, że wrogom Lechii zależało na tym, aby zniszczyć „prawdę” i wmówić nam, że Polacy zeszli z drzew wraz ze chrztem Mieszka w 966 roku. Popularność koncepcji Wielkiej Lechii przerodziła się w agresywny retorycznie ruch internetowy, nazwany turbosłowianami lub turbolechitami.

Praca składa się z dwóch części: publicystycznej i naukowej. W pierwszej przedstawiona została geneza i charakterystyka zjawiska, a także idące za nim zagrożenia. Część druga stanowi wycieczkę do wykreowanego przez pseudonaukę świata starożytnych Polaków, w której rolę przewodnika pełni historyk. Krok po kroku poddano analizie dowody rzekomo potwierdzające istnienie „imperium lechickiego”. Ukazano, jakimi narzędziami można rozbroić każdy mit pseudohistoryczny, w czym niebagatelną rolę odgrywa prezentacja tego, co rzeczywiście wiemy na temat naszych początków. Czytelnik będzie mógł zapoznać się z bogatą literaturą przedmiotu, pomocną w dalszym pogłębianiu wiedzy.

Książka skierowana jest przede wszystkim do osób, które napotykają w internecie nowe, niejednokrotnie kontrowersyjne lub podejrzane treści o najdawniejszej historii Polski, jak również do wszystkich zainteresowanych tajemnicami naszych dziejów.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8178-210-4
Rozmiar pliku: 5,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

W ŚWIECIE FANTAZMATU

Historię, jak wiemy, piszą zwycięzcy,
a po wprowadzeniu chrześcijaństwa w Europie
nie ma miejsca dla pogańskich Słowian^().

1.1. Czym Wielka Lechia mogła być

Zacznijmy od określenia, czym jest Wielka Lechia. Stosuje się kilka nazw określających owo państwo rodem z alternatywnej rzeczywistości. Jedni mówią o Imperium Lechickim, inni o Wielkiej Lechii, Królestwie Lechii (Lehii), Lechistanie (Lehistanie), Lechii, Wielkiej Scytii, Sarmacji Europejskiej, Cesarstwie Polanii, Konfederacji Sławów lub po prostu o państwie, które istniało na naszych terenach przed Mieszkiem I. Imperium Lechitów to umowna nazwa określająca wielką organizację i sojusz prastarych ludów, powstałych co najmniej 20 tysięcy lat temu^(). To kraina wiecznej szczęśliwości, o żyznej glebie, pokryta górami, malowniczymi lasami i borami. Jego mieszkańców nazywa się Lechitami, Ario-Słowianami lub Słowianami. Współczesna nazwa Lechitów to Polacy, którzy zostali tak określeni przez Kościół katolicki i szeroko pojętą kulturę łacińską.

Według swoich zwolenników Lechici mieli być pochodzenia szlacheckiego i stanowili około 20% społeczeństwa, a reszta ludności była poddanymi chłopami. Szlachta lechicka podejmowała decyzje na wiecach (tzw. demokracja słowiańska, czyli demokracja zgodnościowa)^(). Jak na imperium przystało, na terenie Lechii znajdowały się liczne grody, miasta i porty. Lechici posiadali własny pieniądz oraz potężną armię. W okresie swojego największego rozkwitu Lechia zajmowała całą przedchrześcijańską Europę Środkowo-Wschodnią. Nie było jednej stolicy państwa, na przestrzeni dziejów jej funkcję pełniło przemiennie kilka miast:

1. Kodan (Gdańsk) – w XVIII wieku p.n.e., za króla Kodana,

2. Gniezno – w XVII wieku p.n.e., za króla Lecha I, Wielkiego i później wielokrotnie,

3. Carodom (Kraków I), po prawej stronie Wisły – około XVI wieku p.n.e., za króla Cara i później wielokrotnie, natomiast od VII wieku – Kraków II, po lewej stronie Wisły, za króla Kraka I Scyty, i później wielokrotnie,

4. Szczyt (Szczecin) – w XV wieku p.n.e., za króla Szczyta i w X wieku za króla Mieszka I,

5. Gelenos (Bielsk na Ukrainie) – w VI wieku p.n.e., w okresie walk Lechii (Scytii) z Imperium Perskim Achemenidów,

6. Posnan (Poznań) – w II wieku p.n.e., za króla Poznana,

7. Wizymierz (Wismar) – w IV wieku, za króla Wizymierza,

8. Przemyśl nad Sanem – w VIII wieku, za króla Lecha VI, Przemysława,

9. Kruszwica – w IX wieku, za królów: Popiela I, Gnuśnego, i Popiela II, Zbrodniczego^().

Inna teoria głosi, że Imperium Lechickim od I do IX wieku n.e. rządziła dynastia Popielidów (Pompejuszy), potomków Leszka III i Julii, siostry Juliusza Cezara. Byli oni zażartymi prześladowcami Kościoła katolickiego, dlatego gdy w Lechii władzę przejęli biskupi katoliccy, Popielidzi zostali w ramach zemsty wymazani z historii.

Dynastia Pompejuszy, zwanych też Popielidami, to dynastia, o której nie wolno było nic pisać pisarzom chrześcijańskim. Byli oni zażartymi prześladowcami Kościoła i wyznawców Jezusa zwanego Chrystusem. Skazano ich za to na zapomnienie^().

Interesująco przedstawia się także obyczajowość Lechitów. Jedni wskazują, że w społecznościach tych dopuszczalne było wielożeństwo, inni zaś twierdzą coś wprost przeciwnego. Pewne jest natomiast, że Lechita miał prawo pierwszeństwa do współżycia seksualnego z żoną chłopa:

W rezultacie szlachetnie urodzeni Ariowie-Słowianie przez taki obyczaj „uszlachetniali” bękartami (ok. 20 proc.) populację kraju^().

Rola Lechitek była natomiast w imperium ściśle określona:

kobiety musiały rodzić jak najwięcej potomstwa i to najlepiej chłopców. Zresztą seks nie był tematem tabu, jak obecnie w chrześcijańskim społeczeństwie, był rzeczą jak najbardziej naturalną i niezbędną mężczyźnie dla jego zdrowia i równowagi psychicznej. Dbano, aby młody mężczyzna mógł się wyżyć seksualnie^().

Społeczność lechicka była niezwykle postępową grupą z dzisiejszego punktu widzenia:

Słowianie nie mieli negatywnego stosunku do antykoncepcji i aborcji. Uważali seks za przyjemność. Antykoncepcja, a gdy ta zawiodła, również aborcja, były dla nich narzędziami, pomocnymi w godzeniu, czerpania przyjemności z miłości fizycznej, z rozsądnym i przemyślanym powiększaniem rodziny. Marnowanie nasienia było dla nich świętokradztwem, ale składanie go Bogom w ofierze, już nie, to było dobre. W prezerwatywie można je było zanieść do świętego gaju, aby tam złożyć Bogom w ofierze^().

Jeśli przyjrzeć się dokładnie całemu konceptowi Wielkiej Lechii, można łatwo dojść do wniosku, że szczegółowe dzieje imperium są, delikatnie mówiąc, dosyć mgliste. Według jednej z teorii Lechia miała zostać zorganizowana przez Lecha I Wielkiego, wnuka Sarmaty. Lechici mieli odznaczyć się szczególnym męstwem na polach wielu starożytnych bitew:

Dlaczego historycy przez 99 lat, jakie minęły od zbrodniczych zaborów nie informowali polskiego społeczeństwa o spektakularnych walkach Lechitów (Lechs) z legionami rzymskimi w 9 roku i w 12 roku w Bawarii oraz zniszczeniu „ich miasta” przez wodza rzymskiego Tyberiusza Nero? Dlaczego nie wspomina się o tym w szkołach i na uczelniach? Lechici formalnie panowali na tym terenie nad lokalnymi plemionami celtyckimi (m.in. Retami) w okresie od 55 roku p.n.e. do 12 roku n.e. na podstawie układu między Imperium Lechitów i Cesarstwem Rzymskim. Po zabójstwie Juliusza Cezara Rzym dążył do odebrania Lechitom całego regionu Lecha wraz z miastem. W 9 roku Lechici zdołali obronić swoje miasto Videlicum – pokonali Marsowy Legion przysłany przez cesarza Augusta Oktawiana i wybili go w całości, wraz z pretorem i generałami. W 12 roku cesarz, nauczony doświadczeniem, wysłał największego swojego wodza Tyberiusza Nero wraz z kilkoma legionami, który „pokonał Lechów i zniszczyli ich miasto”! Również Swetoniusz pisze o walkach Tyberiusza z retami i Vindelitami, czyli Lechitami (patrz bibliografia) . Po tej klęsce Lechici prawdopodobnie opuścili ten region i powrócili do Lechii^().

Mimo swojej brutalności w starciach wojennych wojowie lechiccy byli też krzewicielami cywilizacji. W kilku zakątkach Europy Zachodniej założyli miasta, które istnieją do dziś:

Napadali i łupili osady i miasta na wybrzeżach Skandynawii, Anglii, Walii i Irlandii oraz porywali kobiety. Również osiedlali się na podbitych terenach. Zajęli północną Galię aż po Loarę i Zatokę Biskajską, gdzie wybudowali strategiczny gród Brześć nad Atlantykiem (obecny Brest) oraz miasta Orlin (Orlean) i Miecz (Metz)^().

Imperium Lechickie, jak każde inne, miało także swoje porażki, z czego najhaniebniejszą zdaję się być spalenie przez Aleksandra Wielkiego Krakowa, jednej ze stolic ówczesnego imperium. Zgliszcza miasta miały zostać posypane grubą warstwą soli. Według innej teorii Aleksander, podobnie jak mieszkańcy antycznej Macedonii, miał być Słowianinem. Świadczy o tym etymologia imienia siostry słynnego dowódcy, która tak naprawdę nie nazywała się Kleopatra, lecz Ojcusława lub Ojcisława:

Hellenowie byli Słowianami, Słowianinem był także Aleksander Macedoński, który podbił znaczną część świata antycznego. Macedończycy tak jak Polacy są Słowianami. Helleńskie imiona nie pozostawiają co do tego wątpliwości, np. imię siostry Aleksandra Macedońskiego, która poślubiła jego generała, a później władcę Egiptu Ptolemeusza, to Ojcusława lub Ojcisława, co tłumaczy się jako Kleopatra. Kleos = sława, a przedrostek „-kle” dodany na początku wyrazu przed rzeczownikiem lub przymiotnikiem oznacza „sławny”. Oto przykłady: Klearchos (kle – sławny + archos – władca, wódz, dowódca, mistrz, patriarcha, archeolog) = Władysław, Wodzisław; Kleopatra (kle – sławna + pater – ojciec) = sławiąca ojca lub sławna z powodu ojca, czyli Ojcisława; Kleos = Sława^().

Według innej opowieści Lechia to biblijna nazwa federacji Gotów i Wandalów, czyli narodów bożych, które uznały wiarę katolicką za przejaw ciemnoty i zabobonu, co z kolei umożliwiło im stanie się niezwykle wartościowymi bankierami w czasach średniowiecznych:

Wandalowie i Goci, czyli Lechici, byli arianami, ludźmi nauki, pieniądza, bankierami, rzemieślnikami, filozofami i handlowcami. Nikt nie pozostawał bez pracy, bo system kształcenia uczył Wandalów produkcji i wytwarzania towarów, a religijny nakaz oszczędzania i bogacenia powodował, że Wandalowie i Goci, zwani w wczesnym średniowieczu jako wikingowie, byli bankierami Europy^().

Koniec Wielkiej Lechii nastąpił wraz z przyjęciem chrztu przez Mieszka w 966 roku. W związku z nowo wprowadzoną religią rozpoczęto całkowitą inwigilację i kontrolę państwa, która doprowadziła do zniszczenia jego potencjału militarnego. W tym też czasie zapoczątkowano proceder unicestwiania dowodów na istnienie potęgi Lechitów (przede wszystkim palenie kronik i roczników lechickich), którego apogeum miało nastąpić w okresie rozbicia dzielnicowego (XII-XIV w.), a następnie w działalności inkwizycji kościelnej w czasie panowania dynastii Wazów w Rzeczypospolitej:

należy odnotować oraz podkreślić wielkie straty, jakie poniosła słowiańska, lechicka historiografia w wyniku zniszczenia wielu kronik, ksiąg i materiałów o historii Lechii, w związku z wprowadzoną nową religię chrześcijańską w obrządku rzymskim, a szczególnie w okresach: króla Chrobrego, po wygnaniu obłożonego klątwą kościelną króla Bolesława Śmiałego, rozbicia dzielnicowego po śmierci króla Krzywoustego czy późniejszej działalności inkwizycji kościelnej, która je paliła na stosach, śpiewając pieśni religijne. Szczególnie aktywni w niszczeniu byli jezuici^().

Mieszko I później, chcąc dostać diadem cesarski, oddał część terytorium pod protekcję papiestwa, ale świątyń poganom, czyli arianom, nie palił. Dopiero Bolesław Chrobry wprowadził przymusem religię zbawienia, odzwyczaił ludność od czczenia bogów i spalił wszystkie świątynie Wiedzy. Głównym obrządkiem Polski był jednak obrządek grecki, bizantyjski. Dopiero jezuiccy królowie, Wazowie, za pomocą inkwizycji i wojen religijnych, zrobili z Polski kraj czysto katolicki, co nie wyszło na zdrowie, bo w krótkim czasie upadła Rzeczypospolita i przyszły zabory^().

Obok Kościoła do ostatecznego zniszczenia potężnego imperium dołączyli zaborcy (uznawane za kolonizatorów: Prusy, Austria i Rosja), następnie masoni, III Rzesza oraz Związek Sowiecki. Obecnie wiedza i historia Lechitów jest zatajana przed Polakami głównie przez Unię Europejską oraz naukowców i nauczycieli akademickich. Ci ostatni ośmieszają i wymazują polskich kronikarzy średniowiecznych piszących o naszej dumnej starożytnej przeszłości.

1.2. Czemu Lechią nie była

Jak się odnaleźć w tych wszystkich teoriach? Napisałem wyżej, że na temat Wielkiej Lechii nie mamy zbyt wielu pewnych informacji. Większość przedstawionych historyjek pozostaje w sferze domysłów. Dzieje się tak, ponieważ głosiciele tych koncepcji (turbosłowianie i turbolechici) nie podają żadnych faktów. Imperium Lechickie nie może więc zostać uznane przez naukowców za fakt, ponieważ nie ma dowodów archeologicznych ani źródeł pisanych, które przekazywałyby informacje na temat imperium.

Zwolennicy Lechii nie potrafią przyjąć do wiadomości obiektywnych argumentów, udowadniających, że nie ma znalezisk monet, fragmentów budowli, przedmiotów kultu czy charakterystycznego rzemiosła, które potwierdzałoby istnienie Wielkiej Lechii. Nie ma możliwości, żeby te przedmioty i artefakty zniszczono, spalono lub wykopano, nie pozostawiając przy tym śladów naruszeń gleby i warstw archeologicznych, bo przecież taka ingerencja byłaby widoczna przy dzisiejszych możliwościach badań odkrywkowych.

Wszystkie przytoczone wyżej opowieści o Wielkiej Lechii, jedne mniej, drugie bardziej wiarygodne, pochodzą ze średniowiecznych i nowożytnych kronik, w których dziejopisarze starali się zrekonstruować przeszłość narodu poprzez opisywanie legendarnych postaci Lecha, Sarmata czy Lestka. Owi kronikarze nie posiadali tak rozbudowanej wiedzy jak dzisiejsi historycy, dlatego tworzyli własną koncepcję starożytnych Polaków, inspirując się motywami zaczerpniętymi z pism antycznych autorów lub z Biblii. Skąd mamy jednak pewność, że Lechia, opisywana wszak przez kilkanaście źródeł średniowiecznych i nowożytnych, nie istniała w rzeczywistości? W dyspucie tej należy zacząć od tego, że współcześni zwolennicy Lechii nie poddają krytycznej analizie przeczytanych fragmentów źródeł, lecz wyrywają poszczególne frazy z kontekstu, przedstawiając je jako dowód na historyczność Lechii. Posługując się wyszukiwarkami internetowymi i metodą kopiuj/wklej, szukają konkretnych fraz (np. „Lechia”), docierając w ten sposób do kolejnych nowych „dzieł”, w których pojawiają się żądane słowa. Nie sięgają przy tym ani do tekstów w językach oryginalnych (najczęściej chodzi o teksty średniowieczne spisane w języku łacińskim), ani do opracowanych przez naukowców wydań krytycznych źródeł. Wykorzystują za to chętnie nieścisłe i archaiczne tłumaczenia na język polski. Każdą leciwą książkę, w której mowa jest o Lechitach, traktują jako kolejny koronny dowód, nie zdając sobie sprawy z postępu w badaniach naukowych i nie mając umiejętności prawidłowej pracy ze źródłami.

Sytuację z dowodzeniem o historyczności Wielkiej Lechii można porównać do współczesnego autora, który twierdziłby w swojej monografii, że Polska graniczy z Mandżurią, a Związek Sowiecki nigdy nie upadł. Inni natchnieni ową książką autorzy zaczęliby bezkrytycznie powtarzać takie tezy w kolejnych publikacjach, dodatkowo reinterpretując je na swoją modłę. Za 500 lat ktoś odnalazłby te książki i szczerze się oburzył: „Patrzcie! Polska graniczyła z Mandżurią, a Związek Sowiecki istniał jeszcze w 2019 roku! Eureka! Dlaczego naukowcy o tym nie mówią?! Dlaczego naszych dzieci nie uczy się o tym w szkołach?! Czy te szkoły są w ogóle nasze?!”.

Podobnie rzecz się ma z dziejopisarstwem dotyczącym Wielkiej Lechii. Wielu zapomina, że historię nie zawsze rozumiano tak jak dzisiaj. Historia jako nauka dla człowieka żyjącego w czasach średniowiecznych czy nowożytnych nie była zespołem dyscyplin, które w sposób empiryczny i racjonalny miały wyjaśniać poszczególne elementy działalności człowieka. Kronikarze i dziejopisarze nie skupiali się tylko na opisywaniu zdarzeń z przeszłości, ale także na etyce, filozofii czy moralności. Teksty miały wtedy nadawać poczucie sensu egzystencji w danej wspólnocie politycznej czy utwierdzać w przekonaniu, dlaczego istnieje taki, a nie inny porządek społeczny. Średniowieczni i nowożytni autorzy nie znali przy tym krytyki źródła, bo wyłoniła się ona dopiero wtedy, gdy zaczęto dostrzegać, że opisy te nie są ze sobą spójne i wcale nie muszą opisywać wiarygodnych wydarzeń.

Dlaczego więc ktoś cofa polską historiografię do punktu wyjścia? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy najpierw dowiedzieć się, czym kierują się głosiciele fantazmatu lechickiego.ROZDZIAŁ 2

WYZNAWCY

to pasjonaci dziejów ojczystych, amatorzy próbujący dotrzeć do ogółu społeczeństwa z prawdziwą wiedzą o historii, ponieważ ta dziedzina nauki, została bardzo zakłamana w XIX w., i ciągle jeszcze pokutują, także w systemie oświaty, przestarzałe teorie^().

2.1. Geneza i charakterystyka

Pamięć o Lechii jest odkrywana wciąż na nowo w internecie. Kultywatorów i krzewicieli mitu o potędze tego państwa określa się turbosłowianami lub turbolechitami. Sami jednak wolą nazywać się „uczciwymi badaczami słowiańszczyzny”^(). Z kolei powszechnie znaną z podręczników wiedzę na temat naszej przeszłości określają mianem turbokatolickiej lub jako turbokłamstwo. Można to rozumieć jako odpowiedź na prześmiewcze określanie ich turbosłowianami. Zdaniem wyznawców fantazmatu lechickiego oficjalna historia jest w całości zmyślona, bo została narzucona przez zaborców i Kościół katolicki. W myśl zasady, że:

u Katolików wiara powoduje blokadę umysłową i z tego wynika niewiedza^().

Turbolechici uważają, że twórcy oficjalnej wykładni po prostu kłamią i ukrywają źródła naszej chwalebnej starożytnej przeszłości. Trudno jest wskazać pioniera turbosłowiańszczyzny. Pierwocin tego nurtu można się doszukiwać już w staropolskiej historiografii w postaci ekscentrycznego franciszkanina, kapelana lisowczyków Wojciecha Dembołeckiego (1575-1645/1647), który w jednym ze swoich dzieł pt. Wywód jedynowłasnego państwa świata z 1633 roku stwierdził chociażby, że pierwotnym językiem świata był język słowiański i to ówczesna Rzeczypospolita jest jedynym państwem, które ze względów historycznych zasługuje na panowanie nad całym światem.

Na początku XIX wieku pojawiła się tajemnicza postać, ukrywająca się pod pseudonimem Jan Andrault de Buy Antosewicz, która w rękopiśmiennym traktacie zatytułowanym Obrona Kadłubka i Długosza szanowanych dziejopisów polskich przeciwko wieku osiemnastego krytykom, sfrustrowana pisała co następuje:

Wieku ośmnastego nowi powątpiewacze Filozofy Pyrhoności umówili się wszystkiemi prawie siłami upodlić Polskie Dzieje niedostatkiem wiadomości przez Kadłubka i Długosza pisane, zarzucając niepewności bytu Lecha, Krakusa, Wandy, Popiela, pierwszych książąt kraju sarmackiego. Z przyczyn? Że niemaią oczywistego u siebie odwiecznych pisarzów świadectwa przekonywaiącego Wiek nasze niedowierczy o ich panowaniu. Niemcy w pismach swoich wielcy Znieważyciele Dziejów Polskich, wielbiąc Niemieckie sprawy, a poniżaiąc dawnych Lechitow Czyny, Łacińską albo Niemiecką głoską przenicowali osób, Imiona i Miast nazwiska. Naród zaś Lechitow nad Sarmatami panuiących, a między niemi i Xiążąt ich pierwotnych złośliwie rzeczeni Autorowie zatarli uwielbioną pamięć, a Polacy niemiecką wiadomością zwiedzeni więcey poddawaiąc ufności zagranicznym pisarzom, niżeli naszym krajowym^().

Jak widać, ta podniosła i nieco emocjonalna wypowiedź autora, sformułowana u progu narodzin historiografii naukowej, jest porównywalna z poziomem argumentacji współczesnych zwolenników fantazmatu lechickiego^(). Jako prekursora turbosłowian niektórzy wskazują również Stanisława Szukalskiego (1893-1987). Była to barwna postać międzywojennej bohemy artystycznej, która po wojnie znalazła się na emigracji w USA. Stworzył on koncepcję zermatyzmu, czyli pochodzenia Polaków z Wyspy Wielkanocnej. Według jego koncepcji mieszkańcy wyspy mieli przedostać się do Europy, by z miejscowości Zermatt w Szwajcarii przybyć do Polski. Szukalski uważał, że ludzie pierwotni posługiwali się wspólnym językiem (macimową), który dał początek wszystkim innym językom świata^().

Zanim fantazmat Wielkiej Lechii zdobył popularność, pojawiały się różne publikacje z pseudonaukowymi teoriami na temat początków Polski. Zawierają one nie tylko fantazyjną treść, ale też pisane są specyficzną składnią, która podpada pod grafomanię^(). Jako przykład niech posłuży fragment ze wstępu Księgi Popiołów Tomasza Markuszewskiego (pseud. t’Leledrag Marski), w której w taki sposób tłumaczy on, jak możemy poznać etnogenezę Słowian:

Chcąc wywieść pochodzenie Słowian i ich języka, musimy sięgnąć do ksiąg z paru dziedzin wiedzy, mianowicie historii, indoeuropeistyki (językoznawstwa), archeologii, mitów indoeuropejskich i w zasadzie religioznawstwa, jak i zasobów słownikowych języków będących w mniej lub bardziej istotny sposób, związanych pokrewieństwem czy innymi wzajemnymi wpływami. Zobaczymy, że w mitach, legendach i bajkach jest zawarta wiedza historyczna, dużo większa niż w najobszerniejszych opracowaniach wąsko wyspecjalizowanych uczonych ślepych na prawdę i fakty, mówiących hermetycznymi zawodowymi żargonami, mieszkańców nowej wieży babel czeskie babel – bełkot, ^().

Przechodząc do charakterystyki turbosłowian i turbolechitów, możemy ich przekonania podzielić na trzy zasadnicze „obszary badawcze”.

1. Autochtonizm Słowian – koncepcja mająca na celu wyjaśnienie kwestii pochodzenia Słowian. Zwolennicy tego nurtu głoszą, że istnieje ciągłość etniczna od głębokiej prehistorii do współczesnych nam narodów. Zasadniczym elementem odróżniającym naukową koncepcję autochtonizmu Słowian stworzoną przez wybitnego archeologa Józefa Kostrzewskiego (1885-1969) od tej wykorzystywanej przez turbosłowian jest opieranie się wyłącznie na tych badaniach genetycznych i językoznawczych, które pasują do forsowanej przez nich tezy. Twierdzą jednocześnie, że teoria autochtoniczna jest wyśmiewana i tępiona w środowisku naukowym. Szczególnym wyróżnikiem tego nurtu jest agresja w retoryce i imputowanie swoim przeciwnikom realizowania polityki nazistowskiej, której wyrazicielem miała być ich zdaniem koncepcja allochtoniczna (przybycie Słowian ze wschodu na nasze ziemie, więcej na ten temat w rozdziale 5.1.), której głównym propagatorem był w czasach Kostrzewskiego niemiecki archeolog Gustaf Kossinna (1858-1931).

2. Przedkatolickie państwo słowiańskie (Polskie) – koncepcja głosząca, że na naszych ziemiach istniało państwo Słowian przed Mieszkiem I. Wiedza o tym państwie miała zostać wymazana przez „sam wiesz kogo”^(). Wyznawcy tego nurtu manipulują historią, tworzą romantyczne wizje polityczne, w których Polska przedstawiana jest jako serce świata, a złe moce próbują je opanować. Dlatego też narody słowiańskie zdominują świat w ramach naprawy krzywdy wyrządzonej przez wrogów:

Daliśmy radę Tatarom, Mongołom, Turkom, Szwedom, Niemcom, Rosjanom to damy radę i Żydom, a jak będzie trzeba także USA. Polska nie będzie nigdy niczyim folwarkiem – tylko Polską. Bez rządzenia Polską – Sercem Świata – nie da się rządzić światem (proszę te słowa potraktować jak najbardziej poważnie i dosłownie) – I tak w skrócie, można rzec, o to właśnie chodzi. Każdy chciałby tu rządzić, ale bez zgody Polaków nie da się^().

3. Imperializm lechicki – abstrakcyjna narracja pseudohistoryczna propagująca istnienie potężnego Imperium Lechitów, które miało stać na zaskakująco wysokim poziomie technicznym i cywilizacyjnym. Koncepcja ta mieści w sobie zarówno wywodzenie Słowian (Polaków) z cywilizacji Gobi, na której stworzenie mieli wpływ kosmici^(), jak też inne zaskakujące teorie, takie jak ta mówiąca o tym, że Słowianie wynaleźli transport kołowy^(), Biblia jest historią Słowian, Adam i Ewa mówili w raju po polsku^(), Niemcy to młodszy brat Lechitów, w zasadzie też Słowianie^() itp. Tego typu poglądy możemy zaliczyć do fantastyki naukowej, chętnie zresztą wykorzystywane są w internecie do tworzenia memów, filmów i infografik wyśmiewających irracjonalność tych teorii.

W niniejszej pracy stosuję dwa terminy określające wyznawców fantazmatów słowiańskich – turbolechici i turbosłowianie. Moim zdaniem oba terminy należy oddzielić, mimo że dotyczą tych samych kwestii, jednak odnoszą się do różnych zagadnień historyczno-badawczych. W dalszych partiach tekstu, gdy będę używał terminu turbosłowianie, będę miał na myśli turbosłowiańszczyznę w pierwszej i drugiej koncepcji (autochtonizm Słowian i przedkatolickie państwo słowiańskie), natomiast w przypadku określenia turbolechici – koncepcję trzecią (imperializm lechicki).

Zaprezentowany wyżej podział jest teoretyczny, bowiem zwolennicy turbosłowiańszczyzny bywają na tyle niekonsekwentni, że zmieniają swoje poglądy niemal jak rękawiczki. Niemniej należy podkreślić, że zjawisko turbosłowiańszczyzny występuje wyłącznie w internecie i dynamicznie reaguje na bieżące wydarzenia polityczne. Niewątpliwie są agresywną stroną dyskusji.

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich wymienionych nurtów jest ideowa historia Polski. Na podstawie przeprowadzonej analizy treści turbosłowiańskich książek oraz licznych wypowiedzi zwolenników tego nurtu skupionych w grupach społecznościowych można stwierdzić, że głównym celem turbosłowian i turbolechitów nie jest prowadzenie ani popularyzowanie badań naukowych, lecz propagowanie populistycznej, skrajnie nieobiektywnej narracji wokół problemów początków Polski. Historia staje się jedynie pretekstem do tego, by mówić o współczesnych wydarzeniach politycznych, społecznych i religijnych. Prawda w narracji turbosłowiańskiej nie jest kategorią pozwalającą dążyć do osądu zgodnego z rzeczywistością, ale narzędziem, które w intuicyjny sposób wyczuwa popyt na konkretną wersję wydarzeń historycznych. Stąd też hasła o okupacji Polski przez Watykan czy o potędze Polski w okresie starożytnym, które za każdym razem kończą się pytaniem: „dlaczego nie uczą o tym w szkołach?!”.

Ideową historię Polski w narracji turbosłowiańskiej możemy zawęzić do dziewięciu założeń:

1. Polska nigdy nie była chrześcijańska. Wiara chrześcijańska została nam narzucona w momencie, kiedy byliśmy już wielowiekowym państwem z własną (słowiańską) religią i tradycjami. Nawet jeśli zmuszono nas do bycia chrześcijanami, to byliśmy nimi na swój sposób.

2. Poczucie zagrożenia bytu narodowego. Podkreślanie naszej odrębności kulturowej od cywilizacji zachodniej, której wyrazicielem na naszych ziemiach jest kultura łacińska i chrześcijaństwo. Wynika to z naszych wartości, które bliższe są wschodowi niż postępowej kulturze zachodniej. Potępianie imperializmu zachodu (USA, Francja, Wielka Brytania, Niemcy) przy jednoczesnej akceptacji imperializmu wschodniego – rosyjskiego.

3. Rdzenność Słowian. Polacy zawsze byli na naszych terenach. Nie było żadnej pustki osadniczej ani wędrówki ze wschodu. Dowodzi tego genetyka i haplogrupa R1a1 (zob. rozdział 4.2.). Geny te były zbyt mocne, aby dały się zgermanizować czy zrusyfikować.

4. Rosja jako opiekun tradycji słowiańskiej (prorosyjskość). Polska jest jedną z części większego tworu polityczno-kulturalnego, do którego wchodzą również inne wschodnie narody. Przewodnictwo w tej federacji pełni Rosja, która w czasach zaborów stała się opiekunem słowiańskiej tradycji, zaś o fałszowanie historii należy oskarżać Niemców.

5. Odrzucenie „oficjalnej nauki” i własne poszukiwania „prawdy”. Żyjemy w czasach szybkiego postępu technologicznego, nowych odkryć i dowodów, których oficjalna nauka jeszcze długo nie uzna. Metody naukowe należy zastąpić kategorią wiary i subiektywizmu. Każdy wierzy, w co chce, w myśl zasady, że „każdy sobie historię skrobie”.

6. Selekcja źródeł. Mimo deklarowanej postępowości badań i konieczności odrzucenia rzekomo archaicznych teorii zwolennicy turbosłowiańszczyzny bazują na bezpodstawnych spekulacjach i domysłach. Aby uwiarygodnić swoją narrację, posuwają się do daleko idącej nadinterpretacji przekazów źródłowych.

7. Fanatyczny antyklerykalizm. W konstrukcji każdej teorii o Słowianach bądź Wielkiej Lechii powinno znaleźć się oskarżenie Kościoła katolickiego o niszczenie starożytnej historii Polaków. Patologiczna nienawiść zwolenników turbosłowiaństwa do instytucji kościelnych jest tak duża, że zastępuje wszelkie merytoryczne argumenty i racjonalną ocenę.

8. Antysemityzm. W środowiskach spiskowych odpowiedzialność za wszelkie zło na świecie ponoszą również Żydzi. W przypadku Wielkiej Lechii przybiera formę specyficznej niechęci do wyznawców judaizmu. Turbolechici uważają bowiem, że Jezus był Lechitą, a Żydzi powinni wypłacić należne odszkodowanie za użytkowanie tradycyjnych, lechickich miejsc kultu. Jednym z takich miejsc jest rzekomo Betlejem:

Jezus był arcykapłanem żydów z Galilei, Galem, wyznawcą nie judaizmu, ale perskiej Zoroastry, poganinem. Podaje się on w Biblii za Boga Pana, powtarzając wielokrotnie: Jam jest Pan. Lechici nazywali Pana Lechem. Dlatego miejsce urodzenia Jezusa-Pana zapisane hebrajskimi i chaldejskimi literami to Bet Lechem. Po chaldejsku tłumaczy się jako Dom Lecha^().

Może więc pora, aby wyznawców judaizmu poprosić o odszkodowanie za mienie pozostawionie w Palestynie, bo nic tam w czasach antycznych nie należało do nich. Możemy być pewni, że żydzi opisani w Biblii Pana nazywali Lechem, bo stąd wywodzi się nazwa Bet Lechem, miejsce urodzenia Pana^().

9. Pozytywny stosunek do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL) jako państwa etnicznie słowiańskiego i realizującego interes narodowy. Kościół i elita intelektualna kraju celowo utrzymywały wysoki wskaźnik analfabetyzmu wśród społeczeństwa, aby Polacy nie byli świadomi swojej przedkatolickiej historii. Dopiero PRL miał wykonać pracę u podstaw i zniwelować stopień analfabetyzmu do zera.

10. Wszyscy kłamią. Podatność na mity pseudohistoryczne oznacza także kontestowanie całej otaczającej rzeczywistości: politycy kłamią, lekarze kłamią, fizycy kłamią, telewizja kłamie itp.^() Dlatego też wyznawcy turbosłowiańszczyzny często są zwolennikami ezoteryki, medycyny alternatywnej, antyszczepionkowcami, płaskoziemcami czy wyznawcami UFO:

Jak lekarze są mordercami pacjentów gdyż nie chcą uznać nowej wiedzy na temat leczenia chorób, tak historycy uniwersyteccy i archeolodzy są mordercami prawdy o Polskiej Historii, gdyż w imię własnych interesów nie chcą uznać nowej wiedzy na temat pochodzenia Słowian i Polaków. Mało tego są mordercami Polskiej Racji Stanu^().

1. Schemat przedstawiający zależność nurtów turbosłowiańskich na płaszczyźnie nauki i pseudonauki (opracowanie własne).

Wyznawcy turbosłowiańszczyzny skupiają się w różnych zakątkach internetu. Istnieje kilka grup społecznościowych, w których wymieniają się informacjami i udostępniają przygotowane przez siebie infografiki. Wielu użytkowników tych grup ukrywa się pod pseudonimami nawiązującymi do imion słowiańskich. Prym wśród grupowiczów wiodą przeważnie emigranci zarobkowi rozsiani po całym świecie, będący w średnim wieku lub na emeryturze.

Wieść o Imperium Lechickim odbiła się w sieci internetowej szerokim echem głównie za sprawą stron i blogów, które zajmują się w publikowaniem fałszywych informacji, nie tylko na tematy historyczne. Jednym z takich miejsc jest blog o nazwie Tajne Archiwum Watykańskie. Jak możemy się dowiedzieć z jednej z zakładek tej strony:

Blog ten ma na celu prezentowanie wiedzy usilnie strzeżonej i od wieków ukrywanej przed ludźmi przez Watykan oraz związane z Watykanem tajne stowarzyszenia, ma związek z nadchodzącą Wielką Zmianą i jest pomyślany jako przewodnik stopniowo przygotowujący polskich katolików na zbliżający się dla wszystkich z każdym rokiem... wielki szok poznawczy^().

Mentorami i głównymi pisarzami Wielkiej Lechii, którzy wskazują kolejne dowody, są głównie Janusz Bieszk^(), Paweł Szydłowski^() oraz Czesław Białczyński^(). Szybko okazało się, że atrakcyjna, lecz populistyczna wersja historii przyciąga lawinę wyznawców oraz naśladowców. Wydawanie książek o Wielkiej Lechii stało się dla społeczności turbosłowiańskiej motorem napędowym do lansowania swojej narracji. Na kanwie zapoczątkowanego pisarstwa wyrośli następcy, którzy realizują swoją misję w różnej formie. Do tego grona możemy zaliczyć takie osoby jak: Eddie Słowianin^(), Tomasz Kosiński^(), Marian Nosal^(), Dagomira Płońska^(), Joanna Chołuj^(), Bogusław A. Dębek^() czy Jarosław Prusiński^().

Aby uzmysłowić sobie absurdalność tego środowiska, wystarczy przytoczyć fakt samozwańczej koronacji na króla państwa lechickiego (w granicach współczesnej Polski ) Sanjayi Jaraszka. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że wykreowana postać króla Lehii jest karykaturą turbolechitów, płaskoziemców i antyszczepionkowców. Nie można też jednoznacznie stwierdzić, czy jest to świadoma i zaplanowana prowokacja, gdyż Sanjaya niemal każdego pomawia o spiskową działalność agenturalną przeciwko Lechii^(). Imperium ma również innego uzurpatora korony lechickiej w postaci Wojciecha Edwarda Leszczyńskiego, rzekomego potomka magnackiego rodu Leszczyńskich^().

Zwolennicy Imperium Lechickiego doczekali się też własnej muzyki. Mieszkańcy lechickiej krainy gustują w pieśniach i poezji dwójki artystów występujących pod pseudonimami Jaruha i Vedamir, których twórczość nawiązuje do lechickich korzeni. Wspólnie przygotowują płytę Przebudzenie Lechitów. Jaruha zresztą już zasłynął z teledysku Lechistan (180 tysięcy wyświetleń w serwisie YouTube)^(), w którym śpiewa między innymi takie słowa:

jeszcze Lechia nie zginie, póki my żyjemy

Polska niepodległa to Polska Lechicka

odbierzmy co nasze, wiarę, pismo, ziemię,

bo jesteśmy niepokonane aryjskie plemię^().

2.2. Na peryferiach nauki

Zanim Wielka Lechia wyłoniła się z odmętów internetu, by trafić na półki bestsellerów w księgarniach, na uboczu toczącej się powoli lawiny powstawała na Uniwersytecie Jagiellońskim praca doktorska Piotra Makucha, wydana pt. Od Ariów do Sarmatów. Nieznane 2500 lat historii Polaków. Jest ona często przywoływana w toczących się dyskusjach zwolenników Lechii. Autor w swojej publikacji twierdzi na przykład, że nazwę Wawel można wywieść od biblijnego słowa Babel, a imię mitycznego władcy Krakowa – Krakusa, od króla Persji Cyrusa^().

Nie jest to odosobniony przypadek, bowiem dowodów na to, że Wielka Lechia wbiła się ukradkiem na peryferia nauki jest nieco więcej. Przykładem jest chociażby emerytowany pracownik naukowy Politechniki Krakowskiej prof. dr hab. Robert Kozłowski, który na jednym ze spotkań Konwentu Narodowego Polski wygłosił wykład pt. Założenia wód termalnych i Wielka Lechia. W trakcie wystąpienia zaprezentował spreparowaną mapkę Lechina Empire krążącą od kilku lat w internecie jako jeden z dowodów na istnienie potęgi Imperium Lechickiego (zob. rozdział 4.3)^().

Inny przykład to artykuł autorstwa prof. dr. hab. Wojciecha J. Cynarskiego z Wydziału Wychowania Fizycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz dr hab. Agnieszki Maciejewskiej-Skrendo, prof. US, z Wydziału Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego, traktujący o powiązaniach między Scytami i Lechitami jako proto-słowiańskimi wojownikami w Europie. W tekście autorzy powołują się m.in. na badania rosyjskiego pseudonaukowca Anatolia Kliosova, na podstawie których ferują pogląd, że Scytowie, Sarmaci i Lechici wywodzą się z jednego pnia genetycznego, co czyni te ludy podobnym. Próbują tego dowieść na podstawie podobieństw znaków (tamg dawnych ludów Wielkiego Stepu i średniowiecznych polskich herbów rycerskich) oraz stosowanych sztuk walk^(). Pogląd o tożsamości Scytów ze Słowianami stawia też w swoim artykule dr Daria Keiss-Dolańska^(), która w jednym z przypisów swojego artykułu powołuje się na blog Czesława Białczyńskiego.

O słabości procedury recenzenckiej w przypadku nieznajomości zjawiska turbosłowiaństwa świadczą wpadki w regionalnych czasopismach naukowych. W „Roczniku” gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego ukazał się artykuł Adriana Leszczyńskiego o łączeniu Słowian z Wenedami, napisany pod z góry określoną tezę, zawierający błędy i nadinterpretacje^(). Z kolei w „Słupskich Studiach Historycznych Scripta Historica” opublikowano tekst Jakuba Belzyta, w którym autor referuje hebrajskie źródła do dziejów Słowian. Wśród wielu popełnionych błędów merytorycznych (m.in. brak znajomości języka hebrajskiego) na pierwszy plan wysuwa się powoływanie na pseudohistoryczne ustalenia Janusza Bieszka i T.S. Marskiego^(). Recepcję tez głoszonych przez J. Bieszka znajdujemy także w jednym z popularnonaukowych artykułów The Hidden Story of Poland: What Happened to the Forgotten Kingdom of Lechia? autorstwa Natalii Klimczak, doktorantki z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego, umieszczonym na znanym i cenionym portalu ancient-origins.net^().

Innym wartym omówienia przykładem jest publicystyka wykładowcy Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego dr. hab. Mariusza Kowalskiego (związanego również z Instytutem Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk). Na łamach dwutygodnika politycznego „Najwyższy CZAS!”, a następnie w wydanej książce Ariowie, Słowianie, Polacy. Pradawne dziedzictwo Międzymorza Kowalski sugeruje teorię, na podstawie zbyt daleko idącej interpretacji badań genetycznych (powołując się w tym względzie na ustalenia wspomnianego już rosyjskiego pseudonaukowca Anatolia Kliosova), że Polacy żyją na naszych terenach od ponad 10 tysięcy lat^(). Stąd też krótka droga do tego, by stworzyć teorię rasistowską, w której osoba posiadająca odpowiednią haplogrupę (R1a) jest prawdziwym Słowianinem, a z kolei tych, którzy jej nie posiadają, powinno się wykluczyć ze społeczności i dyskryminować. Książka M. Kowalskiego wywołała liczne kontrowersje w środowisku blogerów oraz naukowców^(). Spowodowała odwołanie na wiosnę 2018 roku referatów naukowca w Instytucie Etnologii i Archeologii PAN w Warszawie oraz wykładu z okazji „Dni Ziemi” na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (w zamian odbył się odczyt w lubelskim oddziale Polskiego Towarzystwa Geograficznego). Zdaniem Kowalskiego miałem, obok blogera Pawła Miłosza, znacząco przyczynić się swoją polemiką do oprotestowania i w efekcie odwołania jego wystąpień^(). Otrzymałem od naukowca obszerną replikę, w której tłumaczy on, że jego tezy w żadnym wypadku nie mają podłoża rasistowskiego ani turbolechickiego^(). To godna pochwały postawa, gdy naukowiec potrafi przyznać się do błędu i wytłumaczyć swoje racje. Pozostawia to jednak spory niesmak, gdy uświadomimy sobie, że takimi niezbyt dobrze przemyślanymi tekstami publicystycznymi odwołującymi się do nauk genetycznych stara się uzasadniać istnienie koncepcji Międzymorza^(), która z kolei jest ideologicznym paliwem dla takich środowisk jak turbosłowianie^().

Podsumowując tę część rozważań, należy powtórzyć, że środowisko wyznawców Wielkiej Lechii jest różnorodne pod względem propagowanych teorii historycznych, jak również głównych założeń nurtu. Warto też podkreślić, że środowiska turbosłowian i turbolechitów podpinają się pod ruchy rodzimowiercze, choć sami rodzimowiercy uważają ich za grupę szkodzącą kultywowaniu wiary i tradycji dawnych Słowian.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: