Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kłopotliwe dziedzictwo? Architektura Trzeciej Rzeszy w Polsce - ebook

Data wydania:
11 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
40,00

Kłopotliwe dziedzictwo? Architektura Trzeciej Rzeszy w Polsce - ebook

Dziedzictwo bywa kłopotliwe, o czym zaświadczają najlepiej były obóz koncentracyjny Auschwitz czy Pałac Kultury i Nauki. Największy jednak kłopot mamy z tym, co pozostawiła w naszym kraju Trzecia Rzesza. Jak złożona jest to kwestia, pokazuje najnowsza książka Międzynarodowego Centrum Kultury. I dostarcza najpełniejszego jak dotąd, nierzadko zaskakującego przeglądu tych „źle urodzonych” budowli.

Teren dzisiejszej Polski to również obszar wielkiego przestrzennego eksperymentu, jakim było stworzenie niemieckiej Lebensraum. Eksperymentu zakrojonego we wszystkich architektonicznych skalach: od „wzorcowej prowincji” przez „idealne niemieckie miasto na Wschodzie” po „wzorcową wioskę” i „modelowe mieszkanie dla niemieckiej rodziny”. Inaczej realizowano go na ziemiach należących przed wojną do Niemiec, a inaczej na obszarach podbitej Rzeczypospolitej, które albo włączono bezpośrednio do Rzeszy, albo utworzono z nich Generalne Gubernatorstwo. O ile w Gdańsku, Szczecinie czy Wrocławiu nazistowska architektura nie dziwi, o tyle jej obecność w Ciechanowie, Pułtusku czy na Wawelu może zaskakiwać.

Część planów zrealizowano, inne pozostały na papierze. Niektóre budowle nadal noszą swe kłopotliwe piętno, wiele jednak wtopiło się w otoczenie. Autorzy dociekają ich rodowodu, rekonstruują przesłania: na przykład Ordensburga w Złocieńcu na Pomorzu Zachodnim — upodobnionego do krzyżackiego zamku ośrodka szkolenia nowych hitlerowskich elit — czy Eichenkampu pod Gliwicami — wzorcowej osady dla funkcjonariuszy SA i SS z germańskim dębem nie tylko w nazwie. Za wieloma projektami stała przemoc symboliczna. Bez uporczywego zniemczania, bez wymazywania polskości nie dałoby się Poznania przekształcić w „nowe centrum administracyjne i kulturalne niemieckiego Wschodu”, stworzyć „nowego niemieckiego miasta Warszawy” czy „przywrócić” Krakowowi jego „prastarą niemieckość” i zmienić w Norymbergę Wschodu.

Za architekturą stała ideologia, za ideologią — zbrodnia. Rewersem tego, co budowano i przebudowywano dla „rasy panów” były getta i wysiedlenia. Dobrobyt oparty na niewolniczej pracy podludzi. Infrastruktura eksterminacji — fabryk śmierci i obozów dostarczających darmowej niemal siły roboczej w myśl doktryny „wyniszczenia przez pracę” tak przewrotnie sparafrazowanej na bramie w Auschwitz.

Z dziedzictwem kłopotliwym niełatwo się pogodzić. Nawet zabliźnione, jest śladem krzywdy, przemocy, zbrodni. Osiemdziesiąt lat, jakie od wojny upłynęły, pozwoliły jednak badaczom spojrzeć na nie „bez gniewu i bez upodobania”. A jednocześnie postawić ważne pytanie: czy jako społeczeństwo jesteśmy w stanie przejść od emocji do debaty, od kontrowersji do namysłu, zastanowić się, dlaczego i na jakich zasadach można uchronić również tak dramatyczne świadectwo historii jak pozostawione przez hitlerowców w Polsce dziedzictwo nienawiści.

Kategoria: Architektura
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66419-20-9
Rozmiar pliku: 15 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Fun­da­men­tem naszego sto­sunku do prze­szło­ści jest dzi­siaj nie pie­tyzm wobec zabyt­ków, ale kul­tura pamięci jako sys­tem pamięci zbio­ro­wej danego spo­łe­czeń­stwa. To znacz­nie wię­cej niż teo­rie Maksa Dvořáka i Juliusa von Schlos­sera na temat _Kun­st­ge­schichte als Geistes­ge­schichte_¹.

Kult prze­szło­ści – tak mocno zako­rze­niony w euro­pej­skiej tra­dy­cji – staje się przede wszyst­kim naszym „obo­wiąz­kiem pamięci”, tej indy­wi­du­al­nej i tej zbio­ro­wej. Tra­giczne doświad­cze­nie naro­dów Europy Środ­ko­wej w XX wieku spra­wia, że „obo­wią­zek pamięci” jest wyzwa­niem szcze­gól­nym. Holo­kaust, zmiana gra­nic poli­tycz­nych, czystki etniczne, ide­olo­gie tota­li­tarne spo­wo­do­wały, że roz­po­częte po roku 1989 pro­cesy przy­wra­ca­nia, kon­stru­owa­nia i utrwa­la­nia pamięci zbio­ro­wej prze­kształ­ciły Europę Środ­kową w wiel­kie pole bitwy o pamięć. Pol­ska zna­la­zła się w jej epi­cen­trum. Waż­nym ele­men­tem tej bitwy jest dzie­dzic­two kul­tu­rowe, w tym dzie­dzic­two mate­rialne.

Dzie­dzic­two kul­tu­rowe to nie tylko pro­ces nie­usta­ją­cej rein­ter­pre­ta­cji prze­szło­ści i wyko­rzy­sty­wa­nia jej do współ­cze­snych celów, lecz także przed­miot kon­flik­tów (czego przy­kła­dem są choćby pola bitewne) i kon­tro­wer­sji – mię­dzy pań­stwami, naro­dami, reli­giami, gru­pami spo­łecz­nymi, regio­nami czy róż­nymi innymi inte­re­sa­riu­szami. John E. Tun­bridge i Gre­gory J. Ash­worth twier­dzą wręcz, że każde dzie­dzic­two z zasady jest obsza­rem debaty i kon­tro­wer­sji².

Dzie­dzic­two kło­po­tliwe (_dis­so­nant heri­tage_) sta­nowi szcze­gólny pro­blem Europy Środ­ko­wej, gdzie gra­nice poli­tyczne w XX wieku zmie­niały się szyb­ciej niż gra­nice kul­tu­rowe. Kon­flikty pamięci, nie­pa­mięć oraz pro­blem dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego i dzie­dzic­twa nie­chcia­nego są rów­nież pol­skim doświad­cze­niem XX wieku. Nie­pod­le­głość ozna­czała nie tylko two­rze­nie nowej sym­bo­liki pań­stwo­wej, lecz także burze­nie świa­dectw obcej domi­na­cji oraz wyma­zy­wa­nie ich z pamięci zbio­ro­wej. Do wyjąt­kowo dra­stycz­nych form nisz­cze­nia „obcych” sym­boli docho­dziło po roku 1918 na tere­nach daw­nych zabo­rów pru­skiego i rosyj­skiego. W Pozna­niu na przy­kład już w 1919 roku zbu­rzono wszyst­kie pru­skie pomniki, mię­dzy innymi pomnik Ottona von Bismarcka przy dzi­siej­szym placu Mic­kie­wi­cza³. O ile „wymiana” pomni­ków była wów­czas swo­istym zna­kiem czasu w całej Euro­pie Środ­ko­wej⁴, o tyle na zie­miach zaboru pru­skiego oso­bliwy roz­dział dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego sta­no­wiły tak zwane Bismarck-Türme. Na prze­ło­mie XIX i XX wieku na tery­to­riach Cesar­stwa Nie­miec­kiego (oraz poza jego gra­ni­cami, także na innych kon­ty­nen­tach) powstało około 240 wież Bismarcka i wiele z nich zna­la­zło się w gra­ni­cach Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej⁵. Naj­bar­dziej znana jest wieża Bismarcka w Mysło­wi­cach, w pobliżu tak zwa­nego trój­kąta trzech cesa­rzy. Kamienną wieżę wido­kową, wysoką na ponad dwa­dzie­ścia metrów, usy­tu­owano na wzgó­rzu u zbiegu Bia­łej i Czar­nej Prze­mszy. Po uro­czy­stym otwar­ciu w roku 1907 wieża szybko stała się atrak­cją tury­styczną i waż­nym zna­kiem w kra­jo­bra­zie pogra­ni­cza trzech impe­riów. Gdy w roku 1922 zna­la­zła się na tery­to­rium Pol­ski, prze­mia­no­wano ją na Wieżę Wol­no­ści i ozdo­biono pła­sko­rzeźbą z wize­run­kiem Tade­usza Kościuszki. W latach trzy­dzie­stych na pole­ce­nie woje­wody ślą­skiego Michała Gra­żyń­skiego została jed­nak roze­brana, a pozy­skany kamień wyko­rzy­stano do budowy kate­dry w Kato­wi­cach⁶.

Znacz­nie więk­sze emo­cje wyzwa­lały sym­bole car­skiej domi­na­cji na zie­miach daw­nego zaboru rosyj­skiego. Ofiarą zrzu­ce­nia przez Pola­ków jarzma zabo­rów i „odmo­skwia­nia” pol­skich miast po pierw­szej woj­nie świa­to­wej stały się liczne cer­kwie pra­wo­sławne wznie­sione przez car­skie wła­dze jako sym­bol rosyj­skiego pano­wa­nia i narzę­dzie rusy­fi­ka­cji. Archi­tek­tura cer­kiewna znik­nęła po 1918 roku mię­dzy innymi z pej­zażu Kali­sza, Lublina, Płocka i Wło­cławka⁷. Naj­bar­dziej dra­stycz­nym przy­kła­dem kon­fliktu pamięci było roze­bra­nie monu­men­tal­nego soboru Świę­tego Alek­san­dra New­skiego przy placu Saskim, w sercu War­szawy. Ten pra­wo­sławny sobór kate­dralny wznie­siono w latach 1894–1912 z ini­cja­tywy gene­rała guber­na­tora Josifa Hurki według pro­jektu Leon­tija Benois, wybra­nego do tego zada­nia przez samego cara Alek­san­dra III⁸. Mimo że sobór miał sta­no­wić „po wsze czasy sym­bol rosyj­skiego pano­wa­nia”⁹, jego roz­biórka w latach 1924–1926 wywo­łała burz­liwą dys­ku­sję i pro­te­sty śro­do­wisk inte­lek­tu­al­nych. Głos zabrał mię­dzy innymi Ste­fan Żerom­ski, który pro­po­no­wał prze­kształ­ce­nie „nie­chcia­nej budowli” w muzeum mar­ty­ro­lo­gii narodu pol­skiego¹⁰.

Spory i kon­flikty pamięci z cza­sów Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej zostały nie­omal cał­ko­wi­cie prze­sło­nięte przez skalę tra­ge­dii dru­giej wojny świa­to­wej na zie­miach pol­skich. Porzą­dek jał­tań­ski i jego poli­tyczne kon­se­kwen­cje – w tym kolejna zmiana gra­nic i wiel­kie czystki etniczne – dodat­kowo zmul­ti­pli­ko­wały pro­blem dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego. Jego nowa defi­ni­cja ozna­czała w powo­jen­nej pol­skiej rze­czy­wi­sto­ści przede wszyst­kim posta­wie­nie znaku rów­no­ści mię­dzy dzie­dzic­twem nie­chcia­nym (_unge­wol­l­tes Erbe_) a „walką z niem­czy­zną”. O skali anty­nie­miec­kich nastro­jów dobrze świad­czą ocze­ki­wa­nia pol­skich dele­ga­tów z Mazur, uczest­ni­ków pierw­szego lubel­skiego zebra­nia Sto­wa­rzy­sze­nia Archi­tek­tów Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej (SARP), któ­rzy w listo­pa­dzie 1944 roku żądali, by: „znieść, zbu­rzyć, zetrzeć z powierzchni ziemi wszyst­kie dawne zamki krzy­żac­kie, by ślad po nich nie został, a wspo­mnie­nie zagi­nęło”¹¹. Lista ofiar takiego spo­sobu myśle­nia jest długa i cią­gle czeka na wery­fi­ka­cję. Znaj­dują się na niej zarówno zabytki z epoki śre­dnio­wie­cza, jak i dzie­dzic­two XIX i XX wieku. Szcze­gól­nie dra­stycz­nym prze­ja­wem „walki z niem­czy­zną” stało się masowe nisz­cze­nie nie­miec­kich cmen­ta­rzy na zie­miach zachod­nich i pół­noc­nych PRL. Akcja ta była pro­wa­dzona jesz­cze w latach sie­dem­dzie­sią­tych XX wieku, rów­nież w tak dużych mia­stach jak Gdańsk i Wro­cław.

Nowo­cze­sne teo­rie zarzą­dza­nia dzie­dzic­twem zwra­cają uwagę mię­dzy innymi na kwe­stię wydzie­dzi­czo­nych, gdyż każde dzia­ła­nie w obsza­rze dzie­dzic­twa może ozna­czać pro­blem grup dotknię­tych prze­mocą lub wyklu­cze­niem czy zigno­ro­wa­nych¹². Dzie­dzic­two wydzie­dzi­czo­nych i dzie­dzic­two bez dzie­dzi­ców to „pro­dukty” tra­ge­dii XX wieku: Holo­kau­stu i czy­stek etnicz­nych. Bar­dzo dobrym przy­kła­dem tego zja­wi­ska jest Wro­cław – naj­więk­sze mia­sto w Euro­pie i na świe­cie, w któ­rym w wyniku dru­giej wojny świa­to­wej nastą­piła wymiana lud­no­ści w stu pro­cen­tach¹³. Po 1945 roku Wro­cław stał się poli­go­nem wiel­kich prac kon­ser­wa­tor­skich pole­ga­ją­cych na rekon­struk­cji znisz­czo­nego mia­sta, praw­dzi­wym labo­ra­to­rium dzie­dzic­twa rozu­mia­nego wła­śnie jako pamięć i toż­sa­mość. To mate­ria znacz­nie trud­niej­sza niż kon­ser­wa­cja zabyt­ków. Dla pierw­szych przy­by­wa­ją­cych tam pol­skich osad­ni­ków ruiny nie­miec­kiego Bre­slau ozna­czały bowiem dzie­dzic­two wroga! Przez następne dekady myśle­nie kolej­nych poko­leń wro­cła­wian o nowej małej ojczyź­nie prze­cho­dziło zna­mienną ewo­lu­cję: od dzie­dzic­twa wroga i obcego mia­sta, przez dzie­dzic­two sąsiada, po „umo­je­nie” dzie­dzic­twa i dostrze­że­nie jego war­to­ści uni­wer­sal­nych. Przy­kład Wro­cławia pozwala lepiej zro­zu­mieć siłę i zna­cze­nie dzie­dzic­twa niemate­rialnego, naszej pamięci i toż­sa­mo­ści, a także dyna­mikę pro­cesu, jakim jest dzie­dzic­two¹⁴.

Konieczne jest więc wyraźne roz­róż­nie­nie mię­dzy nie­słusz­nie sto­so­wa­nymi zamien­nie poję­ciami: zabytku i dzie­dzic­twa, a także mię­dzy dwoma para­dyg­ma­tami: filo­zo­fii ochrony i filo­zo­fii dzie­dzic­twa. Dzie­dzic­c­two – w odróż­nie­niu od tra­dy­cyj­nie rozu­mia­nego zabytku – nie musi być piękne. To dla­tego Auschwitz jest dzi­siaj naj­czy­tel­niej­szym w świe­cie sym­bo­lem dzie­dzic­twa nie­na­wi­ści (wpi­sa­nym na _Listę świa­to­wego dzie­dzic­twa UNE­SCO_), a sta­li­now­ski Pałac Kul­tury i Nauki w War­sza­wie służy jako zna­ko­mity przy­kład dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego¹⁵.

Współ­cze­sny stan­dard poli­tyki pań­stwa w zakre­sie ochrony dzie­dzic­twa można w Euro­pie spro­wa­dzić do kilku zasad. Naj­waż­niej­sze to posta­wie­nie znaku rów­no­ści mię­dzy ter­mi­nami „dobra kul­tury” i „dzie­dzic­two kul­tu­rowe” oraz stwo­rze­nie poję­cia „naszego wspól­nego dzie­dzic­twa” (_our com­mon heri­tage_). Zapo­biega się dzięki temu groź­bie selek­tyw­nej ochrony zabyt­ków według kry­te­riów ide­olo­gicz­nych lub poli­tycz­nych¹⁶. A jak jest w rze­czy­wi­sto­ści?

Naj­bar­dziej intry­gu­ją­cym przy­kła­dem kło­po­tli­wego dzie­dzic­twa Trze­ciej Rze­szy w Kra­ko­wie pozo­staje Wawel¹⁷. Zwłasz­cza domi­nu­jący w pej­zażu wzgó­rza wawel­skiego budy­nek numer 5 był owo­cem dys­ku­sji i stu­diów pro­jek­to­wych, a ogólną kon­cep­cję jego ukształ­to­wa­nia zatwier­dził oso­bi­ście w marcu 1941 roku Hans Frank¹⁸. Mimo styg­matu dzie­dzic­twa nie­chcia­nego i poli­tycz­nie nie­po­praw­nej metryki uro­dze­nia budy­nek numer 5 w for­mie _Verwaltungsgebäude der Kan­zlei Burg_ prze­trwał jako wawel­skie dzie­dzic­two Trze­ciej Rze­szy w sta­nie nie­zmie­nio­nym zarówno przez okres PRL, jak i przez kil­ka­na­ście pierw­szych lat Trze­ciej Rze­czy­po­spo­li­tej. Dopiero w latach 2006–2009 kan­ce­la­ria Hansa Franka pod­dana została spek­ta­ku­lar­nej prze­bu­do­wie. Ten naj­now­szy roz­dział „walki z niem­czy­zną” miał na celu „usu­nię­cie cho­ciaż w czę­ści piętna nie­miec­kich poczy­nań na wzgó­rzu oraz poprawę archi­tek­tury w tak waż­nym i repre­zen­ta­cyj­nym miej­scu”¹⁹. Ponad sześć­dzie­siąt lat po upadku Trze­ciej Rze­szy na Wawelu – w szcze­gól­nym miej­scu pamięci zbio­ro­wej Pola­ków – nie prze­wi­dziano już miej­sca dla _Verwaltungsgebäude der Kan­zlei Burg_. W opi­nii pol­skich kon­ser­wa­to­rów kró­lew­skiej rezy­den­cji archi­tek­to­niczne dzie­dzic­two Trze­ciej Rze­szy nie paso­wało do kon­stru­owa­nia naro­do­wej pamięci o „świę­tej górze Pola­ków”. Było przed­mio­tem kon­tro­wer­sji – zwłasz­cza że miej­sce tak ważne dla narodu jak Wawel kon­sty­tu­uje toż­sa­mość naro­dową. W ten spo­sób Wawel jako labo­ra­to­rium pol­skiej pamięci zbio­ro­wej stał się w ostat­nim cza­sie papier­kiem lak­mu­so­wym naszego sto­sunku do dzie­dzic­twa Trze­ciej Rze­szy. Czy jej mate­rialne resztki pozo­stają w Pol­sce dzie­dzic­twem kło­po­tli­wym i rze­czy­wi­ście winny być wyma­zy­wane z pamięci?

To jedno z pytań, które sta­wiamy sobie dziś. Czy doj­rze­li­śmy do odpo­wie­dzi na nie? Ważne, że w Mię­dzy­na­ro­do­wym Cen­trum Kul­tury doj­rze­li­śmy do zada­nia tego pyta­nia. Padło ono w cza­sie kon­fe­ren­cji zaty­tu­ło­wa­nej _Kło­po­tliwe dzie­dzic­two Trze­ciej Rze­szy w Pol­sce_, którą zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy w part­ner­stwie z Zen­tra­lin­sti­tut für Kun­st­ge­schichte z Mona­chium w grud­niu 2018 roku. Zada­li­śmy je w MCK nie dla­tego, że nasza sie­dziba przy Rynku Głów­nym w Kra­ko­wie została w roku 1940 prze­bu­do­wana, by słu­żyć Han­sowi Fran­kowi jako sie­dziba NSDAP dla całego Gene­ral­nego Guber­na­tor­stwa²⁰. Padło ono dla­tego, że Cen­trum wyro­sło z pol­skiej zmiany roku 1989 po to, by mie­rzyć się z trud­nymi tema­tami w dia­logu z naszymi sąsia­dami. W tę filo­zo­fię wpi­suje się rów­nież nasza książka zaty­tu­ło­wana _Kło­po­tliwe dzie­dzic­two? Archi­tek­tura Trze­ciej Rze­szy w Pol­sce_. Zawiera ona zarówno owoce kra­kow­skiej kon­fe­ren­cji z roku 2018, jak i tek­sty spe­cjal­nie zamó­wione na potrzeby tej publi­ka­cji.

Sztuka Trze­ciej Rze­szy sta­no­wiła w cza­sach PRL temat przez bada­czy igno­ro­wany, a przez cen­zurę zaka­zany. Na pol­skim grun­cie pierw­szą próbą prze­ła­ma­nia tego tabu była książka Pio­tra Kra­kow­skiego _Sztuka Trze­ciej Rze­szy_ wydana przez Mię­dzy­na­ro­dowe Cen­trum Kul­tury wspól­nie z Irsą²¹. Pro­fe­sor Kra­kow­ski pomi­nął w niej jed­nak pro­ble­ma­tykę archi­tek­tury hitle­row­skiej w Pol­sce. Dzi­siaj – ponad ćwierć wieku póź­niej – chcemy więc pójść dalej. Zwłasz­cza że jesz­cze w latach dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku archi­tek­tura ta stała się przed­mio­tem poważ­nych badań w Niem­czech. Ich zna­czą­cym i poucza­ją­cym efek­tem jest pio­nier­skie stu­dium Nie­lsa Gut­schowa zaty­tu­ło­wane _Ord­nung­swahn. Archi­tek­ten pla­nen im „ein­ge­deut­sch­ten Osten“ 1939–1945_, wydane w roku 2001²².

Histo­ria urba­ni­styki i archi­tek­tury Trze­ciej Rze­szy docze­kała się obfi­tej lite­ra­tury przed­miotu, głów­nie – co zro­zu­miałe – nie­miecko- i anglo­ję­zycz­nej. Pro­ble­ma­tyka ta w ostat­nim cza­sie zain­te­re­so­wała rów­nież rosnącą grupę pol­skich bada­czy w kilku ośrod­kach uni­wer­sy­tec­kich. Podej­mo­wane przez nich stu­dia doty­czą nie tylko Wro­cła­wia czy Szcze­cina po roku 1933, lecz także pol­skich miast, zarówno tych, które w 1939 roku zostały inkor­po­ro­wane w gra­nice Rze­szy, takich jak Poznań i Łódź czy Toruń i Oświę­cim, jak i Kra­kowa oraz War­szawy²³. W roku 1945 w gra­ni­cach powo­jen­nej Pol­ski zna­la­zły się więc zie­mie nale­żące do Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej, ale też tery­to­ria sta­no­wiące wcze­śniej inte­gralną część Rze­szy Nie­miec­kiej. Sam ten fakt stwa­rza wyjąt­kową w skali Europy per­spek­tywę badaw­czą. W przy­szło­ści warto będzie pod­dać ana­li­zie – we współ­pracy ze wschod­nimi sąsia­dami Pol­ski – także tery­to­ria Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej, które w wyniku paktu Rib­ben­trop-Moło­tow zna­la­zły się w 1939 roku pod oku­pa­cją sowiecką. „Dopiero” w roku 1941 po agre­sji Nie­miec na Zwią­zek Radziecki sta­wały się one przed­mio­tem kolej­nych hitle­row­skich wizji i pla­nów. Doty­czy to zwłasz­cza okręgu bia­ło­stoc­kiego włą­czo­nego do Prus Wschod­nich i tak zwa­nego Distrikt Gali­zien ze sto­licą we Lwo­wie, sta­no­wiącego od 1941 roku nową część Gene­ral­nego Guber­na­tor­stwa.

Nie­miec­kie plany pod­boju i hitle­row­ska poli­tyka ludo­bój­stwa, zwłasz­cza w Pol­sce bez­po­śred­nio powią­zana z urba­ni­stycz­nymi wizjami oku­pan­tów, prze­są­dziły o jed­no­znacz­nej kwa­li­fi­ka­cji całego dorobku archi­tek­tów Trze­ciej Rze­szy jako dzie­dzic­twa okru­cień­stwa (_heri­tage of atro­city_). Nie może to jed­nak ozna­czać pomi­ja­nia tego zja­wi­ska i igno­ro­wa­nia go w bada­niach nad sztuką XX wieku w Pol­sce, w tym rów­nież nad nie­miec­kimi wizjami urba­ni­stycz­nymi wobec pol­skich miast. W więk­szo­ści pozo­stały one na papie­rze, a wznie­sione przez Niem­ców w latach 1940–1944 budowle wto­piły się w kra­jo­braz. Warto więc spoj­rzeć na te pro­jekty „szkieł­kiem i okiem”.

Koniecz­ność pod­ję­cia i pro­wa­dze­nia sys­te­ma­tycz­nych badań doty­czy zarówno nie­licz­nych budowli archi­tek­tury monu­men­tal­nej pozo­sta­wio­nej przez Trze­cią Rze­szę w Pol­sce, jak i obiek­tów nie­ro­ze­rwal­nie zwią­za­nych z histo­rią Holo­kau­stu. Szcze­gólną rolę w „grze w dzie­dzic­two” odgry­wają miej­sca pamięci. Skła­dają się one z ele­men­tów zarówno mate­rial­nych, jak i niemate­rial­nych. Są bowiem dłu­go­trwa­łymi, utrzy­mu­ją­cymi się przez poko­le­nia kata­li­za­to­rami zbio­ro­wej pamięci i toż­sa­mo­ści, które sta­no­wią część spo­łecz­nych, kul­tu­ro­wych i poli­tycz­nych zwy­cza­jów.

Archi­tek­tura Trze­ciej Rze­szy jako ele­ment więk­szego pro­blemu kło­po­tli­wego dzie­dzic­twa odzna­cza się wyjąt­kowo „wyso­kim wskaź­ni­kiem kło­po­tli­wo­ści”. Na tym zasa­dza się też szcze­gólna trud­ność bada­nia archi­tek­tury Trze­ciej Rze­szy na tery­to­rium Pol­ski. Trzeba przy tym mówić rów­nież o nie­zwy­kło­ści przy­padku Pol­ski w kwe­stii archi­tek­tury Trze­ciej Rze­szy! Na zie­miach znaj­du­ją­cych się przed rokiem 1939 w gra­ni­cach pań­stwa nie­miec­kiego Trze­cia Rze­sza stwo­rzyła już w latach trzy­dzie­stych pokaźny zasób budow­lany. To nie tylko cha­rak­te­ry­styczna archi­tek­tura wiel­kich ośrod­ków, takich jak Wro­cław, Szcze­cin, Opole, Gli­wice, Bytom czy Wolne Mia­sto Gdańsk. Dzie­dzic­two Trze­ciej Rze­szy jako część jej toż­sa­mo­ści na tere­nach Nie­miec sprzed 1939 roku to także: ratu­sze, sie­dziby władz i admi­ni­stra­cji róż­nego szcze­bla, budynki sądów, kom­pleksy woj­skowe, dworce kole­jowe, szkoły itp., roz­siane w mniej­szych i więk­szych miej­sco­wo­ściach Ślą­ska, Pomo­rza czy War­mii i Mazur. Można tam zna­leźć zarówno ważne dla ide­olo­gii i pro­pa­gandy Trze­ciej Rze­szy miej­sca sym­bole, takie jak Anna­berg (Góra Świę­tej Anny) i Tan­nen­berg (Olsz­ty­nek), czy wzor­cowe ośrodki szko­le­nia kadr nazi­stow­skich w rodzaju Ordens­burg Krössinsee (Zło­cie­niec), jak i z wiel­kim roz­ma­chem prze­pro­wa­dzone inwe­sty­cje w infra­struk­turę: auto­strady, kanały czy obiekty spor­towe, mię­dzy innymi sta­dion olim­pij­ski we Wro­cławiu. To nie­wąt­pli­wie refleks, a nawet istotna część dzie­dzic­twa Trze­ciej Rze­szy sprzed agre­sji na Pol­skę oraz intry­gu­jący roz­dział histo­rii rela­cji mię­dzy archi­tek­turą a ide­olo­gią i tota­li­tar­nym sys­te­mem poli­tycz­nym. Z dru­giej jed­nak strony można spo­tkać nad Wisłą liczne „pomniki” krwa­wej nie­miec­kiej oku­pa­cji, które czę­sto miesz­czą się w poję­ciu „archi­tek­tura i zbrod­nia”. Na pod­bi­tych przez Wehr­macht w 1939 roku pol­skich tery­to­riach mamy do czy­nie­nia z kolo­nial­nym aspek­tem hitle­row­skich pla­nów wobec ziem daw­nej Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej. Są to zarówno reali­za­cje, jak i pro­jekty oraz wizje potwier­dza­jące zbrod­ni­cze plany Hitlera! Doty­czą one tere­nów Dru­giej RP wcie­lo­nych w roku 1939 do Rze­szy, na przy­kład Pozna­nia, Kato­wic, Łodzi, Toru­nia, Cie­cha­nowa, Oświę­ci­mia, a także Gene­ral­nego Guber­na­tor­stwa, zwłasz­cza pro­blemu nie­chcia­nej sto­łecz­no­ści Kra­kowa. Różne były też kon­tek­sty powsta­wa­nia poszcze­gól­nych obiek­tów, różne zaan­ga­żo­wa­nie nie­miec­kich oraz pol­skich archi­tek­tów i urba­ni­stów w ich reali­za­cję tudzież różne ich wobec tego postawy. Odkry­wa­niu tego zasobu i jego róż­no­rod­no­ści towa­rzy­szy cię­żar zbrodni sym­bo­li­zo­wa­nej przez Holo­kaust, a ste­ro­wa­nej przez Hitlera z Wol­fs­schanze pod Kętrzy­nem.

Pro­ble­ma­tyka urba­ni­styki i archi­tek­tury pozo­sta­wio­nej przez Trze­cią Rze­szę na tery­to­riach powo­jen­nej Pol­ski nie może ogra­ni­czać się zatem do badań opar­tych tylko na tra­dy­cyj­nym warsz­ta­cie histo­rii sztuki. Jestem prze­ko­nany, że klu­czem do zgłę­bie­nia istoty pro­blemu jest per­spek­tywa oparta na teo­rii dzie­dzic­twa kul­tu­ro­wego. Nie tylko inwen­ta­ry­za­cja arte­fak­tów, lecz także prze­ła­mu­jąca tabu ich inter­pre­ta­cja winny pozwo­lić na sfor­mu­ło­wa­nie wnio­sków i wypra­co­wa­nie spój­nej postawy wobec pozo­sta­wio­nego przez Trze­cią Rze­szę w Pol­sce dzie­dzic­twa.

Jakie można dziś sfor­mu­ło­wać postu­laty badaw­cze? Jakie są cele i kie­runki pro­wa­dzo­nych w wielu ośrod­kach w Pol­sce badań? Na pierw­szy plan wysuwa się potrzeba dia­logu, współ­pracy i sys­te­ma­ty­za­cji geo­gra­fii pro­wa­dzo­nych badań. Róż­no­rod­ność funk­cji i gatun­ków archi­tek­to­nicz­nych, które są przed­mio­tem naszego zain­te­re­so­wa­nia nauko­wego, pro­wa­dzi do oczy­wi­stego pyta­nia: w jakim zakre­sie dzie­dzic­two Trze­ciej Rze­szy, dzie­dzic­two kło­po­tliwe, winno być chro­nione?! Na te i wiele innych pytań pró­bu­jemy poszu­ki­wać odpo­wie­dzi w tej książce. Mam nadzieję, że reje­struje ona kolejne owoce badań pol­skich i nie­miec­kich uczo­nych nad archi­tek­turą i urba­ni­styką Trze­ciej Rze­szy, jaką odzie­dzi­czyła powo­jenna Pol­ska, a także inspi­ruje do szer­szej reflek­sji nad feno­me­nem dzie­dzic­twa kło­po­tliwego.

------------------------------------------------------------------------

1.

Jacek Pur­chla, _Naród – Dzie­dzic­two – Pamięć_, „Zagad­nie­nia Sądow­nic­twa Kon­sty­tu­cyj­nego” 2012, nr 2 (4), s. 62.

2.

John E. Tun­bridge, Gre­gory J. Ash­worth, _Dis­so­nant Heri­tage. The Mana­ge­ment of the Past as_ _a_ _Reso­urce in Con­flict_, Chi­che­ster 1996, pas­sim.

3.

Witold Molik, _Straż nad Wartą. Pomnik Bismarcka_ _w_ _Pozna­niu (1903–1919)_, „Kro­nika Mia­sta Pozna­nia” 2001, nr 2, s. 91–108.

4.

Zob. np. Zdeněk Hojda, Jiří Pokorny, _Pomniky_ _a_ _zapo­mniky_, Praha 1996; Zdeněk Hojda, _Pomník – svatyně národa_, w: _Sacrum et pro­fa­num. Sborník příspěvků ze stejnojmenného sym­po­zia k pro­ble­ma­tice 19. století_, k vyd. připravili Marta Ottlová, Milan Pospíšil, Praha 1998, s. 54–64; Csaba Kiss, _Lek­cja Europy Środ­ko­wej. Eseje_ _i_ _szkice_, Kra­ków 2009, s. 151–157.

5.

Günter Kloss, Sie­glinde Seele, _Bismarck-Türme und Bismarck-Säulen. Eine Bestand­sauf­nahme_, Peters­berg 1997, pas­sim.

6.

Sie­glinde Seele, _Lexi­kon der Bismarck-Denkmäler_, Peters­berg 2005, s. 282. Rafał Makała, _Nowo­cze­sna pra­ar­chi­tek­tura. Archi­tek­to­niczne pomniki naro­dowe_ _w_ _wil­hel­miń­skich Niem­czech (1888–1918)_, Szcze­cin 2015.

7.

Piotr Pasz­kie­wicz, _Spór_ _o_ _cer­kwie pra­wo­sławne_ _w_ _II_ _Rze­czy­po­spo­li­tej. „Odmo­skwia­nie” czy „polo­ni­za­cja”?_, w: _Nacjo­na­lizm_ _w_ _sztuce_ _i_ _histo­rii sztuki 1789–1950_, red. Dariusz Kon­stan­ty­nów, Robert Pasieczny, Piotr Pasz­kie­wicz, War­szawa 1998, s. 228.

8.

Piotr Pasz­kie­wicz, _Pod ber­łem Roma­no­wów. Sztuka rosyj­ska_ _w_ _War­sza­wie. 1815–1915_, War­szawa 1991, s. 115–120.

9.

Ibi­dem, s. 115.

10.

Ibi­dem, s. 196–201.

11.

Marta Leśnia­kow­ska, _Pol­ska histo­ria sztuki_ _i_ _nacjo­na­lizm_, w: _Nacjo­na­lizm_ _w_ _sztuce_…, op. cit., s. 44.

12.

Peter Howard, _Heri­tage. Mana­ge­ment, Inter­pre­ta­tion, Iden­tity_, Lon­don – New York 2003, s. 211–212.

13.

Gre­gor Thum, _Obce mia­sto Wro­cław 1945_ _i_ _potem_, tłum. Mał­go­rzata Sła­bicka, Wro­cław 2005, pas­sim.

14.

J. Pur­chla, _Naród – Dzie­dzic­two – Pamięć_, op. cit., s. 63–64.

15.

Jeremi T. Kró­li­kow­ski, _Meta­mor­fozy archi­tek­tury impe­rial­nej – od soboru na placu Saskim do Pałacu Kul­tury_ _i_ _Nauki_, w: _Kul­tura_ _i_ _poli­tyka. Wpływ poli­tyki rusy­fi­ka­cyj­nej na kul­turę zachod­nich rubieży Impe­rium Rosyj­skiego (1772–1915)_, red. Dariusz Kon­stan­ty­nów, Piotr Pasz­kie­wicz, War­szawa 1994, s. 273–279.

16.

J. Pur­chla, _Naród – Dzie­dzic­two – Pamięć_, op. cit., s. 64.

17.

Sze­roko na ten temat w arty­kule: Jacek Pur­chla, _Wawel – dzie­dzic­two kło­po­tliwe?_, w: _Velis quod possis. Stu­dia_ _z_ _histo­rii sztuki ofia­ro­wane Pro­fe­so­rowi Janowi Ostrow­skiemu_, red. Andrzej Betlej et al., Kra­ków 2016, s. 491–498.

18.

Jacek Pur­chla, _Mia­sto_ _i_ _poli­tyka. Przy­padki Kra­kowa_, Kra­ków 2018, s. 122.

19.

Jadwiga Gwiz­da­łówna, _Wawel pod­czas oku­pa­cji nie­miec­kiej 1939–1945. Prze­miany archi­tek­tury. Echa archi­tek­tury nazi­stow­skiej_, „Rocz­nik Kra­kow­ski” 2011, t. 77, s. 140; Jadwiga Gwiz­da­łówna, _Archi­tek­tura Wawelu_ _w_ _cza­sie oku­pa­cji nie­miec­kiej 1939–1945_, Kra­ków 2019.

20.

Żanna Komar, _Meta­mor­fozy_, w: _Rynek Główny 25. Dzieje jed­nego adresu_, red. Jacek Pur­chla, Kra­ków 2019, s. 112–126.

21.

Piotr Kra­kow­ski, _Sztuka Trze­ciej Rze­szy_, Kra­ków 1994.

22.

Niels Gut­schow, _Ord­nung­swahn. Archi­tek­ten pla­nen im „ein­ge­deut­sch­ten Osten“ 1939–1945_, Gütersloh etc. 2001. Jesz­cze w latach dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku bada­nia nad dzie­dzic­twem Trze­ciej Rze­szy na tery­to­riach, które w roku 1945 objęło pań­stwo pol­skie, pod­jął Janusz Dobesz w postaci mono­gra­fii archi­tek­tury Wro­cła­wia lat 1933–1945. Por. Janusz L. Dobesz, _Wro­cław­ska archi­tek­tura spod znaku swa­styki na tle budow­nic­twa_ _III_ _Rze­szy_, Wro­cław 1999.

23.

Waż­nym owo­cem tych stu­diów jest wydana w roku 2019 w Pozna­niu praca zbio­rowa pod redak­cją Karo­liny Jary i Alek­san­dry Para­dow­skiej, która sta­nowi próbę prze­glądu aktu­al­nego stanu badań pol­skiego śro­do­wi­ska histo­ry­ków sztuki i archi­tek­tury nad spu­ści­zną Trze­ciej Rze­szy w Pol­sce. Por. _Urba­ni­styka_ _i_ _archi­tek­tura okresu_ _III_ _Rze­szy_ _w_ _Pol­sce_, red. Karo­lina Jara, Alek­san­dra Para­dow­ska, Poznań 2019.ARCHI­TEK­TURA NAZI­STOW­SKA A POJĘ­CIE KŁO­PO­TLI­WEGO DZIE­DZIC­TWA

Archi­tek­tura nazi­stow­ska
a poję­cie kło­po­tli­wego dzie­dzic­twa

Chri­stian Fuhr­me­ister

Z angiel­skiego prze­ło­żyła Agnieszka Topor­nicka

CHRI­STIAN FUHR­ME­ISTER, docent dok­tor, ini­cjuje i koor­dy­nuje pro­jekty badaw­cze w Zen­tra­lin­sti­tut für Kun­st­ge­schichte w Mona­chium. Jego prace kon­cen­trują się głów­nie na sztuce, archi­tek­tu­rze i histo­rii sztuki XX wieku (od Maksa Beck­manna po cmen­ta­rze wojenne, sztukę naro­do­wo­so­cja­li­styczną i bada­nia nad pocho­dze­niem i trans­lo­ka­cją). W 2013 roku obro­nił roz­prawę habi­li­ta­cyjną na temat nie­miec­kiego woj­sko­wego urzędu ochrony sztuki we Wło­szech w latach 1943–1945, wykłada na Uni­wer­sy­te­cie Ludwika i Mak­sy­mi­liana w Mona­chium (Ludwig-Maxi­mi­lians-Universität München, LMU).Niniej­szy krótki wstęp ma posłu­żyć jako ogólna reflek­sja nad impli­ka­cjami poję­cia „dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego” (_dis­so­nan­tes Erbe_) w odnie­sie­niu do (śla­dów, frag­men­tów, pozo­sta­ło­ści, ruin) archi­tek­tury Trze­ciej Rze­szy. Być może prze­my­śle­nia w nim zawarte przy­czy­nią się do wypra­co­wa­nia zarówno aka­de­mic­kiej per­spek­tywy, jak i swo­istej postawy moral­nej wobec archi­tek­tury nazi­stow­skiej wciąż obec­nej i widocz­nej na tery­to­rium dzi­siej­szej Pol­ski.

Można poku­sić się o stwier­dze­nie, że dzie­dzic­two kul­tu­rowe w ogóle jako pro­dukt asy­me­trycz­nych rela­cji spo­łecz­nych jest, w pew­nym sen­sie, mocno kło­po­tliwe. W żad­nym bowiem momen­cie histo­rii nie udało się stwo­rzyć ide­al­nie zrów­no­wa­żo­nej, wie­lo­wy­mia­ro­wej kul­tury mają­cej na wzglę­dzie dobro każ­dej jed­nostki. Kul­tura jest więc – z defi­ni­cji – pro­duktem, czy też pro­duktem ubocz­nym zbio­ro­wo­ści cha­rak­te­ry­zu­ją­cej się okre­ślo­nym ustro­jem spo­łecz­nym, eko­no­micz­nym i mili­tar­nym. Nie­mal zawsze bywa frag­men­ta­ryczna i stron­ni­cza, ten­den­cyjna, nie­obiek­tywna, nie fair, nie­spra­wie­dliwa, jed­no­stronna. Choć zabrzmi to rady­kal­nie, to wła­śnie w prze­strzeni kon­fliktu, a nie har­mo­nii wykuwa się zazwy­czaj kształt kul­tu­rowego dzie­dzic­twa. Dyk­ta­to­rzy, wpły­wowa ary­sto­kra­cja, przy­wódcy czy wyso­kiej rangi urzęd­nicy, lide­rzy reli­gijni, zamożni kupcy i ban­kie­rzy, wszel­kie jed­nostki czy grupy spra­wu­jące wła­dzę bądź uzur­pu­jące sobie do tej wła­dzy prawo – kie­dyś to oni podej­mo­wali decy­zje doty­czące wytwa­rza­nia, dys­try­bu­cji i odbioru kul­tury, arte­fak­tów i dzie­dzic­twa kul­tu­rowego, i robili to arbi­tral­nie, bez kon­sul­ta­cji, zasię­ga­nia czy­jej­kol­wiek opi­nii oraz, rzecz jasna, nie pyta­jąc nikogo o zgodę.

Idąc tym tro­pem, wszel­kie dzie­dzic­two kul­tu­rowe można uznać za na wskroś kło­po­tliwe, gdyż dając głos jed­nym, rów­no­cze­śnie odbiera go innym¹. Dla­czego więc kon­cep­cja dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego jest względ­nie nowym zja­wi­skiem, dys­ku­to­wa­nym w szer­szych krę­gach aka­de­mic­kich dopiero od lat dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku? I dla­czego jest istotna, pomocna i potrzebna?

Otóż dla­tego, że więk­szość prób kon­cep­tu­ali­za­cji istoty dzie­dzic­twa kul­tu­ro­wego opiera się na podej­ściu afir­ma­tyw­nym: pewna wio­ska jest cha­rak­te­ry­stycz­nym prze­ja­wem kolo­nial­nego roz­ma­chu pierw­szych osad­ni­ków, jakaś budowla odzwier­cie­dla klu­czowe cechy danej spo­łecz­no­ści, a kon­kretny motyw arty­styczny sta­nowi dowód na histo­ryczną cią­głość toż­sa­mo­ści zbio­ro­wej danej wspól­noty, bo prze­trwał w nie­zmie­nio­nym kształ­cie przez wieki, i tak dalej. W takim kon­tek­ście dzie­dzic­two kul­tu­rowe – i prze­szłość jako taka – ma wymiar pozy­tywny w tym sen­sie, że sta­nowi ist­nie­jący, nama­calny prze­jaw (czę­sto fik­cyj­nej) toż­sa­mo­ści zbio­ro­wej bądź naro­do­wej. Pod­su­mo­wu­jąc,

histo­ria została zgro­ma­dzona i zapre­zen­to­wana jako dzie­dzic­two – jako zna­cząca prze­szłość, o któ­rej należy pamię­tać; coraz wię­cej budowli i innych miejsc zostaje powo­ła­nych na świad­ków histo­rii. Roz­ma­ite grupy doma­gają się publicz­nego uzna­nia poprzez iden­ty­fi­ka­cję i pre­zen­ta­cję „swo­jego dzie­dzic­twa”².

Histo­ria ochrony zabyt­ków dowo­dzi, że taka postawa ma zna­cze­nie for­ma­tywne i roz­strzy­ga­jące³. Prze­ko­na­nie, że zde­fi­nio­wane w ten spo­sób dzie­dzic­two pełni wyjąt­kową, a zara­zem okre­śloną funk­cję spo­łeczną – upra­wo­moc­nia zbu­do­wane na grun­cie tra­dy­cji auto­chto­nicz­nej poczu­cie dumy i wła­snej war­to­ści – było powszechne przez całe stu­le­cia i takie na­dal na wielką skalę pozo­staje.

Dzie­dzic­two kło­po­tliwe nato­miast postrzega prze­szłość jako histo­rię kon­flik­tów, cier­pie­nia, pro­ble­mów, straty. Budo­wa­nie toż­sa­mo­ści – w sen­sie „tra­dy­cji wyna­le­zio­nej” Erica Hobs­bawma (1983)⁴ – jest zatem nie tyle nie­moż­liwe, ile o wiele bar­dziej pro­ble­ma­tyczne i sta­nowi cią­głe wyzwa­nie. Kon­cep­cja dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego domaga się spe­cy­ficz­nego rodzaju myśle­nia i skut­kuje spe­cy­ficz­nym rozu­mie­niem prze­szło­ści. Z natury swej jest więc kon­cep­cją kry­tyczną – rów­nież dla­tego, że „poli­tyka prze­szło­ści” (_Ver­gan­gen­he­it­spo­li­tik_, spo­sób, w jaki okre­ślony obraz z prze­szło­ści jest przed­sta­wiany, prze­ka­zy­wany i komu­ni­ko­wany⁵), „poli­tyka pamięci” oraz „poli­tyka toż­sa­mo­ści” wyma­gają tu nowej reflek­sji, ana­lizy, inter­pre­ta­cji i zro­zu­mie­nia. Z tej per­spek­tywy wszel­kie dzie­dzic­two kul­tu­rowe wydaje się tylko mate­rialną ema­na­cją szer­szych oglą­dów świata czy wprost kon­cep­cji i (zmien­nych) defi­ni­cji ludz­ko­ści. W kon­se­kwen­cji sam pro­ces zapi­sy­wa­nia w pamięci jawi się jako nie­mia­ro­dajny: czyje wspo­mnie­nia i czyje dzie­dzic­two są warte uwagi, a czyje nie znaj­dują w ogóle żad­nej repre­zen­ta­cji?⁶

Dyle­maty, jakie rodzi dzie­dzic­two kło­po­tliwe, są w szcze­gól­nie misterny spo­sób powią­zane z „gra­niem prze­szło­ścią”, odzwier­cie­dla­ją­cym histo­ryczne oraz bie­żące kon­flikty doty­czące wła­sno­ści, dzie­dzi­cze­nia i dzie­dzic­twa kul­tu­ro­wego. Ponow­nie doty­kamy więc kwe­stii nar­ra­cji, a te kształ­tują się zwy­kle w dyna­mice współ­cze­snych postaw, prze­ko­nań i poglą­dów. „Gra­nie prze­szło­ścią” może przy­bie­rać roz­ma­ite formy: okre­śla­nia i potwier­dza­nia toż­sa­mo­ści zbio­ro­wej, kre­owa­nia bądź narzu­ca­nia toż­sa­mo­ści naro­do­wej; przy­pi­sy­wa­nia zna­cze­nia, god­no­ści, szla­chet­no­ści, a także war­to­ści komer­cyj­nej czy ryn­ko­wej; wzmac­nia­nia poczu­cia przy­na­leż­no­ści regio­nal­nej lub etnicz­nej, umac­nia­nia tra­dy­cji w anta­go­ni­zu­jący, wyklu­cza­jący spo­sób; kon­tro­lo­wa­nia, kształ­to­wa­nia i defi­nio­wa­nia współ­cze­snych i przy­szłych kon­cep­cji toż­sa­mo­ści zbio­ro­wej.

W obrę­bie tego wła­śnie szer­szego tery­to­rium defi­ni­cji, ewa­lu­acji i ocen – w isto­cie swo­jej poli­tycz­nych – znaj­dują się poję­cia zarówno dzie­dzic­twa kul­tu­ro­wego, jak i dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego. Nie bez powodu okre­śle­nie „dzie­dzic­two kło­po­tliwe” wygrało z okre­śle­niami takimi jak „trudne”, „mroczne” czy „nie­wy­godne”: słowo „kło­po­tliwe” w swej pojem­nej pre­cy­zyj­no­ści dopusz­cza bowiem wie­lość per­spek­tyw, istotą jego zna­cze­nia jest akcep­ta­cja róż­nych punk­tów widze­nia. W prze­ło­mo­wej pracy _Dis­so­nant Heri­tage. The Mana­ge­ment of the Past as a Reso­urce in Con­flict_ – opu­bli­ko­wa­nej w 1996 roku, a napi­sa­nej w cza­sach wojny w kra­jach byłej Jugo­sła­wii (1991–2001) oraz upadku reżimu apar­the­idu w RPA (1994) – John E. Tun­bridge i Gre­gory J. Ash­worth zwra­cają uwagę na spe­cy­fikę pro­ble­ma­tyki, którą okre­ślają mia­nem „dzie­dzic­twa okru­cień­stwa” (_heri­tage of atro­city_), odno­szą­cego się do ludz­kiej traumy i cier­pie­nia. Bez wąt­pie­nia archi­tek­tura Trze­ciej Rze­szy w Pol­sce jest wyra­zem „celowo zada­nego eks­tre­mal­nego ludz­kiego cier­pie­nia, które można okre­ślić mia­nem okru­cień­stwa”. Zda­niem auto­rów „dyso­nans wywo­łany przez inter­pre­ta­cję okru­cień­stwa jest dozna­niem nie tylko nie­zwy­kle poru­sza­ją­cym i trwa­łym, ale też doj­mu­jąco ambi­wa­lent­nym zarówno dla ofiar, spraw­ców, jak i obser­wa­to­rów”⁷.

Osąd ten, jak naj­bar­dziej upraw­niony, sta­nowi jed­no­cze­śnie źró­dło wie­lo­ra­kich dyle­ma­tów – dla władz poli­tycz­nych i admi­ni­stra­cyj­nych na pozio­mie ogól­no­kra­jo­wym, regio­nal­nym i muni­cy­pal­nym, dla insty­tu­cji dzie­dzic­twa kul­tu­ro­wego, takich jak urzędy ochrony zabyt­ków, także dla nauk huma­ni­stycz­nych w ogóle, a dla histo­rii sztuki i archi­tek­tury w szcze­gól­no­ści: które bowiem frag­menty prze­szło­ści warte są zacho­wa­nia, zba­da­nia i ana­lizy? Co włą­czamy do kanonu i do pamięci zbio­ro­wej, a co wyklu­czamy? Po co chro­nić i zacho­wy­wać archi­tek­turę obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych czy obo­zów śmierci? Skoro już raz odnie­śli­śmy suk­ces, bo tak pomyśl­nie (pomimo wszystko) udało nam się prze­bu­do­wać toż­sa­mość zbio­rową, to jaki jest sens od nowa zaj­mo­wać się tym, co dawno zostało prze­pra­co­wane?

Powyż­sze dyle­maty jasno poka­zują, dla­czego ana­liza archi­tek­tury Trze­ciej Rze­szy z per­spek­tywy dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego nie­uchron­nie spro­wa­dza się do kwe­stii defi­ni­cji i kon­troli, kształ­to­wa­nia obrazu prze­szło­ści, inter­pre­ta­cji i budo­wa­nia nar­ra­cji, innymi słowy – do „siło­wych prze­py­cha­nek w pro­ce­sie debaty nad pamię­cią zbio­rową”⁸. Z kolei przy­glą­da­jąc się tym pro­ce­som na prze­strzeni ostat­nich sie­dem­dzie­się­ciu pię­ciu lat, zysku­jemy „głęb­szą wie­dzę o tym, jak powo­jenne spo­łe­czeń­stwo nie­miec­kie pora­dziło sobie z pro­ble­mem nazi­stow­skiego dzie­dzic­twa”⁹. Na naszą per­cep­cję pro­ce­sów, które zakoń­czyły się dawno temu, a któ­rych ślady wciąż są nama­cal­nie obecne w naszej rze­czy­wi­sto­ści, w oczy­wi­sty spo­sób wpły­wają bie­żące pro­blemy, lęki i domnie­ma­nia, naj­śwież­sze doświad­cze­nia i wyda­rze­nia¹⁰. Z czy­stej koniecz­no­ści zatem nasza rama ana­li­tyczna (nasz układ odnie­sie­nia) musi brać pod uwagę tę dyna­miczną zło­żo­ność pro­ce­sów zwrot­nych (_Rückkopplung_), wszyst­kich nie­ustan­nie się zazę­bia­ją­cych, wie­lo­war­stwo­wych, wza­jem­nie się prze­pla­ta­ją­cych i wza­jem­nie zależ­nych inte­rak­cji¹¹.

Przy­kła­dową ilu­stra­cją dzia­ła­nia tego mecha­ni­zmu są spory publiczne, jakie regu­lar­nie czy wręcz per­ma­nent­nie poja­wiają się – co nie dziwi – w Niem­czech. Przy­bliżę pokrótce trzy istotne debaty czy też dys­puty, do któ­rych doszło jedy­nie w latach 2019–2020. Spór pierw­szy roz­go­rzał po uka­za­niu się 24 maja 2019 roku numeru cza­so­pi­sma „Arch+ Zeit­schrift für Archi­tek­tur und Urba­ni­smus” zaty­tu­ło­wa­nego _Rechte Räume. Bericht einer Euro­pa­re­ise_. Wyda­nie zawie­rało repor­taże poświę­cone „poli­tyce prze­strzen­nej pra­wi­co­wego popu­li­zmu” (oraz uka­zy­wało sto­su­nek tej for­ma­cji do archi­tek­tury faszy­stow­skiej i nazi­stow­skiej); gorąca debata pra­sowa, która po tym nastą­piła, zaowo­co­wała publi­ka­cją w paź­dzier­niku 2019 roku osob­nego, dwu­dzie­stocz­te­ro­stro­ni­co­wego numeru „Arch+ featu­res 96”, zbie­ra­ją­cego i doku­men­tu­ją­cego wszyst­kie reak­cje na ów „kło­po­tliwy” temat. Druga z kolei kon­tro­wer­sja doty­czyła pla­nów roz­bu­dowy nie­du­żego muzeum miesz­czą­cego się w domu i pra­cowni arty­sty Johanna Micha­ela Bos­sarda (1874–1950) w Jeste­burgu, na połu­dnie od Ham­burga; sprawa prze­ro­dziła się w mały medialny skan­dal, gdy w pra­sie poja­wiły się obu­rzone kry­tyczne głosy zwra­ca­jące uwagę, że afi­lia­cje arty­sty z ide­ami vol­ki­stów i ide­olo­gią vol­ki­stow­ską nie zostały wystar­cza­jąco nagło­śnione¹². Wresz­cie trze­cia dys­ku­sja doty­czyła rzeźb na Sta­dio­nie Olim­pij­skim w Ber­li­nie, a roz­pę­tał ją arty­kuł Petera Strie­dera¹³ zaty­tu­ło­wany _Weg mit die­sen Skulp­tu­ren!_ (Precz z tymi rzeź­bami!), który uka­zał się w „Die Zeit” w nume­rze 21 z 14 maja 2020 roku na stro­nie 43. Strie­der (ur. 1952) był w latach 1996–2004 odpo­wie­dzialny za roz­wój urba­ni­styczny Ber­lina. Punk­tem zapal­nym stała się zawarta w arty­kule rady­kalna suge­stia doty­cząca „dena­zy­fi­ka­cji” daw­nego _Reichs­sport­feld_ (sta­dionu Trze­ciej Rze­szy); autor postu­lo­wał ogo­ło­ce­nie sta­dionu ze wszyst­kich aryj­skich rzeźb, fre­sków i murali, sło­wem, doma­gał się zli­kwi­do­wa­nia raz na zawsze tego „_Maifeld samt Führertribüne_” (Pola Mar­so­wego z try­buną Führera) i prze­kształ­ce­nia go w „rado­sny park sportu i rekre­acji”. Tekst wywo­łał lawinę listów do redak­cji i arty­ku­łów w pra­sie¹⁴, włącz­nie z repor­ta­żem w „The Times” (29 maja 2020) autor­stwa Davida Cros­slanda zaty­tu­ło­wa­nym _Ber­lin Split over Calls to Bul­l­doze Aryan Sta­tues at Hitler’s Sta­dium_ (Ber­lin podzie­lony wobec nawo­ły­wań do wybu­rze­nia aryj­skich rzeźb na sta­dio­nie Hitlera).

Te trzy nie­dawne – nie­po­wią­zane ze sobą – spory publiczne wyraź­nie wska­zują, jak przed­sta­wia się stan rze­czy w Niem­czech: ide­olo­gia i archi­tek­tura Trze­ciej Rze­szy – czy to zacho­wana w for­mie mniej wię­cej ory­gi­nal­nej, zmo­dy­fi­ko­wa­nej tylko tro­chę, bar­dzo bądź zmie­nio­nej cał­ko­wi­cie – na­dal pozo­staje fun­da­men­tal­nym pro­bie­rzem postaw post­to­ta­li­tar­nych w odnie­sie­niu do prze­szło­ści. Dziś pro­ste, łatwe, reduk­cjo­ni­styczne tezy spo­ty­kają się z gwał­tow­nym sprze­ci­wem, są pod­wa­żane i odrzu­cane. Jed­nakże roz­wią­za­nie pozo­staje otwarte, a naszym nie­usta­ją­cym zada­niem jest wypra­co­wa­nie odpo­wie­dzial­nej postawy. Dzie­dzic­two okru­cień­stwa jest nie­ro­ze­rwal­nie zwią­zane z kon­fi­gu­ra­cjami geo­prze­strzen­nymi, takimi jak budynki i infra­struk­tura. Idea dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego zaś – która zawsze ozna­cza swo­iste gospo­da­ro­wa­nie szcząt­kami i pozo­sta­ło­ściami po najeźdź­cach i dyk­ta­to­rach, zarzą­dza­nie ruinami po reżi­mach oku­pa­cyj­nych – wydaje się kon­cep­cją nie­zwy­kle uży­teczną, przede wszyst­kim dla­tego, że zadaje naj­istot­niej­sze pyta­nia: o budo­wa­nie i pod­trzy­my­wa­nie (zbio­ro­wej oraz indy­wi­du­al­nej) toż­sa­mo­ści w świe­cie, który w swo­jej isto­cie jest dyna­miczny, nie­stały, noma­dyczny, nie­pewny, pozba­wiony gwa­ran­cji bez­pie­czeń­stwa i sta­bil­no­ści¹⁵.

------------------------------------------------------------------------

1.

Por. Višnja Kisić, _Heri­tage as Inhe­ren­tly Dis­so­nant Pro­cess_, w: eadem, _Gover­ning Heri­tage Dis­so­nance. Pro­mi­ses and Reali­ties of Selec­ted Cul­tu­ral Poli­cies_, s. 54–57.

2.

Sha­ron Mac­do­nald, _Dif­fi­cult Heri­tage. Nego­tia­ting the Nazi Past in Nurem­berg and bey­ond_, Lon­don 2009, s. 1. .

3.

Por. Ingrid Scheur­mann, _Kon­tu­ren und Kon­junk­tu­ren der Denk­malp­flege. Zum Umgang mit bau­li­chen Relik­ten der Ver­gan­gen­heit_, Köln – Weimar – Wien 2018.

4.

Por. _Tra­dy­cja wyna­le­ziona_, red. Eric Hobs­bawm, Terence Ran­ger, tłum. Mie­czy­sław Godyń, Filip Godyń, Kra­ków 2008 (wyd. oryg. _The Inven­tion of Tra­di­tion_, Cam­bridge – New York 1983) .

5.

Kla­sycz­nym przy­kła­dem jest książka Nor­berta Freia _Ver­gan­gen­he­it­spo­li­tik. Die Anfänge der Bun­de­sre­pu­blik und die_ _NS-Ver­gan­gen­heit_, München 1996.

6.

Por. zapro­sze­nie do nad­sy­ła­nia arty­ku­łów nauko­wych: Andreas Pil­ger, _Dis­so­nan­tes Erin­nern. Umkämpft, ver­han­delt, aus­ge­grenzt. Erin­ne­run­gen an den Natio­nal­so­zia­li­smus, den Holo­caust, den Zwe­iten Welt­krieg und seine Fol­ge­wir­kun­gen_ , 15.11.2019, H-Soz-Kult, www.hsoz­kult.de/event/id/ter­mine-41783 .

7.

John E. Tun­bridge, Gre­gory J. Ash­worth, _Dis­so­nant Heri­tage. The Mana­ge­ment of the Past as_ _a_ _Reso­urce in Con­flict_, Chi­ce­ster 1996, s. 94–95.

8.

Sha­ron Mac­do­nald, _Dif­fi­cult Heri­tage. Nego­tia­ting the Nazi Past in Nurem­berg and bey­ond_, rec. Dan Stone, _Sha­ron Mac­do­nald. Dif­fi­cult Heri­tage. Nego­tia­ting the Nazi Past in Nurem­berg and Bey­ond_, „Museum & Society” 2010, Vol. 8, No. 1, s. 61.

9.

Paul B. Jaskot, Gavriel D. Rosen­feld, _Urban Space and the Nazi Past in Postwar Ger­many_, w: _Bey­ond Ber­lin. Twe­lve Ger­man Cities Con­front the Nazi Past_, eds. Gavriel D. Rosen­feld, Paul B. Jaskot, Ann Arbor 2008, s. 2.

10.

Co cie­kawe, we wstę­pie do _Europe, Heri­tage and Memory—Dis­so­nant Enco­un­ters and Explo­ra­tions_ Iris van Huis, Sigrid Kaasik-Kro­ge­rus, Tuuli Lähdesmäki i Liliana Ellena zgod­nie twier­dzą, że „wyzwa­nia współ­cze­sno­ści” skło­niły ich do „ana­lizy, rein­ter­pre­ta­cji i ponow­nego prze­my­śle­nia”. Zob. Tuuli Lähdesmäki et al., _Dis­so­nant Heri­ta­ges and Memo­ries in Con­tem­po­rary Europe_, Cham 2019, s. 9.

11.

Poucza­jący przy­kład – jak zmie­nia­jące się obo­wią­zu­jące nar­ra­cje pamięci i kontr­pa­mięci wpły­wają na postrze­ga­nie dzie­dzic­twa kło­po­tli­wego – podaje arche­olożka Gilly Carr w arty­kule _Occu­pa­tion Heri­tage, Com­me­mo­ra­tion and Memory in Guern­sey and Jer­sey_, zamiesz­czo­nym w „History and Memory. Stu­dies in Repre­sen­ta­tion of the Past” 2012, Spring/Sum­mer, Vol. 24, No. 1, s. 87–117.

12.

Spo­śród tytu­łów pra­so­wych o zasięgu ogól­no­kra­jo­wym należy wymie­nić „Die Zeit” oraz „Der Spie­gel”; o wielu istot­nych fak­tach wspo­mina Rolf Kel­ler w recen­zji pracy zbio­ro­wej pod redak­cją Guduli Mayr: _„Über dem Abgrund des Nichts“. Die Bos­sards in der Zeit des Natio­nal­so­zia­li­smus_, Bd. 17, Hrsg. Gudula Mayr, Jeste­burg 2018; _Johann Bos­sard. Texte aus dem Nachlass. Pro­gram­ma­ti­sche Schri­ften und Reise­be­richte_, Bd. 16, Hrsg. Gudula Mayr, Jeste­burg 2018, dostępne online: https://arthist.net/reviews/22957 . Por. https://www.bos­sard.de/bos­sard-84/for­schung.html .

13.

Poli­tyk SPD .

14.

Zob. np. Hans Kol­l­hoff, _Lasst die Skulp­tu­ren ste­hen!_, „Die Zeit”, 20. Mai 2020, Nr. 22, s. 54; Vol­kwin Marg, _Aufklärung statt Skulp­tu­ren­streit_, „Die Zeit”, 28. Mai 2020, Nr. 23, s. 46, wraz z listami do redak­cji w tym nume­rze, s. 16.

15.

Przy­datny dla prac badaw­czych nad dzie­dzic­twem kło­po­tli­wym może być wgląd w roz­wa­ża­nia na temat miejsc pamięci i archi­wów. Zob. np. Vol­khard Knigge, _Tatort – Leiden­sort. Frie­dhof – Gedenkstätte. Museum. Noti­zen für eine_ _KZ-Gedenkstättenarbeit der Zukunft_, „Schri­ften der Kur­hes­si­schen Gesel­l­schaft für Kunst und Wis­sen­schaft”, H. 3, Kas­sel 1999, s. 23 („Dla­tego zada­niem miejsc pamięci nie może być nada­wa­nie sensu, lecz praca nad uświa­do­mie­niem sobie, że dobro nie jest rze­czą oczy­wi­stą, poj­mo­waną jako na przy­kład nie­oczy­wi­stość wol­no­ści, god­no­ści ludz­kiej, tole­ran­cji i demo­kra­cji. W tym sen­sie funk­cjo­no­wa­nie miejsc pamięci nie odnosi się do histo­rycz­nych i poli­tycz­nych struk­tur lub kon­struk­tów bez­pie­czeń­stwa, które, w osta­tecz­nym rachunku, są zawsze mniej lub bar­dziej pod­bu­do­wane ide­olo­gią i znie­chę­cają, lecz do inte­gral­nych war­to­ści i praw czło­wieka – czyli do tego, co jest kru­che i co można utra­cić, o ile war­to­ści i prawa czło­wieka są auten­tyczne, żywe oraz akcep­to­wane i prak­ty­ko­wane przez spo­łe­czeń­stwo” – tłum. Anna Śliwa).ASY­ME­TRYCZ­NOŚĆ KUL­TUR PAMIĘCI. POL­SKIE I NIE­MIEC­KIE KŁO­POTY Z KŁO­PO­TLI­WYM DZIE­DZIC­TWEM

Asy­me­trycz­ność kul­tur pamięci.
Pol­skie i nie­miec­kie kło­poty
z kło­po­tli­wym dzie­dzic­twem

Robert Traba

ROBERT TRABA, pro­fe­sor nauk spo­łecz­nych i histo­ryk, pra­cuje w Insty­tu­cie Stu­diów Poli­tycz­nych PAN. Zało­ży­ciel (1990) i wie­lo­letni prze­wod­ni­czący oraz redak­tor olsz­tyń­skiego cza­so­pi­sma „Borus­sia”. Zało­ży­ciel i w latach 2006–2018 dyrek­tor Cen­trum Badań Histo­rycz­nych PAN w Ber­li­nie, pro­fe­sor hono­rowy na Wol­nym Uni­wer­sy­te­cie (Freie Universität) w Ber­li­nie. W latach 2007–2020 współprze­wod­ni­czący Pol­sko-Nie­miec­kiej Komi­sji Pod­ręcz­ni­ko­wej. Główne obszary zain­te­re­so­wań badaw­czych: histo­ria kul­tu­rowa, pamięć spo­łeczna, pogra­ni­cza Europy Środ­ko­wej. Naj­now­sze publi­ka­cje: _Die deut­sche Besat­zung Polens. Essays zur Erin­ne­rung­skul­tur_ (2020); (red.) _Nie­do­koń­czona wojna? „Pol­skość” jako zada­nie poko­le­niowe_ (2020).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: