Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Karadžić. Rzeźnik Bośni - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
8 sierpnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
80,00

Karadžić. Rzeźnik Bośni - ebook

Radovan Karadžić, przywódca bośniackich Serbów podczas wojny w Bośni (1992–1995), lekarz psychiatra, poeta i zbrodniarz skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii w Hadze. Człowiek odpowiedzialny za największe okrucieństwa dokonane w Europie po drugiej wojnie światowej nie był jednak krwawym dyktatorem, a politykiem, współtwórcą Serbskiej Partii Demokratycznej. Opierając się na niepublikowanych dokumentach Trybunału w Hadze oraz wielogodzinnych rozmowach z Radovanem Karadžiciem, Robert Donia, który brał udział w jego procesie jako biegły, szczegółowo opisuje niezwykłą przemianę szarego polityka w potężnego przywódcę bośniackich Serbów, nacjonalistę, krzewiciela zbrodniczej ideologii i ludobójcę.

Robert J. Donia, jest amerykańskim historykiem. Pracuje na Uniwersytecie Michigan i Uniwersytecie w Sarajewie. Autor książek poświęconych historii Bałkanów. Zeznawał jako biegły w piętnastu procesach dotyczących zbrodni wojennych, m.in w procesach byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloševicia i przywódcy bośniackich Serbów Radovana Karadžicia.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8352-569-3
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Wymizerowany i przybity Radovan Karadžić pierwszy raz stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla byłej Jugosławii (ICTY) 31 lipca 2008 roku oskarżony o ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne. Miliony mieszkańców byłej Jugosławii marzyły o tej chwili; sam zainteresowany wierzył żarliwie, że taki moment nie nadejdzie nigdy. Po raz pierwszy przed trybunałem wystąpił ponad 12 lat od zakończenia wojny w Bośni i Hercegowinie (1992–1995) i 13 lat po pierwszym oskarżeniu przez ICTY. Czas, jaki upłynął od tych wydarzeń, Karadžić przeżył jako jeden z najsprytniejszych zbiegów świata, dokonując spektakularnych ucieczek, obmyślając kunsztowne przebrania i drwiąc sobie z oskarżycieli. Tydzień przed pierwszym stawiennictwem w sądzie został aresztowany w Belgradzie przez policję Republiki Serbii i przewieziony samolotem do więzienia Scheveningen w Hadze w Holandii.

Wielu osobom spoza byłej Jugosławii Radovan Karadžić znany jest lepiej ze swoich czynów i powierzchowności niż z nazwiska. Poza rodzinnym krajem nieliczni potrafią wypowiedzieć nazwisko z dwoma znakami diakrytycznymi i egzotyczną zbitką spółgłosek – nie mówiąc o jego zapamiętaniu. Z poradloną twarzą, podbródkiem ozdobionym wydatnym dołkiem i falistymi, opadającymi włosami człowiek ten stanowi archetyp dzikiego mieszkańca Bałkanów: szorstkiego, porywczego i steranego przez zmienne koleje losu. Dla kręgu rodziny, przyjaciół i części serbskich rodaków jest bohaterem mitycznego formatu; mężnym a prześladowanym obrońcą narodu przed licznymi wrogami. Dla większości mieszkańców świata to „rzeźnik z Bośni”, architekt i wykonawca ludobójstwa oraz innych aktów okrucieństwa, najbrutalniejszych i najbardziej niszczycielskich od czasów drugiej wojny światowej w Europie.

Mimo tych sprzecznych ocen spora część jego życia nie budzi kontrowersji. Urodzony w 1945 roku w jugosłowiańskiej Republice Czarnogóry, w 1960 roku przeniósł się na studia do Sarajewa, stolicy Republiki Bośni i Hercegowiny (którą na tych stronach będziemy skrótowo nazywać „Bośnią”). Jeszcze na akademii medycznej ożenił się z koleżanką ze studiów Ljiljaną Zeleną, z którą ma dwoje dzieci. Po dyplomie w 1970 roku praktykował jako psychiatra, był wydawanym poetą i pracował jako terapeuta dwóch drużyn piłki nożnej, jednej w Sarajewie, drugiej w Belgradzie. Od listopada 1984 spędził rok w więzieniu (choć nie został skazany) pod zarzutem sprzeniewierzenia środków finansowych. Po zwolnieniu powrócił do statecznego życia rodzinnego i praktyki psychiatrycznej; nie był znany jako gorliwy nacjonalista i z pozoru nie miał predyspozycji, by zostać przywódcą bośniackich nacjonalistów po rozpadzie Jugosławii.

Jego życie zmieniło się radykalnie w 1990 roku, kiedy rządzący Jugosławią komuniści zaplanowali wielopartyjne wybory i zezwolili rywalizującym frakcjom politycznym zorganizować się i zabiegać o głosy. W lipcu tamtego roku pomógł założyć nacjonalistyczną Serbską Partię Demokratyczną (Srpska demokratska stranka, SDS) i został wybrany na jej pierwszego przewodniczącego. W takim charakterze kierował SDS do połowy 1992 roku, kiedy to z pomocą sił zbrojnych opanowała ona znaczną część Bośni i utworzyła separatystyczne państwo Serbów bośniackich: Republikę Srpską1 (RS). Jako prezydent RS i niekwestionowany lider społeczności Karadžić przewodził serbskim nacjonalistom w Bośni do lipca 1996 roku – także podczas wojny w Bośni i Hercegowinie w latach 1992–1995; podczas niej zginęło ponad 100 tysięcy żołnierzy i cywilów, a wobec tych ostatnich dopuszczono się wielu masowych okrucieństw. W lipcu 1995 roku został oskarżony przez ICTY, a dokładnie rok później ustąpił ze stanowisk przywódcy SDS i prezydenta RS. Następnych 12 lat przeżył jako zbieg w Bośni i Serbii, zanim serbska policja namierzyła go i aresztowała w Belgradzie w lipcu 2008 roku.

Początkowo nie zamierzałem napisać biografii Karadžicia; chciałem raczej zrozumieć, jak mogło dojść do monstrualnych aktów przemocy w społeczeństwie bośniackim, które znałem od 1965 roku za sprawą licznych wizyt i wielu osobistych znajomości. Jednak w miarę jak badałem i rozważałem tę kwestię, stawało się jasne, że odpowiedzi na moje pytania znajdę przede wszystkim w poglądach, planach i czynach Radovana Karadžicia. Biografia tego człowieka jak pryzmat skupia postępowanie jego zwolenników. Niniejsza książka jest zatem w równym stopniu analizą życia Karadžicia, jak wewnętrznych sił, które popchnęły serbskich nacjonalistów z Bośni do masowego zaangażowania się w masowe akty okrucieństwa aż po ludobójstwo.

Ocena Radovana Karadžicia, którą zaprezentuję na kolejnych stronach, odbiega zarówno od pochwalnych peanów jego wielbicieli, jak i od kreślonych przez krytyków portretów urodzonego zbrodniarza. Zacząłem w nim dostrzegać złożoną osobowość obdarzoną przenikliwym i giętkim intelektem, płodną wyobraźnią oraz teatralnym wyczuciem ludzkiego dramatu. Wykorzystywał on kreatywność w myśleniu i bezwzględność w postępowaniu, by za wszelką cenę zrealizować utopijną wizję odrębnego państwa rządzonego i zamieszkanego wyłącznie przez Serbów. Na nieszczęście dla swoich licznych ofiar przekroczył przy tym wiele granic – intelektu, emocji i wyobraźni – stając się wyrachowanym sprawcą licznych potworności.

Także moja opinia o ruchu nacjonalistycznym bośniackich Serbów różni się od ocen jego zwolenników i przeciwników. Powstał on w epoce rozpadu Jugosławii jako zwykła partia polityczna, lecz szybko przekształcił się w ruch narodowego przebudzenia o rosnących ambicjach, którego cele można było zrealizować jedynie kosztem milionów ludzkich istnień. W pierwszej połowie 1992 roku serbscy nacjonaliści, zamiast jedynie domagać się ziem, które zamieszkiwali, próbowali zaspokoić szersze, strategiczne potrzeby RS. By je urzeczywistnić, Karadžić i jego sprzymierzeńcy oraz zwolennicy przystąpili do wojny 1992–1995 roku i dopuścili się masowych okrucieństw, pragnąc zapewnić Serbom wyłączność na zamieszkiwanie oraz sprawowanie rządów w Republice Srpskiej.

Początkowo ani Serbowie bośniaccy, ani sam Karadžić nie zamierzali mordować tysięcy ludzi czy uczestniczyć w innych aktach masowego okrucieństwa, a mimo to stali się planistami i wykonawcami takich czynów. W niniejszej książce skupiam się na przemianie względnie łagodnych i przeciętnych jednostek w bezwzględnych sprawców licznych zbrodni; wierzę głęboko, że taka analiza jest przedsięwzięciem pouczającym, nawet jeśli budzącym głębokie wzburzenie. Dokonałem jej, żeby nikt w przyszłości nie podążył ich śladem – lub przynajmniej by liczba naśladowców była mniejsza.

------------------------------------------------------------------------

1 Mianem Republiki Srpskiej Autor określa samozwańcze państwo utworzone przez Radovana Karadžicia na terenie Republiki Bośni i Hercegowiny, żeby je odróżnić od Republiki Serbii (przyp. tłum.).Podziękowania

Nie zdołam wymienić wszystkich kolegów i przyjaciół z Bośni, którzy dzielili się ze mną swoim czasem i opiniami, dyskutując na tematy poruszane w niniejszej książce, ani wyrazić im stosownego podziękowania. Pragnę jednak uhonorować osoby, które owe dyskusje zorganizowały, w tym Sinana Alicia, Dragana Markovicia, Husniję Kamberovicia, Mirko Pejanovicia i Zijada Bećirovicia. Jestem głęboko wdzięczny Larze Nettelfield za porady, zachętę i pomoc na wszelkich etapach projektu. Victor Jackovich i Joyce Neu podzielili się ze mną bezcennymi spostrzeżeniami i wspaniałomyślnie opowiedzieli o swoich osobistych spotkaniach z Karadžiciem. Edin Hajdarpašić, Diana Cordileone, Edina Bećirović oraz Jonathan Marwil przeczytali rękopis i zaproponowali poprawki; niektóre z nich nieroztropnie zignorowałem, realizując własną koncepcję. Andy Ross, przedsiębiorczy i energiczny agent literacki, udzielił wsparcia i wartościowych rad, jak zaprezentować niniejszą pracę przyszłym czytelnikom. Dziękuję Raymondowi Grew, Johnowi Mulderowi i Susan Somers, których wielkoduszna przyjaźń i słowa otuchy podtrzymywały mnie podczas pracy nad książką.

Szczególne podziękowania należą się wielu niedostatecznie docenianym prawnikom i badaczom z ICTY działającym na pierwszej linii poszukiwań związanych z wojną w Bośni i jej uczestnikami. Także ich szeregi są zbyt liczne, bym zdołał wymienić wszystkich, wspomnę tylko Alana Tiegera, Carolyn Edgerton, Andrew Corina, Billa Tomljanovicha, Nenę Tromp i Camille Bibles.

Doceniam szczodre i krzepiące słowa zachęty Johna Bergera z Cambridge University Press. Dziękuję trzem anonimowym czytelnikom (teraz już wiem, kim jesteście) za życzliwość i oględnie wyrażony konstruktywny krytycyzm. Niniejszą pracę zredagowała nieustraszona Teresa Lawson przy pomocy Patricii Zerfoss i chętnie przyznaję, że uchroniły mnie przed licznymi powodami do wstydu oraz wskazały wiele możliwych poprawek. Jane Ritter wielokrotnie przejrzała te strony bystrym okiem redaktora i co nadzwyczajne, pozostała moją żoną. Zadedykowałem jej niniejszą książkę – nie tylko z tego powodu.

Mimo powyższych wysiłków, by przerzucić odpowiedzialność na innych, przyznaję z ociąganiem, że wszelkie błędy i pomyłki, jakie pozostały, są moim dziełem.Wstęp

Pierwszy raz spotkałem Radovana Karadžicia na sali sądowej Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii (ICTY). Przybył bronić się przed całą litanią zarzutów. Ja zostałem wezwany przez oskarżenie, bym zeznawał jako świadek, biegły historyk mający zaprezentować tło i kontekst wydarzeń czasu wojny, ponieważ występowałem w podobnej roli w 12 wcześniejszych sprawach przed ICTY. Podczas większości pozostałych procesów byłem przez kilka godzin przepytywany przez prokuratora, po czym następował krzyżowy ogień pytań ze strony przedstawicieli obrony.

Ta sprawa była inna. Decydując się podjąć własnej obrony, Karadžić mógł osobiście skonfrontować się z każdym świadkiem w obecności trzech sędziów mających wydać na niego wyrok. Stojąc przy pulpicie obrońcy, zasypał mnie gradem kąśliwych i podchwyt­liwych pytań2. W sumie przez 24 godziny, od 1 do 10 czerwca 2010 roku, prowadziliśmy niezwykły dialog – cięty, namiętny, niekiedy zaskakująco serdeczny – na temat jego drogi do władzy i tego, czy faktycznie przewodził serbskim nacjonalistom w dopuszczaniu się masowych okrucieństw w Bośni w czasie wojny 1992–1995 roku3. Pomimo burzliwego charakteru naszych spotkań z każdym dniem czyniłem nowe obserwacje na temat jego osoby oraz ruchu, któremu przewodził w latach dziewięćdziesiątych.

Proces zapewnił mi niepowtarzalną szansę dostępu do oskarżonego zbrodniarza wojennego, co wpłynęło na kształt wielu spostrzeżeń w niniejszej publikacji. Spotkania z Karadžiciem pozwoliły mi także sformułować jej główny cel: przez pryzmat biografii ukazać przyczyny, przebieg i konsekwencje działań serbskich nacjonalistów w Bośni w latach dziewięćdziesiątych. Badając karierę polityczną Karadžicia, można uchwycić warunki, które skłoniły jego samego i jego stronników do dokonania aktów masowych okrucieństw, aby zrealizować ambicje polityczne. Przyjrzenie się jego życiu pozwala też wyciągnąć pewne wnioski na temat nacjonalizmu, masowych zbrodni i ludobójstwa w naszej epoce, do czego wrócę w rozdziałach zamykających.

Po piętnastu latach ukrywania się i izolacji Karadžić wyraźnie się rozkoszował powrotem w światła globalnej sceny. Zamiast bronić się przed zarzutami kryminalnymi, czas w sądzie przeznaczył na poprawianie swojego wizerunku dla potomnych, nie ujawniając wyrzutów sumienia z powodu dawnych postępków. Trzy miesiące przed moimi zeznaniami w mowie otwierającej proces opisał siebie jako męczennika anielsko cierpliwego i głęboko niezrozumianego narodu serbskiego. „Staję przed wami nie po to, by bronić zwykłego śmiertelnika, jakim jestem – oświadczył sędziom – lecz by bronić wielkości małego narodu w Bośni-Hercegowinie, który musiał cierpieć przez pięćset lat i który wykazał się ogromną skromnością oraz wytrwałością, żeby zachować wolność”4. Utrzymywał, że broniąc własnego postępowania, usprawiedliwia czyny rodaków. „Będę bronił naszego narodu i jego sprawy, która jest sprawiedliwa i święta – deklarował – i w ten sposób będę mógł obronić także siebie oraz swój naród, bo walczymy w słusznej sprawie”.

Słuchając tych słów w marcu 2010 roku, pomyślałem, że to preludium konwencjonalnej obrony w sprawie kryminalnej. Jednak po dwóch tygodniach spędzonych z nim na sali sądowej doszedłem do wniosku, że był absolutnie szczery, utożsamiając swój prywatny los z losem bośniackich Serbów. Uważał się za ich obrońcę i zbawiciela. Od lipcowego dnia w 1990 roku, kiedy został przewodniczącym SDS, wierzył, że dźwiga ich brzemię i dzieli ich przeznaczenie. Swoje wyniesienie na fotel przywódcy SDS uważał wręcz za akt poświęcenia, ponieważ porzucił wygodne życie sarajewskiego profesjonalisty dla sprawy narodowej. W jego własnej opinii pozycja czołowego męczennika dawała mu prawo wypowiadania się nie tylko na rzecz Serbów w Bośni, lecz także w ich imieniu. Wywody w sądzie miały służyć zarówno prezentacji osobistej spuścizny, jak i usprawiedliwieniu działań tych, których nazywał zbiorowo „narodem serbskim”.

Dane z archiwów pomagały mi w sądzie formułować precyzyjne, a niekiedy obszerne odpowiedzi mimo gwałtowności, z jaką Karadžić rzucał niektóre pytania. Niekiedy wybierał fragmenty jakiegoś dokumentu w języku bośniacko-chorwacko-serbskim (BCS) na poparcie swojego punktu widzenia i odczytywał go do protokołu lub tłumaczył na angielski tylko wyrywki potwierdzające jego tezę. Często potrafiłem podważyć tę interpretację, przedstawiając kontekst takich tendencyjnych monologów. Biorąc w krzyżowy ogień pytań innych świadków, nieznających serbsko-chorwackiego, często jednak stosował podobną taktykę, by zyskać potwierdzenie prawdziwości jakiegoś błędnego cytatu i w ten sposób wypaczyć jego znaczenie. Nawet mając poparcie świadka, rzadko zadowalał się zwykłym „tak” i nalegał na powtórzenie swojej opinii, nim przeszedł do następnego punktu.

------------------------------------------------------------------------

2 Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii (dalej: ICTY), Oskarżyciel przeciw Radovanowi Karadžiciowi (IT-95–5/18-I) (dalej: PRK), Transkrypty, 31 maja – 10 czerwca, s. 3067–3731, adres internetowy www.icty.org/case/Karadžić/4#trans, dostęp: 6 grudnia 2013.

3 Choć Karadžić zna angielski i biegle nim mówi, a ja czytam i mówię w jego języku, każdy z nas posługiwał się swoją mową ojczystą – on językiem zwanym obecnie BCS (bośniacko-chorwacko-serbskim), ja angielszczyzną. Przez słuchawki, które nosili wszyscy na sali sądowej, każdy z nas mógł słyszeć przekład wypowiedzi drugiego.

4 Mowa otwierająca Radovana Karadžicia, 1 marca 2010, ICTY, PRK, s. 808, 6/Karadžić/4#trans, dostęp: 4 lipca 2010.Przesłuchując, opierał się raczej na nieustępliwości, pewności siebie i energii niż na finezji. Za każdym razem gdy nie zdołał wydobyć ode mnie potwierdzenia za pierwszym razem, wytrwale powtarzał pytanie, co najwyżej odrobinę je modyfikując. Mógłby zostać mistrzem precyzji, lecz porwany emocjami podczas prezentowania własnego stanowiska, często przekształcał proste kwestie w złożone i otwarte. Niekiedy gubił wątek i zgrabnie obmyślone zapytanie przeobrażało się w monolog przywodzący na myśl zeznanie. To cechy człowieka przyzwyczajonego, że potrafi przekonać otoczenie i pokonać tych, którzy się z nim nie zgadzają: despoty o błyskotliwym umyśle, ciętym języku i wielkiej sprawności w wykorzystywaniu swoich imponujących umiejętności perswazyjnych.W swoich pytaniach i deklaracjach Karadžić regularnie używał królewskiego „my”, lecz jak się wydaje, czyniąc tak, miał na myśli różne społeczności. Niekiedy „my” oznaczało nieliczne grono najwyższych liderów SDS; czasem odnosiło się do partii jako całości lub najczęściej do wszystkich Serbów bośniackich. Starając się dowieść swojej centralnej pozycji w ruchu serbskich nacjonalistów w Bośni, często wypowiadał się na własny temat w trzeciej osobie. „Będziemy musieli przede wszystkim rzucić światło na postępowanie i sposób myślenia Radovana Karadžicia, a następnie na jego działania i zachowanie, a potem na postępowanie całej SDS i innych partii serbskich”, stwierdzał, podkreślając autoidentyfikację ze sprawą serbską5.

Przesłuchując mnie w krzyżowym ogniu pytań, obficie wspomagał się dokumentami i wypytywał o każdy z nich, zawsze z zamiarem oczyszczenia siebie oraz Serbów bośniackich z win za wojenne zbrodnie. Ku konsternacji sędziów często odczytywał dosłownie długie fragmenty, które miał nadzieję wciągnąć na listę dowodów. Dowodził tym znajomości pisanej i drukowanej dokumentacji, z którą się zapoznał w ramach przygotowań do procesu. Było to niezwykłe: niewielu innych podsądnych ICTY skorzystało z prawa, by się zaznajomić ze stosami dokumentów dotyczących swojej sprawy.

Zaprezentował się przed sądem jako człowiek kipiący wściekłością. Zazwyczaj narastała wolno i stopniowo, zamiast raptownie wybuchnąć, lecz jej nadejścia nie dało się przeoczyć. Niekiedy słyszałem, jak pulsuje ona przy pulpicie po mojej lewej stronie. Pytania Karadžicia stawały się coraz bardziej drążące i oskarżycielskie. Charakterystyczny równy głos ustępował miejsca ogłuszającemu rykowi, raniącemu uszy, choć nosiłem słuchawki. Zdawało się, jakby pod wpływem furii przeobrażał się w roślejszą, bardziej dominującą istotę. Doszedłem do przekonania, że przez większą część czasu jego wzburzenie było szczere, choć jak się zdaje, Karadžić potrafił je też modulować i kontrolować, wykorzystując wybiórczo jako narzędzie perswazji lub dominacji.

Ścierając się z nim werbalnie na sali sądowej, zacząłem rozumieć, w jaki sposób posługiwał się wściekłością, by zdominować i upokarzać adwersarzy w różnych momentach swojej kariery politycznej. Obserwowałem, jak raz po raz sięga po gniewne crescendo, by wydobyć ze mnie pożądane odpowiedzi. Czasami, jak się zdaje, emocje wymykały się spod kontroli. Doprowadzając się do wulkanicznej furii, tracił z oczu linię przesłuchania, powracając do kwestii, w których czuł się pewniejszy. Jednak taki obezwładniający gniew ogarnął go tylko kilka razy w czasie naszych spotkań. Przez większą część czasu potrafił go modyfikować i powściągać – to umiejętność stanowiąca jedną z jego zalet jako przywódcy.

Jako rozmówca umiał się błyskawicznie dostosować, zręcznie żonglując nastrojem i zachowaniem. Gdy moje przesłuchania się przeciągały, sędziowie poprosili, by Karadžić zadawał tylko pytania istotne dla sprawy i szybko kończył przesłuchanie. Po jednym z takich napomnień udał szok. „Naprawdę mnie zaskoczyło, gdy usłyszałem, że nie dostanę nawet dwudziestu z czterdziestu godzin, o jakie prosiłem pierwotnie”, oznajmił. Kiedy 10 czerwca przewodniczący składu sędziowskiego Kwon poinformował, że zostało tylko 15 minut na przepytywanie, Karadžić stał się sarkastyczny. „Nasze czterdzieści godzin to było ostrożne oszacowanie – oświadczył sędziom. – Oddaję więc ten czas w prezencie”6. Zrozumiawszy to dosłownie, sędzia zapytał: „Doktorze Karadžić, czy w ogóle potrzebny panu ten kwadrans?”. Oskarżony od razu zareagował zniechęceniem. „Nie – odparł – to bezcelowe poruszać jakiekolwiek tematy, skoro nie mogę się nimi zająć jak należy”. Jednak po kilkusekundowej pauzie zmienił zdanie. „Właściwie mogę go zapytać”, podjął, porzucając fałszywe przygnębienie, i ponownie przeobraził się w ożywionego i wojowniczego przesłuchującego.

Zacząłem w tym dostrzegać charakterystyczną cechę charakteru Radovana Karadžicia: potrafił w mgnieniu oka zmodyfikować osobowość i nastrój, dopasowując się do potrzeb chwili. Powróciwszy do badań dokumentów na temat jego życia, raz po raz odkrywałem podobne zmiany trwające od minuty do miesiąca. Karadžić był kameleonem umiejącym się przystosowywać w stopniu, który zdawałby się humorystyczny, gdyby jego słowa i czyny nie okazały się tak doniosłe dla wielu istnień ludzkich. Dla zrozumienia go najważniejsza okazuje się właśnie świadomość owej zdolności błyskawicznej transformacji dla uzyskania maksymalnego efektu.

Gdy się okazywało, że zgadzamy się co do jakiegoś aspektu jego doświadczeń życiowych, posyłał mi niekiedy w sądzie krótki, nieznaczny uśmiech i skinienie aprobaty. Z pewnością nie powstała między nami więź. Nie potrafiłem zapomnieć o potwornościach, jakimi kierował w latach dziewięćdziesiątych. Większość moich zeznań traktował z czystą pogardą, która, zdawało się, rosła z każdą kolejną sesją. A mimo to rozmawialiśmy i rozumieliśmy się lepiej, niż się spodziewałem. Licząc, że pojmę jego postępowanie, choć bez większych oczekiwań na zgodę, wysłuchiwałem uważnie opinii Karadžicia na temat własnego życia i postępków.

Gdy mnie przesłuchiwał, potwierdził moje wcześniejsze wrażenie, że ma on imponujący intelekt i szerokie horyzonty; dowiedziałem się też, że dysponuje twórczą i analityczną wyobraźnią. Dzięki naszemu trwającemu 24 godziny dialogowi mogłem się zorientować, że wykorzystał swój błyskotliwy umysł, wszechstronność intelektualną, starannie modulowany gniew oraz zdolność błyskawicznej adaptacji do usprawiedliwienia każdego czynu, uwypuklenia historycznej doniosłości własnych postępków i promowania utopijnej wizji w oczach serbskich nacjonalistów w Bośni. Równie narcystyczny na sali sądowej, jak w życiu publicznym, narzucał swoją osobowość i zachowania tym, w imieniu których rzekomo się wypowiadał. Według własnej narracji żył, działał i walczył dla narodu serbskiego i także dla niego zamierzał cierpieć. Wierzył namiętnie w swoją sprawę oraz w siebie jako jej pierwszego obrońcę.

W jednej kwestii okazaliśmy się zaskakująco zgodni: jego życia w przedwojennym Sarajewie. Pragnął potwierdzenia, że przed wybuchem wojny ani on, ani jego rodzina nie żywili złych zamiarów wobec osób innych narodowości. Chętnie przytaknąłem. W jednym z udających pytanie zeznań Karadžić chwalił się, że wybrał swojego fryzjera, mężczyznę imieniem Meho, choć był Boszniakiem, po prostu dlatego że cieszył się sławą najlepszego fryzjera męskiego w mieście. Wedle wszelkich zgromadzonych przeze mnie informacji w pierwszych dekadach życia Karadžić utrzymywał dobre relacje z Boszniakami, Chorwatami, Żydami i innymi mieszkańcami Bośni. Przyglądając się jego życiu przed wkroczeniem w świat polityki w latach dziewięćdziesiątych, nie dostrzegłem znaczących ciągot nacjonalistycznych ani w pismach, ani w postępowaniu Karadžicia. Retoryczne „pytanie” na temat fryzjera Mehy świadczyło o próżności – do przystrzygania swej niesfornej grzywy, którą odrzucał z czoła tak ostentacyjnie, potrzebował najlepszego specjalisty w mieście – oraz potwierdziło wrażenie, że demonstrował typową dla sarajewian dumę z przestawania z ludźmi innej narodowości i wiary. Jeśli przed świtem ery demokratycznej żywił nienawiść lub urazę do nie-Serbów, nie okazywał jej publicznie. Jednak przed sądem utrzymywał również, że nigdy nie porzucił pozytywnych uczuć do członków innych grup etnicznych. Sprzeciwiłem się otwarcie temu stwierdzeniu, ponieważ w dokumentacji mogłem zobaczyć jego stopniową przemianę w serbskiego nacjonalistę nieszanującego Boszniaków ani ich przywódców politycznych.

Karadžić nie był osamotniony w swoim poświęceniu dla sprawy nacjonalistycznej w latach dziewięćdziesiątych. Znalazł licznych naśladowców wśród bośniackich Serbów: wielu walczyło na wojnie, a część uczestniczyła w tworzeniu SDS i Republiki Srpskiej oraz kierowaniu jedną i drugą. Należał do nich Nikola Koljević, którego też poznałem na wiele lat przed spotkaniem z Karadžiciem na sali sądowej. Nick (bo pod takim imieniem znali go amerykańcy przyjaciele i koledzy), profesor komunikacji społecznej z Uniwersytetu w Sarajewie, spędził rok akademicki 1972–1973 jako wykładowca mojej Alma Mater, Hope College w Holland w stanie Michigan. Uwielbiał to miejsce; dał się poznać studentom jako oddany wykładowca, a współpracownikom jako kompetentny badacz Szekspira i prelegent. Poznałem go niedługo potem, podczas rocznego pobytu w Sarajewie na stypendium Fulbrighta, gdy prowadziłem badania historyczne w roku akademickim 1974–1975. Dzieliliśmy się wspomnieniami z Michigan i obgadywaliśmy wspólnych znajomych. Przekonałem się, że na tutejszym uniwersytecie jest ceniony nie mniej niż w Hope College. Życzliwy, opiekuńczy człowiek i wspaniały nauczyciel, Nick, jakiego znałem w tamtych dniach, był powszechnie lubiany i podziwiany.

Ku mojemu zaskoczeniu w 1990 roku został jednym z założycieli SDS oraz wiceprezydentem Republiki Srpskiej w roku 1992. Podobnie jak Karadžić, z którym się zbliżył, wcześniej nie zdradzał zainteresowania polityką ani politycznym nacjonalizmem, choć zawsze był wielbicielem kultury ludowej i wiejskiego stylu życia. Przebieg jego biografii – od współczującego profesora literatury po przywódcę partii nacjonalistycznej, która usankcjonowała masowe okrucieństwa – sugeruje, że Karadžić nie był osamotniony w swoim raptownym przejściu od politycznej obojętności do żarliwych nacjonalistycznych przekonań. W niniejszej biografii próbuję zrozumieć, jak do tego doszło. Nie mogę zapytać Nicka, który w styczniu 1997 popełnił samobójstwo w pokoju hotelowym w Banja Luce. Opłakuję tę stratę. Odczułem pewną pociechę, kiedy badając dokumenty, odkryłem kilka sytuacji, gdy próbował powściągnąć skrajne kroki serbskich nacjonalistów z Bośni, lecz pragnąłbym, żeby zrobił więcej w tym kierunku. Z tego, czego się dowiedziałem o jego karierze politycznej, wynika, że przeszedł podobną przemianę jak Karadžić – od narodowej obojętności ku żarliwej wierze w utopijną nacjonalistyczną mrzonkę.

BUDOWA KRUCHEJ FEDERACJI

Radovan Karadžić jest południowym Słowianinem, co oznacza, że należy do jednego z kilku ludów zamieszkujących znaczną część Europy Południowo-Wschodniej (często nazywanej Bałkanami od niewielkiego łańcucha górskiego w okolicy). Przez ponad tysiąc lat ich tożsamość definiowały i kształtowały migracje, konwersje religijne i różnice językowe. Od V do VIII wieku kilka plemion mówiących w językach prasłowiańskich opuściło tereny stanowiące dziś część Polski. Gdy wyruszali w drogę, owi osadnicy byli nieznającymi pisma politeistami, lecz pod koniec pierwszego tysiąclecia naszej ery zostali schrystianizowani – na zachodzie przez misjonarzy z Rzymu, a na wschodzie z Konstantynopola.

Gdy schizma wschodnia rozdarła świat chrześcijański w 1054 roku, Słowianie południowi podzielili się na katolików i prawosławnych. Katolicyzm i alfabet łaciński przeważyły wśród Słowian południowych z terenów zachodnich (dzisiejsza Słowenia, Chorwacja i znaczna część Bośni), natomiast prawosławie i cyrylica zakorzeniły się przede wszystkim na wschodzie (dzisiejsza Serbia, Czarnogóra, Macedonia i Bułgaria). Mimo to prawosławni i katolicy mieszali się w centralnych częściach regionu, przede wszystkim w Bośni, będącej zarazem ojczyzną rodzimej, niezależnej grupy chrześcijan7 zwanej Kościołem bośniackim. Kiedy między XIV a XVI wiekiem muzułmańskie Imperium Osmańskie podbiło znaczną część tych ziem, część katolików i prawosławnych dobrowolnie przeszła na islam, dając początek trzeciej wspólnocie religijnej. Czwarta grupa religijna pojawiła się, gdy w XV i XVI wieku Żydzi uciekający przed uciskiem religijnym na Półwyspie Iberyjskim (dzisiejsza Portugalia i Hiszpania) znaleźli w miastach osmańskich względnie tolerancyjną przystań.

Przez wiele stuleci po konwersjach wyznanie stanowiło w regionie najważniejszy czynnik różnicujący. Podczas gdy w Europie Środkowo-Wschodniej podstawą identyfikacji poszczególnych ludów przez ruchy narodowościowe były przede wszystkim różnice językowe, tożsamość narodowa Słowian południowych kształtowała się na skrzyżowaniu języka i religii. W epoce krzepnięcia ruchów narodowościowych od lat siedemdziesiątych XVIII wieku do lat sześćdziesiątych XX wieku grupy Słowian południowych zaczęto wyróżniać nie tylko pod względem przynależności religijnej, lecz także według kryteriów świeckiej świadomości narodowej i drobnych odmienności lingwistycznych. W ten sposób w centralnej części dawnej Jugosławii powstało kilka różnych ludów czy narodów8. Należeli do nich Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy, Czarnogórcy, Macedończycy i Boszniacy (do 1993 roku nazywani bośniackimi Muzułmanami)9. Dzielili oni (i dzielą obecnie) terytorium Jugosławii z mniejszą liczbą nie-Słowian – między innymi Albańczyków, Węgrów, Żydów i Romów.

Południowi Słowianie zamieszkujący obszar dzisiejszej Chorwacji, Bośni, Serbii i Czarnogóry posługują się językami tak zbliżonymi, że przez znaczną część XX wieku powszechnie uważano je za jeden, serbsko-chorwacki. Jego obecna nazwa to język bośniacko-chorwacko-serbski (ang. BCS) – termin szeroko stosowany przez cudzoziemców i organizacje międzynarodowe, lecz nie przez rodzimych użytkowników, z których wielu określa swój język jako „serbski”, „chorwacki” lub „bośniacki”. W pewnym niedawnym studium opisano go jako „wspólny korzeń u podstaw bośniackiego, chorwackiego i serbskiego”, po czym skonkludowano, że „język jest zarazem jeden i więcej niż jeden”10. Wychodząc od różnic wyznania i tradycji religijnych, jak też od drobnych odmienności lingwistycznych, czołowi intelektualiści lansowali podział na trzy ludy: Serbów (prawosławnego wyznania i tradycji, języka serbskiego), Chorwatów (katolików pod względem wyznania i tradycji, języka chorwackiego) oraz Boszniaków (muzułmanów pod względem wiary i tradycji, języka bośniackiego)11.

W latach siedemdziesiątych XX wieku większość Słowian z Bośni, Chorwacji i Serbii identyfikowała się już jako Serbowie, Chorwaci lub Boszniacy (zwani wówczas bośniackimi Muzułmanami), choć inni, mniej liczni, nazywali się „Jugosłowianami” w celu zaznaczenia, że odrzucają dominujące tożsamości.

W XIX wieku jugoslawizm – przekonanie, że Słowianie południowi mogą się zjednoczyć w jednym państwie – był rewolucyjnym ideałem. Aby go przekuć w rzeczywistość, należało obalić lub gruntownie przebudować imperia Habsburgów i Osmanów. Oba państwa tępiły tę ideę przez cały wiek XIX, lecz gdy po zakończeniu pierwszej wojny światowej (1914–1918) mapę Europy kreślono na nowo, zostały zmiecione. Po zniknięciu największych przeciwników jugoslawizmu następca tronu Aleksander12 z Serbii 1 grudnia 1918 roku proklamował powstanie Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców; w styczniu 1929 roku przemianowano je na Królestwo Jugosławii13. Choć jeszcze przed proklamacją większość przywódców politycznych reprezentujących wszystkie południowosłowiańskie ludy wyraziła entuzjazm dla tej idei, brutalne realia budowy państwowości wkrótce doprowadziły do rozdźwięków, szczególnie między Serbami a Chorwatami. Większość posłów chorwackich co jakiś czas bojkotowała zgromadzenie ustawodawcze królestwa na znak protestu przeciw dominacji Serbów w Królewskiej Armii Jugosłowiańskiej i w biurokracji.

Dopiero w sierpniu 1939 roku czołowi politycy serbscy i chorwaccy zgodzili się rozstrzygnąć spory, zasadniczo dzieląc historyczne terytorium Bośni między siebie14. Podobnie jak inni nacjonaliści z Europy Południowo-Wschodniej, serbscy i chorwaccy liderzy wspierali projekty odpowiednio „Wielkiej Serbii” i „Wielkiej Chorwacji”, zamierzając rozszerzyć granice swoich państw, tak aby objęły wszystkich członków ich nacji. Po podziale Bośni w 1939 roku oba projekty zostały częściowo zrealizowane; nacjonaliści serbscy i chorwaccy mieli się na nie później powoływać jako na godne podziwu precedensy, które należy powtórzyć.

Porozumienie z 1939 roku nastąpiło zbyt późno, by ocalić kraj: bratobójcze walki oraz rujnujący kryzys ekonomiczny lat trzydziestych osłabiły Królestwo Jugosławii. W kwietniu 1941 roku niemieccy i włoscy najeźdźcy podbili je w kilka dni i podzielili na kilka okupowanych terytoriów pod zarządem marionetkowych władz lub bezpośrednio Niemców i Włochów. Niemcy sprowadzili z wygnania w Italii nieliczną grupkę chorwackich faszystów znanych pod nazwą ustaszów (buntowników) i pomogli im utworzyć nowy organizm, Niezależne Państwo Chorwackie kontrolujące większą część Chorwacji oraz Bośni. Niemal natychmiast po objęciu władzy ustasze wymordowali tysiące Żydów, setki tysięcy Serbów oraz pewną liczbę Boszniaków i Chorwatów przeciwnych ich rządom. By wzmocnić swoje szeregi, zwerbowali nieco Boszniaków zarówno na wysokie stanowiska dowódcze, jak i do sił zbrojnych, lecz większość pozostała zdystansowana wobec ich ruchu.

Okrucieństwa ustaszy pobudziły do oporu dwie grupy. Pułkownik (od 1941 roku generał) Dragoljub (Draža) Mihailović i inni oficerowie dawnej Królewskiej Armii Jugosłowiańskiej utworzyli formację czetników, luźną koalicję serbskich nacjonalistów pragnących odbudować Królestwo Jugosławii. Z kolei Josip Broz, działacz komunistyczny mieszanego chorwacko-słowiańskiego pochodzenia, dowodził partyzantami opowiadającymi się za równością narodów i federacyjnym państwem socjalistycznym. Po długotrwałych i krwawych walkach w 1945 roku zatriumfowali partyzanci: pokonali czetników i wyzwolili znaczną część Jugosławii spod władzy ustaszów oraz cudzoziemców, choć przy pomocy i wsparciu aliantów. Ustasze wraz z Niemcami przynieśli Jugosławii holokaust i dopuścili się rzezi, które doprowadziły do dramatycznego spadku liczby jugosłowiańskich Żydów z ponad 80 tysięcy przed wojną do niespełna 7 tysięcy w 1948 roku. Przytłaczająca większość Żydów z Bośni (ich liczbę różne źródła szacowały przed wojną na 10–14 tysięcy) straciła życie w nazistowskich obozach koncentracyjnych; liczba ocalonych i powracających wyniosła w okresie powojennym mniej niż tysiąc osób. Jak wykazali krajowi demografowie, śmierć w walkach, których większość rozegrała się na terenie Bośni, poniosło około miliona Jugosłowian. Choć zginęło wielu Serbów, Boszniaków i Chorwatów, to w stosunku do swoich przedwojennych populacji procentowo ponieśli oni mniejsze straty niż Żydzi czy Romowie15. Pod koniec wojny także partyzanci Tity dopuszczali się masowych okrucieństw. Od tamtej pory pamięć o ofiarach wojny i bestialstw zawisła nad regionem niczym ciemna chmura. Przywódcy każdego z narodów kwestionowali liczbę zabitych, a niektórzy manipulowali danymi w celu poparcia tezy, że to ich wspólnota w czasie wojny ucierpiała najbardziej.

Zwycięzcy – Tito, Komunistyczna Partia Jugosławii i partyzanci – odbudowali Jugosławię jako socjalistyczną federację sześciu republik (w tym dwóch regionów autonomicznych), ściśle wzorowaną na stalinowskim Związku Sowieckim (zob. mapa A i tabela A). Starali się stłumić polityczny nacjonalizm, narzucić ideologię komunistyczną i stworzyć szybko rozwijającą się gospodarkę socjalistyczną. (W niniejszej książce terminem „socjalistyczny” określam system gospodarczy i polityczny Jugosławii w latach 1945–1990, natomiast określenie „komunistyczny” rezerwuję dla dominującej ideologii i partii rządzącej w socjalistycznej Jugosławii). W 1948 roku Jugosławia miała nieco poniżej 16 milionów mieszkańców; do roku 1991 (ostatni pełny rok, gdy kraj pozostał niepodzielony) jej populacja wzrosła o 47 procent, do ponad 23 milionów16. Pięć republik otrzymało nazwy od dominujących narodowości: Serbia, Chorwacja, Słowenia, Macedonia i Czarnogóra (choć Czarnogórcom przyznano odrębną tożsamość, to w opinii większości – i wielu samych zainteresowanych – byli to Serbowie zamieszkujący republikę o innej nazwie i historii). Bośnia i Hercegowina (dalej nazywana krótko „Bośnią”, kiedy mowa o państwie lub terytorium jako całości) jako jedyna nie miała większościowego narodu i „narodowej” nazwy.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

Przedmowa

Podziękowania

Wstęp

I. Trudna młodość w kraju tradycji

II. Ofiarny założyciel

III. Naiwny nacjonalista

IV. Pilny uczeń Miloševicia

V. Jesień gniewu Radovana

VI. Planista wizjoner

VII. Eurosceptyk

VIII. Dyktator, który zjednoczył Serbów

IX. Triumfujący spiskowiec

X. Wszechstronny strateg

XI. Bezduszny przestępca

XII. Dwulicowy dyplomata

XIII. Osamotniony gospodarz

XIV. Architekt ludobójstwa

XV. Spadająca gwiazda

XVI. Pomysłowy zbieg

Zakończenie: Radovan Karadžić i wojna w Bośni

Chronologia wydarzeń

Lista skrótów i terminów

Bibliografia

------------------------------------------------------------------------

5 Karadžić, przesłuchanie Roberta Doni w krzyżowym ogniu pytań, 9 czerwca 2010, ICTY, PRK, s. 3, 533.

6 Tamże, s. 3701, cytaty w tym akapicie.

7 Przez hierarchię katolicką i prawosławną uważanej za heretycką (przyp. tłum.).

8 Określenie narod w miejscowym języku – zwykle występujące w liczbie pojedynczej dla podkreślenia faktu, że grupa ma własną osobowość i charakter – można tłumaczyć na angielski zarówno jako „naród”, jak i „lud”. W niniejszej książce używam ich zamiennie.

9 Vjekoslav Perica, Balkan Idols: Religion and Nationalism in Yugoslav States, Oxford University Press, Nowy Jork 2002, s. 6.

10 Ronelle Alexander, Bosnian, Croatian, Serbian: A Grammar with Sociolinguistic Commentary, University of Wisconsin Press, Madison, WI 2006, s. 379.

11 We wrześniu 1993 roku, w najmroczniejszych dniach wojny w Bośni, intelektualiści i polityczni przywódcy narodu zebrali się w Sarajewie i przegłosowali zmianę nazwy „bośniaccy Muzułmanie” na „Boszniacy”. Zrobili to, by przeciwdziałać skłonności wielu osób – zarówno z własnej grupy, jak i spoza niej – do lekceważenia ich jako przedstawicieli wspólnoty raczej religijnej niż narodowej. Nowa nazwa pod względem lingwistycznym zapewniła im równy status z Serbami i Chorwatami. Serbowie byli świeckim uosobieniem wspólnoty religijnej zwanej serbską Cerkwią prawosławną; Chorwaci uchodzili wcześniej za katolików mówiących po chorwacku; podobnie Boszniacy woleli nowe określenie od nazwy „bośniaccy Muzułmanie” stosowanej w federacyjnej Jugosławii (1945–1992).

12 Karadziordziewić (przyp. tłum.).

13 John R. Lampe, Yugoslavia as History: Twice there was a Country (Cambridge University Press, Nowy Jork 1996) opowiada o Jugosławii zarówno w czasach monarchii, jak i socjalizmu.

14 Christopher Bennett, Yugoslavia’s Bloody Collapse: Causes, Course, and Consequences, Hurst, Londyn 1995, s. 39–42; Ljubo Boban, Sporazum Cvetković-Maček, Institut društvenih nauka, Zagrzeb 1964.

15 Jaša Romano, Jevreji Jugoslavije 1941–1945: Žrtve genocida i učesnici NOR, Federation of Jewish Communities in Yugoslavia, Belgrad 1980, s. 14; Francine Friedman, rozmowa prywatna 10 marca 2014 roku; Bogoljub Kočović, Žrtve drugog svjetskog rata u Jugoslaviji, Naše Delo, Londyn 1985; Vladimir Žerjavić, Gubici stanovništva Jugoslavije u drugom svjetskom ratu, Jugoslavensko viktimološko društvo, Zagrzeb 1989.

16 Federativna Narodna Republika Jugoslavije, Savezni Zavod za Statistiku, Konačni resultati popisa stanovništva od 15. marta 1948 godine, vol. 9: Stanovništvo po narodnosti, s. xiv oraz kolejny raport z roku 1991.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: