FC Mezzi 8 - W dwóch miejscach na raz - ebook
FC Mezzi 8 - W dwóch miejscach na raz - ebook
Janek uczestniczy w specjalistycznych treningach w Farum. Równocześnie wciąż jest członkiem drużyny FC Mezzi, co sprawia, że piłka nożna bardzo go absorbuje. Ma problem ze znalezieniem czasu na naukę, dla kolegów, a także dla Uli. Często jest zmęczony na boisku. To jeden z powodów, dla których FC Mezzi przegrywa mecze. Tymczasem Mikołaj zachowuje się coraz dziwniej, jest bez przerwy zły na Janka. Czy Janek straci swojego najlepszego kolegę? Jak on sobie z tym wszystkim poradzi?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-118-6581-1 |
Rozmiar pliku: | 206 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
w grę, a do tego jest bardzo szybki i wytrzymały. Nie przepada za ciężkimi akcjami ofensywnymi. Jego marzeniem jest zostać zawodowym piłkarzem i grać w drużynie FC Barcelona – tak jak Messi.
EMIL: Doskonały bramkarz. Jego interwencje przeważnie są skuteczne. Wie wszystko o piłce nożnej, zna każdą drużynę i jej taktykę. Jego jedynym problemem jest to, że nienawidzi biegać i szybko dostaje zadyszki.
MIKOŁAJ: Często trenuje z piłką w swoim ogrodzie. Potrafi bardzo mocno strzelać lewą nogą. To optymista, którego towarzystwo gwarantuje dobrą zabawę. Jest silny jak byk, rozpiera go energia. Ma starszego brata − słynnego piłkarza Kingo.
ULA: To jedna z dwóch dziewczyn grających w FC Mezzi. Ta druga dziewczyna ma na imię Ania. Ula to bardzo szybka zawodniczka. Najczęściej gra na prawym skrzydle. Potrafi przeprowadzać skuteczne akcje jako pomocnik, ale nie boi się też ostrych zagrań w ofensywie. Ula jest dziewczyną Janka.ROZDZIAŁ 1
− Następny!− Jansen podniósł rękę, dając znak Bo, który stał na drugim końcu stadionu Farum Park ze stoperem w ręku.
To jest sztuczna murawa. To właśnie na tym stadionie drużyna ekstraklasy FC Nordsjælland rozgrywa mecze jako gospodarz. Pomyślcie, a gdybym tak kiedyś sam zagrał tutaj, w ekstraklasie. Trener Bo był kiedyś zawodnikiem pierwszoligowym. Był stanowczy, ale sprawiał wrażenie dość miłego gościa. Jansen był kiedyś bramkarzem w Farum, jest trochę starszy od Bo, ale nie jest tak ostry jak on.
− Dawaj, Janek.
Zacząłem biec z piłką przy nogach. Biegłem slalomem między pachołkami przez pół długości boiska. W tym ćwiczeniu chodziło o to, żeby cały czas mieć kontrolę nad piłką i nie tracić cennego czasu.
− Dobrze, Janek − powiedział Bo.
− Czy było dostatecznie szybko? − wydyszałem.
− Tak, tak. Ale za parę tygodni będziesz to robić znacznie szybciej. − Następny!
Następny podszedł chłopak, który miał na imię Thor. On przebiegł dystans o 10 sekund szybciej niż ja! Najwyraźniej był jednym z najszybszych
w grupie na treningu specjalistycznym. Thor wyglądał jakby w ogóle się nie zmęczył po biegu.
To był drugi tydzień sierpnia. Szkoła już się zaczęła, a ja przyjechałem na mój pierwszy trening specjalistyczny, czyli łączony trening dla najbardziej obiecujących młodych talentów. Mój tata przywiózł mnie tutaj. Pokonaliśmy długą drogę, a teraz siedział na trybunach z kubkiem kawy. Ula też chciała pojechać, ale nie zgodziłem się na to.
To byłoby z lekka obciachowe wyskoczyć na pierwszym treningu z tatusiem i dziewczyną.
− Trzech na trzech na małych bramkach! − krzyknął Jansen. − Maksymalnie dwa kontakty.
Trafiłem do drużyny czteroosobowej z Thorem
i jakimś rudym chłopakiem, który miał na imię Ole. Od razu ustawiłem się z tyłu, chociaż graliśmy bez bramkarza.
− Chodzi tu o to, żeby być ciągle w ruchu − powiedział Thor. – Ten, który ma piłkę, musi cały czas być w grze.
Skinąłem głową. Żebym się tu tylko całkiem nie zblamował.
Trener Bo odgwizdał początek meczów. Każdy mecz trwał pięć minut. Thor podał piłkę do mnie, do tyłu. Jedno dotknięcie piłki, żeby ją ustabilizować,
i jedno, żeby przekazać dalej do Olego. Niestety podanie było trochę za mocne, ale na szczęście Ole ustabilizował piłkę już jednym dotknięciem i podał ją do Thora. To był szybki i ciężki mecz. Cały czas biegaliśmy. Było prawie tak, jakbyśmy grali
w halówkę. Pięć minut trwało całą wieczność.
Strzeliłem tylko jednego gola. Pomimo tego Thor chwalił mnie cały czas i krzyczał: „Dawaj, dawaj!”, gdy straciłem piłkę. A zdarzało mi się to wiele razy. Traciłem piłkę, ponieważ pozostali byli tak wściekle szybcy. A niech to! Czyżbym nie był dostatecznie dobry, aby tu grać?
Na koniec graliśmy 11 na 11. Takie były teraz przepisy, obejmowały one również FC Mezzi. Już nie gra się drużynami po siedem, osiem i dziewięć osób.
Grałem na pozycji środkowego obrońcy. Szło całkiem dobrze. Grałem bezpiecznie, żadnego dryblowania jako ostatni.
Później musieliśmy posprzątać. Gracze przenosili bramki na miejsce, zbierali pachołki oraz flagi
z narożników. Poszliśmy pod prysznic i się przebraliśmy.
− Jak ci się podoba? − zapytał Thor. − Czy to nie był twój pierwszy raz?
− No, było spoko. Ale wy jesteście tacy dobrzy.
− My i dobrzy − zaśmiał się Thor. − Ty jesteś teraz jednym z nas. Gdy ja byłem tu pierwszy raz, to była po prostu porażka, wbiłem samobója.
− Naprawdę?
− Tak, strzeliłem samobója główką z rożnego. Tak, piękna bramka, inni śmiali się ze mnie. Mówili: „Twoja bramka życia, Thor”.
‒ Tak − powiedział Thor. – To była iście królewska bramka. Dziwne, że nie zostałem zwolniony ze sprzątania.
− Ze sprzątania?
− Tak− potwierdził Thor. − Ten, kto strzeli najpiękniejszą bramkę, jest zwolniony
ze sprzątania po treningu.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.