Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Każdy może zabić - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
45,90

Każdy może zabić - ebook

Codziennie na swojej drodze spotykamy osoby gotowe na wszystko. Molestowana siedemnastolatka, pozbawiony skrupułów mężczyzna, młody chłopak łatwo wpadający w szał.

Czy tylko psychopaci mogą mordować?

A może wszyscy jesteśmy potencjalnymi zbrodniarzami?

Dlaczego zabijamy?

Skazani z paragrafu 148 kodeksu karnego mówią o sobie i swoich zbrodniach. Jakie mieli motywy, o czym myślą w swoich celach, czy mają wyrzuty sumienia. Okazuje się, że są rzeczy, o których boją się mówić nawet mordercy.

Historie zbrodni, które fascynują i przerażają. Szczerze, bez usprawiedliwiania i potępiania.

Krystyna Rożnowska – dziennikarka z wieloletnim doświadczeniem, autorka cenionych poradników medycznych, książek oraz artykułów i reportaży , w tym biografii prof. Juliana Aleksandrowicza Uleczyć światczy Można oszaleć –opowieść o pacjentach szpitala psychiatrycznego.

Na ile jest w nas skłonność do zła? Czy może się zdarzyć, że gdzieś w ludzkiej podświadomości jest plan zabicia innego człowieka, a świadomość tego nie kontroluje i w pewnym momencie na to pozwala?

Historie opowiedziane w tej książce każą nam postawić sobie te fundamentalne w gruncie rzeczy pytania.

Jan Gołębiowski, autor książki Umysł przestępcy

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-277-3513-3
Rozmiar pliku: 552 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

To nie fikcja, lecz autentyczne roz­mowy z ludźmi przeby­wa­jącymi za więzi­ennymi murami. Nie stało by mi wyo­braźni, aby wymyślić ich losy. Popełnili zbrod­nię. Taki czyn musi zostać ukarany, nie zam­ierzam więc ich bronić, ale też i potępiać, pom­ni­ejszać ich winy czy kwest­ionować kary, umor­al­niać, tłu­maczyć. Chciałam ich po prostu poznać, zgłębić ich sposób myślenia, motywy dzi­ałania, słowem – zro­zu­mieć.

Za­stanawiałam się, dlaczego zgodz­ili się ze mną rozmawiać. Na pewno wielu skorzys­tało z okazji, by po swo­jemu przed­stawić czyn, za który tra­fili za kraty. Inni po prostu po­trze­bowali kon­taktu z człow­iekiem zza więzi­en­nych murów, prag­nęli zro­zu­mi­enia i współczu­cia. A byli i tacy, którzy z moją pomocą starali się dotrzeć do przyczyn swoich ży­ciow­ych por­ażek, nieszczęść i samego za­bójstwa. Może niek­tórzy z nich spodziewali się, że wpłynie to na skró­cenie kary? Z pewnoś­cią część z nich zdecy­dowała się na tę roz­mowę z nudów, dla zab­i­cia czasu.

Odniosłam wrażenie, że ich zwi­erzenia były szczere, przed­stawiali swoją prawdę o popełnionym przestępstwie, z którą często trudno się zgodzić. Niek­tórzy próbowali szukać okoliczności ła­godzą­cych i us­praw­ied­li­wienia, pewnie po to, by ich wina wydała mi się mniejsza, czy też dla poprawy włas­nego sam­o­poczu­cia, ale to prze­cież także pokazuje ich sposób myślenia, in­aczej mówiąc – dopełnia obrazu.

„Kto zabija człow­ieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krót­szy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze doży­wot­niego pozbawienia wolności” – taka jest treść pier­wszego para­grafu artykułu 148 kodeksu karnego. Kto zabija człow­ieka? Dlaczego? Na te py­tania próbowałam odpow­iedzieć. Wiem, że nie jest to pełna odpow­iedź, bo każdy człow­iek jest inny, każde za­bójstwo zostaje popełnione w in­nych okolicznościach i z róż­nych po­wodów, a uo­gól­ni­enia prowadzą do zbyt­nich up­roszczeń.

Za­bójstwo to na­j­cięższe przestępstwo – tak jest ocen­i­ane w róż­nych kul­tu­r­ach, re­li­giach i sys­tem­ach praw­nych. Wieść o popełni­eniu morderstwa wy­wołuje sprzeczne reak­cje: przer­ażenie, potępi­enie, a także za­ciekawienie czy zdu­mi­enie. Bo jaka siła tk­wiąca w człow­ieku sprawia, że pozbawia on ko­goś ży­cia, naraża­jąc siebie na srogą karę i wyrzuty sum­i­enia?

Temat tej książki jest sensacyjny, niek­tóre wypo­w­iedzi i zwi­erzenia wy­wołują dreszcze, ale nap­isałam ją nie po to, by ep­atować grozą czy wzbudzać niezdrową fascyn­ację. Szukałam prawdy o ludziach, którzy dop­uś­cili się za­bójstwa. Czy można ją poznać, skoro człow­iek nie jest do końca pozn­awalny? Na pewno trzeba jej szukać, próbować zro­zu­mieć za­bójców i motywy ich czynów, w nadziei, że po­może to ogran­iczyć liczbę zbrodni w przyszłości.

Dz­iękuję wszys­tkim moim rozmów­com przeby­wa­jącym w więzi­e­niach za to, że zgodz­ili się ze mną porozmawiać. Ich imi­ona i wiele szczegółów, które mo­głyby ułatwić ich identy­fikację, zmi­en­iłam ze zro­zu­mi­ałych względów. Dz­iękuję, że an­al­izując własne przeży­cia, zech­cieli uczest­niczyć w szukaniu przyczyn zbrodni, która jest także ich os­obistą tra­gedią.

Kon­takty ze skazanymi i pracę nad książką ułatwiła mi przy­chyl­ność ów­czes­nego dyrek­t­ora okręgowego Służby Więzi­en­nej w Krakowie Zyg­munta Lizaka, za co składam Mu ser­deczne podz­iękow­ania. Dz­iękuję też dyrek­cji aresztów i za­kładów kar­nych oraz pra­cownikom służby więzi­en­nej, którzy umożli­wili mi prze­prowadzenie rozmów z os­ad­zonymi.

Wyrażam wdz­ięczność pro­fe­sorowi Józe­fowi Krzyszto­fowi Gi­erowskiemu za podziel­e­nie się ze mną in­form­ac­jami i przemyśleniami, które stały się in­spir­acją do nap­is­ania tej książki, pro­fe­sorowi An­drze­jowi Gaber­lemu za cenne uwagi, a także dok­t­orowi psy­chi­at­rii Stan­isła­wowi Teleśnickiemu za pomoc w ro­zu­mi­eniu za­bójców chorych psych­icznie.

Dz­iękuję Przy­ja­ciołom za ws­parcie i pomoc w cza­sie pis­ania tej książki.

Autorka1

Skazani na zbrod­nię

Dwudzi­estolatek przeby­wa­jący w za­kładzie popraw­czym. Pięć lat temu jednym uderzeniem w głowę zabił młodą kobi­etę, która weszła do domu przy­ja­ciela, gdy zabi­erał z niego cenne rzeczy, by w ten sposób odeb­rać niespła­cony dług. Wkrótce wyjdzie na wolność.

– Czy znowu muszę o tym mówić? Ciągle komuś to samo opowiadam, policji, psy­cho­lo­gom, wy­chow­aw­com, stu­den­tom. Od pię­ciu lat, odkąd jestem w popraw­czaku.

Mówiąc to, patrzy na mnie przenik­li­wie, stara się odgad­nąć, co o nim wiem.

– Jeśli nie chceszo tym rozmawiać, to nie będziemy – przys­taję.

Odetch­nął. Siedz­imy oboje w pokoju wy­chow­awcy, przy małym bi­urku. Wiem, że jest jednym z in­teli­gent­niejszych i dobrze rok­ują­cych wy­chow­anków tego za­kładu popraw­czego. Zza drzwi słychać pokrzykiwania chłop­ców gro­madzą­cych się, jak zwykle po kolacji, w sali telew­izyjnej.

– O czym pani będzie pisać? – pode­jmuje to­war­zyską pogawędkę.

– Chciałabym nap­isać, dlaczego ci chłopcy, z którymi tu przeby­wasz, popełni­ali ciężkie przestępstwa. Za­bójstwa, rozboje, gwałty. Jacy oni są?

– Na­jwięcej jest złodziei. Okradali sam­ochody, mieszkania, biura, sklepy, let­nie domki, kradli torebki, port­fele. Zwykle z biedy. Rod­zice ich nie utrzymy­wali, bo nie umieli za­r­a­biać pien­iędzy, albo je przepi­jali, a za coś trzeba żyć. Ludzie nawet sobie nie wyo­brażają, w jakich war­unkach ci chłopcy się wy­chow­y­wali. Przy­wieźli tu kiedyś trzyn­astolatka, który ukradł w sklepie bułki i dan­onki. Inny siedzi za latarkę. Ukradł ją z domku na dzi­ałce. Za­b­rał latarkę i kilka drob­nych rzeczy, no i jest włamanie, kradzież. Sąd i do popraw­czaka. Ja to bym nawet takiego nie karał, co krad­nie z biedy. Może był głodny? Bo co takie dzieci mogą zrobić, kiedy nie mają co jeść? Żaden się nie przyzna, że w domu jest tak źle. I jeśli nawet mu ktoś powie: „Twój tata pije, twoja mama pije”, to on odpowie: „Eee, chyba ci się zdawało, może cza­sem się nap­ije”. Bo się wsty­dzi, każdy ma swoją god­ność. Myślę, że gdyby ci chłopcy mogli leg­al­nie pra­cować, toby sobie za­robili na życie i nie mu­sieliby kraść. Nikt nie krad­nie dla za­bawy.

– Masz rodzeństwo?

– Pię­ciu braci.

– Jak im się po­wodzi?

– Dobrze.

– Czy któryś z nich miał kon­f­likt z prawem?

– Wszy­scy. Trzech było w więzi­eniu, jeden w popraw­czaku.

– A oj­ciec?

– Też.

– Ty kradłeś?

– Mu­sieliśmy sobie jakoś radzić. Włamy­waliśmy się do biur, mieszkań, kiosków. Cza­sem ukradłem komuś torebkę czy port­fel. Kradłem temu, kto był bogaty, nie bied­nemu, tylko takiemu, który miał. Prze­cież widzi się, kto ma, a kto nie.

– Co robiłeś z ukradzionymi rzeczami?

– Sprzedawałem, albo zostawiałem coś dla siebie. Część pien­iędzy dawałem do domu. Nie było na życie, to mu­sieliśmy jakoś na siebie za­r­a­biać i dać na utrzy­manie.

– A co mama na to? Wiedzi­ała, że krad­niesz?

– Nie py­tała. Mówiła tylko, żebym się w nic nie wplątał.

– Nikt z tobą o tym nie rozmawiał, że kradzież to przestępstwo i można za to iść do więzi­enia czy popraw­czaka?

– O tym się nie mówi, to każdy wie. Ale moi rod­zice nie byli zde­mor­alizow­ani, tylko tak im się życie poukładało, że byli biedni. Nikt sobie ży­cia nie wybi­era, taki los. Oni chcieli, żebym był uczciwy. Jed­nak są i tacy rod­zice, którzy sami uczą dzieci kraść. Kiedyś, w cza­sie odwiedzin, wy­chow­awca poch­walił jed­nego z chło­paków przed jego ojcem za dobre spra­wow­anie, to ten tak się na syna zden­er­wował…

– Starsi wiedzieli, że krad­niesz i godz­ili się z tym?

– A dorośli nie kradną? Kręcą na wszelkie sposoby, żeby mieć więcej. Ale są mądrzejsi, więc wiedzą, jak to robić, żeby nie wpaść i mieć z kradzieży więk­szy zysk. Młodzi sprzedają wszys­tko, co ukradną, za marny grosz, bawią się dwa dni i znowu nic nie mają. Taka jest różn­ica.

– Tylko taka? A nauczy­ciele? Oni nie mają wpływu na to, czy młodzież krad­nie, czy nie?

– Chłopcy, którzy trafiają do popraw­czaka, niew­iele by­wali w szkole. Niek­tórzy nie nauczyli się nawet czytać ani pisać. Pozn­ałem tu siedem­nastolet­niego chło­paka, który ani razu nie był w szkole. Inni pochodz­ili, ale się nie uczyli, wagarowali, więc zostawiano ich w tej samej klasie, a jak rozr­a­bi­ali, to przen­oszono ich ze szkoły do szkoły. Po­tem taki chło­pak zu­pełnie się zniechęci do nauki, wstyd mu, że jest w klasie najstarszy, na­jwyższy, a na­jm­niej umie, no to przestaje się w szkole pokazy­wać.

– Niek­tórzy z tych chłop­ców popełnili za­bójstwo. Trudno w to uwi­erzyć, kiedy się na nich patrzy.

– Bo cza­sem jest tak, idzie się na kradzież i ktoś to zobaczy. I wtedy taki chło­pak się przestraszy, bo wie, że jest świadek. Boi się, że wszy­scy się dow­iedzą o tym, że krad­nie, i uderzy tego przypadkowego świadka. Nie chce zabić, tylko nas­traszyć, albo w tym zden­er­wowaniu nawet nie wie, co robi. Uderzy i trup.

Mil­czymy przez chwilę.

– A bywa i tak, że chło­pak się broni, dźg­nie nożem i zabije. Pech. Cza­sem dojdzie do bójki, na przykład po meczu, i któryś tak nieszczęśli­wie uderzy, że śmi­erć na miejscu. Albo w cza­sie kłótni zden­er­wuje się, wyciąg­nie nóż…

– Musi mieć przy sobie nóż, żeby nim pch­nąć.

– Dzisiaj prawie wszy­scy noszą noże.

– Jed­nak gdy ktoś uczest­niczy w rozboju, to zn­aczy, że już wcześniej zdecy­dował się na użycie noża czy in­nego nar­zędzia, wiedział, że może ko­goś zranić, a nawet zabić.

– Jeśli chło­pak wy­chow­uje się w pato­lo­gicznej rodzinie, widzi dużo bru­tal­ności, ukrad­nie raz czy drugi, i pobije, to przestaje mieć sum­i­enie. Kiedy patrzy się od maleńkiego na ok­ru­cieństwo, bi­jatykę, czy samemu dostaje się baty, to się człow­iek do tego przyzwyczaja i po­tem się nad tym nie za­stanawia, że ktoś odczuwa ból. Taki już nie ma żad­nych za­hamowań i nie za­d­rży mu ręka, nim uderzy, bo on wtedy nie myśli, że ko­goś krzy­wdzi, albo że może zabić.

– Nie czuje bólu in­nego człow­ieka. Co więc czuje?

– On po­tem już nigdy szczerze nie opowie, jak to z nim było w tamtej chwili, kiedy zabił. Będzie się wybielał, krę­cił. Może nawet sam nie wie, dlaczego zabił. I nigdy już nie będzie wiadomo, jakim wtedy był człow­iekiem, co czuł i myślał, co to za mo­ment był, jaka była okoliczność. On się już nigdy nie zdradzi. Może tylko przez sen.

– Czy tu chłopcy mówią przez sen?

– Tak, niek­tórzy nawet krzyczą.

– Czy opowiadają sobie, dlaczego się tu znaleźli? Co zrobili? Wiesz, który jakie popełnił przestępstwo?

– Oni nie mówią, a ja nie py­tam. Lepiej nie wiedzieć. Nie mam na to papi­erów, co kto zrobił, każdy żyje swoim ży­ciem, każdy ma swoje ta­jem­nice.

– Czy tych chłop­ców, co zab­ili czy zg­wał­cili, też jest ci żal, czy tylko złodziei, którzy kradli z biedy?

– Za­bójców mniej mi żal, cho­ciaż i oni są nieszczęśliwi. Zmarnowali sobie życie. Ale cóż, jak zrobił, tak ma.

– Są tu tacy, co gwał­cili.

– Ja nie po­trafię zro­zu­mieć gwał­cicieli. Cho­ciaż jeśli jest to gwałt zbiorowy, to jeden dru­giemu chce zaim­ponować, nawet nie może się wyłamać, więc gwałci jak wszy­scy. Przy­wieźli tu niedawno trzyn­astolet­niego Staszka, podobno brał udział w gwałcie zbiorowym. Mały, chudy, dziecinny, chło­paki się śmieją, że nie miał czym gwał­cić, ale starsi gwał­cili, to on też. Chyba myślał, że tak się to robi. Na siłę.

Za­śmiał się, lecz chyba pomyślał, że pow­iedział coś ni­estosownego, bo spoważniał i prze­prosił.

– Może nie pow­inienem tak pani o tym opowiadać?

– Czy czujesz się tu bezpiecznie? Na przykład w nocy, kiedy jesteście sami, bez wy­chow­awcy.

– Śpimy przy ot­war­tych drzwiach. Co pięt­naście minut przechodzi przez korytarz wy­chow­awca, który pełni na piętrze dyżur.

– No to raczej jest bezpiecznie.

– Dużo się może zdar­zyć przez pięt­naście minut – uświad­amia mi z za­gadkowym uśmie­chem.

Znów chwila mil­czenia.

– Wy­chow­awcy sta­rają się tak do­brać chło­paków w sypi­alni, by w jed­nej byli sami „męscy”, a w dru­giej ci inni – wyjaśnia. – Tam, gdzie wszy­scy są jed­nakowo ważni, nie ma kogo wykorzys­tać. Pani ro­zu­mie, o czym mówię? Taki chło­pak będzie miał uraz do końca ży­cia. Pani ro­zu­mie?

– Chyba ro­zu­miem. Czy popraw­czak „poprawia” ludzi, pros­tuje ich charak­tery?

– Tu każdy chło­pak musi się dostosować do nar­zu­co­n­ych war­unków i staje się inny niż na wolności. Nie ma wyjś­cia, musi robić to, co każą, to, co wszy­scy, musi brać udział we wszys­tkich za­jęciach, im­prez­ach. Może, gdy tu przebywa, jest rzeczy­wiście inny, niż był wcześniej, in­aczej myśli niż wtedy, gdy był tam, za bramą. Jest zmuszony do in­nego postę­pow­ania. Ale on nie jest sobą, są to sztuczne war­unki, jest taki, jakim tutaj musi być. Za bramą w podob­nych sytu­ac­jach re­agowałby na pewno in­aczej. Myślę więc, że jeden się zmi­eni, a drugi – nie, bo to, co widział i robił, zanim tu trafił, na­jmoc­niej w nim tkwi. Kiedy wróci do swo­jego śro­dow­iska, będzie znowu taki, jaki był wcześniej, znów będzie postę­pował tak jak inni wokół. Kiedyś rozmawiałem ze stu­dentką, która tu była na prak­tyce. Pow­iedzi­ała, że w resoc­jaliz­a­cji można uzyskać pełny, stupro­centowy suk­ces. Trochę na ten temat czytałem, ob­ser­wuję tych chłop­ców, znam ich i uważam, że to nieprawda. To po prostu niemożliwe, by każdy człow­iek tak zu­pełnie się zmi­enił. Prze­cież na niego mogą wpłynąć różni ludzie i różne okoliczności, wszys­tko w jego ży­ciu może się zdar­zyć, a gdy będzie słaby, albo nauczony złego, znów popełni przestępstwo. Nie da się tak łatwo naprawić umysłu, taka już jest psychika ludzka.

– Słysz­a­łam, że jesteś wo­lontari­uszem.

Roz­po­godził się, uspokoił, uśmiech­nął.

– Jestem wo­lontari­uszem już czwarty rok, by­wam w kilku domach opieki, za­jmuję się dziećmi z por­ażeniem mózgowym i autystycznymi, które nie mówią, nie słyszą. Opiekuję się też starszymi ludźmi, sparaliżow­anymi czy niedołężnymi. Mnie oni nigdy nie brzy­dzą, przewijam ich, myję, karmię, wy­wożę na wózku na spacer. To nor­malni ludzie, jak pani czy ja. Pani sobie nie wyo­braża, jak oni po­trafią się cieszyć, gdy się ich za­w­iezie do parku i postawi wózek w słońcu. Dla pani to nic wielkiego iść na spacer, pani prawie nie za­uważa słońca, a dla nich to radość. Jaka to przyjem­ność, kiedy zrobi się coś takiego, że biedne, sparaliżow­ane dziecko tak bardzo się cieszy. Kiedyś po­jechaliśmy z nimi na zi­mow­isko i zor­ganizowaliśmy dla nich ku­lig. One wtedy pier­wszy raz w ży­ciu jechały na sankach. Boże, jak się cieszyły. Ich opiekunom nie chce się tak wszędzie z nimi chodzić czy jeździć, a myśmy tam z chło­pakami wiele pozmi­eni­ali, wprowadz­iliśmy dużo ży­cia. Mam swo­jego ulu­bieńca, trzy­dzi­esto­let­niego mężczyznę z por­ażeniem mózgowym, z pow­ykrzy­wianymi kończy­nami, który nie mówi, więc nie można się z nim poro­zu­mieć. Kiedyś podałem mu laptopa i okazało się, że on po­trafi pisać. I ro­zu­mie, co pisze. Nikt o tym nie wiedział, że on umie pisać, nikt się tego nie domyślił, tylko ja na to wpadłem. Teraz dostał od jakiejś firmy starego laptopa i już można się z nim kon­tak­tować. Wie pani, co to dla niego zn­aczy? Jest mi bardzo wdz­ięczny, bo łatwiej mu żyć. A to wielka radość móc coś dla ko­goś zrobić, nie oczekując wdz­ięczności. Kiedy jedziemy z nimi na turnus, są zdani tylko na nas, ale żaden z naszych chło­paków nie zostawi sparaliżow­anego człow­ieka bez opieki, nikt nie zaniedba swo­jego obowiązku. Bo jak takiego nie przew­inąć, nie na­karmić, jeśli on jest zdany tylko na ciebie i od ciebie za­leżny? Niech pani nap­isze o wo­lontariacie, żeby ludzie nie patrzyli na nas tylko jak na mar­gines. Wo­lontariat człow­ieka zmi­enia, na­bi­era się uczciwości. Nie wszy­scy chłopcy nadają się do wo­lontari­atu, niek­tórych może brzy­dzą niepełno­s­prawni, nie po­trafią ich przewijać, podmy­wać, a inni mówią, że mają za dużo siły w rękach i boją się, że niech­cący zrobią im krzy­wdę. Chodzą jed­nak także do domów opieki i po­magają im w inny sposób. Naprawiają sprzęt, re­mon­tują bu­dynki, dbają o ogród czy park wokół ich za­kładu. Nikogo w popraw­czaku nie zmusza się do takich za­jęć, idziemy do domów opieki z wyboru, to nasza decyzja.

– Chciałbyś po wyjś­ciu z popraw­czaka za­j­mować się niepełno­s­prawnymi?

– Tak, chcę stu­di­ować oli­go­fren­o­ped­ago­gikę. Rozmawiałem o tym z wy­chow­awcą, który wykłada resoc­jaliz­a­cję.

– A nie chcesz kiedyś zostać wy­chow­awcą w popraw­czaku?

– Nie. Wy­chow­awcą musi być osoba silna, bezwzględna, kon­sek­wentna, która po­trafi na­tych­mi­ast rozwiązy­wać różne trudne, kon­f­liktowe sytu­acje. Wy­chow­awca musi re­agować szybko i stanow­czo. Ja nie mam takiego charak­teru, brak mi siły i zdecy­dow­ania. Nie po­trafiłbym na przykład uderzyć trzyn­astolatka, nawet gdyby mnie zaatakował. Zresztą wy­chow­awca w popraw­czaku nie wie tego, czego nie widzi, a wszys­tkiego i tak nie zobaczy.

– Gdybyś miał opra­cować pro­gram resoc­jaliz­a­cji młodych przestęp­ców, na co byś postawił?

– Uczyłbym ich nor­mal­nego ży­cia, nie trzymał w za­kładzie zamkniętym, bo tu się ich izoluje od trud­nych sytu­acji, z jakimi będą się spotykać. Ci chłopcy nie wiedzą choćby tego, jak ciężko trzeba dzisiaj pra­cować, by nie stra­cić pracy i za­robić na siebie, na rodz­inę. Nie są wytrwali, nie umieją nar­zu­cić sobie dy­s­cypliny i pod­jąć odpow­iedzi­al­ności. Zabi­er­ałbym ich także na dobre filmy, do teatru, nauczyłbym ich czytać ciekawe książki i odpow­iedzi­al­nie korzys­tać z in­ter­netu. Bo oni po kilku latach po­bytu w popraw­czaku są jakby z in­nego świ­ata, tu mają wszys­tko podane na tacy, więc po wyjś­ciu na wolność nie umieją sobie radzić. Znają tylko taką rzeczy­wis­tość, jaką mieli przed po­bytem w popraw­czaku, więc gdy stąd wyjdą, postępują tak, jak się nauczyli jako dzieci. Jest to dla nich łatwiejsze niż żyć uczciwie.

– Słysz­a­łam, że ludzie nie ufają tym, co byli w popraw­czaku. Może dlat­ego tak trudno, po wyjś­ciu stąd, za­czynać nor­malne życie?

– Jak się ludzie dow­iedzą, że ktoś był w popraw­czaku, to na­tych­mi­ast się od niego odsuwają. Chow­ają przed nami torebki, port­fele. Prze­cież to się widzi. I nie chcą nas przyj­mować do pracy.

– Niełatwo zdobyć za­ufanie.

– Przede wszys­tkim trudno zgu­bić ślad. Jest tak, jeden chło­pak siedzi w jed­nej placówce, drugi w in­nej, trzeci w więzi­eniu. Ten był po jed­nej stronie, ten po dru­giej – ten grypsujący, a ten fra­jer. Wie pani, o czym mówię? Jak wyjdą na wolność, to znów się spotykają. Za mną też wszędzie pójdzie gryps, gdzie byłem, z kim trzymałem, jak się zachow­y­wałem, co robiłem. Wszędzie się ko­goś spotka, kto cię zna, wie, kim jesteś, i może cię sz­antażować, że powie innym. Gdyby się udało zer­wać te wszys­tkie kon­takty i zna­jomości, wtedy można by było spróbować za­cząć wszys­tko od nowa. Będę próbował. Mam już dziew­czynę.

– Co robi?

– Uczy się. Pozn­ałem ją w parku, na prze­pustce, pochodzi z dobrej rodz­iny. Kolega też poznał fa­jną dziew­czynę na wo­lontariacie, jest pielęgni­arką. Wo­lontariat ich połączył.

– Czy twoja dziew­czyna wie, że tu jesteś?

– Tak. I cały czas tu dz­woni. Znamy się już blisko rok, z tego pięć ty­godni byliśmy razem. Dobrze, że wszys­tko, co na­jgor­sze, mam już za sobą. Nie chciałbym przeży­wać tego drugi raz.

– A co było na­jgor­sze?

– Na­jtrud­niej jest przeby­wać tam, gdzie się nie chce być. Na szczęście ja już wkrótce stąd wy­chodzę.

– Możesz stąd uciec.

– Gdybym chciał uciec, to już dawno by mnie tu nie było, ale muszę odsiedzieć swoje. Niew­iele mi zostało. Myślałem, żeby o tym wszys­tkim nap­isać książkę.

– Po co?

– Żeby ludzie pozn­ali prawdziwe życie.

– Nie znają?

– Takiego jak nasze nie znają.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: