Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jak założyć magiczny sklepik w tydzień. Tom 3 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 lutego 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
19,99

Jak założyć magiczny sklepik w tydzień. Tom 3 - ebook

Mimo że trwa lato, w Moście Małym jak zwykle nie dzieje się absolutnie nic ekscytującego. Jego mieszkańcy nie przepadają za ekscytującymi zajęciami. Wolą spędzać czas na plotkach. Najczęstszym tematem ich pogaduszek jest ostatnio Eliza Kiszonka, która niedawno odkryła w sobie czarodziejskie zdolności.

Sytuacja się zmienia, gdy Magenta Nagła, znudzona prowadzeniem wysyłkowej sprzedaży zaklęć, otwiera tymczasowo magiczny sklepik tuż obok Emporium Kiszonków. W krótkim czasie miasteczko wypełnia się czarownicami, co bardzo irytuje nienawidzących magii mieszkańców. Ale może to właśnie odrobina magii okaże się tym, czego najbardziej potrzeba ludziom z Małego Mostu?

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-8578-7
Rozmiar pliku: 7,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kiszonkowe zasady obsługi klienta

1. Okazuj życzliwość.

2. Udawaj, że klient ma zawsze rację.

3. Słuchaj uważnie.

4. Zachęcaj do rozmowy.

5. Zdobądź się na wyrozumiałość.

6. W wypadku kłopotliwych klientów mów kojącym głosem.

7. Zawsze oferuj pomoc.

8. Sklep zamykaj tylko wtedy, gdy absolutnie nie da się tego uniknąć.

9. Zawsze miej pod ręką chusteczki.

10. Nie szczędź pochlebstw.

11. Kieruj uwagę klientów na przeceny.

12. Niczemu się nie dziw.

13. Zawsze wydawaj dokładnie resztę.

14. Bądź kompetentny.

15. Tylko w ostateczności stosuj agresywną sprzedaż.

16. Zawsze miej drobne pod ręką.

17. Dbaj o schludną ekspozycję.

18. Nie kłóć się z klientami.

19. Nigdy nie podnoś głosu.

20. Wykazuj się poczuciem humoru.Kilka rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim zaczniemy…

Są trzy ważne rzeczy, które musisz wiedzieć o Elizie Kiszonce:

1. Eliza mieszka w Moście Małym, nudnym prowincjonalnym miasteczku, w którym znajduje się mały most. Most Mały nie jest miejscem pełnym magii. A gdy już zdarza się tu coś magicznego, ludziom się to nie podoba. Chcą tylko spokojnego życia. Żadnych niespodzianek. Żadnych zmartwień. Obowiązują tu niepisane zasady co do hałasu, pór posiłków, odzieży, szanowanych zawodów oraz wstawania i chodzenia spać o odpowiedniej porze. Rozrywki są dopuszczalne tylko w zatwierdzone święta. A nawet wtedy pokazy sztucznych ogni kończą się przed dziesiątą. Nie ma powodu przesadzać z szaleństwami.

2. Eliza pomaga swojemu tacie, Albertowi, w prowadzeniu rodzinnego sklepu, Emporium Kiszonków. Pomimo dostojnej nazwy Emporium jest tak naprawdę niewielkim sklepikiem w bocznej alejce, wypełnionym tanimi, nieciekawymi rzeczami. Ludzie przychodzą tam na pogawędkę i niewiele kupują. Nikt tu nikogo nie pogania, jak w innych sklepach. A to dlatego, że Albert bardzo dba o zasady obsługi klienta. Eliza zna je wszystkie na pamięć. Tak naprawdę to lubi swoje zajęcie. Są gorsze rzeczy niż praca z tatą. Ale nie tak dawno zaczęła marzyć o tym, by w jej życiu zadziało się wreszcie coś ciekawego, jak w książkach. By coś się zmieniło. I wtedy do miasteczka przywiało Magentę Nagłą i rzeczywiście sporo się zmieniło. Bo teraz…

3. Eliza uczy się, jak zostać czarownicą. Tego zupełnie się nie spodziewała. Ale jakoś tak wyszło, po wizycie Magenty.

Miejscowi mówią o niej (lekko pogardliwie) „ta Karmazynowa Czarownica”. Nie przepadają za Magentą Nagłą z kilku powodów:

1. Jest czarownicą.

2. Zawsze nosi się na czerwono. A jak się już jest czarownicą, to powinno się wyglądać jak czarownica.

3. Nie urodziła się ani nie wychowała w Moście Małym. I jest przemądrzała.

4. Przynosi ze sobą pogorszenie pogody. Z premedytacją.

5. Mieszka w lesie nazywanym Bór Kruczypazur. Rozciąga się on daleko, jest zaniedbany i panuje w nim bezprawie.

6. Jej domem jest tajemnicza wieża, która – jak głoszą plotki – potrafi przenosić się z miejsca na miejsce! Przenoszące się z miejsca na miejsce wieże łamią zasady planowania przestrzennego obowiązujące w Moście Małym.

Za to Eliza uważa, że Magenta jest fascynująca. Gdy się poznały, dziewczynka zgodziła się zaopiekować wieżą podczas nieobecności czarownicy. Wraz z nią udał się tam Kłopot, lokalny bezpański pies, żeby mieć na nią oko (a także dlatego, że liczył na kiełbaski, za którymi przepada). Teraz jego serce należy do Elizy. W ciągu dnia Kłopot zajmuje się swoimi pieskimi sprawami, ale wieczorem śpi pod drzwiami do Emporium. (Choć do środka nigdy nie wchodzi. Nie lubi przebywać pod dachem).

Inne ważne rzeczy, o których warto wiedzieć, to:

Magia

Eliza wcale nie miała zamiaru bawić się w magię. Ale gdy już zaczęła, nie wiedziała, jak przestać. Magia jest nieprzewidywalna i rzeczy nie zawsze idą tak, jak by się chciało, jednak okazało się, że Eliza ma do niej smykałkę.

Wieża

Wieża jest niesamowita. Czasem można odnieść wrażenie, że to niemal żywa istota. Jest w niej magiczna spiżarka, w której w kółko pojawiają się ciasta, jest szafa z nowymi ubraniami, a na dachu stoi zaklęcioskop, przez który można podglądać sąsiadów (między innymi siostry Skowytówny, dwie urocze starsze panie z ogonami i słabością do wiaderek). W wieży jest też Gwiaździsty Pokój z lśniącym sterem, który pozwala przemieszczać wieżę z miejsca na miejsce. (Tak naprawdę nie ma potrzeby zawracać sobie tym głowy. To iluzja, ale wieża lubi czasem urządzić mały pokaz).

Corbett

Corbett to kruk. Jeden z tych powszechnych kruków na wyposażeniu wieży. Jest humorzasty i gderliwy, patrzy z góry na inne ptaki, zwłaszcza na gołębie. Ale Eliza zawsze umie się z nim dogadać.

Janek i sylfina

Gdy Eliza opiekowała się wieżą, zaprzyjaźniła się z listonoszem Jankiem i Sylfiną Zielonopończą (prawdziwe nazwisko: Agata Łopata), która ubiera się jak leśna wróżka i tańczy boso w świetle księżyca, choć pewnie nie powinna. Po tygodniu spędzonym w wieży Eliza wróciła do domu z pełną sakiewką, parą czarodziejskich bucików do tańca i zupełnie nowymi magicznymi umiejętnościami, które musiała ukrywać, bo ludziom w Moście Małym by się to nie spodobało.

Jej życie wróciło do normy… Znowu nastały nudne dni… tygodnie… miesiące…

Aż przyszło Święto Wiosny, jeden z nielicznych dni zabawy w ciągu roku, i Karmazynowa Czarownica pojawiła się znowu! Tym razem poprosiła Elizę o pomoc w uporządkowaniu spraw związanych z jej firmą wysyłkową Zaklęcia na Zawołanie. Firma miała kłopoty: lista niezadowolonych klientów była długa, w zamówieniach panował chaos, a Magenta była mocno naburmuszona. Eliza ochoczo przyjęła zaproszenie do pomocy i nauki kolejnych magicznych sztuczek. Spędziła cudowny tydzień w wieży, ocaliła firmę Magenty, nauczyła się nowych zaklęć, odwiedziła Czarodziejski Kiermasz, rozprawiła się z niegrzecznym dżinem i poradziła sobie z niełatwym zadaniem zapanowania nad tłumem ludzi i zwierząt.

Nauczyła się też „chodzenia na skróty”. Czarownice używają tego terminu na określenie znikania i pojawiania się w zupełnie innym miejscu. To bardzo użyteczna sztuczka…

A teraz, gdy już odświeżyliśmy sobie wiedzę na temat niektórych ważnych spraw, sprawdźmy, co tym razem czeka Elizę…

Rozdział pierwszy. Lepiej tego unikaj

– Problem w tym – powiedziała Eliza do Janka – że robię to za często.

Był początek słonecznej soboty i oboje stali oparci o ladę sklepową, pogrążeni w rozmowie. Kłopot siedział wyprostowany na progu, wpatrując się w ukochanych ludzi. Tata Elizy był na górze, zajęty prasowaniem fartucha.

Janek wpadł do sklepu doręczyć pocztę – dwa bony zniżkowe, kilka rachunków i reklamę nitów. Ale tak naprawdę była to tylko wymówka, by zobaczyć się z Elizą. Oficjalnie Most Mały nie leżał na jego trasie doręczeń. Zwykle obsługiwał tylko Bór Kruczypazur. Gdy Eliza podniosła rolety i zobaczyła go na zewnątrz koło Kłopota, pisnęła z radości.

Eliza zawsze się cieszyła na spotkanie z Jankiem. Należał do grona niewielu osób, z którymi mogła rozmawiać o magii. Nie odnosił się do tego z dezaprobatą, jak mieszkańcy Mostu Małego. Sam mieszkał w lesie, a tam żyło się inaczej.

– Jak to zrobiłaś? – zapytał Janek. – Czy to łatwe?

– Bardzo. Po prostu musisz zamknąć oczy, wyobrazić sobie, gdzie chcesz się znaleźć, wypowiedzieć magiczne słowo i już tam jesteś.

– Super! – odparł Janek. – Użyteczna sprawa. Wykorzystywałbym to cały czas, gdybym tylko mógł. Co to za magiczne słowo?

– Nie mogę powiedzieć. Czarownica musi ci je wyszeptać na ucho.

– Ale przecież ty jesteś czarownicą. Powiedz mi je cichutko.

– Nadal się uczę. Zresztą nie chodzi o samo słowo. Musisz sobie wyobrazić, gdzie chcesz się znaleźć, ostrożnie sformułować myśl o tym, dokąd się przenosisz.

– W tym nie byłbym dobry – stwierdził Janek. – Nie zwracam uwagi na to, co jest dookoła mnie. Kiedyś, jak mi się nudziło, wyruszyłem w swoją trasę doręczeń z zamkniętymi oczami. To było, zanim dołączył do mnie Błażej.

Spojrzał z czułością na druciany koszyk na zakupy, który stał koło niego na ziemi. Tak sobie tam tylko stał, jak najzwyczajniejszy koszyk, ale w jego koszykowatości było coś niezwykłego. Robił wrażenie… czujnego. Ochoczego. Jakby czekał, aż ktoś rzuci mu piłkę.

Janek zakochał się w tym konkretnym koszyku podczas niezapomnianej wyprawy do magicznego centrum handlowego zwanego Czarodziejskim Kiermaszem, gdzie wszystkie koszyki na zakupy umiały latać. Zabrał ten właśnie koszyk do domu, twierdząc, że bardzo mu się przyda podczas roznoszenia poczty. Ale tak naprawdę uznał, że fajnie go będzie mieć pod ręką. Koszyk zawsze był skory do zabawy. Potrafił robić różne sztuczki. Miał osobowość. Nikt nie wiedział jednak, dlaczego Janek nadał mu imię Błażej.

– Tak czy inaczej – oznajmiła Eliza – postanowiłam przestać. Żadnego chodzenia na skróty. Magenta twierdzi, że to lenistwo.

– A co w tym złego? Ja tam się już dość w życiu nachodziłem.

– Sądzę, że Magenta ma na myśli nadużywanie magii po to, żeby sobie coś ułatwić – wyjaśniła Eliza. – Są rzeczy, które powinno się robić powoli, normalnie. Na przykład gotować zupę, wchodzić po schodach albo sprzątać pokój.

Eliza umiała nie tylko chodzić na skróty. Nabyła też umiejętność rzucania trzech konkretnych zaklęć. Potrafiła wyczarować ulewy jajek, deszcze żab i burze w filiżankach herbaty. Były to pierwsze zaklęcia, jakich się nauczyła, i teraz doprowadziła je do perfekcji, włącznie z różnymi wymyślnymi wariantami. Eksperymentowała też z kilkoma nowymi zaklęciami. Oczywiście dbała o to, by nie wykonywać ich tam, gdzie mógł ją ktoś zobaczyć. W Moście Małym to by nie przeszło.

Chociaż właściwie…

Parę dni temu Eliza wywołała maleńką burzę w kubku herbaty, tak dla zabawy, i zobaczył to pan Skwaśnicki. Nie należał on do ulubionych klientów Elizy. Jego nazwisko świetnie pasowało do osobowości. Podjęcie decyzji w kwestii nader ekscytującego zakupu (pudełka zapałek) zajęło mu tyle czasu, że Eliza zupełnie zapomniała o jego obecności. Szybko zakaszlała, żeby zagłuszyć burczenie małych grzmotów, i strzeliła palcami, by zakończyć burzę. Ale Skwaśnicki i tak ją zauważył.

Kiedy indziej siedziała sama w sklepie, nudząc się jak mops, i wyczarowała trzy maleńkie żabki. Posadziła je w rządku na krawędzi lady. Jedna z żabek miała okulary, druga tycią torebeczkę, a trzecia słomkowy kapelusz i gitarę, na której przygrywała. W wyczarowywaniu żab była coraz lepsza. Nagle podniosła głowę i zobaczyła stojącą w progu panią Chrapacz. Jej usta układały się w wielkie „o” z przerażenia. Elizie udało się ją przekonać, że te żaby to tylko złudzenie optyczne, ale niewiele brakowało, a zaliczyłaby niezłą wpadkę.

Innym razem wyczarowała z niczego czekoladowe jajko, żeby jej braciszek Kajtek przestał płakać, i zebrała parę zdziwionych spojrzeń od ludzi w kolejce do rzeźnika.

Magia stała się dla Elizy czymś odruchowym. Czasem zapominała, że powinna ją trzymać w tajemnicy, i wyczarowywała coś przy świadkach.

– Lepiej tego unikaj. – Janek się zadumał. – Ludzie zawsze tak mówią o fajnych rzeczach. Unikaj jedzenia słodyczy. Unikaj siedzenia do późna. Unikaj podawania lodów na śniadanie. Unikaj zamawiania wielbłąda.

– No właśnie… Że co? Wielbłąda?

– Właściwie to już przestałem marzyć o wielbłądzie, odkąd mam Błażeja. Ale posłuchaj, nie wpędzaj się w poczucie winy. Należy ci się trochę rozrywki.

– Hmm… Lepiej mi powiedz, co słychać w lesie. Jak się mają Magenta, Corbett i Sylfina?

– Od twojej ostatniej wizyty odwiedziłem wieżę tylko raz – odparł Janek. – Nie było żadnych przesyłek, a Jej Czarownicość nie lubi przyjacielskich wizyt.

– Nie było przesyłek? – Eliza zmarszczyła brwi. – Żadnych?

– Żadnych. Parę dni po twoim wyjeździe zostałem tam wezwany. Dała mi parę listów do wysłania, wrzasnęła, że ma już tego wszystkiego dość, po czym zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.

– Tylko mi nie mów – westchnęła Eliza – że to były obcesowe listy informujące klientów, że Zaklęcia na Zawołanie już nie istnieją, więc mają się odczepić i przestać z nią kontaktować?

Zaklęcia na Zawołanie to dobra nazwa dla czarodziejskiej firmy wysyłkowej. Kryła się w niej sugestia sprawnie działającego biznesu, który gwarantował szybką i rzetelną dostawę zaklęć w dobrych cenach, bez żadnych powodów do narzekań. W rzeczywistości jednak firma była pogrążona w chaosie i prowadzona z bałaganiarskiego biura w czarodziejskiej wieży, która przenosiła się z miejsca na miejsce. W dodatku Magenta beznadziejnie radziła sobie z robieniem interesów. Choć jej zaklęcia były świetne, jednak rzadko kiedy docierały na miejsce, bo paczki miały nieodpowiednie znaczki, wybuchały albo po prostu ginęły. Sterta niezrealizowanych zamówień rosła, zaczęły napływać skargi, a czarownica była coraz bardziej rozgniewana.

– Przykro mi, Elizo – dodał Janek. – Tyle w tej sprawie zrobiłaś. Całe to porządkowanie, pisanie listów, szykowanie eliksirów…

– Zostawiłam wszystko pod kontrolą – powiedziała dziewczynka.

– Wiem.

– Rachunki były popłacone, zaległe zamówienia zrealizowane, a Rada Magii nie cofnęła jej licencji.

– Wiem.

– Zadbałam o wszystko, co potrzebne, by mogła przygotować kolejną porcję zaklęć. No i miała Corbetta do pomocy. Prosiłam jedynie o to, by pilnowali zamówień i nie wrzucali listów od klientów do ognia.

– Znasz przecież Jej Czarownicość – powiedział Janek. – Szybko się nudzi. Nagle traci zainteresowanie. Ale teraz wygląda na to, że znudziło jej się nicnierobienie. Nie da się z nią żyć pod jednym dachem, jak twierdzi Corbett.

– Aha, czyli z Corbettem się widziałeś? – zapytała Eliza.

Janek kiwnął głową.

– Wczoraj. Wypatrzył mnie podczas roznoszenia przesyłek i przyleciał, żeby zjeść ze mną moje kanapki.

– A co u Sylfiny? Widziałeś się z nią?

– Ostatnio nie. Pojechała do babci w odwiedziny.

– Jak miło.

– Niespecjalnie. Jej babcia jest bardzo surowa. Każe jej przestać się wdzięczyć, porzucić to głupie imię Sylfina i wrócić do zwykłej Agatki. Zmusza ją do noszenia rozsądnych ciuchów i zabrania wkładać kwiaty we włosy. Zakazuje tańca w świetle księżyca i rozmów z jednorożcami. I nie wolno jej jeść ciasta.

– Biedna Sylfina. Przecież to są jej ulubione zajęcia – zauważyła Eliza. – Taniec, rozmowy z jednorożcami i jedzenie ciasta.

– Muszę się już zbierać. Idę naprawić Błażeja. Poluzował mu się jeden z drutów i przez to lata przekrzywiony. – Janek lekko szturchnął koszyk nogą. – Pokaż Elizie swój poluzowany drut.

Błażej posłusznie podskoczył i zawisł w powietrzu, lekko chwiejąc się na boki.

Z góry dobiegły ich kroki. Po stromych schodkach ze strychu schodził tata Elizy, Albert, w świeżo wyprasowanym fartuchu z napisem: Emporium Kiszonków – obsługa klienta jest dla nas najważniejsza!.

Błażej opadł z powrotem na podłogę i zamarł. Ostatecznie byli w Moście Małym. Nie jest to odpowiednie miejsce dla koszyków popisujących się umiejętnościami latania.

– Patrzcie, patrzcie, kogo tu przyniosło! – zawołał Albert. – Masz dla nas jakieś listy, młody człowieku? Wygraliśmy coś na loterii? Zostaliśmy milionerami? – Zachichotał pod nosem.

– Dzień dobry, panie Kiszonka – powiedział Janek. – Obawiam się, że nie. Ha, ha, ha.

– I żadnej wiadomości od Wiadomo Kogo, że znowu potrzebna jej pomoc Elizy?

Albert tęsknił za swoją jedyną córką, gdy wyprawiała się do lasu na jeden z tych jej, jak je nazywał, wypadów na czary-mary, z których wracała z głową pełną nowych dziwacznych pomysłów. Ale te wyprawy najwyraźniej sprawiały jej sporo radości, a poza tym Albert musiał przyznać, że nieźle jej płacono za pomoc.

– Nie – odparł Janek. – Nie mam żadnych wiadomości, panie Kiszonka. Po prostu wpadłem się przywitać.

– No to miło cię widzieć, chłopcze. Coś ci potrzeba z naszego asortymentu, skoro już tu jesteś? Gwoździe? Mydło? Ołówek z gumką? A może któryś z tych ślicznych wazonów dla mamy? – Wskazał na stertę okropnych pękatych naczyń z zielonego szkła.

– Nie, dziękuję, proszę pana – odpowiedział Janek. – Mama już taki ma. Lepiej już pójdę. To pa, Elizo.

Po czym podniósł Błażeja za rączkę, jakby to był normalny koszyk. Dzwonek nad drzwiami zadzwonił i już go nie było.

Eliza westchnęła. Spotkanie z Jankiem przypomniało jej to wszystko, za czym tęskniła. Gdyby zrobiła listę, wyglądałaby ona tak:

TĘSKNIĘ ZA:

* przyjaciółmi

* mieszkaniem w czarodziejskiej wieży w lesie

* Corbettem

* dżinami, elfami i starszymi paniami z wilczymi ogonami

* własnym pokojem

* własnym łóżkiem

* ciastem na śniadanie

* pomaganiem Magencie

* zabawianiem się magią

W tym momencie wszystkie te rzeczy wydawały się jej bardzo odległe.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: