Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Gustaw, nie Gutek! Bajki mają moc - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
31 marca 2023
Ebook
5,00 zł
Audiobook
5,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gustaw, nie Gutek! Bajki mają moc - ebook

Gustaw, nie Gutek! Opowieść (nie tylko) terapeutyczna dla dzieci i dorosłych

Gustaw nie jest zwyczajnym chłopcem. Trzyma się swoich zasad: nie uznaje zdrobień, więc nie mówcie do niego Gutek, niezrozumiałe są dla niego takie słowa jak „za chwilę” - przecież zawsze można powiedzieć „za trzynaście minut”. Ma za to wszystko porządnie obliczone - zawsze wie, ile krzeseł znajduje się w pomieszczeniu i ile długopisów można znaleźć w sali lekcyjnej. Czy Gustaw jest uparty lub złośliwy? Czy koleżanki i koledzy słusznie z niego drwią? Nie i nie.

Opowieść o Gustawie to historia osoby w spektrum autyzmu, która pomaga zrozumieć, jak jest zbudowany świat Gustawa i wielu innych, podobnych do niego chłopców i dziewczynek.

 

Bajki mają moc

Bajki mają wielką moc. Opowieści mają moc. Uwielbiamy obserwować bohaterów, którzy są do nas podobni i potrafią tak wiele osiągnąć mimo swoich niedoskonałości. Don Kichot, Bilbo Baggins, Harry Potter – choć nie istnieją poza wyobraźnią, to jednak odnajdujemy w nich ziarenko siebie.

W „Bajkach, które mają moc” zapraszamy dzieci do świata pełnego empatii i wsparcia. Znajdą w nim bohaterów, którzy zmagają się z niedoskonałościami lub trudnościami – czasem codziennymi, jak zajęcia szkolne, a czasem wyjątkowymi, jak depresja rodzica. Dzieci, widząc ziarenko podobieństwa w nawet odrealnionej postaci, podążają za nią, by dowiedzieć się, jak skończy się jej przygoda, czy wszystko będzie dobrze. Tak rodzi się nadzieja. Może ta historia poprawi humor twojemu dziecku? Pozwoli lepiej pomyśleć o sobie samym i z uśmiechem wyjść rano do szkoły? Może łatwiej będzie mu lub jej uwierzyć w to, że trudne chwile mijają?

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-7527-1
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Na imię mam Gustaw. Nie Gutek czy Gucio, jak zwy­kli mnie nazy­wać doro­śli, któ­rzy myślą, że spra­wiają mi przy­jem­ność, wypo­wia­da­jąc te bez­na­dziejne zdrob­nie­nia mojego imie­nia. Gdyby moi rodzice chcieli, żebym miał na imię Gutek, to po pro­stu tak by mnie nazwali. Z nazwi­skiem jest znacz­nie mniej­szy kło­pot, bo nikt go nie zdrab­nia. Swoją drogą, cie­kawe jak by zare­ago­wali moi rodzice, gdyby zamiast Emi­lia Koza­kow­ska ktoś nazwał moją mamę Emilka Koza­czek albo jesz­cze lepiej zamiast Woj­ciech Koza­kow­ski wszy­scy woła­liby na mojego tatę Wosiu­sia Koza­nio. Okro­pień­stwo, któ­rego ni­gdy bym nie prze­żył.

Skoro już usta­li­li­śmy, jak mam na imię, to teraz opo­wiem wam o mojej zwa­rio­wa­nej rodzince. Mama jest ban­kie­rem, nie takim jak w Euro­biz­ne­sie, bo kiedy gramy w tę grę, to zawsze pierw­sza ban­kru­tuje, a całą kasę przej­muje tata. Mama wtedy śmieje się i mówi, że wystar­czy, że w pracy musi zara­biać pie­nią­dze – w domu może je tra­cić. No nie wiem, ja wolę mieć pie­nią­dze i te w realu, i te w grze. Ale wra­ca­jąc do Emi­lii Koza­kow­skiej, to pra­cuje w dużym banku, w któ­rym znaj­duje się dwa­na­ście biu­rek na par­te­rze i osiem – na dru­gim pię­trze. Pew­nie spy­ta­cie, skąd to wiem. To pro­ste, cza­sem cho­dzę do mamy, gdy musi zostać po godzi­nach i coś zro­bić. Wtedy jest nie­wiele osób w budynku i mogę zaj­rzeć przez szklane drzwi, a że kocham liczyć, to oprócz liczby biu­rek znam rów­nież liczbę sto­ją­cych na nich ołów­ków i dłu­go­pi­sów. Na przy­kład pani Asia sie­dząca pod oknem i wypła­ca­jąca pie­nią­dze wszyst­kim, któ­rzy przyjdą ze spe­cjalną kartą, na swoim biurku ma jeden pla­sti­kowy kube­czek przy­wie­ziony z Cypru, a w nim sześć piszą­cych na nie­bie­sko dłu­go­pi­sów, dwa dobrze zaostrzone ołówki, jeden bez gumki, i dwa zakre­śla­cze w neo­no­wych kolo­rach. Pani Asia jest bar­dzo miła i kiedy tylko się spo­tkamy, pyta mnie, co dzi­siaj nabro­iłem w szkole. Jakby wie­działa, że znowu byłem na dywa­niku u dyrek­tora. W sumie to nie robi to na mnie żad­nego wra­że­nia. Nawet lubię do niego cho­dzić, bo przy­naj­mniej jest tam cicho i mogę sobie poga­dać z kimś, kto mnie wysłu­cha.

Ale wra­ca­jąc do mojej mamy, to ona pra­cuje na dru­gim pię­trze i nad­zo­ruje wydaj­ność pra­cow­ni­ków. W sumie to tak do końca nie wiem, co to zna­czy, bo prze­cież oni wydają dużo pie­nię­dzy tym wszyst­kim pro­szą­cym o nie ludziom. Czy w takim razie ktoś z nich mógłby źle pra­co­wać? Gdy­bym to ja był na miej­scu mamy, to wszyst­kim dał­bym nagrodę za solidną pracę. Mama jed­nak nie chce słu­chać moich pod­po­wie­dzi, podob­nie zresztą jak w spra­wie usta­wie­nia dłu­go­pi­sów i ołów­ków, któ­rych używa. Za każ­dym razem, gdy do niej przy­cho­dzę, ukła­dam je według kolo­rów, jakie ma tęcza. I za każ­dym razem, gdy koń­czę swoje dzieło, zasta­na­wiam się, dla­czego mama nie może zro­zu­mieć, że to naj­lep­szy układ, by żad­nego dłu­go­pisu nie zgu­bić i wszyst­kich uży­wać po kolei. Zupeł­nie nie wiem, jak doro­sła osoba może pra­co­wać w takim bała­ga­nie.

W poprzedni pią­tek, gdy mama znowu musiała zostać w pracy, przy­sze­dłem do niej po wyj­ściu ze szkol­nej świe­tlicy i jak zwy­kle zabra­łem się za robie­nie porząd­ków na jej biurku. Powiem wam tak po cichu, że moja mama to nie­zły flej­tu­szek i jesz­cze do tego maru­dzi, kiedy chcę jej pomóc.

– Gustaw, pro­szę cię, odsuń się od biurka, bo zrzu­cisz mój lap­top – ostrze­gła mnie, kiedy tylko wysy­pa­łem dłu­go­pisy z pojem­nika, który ona nazywa przy­bor­ni­kiem.

– Prze­cież muszę to poukła­dać – wyja­śni­łem, dzi­wiąc się, że jesz­cze do tego nie przy­wy­kła.

– Dzi­siaj nie mam czasu na zabawę.

– Ale ja się nie bawię. Ja pra­cuję – doda­łem z dumą.

– Synku – ode­zwała się, a jej oczy wydały się bar­dziej szare niż zwy­kle – muszę to skoń­czyć, bo pan w tam­tym gabi­ne­cie czeka na moje zesta­wie­nie.

– Obie­cuję, że nie będę ci prze­szka­dzał! – Grzecz­nie pod­nio­słem dwa palce do czoła i zasa­lu­to­wa­łem jak Baz Astral z _Toy Story,_ gdy ruszał w podróż w kosmos. Uwiel­bia­łem go, gdy cho­dzi­łem do przed­szkola. Teraz jestem w trze­ciej kla­sie i tro­chę obciach mówić o Bazie, ale na­dal trzy­mam jego figurkę wci­śniętą mię­dzy książki.

– Tylko rób to po cichu – pod­dała się i wró­ciła do swo­jej pracy, a ja ze zdwo­joną ener­gią przy­stą­pi­łem do zada­nia.

Kiedy spoj­rza­łem na wyrzu­cone z przy­bor­nika dłu­go­pisy i ołówki, oka­zało się, że są tam jesz­cze dwa fla­ma­stry do pisa­nia na bia­łej tablicy, i tu poja­wił się pro­blem. Pod­nio­słem oby­dwa fla­ma­stry i przez chwilę je oglą­da­łem.

– Mamo, po co je kupi­łaś? – spy­ta­łem.

– Są mi potrzebne do pracy – odpo­wie­działa i natych­miast wró­ciła do stu­ka­nia w kla­wia­turę.

– Ale po co je kupi­łaś? – dopy­ty­wa­łem.

– Cza­sem muszę coś zapi­sać na bia­łej tablicy – tłu­ma­czyła, nie pod­no­sząc wzroku.

Rozej­rza­łem się uważ­nie po gabi­ne­cie mamy, ale nie dostrze­głem tablicy. W szkole wisiała za ple­cami pani Alek­san­dry, która cza­sem pozwa­lała nam pisać po niej, ot tak dla zabawy. Popa­trzy­łem na pisaki. Jeden miał kolor czer­wony, a drugi był czarny. Teraz patrzyły na mnie, szcze­rząc zęby, jakby chciały mi powie­dzieć, że jestem fajt­łapą, bo nawet tablicy nie potra­fię zna­leźć. Wku­rzy­łem się. Jak one śmiały tak jaw­nie ze mnie kpić? Wtedy tuż obok mnie poja­wił się As. Zawsze zja­wia się nie­za­po­wie­dziany.

– Musisz dać im nauczkę – stwier­dził oczy­wi­stą oczy­wi­stość.

Było jasne, że dwa dzi­wa­dła nie zasłu­gują na litość. Upew­ni­łem się, że mama wciąż jest pochło­nięta pracą, i na pal­cach wysze­dłem na kory­tarz.

– Prze­cież gdzieś musi być ta tablica – szep­nął As, sunąc tuż za mną.

Przyj­rza­łem się ścia­nom, ale nie dostrze­głem niczego, co przy­po­mi­na­łoby tablicę. Zaj­rza­łem do pokoju, w któ­rym wszy­scy ban­kie­rzy zbie­rali się, by pona­rze­kać na pracę i wrzu­cić coś na ząb. Mama nie pozwa­lała mi tam wcho­dzić, bo twier­dziła, że od słu­cha­nia ich roz­mów uszy mogą mi zwięd­nąć. Nie wiem, o co jej cho­dziło, bo zwy­kle sama czy­ści mi uszy po kąpieli i robi to nad­zwy­czaj dokład­nie, co bar­dzo mnie dener­wuje.

Kiedy jed­nak miną­łem ten zaka­zany pokój, zer­k­ną­łem za róg i ku mojemu zasko­cze­niu tra­fi­łem w dzie­siątkę. Duża tablica zawie­szona była w rów­nie dużym pokoju, w któ­rym na środku stał długi drew­niany stół, a przy nim usta­wio­nych było kil­ka­na­ście krze­seł. Sze­dłem wzdłuż niego wpa­trzony w białą ścianę, na któ­rej wisiał poszu­ki­wany przed­miot.

– Musisz ją wypró­bo­wać – ode­zwał się As.

– Ona tak jakoś dziw­nie wygląda – stwier­dzi­łem, bo nie do końca byłem prze­ko­nany do tego pomy­słu. – Nie podoba mi się ta plama na środku.

– Daj spo­kój – nale­gał. – Pew­nie ktoś nie umiał dokład­nie zmyć napi­sów, które zro­bił.

Nie mia­łem pod­staw, by nie wie­rzyć Asowi. W końcu to on mi pomógł, gdy byłem na bada­niu wzroku. Świet­nie mi pod­po­wia­dał, gdzie jest jaka litera, i dla­tego ten wielki, cuch­nący czosn­kiem lekarz powie­dział, że mój wzrok jest dosko­nały. Tylko mama patrzyła na mnie podejrz­li­wie, jakby wie­działa o pod­po­wie­dziach Asa, żebym wcze­śniej wygo­oglo­wał tablice uży­wane w gabi­ne­tach oku­li­stycz­nych. Naucze­nie się układu kil­ku­na­stu liter to dla mnie bułka z masłem. Nosze­nie oku­la­rów to nie­zły obciach, dla­tego sko­rzy­sta­łem z rady Asa i teraz nie­kiedy musi mi pod­po­wia­dać, bo nie do końca dobrze widzę. Naj­waż­niej­sze, że nikt mnie nie będzie prze­zy­wał oku­lar­nik albo śle­pak.

– Gustaw, nary­suj coś fajo­wego – popro­sił As, gdy zbli­ży­łem się do tablicy.

– A co byś chciał?

– Może czarną dziurę? – zasta­na­wiał się na głos. – Uwiel­biam kosmos i te wiel­kie dziur­ska, które ważą kil­ka­na­ście razy wię­cej od Słońca. Chciał­bym zoba­czyć je na wła­sne oczy. A ty?

– Może być dziura, tylko muszę ją dobrze zama­zać – wyja­śni­łem, cią­gnąc linię obok linii, by pozo­sta­wić jak naj­mniej jasnych prze­świ­tów.

– Śmiało, wyko­rzy­staj też kolor czer­wony. Będzie odjaz­dowo!

– No dobra, może tro­chę innego koloru nie zaszko­dzi.

– Uwierz mi, to będzie kosmos!

Co jakiś czas spo­glą­da­łem w stronę bez­kształt­nej plamy w kolo­rze błę­kit­nym. Posta­no­wi­łem kon­se­kwent­nie zama­zać ją czar­nym pisa­kiem. Wpraw­dzie mia­łem wra­że­nie, że tablica sta­wia opór i fla­ma­ster wcale nie posuwa się tak gładko jak na szkol­nej tablicy, ale cóż mogłem pora­dzić. Doci­sną­łem go moc­niej i z jesz­cze więk­szym zapa­łem ruszy­łem do pracy, doda­jąc kolor czer­wony.

Wła­śnie ryso­wa­łem ostatni zawi­jas upięk­sza­jący czarną dziurę, gdy usły­sza­łem za ple­cami krzyk mojej mamy:

– Gustaw, ręce go góry!

Tak się prze­stra­szy­łem, że aż mi mazak wypadł na pod­łogę. Głos mamy wcale nie nale­żał do przy­jem­nych. Już wie­dzia­łem, że jest na mnie zła, choć nie mia­łem poję­cia dla­czego. Prze­cież dzięki mnie miała spo­kój i mogła sku­pić się na pracy.

As oczy­wi­ście znik­nął, więc zosta­łem sam na polu bitwy. Z dumą patrzy­łem na swoją czarną dziurę. Naprawdę dobrze mi wyszła. Muszę tylko prze­ko­nać mamę, że to moje naj­więk­sze arcy­dzieło. Odwró­ci­łem się w jej stronę i wów­czas dostrze­głem wyra­sta­ją­cego zza jej ple­ców olbrzyma pró­bu­ją­cego ją wyści­gnąć. Szło mu cał­kiem dobrze i na ostat­nim metrze zasłu­żył na wie­niec lau­rowy. Mama spoj­rzała na mnie z wyrzu­tem, a prze­cież to nie ja ją wyści­gną­łem. W pew­nej chwili olbrzym zachwiał się i runął jak długi tuż u stóp mojej mamy.

– Auuu – zawył, gdy jego ciało dotknęło pod­łogi.

Mama stała jak wryta, prze­no­sząc nie­przy­tomny wzrok to na mnie, to na tablicę, to znów na olbrzyma.

Tego popo­łu­dnia wra­ca­li­śmy do domu w zupeł­nej ciszy. Mam ode­brała tylko jeden tele­fon. Przez chwilę słu­chała swo­jego roz­mówcy, a kiedy się roz­łą­czył, powie­działa:

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: