Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Karuzela - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 listopada 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Karuzela - ebook

Wielka kasa budzi wielkie namiętności. I wielkie pożądanie. Czasem otumania i ogłupia. Zupełnie jak seks, albo jeszcze bardziej.

Dwoje młodych adwokatów, Piotr i Olka, przyjaźni się od studiów. Są uwikłani w kompletnie nieudane małżeństwa: mąż Oli jest hazardzistą z upodobaniem rozpuszczającym jej pieniądze, żona Piotra leczy się po załamaniu nerwowym. Między Olką i Piotrem nawiązuje się romans, który jeszcze bardziej komplikuje ich i tak trudną sytuację. Żeby była jasność: żadne z nich nie jest kryształowe. Olka ma problem z używkami, Piotr wyjątkowo łatwo ulega wdziękom kręcących się wokół niego dziewczyn. Łączy ich nie tylko uczucie, ale także chęć zrobienia wielkich pieniędzy. Korzystając z prawniczej wiedzy i kontaktów w przestępczym półświatku rozkręcają karuzelę podatkową. Pieniądze płyną wartkim strumieniem, wszystko idzie jak po maśle – ale tylko do czasu. Ktoś pękł, ktoś sypnął, ktoś poszedł na współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Olka trafia do więzienia, Piotr ukrywa się na Śląsku. Marzenia o bogactwie prysły… ale czy na pewno? Wiele się jeszcze może wydarzyć, zwłaszcza że do gry wkraczają Lilka i Kinga…

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-287-1068-9
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

– Dzień dobry. Przyszłam na spotkanie z panem mecenasem Orłowskim.

– Dzień dobry. Proszę za mną.

Piękna recepcjonistka zaprowadziła mnie do małej, prywatnej hotelowej salki. Pozostali już siedzieli przy stole. Piotrek wstał i pocałował mnie w policzek.

– Czego się napijesz, Olu?

Spojrzałam na stolik, pili alkohole.

– Wino, białe.

– Chardonnay? – zapytała kelnerka, której wcześniej nie zauważyłam.

– Może być – odparłam, siadając przy stole.

Po chwili wróciła z moim winem.

– Dziękujemy bardzo. – Piotr uśmiechnął się do niej uroczo. – Jesteśmy w komplecie. Bardzo prosimy, żeby nikt nam nie przeszkadzał.

Kelnerka wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

– Zebrałem was tu, by coś zaproponować. – Piotrek uśmiechnął się krzywo. – Coś bardzo dochodowego i bardzo nielegalnego…

Teo rozejrzał się po sali z udawaną trwogą.

– Masz tu podsłuch jak w Puchaczu i Przyjaciołach?

Piotrek nadal się uśmiechał.

– Jesteśmy w gronie profesjonalistów. Wszystko, co tu zostanie powiedziane, obejmijmy tajemnicą zawodową.

Lilka przebierała nogami z niecierpliwością.

– Mów!

– Mam propozycję. Długo już zastanawiałem się, ile jeszcze będziemy zasuwać na naszych byłych patronów za trzy tysiące złotych netto?

Piotrek popatrzył na mnie wymownie. Pociągnęłam łyk wina i uśmiechnęłam się ironicznie, wznosząc niemy toast.

– Z tego co wiem, dostajesz dużo więcej niż te trzy tysiące.

– Prawda, dostaję więcej, ale mam też większy apetyt. Zakręćmy karuzelę.

Piotr rozparł się na krześle i czekał na naszą reakcję. Teo napił się whisky, kręcąc głową.

– Czasy nie sprzyjają. Dwadzieścia pięć lat za przekręty na Vacie. Duże ryzyko.

– No risk, no fun. Ile prowadziliście vatówek? Kto zna się na tym lepiej niż my?

– Nie mamy dojść. Nie wiadomo, komu możemy nadepnąć na odcisk… – zaczęłam.

– To biorę na siebie. Nie zaprosiłbym was tu, gdybym nie miał poważnej propozycji.

– Co się teraz kręci? – zapytał Teo, wpatrując się w szklankę z whisky jak w kryształową kulę.

– Szczegóły za chwilę. Najpierw muszę wiedzieć, kto wchodzi.

Piotrek popatrzył na mnie i uniósł brew. Uśmiechnęłam się ponuro.

– Nie mam nic do stracenia. Możesz na mnie liczyć.

– Teo?

– Ile jest do wyjęcia?

– Czterdzieści dużych baniek. Potem zawijamy biznes.

– Wchodzę.

– Lilka?

Lilka się uśmiechnęła.

– Mam złe przeczucia, trzymam kciuki, ale nie wchodzę. Ktoś będzie musiał was wyciągnąć z pierdla. Bez obrazy…

Wstała i wzięła z wieszaka kurtkę.

– Nie ma żadnej obrazy. Doskonale cię rozumiem.

Piotrek podniósł się, pocałował ją w policzek i odprowadził do drzwi.Rok później

Zerknąłem na zegarek, była 5.35. Na tarczę zachodził długi czarny włos, który owinął się wokół srebrnej bransolety mojej omegi. Uśmiechnąłem się z satysfakcją na myśl o wczorajszym wieczorze i przytuliłem do pleców śpiącej jeszcze Oli.

– Musimy wstawać? – wymruczała nieprzytomnie.

– Ja muszę, ty śpij.

Pocałowałem ją w łopatkę i poszedłem pod prysznic. Po piętnastu minutach wróciłem do sypialni, wyciągnąłem z szafy granatowe dżinsy Diesla i koszulę Tommy’ego. Dziś lajtowo. Przechodząc koło okna, zobaczyłem dwa zaparkowane granatowe dostawczaki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie drobny fakt, że w mojej kamienicy nie było żadnego sklepu. Gapiłem się na nie przez chwilę, a potem nagle dotarło do mnie, co się dzieje.

– Kurwa mać! Olka, wstawaj!

– Co jest?

– Kominiarze! Coś się posypało.

– Na mnie nic nie mają. Nie mogą… Zresztą jesteśmy w twoim mieszkaniu, więc chodzi o ciebie. Uciekaj!

Wkurwiłem się.

– Przecież cię nie zostawię!

– Właśnie, że zostawisz!

Wstała, narzuciła szlafrok na nagie ciało i wyłożyła swój plan:

– Zrobię się na zaspaną idiotkę i kupię ci trochę czasu.

Pobiegła do łazienki, odkręciła prysznic i otworzyła okno. Potem zamknęła drzwi na klucz i wrzuciła go do stojącego pod ścianą worka ze śmieciami.

– Powiem, że się kąpiesz. Leć na górę do pani Laskowik.

Wcisnęła mi do ręki klucze, które leżały na szafce na buty.

– Wczoraj przyniosła je z prośbą, żebym karmiła jej kota, bo wyjeżdża na dwa tygodnie. Szybko, rusz dupę!

– Chodź ze mną – nie dawałem za wygraną.

Spojrzałem na zegarek: 5.55. Kurwa mać, za pięć minut będą. Naloty na chatę zawsze zaczynają się chwilę po szóstej.

– Nie mogę. Sam pomyśl. Na pewno wiedzą, że jesteśmy razem. Muszą mieć rozpoznanie. Jeśli nie będzie nikogo, zaczną szukać po innych mieszkaniach. Ty jesteś w stanie wyjść przez okno na drugim piętrze i uciec przez sąsiedni balkon, ale w takie akrobacje w moim wydaniu nikt by nie uwierzył. Idź już!

Pocałowała mnie i wypchnęła za drzwi.

***

– Pani mecenas… – Prokurator patrzył na mnie ze złośliwym uśmiechem. – Nie będzie pani brakowało tego tytułu?

Uśmiechałam się nie mniej złośliwie i bezczelnie patrzyłam mu prosto w oczy. Mimo że w środku cała się trzęsłam. Miałam nadzieję, że nie mają Piotrka, że zdążył.

– Pomidor – powiedziałam pewnie. Chyba zbiłam go z tropu.

– Słucham?

– Pomidor. Tyle powiem bez adwokata.

– Ależ czy ja pani zabraniam wezwać adwokata? – Udał oburzenie. – Nawet do niej zadzwoniłem. Powinna być za chwilę. Zabijam czas luźną pogawędką, zanim przyjdzie.

– Pomidor.

– Dobrze, że pani koledzy okazali się bardziej rozmowni.

Prokurator podsunął mi wydruk protokołu przesłuchania Piotra. Na dole brakowało podpisu. W dodatku pokazał mi to przed przyjściem Lilki. Sam na sam. Z daleka cuchnęło podstępem.

– Pomidor.

Oddałam mu kartkę, nie zagłębiając się w treść. Wolałam nie mieszać sobie w głowie. „Szara magia, ja nigdy nie pękam” – powtarzałam w głowie słowa piosenki Sokoła. Uspokajała mnie. Zapatrzyłam się w okno, prokurator pochylił się nad laptopem. Piętnaście minut później w drzwiach stanęła Lilka.

– Zarzuty? – zapytała bez zbędnych wstępów.

– Oszustwa na szkodę Skarbu Państwa na… dwadzieścia pięć milionów. Zorganizowana grupa przestępcza, takie tam… Zaraz będę przedstawiał, to pani posłucha.

– Czy mogę zamienić słówko z klientką?

– Oczywiście, ale tylko w mojej obecności.

Prokurator najwyraźniej chciał wiedzieć o wszystkim. Nie miał jednak pojęcia, że znamy się z Lilką od lat i potrafimy tak rozmawiać, że nikt nie łapie, o co chodzi.

– Co tam na fejsie? – zapytałam nonszalancko.

– Wiktor zdrowy – odpowiedziała.

Lilka usiadła obok mnie i wlepiłyśmy wzrok w prokuratora. Na mojej twarzy rozkwitł uśmiech. Prokurator był wściekły. Tym samym poinformowała mnie, że nie mają Piotrka i że jego rzekome zeznania, które mi pokazał, to ściema. A to przecież on, bez cienia wątpliwości, miał mieć postawiony zarzut z artykułu 258 paragraf 3 Kodeksu karnego – kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

***

koniec darmowego fragmentu
zapraszamy do zakupu pełnej wersji
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: