Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jak dobrze być singlem - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
9 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt chwilowo niedostępny

Jak dobrze być singlem - ebook

Pokochasz tę książkę. Jest zabawna, mądra i bardzo prawdziwa. Dzięki niej odnajdziesz radość w byciu singlem i nauczysz się tym szczerze rozkoszować. Serio!

Czy w głębi duszy boisz się, że na zawsze zostaniesz bez pary?
Czy czujesz, że miłosny niedosyt w miarę upływu lat dokucza ci coraz bardziej?
Witaj w klubie!
Skoro trzymasz w ręku tę książkę, jesteś we właściwym punkcie.

Dziś ponad połowa ludzi w wieku od 25 do 45 lat to single. Odkładanie związku na późniejsze lata życia jest już normą. Wielu z nas postanawia w ogóle nie stawać na ślubnym kobiercu. Ale społeczeństwo, filmy, teksty piosenek i nasi rodzice są nieugięci: szczęśliwe zakończenie to ślub i tylko ślub, a my bez drugiej połowy nie jesteśmy kompletni*.

Sygnały ostrzegawcze: smutek z powodu osamotnienia, randki bardziej kojarzące się z ciężką pracą, spędzanie połowy życia na czekaniu, aż ktoś bliski sercu odpisze na esemesa, wrażenie, że prześladują nas epitety "stara panna" lub "zatwardziały kawaler".

Catherine Gray przez to wszystko przeszła. Zrobiła sobie roczny urlop od mężczyzn, by odnaleźć radość z bycia singielką. Rozmawiała z neuronaukowcami i psychiatrami, ujawniła powody stojące za światową rewolucją życia w pojedynkę, zgłębiła groteskowe metody, jakimi kultura każe się wstydzić bycia singlem, zdystansowała się od panikowania, że wszystkie dobre partie są już zajęte, i obaliła mit, że w małżeństwie jesteśmy o wiele szczęśliwsi.

Odnajdźmy radość w byciu singlem i rozkoszujmy się nią. Wchodzicie w to?

* Spoiler: nieprawda, jesteśmy.

Catherine Gray jest wielokrotnie nagradzaną pisarką i redaktorką publikującą m.in. dla "Guardian", "Stylist", "The Telegraph", "Grazia", "Women's" i wielu innych czasopism. Jej debiutancka książka "Jak dobrze być trzeźwym" w ciągu zaledwie dwóch tygodni trafiła na topki bestsellerów w Wielkiej Brytanii i zebrała fantastyczne recenzje w mediach.
Kiedy akurat nie pisze, z upodobaniem pstryka fotki (po 20 identycznych ujęć oczywiście!) zachodzącego słońca, zastanawia się, dlaczego to zawsze ona jest najbardziej spoconą osobą na zajęciach z jogi, walczy z uporczywym pragnieniem wydania wszystkich pieniędzy na kompletnie niepotrzebne rzeczy oraz uważnie analizuje język ciała przechodniów, żeby zyskać pewność, czy nie będą mieli nic przeciwko, gdy pogłaszcze ich słodkiego psa. Można śledzić Catherine na Twitterze @cathgraywrites, Instagramie @uxpressectedjoyof.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8234-669-5
Rozmiar pliku: 525 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Społeczeństwo zwykło reagować na singli zmarszczeniem brwi i litością wyrażaną słowami: „No już, no już, na pewno wkrótce kogoś poznasz” . Artykuły poświęcone singlom często ilustrowane są zdjęciami kobiet o skwaszonych minach lub samotnych mężczyzn siedzących nad urodzinowym tortem w imprezowej czapeczce (uzupełnijcie sobie ten obraz żałobnym piskiem imprezowego gwizdka).

Nasza kultura opiewa i wynosi pod niebiosa pary, szufladkując zarazem singli jako odszczepieńców, ludzi niedostosowanych społecznie, dziwolągi, których nikt nie potrafi pokochać. Biedne małe singlątka.

Ale skoro samotność jest taka okropna, dlaczego ponad połowa z nas woli ją od związku? To proste. W samotności nie ma nic okropnego. Wybór stanu kawalerskiego lub panieńskiego na dłuższy czas – a nawet na całe życie – może okazać się niesamowitą inspiracją, frajdą i wyzwoleniem. A już bez wątpienia bije na głowę małżeństwo ze strachu.

Dopiero po dwudziestce zdałam sobie sprawę, że single nie są nieudacznikami, że nie jestem w żaden sposób felerna tylko dlatego, że nie mam chłopaka. Haczyk z koncepcją drugiej połowy połknęłam wraz z żyłką i spławikiem w kształcie serca, czułam się więc przerażająco niepełna, gdy byłam solo. Miotałam się rozpaczliwie w poszukiwaniu owej brakującej połówki, jakbym zgubiła część przełamanych na dwoje okularów.

Odbiło mi do tego stopnia, że popadłam w beznadziejne uzależnienie od miłości (i do dziś miewam nawroty). Nie rozkwitałam dzięki niej jak glicynia – oplatała mnie raczej dławiącym uściskiem trującego bluszczu, wystawiając na szwank moją pomyślność. Manifestowało się to doprawdy rozkosznie: stalkingiem internetowym, fantazjowaniem o prawie nieznanych mi małżeństwach, czepianiem się jak rzep psiego ogona, wywoływaniem zażartych awantur, skokami w bok czy szpiclowaniem.

Dlaczego wam to wszystko mówię? Nauczyłam się już, że gdy zwierzamy się z najmroczniejszych aspektów życia, a setki ludzi wykrzykują, że mają tak samo, owe czarne wspomnienia przemieniają się w żywe złoto. Wyznania są jak alchemia.

Książka ta nie ma na celu rozdzielenia szczęśliwych związków (uwielbiam szczęśliwe pary), dowiedzenia, że małżeństwo to stek bzdur. Nie propaguje również stanowiska, że bycie singlem jest lepsze. Bo nie jest. Ale z całą pewnością nie jest też czymś gorszym. To dający nie mniej satysfakcji i radości sposób na życie.

Większość książek ze słowem „singiel” lub „singielka” w tytule kładzie nacisk na to, jak wyleczyć się z singlozy, znajdując partnera. Ta do nich nie należy. Opowiada o tym, jak zaakceptować samotność, odnaleźć w niej radość i uwolnić się od społecznej presji, nakazującej dobieranie się w pary.

Singli często postrzega się jako Piotrusiów Panów, wyrośniętych nastolatków, wiecznie niedorosłych dorosłych, ale tak naprawdę to właśnie oni powinni mieć zapewnione miejsce na podium zaawansowanej dojrzałości, bo życie w pojedynkę rzadko usłane jest różami.

Postawienie znaku równości między życiem z kimś a życiem na własną rękę przysłużyłoby się nam wszystkim. Ale na skutek powszechnego oporu przed samotnością i powiązanego z nią piętna ofiary losu wiele osób wchodzi w związki, których w głębi duszy nie pragnie, i koniec końców w nich pozostaje. Jak powiedział ceniony filozof Alain de Botton: Będziemy mieli wolny wybór dopiero wtedy, kiedy życie w związku lub poza nim zacznie się cieszyć takim samym prestiżem.

Innymi słowy, lobbowanie za tą równością jest istotne dla każdego, skoro sparowani będą mogli się przesiąść do nowo podstawionego pociągu ku wolności. Bez zbędnych trosk zdecydować, że jednak wolą być singlami.

Może to właśnie wy. Może akurat szukacie sposobu na wydostanie się ze społecznie aprobowanego kokonu dla dwojga, który coraz bardziej przypomina klatkę, i może właśnie dlatego sięgnęliście po tę książkę. Może wgłębiacie się w temat, chcąc sprawdzić, czy starczy wam odwagi na ten krok.

W miarę lektury przekonacie się, że nie ma powodu do obaw. W dalszych partiach omówimy, dlaczego „żyli długo i szczęśliwie” powinniśmy czytać jako „troszeczkę pożyli w szczęściu”, bo badania wykazują, że małżeństwo podnosi poziom zadowolenia na krótko. Wyjaśnimy też sobie, jak to jest, że w związku jesteśmy tylko o jeden procent szczęśliwsi. Niby powinniśmy odczuwać nieustającą euforię, ale – na co mamy niezbite dowody – rzeczywistość nie spełnia tych jakże wyidealizowanych oczekiwań.

Brak pary to wybór. Ludzie nie zostają singlami dlatego, że są niechciani, ale dlatego, że nie pragną akurat tych, którzy ich pragną. Albo nawet nie zawracają sobie głowy szukaniem.

Pytanie: „Dlaczego nikogo nie masz?” – jest absurdalne. Nie mam i tyle. Czasami z kimś się jest, a czasami nie i nie ma ku temu żadnego określonego powodu. Bycie singlem to efekt splotu wydarzeń, dokonanych wyborów i przypadku. Bywa, że związek przerodzi się w małżeństwo, bywa, że nie. To drugie wcale nie oznacza, że był porażką.

Na tej samej zasadzie nie jest nią rozwód. Wręcz przeciwnie – trzeba mieć odwagę wojownika, by wyplątać się z małżeństwa, które się nie sprawdziło, zwłaszcza że pożycie wynoszone jest na piedestał. Rozwodnicy są buntownikami nie bez powodu.

Społeczeństwo powinno uprawomocnić i szanować samotników nie mniej niż trwających w związku. Teraz, gdy nie jesteśmy już mniejszością, ale większością, może uda się raz na zawsze wyrzucić na śmietnik stereotypy smutnego singla i radosnego małżonka. Może wreszcie dostrzeżemy, że oba style życia mają swoje plusy i minusy.

Single nie są połówkami ludzi. Stanowimy całość, jesteśmy kompletni, właśnie będąc sobą.

CatherinePIJANA MIŁOŚCIĄ

LUTY 2002

Jestem po trzeciej randce z charyzmatycznym, pełnym ogłady, przystojnym starszym mężczyzną, Danielem. Doszłam do wniosku, że Daniel jest tym jedynym. Codziennie w pracy kątem oka obserwuję moją nokię – a nuż wyświetlacz rozjarzy się na zielono i pojawi się ta cudowna kopertka.

Każdego popołudnia wracam z pracy do domu i uruchamiam połączenie z internetem. Ping, pong, szszchszszszch, pong, ping, trilitrilirrr i jeszcze raz. Po kilku minutach jestem online. Juhu! Siadam naprzeciwko strony głównej [email protected] i klikam w wiadomości przychodzące. Potrzebuję działki. Potrzebuję mojej używki. Ulgi od tego ciągłego łaknienia. Wypatruję wiadomości od Daniela, w której idealnie dobrał porę i miejsce następnego spotkania. Nie ma jej. Ożeż kur.

Przez następne dwie godziny nie ruszam się z miejsca, tylko ciągle klikam na przycisku „odśwież”. Odśwież, odśwież, odśwież. Słowo, tak właśnie robię. w końcu znudzona klikaniem czytam na debilnych stronach internetowych artykuły typu „Jak go rozpalić”, „21 znaków, że on za tobą szaleje” albo „Facet na dziewiętnastej randce – nie wierzysz, że mogłaś się aż tak pomylić”. Żeby usidlić Daniela, muszę wykuć te duby smalone na blachę. Zupełnie jakbym powtarzała do egzaminu. Co mam zatem robić: bawić się włosami, odpowiadać po chwili milczenia, dwa pierwsze zaproszenia na randkę odrzucić, wymawiając się brakiem czasu, pokazywać nogi lub dekolt, ale, broń Boże, nie jedno i drugie. Odhaczone, odhaczone, odhaczone. Odśwież, odśwież, odśwież.

Jestem całkowicie nieświadoma, że klikam w ikonę wiadomości przychodzących obsesyjnie jak szczur w laboratoryjnej klatce. Szczur z dostępem do guzika, który wyzwala narkotyk. Uważam, że zachowuję się najzupełniej normalnie.

Nie zachowywałam się normalnie. Uzależniona od miłości wariowałam.

Widzieliście W głowie się nie mieści ? To jeden z najbardziej dających po głowie, najbardziej przenikliwych filmów ostatniej dekady. (Wiem, że jest dla dzieci. #przepraszamżenieprzepraszam#) W każdym razie fabuła wykorzystuje następującą metaforę: wszyscy mamy w głowach wyspy, które tworzą naszą osobowość. U bohaterki filmu, dziewczynki imieniem Riley, są to Wyspa Hokeja, Wyspa Wygłupów, Wyspa Przyjaźni, Wyspa Rodziny… Czaicie? Są one najważniejszym elementem jej życia. Gdy Riley staje się nastolatką, z wody wyłaniają się Romantyczna Wyspa Wampirów, Wyspa Mody i Wyspa Boysbandu.

Oglądając W głowie się nie mieści, doznałam objawienia. Gdybyście rysowali mapę wysp mojej osobowości, kiedy przekroczyłam dwudziestkę, nanieślibyście na nią przypominającą Mordor Wyspę Alkoholu, na której pełno było zgubionych torebek, nocnych klubów w rodzaju Be At One, śliniących się demonów i bezdennych otchłani. Ale równie wielka i równie złowieszcza była Wyspa Facetów – nieustannie oświetlona, nękana wstrząsami i zaciekłymi burzami niczym nawiedzone wesołe miasteczko.

Rzuciwszy picie w wieku trzydziestu trzech lat, uznałam, że najwyższy czas uporać się także z nią. Musiałam ścieśnić obszar dorównujący rozległością Irlandii do rozmiarów tyciej Isle of Wight. Ująć mu dramatyzmu, grozy i umniejszyć jego istotność. Zrobić z niego ot, wysepkę na uboczu. Przyjemny cel podróży, a nie cały kraj.

Taki postawiłam sobie cel. Dążąc do niego, odkryłam nową alternatywną wyspę, w której niespodziewanie się zakochałam. Wyspę Singli.

1 Do milenialsów: w tamtych czasach wszyscy wymyślaliśmy adresy mejlowe, że boki zrywać. Takie jak [email protected], [email protected], [email protected]. Nawet nam nie zaświtało, że trafią do naszych CV, ale szybko dostaliśmy nauczkę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: